Archiwum dnia: 19 czerwca, 2024

Zielono mi!

Dzisiejszej nocy, a raczej nad ranem, kiedy już świtało miałam wypadek.

Na normalną poduszkę położyłam sobie mały tzw. jasiek i tak zasnęłam.

Nad ranem jakoś niefortunnie się przewróciłam z boku na bok i zleciałam po prostu z łóżka, ale na szczęcie jestem cała i zdrowa, a więc nigdy, więcej jaśka ha ha.

Nie raz pokazywałam w jakiej okolicy mieszkam, a mam za oknami z jednej i drugiej strony dużo zieleni i naprawdę jest totalna cisza.

Często słyszę jak ćwierkają ptaki nawołujące się z drzew, a nawet pokazały się wróbelki, których ponoć jest coraz mniej, a ja je kocham – te śmieszne maleństwa.

Pokazuję moje, zielone miejsce na ziemi i strasznie cieszy mnie fakt, że zabetonowane miasta zaczynają dostrzegać beton jako wróg ludzkości.

W Łodzi i Wrocławiu zaczynają się nasadzenia drzew i krzewów, aby ludzie w czasie upałów mieli gdzie się schować i chce się krzyknąć, że w końcu władze zaczynają rozumieć, że zieleń, to jest nasz ratunek, bo zmiana klimatu już jest widoczna.

Uczestniczę na forum seniora w jednym z wątków, na którym rozgorzała ciekawa dyskusja.

Co robić, kiedy ma się dom, duży dom, a współmałżonek odchodzi i wdowa zostaje sama w tak dużym domu sama.

Ma nie lada dylemat, czy sprzedać ten duży dom i kupić mieszkanie w bloku.

Ja zawsze wiedziałam, że się kiedyś zestarzeję i nigdy nie miałam zamiaru się budować, a wychowaliśmy dzieci na dwóch pokojach.

Kiedy dzieci odeszły na swoje, to zostaliśmy z M sami i te dwa pokoje w zupełności nam wystarczają.

Ja mam swój pokój, a M swój i tak jest dobrze, bez dylematów, bo to jest to miejsce, w którym mieszkamy ponad 40 lat i nigdy mi się nie znudziło, bo kocham swój dom od zawsze.

Ludzie młodzi biorą kredyty i budują dla siebie duże, wygodne domy i dobrze, ale to na starość robi się kłopot, kiedy zostaje się samemu.

Mimo, że spadłam z łóżka i żyję, to cieszę się, że zaczynają się w Polsce rozliczenia i naprawdę to raduje, że złodziejom grozi wiele lat więzienia.

Pochwalę się, ze mam nowe, mocniejsze okulary i mogę Was czytać swobodnie i pisać także – ale ulga.

Tak cudnych pelargonii chyba nigdy nie miałam: