
Obejrzałam dzisiaj film dokumentalny pt. „15 minut wstydu” zrealizowany na świeżo przez Monikę Lewinsky.
Tak, to była ta kobieta, która przez aferę rozporkową z Clintonem została wyrzucona na wiele lat poza nawias społeczeństwa, a zrobiły to media i Internet, a Clinton właściwie nie ucierpiał.
W filmie pokazane są mechanizmy hejtu w sieci i opowiedziano historię wielu osób, które natrafiły na wykluczenie i wpędzone w poczucie wstydu.
Jest opowiedziana historia pewnego Meksykańczyka.
Wracał samochodem z pracy do domu i wystawił rękę za okno jednocześnie robiąc ruchy ręką, która była spracowana i drętwa.
Ktoś podjechał motocyklem i zrobił zdjęcie ręki i niby to był gest skierowany do czarnej rasy.
Zdjęcie trafiło do sieci, a on został zwolniony z pracy dyscyplinarnie i teraz żyje w biedzie i nie ma z czego utrzymać swojej rodziny.
To był tylko nieświadomy gest, ale sprawił, że życie mu się kompletnie posypało.
Ludzie w zasadzie zawsze hejtowali, bo nawet w danych czasach.
Na filmach widzimy jak zbierali się na placach, gdzie dokonywana była egzekucja.
Klaskali i śmiali się, bo w takich przypadkach, kiedy ludzie chcą kogoś skasować, to w mózgu uruchamia się hormon szczęścia i tak samo jest z hejterem w sieci – jest przewaga.
Byliście hejtowani, bo ja przez 5 lat przez paniusię z Krakowa.
Widzę ją gdzieś tam, ale nie życzę jej niczego złego, bo jako staruszkę – biologia sama ją dopadnie i wystawi rachunek, a czasu zostało niewiele.
Niestety, ale karma wraca i ja w to wierzę.
Ten, który hejtuje nie bierze wcale pod uwagę, że ktoś ma uczucia, serce, duszę, bo czerpie ze swojej działalności satysfakcję i jest jak na adrenalinie i w transie.
Jakoś to przeżyłam, a policja umyła kompletnie ręce, a ja sądzę, że ta osoba powinna nie wyjść z kicia przez wiele lat za niszczenie cudzego życia.
Upiekło się jej!
Teraz w sieci jest dyskusja o zdradzie Fabiańskiego, który wdał się w romans z transeksualistką niejaką Rafalalą.
Teraz wszystko wywlekane jest w sieci – najgorsze brudy, ale się nie wtrącam – nie hejtuję, bo w zasadzie budzi to moje zdziwienie, ocierające się nawet o obrzydzenie.
Nie biorę w tym udziału, ale innych to „jara”
Ludzie teraz w sieci sprzedadzą wszystko dla pieniędzy i sami proszą się o hejt, a mnie na twarzy pojawia się tylko zdziwienie.
Dziś czytałam, że aktor Żebrowski odbierze sam poród swojego dziecka w domu.
Być może i to zostanie sfilmowane i podane opinii publicznej i ja się pytam, czy są jakieś granice prywatności, bo chyba już nie ma.
Absolutnie nie jestem hejterką jeśli pokazuję draństwa PiS i tych ludzi, bo mam na nich uczulenie, gdyż z Polski zrobili zaścianek i prywatną kasę do zarabiana.
Jeśli o nich piszę, to jest to krytyka, a nie hejt i mam do tego prawo jako Obywatelka.
Tak samo jest na blogu, który piszę 9 lat. Każdy, kto chce mnie obrazić jest blokowany, bo nie mam ochoty na przepychanki i tak samo jest na FB i TT i dobrze na tym wychodzę.
Kto będzie chciał, to przeczyta o tym jak zgnębiono kobietę w USA – Monikę Lewinsky!
„Monica Lewinsky: Pod pręgierzem.

Byłam pierwszą osobą, której reputację zszargano w internecie. Pacjentką zero – mówi Monica Lewinsky. Wyprodukowany przez nią dla HBO Max film dokumentalny „15 minut wstydu” przygląda się ciemnej stronie kultury internetowej, obnaża naszą skłonność do pochopnych osądów i pokazuje spustoszenie, jakie hejt sieje w naszym życiu.
Monica Lewinsky, producentka i narratorka filmu dokumentalnego „15 minut wstydu”, nazywa samą siebie „pacjentką zero”. W 1998 r., kiedy wybuchła tzw. afera rozporkowa z nią i Billem Clintonem w rolach głównych, Monica stała się pierwszą publiczną ofiarą internetowego hejtu.
22 lata życia, 27 lat więzienia
W 1998 r. agenci FBI zgarnęli Monicę Lewinsky niemalże z ulicy. Była w stroju sportowym, bo wyszła właśnie z siłowni. Zastraszoną, przewieźli do pokoju hotelowego, w którym czekało już na nią sześciu prokuratorów. Utrudniali jej dostęp do adwokata, przetrzymywali ją tam 11 godzin, chociaż formalnie nie była aresztowana. Nie chciała zeznawać przeciwko prezydentowi, ale prokuratorzy dysponowali ponad 20 godzinami nagrań rozmów telefonicznych Moniki z przyjaciółką, której zwierzała się z romansu. Clinton zeznał wcześniej pod przysięgą, że nic ich nie łączyło. Prokuratorzy zamierzali udowodnić, że kłamał, co miało być podstawą odwołania go z urzędu. Za odmówienie współpracy groziło Monice Lewinsky 27 lat więzienia. – Podnieście rękę, jeśli w wieku 22 lat nie zrobiliście czegoś głupiego, czego dzisiaj byście żałowali. Ja, kiedy miałam 22 lata, zakochałam się w moim szefie – tak zaczyna się wystąpienie Moniki Lewinsky w ramach TED Talks w 2015 r. – Od tamtej pory nie było dnia, by ktoś nie przypomniał mi o błędzie, jaki wtedy popełniłam.
Zgodziła się na współpracę z FBI, a kilka miesięcy później, bez jej wiedzy, ponad 160-stronicowy raport oparty na zeznaniach z pokoju hotelowego został upubliczniony w internecie. Cały świat mógł przeczytać o tym, co robiła z prezydentem. – W 1998 r. straciłam reputację i godność. I omal nie straciłam życia – mówiła później. – Napiętnowano mnie jako dziwkę, szmatę, zdzirę. Z dnia na dzień z osoby prywatnej stałam się obiektem publicznego upokorzenia. Byłam pierwszą osobą, której reputację zszargano w internecie. Pacjentką zero.
Zyski z hejtu
W oczach ludzi stała się własną karykaturą – nie kobietą z krwi i kości, lecz postacią medialną, z której można się bezkarnie wyśmiewać. Straciła pracę, przyjaciół, perspektywę na normalne życie. Przeszła depresję, próbę samobójczą i wieloletnią terapię. Dopiero 20 lat później zdecydowała się po raz pierwszy wystąpić publicznie i opowiedzieć o swoim doświadczeniu.
Od kilku lat jest nieformalną rzeczniczką ofiar internetowego hejtu. Dokument „15 minut wstydu” powstawał równolegle z produkowanym przez Monicę Lewinsky miniserialem FX „Impeachment: American Crime Story” pokazującym gehennę, którą przeżywała po ujawnieniu raportu z jej zeznań.
W wystąpieniach podkreśla, że dziś, by stać się obiektem masowej nienawiści w internecie, nie trzeba być osobą publiczną. Nie trzeba nawet korzystać z internetu.
O tym właśnie opowiada w dokumencie „15 minut wstydu”. Z pomocą pisarzy, naukowców i dziennikarzy pokazuje, jak łatwo – przez internet – uczestniczymy dziś w publicznym osądzaniu i karaniu innych. Odkrywa, jaką rolę w tym wszystkim odgrywają algorytmy mediów społecznościowych, takich jak Twitter czy Facebook, które zaprogramowane są w ten sposób, aby wzbudzać naszą wrogość wobec innych. Im więcej osób przyłączy się do masowego publicznego hejtu, tym większy zysk.
W filmie „15 minut wstydu” Monica Lewinsky porównuje media społecznościowe do „tego trzeciego” dziecka na placu zabaw, które stoi nad dwójką skonfliktowanych kolegów, krzycząc: „Walcz! Walcz! Walcz!”.
W jej filmie pojawiają się przypadkowi bohaterowie internetowych skandali: mężczyzna, który na początku pandemii próbował zmonopolizować rynek środków dezynfekujących do rąk, kobieta, która opublikowała na Facebooku kontrowersyjny żart na temat zwolenników Donalda Trumpa, którzy powinni zrezygnować z respiratorów, ponieważ zanim zachorowali, zaprzeczali istnieniu pandemii, oraz monter elektryk, który przejeżdżał samochodem obok demonstracji Black Lives Matter. Tam ktoś sfotografował go, jak przebiera palcami wystawionej za szybę ręki, a jego gest zinterpretowano jako poparcie dla białych suprematystów.
Każdego z tych ludzi internauci postanowili publicznie ukarać. Nie tylko publikując krytyczne komentarze i szerując ośmieszające ich teksty, lecz także grożąc im w prywatnych wiadomościach czy pisząc do ich pracodawców donosy. Wszyscy troje w ciągu kilku dni stracili pracę, anonimowość, bezpieczeństwo.
Pierwszy z nich musiał wraz z rodziną zmienić miejsce zamieszkania, bo jego adres został upubliczniony, a hejt internetowy przerodził się w hejt rzeczywisty. Sprawa żartującej ze zwolenników Trumpa kobiety stała się tematem politycznym – jej żart był komentowany na najwyższych szczeblach władzy, a w internecie dosłownie ją zlinczowano. Przeszła ciężką depresję z objawami PTSD (syndrom stresu pourazowego), a powrót do względnej normalności zajął jej dwa lata. Trzeci bohater do dziś pozostaje bezrobotny, chociaż udowodnił, że nie ma z białymi suprematystami nic wspólnego, o czym świadczą między innymi jego meksykańskie korzenie.
Każda z tych historii jest inna – bohaterowie dwóch pierwszych przyznają się do swoich błędów, ale na pierwszy rzut oka widać, że każdego z nich spotkała kara niewspółmierna do winy.
Skąd w nas tyle nienawiści i surowości?
Występujący w dokumencie naukowcy wskazują na rozwijający się na przestrzeni wieków dziwny proces zrytualizowanego publicznego upokorzenia. W starożytnych Chinach winnych zamykano w klatkach, które wystawiano u bram miasta. W Grecji i Rzymie golono im głowy i karano wygnaniem. W XII-wiecznej Anglii grzeszników obtaczano publicznie w smole i pierzu. Potem były maski wstydu, beczki i krzesło do podtapiania. Na początku XIV w. pojawił się chyba najbardziej popularny w dziejach przyrząd do publicznego upokarzania – pręgierz. Unieruchomionego winowajcę można było bezkarnie opluć, obrzucić kamieniami, zwyzywać. W XXI w. podobną funkcję pełni internet. Tyle że karząc wirtualnie, nie widzimy rzeczywistej ceny, jaką ponoszą nasze ofiary. Dokument Moniki Lewinsky chce nam o tym przypomnieć.
https://www.vogue.pl/a/film-dokumentalny-15-minut-wstydu-produkcji-moniki-lewin-sky