Archiwa tagu: jak żyć

Rodzinne demony skradają się u cioci na imieniach

W ciągu roku jest wiele okazji, aby spotkać się przy stole, tak rodzinnie. Urodziny, imieniny, rocznice i oczywiście święta, nie daj Bóg stypy. Jest to taki czas, aby się spotkać razem na kilka godzin i zwyczajnie ze sobą pobyć i pobiesiadować. Wiadomo, że w rodzinie wszyscy mają swoje charaktery, bo nie koniecznie musimy być tacy sami. Nie musimy,  albo nie chcemy zgadzać się z poglądami innych członków rodziny, tylko dlatego, że do tej rodziny należymy.

O czym nie powinno się rozmawiać przy wspólnym stole, to chyba wiadome jest i każdy idąc w gości powinien sobie zdawać sprawę, że nie wszystkie tematy nadają się, aby je gremialnie poruszać, a z pewnością  nie powinno się poruszać tematów z polityką związanych, a także nie powinniśmy rozmawiać o religiach, księżach i wierze. Te dwa tematy, a jest ich więcej, które przeważnie detonują i robi się nieprzyjemnie.

Tematy o dzieciach, albo dlaczego wciąż jesteś sama, sam, albo twoja praca jest nudna, więc ją zmień. Temat poglądów na filozofię życia, lub moje dziecko jest inteligentne, bo umie rozróżnić psa od kota i robi siusiu na nocniczek itd. Dlaczego się  ubierasz jak nastolatka, co nie przystoi, gdyż swoje lata już masz. To takie pytania i odpowiedzi, grożące eskalacją i wybuchem w każdej chwili i może spowodować, że biesiadowanie zakończy się rzuceniem talerza o podłogę, bo poziom adrenaliny znacznie wzrasta.

W takim razie o czym rozmawiać przy stole, skoro jest tyle tematów zakazanych. Może o kosmosie? E, chyba też nie ponieważ jedni twierdzą, że tam, gdzieś w przestworzach istnieje życie, a inni będą udowadniać, że to bzdura.

Pozostaje więc tylko opowiadanie kawałów i dowcipów, ale trzeba mieć tęgą do nich głowę i uważać, aby ktoś się nie udławił z powodu śmiesznego dowcipu, lub z byle jakiego suchara.

Kochani, jestem po seansie filmu pt. „Sierpień w hrabstwie Osage” i stąd u mnie ten przydługi wstęp. Podobno rodzina nie cieszy gdy jest, lecz kiedy jej nie ma, samotnyś jak pies i te słowa sprawdziły się podczas oglądania tego filmu.

Dlaczego nie potrafimy ułożyć sobie dobrego życia i sami je sobie chrzanimy, albo chrzanią nam je bliscy? Dlaczego jesteśmy tak nieprzewidywalni, że błędy nasze będą kiedyś ocenione i wykrzyczane tak głośno, że dowie się o nich cała rodzina. Podobno, każda rodzina ma swoje ciemne tajemnice , skrywane przez dziesiątki lat przed innymi i przychodzi kiedyś usiąść razem przy stole, aby owe tajemnice znalazły swoje ujście raniąc po drodze inne osoby. Tak stało się i w tym filmie, w którym sukcesywnie podczas stypy wszystkie rodzinne demony opuściły bezpieczne do czasu zakamarki duszy.

Film jest o mnie w pewnym sensie, ponieważ bliska jest mi rola grana przez Meryl Streep. Jedna z córek bardzo walczyła o matkę i o mnie moje dziecię też walczyło w pewnym okresie mojego życia.

Oglądając ten film widziałam siebie i łzy ciurkiem leciały, ale jestem i mam się dobrze. Nie jestem jednak sama, jak została  główna bohaterka i cieszę się, że moja historia skończyła się happy endem. Miłego dnia 🙂

Ukraina nie przykryła biedy w Polsce

Ukraiński Majdan i zajęcie bezprawne Krymu przez Putina nie przykryły polskiej biedy – niestety! Już dwie doby mijają, w czasie których rodzice niepełnosprawnych dzieci zajęli Sejm i domagają się podwyższenia świadczeń na opiekę nad chorymi dziećmi, które skazane są tylko i wyłącznie na opiekę swoich rodziców. Nie mogę patrzeć na zdjęcia z Sejmu. Nie mogę patrzeć i już, bo nie tak powinna wyglądać walka o lepsze życie poszkodowanych przez los. Jak można praktycznie dysponować tak małą sumą, kiedy niepełnosprawność woła o coraz to większe koszty leków, sprzętu, czy też rehabilitacji. 

Zdesperowani rodzice zaczęli głośno krzyczeć i domagają się kategorycznie poprawy ich i tak marnego losu, bo któż życzyłby sobie mieć niepełnosprawne dziecko? Krzyczą i słusznie, bo co to są za pieniądze, które zaoferował im Rząd? Politycy boją się tych rodziców jak diabeł święconej wody i mnie nie obchodzi, która to partia za tym stoi. Nie obchodzi mnie, kto na tych rodzicach robi sobie swój kapitał polityczny. Mnie obchodzi, kiedy nastąpią jakieś ruchy, aby pomóc tym ludziom i tak sobie myślę, że nie nastąpi to szybko i natychmiast, a dlatego, że jeśli Premier przychyli się do postulatów tych rodziców, automatycznie zgłoszą się do niego emeryci i renciści, którzy w naszym kraju także są traktowani jak zło konieczne i żyją poniżej. Emeryci i renciści i inne grupy społeczne opłacane tak, że wiążą z ledwością koniec z końcem. Ludzie, którzy mają także rodziny, albo młodzi, którzy boją się te rodziny założyć, bo zwyczajnie ich nie będzie stać, aby rodzina żyła na przyzwoitym poziomie.

Ukraina tonie w długach i czytam, że:

 

Minister Radek Sikorski w czwartkowym wydaniu programu „Fakty po Faktach” zapowiedział przekazanie finansowej pomocy Ukrainie. Nie chciał powiedzieć, ile pieniędzy Polska przekaże wschodniemu sąsiadowi, ani z jakich rezerw budżetu ta zapomoga (zapewne bezzwrotna) będzie pochodziła.

Kilka godzin wcześniej wiceminister pracy w rządzie Donalda Tuska pani Elżbieta Seredyn twierdziła w programie „Tak Jest”, że nie ma w budżecie pieniędzy na natychmiastową pomoc dla opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy musieli porzucić pracę żeby opiekować się swoimi dziećmi.

Czyli tak – na pomoc Ukrainie pieniądze się znajdą, a na pomoc Polakom pieniędzy nie ma.

W sytuacjach kryzysowych pieniądze w budżecie się przesuwa. Komu zabrano tym razem, żeby dać Ukrainie?

W południe Donald Tusk krytycznie ustosunkował się do protestu matek dzieci niepełnosprawnych. Można się zatem spodziewać, że nie spotka się z rodzicami. Zapewne jednak spotkałby się z Arsenijem Jaceniukiem (to ten pan niżej, zamawiający „pięć piw”) gdyby tylko ten go do siebie zaprosił.

Oto polityka prorodzinna w wykonaniu Platformy Obywatelskiej.

Zobacz więcej na: http://www.wykop.pl/ramka/1915842/po-pieniadze-dla-ukrainy-tak-dla-dzieci-niepelnosprawnych-nie/

Wynika z tego, iż rządzący nie chcą postąpić wg. przysłowia, że bliższa jest koszula ciału i to mnie bardzo smuci. Gdzie są inne kraje, które tak wyrywają się, aby podzielić się swoją kasą z innym Narodem. Gdzie są Czechy, Węgry, czy kraje skandynawskie? Czy te kraje w ogóle wiedzą, że Ukraina potrzebuje pieniędzy? Dziś słuchałam wypowiedzi Eurodeputowanego Kowala, który stwierdził, że niektóre kraje zachodniej Europy nie zdają  sobie wcale sprawy z sytuacji na Ukrainie i on musi im to tłumaczyć. No jasne! Polak musi być przecież wszędzie. Musi, bo się inaczej udusi, nie dostrzegając, że za chwilę uduszą polityków ludzie będący na skraju wytrzymałości nerwowej. My społeczeństwo pokażemy rządzącym przy urnach, co o nich myślimy!