Archiwa tagu: cisza

Sezonowy reset!

Korzystajmy ile się da z sezonowych warzyw i owoców. Dziś u mnie króluje zupa koperkowa, ugotowany bób i zrobiłam także ogórki małosolne.

Wyłączyłam też telewizor, gdyż jestem zmęczona doniesieniami ze świata i dlatego robię sobie sezonowy, może jednodniowy reset, od tego wrzasku na świecie.

Jestem zmęczona naprawdę i niech się dzieje, co chce – tam gdzieś. Od czasu, do czasu każdy powinien sobie zrobić dzień milczenia i zapewnić  psychiczny spokój.

Jeśli kogoś interesują walory zdrowotne bobiku to proszę: 🙂

Świeży bób ma najwięcej składników odżywczych. Właśnie to warzywo dominuje latem na straganach. Nie tylko jest pyszny i sycący, ale też bardzo zdrowy i bogaty w białko. Warto więc włączyć go do diety i skomponować świeże, letnie menu.

Owoce bobu to sporych rozmiarów strąki, w których kryje się 3- 5 nerkowatych nasion. To właśnie nasiona są skarbnicą witamin i minerałów. Młode ziarna bobu mają jasny, zielony kolor i mogą być zjadane na surowo. Te dojrzałe – należy wcześniej obgotować. Pamiętajmy, że w skórce jest najwięcej wartości odżywczych. Bób smakuje najlepiej przygotowany metodą tradycyjną – czyli ugotowany w osolonej wodzie z odrobiną masła. Można również używać gotowanego bobu jako dodatku do zup i sałatek.

Ta strączkowa roślina zawiera dużą ilość białka, węglowodanów, oraz witamin: B1, B2, PP, C i prowitamniny A. Zawiera ponadto: wapń, fosfor, żelazo, magnez i karoten.

Bób dostarcza dużą dawkę błonnika, który skraca czas trawienia i poprawia funkcjonowanie przewodu pokarmowego, co jest ważne szczególnie dla osób dbających o linię. Należy wspomnieć, że ugotowany bób ma tylko 85 kcal w 100 g.
Polecany jest również dla osób z chorobami układu krążenia – nie zawiera cholesterolu.

Bób z koprem

  • 1/2 kg bobu,
  • gałązka kopru,
  • łyżka masła,
  • sok z cytryny,
  • sól,
  • pieprz.

Bób gotujemy w sporej ilości wody, do której wrzucamy małą łyżeczkę masła i koper.
Gdy bób jest miękki, odlewamy i stawiamy garnek z powrotem na ogniu. Wrzucamy pozostałe masło i delikatnie, drewnianą łyżką przewracamy ziarna bobu. Wlewamy sok z cytryny. Solimy i skręcamy nieco pieprzu. Pozostawiamy na chwilę.

Bób z pomidorami

  • 1 kg świeżego bobu,
  • 2 pomidory,
  • 2 cebule,
  • 2 ząbki czosnku,
  • 2 łyżki masła,
  • ulubione przyprawy.

Bób wypłukać, zalać wrzącą wodą, ugotować. Posolić pod koniec gotowania. Po ostudzeniu obrać ze skóry. Obraną cebulę i czosnek posiekać. W dużym rondlu rozgrzać łyżkę masła zeszklić na nim cebulę i czosnek, dodać bób, pokrojone w kostkę pomidory, łyżkę masła i zioła. Dusić kilka minut mieszając. Przyprawić do smaku, podawać.

Sałatka z bobem

  • 300 g bobu,
  • 2 jajka,
  • pomidor,
  • 4 łyżki śmietany,
  • łyżeczka musztardy,
  • sól,
  • pieprz,
  • łyżka siekanego koperku.

Bób ugotować i obrać z łupinek. Ugotowane na twardo jajka i cebulę posiekać. Bób ułożyć w salaterce, posypać jajkami, cebulą i pomidorami pokrojonymi w kostkę. Doprawić do smaku. Całość polać jogurtem naturalnym wymieszaną z musztardą koperkiem.

http://dieta.pl/zdrowie-i-uroda/porady/604-co-kryje-w-sobie-bob/

(maja)

 

Brexit

Euro 2016

Ekshumacje 

Terroryzm

Wsi spokojna, wsi wesoła :)

Dzień dobry 🙂

Wczoraj wybraliśmy się z mężem na wieś. Tak, tak, mamy taką możliwość od niedawna, a to za sprawą Teściów mojej córki, którzy na te piękne, starsze lata postanowili przenieść się na stałe i wyjechali z miasta. Nie była to łatwa decyzja, ale się odważyli i włożyli wiele pracy, aby dom po zmarłym rodzicu przystosować do zamieszkania, ale wyszło im to znakomicie.

Niedziela, senna niedziela w mieście, a co dopiero na wsi. Mały kościółek i ulica biegnąca przez środek wioski, po której tylko od czasu na czasu przejedzie jakiś samochód. Ludzi prawie nie widać, a tylko w przydomowych ogródkach widać inwencję gospodyń, gdzie rosną dumnie kwiaty, a gdzieś w tle zawieszona huśtawka, czy też   w cieniu hamak. Ktoś wpadł na świetny pomysł, bo ze starych opon uformował gumowe łabędzie pomalowane na biało z czerwonymi dziobami, które ozdabiają środek wsi i oczywiście kapliczka w kolorowymi wstążkami drżącymi na wietrze i kamienie też pomalowane na biało na Wielkanoc.

Usiadłam na tarasie, kiedy gospodyni robiła kawę i herbatę i popatrzyłam z ciekawością na te sielskie i anielskie klimaty i coś we mnie zadrżało. Przeraziła mnie ta przestrzeń, cisza, którą przerywa świergot ptaków i od czasu do czasu pojawiający się odgłos lecących samolotów po niebie, zostawiających białe smugi. Zieleń dookoła, dużo zieleni i senność i oddech, że aż zatyka.

Zaczęłam sobie wyobrażać, że mieszkam tu na zawsze i właśnie stąd wzięło się lekkie przerażenie, bo ta cisza zaczęła być męcząca, gdyż usłyszałam własne myśli, których zaczęłam się bać, bo było ich za dużo naraz. Nic ich nie chciało przerwać, bo ani warkot samochodu, ani odgłosy ludzkich głosów – NIC!

Cisza i spokój błogi i pomyślałam sobie, że mogłabym się przyzwyczaić do mieszkania w takim klimacie, ale chyba zajęło by mi to dużo czasu, bo ta cisza tak nagle staje się zbyt nachalna i dlatego mimo cudownego klimatu musiałabym się za klimatyzować.

Niektórzy mówią, że moje miasteczko, to jest taka większa wioska, a jednak czuje się, że toczy się tutaj życie, a tam nic – tylko cisza przełamana zielenią i wiejską sennością.

Ciekawa jestem, czy chcielibyście przenieść się na wieś i jak sobie siebie wyobrażacie w otoczeniu pól i łąk i rozciągających się lasów jeśli mieszacie w mieście. 

https://www.youtube.com/watch?v=K5cewjt5cic

 

Nasz cichy i spokojny wieczór

 Lubimy takie ciche i swoje wieczory. Telewizor wyłączony, bo dość na dzisiaj tych wszystkich złowrogich wiadomości ze wchodu. Oboje czujemy przesyt i pragniemy odpocząć. Nasze dzieci na wakacjach z wnukami i niech odpoczywają, wszak im po roku pracy się należy. Wszyscy są nad morzem, a ja się cieszę, że odpoczywają.

Czasami tak fajnie pomilczeć obok siebie i zająć się czymś przyjemnym i tym, co interesuje, a więc ja szukam filmu dla siebie, a mąż szuka części do swojego, sportowego samochodu i jest fajnie.

Lubicie czasami tak razem pomilczeć, kiedy tam za oknem toczy się życie i czasami od tego oderwać, bo my uwielbiamy być tak ze sobą razem.

 

Ludmiła Mariańska

MAŁŻEŃSTWO

Jesteśmy sobie potrzebni jak ziemi
potrzebna woda, jeśli plon ma przynieść.
Ach, czy to miłość?
Jej owoce przecież
dawno dojrzały i mówimy o nich:
daleko padły jabłka od jabłoni.
A więc jałowe lata nas czekają —
dwoje wygnańców z miłosnego raju?
Tylko trud dzielić i codzienny chleb
czy potrafimy, aby nie był gorzki?
Spróbujmy jednak.
Po burzliwym dniu
cieszy łagodny i spokojny zmierzch.
Podaj mi rękę. Nie jesteśmy sami.
Jabłoń przekwitła, lecz pachnie jabłkami.

Tylko we dwoje :)

 Uf, troszkę się na zachodzie ochłodziło, co spowodowało, że jednogłośnie postanowiliśmy oddać się urokom naszych jezior województwa zachodniopomorskiego. Wsiedliśmy w samochód i w drogę zdobywać jeziora w Narodowym Parku Drawieńskim.

Uwielbiamy to miejsce, bo przyciąga do niego rozległość jezior i zieleni, a przede wszystkim nieskażonej cywilizacją przyrody. Myślałam, że na szlaku spotkamy turystów czerpiących te dobra, ale może dlatego, że dziś piątek, na jeziorach była cisza jak makiem zasiał i turystów jak na lekarstwo. Nasyciliśmy oczy przemierzając dwa jeziora w towarzystwie ptaków i od czasu do czasu plusku perkoz, które jest trudno sfotografować, bo szybkie są okrutnie. 

Jeśli ktoś by chciał się wypuścić w te strony, to zapraszam moimi fotkami.

To był cudny dzień, a więc wszystkim życzę łapania promieni słonecznych w tak pięknych miejscach i w wszechobecnej ciszy, takiej, że aż było nam dziwnie. 😀

 

 

 

Między ciszą, a ciszą drzewa się kołyszą :)

Dzień dobry w sobotę. U mnie leniwa i spokojna sobota. Jestem w domu sama, bo mąż z Emerytami pojechał do Malborka na wycieczkę. Ja zostałam, ponieważ ktoś musi pilnować domowego ogniska i wyjść z pieskiem. Tak to już jest, że jak ma się w domu zwierzaka, trzeba rezygnować z pewnych przyjemności i brać to na klatę.
Ja byłam w Malborku, a mąż nie, a więc niech sobie pozwiedza i porobi trochę zdjęć.
A propo zdjęć, to mam taką małą radę, dla pasjonatów fotografii.

Otóż mam aparat, taki zwykły, jak to mówią dla „małp”, którym każdy zdjęcie zrobić może. Od jakiegoś czasu, mimo, że były w nim nowe baterie, aparat wskazywał, że są za słabe i za chwilę aparat się wyłączał.
Jaki czort, często się zastanawiamy i złościmy i tu zdradzę pewien sekret. Otóż przyczyną może być bateria pamięci, która jest gdzieś w aparacie schowana.Taka malutka, jak do zegarka. Należy ją odnaleźć, bo w każdym aparacie jest gdzie indziej i dokonać zakupu nowej, tylko trzeba odczytać jej parametry.
Ja właśnie tak zrobiłam i malutką bateryjkę zakupiłam w Internecie, która mnie kosztowała chyba 26 zł i mam aparat jak nowy. Może komuś przyda się moja porada.

A więc teraz nie ruszam się nigdzie bez aparatu, skoro śmiga jak nówka. Zrobiłam dziś parę zdjęć, podczas spaceru z pieskiem.
Miłego dnia kochani, a ja oddalam się na wyznaczone pozycje, a więc trochę tu, a trochę tam.