Śpię sobie smaczne przy otwartym oknie, bo noce są ciepłe i słyszę, że z drugiej strony budynku pan kosiarz znęca się nad trawą.
Słyszę, że z pod kosiarki lecą drobne kamyczki i piach, bo pan kosiarz tnie przy samej ziemi!
Zrobiłam zdjęcie i wkleiłam je na mim fan-page i mi się dostało, że się czepiam i wywołuję tzw. gówno burzę!
Piszę o tym na blogu ostatni raz, bo ludzi nie przekonam, że kiedy jest susza – straszna, nie powinno się trawy kosić, bo ona zatrzymuje wodę i oczyszcza nam powietrze dając tlen także.
Na tym trawniku rosły polne kwiaty z korzyścią dla tak nam potrzebnych pszczół, które zaczynają ginąć w przyrodzie, ale do włodarzy, to nie dociera, choć pisałam w zeszłym roku do naszego Burmistrza.
Jestem w tym sama, bo to młodzi ludzie zjechali mnie na fan-page niczego nie rozumiejąc.
Pamiętam niestety z racji wieku czasy, kiedy to na polach uprawnych były kopane rowy melioracyjne, aby woda z pól miała gdzie spływać.
Wówczas padał deszcz!
Były to czasy, kiedy nikt nie wiedział, że przyjdą czasy suszy i wodę trzeba szanować, bo jest zmiana klimatu!
Odnośnie trawy wiem, że mam rację, bo nawet dzisiaj w telewizji mówiono, że w czasie suszy nie powinno się kosić trawy
Wielu włodarzy już to wie i zalecają, aby jeśli już kosić, to trzeba zostawić tej trawy co najmniej 10 centymetrów.
U mnie dzisiaj spadł deszcz, ale padał zaledwie 15 minut i to jest kropla w morzu!
W telewizji co rusz pokazują pola uprawne łaknące wody, bo susza jest wszechobecna już, co przełoży się automatycznie na ceny, a wiec jaskrawo widać, że mamy zmianę klimatu.
Już w Arabii Saudyjskiej wiedzą o zmianach w klimacie i tworzą enklawy lasów morenowych, aby oczyszczać powietrze, a u nas brak jest pożądanych działań.
„W przeciągu najbliższych dekad Arabia Saudyjska planuje zasadzić 10 mld drzew. To element szerszego planu zmniejszenia emisji CO2 i zanieczyszczenia gleby przedstawionego przez saudyjskiego następcę tronu Mohammada ibn Salmana„
Wisła i inne rzeki wysychają, ale jak widać ludzi, to nie rusza, a tym czasem jak ważna jest woda przeczytamy niżej, co dzieje się w Ukrainie po wyburzeniu przez Rosjan tamy na Dnieprze.
Przytaczam wpis zamieszczony na Twitterze o tym, co się tam dzieje, a mnie pozostaje bezradność jeno!
Marek Meissner na TT.
Wieści z frontu WODA!!
Z wodą jest cholerny problem.
Piszą chłopaki z Chersońszczyzny: „Woda która zeszła z zapory jest zatruta.
Zabrała całe gówno: miny, potopione zwierzęta, ludzi, nawet cmentarze i różne odchody (szamba-MM).
Będą choroby, cholera i tyfus. Wozimy tylko ludzi i wodę. A ludzie pić muszą i myć choć ręce żeby nie chorować. Zwierzęta też muszą pić. Potrzeba bardzo dużo wody” Ich słowa potwierdził mi
@LachowskiMateus , który jest na Chersońszczyźnie, z chłopakami z SZU – i też wożą głównie ludzi i wodę.
Efekt jest niespodziewany i nieprzyjemny – zresztą może właśnie Rosjanie na to liczyli?- na innych obszarach frontu brakuje wody.
Niekiedy prawie w ogóle nie ma. Jeden z kolegów organizujący dostawy dla Ukrainy podaje przykłady z Awidijewki. „…w chwili obecnej straszliwie pogorszyły się warunki sanitarne.
Jest słabo z zaopatrzeniem w wodę żołnierze jadą na tabletkach do oczyszczania wody które od nas dostali.
Proszą nas teraz o lekarstwa przeciw wymiotom bo chłopaki od tygodnia jeść nie mogą od widoku i smrodu rus ciał (wysokie temp jeszcze to pogarszają).
Schudli 10 kg.” Dalej z Zaporoża piszą walczący tam, że „z wodą jest coraz gorzej, ostatnio w dostawach była duża butelka (1,5 litra-MM) na dwóch, a dostawy nie są codziennie”.
Dobrze jest tylko na Charkowszczyźnie, ale też wiadomo czemu – dystrybucję zapewnia Charków, który jest w miarę blisko i do samego Charkowa też dostawy idą.
Jest więc duży kryzys z zaopatrzeniem w wodę. Trudno wozić ją z Polski, ale tabletki do oczyszczania wody faktycznie bardzo by się przydały; po drodze na froncie są różne ujęcia wodne, nie skażone na oko ale trudno je badać w warunkach wojennych.