Archiwa tagu: pies

Tak na szybko.

Drodzy, dzisiaj za dużo nie napiszę, bo miałam sprzątanie w domu i jestem lekko zmęczona, ale pomogła mi bardzo moja Córka.

Ja już na drabinę nie wejdę, a więc dziękuję mojemu Dziecku w sprzątaniu łazienki.

Przedstawiam Wam suczkę mojej Córki o imieniu Tessi, która mnie z Córką odwiedziła.

Matulku, jak ja ją kocham, bo jest taka mądra i wierna.

Idealny piesek dla seniora.

Cieszy mnie, że miotła w Polsce poszła w ruch i trwa zamiatanie.

Jutro napiszę więcej, bo odzyskałam wiarę w nowy rząd i nową Polskę.

Jeszcze będzie pięknie i normalnie.

Dobrej nocy Drodzy.

Co czeka Polaków?

Już u mnie za oknem zaczynają strzelać i odpalać fajerwerki.

Kto się najbardziej ich boi, to świadomy człowiek wie, że nasi bracia mniejsi umierają w tym czasie ze strachu.

Jakże często nie możemy sobie z ich strachem poradzić mimo, że zaopatrujemy się w środki uspakajające.

Cztery lata temu odeszła od nas sunia „Diana”, ale pamiętam jak ona przeżywała to sylwestrowe szaleństwo.

O godzinie 22 w noc sylwestrową podawałam jej lekarstwo, a ona dopiero się uspokajała, kiedy kładła się w brodziku, a ja zamykałam drzwi łazienki i w tym brodziku przesypiała do samego rana.

Nie było to widok przyjemny, bo są psy, które panicznie boją się tych wystrzałów i często bywa, że niektórym ze strachu pęka serce, albo uciekają i się gubią.

Na moim fan page poprosiłam naszych mieszkańców, aby powstrzymali się od tych hałasów, ale otrzymałam komentarz, że niepotrzebnie w tym temacie biję pianę i panikuję.

Na szczęście pojawiły się komentarze, że zamiast wydawać pieniądze na fajerwerki, to lepiej kupić karmę dla psów dla schroniska i chwała za takie spojrzenie.

Pamiętam jak polityk Konfederacji – Korwin – Mikke chciał Polakom pokazać, że psy się absolutnie nie boją wystrzałów i otworzył petardę tuż przed swoim psem i to był tak żałosny widok, że chciało się wyć na znieczulicę.

Zdaje się, że nie został za to ukarany – jako znęcał się nad zwierzęciem.

Uważam, że takie durne wybryki powinny być jakoś uwarunkowane i powinien być zakaz sprzedaży tej bandyckiej broni, kiedy podczas odpalania jej wielu traci palce, a nawet dłonie.

Zbliża się Nowy Rok i wiem, że ludzie, którzy absolutnie nie interesują się polityką będą sobie życzyli szczęśliwego Nowego Roku, bo są zatopieni tylko i wyłącznie w swojej codzienności i nic ich ponad nie obchodzi.

Ja wiem i czuję, że ten rok 2023 będzie Armagedonem dla wielu, którzy polityką się interesują i wiem, że to będzie bardzo brutalny rok.

PiS tak bardzo boi się utraty władzy, że już majstruje przy ordynacji wyborczej i boję się, że te wybory mogą być sfałszowane, bo oni będą się bić o każdy głos, tworząc dodatkowe lokale wyborcze dla naiwnych.

Będą ludzi podwozić, aby im wmówić, że PiS o nich dba i daje im transport, ale to jest zasłona dymna. Głupi się na to nabierze.

Aby odwrócić uwagę ludzi od drożyzny i inflacji do głosu znowu dopuścili Kaję Godek, która grozi kobietom więzieniem i jest to stary chwyt PiSu, a raczej samego Kaczyńskiego.

Oto grożą Tuskowi i jadą po nim jak po łysej kobyle w TVP – szczujni i dochodzi do tego, że sama policja go ostrzega, że grozi mu w Polsce coś strasznego i oto dostaje on ochronę z SOP, by go chronić.

Nie wiem dlaczego ochrona jest z SOP przydzielona przez Kamińskiego, ale może się wystraszył, że już w Polsce zabito Prezydenta Adamowicza.

Jak pisałam, to będzie straszny rok, bo wszyscy dostaniemy nowe rachunki, a ceny tak pogalopują, że chleb stanie się luksusem.

Taka przyszłość nas czeka, a wesoło nie będzie, a raczej depresyjnie.

Ważne jest to, że wielu zwolennikom PiS zaczynają otwierać się oczęta, bo zauważyli, że bandyci odcięli ich od funduszy UE, a także, że klepią biedę mając na życie 200 złotych po opłatach.

Brawo PiS – tak wydymaliście Polaków, a Kaczyńskiemu żółć i jad wypłynęły kolanem!

Każdy dzień, to jest niespodzianka!

Obraz może zawierać: pies, tabela i w budynku

My piszący blogi codziennie się zastanawiamy, o czym by tu napisać w danym dniu!

Jednak jest tak, że życie pisze swoje scenariusze i temat jest jak znalazł, by się nad nim pochylić!

Spałam dzisiaj sobie do godziny 9, a kiedy odpaliłam laptopa, to miałam na priv filmik o tym, że sunia Tessi  – mojej Wnusi oszczeniła się i na świecie pojawiły się maleńkie Maltańczyki!

Odbyła akt miłosny i oto dziś pojawił się cud natury, bo Maltańczyki, to są malutkie pieski, filigranowe, a więc 5 sztuk, to naprawdę jest wynik!

Tessi jest cudnym pieskiem i choć rzadko mam z nią kontakt, to kocham ją całym sercem, za jej dobroć i przywiązanie do człowieka!

Cudem natury jest także to, że taki mały piesek od pierwszych chwil pojawienia się potomstwa na świecie, oddaje się mu całym sobą i od pierwszych chwil budzi się niesamowity instynkt!

Córka, kiedy zauważyła, że się zaczyna nie spała całą noc, gdyż pilotowała, aby wszystko poszło dobrze.

Pierwszy szczeniaczek pojawił się o 5 rano z minutami i kiedy chciała szczenię chronić, aby mama je nie przygniotła, to od razu dostała od Tessi ostrzeżenie – nie ruszaj!

Teraz trzeba poczekać zdaje się 8 tygodni, kiedy maluchy pójdą do dobrych domów ze wszystkimi papierami rodowodowymi!

A tak ogólnie, to wzięło mnie dzisiaj na rozmowy z Córkami, bo tęsknię za nimi w tej pandemii i  może chociaż porozmawiać przez telefon!

Dzwonię do Starszej, a ta – mamo nie mam czasu za dużo, bo oprócz pilnowania Tessi mam jeszcze nauczanie zdalne i muszę przypilnować Twoją Wnusię, która ma dosyć siedzenia w domu i się buntuje!

Dzwonię do Młodszej, która ma teraz trójkę dzieci i malutka Natalka zasnęła z suszarką w tle.

Usłyszałam delikatnie, że muszę szybko coś ugotować, bo dwoje moich Wnuków także odrabia lekcje zdalnie i jest w domu istny cyrk!

Wszystko to rozumiem jako babcia i wiem, że obie mają w swoim życiu kocioł, bo pandemia nie ułatwia!

Sorry powiedziałam – nie przeszkadzam – do następnego telefonu!

A ja dziś biegałam wokół Męża, który jest lekko przeziębiony i cały dzień spędził w łóżku, a kiedy facet czuje się źle, to niestety nie wolno tego folgować.

Trzeba znosić jego przeróżne zachcianki, gdyż 37,5, to już jest dramat! 😀

Obejrzyjcie sobie ten cud natury!

 

 

 

Dobro przeplata się ze złem!

Najpierw napiszę o złu, bo za oknem już zaczynają się wybuchy petard i rac hukowych, a ten kto ma wrażliwego pieska w domu, to wie, co te zwierzaki przeżywają!

Dwa lata temu odeszła od nas sunia – 16 letnia i pamiętam, że u weterynarza  kupowaliśmy środki uspokajające, a bidulka przeczekiwała ten czas w brodziku ledwo żyjąc.

Bardzo była wrażliwa i pieski tak się boją, że nawet dochodzi do zawału serduszek naszych przyjaciół mniejszych.

Wdziałam na FB zdjęcie pieska, który rozbił szybę w oknie i strasznie się pokaleczył.

Tyle się mówi, abyśmy nie strzelali i nie robili pieskom traumy, ale niestety wciąż jest znieczulica i tak „walą” jeszcze po Sylwestrze, a pieski przeżywają grozę!

Uważam, że fajerwerki z okazji Sylwestra też powinny być zakazane, bo cierpi z tego powodu środowisko i biedne, ogłuszone ptactwo.

Zaraz będzie puszczane światełko do nieba WOŚP i to też powinno zginąć z przestrzeni!

Jest teraz tyle możliwości by pożegnać Stary Rok, bo choćby festiwale światła w oprawie muzycznej, ale na zmianę mentalności jeszcze długo poczekamy, bo ludzie lubią głośnie igrzyska.

Australia płonie i dopiero w obliczu takiej tragedii ludzie domagają się, by zaprzestać z fajerwerkami, bo dopiero pożary ludziom otwierają oczy – zaczynają myśleć pragmatycznie i ekologicznie!

Teraz napiszę o dobru!

Mieszkamy z Mężem ponad 30 lat w jednej klatce i nigdy nie było takiej integracji między lokatorami jaka jest teraz.

Wielu lokatorów przez te lata odeszło ze wspólnoty i pojawili się młodsi i o dziwo ci młodsi zintegrowali się ze starszymi.

Jakoś tak wyszło, że doskonale się rozumiemy i wspieramy i to jest cudowna sprawa.

Sąsiadka mieszkająca najwyżej – schorowana pani może liczyć na wniesienie jej zakupów!

Młodszy sąsiad z rodziną – świetny kucharz dzieli się jedzeniem, kiedy mu się zrobi za dużo.

Telefon o godzinie 21 – dzisiaj!

  • Mam za dużo pieczonych ziemniaczków i kuraków – przyjdź sąsiedzie i tak mamy obiad na jutro.

Na święta zapakowałam w pojemniki jedzenie z kolei ja i poczęstowaliśmy tym naszego sąsiada chorego na raka.

Pomogliśmy mu finansowo, by mógł wykupić okulary, bo choroba zabiera mu wzrok.

W naszej klatce nie marnujemy po prostu jedzenia i to jest cudowna współpraca.

Nie ma tu plotek, obgadywania, a jest po prostu sąsiedzka pomoc i troska.

Taki akcent udało mi się napisać na koniec roku!

Obraz może zawierać: jedzenie

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Historia jednego mebla!

 

Obraz może zawierać: napój i w budynku

Dzisiejszy dzień minął mi  tak szybko, że nie widziałam kiedy zrobiło się ciemno, a to wszystko dlatego, że do mojego, laptopowego pokoju przybył nowy mebel, a jest nim komoda.

Trzeba było pozbyć się biurka pod komputer stacjonarny, który zastąpiły laptopy i biurko stało się zbęde, bo laptop trzymam na niewielkiej kanapie, z której dobrze mi się serfuje i wygodnie.

Nowy mebel i dużo roboty, bo automatycznie włącza się mus, aby pokój posprzątać porządniej, gdyż odkryta powierzchnia podłogowa zdradzała, że nie zawsze dotarł tam odkurzacz i nazbierało się sporo kurzu na niepotrzebnych już kablach, znajdujących się za biurkiem.

Przez ostatnie dwa lata, kiedy Mama była chora robiłam porządki po łebkach, aby, aby, bo często się spieszyłam, a kiedy miałam wolne od opieki, to byłam nieżywa i dochodziłam do siebie.

Dzisiaj sprzątnęłam pokój z pomocą Męża oczywiście, prawie tak jak na święta, bo poodsuwaliśmy inne meble i tam dojechaliśmy odkurzaczem i mopem, a więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i opłacił się ten nowy meblel, który zmusił mnie do przejrzenia papierów i ubrań, oraz innych bibelotów.

Jechałam więc dziś na szmacie i ze szmatką od kurzu w rękach.

Ubrania leżące dłużej niż dwa lata i nie zakładane poszły do wora, a papierzyska zostaną spalone w piecu i tak tym sposobem zrobiło się jaśniej i przejrzyściej, a ja po robocie  uśmiechnęłam się, że prawie mam zrobione porządki świąteczne jak na razie w moim pokoju!

Na ten Sajgon w domu trafiła Wnusia ze swoją, nową przyjaciółką o imieniu Tessi – malutkim Maltańczykiem, w którym jest zakochana i miło było na obydwie patrzeć!

Był to taki dość intensywny dzień i chyba w każdym domu, kiedy przybywa nowy mebl, to roboty jest w brud, a potem jest satysfakcja i spływa na człowieka spokój.

Piszę o takich duperelach, ale nasze życie składa się z takich drobiazgów właśnie.

Jeden mebel, a tyle roboty,  a potem patrzymy sobie, że coś się odmieniło i jest fajnie -inaczej!

 

Obraz może zawierać: 1 osoba, w budynku

 

To był naprawdę dobry dzień!

Już minął miesiąc od śmierci Mamy i nie ma dnia, abym o Niej nie myślała, tak jak w piosence – nieutulony w sercu żal.

Dziś Mąż znalazł trochę wolnego od pracy i pojechaliśmy sobie na wycieczkę samochodem, aby zobaczyć pierwsze oznaki wiosny, bo na zachodzie jest ciepło i słonecznie i widać to już na polach, które cudnie się zielenią.

Gdzieś tam widzieliśmy w polu maszyny rolnicze i pracowników, którzy przy drogach pielęgnują drzewa i przycinają krzaki, aby było ładnie i zadbanie.

Jest tylko jedno ale, bo jadąc drogą, to po obu stronach, na poboczach walają się tony śmieci wyrzucanych przez okna samochodów.

Nie będzie tego widać, kiedy urośnie trawa i zakryje ten ludzki bajzel, który w oczy kole i dużo mówi o człowieczej naturze.

Po drodze minęliśmy parę farm wiatrowych, które pięknie się prezentowały na ołowianym niebie.

Lubię gapić się na te stwory, choć oczywiście są piękniejsze w Holandii – takie prawdziwe wiatraki z duszą!

Na drodze masę samochodów i każdy gdzieś jedzie, pędzi i ludzie pokonują kilometry, bo widzielismy rejestracje z Warszawy i Poznania.

Mieliśmy w planach zjeść dobry obiad i Mąż proponował restaurację z chińszczyzną, ale ja sobie zażyczyłam kuchnię polską, którą uwielbiam niezmiennie.

Pojechaliśmy do „Pierogarni” w Stargardzie już nie Szczecińskim i mimo, że na stołach królowały obrusy ceratowe, to jedzenie było pyszne jak u mamy.

Ostatnio owa „Pierograrnia” zmieniła lokum i powierzchniowo się powiększyła, ale się nie dziwię, bo drzwi do tej restauracji się nie zamykają, a ludzie przychodzą po jedzenie na wynos.

Jest więc podstawowa zasada – dają dobre jedzenie, a klientów nie zabraknie, bo ludzie szybko wyczują dobrą, smaczną kuchnię.

Za zupę i drugie danie zapłaciliśmy tylko 37 złotych i jeszcze podali nam bardzo smaczny kompot z jabłek z cynamonem i goździkami.

Obraz może zawierać: ludzie siedzą, tabela i w budynku

PiS pozamykał w niedzielę w Polsce sklepy, a my mieliśmy w planie zakup w „Castoramie” .

Sobota i na parkingu masę samochodów, że nie ma gdzie się wcisnąć, bo ludzie pracujący robią zakupy właśnie w sobotę, bo niektórzy pracują cały tydzień i rok temu mogli zrobić zakupy w niedzielę, ale wszystko kumuluje się w sobotę – masakra.

Pomijając te niedogodności, to był dla nas dobry, super dobry dzień, bo spędzilismy ze sobą miłe chwile – razem.

W restauracji gadalismy ze sobą i nigdy nie jesteśmy sobą znudzeni, a do tego dziś dotarła do nas wiadomość, że Rodzice mojej Wnusi pojechali do Szamotuł, aby kupić Jej Maltańczyka – malutkiego pieska kanapowca, ale kto to tam wie, jaki to będzie nowy członek rodziny i jak się odnajdzie między dwoma kotami. Może być ciekawie. 🙂

 

Znalezione obrazy dla zapytania maltańczyk

 

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i ludzie siedzą

Tęsknię za zwierzakiem w domu!

Wielokrotnie pisałam, że w ciągu naszego małżeńskiego życia mieliśmy trzy pieski, które dożyły późnej starości.

Za chwilkę minie rok jak odeszła od nas śliczna, czarna i mądra suczka „Diana”.

Bardzo za nią wciąż tęsknię i brakuje mi w domu zwierzaczka.

Jest tyle zwierząt do uratowania i na Facebooku, co rusz widzę prośby o adopcję psa, albo kota,

Jednak boję się, że nowy piesek nie spełni moich oczekiwań i  będzie bardzo absorbujący, co w naszym wieku może być uciążliwe i nie sprostamy wymaganiom.

Nasza suczka, która odeszła wiedziała, co jej wolno, a czego nie, bo to był wyjątkowo inteligentny piesek.

Moja Wnusia właśnie dostała od Rodziców śliczną, młodą, rudą koteczkę i tak mnie naszło, że może wziąć kotka też do domu, by nam urozmaicił życie, ale się boję!

Kiedyś mieliśmy kota, ale to był wariat, bo nas wszystkich drapał i gryzł i kiedy pewnego razu nie wrócił do domu, to poczułam ulgę!

Sama nie wiem z tym kotkiem do domu, bo koty chadzają własnymi drogami i są też charakterne.

Muszę się z tym przespać kilka nocy – z tym szalonym pomysłem.

Moje Wnuki rosną, a Babcia i Dziadek się starzeją. 😀

 

 

Przyszywane zwierzaki!

Na blogu pisałam o tym, że musieliśmy uśpić naszego pieska z powodów nieodwracalnej już choroby.

Bardzo mi w domu brakuje zwierzaczka w postaci pieska, bo za kotami nie przepadam.

Wciąż się łapię na tym, że piesek był, leżał w swoich ulubionych miejscach, bawił się ze mną, tęsknił za Panem, kiedy ten wyjeżdżał, a tu taka pustka tylko została.

Łapię się na tym, że zostaje kostka z obiadu, a ja nie mam komu jej dać. 

Zdecydowaliśmy z Mężem, że z racji naszego już podeszłego wieku – nie zdecydujemy się na żadnego już pieska w domu. Musimy myśleć zdroworoządkowo, że w razie co, to nikt może zwierzaka nie wziąć do siebie i trafi on do schroniska.

Ale znalazło się wyjście i wszelkie kostki z obiadu Mąż wozi dla pieska swojego Brata, a więc nie wyrzucam nic do śmieci.

Brat Męża ma dużego psiaka rasy – Akita amerykański, który wabi się Niko. Kiedy słyszy warkot silnika naszego samochodu, to wie, że Mąż ma dla niego smakołyk.

I tak problem jest rozwiązany, bo Mąż ma pszyszywanego pieska, ale nie tylko, bo i kota perskiego – Mańka,  co widać na filmiku.