„Dwóch ćpunów z PISU we władzach parlamentarnych Terlecki i Kuchciński Ryszard Terlecki, który zasłynął tym, że zadenuncjował własnego, na szczeście nie żyjącego już wtedy ojca. To były hipis, ksywka „Pies”, w tamtych czasach taśmowo rozprawiczający otumanione i naiwne panienki. Miał jedną jedyną misję: jak najwięcej wciągać nosem, jak najwięcej naciągać na wacka. I robił to, są nawet świadkowie. Jego ówczesna partnerka Kora Jackowska (tak, tak…) napisała w swojej książce, że bardzo była w Terleckim zakochana. Tak bardzo, że wręcz zatraciła rozum a przy okazji i osobowość. On nauczył ją palić marihuanę, razem też wąchali klej, czyli substytut ówczesnych narkotyków. Od kiedy jednak Terlecki został osobą publiczną, do swojej przeszłości się nie bardzo przyznaje i mówi, że tamta hipisowska historia, to było takie tam lewackie zamroczenie. Szczególnie zdziwiony tym nie jestem, bo każdy tak mówi, jak coś go mierzi. Ale idźmy dalej…. Niezłym ziółkiem okazuje się też być Marek Kuchciński. Tak drodzy państwo rodacy, już wkrótce druga osoba w państwie. W młodości Kuchciński nie stronił od odjazdów, jarał co podejdzie, wąchał co popadnie. Miał w swej hipisowskiej młodości dwa pseudonimy – „Penelopa” i „Członek”. Ten żeński to ponoć od wierności zasadom (jakim, dokładnie nie wiadomo), zaś „Członek“ to od członka oczywiście, bo Kuchciński gdziekolwiek się pojawiał, w jakiejkolwiek komunie, to od razu chciał zapisywać się „na członka“, lub co gorsza „wciągać na członka“. Rzec można, że pozostało mu to do dziś. Członek przysłania mu oczy!”
Archiwa tagu: komentarz
Dlaczego ja się wciąż dziwię?
Niedziela, a więc czas odpoczynku. Niedziela, a więc czas na dobre kino i pobycie ze sobą – tylko we dwoje. Cicho, spokojnie, przyjemnie, że żyć nie umierać.
Chciałam sobie odpuścić pisania notki na bloga, ponieważ jakoś wena mnie dziś opuściła, a ja nie za bardzo się starałam, aby ją dzisiaj gonić. Myślę sobie, że świat się nie zawali i nie wchodziłam na bloga parę godzin.
Ale życie bywa okrutne nawet w niedzielę, kiedy wydawać by się mogło, że ludzie są zrelaksowani i dobrze i przyjaźnie nastawieni do życia, a tu guzik prawda. Wciąż wierzę w człowieka i staram się ufać człowiekowi, ale się nie da.
Wchodzę w komentarze, a tam paniusia, o dźwięcznym nicku kicia, zostawia mi kupę na wycieraczce, zapukała i zwiała i czytam:
~kicia kicikici737@interia.pl 89.73.24.111 |
Wysłany 09.11.2014 o 17:26
I jaka radość że niewierny mąż razem z bękartem już w ziemi, pasztet, który nie potrafi zatrzymać męża bez okładania parasolka rywalki, ma do całego świata pretensje. Pouczająca historyjka wyssana z brudnego palucha. |
Sprawdzam skąd IP pochodzi, ale jakoś mi to nic nie mówi, bo z Lublina, czy okolic nie znam nikogo, a więc dziwię się paniusi kici, że jej się tak „kce” w niedzielę podsrywać niewinnych ludzi w sieci. Cóż z tego komentarza wynika? Ano wynika, że kicia (pewnie z kotem sama siedzi w chałupie), jest okropnie zazdrosna, że mnie się udało uratować moje małżeństwo. Wynika z niego, że w samotności kicia obgryza pazury i myśli sobie, że mi dokopie i w ten sposób poczuje się znacznie lepiej.
IP kici mi się przyda, bo sobie ten nr sprawdzą organa ścigania, a ja staram się wciąż wierzyć w człowieka, choć mówi się coraz częściej, że człowiek jest gorszy od zwierzęcia i jeszcze jedno – żaden hejter, tylko bandyta powinno się takich ludzi określać!