Jak ja się cieszę, że los tak dał, że póki co, nie muszę korzystać z jadłodajni i paczek Caritas.
Poniżej wkleiłam zdjęcie z Bydgoszczy, które ktoś zrobił kolejce stojącej po darmowe jedzenie z Caritas właśnie.
Ja nie wiem, czy w tej kolejce stoją tylko głodni, bo może też pazerni, ale to nie jest moja sprawa.
Media pokazują biedę w Polsce i głodnych Polaków, których nie stać jest, aby kupić sobie cokolwiek na święta, a co będzie dalej?
Panie prezesie niech pan patrzy, co żeście uczynili z tą krainą, w której wielu jest głodnych?
Jadąc dzisiaj z M na obiad do Córki zauważyłam jak bardzo oszczędnie udekorowane świątecznie jest mojej miasto.
Rozmawiam z Zięciem, który z rodziną mieszka w Szczecinie i powiedział mi, że Szczecin prawie całkowicie zrezygnował z iluminacji, bo miasta na to nie stać jest.
Wszyscy oszczędzają, a będzie tylko gorzej, bo energia od Nowego Roku wzrośnie niebotycznie, a to się znowu będzie wiązało ze wzrostem cen!
Osobiście spędziłam dzisiaj pierwszy dzień świąt niesamowicie przyjemnie w prawdziwej, trzypokoleniowej rodzinie.
Córka przygotowała wiele smacznych potraw na obiad i hitem jak zawsze jest jej rosół z prawdziwej kury – żółciutki i fasolka szparagowa w bułką tartą o tej porze roku.
Przy kawie, cieście i lampce wina spędziliśmy cudowny czas na rozmowach, śmiechach i wspomnieniach.
Naszą uwagę skupiała na sobie najmłodsza, ponad dwu letnia Wnusia, która w rozbrajający sposób nas rozśmieszała, a uroku ma w sobie pokłady.
Najstarsza Wnusia, już panienka usiadła w kąciku i zaczęła czytać książkę, którą dostała pod choinkę.
W tle leciał film dla dzieci o Kevinie i dzieci podglądały, a ja stwierdzam, że to jest bardzo smutny film, bo dzieje się w nim bardzo wiele złego i nie ma w nim niczego wesołego.
Mamy taką tradycję, że w święta nie pijemy alkoholu, bo można obyć się bez niego skoro dzieci są mądre i zabawne i niczego nie udają i wprawiają dorosłych w świetny nastrój.
W wielu rodzinach muszą się napić, bo na trzeźwo nie potrafią świętować, gdyż mają w sobie takie hobby, że święta, to jest czas na popicie sobie!
Nie lubię!
Pomału święta się kończą i się rozjedziemy, ale na zawsze zapamiętam taki dzień jak dziś!
Najważniejsze, że prezenty były udane i trafione, a najstarsze Wnuczki ucieszyły się ze szkatułek robionych ręcznie.
Powiedziały, że będą w nich trzymały zaskórniaki i ja się cieszę!
Jeśli na tym obiedzie pojawił się wątek polityczny, to tylko muśnięty i oznajmiłam, że nie mam na kogo głosować!
Obok naszego śmietnika ktoś w worku foliowym położył przecudne gałązki sosnowe.
Pewnie pochodzą z całej choinki i dobrze, że ten ktoś zadbał, aby ktoś sobie mógł tymi gałązkami udekorować dom.
Padło na mojego M, który mi je do domu przyniósł, a ja je do dużego wazonu z wodą wsadziłam.
W środek wrzuciłam lampki białe i teraz, wieczorem mam spektakularne świecenie świąteczne.
Ja z M już jesteśmy po Wigilii i razem spędziliśmy piękny czas, bo było dużo wspomnień z lat dziecięcych, kiedy jeszcze się nie znaliśmy.
Wspominaliśmy naszych Rodziców i to – jak to kiedyś wyglądały nasze święta.
Jutro spotkanie z naszymi Dziećmi i ich Rodzinami oraz z Wnukami.
Wiem, że będzie to ważny czas dla nas wszystkich i cieszę się na niego!
W sieci toczy się ostra dyskusja, czy ateiści mają prawo do świętowania katolickich świąt Bożego Narodzenia, strojenia choinki i śpiewania kolęd.
Ateiści kiedyś żyli przeważnie w rodzinach katolickich i to z domu wynieśli wszelkie rytuały i tradycję!
Kij w mrowisko wrzucił prof. Matczak – prawnik i znawca Konstytucji, który udzielił wywiadu z takim oto cytatem:
prof. Matczak się wypowiedział, że ateiści to są wypalone maszyny i to jest ten człowiek, którego szanowałam.
Jest on ojcem rapera o pseudonimie „Mata”, który na okrągło rapuje o chlaniu i ćpaniu, a także ma zarzuty za posiadanie narkotyków.
Mam odpowiedź, że mam prawo, jako niewierząca spędzać te święta według własnego uznania i nikogo nie powinno obchodzić, czy stroję w domu choinkę, czy też palmę, na którą zakładam łańcuch i bombki.
Ciekawa sprawa jest z tym rozliczaniem ateistów, którzy wielokrotnie są lepszymi ludźmi od katolickiej masy, kiedy to w kościele dokonuje się pedofilia.
Przeglądając Twittera widziałam dziś życzenia od niby katolickich polityków i widziałam życzenia niby prezydenta, który wielokrotnie złamał moją Konstytucję i za to będzie siedział.
Widziałam życzenia Ziobry – też katolika, który zablokował dla nas ogromne pieniądze z Unii Europejskiej i zniszczył wielu ludzi.
Widziałam życzenie Beaty Szydło i miałam odruch wymiotny, że nie ma ona w sobie żadnego honoru niszcząc życie Pana Sebastiana.
Widziałam życzenia Kaczyńskiego, który zdemolował nam kraj, ale przecież kiedy jest w kościele przyjmuje komunię świętą.
Dziękuję wam faryzeusze za wasz katolicyzm pomieszany z wstrętnymi występkami w swoich życiorysach.
Wiem jedno, że dziś katolicy pójdą na pasterkę, a ilu z nich będzie pijanych – oto jest pytanie.
Ilu katolików w te święta pobije swoją rodzinę i skatuje żonę?
Nie wrzucam wszystkich katolików do jednego worka, bo są wśród nich prawi ludzie, gotowi do pomocy słabszym i działają na ich rzecz.
Jednak nich nikt mi nie mówi, że polityk taki jak Kaczyński jest dobrym katolikiem, bo nie jest, a to wszystko, to gra polityczna i szukanie w kościele elektoratu.
Niech mi nikt nie mówi, że Rydzyk jest katolikiem, bo mogę nie wytrzymać i zareaguję wulgarymem.
Jestem ateistką i staram się być dobrym człowiekiem i to jak spędzam te święta nikogo nie powinno obchodzić!
A jeśli chodzi o kolędy, to jest moja ulubiona i najpiękniejsza w wykonaniu Kuby Badacha, a słowa jej są dla mnie jak słowa z baśni!
Przepis na placek z życzeniami /drogi, ale każdego stać na niego …/ Główne składniki to: – Zdrowie Jak cenne, każdy z nas wie Bez niego niewiele można Choć czasem… góry przenieść gdy tylko wiara jest Więc wiary dodajmy moc Do tego nadzieję koniecznie dorzucić trzeba By wiara samotną nie była i… – Miłość Wszystko wymieszać z ogromem miłości To najważniejszy składnik Poza tym dodać: dwie łyżki pomyślności, kapkę radości, szczyptę życzliwości Wszystko powoli wymieszać z odrobiną uśmiechu Uwaga – ważne!!! Odsączyć troski, przygnębienie i smutek do smaku doprawić wdziękiem, urodą czy sławą – to już według uznania I piec, piec cały rok w wysokiej temperaturze pozytywnych uczuć w rodzinnej atmosferze Smacznego Anna Maria Michalik
Moje takie przedświąteczne przemyślenia podczas robótek kuchennych – końcowych!
Mamy wciąż wojnę w Ukrainie i tam żyją ludzie bez prądu i wody i to jest tragiczna sytuacja, kiedy my siądziemy do stołu.
Ludzie jadą na święta często pokonując wiele kilometrów, aby spotkać się z rodziną przy wigilijnym stole.
Dobrze będzie, kiedy nie pokłócą się przy stole o politykę, a to jest zjawisko bardzo częste.
Nie wolno przy wigilijnym stole zadawać pytań niedyskretnych, że kiedy wyjdziesz za mąż, dlaczego przytyłaś/eś, czemu nie macie dzieci i kiedy w końcu się pobierzecie – nie wolno!
Ludzie kupują za dużo jedzenia na ten, tak krótki czas, bo zastaw się i postaw się.
Przygotowują za dużo, a potem to jedzenie wyrzucają do śmieci, bo źle zaplanowali swoje zakupy.
W Polsce do śmieci idzie 5 milionów żywności i aż się chce krzyknąć – opanujcie się!
50% naszego społeczeństwa przez ostatnie 12 miesięcy zubożało i z klasy średniej mamy ludzi biednych, których zaczyna już nie stać praktycznie na nic, po opłaceniu rachunków i wykupieniu leków.
Ten fakt pokazano dziś w reportażu „Czarno na białym” i w Polsce jest już nędza.
Ludzie biorą pożyczki na święta, bo na stole musi być zgodnie z tradycją 12 potraw, gdyż nie wyobrażają sobie inaczej! Tak mają zakodowanie i już!
Biorą pożyczki, tylko dlatego, aby na stole znalazła się ryba po grecku, smażona, w oleju, w galarecie, w śmietanie i z rodzynkami i tak dalej.
Nie zastanawiają się jak to spłacą!
Wszyscy muszą dostać prezenty, mimo, że wielu na to jest nie stać!
Zapominają, że to tylko niecałe 3 dni i nie trzeba mieć w lodówce kilogramów jedzenia, bo tego się nie da zjeść przez ten czas.
Zastanawiam się czy musimy tyle jeść podczas tych dni, jakby świat miał się skończyć.
To są takie chwile, że najchętniej nie usiedlibyśmy z niektórymi do wspólnego stołu, bo po prostu ludzie się nienawidzą, ale zmuszają się, by jakoś ten czas przetrwać dla dobra rodziny i tej fałszywej więzi.
Znalazłam taki tekst w sieci i właśnie on mówi o tym, że nie potrafimy być asertywni, by naprawdę cieszyć się świętami, ale wielu się budzi!
„Święta z teściową to trauma”. Mama powiedziała „Dość!”
Zawsze na święta jeździliśmy do teściów pod Katowice. Zagryzałam zęby i pokornie znosiłam słowa krytyki, że źle wychowałam dzieci, nieodpowiednio je ubrałam, że mąż ma niewyprasowaną koszulę, że chyba znów przytyłam i się zaniedbałam. Moja teściowa należy do osób, które nie przebierają w słowach. „Wiesz, jaka ona jest, nie zwracaj na to uwagi” – powtarza mój mąż. A dla mnie co roku to była trauma
Przez pięć lat znosiłam to dzielnie dla swoich dzieci, które nie wyobrażają sobie Gwiazdki bez ukochanych dziadków. Mąż wie, że nie lubię tam jeździć, ale jakoś nigdy specjalnie nie podejmował tego tematu. Tak jest mu wygodniej.
W tym roku się zbuntowałam i powiedziałam: dość! Dlaczego mam mieć popsute święta, żeby inni byli zadowoleni? Zapowiedziałam, że nigdzie nie jedziemy, święta spędzamy w domu, zaprosimy przyjaciół.
Pierwszy raz cieszę się na myśl o nadchodzącej Gwiazdce. Dzieci mniej, ale jestem pewna, że będą zadowolone z tego, co im zaplanowałam na święta. A pierwszy raz zaplanowałam wiele niecodziennych atrakcji i zrobiłam to z przyjemnością. Czy jestem niewdzięczną egoistką? Możliwe. I jestem pewna, że tak właśnie skwitowała to teściowa. Nic mnie to nie obchodzi. Chcę chociaż raz mieć miłe i spokojne święta.
Upiekłam tylko jedno ciasto dla nas dwojga – wyszła duża blacha, a więc starczy.
Przepis jest banalnie prosty i przede wszystkim, to ciasto zawsze się udaje.
Potrzeba:
5 jajek
cukier waniliowy
łyżeczka proszku do pieczenia
dwie szklanki mąki
szklanka oleju
jedna szklanka cukry – u mnie brązowy
kilka kropli olejku zapachowego
owoce jakie sobie ktoś zamarzy i tak:
jajka ucieramy z cukrem, proszkiem do pieczenia, cukrem waniliowym, olejkiem zapachowym
następnie dodajemy mąkę i olej i to wszystko razem mieszamy.
Ja robię kruszonkę i nakładam ją na owoce ułożone na cieście i to wszystko.
Piekarnik nastawiam na 30 minut i piekę w temperaturze 180 stopni i to wszystko.
To są chyba moje pierwsze święta, kiedy szykuję z Mężem je na spokojnie, bez stresu i nerwach, a światełka już migają w całym domu, ale o wiele skromniej.
Dziś ugotowałam sos grzybowy do racuchów drożdżowych, które będę piekła tuż przed Wigilią, a i skroiłam sałatkę warzywną, oraz zrobiłam śledzia w oleju z cebulą.
Odkąd pojawiły się Wnuki w naszym życiu, to zawsze jest problem z prezentami.
Przeważnie dajemy rodzicom pieniądze w ozdobnych kopertach i niech to oni decydują o tym, co jest Wnukom potrzebne, bo rynek zabawkowy mnie przeraża.
Od nas dostają słodycze w świątecznych torebkach, a w tym roku dwie najstarsze Wnuczki dostaną, ręcznie robione szkatułki, na swoje dziewczęce drobiazgi – zdjęcie poniżej.
Najstarsza dostanie dużą szkatułkę, a młodsza mniejszą i tam będą mogły chować swoje drobiazgi jak kolczyki, spinki do włosów, czy też zegarek.
Szkatułki robi pewna osoba i naprawdę widać, że są porządnie wykonane z drewienek i klejone i stwierdzam, że ludzie mają w dłoniach talent.
Jakie będą te święta, to widać po ulicznych sondach, kiedy dziennikarze rozpytują ludzi!
Wszyscy zgodni, że będą dużo skromniejsze i na twarzach ludzi widać smutek, ale jedna pani pytana powiedziała wprost, że ludzie będą padać z głodu jak muchy.
Nie ma w aptekach lekarstw i to też wpływa na stan psychiczny Polaków, kiedy dowiadujemy się, że Morawiecki znowu kupił ziemię za bezcen!
Źle się żyje w takim kraju, w którym ten nierząd składa Polakom świąteczne życzenia, a sami kradną i w propagandówce ogłupiają Polaków.
Można się oczywiście na czas świąteczny odciąć od polityki, ale ona nas dorwie zaraz po Nowym Roku, kiedy zaczną spływać nowe rachunki.
Jeśli piszę o kłamstwach w tym kraju, to proszę sobie wyobrazić, że wizyta P. Ukrainy u P. Stanów Zjednoczonych była mniej ważna od spotkania z Anżejem, bo tak wmawia Polakom INFO!
Prawda jest taka, że gdyby Polacy nie przyjęli pod swój dach Ukraińców, to P. Ukrainy nawet by na Dudę nie spojrzał, bo wie jak szkodliwe ustawy on podpisuje.
Zostawię to kłamstwo tak sobie, bo to wszystko staje się nie do zniesienia, choćby z tego powodu:
Afera z granatnikiem komendanta policji doprowadziła do spadku zaufania do naszych służb. Amerykańska służba Secret Service, przewożąc przez Polskę Wołodymyra Zełenskiego przed jego wylotem do USA, nie zwróciła się o pomoc do polskich służb i policji
Zakupy już zrobione i oto taki wycinek z zaplanowanych na karteczce i kupionych w osiedlowym sklepie bez stania w marketach.
Chyba pierwszy raz tak mam, że nie stresuję się świętami, bo zdałam sobie sprawę z tego, że pewnych spraw nie przeskoczę i nie będę wariowała, by podczas mrozu skoczyć na drabinę, aby umyć okna.
Odświeżone firany muszą jak na razie wystarczyć, a także sięgnięcie dokładniej w celu usunięcia kurzu i umycia podłóg i tak dalej.
Szkło umyte w zmywarce lśni i naprawdę nie będę więcej szaleć tak ze sprzątaniem jak i z gotowaniem.
Nie kupiłam ani jednego świątecznego badziewia, a stroik świąteczny zrobię sama.
To tylko chwila i święta szybko przeminą i nie rozumiem tego szaleństwa ponad miarę!
Wigilię spędzimy we dwoje, a w pierwszy dzień świąt mamy zaproszenie do Córki i to tam zbierze się moja rodzina.
Kiedy dzieci z nami mieszkały, to zawsze było w domu zielone drzewko, a teraz preferuję sztuczną choinkę, która ubrana stoi w piwnicy zabezpieczona folią.
Nie czuję potrzeby, by wyrżnięte drzewko po świętach wywalić na śmietnik, bo musi być po ludzku – ekologicznie i może jestem w tym dziwna.
Jakby nie patrzeć, to i tak chyba sporo jedzenia mi się zrobi, choć starałam się minimalistycznie.
Już dziś w domu pachniało bigosem na golonce z grzybami, tak na wszelki wpadek gdyby ktoś niespodziewany przybył.
Będę robiła sałatkę warzywną jak zawsze, ale tym razem z ananasem dla innego smaku.
Piekła będę w dzień Wigilii drożdżowe racuchy, które jemy z sosem grzybowym i muszę to zrobić, bo M uwielbia.
Upiekę sama ciasto i tylko jeden gatunek z owocami, bo dla nas dwoje więcej nie trzeba.
Zrobię śledzie w oleju, a także gotuję kwaśnicę na białej kiełbasie na drugi dzień świąt.
Miałam jeszcze robić rybę po grecku, ale odpuściłam.
Z pewnością ugotuję kompot z jabłek z suszem i to będzie chyba na tyle.
Od 3 lat jest kłopot z moją Teściową, która z racji wieku odmawia wspólnej Wigilii, czy to u nas, czy to u drugiego syna.
Mój M zawsze idzie spędzić z nią jakiś czas, by nie czuła się kompletnie samotna.
M zawsze dba, by miała akcent świąteczny, a ja szykuję dla niej świąteczne potrawy, choć pamiętam czasy, że kiedy czuła się lepiej u nas bywała.
Niestety, ale takie jest życie, że wszystko przemija i trzeba się z tym pogodzić.
Będę miała ten luksus, że nie będę miała szczególnie z kim się pokłócić na tematy polityczne, bo obiecałam sobie zasznurować w temacie usta.
Zamierzam więc spędzić ten czas na własnych warunkach i dlatego będę odpoczywać, życząc wszystkim zdrowych i spokojnych świąt z takim podejściem, aby spokój nas opanował, bo po nowym roku zacznie się polityczne wariactwo.
Choć może nie jestem wierząca, to wierzę, że te święta scalają rodziny, a może często i nie i nie wyobrażam sobie jak je spędzają faryzeusze z PiS!
Za naszą granicą jest wojna i tam giną ludzie, a więc w te święta bądźmy z nimi myślami.
Sami doceniajmy, to co mamy i cieszymy się z tego, co mamy i nie wariujmy z powodu tych paru świątecznych dni, bo życie szybko mija, że nawet się nie obejrzymy jak minie.
Siedmioletnia Uljana w schronie podczas rosyjskiego ostrzału Bachmuta.
Patrzę sobie na tę kartkę i tak sobie myślę, że dawniej było jakoś inaczej i ludzie choć biedni, bardziej cieszyli się na nadchodzące święta.
Wydaje mi się, że było bliżej tradycji i bardziej rodzinnie, a także świadczyło, to, że spędzanie świąt było naprawdę blisko siebie.
Teraz jest inaczej, bo wszystko pożarła komercja i chodzi już tylko o to, by od nas wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy.
Reklamy krzyczą – kup to – kup więcej i więcej i ludzie kupują co roku nowe bombki , łańcuchy, bo w tym, danym roku jest moda na kolor niebieski, a nie złoty.
Już chyba nikt nie przekazuje teraz bombek z pokolenia na pokolenie, choć ja mam takie trzy sztuki.
Tyle w sklepach jest tego badziewia w formie ozdób i ozdóbek, że można dostać oczopląsu.
A i dzieci były inne, bo autentycznie czekały na pierwszą gwiazdkę za niebie, a teraz dzieci zerkają pod choinkę ile tych prezentów dostaną i czy faktycznie potrafią się z nich cieszyć.
Ja jako babcia mam od lat zagwozdkę co kupić wnukom, bo rynek jest tak zapchany, że w temacie jestem zielona, a kiedyś dzieci cieszyły się z klocków drewnianych i z konika bujanego.
Zmiana tematu.
Idą święta, a tu się dowiaduję z Superwizjera, że w Polsce są obozy dla cudzoziemców, którzy po pojawieniu się na granicy polsko – białoruskiej są zamykani w nich jak kiedyś w Austchwitz.
Pytaliśmy często – gdzie są dzieci z Michałowa i okazuje się, że w tych więzieniach siedzą także, bezbronne dzieci za kratami przestraszone i zagubione.
Ludzie tam osadzeni są bici i torturowani i kompletnie nie udziela im się pomocy lekarskiej, ani psychologicznej i zostawieni są oni samym sobie.
Osadzeni są tam ludzie, którzy są głodni, poniżani i upodlani przez pograniczników i pracowników w tych służbach.
Kto za to odpowiada?
Oczywiście, że zbój Kamiński i Wąsik, którzy bez skrupułów łamią prawa człowieka.
To piekło wciąż trwa, bo nie wszystkim udało się stamtąd uciec do Niemiec.
Wesołych świat panom w mundurach, bo jak możecie patrzeć na siebie w lustrze i dzielić w w Wigilię opłatkiem, którzy mówicie tym ludziom, że to jest najgorszy gatunek człowieka na Ziemi!
Aktorka Kurdej – Szatan miała rację, że tam pracują bezduszne maszyny!
Już wiem dlaczego Rzecznik Praw Obywatelskich – Wiącek pozbył się pani Hanny.
Dlatego, że ona była na granicy i widziała to draństwo i dlatego chcą ją uciszyć, a to nie będzie takie łatwe panie Wiącek spocony ze strachu.
Jak bardzo wkurzają mnie świąteczne reklamy, które nas atakują już zaraz po Wszystkich Świętych.
To jest istne szaleństwo i tu nie chodzi o fakt, że oto zbliża się ta magia świąt, a chodzi jedynie tylko o to, aby wyciągnąć od ludzi pieniądze i reklamy krzyczą – KUP!
Jak mnie wkurzają te obrazy w reklamach, kiedy pokazywane są rodziny miłujące się i ta miłość aż kapie.
Pokazywane są rodziny kochające się i lubiące spędzać ze sobą ten świąteczny czas od Wigilii aż do końca i tak sobie spijają z dziubków uśmiechnięci, ubrani w reniferki, bo są razem nie tylko w święta, ale i przez cały rok.
Jednak ile jest rodzin, które się nienawidzą z różnych względów, bo z politycznych także.
Właściwie nikt za nikim nie tęskni cały rok, nie dzwonią do siebie cały rok, a mimo wsiadają w środki lokomocji, aby się spotkać na te parę dni i aby przełamać się opłatkiem, bo tak wypada.
Ludzie sami sami siebie oszukują, choć nie wszyscy, że kreują się na chrześcijan, a więc wyobraźmy sobie takiego Ziobrę i Kaczyńskiego i innych akolitów, którzy przez 7 lat odarli Polskę z polskości i ją okradli.
Jak oni śmią łamać się opłatkiem i śpiewać kolędy – obrzydliwość.
Ile ja czytam hejtu w sieci, kiedy rodak opluwa rodaka w sposób, że nie chcę tutaj tego powielać
A potem tacy wyciszeni składają sobie rodzinne życzenia, aby od nowego roku zacząć ponowne okładanie się na portalach społecznościowych, ale i w realu.
Ziobro, jak będziesz mógł ubierać choinkę, która wywodzi się z tradycji niemieckiej, ale tobie to nie będzie przeszkadzać, bo przed świętami zrobisz świąteczną minkę – kanalio.
Tak samo dzieje się w rodzinach, które się nienawidzą, a mimo to zakładają maski siadając do wspólnego stołu.
Ja znam takie dwie rodziny, które nie tęsknią za sobą przez 40 lat mimo, że mieszkają w tej samej miescowości.
Nikt za nikim nie tęskni i nie udaje, że tęskni i każdy sobie rzepkę skrobie i tylko trzeba zadać sobie pytanie kogo to jest wina.
Kogo to jest wina, że siostra nie tęskni za siostrą, a brat z bratem rozmawia tylko służbowo, bo tylko w kwestii chorej matki.
Nie ma mowy, aby razem pobyć ze sobą w święta, bo nikt za nikim nie tęskni!
Moja śp. Mama kiedy odchodziła nie potrafiła na koniec powiedzieć, abym z siostrą były razem, bo takie ma życzenie i tak nikt za nikim nie tęskni i nikomu na niczym nie zależy.
Jak tak sobie wspominam te 40 lat minionych, to jest mi cholernie przykro.
Swoim dzieciom wciąż przypominam, że kiedy odejdą ich rodzice, to zostaną tylko we dwie i mają siebie wspierać, bo nigdy nie było tak, że jedno dziecko jest lepsze od drugiego!
Na zdjęciu wiosenne tulipany w domu mojej Starszej.
Oczywiście jak zawsze jest, że święta i już po świętach.
Od rana nerwowo u mnie, bo M się rozchorował i musiał położyć się do łóżka.
Wygląda to na grypę, bo test nie wykazał COVIDA, który zrobiła mu Córka.
Musiałam sama reprezentować nas na obiedzie u Niej, który był pyszny.
Posiedzieliśmy wszyscy wspólnie przy stole i w końcu moje Wnuki się spotkały.
Ja sama się zdziwiłam jak one wszystkie urosły i za chwilę wkroczą w wiek nastolatek.
Najstarsza już jest w siódmej klasie i kompletnie nie wiem kiedy to zleciało.
Na obiad między innymi Córka upiekła królika, bo je hodują, ale mnie się tak porobiło, że widząc te śliczności w klatkach nie tknę z nich pieczeni!
Jednak człowiek cały czas się zmienia, bo nigdy tak nie miałam!
Był to mile spędzony czas, który był nam potrzebny wszystkim po tych pandemicznych czasach.
Jeśli rozmawialiśmy na poważne tematy, to tylko o wojnie i ani zdania o PiS-e i dobrze, bo po co się denerwować.
Show ukradła malutka, moja Wnusia, która ma dopiero 1,5 roku i to ona grała pierwsze skrzypce, bo takie maleństwa tylko wzruszają.
Pogoda dopisała i Wnuki spędziły sporo czasu w ogrodzie, ale niestety jutro już wszystko wraca do normy i wrócimy do rzeczywistości!
Można się spodziewać, że na nowo zacznie się szaleństwo „pisowskie” i szybko zapomnimy o świętach.
Zdałam sobie sprawę z tego, że może być tak, iż nie będę na weselach moich Wnuków, bo ich rodzice pobrali się będąc w wieku dojrzałym – niestety tak się ułożyło życie.
Oglądam na TVN-e – doglądając M – wspomnienia z pożaru Katedry Notre Dame w Paryżu.
Ta tragedia wydarzyła się 15 kwietnia 2019 roku.
Jeśli płoną zabytki, to krwawią ludzkie serca i moje krwawiło widząc ten straszny ogień.
Do dzisiaj jest tam czas rozliczeń i szukanie winnych, tak jak u nas po katastrofie w Smoleńsku!
Czytam, że cały czas trwają prace odbudowy Katedry, ale zdaje się, że to potrwa latami.
Mam zdjęcie z Katedrą w tle, zrobione w 2000 roku, kiedy byłam w Paryżu, a ona miała się świetnie.
Do Paryża mnie i moją Młodszą zaprosiła Starsza Córka, która tam pracowała.
Jechałyśmy autokarem i już nie pamiętam ile godzin, ale to tył ten czas, że zakochałam się w Paryżu i choć mentalnie się Francja zmieniła, to sam Paryż wciąż jest miastem urzekającym – miastem zakochanych.
Odpoczęłam dziś solidnie w tą niedzielę, bo po wysłuchaniu życzeń od pary „prezydenckiej” wyłączyłam się z polityki i doniesień z tej strasznej wojny!
Mój pierwszy dzień nie był taki, że obżarłam się, że nie oddycham, ale może jeszcze serniczka.
Nigdy w święta nie przesadzam, bo nie na tym polegają święta.
Zastanowiłam się nad tym, że politycy na czele z Anżejem nie mają wstydu składając nam świąteczne życzenia.
Jacy oni są wierzący i jak bardzo coś bredzą o zmartwychwstaniu, kiedy przez 7 lat pogwałcili wszystko, co się pogwałcić dało w Polsce.
Zastanawiam się, czy oni wierzą w to, co mówią i czy mają w domach lustra – na czele z Ziobro, który też pokusił się na złożenie Polakom życzeń.
Naprawdę nie mają wstydu i nigdy nie odzyskają swoich twarzy, gdyż zrobili tyle zła, że nigdy nie powinni dostać rozgrzeszenia.
Jedyna nadzieja dla Anżeja, to jest spowodowanie zlikwidowania Izby Dyscyplinarnej i tym sposobem wypłatę z Unii Europejskiej Funduszu Odbudowy, bo Polska bardzo tych pieniędzy potrzebuje.
Wiem, że tego nie zrobi, bo przez tyle lat tak się podporządkował temu z Żoliborza i odejdzie z tego urzędu w wielkiej niesławie.
Szkoda tych lat dla Polski, która cofnęła się o 30 lat do tyłu!
W wielu domach spotkały się rodziny przy wspólnym stole.
Często bywa tak, że nie widzą się ze sobą cały rok i tak naprawdę niewiele ich łączy!
Ale wypada się spotkać i te ich rozmowy wyglądają mniej więcej jak na poniższej grafice:
Wczoraj w telewizji sygnalizowano, że wiele par boryka się z niepłodnością, a bardzo pragnę mieć swoje dziecko.
Dokładnie nie wiadomo, co jest powodem niepłodności, ale chyba stresujący tryb życia i oczywiście odżywianie pełne chemii!
W Polsce nie nie finansuje zabiegów in vitro, na które wiele par po prostu jest nie stać i z tego powodu bardzo cierpią.
Przy świątecznym stole właśnie najczęściej pada pytanie – a kiedy dziecko?
Jest to tak przykre i bolesne, jakby owa para dostała nóż w plecy i dlatego uczulam – ludzie – uważajcie na swoje słowa – nie rańcie innych ludzi – apeluję, bądźcie ludźmi!
W sieci przeczytałam oto taki felieton i zgadzam się z nim, a napisała go Małgorzata Ohme – psycholog i czytamy:
„Nienawidzę świąt, bo…
Nienawidzę świąt w Polsce, bo hipokryzja nasza nie ma umiaru. Ten sam, który na co dzień pije i bije- przystępuje do komunii, a ksiądz mu ją daję! „Nie jest moją rolą rozsądzać sumienia” – odpowiada mi kiedyś nasz ksiądz, gdy mówię mu, że ojciec nie był u spowiedzi od 20 lat chyba.
Nienawidzę świąt w Polsce, bo się pije przy stołach. Po jednodniowym poście, trzeba sobie odbić, a jakże! Do stołów zasiadają alkoholicy, anonimowi alkoholicy, drobne pijaczki, cała masa uzależnionych, którym w towarzystwie alkoholu siadać nie można. I te wszystkie udręczone żony, które narzekają na swoją dolę współuzależnionych, polewają im tę wódkę, dla świętego spokoju, pomimo tego, że w domu czeka je awantura o byle co i dają temu w ten sposób przyzwolenie.
Nienawidzę świąt, bo stoły uginają się od potraw i ciężkiego żarcia i nikt potem nie ma siły wstać, bo ma tak opasły brzuch. I to jest niemoralne, ile jedzenia marnuje się podczas gdy w Afryce dzieci umierają z głodu. Ba, głodują u nas w Polsce, nasze dzieci, nasi sąsiedzi z klatki obok. I co?
Nienawidzę jałowych rozmów z krewnymi, których widuję tylko w święta albo ewentualnie na Facebooku. Starsi wymieniają uprzejmości, mimo iż obsmarowują sobie tyłki, będąc zawistnymi o każdy sukces, każdy awans, remont domu czy nowy samochód. I zawsze pada to nic nie znaczące pytanie „co słychać”, na które nie masz pojęcia jak odpowiedzieć, bo chodzi o to, co wydarzyło się od roku, w zeszłym miesiącu, przed chwilą i czy co ci dzwoni teraz w uszach?
Nienawidzę też spacerów świątecznych. Żeby zrzucić trzysta gram (kawałek kiełbasy zaledwie) robimy obchód starego miasta albo trzy rundy po parku, wiatr wieje albo deszcz przycina, ale trzeba spacerować, bo to zdrowe i pozwala spalić nieco kalorii, i taki spacer w święta jest jakiś inny, dostojny, pełen powagi, bo i strój przecież elegancki, szpilki, płaszcz, torebka itepe.
I do tego te biedne dzieci. Rozwrzeszczane, znudzone, które kompletnie nie mają pojęcia, co robić, gdy wszystko pozamykane, więc co poniektóre z nosami w telefonach grają albo przeglądają fejsa, a te, którym starzy zabrali (bo nie wypada) nie wiedzą, co ze sobą zrobić, więc jęczą, złoszczą się i przeszkadzają.
Nienawidzę też tych świątecznych selfie. „Zróbmy sobie zdjęcie na Facebooka”- rzuca ktoś. Dalej dwadzieścia wersji jest omawianych z każdym po kolei, czy się zgadza, by go opublikować i czy można go oznaczyć i jaki filtr użyć. Starsi nie wiedzą o co chodzi, bo im wszystko jedno akurat.
I ta galeria na FB. Mazurki, pisanki, koszyczki, stoły, pasztety, torty, kompozycje kwiatowe – co kogo to obchodzi? Jakże przyjemnie jest trafić na kogoś, kto akurat jedzie na rowerze, sfotografował jakąś scenę na ulicy, wrzucił wiersz ulubionego poety. A tu wszędzie Alleluja, Mokrego Śmigusa, Wesołych.
Totalny żen to są te rymowanki wysyłane hurtem w SMS-ach. „Dużych jajeczek, wina pięć beczek, tłustego boczku, prostego kroczku” albo „Idą święta wielkiej nocy, maluj jajca bez pomocy, jedno czarne drugie białe i miej życie doskonałe”. I co ja mam niby na to odpowiedzieć?
Smsy zamiast telefonów. Nikt już sobie nie składa życzeń w rozmowie. Wystarczy SMS. Bezosobowy. Ten sam do wszystkich.
Kazania Księży. W większości nuda i powtarzalność.
Ignorancja znaczenia tych świąt. Zapytajcie przeciętnego Polaka, czym się różni Wielki Piątek od Wielkiej Soboty?
Kłótnie przy stołach. Wreszcie siedli razem i muszą rozmawiać. Nie potrafią.
Prawda, która wychodzi na jaw. Obcość. Żale. Złość.
Sztuczność. Udawanie. Pozy.
Zmartwychwstanie? Kto rozumie to słowo?
Dlatego nienawidzę świąt.
PS. Mój znajomy, który nie ma rodziny dodaje: „Nienawidzę być traktowany jak biblijny przybłęda, którego trzeba ugościć. Wszyscy mnie zapraszają, mówiąc „Chodź, co będziesz siedział sam w święta?”. A ja jestem sam i do tego ateista!”
Nigdy więcej takich świąt jak na powyższej grafice i oby ten obłęd skończył się natychmiast, bo ja wysiadam
W swoim życiu wiele przeżyłam i zazwyczaj dzielnie, różne sprawy przeżywałam i byłam cierpliwa.
Jednak ponad 50 dzień masakry w Ukrainie skutecznie mnie dobił, bo nie ma odpoczynku od tej wojny, bo dopada zewsząd.
Nie można się do niej przyzwyczaić, bo jest zbyt blisko nas, a druga sprawa, to Naród ten walczy i za nas i nie ma tu żadnej przesady.
„rosjanie” i celowo z małej litery strzelają do wszystkiego, co się rusza, a pewna „rosjanka” nakazała mężowi, by gwałcił Ukrainki, ale niech się zabezpiecza.
Strzelają do dzieci – qrwa do dzieci i na oczach dzieci zabijają ich rodziców.
Chce się tylko zakrzyknąć – per…le ten świat i niech w końcu wystrzeli ten wulkan Yellowstone i zakończy to życie na ziemi, skoro wielu życie ludzkie ma w dupie.
W wielu miastach ukraińskich unosi się trupi zapach, bo nie można nadążyć z pochówkami, a Papież milczy i stawia obok siebie Ukrainkę i” rosjankę” niosących krzyż pojednania – do jakiego pojednania się pytam?
Całkiem przypadkiem wysłuchałam życzeń świątecznych skierowanych do nas z ust Pinokia.
Takiego „bezczela’ nie ma w żadnym kraju jako premiera w Europie.
Nie ma on żadnych hamulców, by nas okłamywać, że inflacja w Polsce, to skutek wojny w Ukrainie.
Oni nas naprawdę uważają za kretynów, bo na chłopski rozum wielu Polaków pojmuje, że to jest na skutek bandyckich rządów tej ekipy złodziejskiej.
Przeciętny Polak wie, że za chwilę będziemy wbijali zęby w beton, bo idzie wielka bieda, ale spokojnie – oni się wyżywią.
Pablo Morales na TT.
„Mateusz Morawiecki to specyficzny typ. Nawet skladąjac świąteczne życzenia musi ordynarnie kłamać i siać polityczną propagandę. Taki Rydzyk. Tylko w krawacie”
Próbowałam więc dziś uciec choć na chwilę od tych strasznych spraw!
Uciekłam w film „stary jak świat” – a raczej operę mydlaną i przypomniałam sobie „Trędowatą” w reżyserii Jerzego Hofmana z 1976 roku!
Przypomniałam sobie, że kiedyś kręcono filmy z solidnością i z wielkim kunsztem aktorskim.
„Ordynat Michorowski i guwernantka Stefania Rudecka zakochują się w sobie. Ich miłość bulwersuje jednak arystokratów, którzy dają ubogiej dziewczynie jasno do zrozumienia, że jej małżeństwo z panem na Głębowiczach byłoby niewybaczalnym mezaliansem”
Na ekranie cała plejada sławnych nazwisk, jak Elżbieta Starostecka, Anna Dymna wciąż będące z nami, oraz wielu innych, których już z nami nie ma, a nazwiska uleciały z pamięci.
Odpoczęłam naprawdę, bo na tapetę wzięłam i drugi film o Królowej Wiktorii pt. „Jej wysokość Pani Brown”
Jest to kino historyczne z rewelacyjną Judi Dench w roli królowej Wiktorii, pogrążonej w żałobie po śmierci męża. Z letargu żałoby wybudza ją ekscentryczny służący ale kraj zaczyna huczeć od plotek.
Cudowny film i polecam każdemu, kto chce się oderwać, uciec, odsapnąć od okropności tego świata.
On też niech już odejdzie, bo spotkanie ze zwykłymi Polakami go przeraża, kiedy nie ma ochrony- taki gieroj!
wszystko co piękne ; rękodzięło,antyki z pchlich targów,ręcznie wytwarzana biżuteria,ozdoby do domu ,postarzanie mebli ,ozdoby z recyklingu,opisy ciekawych miejsc.
Nauka dla Przyrody: polscy naukowcy komentują działania polityków i organizacji pozarządowych dotyczące ochrony przyrody - zawsze merytorycznie, zawsze w oparciu o aktualne dane naukowe.
~Myślodsiewnia~ Ten blog jest dla ludzi, którzy lubią zastanawiać się nad tym, co w dzisiejszym materialnym i sceptycznym świecie jest łatwo zapominane i odchodzi w cień. Sny, miłość, honor, wzajemny szacunek i ciekawość świata- o tym jest ten blog.
Ja – incognito w sklepie dla dorosłych, dopytuje o intymne sprawy kobiet, mężczyzn, osób niebinarnych. W kraju bez edukacji seksualnej. W kraju gdzie zaglądanie do łóżka jest krajową rozrywką. Tamnadole.wordpress.com to blog poświęcony seksualnym historią kobiet i mężczyzn, które zgromadziłam pracując pod przykrywką w sklepach erotycznych w Polsce. Opowieści pozytywne, intymne, ale i pełne traum czy uprzedzeń i stereotypów. Bohaterkami są one – od tych wycofanych przez nazywane rozwiązłymi, aż po te bardzo świadome swojego ciała. W końcu udało mi się zauważyć pewną sekwencję. Z czym zmagają się kobiety w zaciszu swojej sypialni? Tamnadole to przestrzeń dla opowieści i dyskusji. Czy życie seksualne Polaków jest pełne perwersji czy granic?
Nauczyć się być radosnym, kiedy serce płacze... Nauczyć się płakać, kiedy serce się cieszy... Nauczyć się dawać, nie dając... Nauczyć się brać, nie biorąc... Nauczyć się żyć, nie czując życia.. Nauczyć się ....miłości nie kochając... Nauka jest sztuką!!!!
Kiedyś malowałam pędzlem, teraz słowem, nigdy nie byłam w tym dobra, tak jak w okazywaniu uczuć. Jednak dobry jest każdy sposób żeby je z siebie wyrzucić. Zanim cię uduszą.