Archiwa tagu: wnuki

Smutek i żal!

Moja Teściowa odeszła w zeszłym roku, tuż przed Wigilią i trochę czasu minęło, aby uprzątnąć mieszkanie ze wszystkiego, co zostawiła po sobie.

Dopiero w kwietniu synowie jej sobie do końca z tym poradzili, aby przygotować mieszkanie do sprzedaży.

Mieliśmy takie szczęście, że znaleźli się ludzie, którzy zabrali wiele rzeczy dla siebie.

Jedni zabrali szafę, ławę i fotele, a było to młode małżeństwo na dorobku.

Inni młodzi wzięli nową lodówkę i pralkę, oraz telewizor i dywany, a więc do wywózki kwalifikował się tylko ogromny segment, który nikomu nie pasował ze względu swoich rozmiarów.

Wszelkie bibeloty podzieliliśmy między rodziną i w związku z tym praktycznie nic nie poszło do śmietnika.

Kiedy mieszkanie zostało wysprzątane, to M zrobił zdjęcia, aby wystawić je do sprzedaży i ja te zdjęcia zamieściłam także na moim fan – page.

Minęły dwa dni i moja starsza Córka nagrała na Facebooku wiadomość głosową pełną żalu z placzem.

Powiedziała, że kiedy zobaczyła zdjęcia pustego mieszkania po babci, to zdała sobie już do końca sprawę, że babci już nie ma i Ona bardzo tęskni.

Ma takie momenty, że chciałaby iść do Babci ją odwiedzić, czy też ją wykąpać, bo tylko jej pozwalała na tę czynność.

Zdała sobie sprawę, że zakończyła się pewna epoka i także to, iż Babcia dużo jej dokuczała, ale Córka zawsze ją kochała i chyba wzajemnie, jako pierworodną Wnuczkę.

Moja śp. Teściowa była trudna w stosunku do mojej Córki i często dochodziło do spięć nad czym ja – jako matka nie potrafiłam zapanować, bo Teściowa była uparta.

Próbowała narzucić moje Córce swoje zdanie i nawet nie zgadzała się na wybór partnera na życie.

Chciała meblować jej życie i na szczęście Jej się to nie udało, ale mimo różnic poglądów moja Córka bardzo Babcię zawsze Ją miała w sercu.

Ja osobiście sobie zdałam sprawę po śmierci Teściowej, że czas teraz bije nieubłagalnie na mnie i mojego M.

Dlatego czerpię radość z każdego dnia nie wchodząc z nikim w konflikty, bo lepiej jest wiele przemilczeć, aniżeli drzeć koty, bo to jest taki komfort, aby nigdy mnie nie wspominał źle i to jest dla mnie bardzo ważne.

I po świętach!

Zdjęcie nie jest mojego autorstwa, a dostałam je od Córki, tak dla przyzwoitości napisać trzeba.

Dzień inny od wszystkich, bo od rana było szykowanie się do Córki na obiad.

Postanowiłam zrobić im psikusa na Pryma Aprilis i wymyśliłam żart i udało mi się ich oszukać.

Weszłam do pokoju i zawołałam stanowczo, że króliki z klatki uciekły i hasają sobie po ogrodzie.

Wnuki rzuciły się do okna, bo Córka faktycznie chowa króliki.

He, he dały się nabrać dzieci, ale i dorośli też.

W pewnym czasie jednak Córka się zorientowała, że to jest dzień żartów.

Miło było się spotkać, bo nie jest to, za często, gdyż odległość nas trochę rozdziela niestety.

Milo było popatrzeć na Wnuki, które rosną jak grzyby po deszczu i tak się zastanawiam, kiedy ten czas tak szybko upłynął, że najstarsza Wnuczka ma już 15 lat i rozmawia się z nią, jak z dorosłą osobą.

Był smaczny obiad i rozmowy, a więc czas spędzony przemile i tak sobie pomyślałam, że udało się przeżyć kolejne święta razem – rodzinnie.

Nie wiem, czy powinnam to pisać, bo kocham wszystkie, nasze Wnuki, ale tam na dnie serca jest ta moja najstarsza, którą uwielbiam.

Kiedy o niej myślę, to robię się taka miękka i zakochana w niej bezgranicznie.

Wszystkie są inne i różnią się temperamentem, ale najstarsza jest mi bardzo, ale to bardzo bliska.

Po prostu tak mam i nie wstydzę się tego uczucia, tak szczególnego do niej.

Moja młodsza Córka dostała od koleżanki – mamy małych dzieci 3, a może 4 torby ślicznych ubranek, bo teraz jest taka ekstra moda, że mamy się dzielą ubrankami.

Prześliczne sukienki, bluzki dla mojej najmłodszej Wnuczki w bardzo dobrym gatunku.

Uważam to, za super praktykę, bo sama pamiętam jaki był bój o ubrania dla dzieci w latach 70-tych.

Wszystko trzeba było zdobywać, aby dzieci jakoś ubrać, a teraz wszystko jest w sklepach i tylko trzeba mieć pieniądze.

Śliczne sukienki w różnych kolorach i fasonach, że aż oczy mi się zaświeciły.

Tak na oko oceniałam, że w tych torbach były ubranka lekko za 2 tysiące złotych.

Bardzo mnie cieszy, że ubranka dziecięce mają drugie i nawet trzecie życie i to jest wielka oszczędność dla budżetu domowego.

Nie napiszę nic oryginalnego, ale święta, święta i po świętach, a w lodówce sporo jedzenia zostało, ale się nie zmarnuje.

Szkoda, że u mnie nie ma w mieście miejsc, gdzie można by było podzielić się z innymi.

W polityce ma się dziać po świętach, bo wyjdą na jaw nowe przekręty, a więc historia zatacza koło.

Nie będziemy się nudzić, to pewne.

Ekstremalnie!

Oglądałam sobie wczoraj spokojnie FpF i potem zajrzałam na Facebooka.

To, co w tym roku Facebook mi zrobił, to istne, jakieś szaleństwo.

Dostałam znowu bana i nie na 2, czy 6 dni, a na miesiąc, bo ośmieliłam się przytoczyć słowa Elki Witek, która w kampanii straszyła, że emigranci będą gwałcili polskie kobiety.

Ten ban, to chyba dostałam za słowo gwałt!

Oni nie banują mnie za moje słowa, a przeważnie za cudze, albo za grafikę wziętą z sieci.

Mają mnie chyba na czarnej liście i tak brylują na moim profilu, bo post był napisany 17 września, a za chwilę mamy grudzień.

Niech się cieszą, bo ja i tak wolę Twitter!

Na powyższym zdjęciu jest zawinięty w papier kolorowy prezent dla naszej najmłodszej Wnusi – trzylatki.

Nie jest łatwo kupić dzieciom teraz prezent, bo półki się uginają od zabawek dla dzieci i trudno zgadnąć co im kupić.

Zasada jest prosta więc, bo kontaktujemy się z Mamą i to ona kupuje prezent i nadaje na nasz adres, a jutro ten prezent pojedzie do Wnusi.

Mama wybrała klocki przystosowane dla 3 latki, z których może powstać spora konstrukcja – więcej nie wiem!

Mama zapłaciła, a koszt prezentu do niej wrócił.

Będzie też karteczka robiona ręcznie i ja poetką nie jestem, ale wpisałam proste życzenia, które brzmią:

„W Dniu Urodzinek, wciąż dużo, śmiesznych minek.

Słoneczka na niebie – bardzo kochamy Ciebie!

Babcia i Dziadek! 😂❤️😂

Mamy nowego Marszałka Sejmu i wiecie co?

Często na blogu krytykowałam Hołownię, ale po obserwacji jego początkowej działalności uważam za słowami z TT – Pablo Moralesa, którego uwielbiam czytać i tak oto napisał, a ja się zgadzam:

„Znacie mnie. Wiecie, że nigdy nie należałem do przesadnych admiratorów Sz. Hołowni, ale to co z nim wyprawia szczujnia TVP i PiS, przekracza standardy…Goebbelsa. Oni chcą go złamać, zmusić do błędów, by następnie zniszczyć wizerunek nowego sejmu i tym samym całej opozycji”

Dzisiaj Marszałek Sejmu spotkał się z Anżejem, który nie omieszkał znowu być clowem i oto Pablo Morales napisał charakterystykę karła moralnego, co przytaczam i warto przeczytać:

Autor: Pablo Morales na X

Cudowny czas!

O godzinie 15 pojechaliśmy na obiad, który przygotowała dla nas moja Najstarsza i spotkaliśmy się rodzinnie w drugi dzień świąt.

Nie spotykamy się często, bo każda z moich Córek jest zabiegana w codziennym życiu, ale staramy się bywać razem właśnie w święta.

Obiad był pyszny, a Wnuki miały przestrzeń na podwórku za domem, który zaraz rozkwitnie kolorami i ogród jest ogarniany po zimie.

Dzieci po obiedzie szukały w ogrodzie „zajączków”, a my dorośli przy kawie i cieście prowadziliśmy rozmowy na tematy różne.

Mój M wziął całą czwórkę naszych Wnuków na lody i towarzyszyła im suczka – maltańczyk – Tessi, która kocha dzieci.

Pojawiły się rozmowy radosne, ale i trudne, bo chociażby o przemijaniu.

Mamy w rodzinie osobę już wiekową i każdy z nas jest nią zatroskany, choć każdy stara się uczestniczyć w tej starości bardzo niełatwej.

Jako, że często nie rozmawiam z młodymi, to dowiedziałam się, że już w szkole podstawowej dzieciaki są narażone na hejt.

Przeraziłam się jako babcia, bo ze swoich lat szkolnych nie pamiętam, aby dzieci sobie tak dokuczały, a teraz w sieci dzieje się zło.

Widocznie, to wina mediów społecznościowych i uważam, że to wszystko idzie w złym kierunku.

Potocznie się zawsze mówi, że święta, święta i już po świętach, a moje były cudne.

Odpoczęłam sobie w gronie mojej rodziny i jestem szczęśliwa.

Maleństwo 3 letnie „cytrynką na wodę” podlewało sadzonki przygotowane pod folię.

Jutro powrót do codziennego życia. Pewnie politycy znowu nam zatrują życie i dowiemy się o nowych aferach, złodziejstwie i przekrętach.

Wnuki!

Dziś wieczorem moja Najstarsza przysłała mi zdjęcia na Facebooku, na których widać waleczną, grającą w kosza moją Wnusię.

Napisała, że ma ona zacięcie sportowe po mnie, a ja jej odpisałam, że miło jest matce.

Faktycznie tak było, że w czasach młodości byłam całkiem dobra w zawodach sportowych, bo byłam przede wszystkim szybka i zwinna.

Pamiętam ten czas, kiedy brałam udział w konkursach sportowych, a więc w skoku w dal, wzwyż, sztafecie, biegach na 60 metrów i na 100.

Jednak najbardziej byłam skuteczna w grze w kosza.

Pamiętam, że w tej dyscyplinie rozwinęłam się mocno w szkole średniej i podczas zawodów międzyszkolnych dzięki mnie – nasza drużyna zajęła pierwsze miejsce.

Potem zaczęło się już życie, ale dzięki uprawianiu sportu byłam bardzo silna i wytrzymała.

Duma mnie więc rozpiera, że Wnusia coś tam po mnie ma.

Do tego kocha ona konie i potrafi się nimi opiekować – dosiadać i to jest jej pasja, a także zaangażowana jest w harcerstwo.

Ale mam jeszcze trójkę Wnucząt od Młodszej Córki i tak, z których też jestem dumna.

Moja najstarsza Wnusia kocha grać na skrzypcach i uwielbia czytać książki, a Wnusiu zna wszystkich piłkarzy – nawet z zagranicznych zespołów i ma dryg do piłki nożnej.

Ostatnia jest Natalka – niespełna trzylatka i jestem bardzo ciekawa, co ją pochłonie, kiedy będzie starsza i w jakim kierunku będzie uzdolniona.

Już ma sukces, bo cudownie się wpasowała w inne dzieci w żłobku i jest bardzo lubiana przez żłobkowe ciocie.

I tu koniecznie muszą nadmienić, że to 500+ rodzice inwestują w swoje dzieci!

Aby być blisko sportu, to mój M nigdy nie lubił ćwiczyć, a teraz na starsze lata biega na basen i siłownię, a więc lepiej późno, aniżeli wcale. 😀

I teraz podsumuję, że to dla tych szkrabów walczę o normalną i dumną Polskę, choć tylko na portalach dyskusyjnych i tylko dla nich, bo ja mam już coraz bliżej!

Coraz trudniej mi wyrażać swoje poglądy na Facebooku, gdyż w ciągu niecałego tygodnia dostałam drugiego bana.

Zacytowałam paszkwil faszysty Ziemkiewicza, który wyśmiewał się ze śmierci Mikołaja ze Szczecina.

Nie wiem jaka kanalia siedzi w administracji Facebooka, ale wyraźnie się na mnie uwziął i można śmiać się z tragedii, a kiedy ja się z tym nie zgadzam, to dostaję bana.

Czekam na zmianę władzy, bo może Facebook wróci do normalności i będzie można wyrażać swoje zdanie.

Cd. niżej.

Wczoraj w Sejmie wystąpił poseł Grupiński i wygłosił najlepsze wystąpienie jakie ostatnio wysłuchałam.

Jest to krytyka tego nierządu, ale styl tego wystąpienia jest na najwyższym poziomie.

Wiem, że nie odsłuchacie, ale zapewniam Was, że to są loty najwyższej kultury i tak można dokopać temu nierządowi.

idę więc na skróry.

Jest tylko jeden szczegół, że te pacany z tego nierządu mówią nam wprost, że „TKM”

Moje święta!

Jak ja się cieszę, że los tak dał, że póki co, nie muszę korzystać z jadłodajni i paczek Caritas.

Poniżej wkleiłam zdjęcie z Bydgoszczy, które ktoś zrobił kolejce stojącej po darmowe jedzenie z Caritas właśnie.

Ja nie wiem, czy w tej kolejce stoją tylko głodni, bo może też pazerni, ale to nie jest moja sprawa.

Media pokazują biedę w Polsce i głodnych Polaków, których nie stać jest, aby kupić sobie cokolwiek na święta, a co będzie dalej?

Panie prezesie niech pan patrzy, co żeście uczynili z tą krainą, w której wielu jest głodnych?

Jadąc dzisiaj z M na obiad do Córki zauważyłam jak bardzo oszczędnie udekorowane świątecznie jest mojej miasto.

Rozmawiam z Zięciem, który z rodziną mieszka w Szczecinie i powiedział mi, że Szczecin prawie całkowicie zrezygnował z iluminacji, bo miasta na to nie stać jest.

Wszyscy oszczędzają, a będzie tylko gorzej, bo energia od Nowego Roku wzrośnie niebotycznie, a to się znowu będzie wiązało ze wzrostem cen!

Osobiście spędziłam dzisiaj pierwszy dzień świąt niesamowicie przyjemnie w prawdziwej, trzypokoleniowej rodzinie.

Córka przygotowała wiele smacznych potraw na obiad i hitem jak zawsze jest jej rosół z prawdziwej kury – żółciutki i fasolka szparagowa w bułką tartą o tej porze roku.

Przy kawie, cieście i lampce wina spędziliśmy cudowny czas na rozmowach, śmiechach i wspomnieniach.

Naszą uwagę skupiała na sobie najmłodsza, ponad dwu letnia Wnusia, która w rozbrajający sposób nas rozśmieszała, a uroku ma w sobie pokłady.

Najstarsza Wnusia, już panienka usiadła w kąciku i zaczęła czytać książkę, którą dostała pod choinkę.

W tle leciał film dla dzieci o Kevinie i dzieci podglądały, a ja stwierdzam, że to jest bardzo smutny film, bo dzieje się w nim bardzo wiele złego i nie ma w nim niczego wesołego.

Mamy taką tradycję, że w święta nie pijemy alkoholu, bo można obyć się bez niego skoro dzieci są mądre i zabawne i niczego nie udają i wprawiają dorosłych w świetny nastrój.

W wielu rodzinach muszą się napić, bo na trzeźwo nie potrafią świętować, gdyż mają w sobie takie hobby, że święta, to jest czas na popicie sobie!

Nie lubię!

Pomału święta się kończą i się rozjedziemy, ale na zawsze zapamiętam taki dzień jak dziś!

Najważniejsze, że prezenty były udane i trafione, a najstarsze Wnuczki ucieszyły się ze szkatułek robionych ręcznie.

Powiedziały, że będą w nich trzymały zaskórniaki i ja się cieszę!

Jeśli na tym obiedzie pojawił się wątek polityczny, to tylko muśnięty i oznajmiłam, że nie mam na kogo głosować!

Walcz Ukraino!

Rodzinnie!

Listopad w rodzinie obfituje w uroczystości i jakiś miesiąc temu zaplanowaliśmy, że spotkamy się rodzinnie w restauracji.

2 listopada nasza Wnusia dwuletnia obchodziła swoje urodziny.

4 listopada M miał też swoje urodziny.

5 listopada ja obchodzę imieniny, a teściowa urodziny, a więc trochę się tego nazbierało.

Wszystko cudownie się układało i wszyscy byli zadowoleni, że się rodzinnie spotkamy, ale nie zawsze jest tak pięknie, jak sobie to wyobrażamy.

2 letnia Wnusia zachorowała i Mama musiała z nią zostać w domu w Szczecinie.

Były balony dla malutkiej i był tort, a została nam tylko video konferencja i wszystkim było po prostu przykro.

Zjedliśmy wspólny obiad, potem kawa, ciasto i po malutkim drinku było.

Wspólnie spędzony czas każdemu dobrze zrobił, a dzieci starsze złapały świetny kontakt i tak minęło parę wspólnych godzin.

Tym sposobem oszczędziłam sobie agresywnych wystąpień Kaczyńskiego, co wiem z powtórek i dobrze mi to zrobiło.

Jako rodzina lubimy się spotykać, ale w obronie Polski staję tylko ja, gdyż inni nie widzą tego, co ja.

Mówią, że panikuję i w rozmowie chyba wyszłam na oszołomkę.

W Polsce jest hiper i super, a więc mimo uwielbienia dla nich, ostatni raz zajęłam swoje stanowisko.

Kurtyna.

1 listopad – rodzina!

Wciąż odkładamy wszystko „na potem”

na jutro, na kiedyś, na lepszy czas…

A czas nie biegnie tam i z powrotem,

zrobi na przekór, wbrew nam.

Przeminie; a my jak zawsze zwlekamy:

nie teraz, nie dzisiaj, nie już.

Ciągle myślimy, że czas wciąż mamy

a on nie czeka, no cóż.

Rozkłada ręce, po cichu odchodzi

byle do przodu, na czas.

I jutro z czasem też nie nadchodzi…

I nie ma kolejnych szans…

~Elżbieta Bancerz

Dziś w taki dzień – w Święto Zmarłych my rodzice zostaliśmy zaproszeni na obiad przez naszą Córkę.

Obiad był przepyszny, a zawsze furorę robi fasolka szparagowa zawekowana latem, a podana z bułką tartą i masłem.

Potem była kawa i ciasto i wspólne pogaduchy z Wnukami i sama nie wiem, kiedy one tak urosły i stały się prawie nastolatkami.

Było dużo śmiechu z ich opowieści i naprawdę było zabawnie i śmiesznie.

Był to naprawdę fajny czas, a dzieci zawsze wnoszą od siebie radość taką, że po pandemii na nowo je poznaję.

Bardzo mi zależy na tym, aby kiedy staną się dorosłymi wciąż były blisko siebie i kontaktowały się w przyszłości, aby te więzi trwały.

Moja śp. Mama nie zadbało o to nigdy i moje więzi z siostrą rozlazły się 30 lat temu.

Taki sam błąd zrobiła Matka mojego M, który ma brata i oni kontaktują się ze sobą tylko wówczas, kiedy trzeba uzgodnić wspólną opiekę nad nią i to wszystko.

Nie spotykamy się, bo po prostu jest między nami przepaść i nic już tego nie naprawi i jest to strasznie przykre.

Dobijam się do swoich Córek, by pielęgnowały więź między sobą, bo nigdy nie wiadomo, co może się w ich życiu wydarzyć.

Mam nadzieję, że będą się wspierać w każdej radości i ewentualnym nieszczęściu, bo to ważne zwłaszcza na te starsze lata.

Jakże zawsze zazdroszczę rodzinom, które się wspierają i spotykają się ze sobą podczas różnych okazji i składają sobie, tak po ludzku życzenia z różnych okazji!

Jednak wiem, że polskie rodziny często się nienawidzą i nawet przy grobach bliskich się nie spotykają, a jeśli – to z niechęcią raz na rok!

Kiedy stoję nad grobem moich rodziców, to mówię, że oto przyszła ta gorsza córka, którą ojciec bił, a matka nigdy nie powiedziała, że mnie kocha i muszę z tym jakoś żyć.

Nawet nie uwzględniła mnie w testamencie, narażając mnie na długą batalię w sądzie.

Z tego powodu czuję się często osamotniona, bo nie mam rodziców, ale na szczęście mam swoje Dzieci, Męża i Wnuki!

To był bardzo dobry dzień mimo, że smutny!

Sierpień!

Jeżeli odlatują dzieci z domu, to już na zawsze.

Sierpień u nas, to taki rocznicowy miesiąc, gdyż 15 i 16 lat temu moje Córki odleciały z domu rodzinnego.

Młodsza odleciała 16 lat temu, a starsza 15, bo wychodziły za mąż rok po roku.

Ja 28 sierpnia mam urodziny, a więc miesiąc jest bogaty w rodzinne daty.

Odeszły z domu późno, gdyż obie wychodziły za mąż mając po 30 -tece i nawet się do dziś dziwię, że tak długo ze ‚starymi” wytrzymały.

Po prostu pewnego dnia oświadczyły, że wychodzą za mąż i tak jak w każdym domu w takich sytuacjach jest konsternacja, ale i radość, że znalazły sobie mężczyznę do wspólnego życia.

Nie było żadnego gadania z naszej strony, że może to nie ten, bo może niech się zastanowi – nic z tego!

Wybrały tak i koniec i kropka oraz całkowita akceptacja przyszłych zięciów.

Kiedy odleciały z domu, to zrobiło się tak pusto, a ja trzy lata nie umiałam tego tylko zaakceptować.

Musiałam się odnaleźć w tej ciszy, a także odnaleźć się z Mężem w powiększonej przestrzeni, ale to mnie nie było łatwo.

Nie wiedziałam, co ze sobą począć i jak zagospodarować swój czas i pamiętam, że pewnego dnia odpaliłam komputer, który mi zostawiły.

Wcześniej na tym komputerze pisały swoje prace licencjackie i na studia.

Szukałam swojego miejsca w sieci i uczyłam się serfować i tak mnie to wciągnęło i trzyma do dziś.

Kiedy Córki wychodziły za mąż, to ja nie byłam w najlepszej kondycji, gdyż cierpiałam na depresję z powodu mobbingu w pracy, a także na to nałożyły się i inne problemy nie do zniesienia.

Córki właściwie same organizowały sobie wesela, a ja z ledwością byłam w stanie kupić jakąś sukienkę na wesele.

Wszystko mnie przerażało i przerastało i teraz jak patrzę wstecz, to nie mogę zrozumieć, co się właściwie działo?

Mąż rozumiał, że się źle ze mną dzieje i był przy mnie, ale niewiele mógł pomóc, bo to wszystko działo się w mojej głowie.

Jakże trudne pamiętam było dla mnie błogosławieństwo pary młodej.

Uczyłam się wszystkiego na pamięć, a i tak okropnie się bałam, że nie dam rady tego zrobić.

Na weselu młodszej Córki o mało nie umarłam.

Z nerwów i emocji zakrztusiłam się kęsem kotleta i po prostu nie mogłam oddychać.

Nie pamiętam kto, to zauważył i tylko pamiętam, że wzięto mnie pod pachy i wyprowadzono do toalety waląc mnie dłońmi w plecy i tak oto żyję.

Ile razy ja uciekłam śmierci, to tylko ja wiem.

Jeśli jest ktoś tam u góry, to wiem, że mnie całe życie chronił!

Nie wyszłabym sama z tej depresji.

Lekarz mnie skierował na 3 miesięczną psychoterapię oddaloną o dużo kilometrów od od domu.

Nie chciałam tam jechać – bałam się, ale wyszło mi to na dobre, gdyż tam dowiedziałam się, że jestem wartościowym człowiekiem, a tylko natrafiłam w swoim życiu na złych ludzi – pomogło!

Tu chciałabym podziękować moim Dzieciom, że były tak wyrozumiałe i dzielne.

I tu chcę Wam powiedzieć w te słowa:

„Kim bym była, gdyby Was nie było?

Wiem, że tu gdzie jestem, jestem sobą.

Kochaną i kochającą kobietą.

Dopełnioną Twoim życiem Mamą ❤

Na te cykliczne rocznice życzę Wam miłości, zdrowia i Polski powrotu do normalności, bo kiedy mnie już nie będzie pamiętajcie, że od 7 lat walczę o Polskę, byście doznali tu spokoju i praworządności.

Spotkamy się rodzinnie w przyszłą niedzielę.

To będzie nasz czas.

Lato wszędzie!

IMG_5975

Tak wygląda u mnie Plaża Miejska, a jeśli jest upał, to ludzi nie brakuje.

Kiedy byłam młodą dziewczyną, to tu spędzałam masę czasu wakacyjnego, a potem moje Córki.

Moja Wnusia najstarsza została u Babci mieszkającej na wsi i miała być trzy dni, ale zmieniła zdanie i zostaje, bo tak się jej spodobało.

Mój Mąż, a jej dziadek przywiózł ją dzisiaj na plażę właśnie i postanowiła zostać do końca tygodnia.

Ja źle znoszę upały, a więc całą opiekę przejął nad nią dziadek, ucząc między innymi prowadzić łódkę z silnikiem pod nadzorem oczywiście.

Jeśli jest taka okazja, to uczy wszystkie nasze Wnuki, aby obyły się z wodą i nie bały się poprowadzić łódkę.

Myślę, że są już na tyle duże, że zapamiętają dziadka, który jakąś pasję chce w nich wzbudzić, a jeśli nie, to zapamiętają Męża jako fajnego dziadka, który poświęca im swój czas.

Do tego dochodzi kolejna atrakcja, bo dostawca pizzy przywozi ją bezpośrednio na łódkę.

Przy okazji jest masę zdjęć i filmików na kiedyś – do wspominania.

Dzisiaj słuchałam wypowiedzi senatora Jackowskiego w FpF, które prowadziła Anita Werner, którą uwielbiam.

Jackowski zdradził, że tam wewnątrz PiS trwają tarcia i oni sami mówią, że sprawa węgla ich rozłoży na łopatki.

Dzieje się tak źle, że zaczynają skakać sobie do gardeł i nie wiadomo, czy Pinokio nie poleci z funkcji premiera, bo ponoć mają go wszyscy już dość.

Mamy naprawdę ciekawe czasy i choć ludzie nie wychodzą na ulicę jak na Węgrzech, to chyba to się rozpieprzy samoistnie.

Jeśli półki w Biedronce zaczynają być puste, to oznacza, że Polacy szykują się na ciężkie czasy.

Nawet w czasie przed pandemią tak nie rozkupywali jak teraz, bo chyba zaczyna docierać, że będzie chłodno i głodno.

Kaczyński chciał zrobić kolejną pogadankę, ale:

Sołtys i rada sołecka Zalasewa pod Poznaniem zbuntowali się przeciwko sobotniemu spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim. To już kolejny podobny przypadek po Swarzędzu i władzach Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Coraz fajniej jest, bo chyba lud zaczyna się budzić!

I jeszcze:

Zmarł handlarz bronią od respiratorów.
To ten czas, kiedy ludzie zaczną znikać.