Archiwa tagu: balkon

Mój dzień!

M kupił sadzonki kwiatów do skrzynek na balkon i dziś je wspólnie sadziliśmy.

Kupił 10 sadzonek pelargonii kaskadowych, 6 sadzonek surfini do doniczek wiszących, oraz dwie sadzonki niecierpka.

Nie jest to tani wydatek, gdyż za wszystko zapłacił około 200 złotych.

Ja uwalniałam sadzonki z ogrodowych doniczek, a M wsadzał je do skrzynek i to M ogarnął najwięcej, ale najważniejsze, że działaliśmy zespołowo i szybko to nam poszło.

W dzień będą skrzynki na balonie, ale szykują się zimne noce, a więc będziemy je chować w domu, póki noce nie będą ciepłe.

Po sadzeniu kwiatów i uprzątnięciu po zimie balkonu zachciało nam się pizzy i zamówiliśmy dwie u Araba, który u nas prowadzi pizzerię ze swoją żoną i jest w tym najlepszy w mieście.

Dziś więc bez polityki, ale opiszę jeszcze historię, w której brał udział mój M.

Zbliża się Majówka, a od miesiąca pod śmietnikiem walają się stare meble, które nie doczekały się uprzątnięcia.

M zareagował i zadzwonił gdzie trzeba, żeby to usunięto i wiecie co usłyszał od urzędnika?

  • Czego się pan tak interesuje i co to pana obchodzi – tak, tak usłyszał.

Trzeba było wykonać kolejny telefon i zostało obiecane, że te śmieci zostaną usunięte i poproszono o zdjęcie!

M należy do Wspólnoty Mieszkaniowej i stara się reagować i faktycznie trzeba się dobijać do służb sprzątających jako zwykły obywatel.

Taka jest teraz Polska, że nie wolno się wtrącać i reagować na syf, bo dostaje się opieprz!

Widok depresyjny!

Dostałam takie pomidory różnokolorowe od Córki i jutro ugotuję z nich zupę pomidorową.

Wszystkie są dojrzałe, ale mają inne kolory, gdyż to są różne gatunki.

Wszystkie są smaczne i tylko ciekawa jestem jaki kolor będzie miała ta zupa, ale to taki eksperyment będzie.

Pomidory pachną słońcem, a zupa z takich świeżych jest nie do porównania, kiedy pomidorową gotuje się na koncentracie pomidorowym.

Najpierw gotuję wywar na szponderze z warzywami jako bazę, dodając liście laurowe, ziele angielskie i ja dodaję jarzynkę, bo soli nie używam.

Pomidory kroję w kostkę usuwając gniazda i podsmażam na maśle.

Kiedy są miękkie – mielę je w mikserze, a następnie wlewam do bazy.

Na sam koniec dodaję śmietanę 30, bo ta nie ma prawa się zwarzyć i tak powstaje zupa, którą można jeść z ryżem, albo z makaronem – jak kto lubi.

Gotuję trochę więcej, bo często tym, co ugotowałam dzielę się z moją Teściową, która już od paru lat nic sobie nie gotuje.

W ciągu tygodnia ma zamówione domowe obiady z cateringu prowadzonego w szkole,

ale mimo to zawsze coś dodatkowego szykuję ja, albo druga jej synowa.

Niestety, ale Teściowa wczoraj rzekła, że ma dwie synowe i żadna jej nic nie gotuje!

No cóż – muszę się z tym pogodzić, bo nie jedna niespodzianka może mnie spotkać od osoby z zaburzeniem pamięci.

Unikam przebywania z Nią, gdyż wiele osób niesłusznie zostało posądzone o kradzież, tylko nie mój Mąż, który sprawuje nad Nią opiekę razem ze swoim Bratem i opiekunką.

Wszyscy kiedyś możemy być tacy – niestety.

Cd. niżej:

Kiedy rano wstaję, to pierwsze kroki stawiam w kierunku kuchni, aby zacząć dzień od kawy.

Tak się budzę od lat, choć zdaję sobie sprawę, że to nie jest zbyt zdrowe.

Piję tylko jedną kawę w ciągu dnia i ta poranna musi być.

Wstawiam wodę na kawę i mimochodem patrzę przez okno, aby sprawdzić jaka tam jest pogoda – patrząc również na termometr.

I co rano mój wzrok pada na dwa balkony, które mam na przeciwko i jest to dla mnie widok depresyjny.

Od lat te dwa balkony były pełne kwiatów – przeważnie pelargonii i były to najpiękniejsze balkony na naszym osiedlu – nie licząc mojego. 😀

Teraz jest inaczej, bo jeden balkon wciąż jest ukwiecony, a z tego drugiego kwiaty zniknęły rok temu.

Moja sąsiadka umarła, a jej mąż – starszy pan posprzątał balkon ze skrzynek i tak nastała pustka.

Bardzo mi tego ukwieconego balkonu brakuje, bo nie umiera się tak cicho i niespodziewanie.

Tutaj włącza się zastanowienie, że nie wiadomo kiedy i u mnie kwiaty już nigdy nie będą zasadzone do skrzynek, bo wszystko w naszym życiu ma swój kres.

Nasze życie na tej Ziemi, to jest życie i jest nieuchronna śmierć i dziwię się tym złodziejom w tym nierządzie, którzy myślą, że życie jest wieczne.

Nie jest i w trumnie nie ma kieszeni na ukradzione i nie ma piekła i nie ma nieba – wszystko przepada!

Można tymi ukradzionymi pieniędzmi zabezpieczyć rodzinę, ale i ona umrze kiedyś.

Trzeba się cieszyć tym, co się ma i spać ze spokojnym sumieniem – bez koszmarów!

Mnie się zdarza teraz spać do południa, a kiedy gnałam przez życie miałam noce bezsenne.

Hejt, kwiaty, kobiety!

W pięknym mieście Krakowie żyje sobie Marysia zbliżająca się do 70 – tki.

Marysia  przez pięć długich lat hejtowała mnie dzień w dzień na obrzydliwym forum o2!

Marysia  piła i hejtowała, bo sprawiało jej to przyjemność i wymyślanie na mój temat przeróżnych wyzwisk choć kompletnie mnie nie znała.

Marysia  pije dalej, choć dała mi w końcu spokój, a wczoraj na forum Cafe Senior po wychlaniu dawki, która jej zaszkodziła ponownie zaczęła obrażać i chyba kobiecina zapomniała, że jak piszesz, to nie pij!

Ubaw po pachy, kiedy zostawiła komentarz obrażający nie wiem kogo, ale zdaje się, że wszystkie seniorki piszące na wątku o polityce i czytamy:

Stały bywalec
Zarejestrowany: Sep 2015
Posty: 1 488
Domyślnie

Hop, hop, dla starych pudernic, sikajcie po nogach, a
ja do Ksiąg Jakobowych

Jest wiosna, a więc stroję mój balkon, by choć w części polepszyć sobie humor w tym dziwnym czasie.

Miałam dwie, wolne doniczki po grudnikach, które mi po prostu zachorowały z niewiadomych powodów.

Dziś do nich wsadziłam po jednej drobniutkiej begonii i pani kwiaciarka powiedziała, że się ślicznie rozrosną i będą kwitły do pierwszych mrozów.

Mam także zasadzone surfinie w rożnych kolorach, podwieszone pod sufitem balkonu, a także kaskadowe pelargonie w dwóch skrzynkach, które za chwilę mi zakwitną.

Kiedy zakwitną, to oczywiście pokażę!

Bardzo lubię mieć na balkonie rośliny kwitnące i każdego roku mam inne!

Cd. – niżej:

Obraz może zawierać: roślina

Obraz może zawierać: roślina

Wczoraj i dziś było o kobietach w Sejmie i niejaki Damian się wkurzył i napisał dla nas – kobiet manifest.

Naprawdę warto przeczytać, bo obłąkana Kaja Godek chce by kobiety wróciły przy pomocy polityków do średniowiecza.

Profesor Senyszyn napisała do Godek tak:

„Wiara czyni czuba”

Przeczytajcie, bo to dotyczy by nasze Córki, Ciocie, Matki, Siostry miały świadomość, że trzeba walczyć o prawa kobiet koniecznie – już od dziś!

„Damian Maliszewski

Do kobiet.

Przez całe lata byłyście służącymi urobionymi po pachy przy garach. Praczkami, prasowaczkami i zbiornikami na nasienie. Byłyście workami treningowymi dla damskich bokserów. Maszynami rozpłodowymi, gwałconymi przez oprawców, bez prawa do decydowania o własnym ciele.
Nielegalne aborcje w podziemiach, w haniebnych warunkach spowodowały, że niejedna z Was do domu już nie wróciła. Te, które przeżyły, traumy mają do dziś.

Od pierwszych lat życia wpajano Wam, że powstałyście z żebra mężczyzny, więc jesteście jego własnością. Mniej kompletne, słabsze, głupsze i nie możecie być samowystarczalne.

Gdy umawiałyście się z chłopakami na randki, byłyście kur***i.
Gdy panowie Was zaliczali, byli podziwianymi przez kolegów Casanovami, mistrzami polowania. Zapładniali, Wy zostawałyście same z nieplanowanymi dziećmi. Z bękartami, bo nieślubne, to gorsze.

Nie było w szkole rzetelnej edukacji seksualnej, więc wiele z Was zostawało matkami w wieku 14, 15, 18 lat. Zdecydowanie za wcześnie.

Zły dotyk był na porządku dziennym. Dziadek, tata, wujek, sąsiad, ksiądz. Był, bo nikt Was nie nauczył jak się przed nim bronić.

W w XXIw. zamiast uczyć, zamiast badać, zamiast ratować, wracamy do Średniowiecza. Szaleńcy debatują o tym, czy z woli Boga macie w trakcie porodów umierać. Debatują o tym, czy powinnyście rodzić martwe dzieci. Dzieci z gwałtów, albo nieukształtowane płody.

I nie rozumieją, że każdy kto próbuje siłą wedrzeć się do głowy (myśli), serca (uczuć) i macicy (tajemnicy). Każdy, kto chce majstrować swoimi obłąkanymi łapskami przy czymś, co z zasady powinno być dostępne tylko dla „właściciela”, popełnia zbrodnię przeciwko ludzkości. Dokonuje gwałtu na ŻYWEJ, ISTNIEJĄCEJ istocie ludzkiej. Na kobiecie.

Sadyści fantazją o tym, żebyście cierpiały, bo cierpienie jest przepustką do zbawienia.

Znałem kiedyś pewnego sadystę. Kochał przyglądać się cierpieniu. Podniecały go władza i strach.

Miałem 8 lat, gdy próbowałem ratować mamę. Przycisnął ją do ściany przedpokoju, uniósł w powietrzu i chciał udusić.
Wyciągnąłem drucianą trzepaczkę do dywanów i zacząłem go okładać po plecach. Dostałem z pięści w twarz. Przytomność odzyskałem dopiero następnego dnia, budząc się z podbitym okiem. Byłem wrażliwy, słaby, wątły, lekki. Nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie.
Byłem jak moja mama. Kropla w kroplę.

W końcu przyszedł moment, w którym odnalazłem w sobie odwagę. Kiełkowała we mnie od chwili, kiedy byłem tym niepozornym, kilkuletnim chłopcem.

W wieku 18 lat stanąłem na przeciw oprawcy i krzyknąłem DOŚĆ! KONIEC PRZEMOCY! Postawiłem się. Wywalczyłem wolność dla najważniejszej kobiety w moim życiu. Nie mógł decydować o jej ciele, o jej codzienności, wyglądzie i uczuciach. Nie mógł manipulować i straszyć.

Czasy były takie, że milicja odpowiadała kobietom „do pożycia małżeńskiego się nie wtrącamy”. Żony, partnerki, matki dzieci, były bezradne i bezbronne. Bez wsparcia państwa i bez pomocy psychologów. Bite i gwałcone cierpiały, ale kochały.

Dziś jesteście wolne, silne i niezależne. Nie potrzebujecie nas facetów, żeby obronić się przed oprawcą, który chce decydować o Waszych ciałach, życiu i śmierci. Chichot losu sprawił, że Waszym oprawcą okazała się kobieta. To cena Waszego wyzwolenia. Życie pokazało, że zło nie ma płci. Mieszka w różnych ciałach.

Ja na moją wolność i wolność mojej mamy i brata czekałem aż 18 lat.
Bo walka o wolność to proces żmudny. Częściej jej nie ma, niż jest.
Wystarczy na chwilę zmrużyć oczy, zdrzemnąć się, przeoczyć i ktoś ją nam wykrada.

Nie pozwólcie sobie odebrać godności, o którą walczyłyście całe dekady. Nie zmarnujcie tytanicznej pracy i energii jakie zostały włożone w to, żeby nikt nie miał prawa wsadzać swoich brudnych łap do Waszego łona. Nie przeoczcie tego ważnego momentu. Teraz wprowadzą całkowity zakaz aborcji, a za chwilę kolejny projekt – Całkowity zakaz antykoncepcji?

Kryptogeje, którzy nie są w stanie zaakceptować swoich orientacji, nienawidzą gejów i nie zgadzają się na związki partnerskie. Wiecie dlaczego? Oni nie są szczęśliwi, więc podjęli decyzję, że inni także nie będą.

Wiedzieliście, że Kaja Godek, autorka projektu ustawy zakazującej aborcji ma niepełnosprawne dziecko?

Wierzę, że ten projekt, to nie zemsta na wszystkich kobietach. W myśl zasady – Ja urodziłam, Wy też będziecie rodziły, nawet martwe.

Czekam aż zacznie liczyć moje plemniki po masturbacji i za ich marnowanie zechce wsadzić mnie do więzienia.

Walczcie! Pokażcie, że jesteście solidarne! Nie bójcie się! Nie pozwólcie, żeby uczynili z Waszego życia piekło.

Nie szanują Was, mimo, że żyjecie, bo nie szanują życia. Nienawidzą ludzi.

Chorzy umierają w szpitalach na COVID19. Wszyscy siedzimy zamknięci w domach. Polacy zostali bez środków do życia, bez pracy, a oni teraz debatują o aborcji? To jest dowód ich miłości do życia? Czyjego życia?

Wolność człowiekowi łatwo odebrać. Odzyskać wolność niezwykle trudno”.
#PiekłoKobiet #StrajkKobiet #StopKaiGodek #StopFaszyzmowi

Obraz może zawierać: roślina, na zewnątrz i przyroda

 

Książka i kwiaty!

Dzisiaj dotarła do mnie książka autora –  Bohdana Gadomskiego pt. „Andrzej z piekła Rodan”.

Jest to portret pisarza Andrzeja Rodana, o którym wiele razy na blogu pisałam.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Rodan

W tej książce na stronie 66 jest zamieszczony mój wpis z mojego bloga, na co wyraziłam zgodę.

Pisałam o wielkiej miłości jakiej doznał Andrzej Rodan i odwzajemnienie  tej miłości przez Bogumiłę Pawłowską – Rodan

Ten związek już w starszym wieku, jest ich siłą i skończył się ślubem.

Obraz może zawierać: 4 osoby, uśmiechnięci ludzie, ludzie stoją i ślub

On pisze, a Ona śpiewa i tak się wzajemnie dopełniają, a ja Im życzę tylko szczęścia, miłości, wzajemnego wsparcia i zdrowia, bo sama jestem już wiekowa i z Mężem zaraz będziemy 44 lata w związku małżeńskim.

To taki mały mój sukces w związku z pisaniem bloga i nigdy nie marzyłam nawet, że ktoś na bloga dotrze i zauważy coś ciekwego, co nadaje się do zamieszczenia tego w książce.

Dość się chwalenia, a teraz napiszę o kwiatach na moim balkonie.

Zawsze miałam kwiaty na balkonie, a mieszkamy pod jednynym adresem już 40 lat.

W tym mieszkaniu wychowały się nasze dzieci i z niego wyfrunęły, co przeżywałam bardzo długo.

Każdej wiosny sadziłam kwiaty balkonowe i zawsze były to inne wariacje kwiatowe, ale przważały raczej pelargonie, które uwielbiam.

Od kilku lat, kiedy starość daje się we znaki mówię sobie, że to już koniec z kwiatami, bo sił coraz mniej.

Ale…

Kiedy tylko zbliżają się Święta Wiekanocne, to mnie coś szarpie i muszę te kwiaty jednak mieć, by potem się nimi opiekować.

Dosłownie opiekować i tu mowa nie tylko o podlewaniu, ale także śledzeniu pogody, bo zbite kwiaty deszczem, albo przymrozkiem, to wygląda tragicznie i sprawia, że latam z tymi skrzynkami i chowam je w domu przed zagrożeniem.

Nikt w moim bloku nie ma takiej feerii barw, a staruszce się udało! 🙂

Kiedy byłam młodsza, to miałam działki ogrodowe i na nich siałam i pieliłam, a teraz już tylko balkonowe mi zostały.

W tym roku był wyjątkowo zimny maj, a więc chyba z dziesięć razy zdejmowałam skrzynki, aby tylko ochronić swoją krwawicę i na dzień dzisiejszy wyglądają tak:

Obraz może zawierać: kwiat, roślina, przyroda i na zewnątrz

Obraz może zawierać: kwiat, roślina, drzewo, przyroda i na zewnątrz

Obraz może zawierać: kwiat, roślina, przyroda i na zewnątrz

Obraz może zawierać: kwiat, roślina, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: 1 osoba, kwiat, roślina, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: kwiat, roślina, przyroda i na zewnątrz

 

We dwójkę jest łatwiej żyć!

 

We dwójkę jest łatwiej żyć!

Dzieci odeszły na swoje, a ja z Mężem staramy się dbać o nasze mieszkanie i wspólnymi siłami dajemy radę.

Pisałam niżej, że będziemy robili lifting naszego balkonu i dziś się to dokonało.

Wiosna jednak dobrze działa na ludzi i na nas też, bo się nam chce coś zmieniać, odnawiać, by żyło się weselej i w miarę możliwości – schludnie.

Dziś Mąż oszlifował bareierki balkonowe, a kurzyło się jak diabli.

Ja wzięłam się za ich malowanie i jako tako mi to wyszło, choć powinnam te barierki pociągnąć farbę jeszcze raz, ale jestem Seniorką i odpuściłam sobie.

Po pomalowaniu farbą olejną tupałam nogami, aby ta farba wyschła w ciągu paru godzin i tak o godzinie 19 zaczęliśmy z Mężem przycinać sztuczną trawę i wieszać osłonkę na barierce.

Nie jest to jakieś wielkie łał, bo jest skromnie i na lifting wydaliśmy łącznie z pelargoniami jakieś 200 złotych.

Jest czysto i jest coś innego i na moim balkonie pewnie wypiję nie jedną kawę i coś przeczytam, albo rozwiążę krzyżówkę, lub napiszę notkę na bloga!

Czekam z nieciepliwością na pierwsze kwiatki zwisających pelargonii i to będzie takie dopełnienie naszych starań.

Niby nic, niby mały balkonik, ale jakże potrzebny, kiedy chce się pogapić na świat i zaczerpnąć świeżego powietrza.

Zapraszam na kawę moich czytelników ha ha, a może i na zimne lody, kiedy lato nam okaże się udane i gorące. 😀

A teraz przykra sprawa.

Jeszcze dwa lata temu za balkonem był plac zabaw dla dzieci, który mi nie przeszkadzał.

Rozebrali go ponieważ był zbudowany z drewnianych elementów i murszał. Oto mam  więc widok  na cmentarzysko po placu zabaw i to jest smutne.

Może władze znajdą pieniądze na odnowienie tego miejsca, bo dzieci w moim mieście zostały pozbawione wszystkich miejsc do zabawy, ale zdaje się, że samorządy pieniędzy nie mają!

Skoro PiS jest taki rozrzutny i studnia pieniędzy jest u nich bez dna, to może sypną groszem, tak jak na 500+

Za balkonem widzę niedofinasowanie i dziury w płocie!

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.a

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Balkonowy – wiosenny lifting!

W zachodniej Polsce rozkwit wiosny jest opóźniony przynajmniej o dwa tygodnie.

Zawsze na Święta Wielkanocne miałam posadzone kwiaty w skrzynakch na balkonie.

Mamy połowę kwietnia i dopiero teraz jest pora na to, abym swój balkon ukwieciła.

Mam posadzony żarnowiec pod oknem, który zakwitał na święta, a dopiero teraz szykuje się do kwitnienia.

Znalezione obrazy dla zapytania żarnowiec

Nawet w ogródkach nie ma jeszcze kolorowych tulipanów, które w centralnej Polsce już prawie przekwitają.

Jednak warto było czekać na pierwsze promienie słońca i temperaturę na zewnątrz – satysfakcjonującą.

Już można otworzyć okno balkonowe na przestrzał, aby wpuścić do domu świeże powietrze i promyki słońca.

Z Mężem spojrzeliśmy jednak krytycznie na nasz balkon i postanowiliśmy zrobić na nim mały lifting.

W czasach komuny położyliśmy na podłodze balkonowej płytki, które są chropowate i każdej wiosny szorowałam je druciakiem, a i tak nie odzyskiwały dawnej świetności.

Trzy lata temu na barierce Mąż mi umocował matę z sitowia, która zaczęła się kruszyć i wygląda paskudnie.

Nasz dom, to taka mała nasza Ojczyzna i musi być schludnie, a więc dziś były zakupy, aby to zmienić z wiosną.

Mąż zamówił u pani na bazarku pelargonie kaskadowe, takie jakie lubię.

Podobno będą kwitły w trzech kolorach – białym, czerwonym i różowym, które już posadziłam do skrzynek.

Na podłogę balkonową zakupiliśmy matę tzw. sztuczną trawę, a na barierkę kolorową osołonę.

Mąż mi wyszlifuje barierkę, a ja ją pomaluję i odświeżę, bo zawsze byłam domowym malarzem!

Będzie ładnie i będzie przyjemnie, a kiedy zakwitną pelargonie, to będzie cudnie.

Rozłożę sobie leżak w kolorze skrzynek i tak od czasu do czasu usiądę sobie z laptopem i napiszę na blogu nową notkę 😀

Napiszcie w komentarzach jak sobie z wiosną umilacie życie!

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Czasami z kwiatami to jak z dzieckiem!

 Lubię mieć kwiaty na balkonie i zawsze je miałam i dopóki starczy mi sił, to będę je sadziła.

Zawsze to przyjemnie usiąść na balkonie z kawą poranną i pogapić się na kolorowe kwiaty.

Jednak w tym roku miałam z nimi nie lada problem, a było to tak:

Już w marcu, tuż przed Świętami Wielkanocnymi posadziłam szczepki do skrzynek, ale były bardzo malutkie.

Skrzynki stały w domu, ale wzrost szczepek był bardzo powolny. Brakowało im naturalnego światła.

Kiedy się ociepliło, to ochoczo wystawiłam je na balkon, ale noce były u mnie zimne i dni pochmurne, a więc wciąż byłam niezadowolona ze swoich kwiatów.

Listki begonii jakby przymarzły, a główki pelargonii nie chciały się rozwijać – byłam wściekła, bo u innych na balkonach było już kolorowo.

Nagle zauważyłam, że moje kwiaty są porażone tajemniczą chorobą i dlatego tak się gramoliły,

Kupiłam preparat na mszyce, tarczniki, mączliki itp. i w odpowiedniej proporcji rozcieńczony z wodą traktowałam swoje kwiaty.

Odżyły dość szybko i już mogę się cieszyć cudnymi, dużymi pelargoniami i obficie kwitnącą begonią – uf.

Raz na tydzień zasilam je „Plantonem” – nawozem do kwiatów kwitnących i tak moja praca nie poszła na marne.

Mąż kupił mi wiszącą surfinię i też z nią walczyłam. Pani sprzedająca powiedziała, że trzeba codziennie ją podlewać, a więc podlewałam, ale zaczęła mi więdnąć i znowu byłam załamana. 

Okazało się, że surfinia to „pijaczka”, bo codziennie trzeba w nią wlać 1.5 litra wody – codziennie!

Raz w tygodniu trzeba ją też zasilać i tak po nitce do kłębka mogę cieszyć swoje oczy kwiatami.

 

 

 

Kwiaty na balkon!

 

Już mam zajęcie na jutro, a więc będę sadziła kwiatki na rabatki.

Nowe skrzynki, takie jakieś nowoczesne z dozownikiem do podlewania i z dziurkami.

Pierwszy raz widzę take skrzynki i musiałam przeczytać instrukcję, co i jak. Instrukcja napisana maleńkim druczkiem nie dla Seniora.

Rysunki były, a więc po nitce do kłębka i skrzynki są już uzbrojone.

W tym roku nie postawiłam na pelargonie, gdyż i tak nie mam gdzie je zimować, a na kwiatki jednoroczne. których jesienią nie będzie żal wyrzucić.

W skrzynkach znajdzie się lobelia, która wygląda tak:

 

Pomieszam ją z aksamitką żółtą:

 

A w drugiej skrzynce będzie czerwona begonia:

 

Galotki dyndające na balkonie!

– Będziemy zmuszać do zdejmowania gaci – mówi prezydent Lubina. I chociaż chodzi mu o „gacie” suszące się po praniu, to i tak wzbudza tymi słowami mnóstwo kontrowersji. Bo mieszkańcy gdzieś pranie muszą suszyć, a prawnicy mówią, że „gaciowego” zakazu nie da się wyegzekwować.
(http://www.tvn24.pl)

Jak widzicie ten temat wieszania gaci i nie gaci na balkonach, które dyndają sobie na wietrze i żyją własnym życiem?

Ja codziennie widzę obraz takiego balkonu, na którym od czterech lat pourywane drążki od suszarki balkonowej też żyją własnym życiem. Gospodarze mieszkania nic sobie z tego nie robią. Aby cokolwiek powiesić na tej ex suszarce, gospodyni wykonuje różne wygibasy, aby jej się udało cokolwiek zawiesić,

Balkon do połowy jest wypełniony deskami, które leżą tam od lat, ale mimo wszystko gospodyni z balkonu korzysta na zasadzie, że może ta suszarka się  jednak nie urwie!

Myślę sobie, że niedbalstwo, czy też niechlujstwo gospodarzom nie przeszkadza i wychodzą z założenie, że szmatki i tak wyschną.

Mnie osobiście razi taki widok, bo nie mieszkamy na pustyni i balkony powinny być zadbane, a pranie nie powinno dominować na tych balkonach, a jeśli już, to wieszanie powinno być jak najbardziej dyskretne.

Czepiam się?