Archiwa tagu: siostra

Miała Matka córki!

 

Obraz może zawierać: 3 osoby, ludzie stoją, drzewo i na zewnątrz

Dalej grzebię w albumach i pochylam się nad każdym zdjęciem.

Dziś znalazłam zdjęcie ze spaceru dwóch sióstr ze swoją mamą.

Próbuję sobie przypomnieć, który to mógłby być rok i zdaje się, że to był koniec lat 80 – tych.

Na zdjęciu jest dużo miłości między siostrami i ich matką.

Bije z niego radość matki, że ma fajne córki i przyjaźń między trzema kobietami.

Zdjęcie zrobione było chyba z początkiem wiosny, gdyż w dłoniach trzymamy bazie do wazonu, tak jakby to  było tuż przed Świętami Wielkanocnymi.

Szkoda wielka, że tego zdjęcia nie podpisałam, a muszę grzebać w pamięci.

Widać ze zdjęcia, że jeszcze byłam obecna w sercu mamy, by za jakiś czas na 25 lat mnie wyautowano i zostawiono, czyli po prostu odrzucono.

Kiedy mama umierała, to ani razu nie nawiązała do tego, że mnie kochała i w zasadzie na koniec zadbała tylko o młodszą, swoją córkę.

Każdy z nas w swoim życiu doświadczył odrzucenia!

Mogłoby się to zdarzyć w przedszkolu, w dzieciństwie, w młodości i w końcu w dorosłym życiu,  w małżeństwie i ja tego odrzucenia doświadczyłam nie jeden raz, ale najbardziej boli odrzucenie przez matkę, a dopiero za tym jest zdrada w związku.

Mama umarła kilka miesięcy temu, a ja dowiedziawszy się o odrzuceniu łaziłam po ścianach, bo tak bardzo bolało.

Odrzuciła mnie najważniejsza osoba w moim życiu i już nie mam szansy spytać – dlaczego?

Kiedy się przeżywa odrzucenie, to bolą wszystkie członki w człowieku i odczuwa się ogromny ból ciała, tak jak po groźnym wypadku.

Tracimy nagle poczucie własnej wartości i ludzie tak opisują odrzucenie:

„Czuję się, jakby ktoś mnie pobił, dźgał nożem. Boli mnie całe ciało. Pękło mi serce – ból psychiczny często opisujemy za pomocą porównań stricte fizycznych. I okazuje się, że to nie tylko forma zwizualizowania cierpienia, a… realny opis doświadczeń. Odrzucenie boli. I do dosłownie.

Większość z nas została kiedyś odrzucona. Przez partnerkę/partnera, rodzinę, rówieśników, kolegów z pracy. Bez wątpienia potrafilibyśmy to opisać. Cierpienie, poczucie osamotnienia, dezorientacja, natłok myśli, lęk. I świadomość, że nikt nie potrafi nas zrozumieć, że trudno opisać, jaka walka właśnie odbywa się w naszej głowie. Tym emocjom często towarzyszą również objawy czysto fizyczne. Ból. Taki ból w klasycznym rozumieniu.”

Jak sobie radzić z odrzuceniem, a więc ja uciekam w sen i to mi pomaga.

Zawsze miałam problemy ze snem, a teraz podrafię spać nawet do południa, czemu dziwi się mój Mąż!

Doszłam do tego, że nie rozstrząsam już każdego dnia, tego, co mnie spotkało i nauczyłam się dbać o siebie.

Nie pozostaje nic innego, jak każdego dnia dbać o siebie i o poczucie własnej wartości.

To jest taka recepta, aby pod koniec życia starać się być szcześliwą.

Mam dobre Dzieci i kochającego Męża, a tamto niech szlag trafi.

Mam dach nad głową i mam co jeść i uważam, że pieniądze szczęścia nie dają, a dopiero zakupy!

Niech kupują ile się da,  ale moja mama ani razu nie pomyślała o tym, że jej starzejąca się córka może kiedyś potrzebować pieniędzy na lekarzy, choć opiekowałam się Tobą dwa, ciężkie lata!

 

 

Czająca się depresja!

 

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, ocean, tekst, woda i na zewnątrz

Od kiedy mama umarła analizuję i nagle zdałam sobie sprawę z tego, że oto zostałam sama na tym świecie.

Mam przy sobie Męża, który o mnie dba i opiekuje się mną, ale często z racji pracy nie ma go w domu i ja jestem wtedy sama.

  • nigdy nie poznałam swoich babć i dziadków, bo umarli jeszcze przed moim narodzeniem,
  • wszystkie ciotki i wujkowie od dawna nie żyją,
  • moi rodzice nie żyją także,
  • nie mam już siostry, która pefidnie mnie oszukała,
  • moje dzieci toczą swoje życie i uczestniczą w wyścigu szczurów, a więc nie mają dla mnie zbyt dużo czasu.

Zostałam sama na tym świecie i po zgonie mamy zdałam sobie z tego sprawę.

Nie mam z kim przerobić tematu, że matka mnie wydziedziczyła i nie mam już szansy, by zpytać ją – dlaczego?

Poczułam się strasznie samotnym bytem, odsuniętym od rodziny i czuję się z tym wprost fatalnie.

Z każdym dniem czuję, że mogę popaść z powrotem w stan depresyjny, bo zostałam skrzywdzona najbardziej w rodzinie przez własną matkę i siostrę.

Nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie, a tylko żałuję, że nie spytałam matki dlaczego tak postanowiła i czym jej zawiniłam.

Czuję się bardzo samotna, kiedy Mąż jest w pracy i nawet nie będę miała do kogo zwrócić się o pomoc, gdyby mój Mąż odszedł wcześniej z tego świata.

Zostanę sama jak palec, choć z nikim nie byłam w konflikcie i żyłam tak, aby nikogo nie obrażać, obgadywać i być w zatargach.

Nie opłaca się takie życie, bo czasami trzeba było walnąć w stół i domagać się swoich praw, a ja tego nie potrafię i dlatego jest tak, jak jest – wyobcowana zostałam i odsunięta przez cwaniaków!

Jest mi strasznie żle – tak źle, że czasami brakuje mi oddechu i czuję, że ponownie czai się za plecami moja przyjaciółka – depresja.

W latach 90-tych jeździłam do mojego ojca, który po rozwodzie z mamą mieszkał w innym mieście.

Sprzątałam u niego zbierając pety z podłogi i wynosiłam gówna, bo mu się zapchał kibel.

Myłam naczynia  w zimnej wodzie, zasyfione, bo nie opłacał gazu i płaciłam jego rachunki!

Załatwiłam mu Dom Spokojnej Starości i tak mu przedłużyłam życie o siedem, dobrych lat.

Robiłam to, bo w jakimś sensie mi na nim zależało, choć o milości trudno mówić.

Odwiedzając go, dostałam od niego dwa razy po tysiąc złotych i potem w księgowości zostało cztery tysiące, które przeznaczyłam na pominik, kiedy odszedł.

Z powodu tych pieniędzy, jakże skromnych, miałam nalot na mój dom i krzyczały – oddaj kasę i oddałam płacąc kamieniarzowi.

Do dziś pamiętam tą pazerność i oskarżenie mnie o kłamstwo finasnowe, ale muszę z tym jakoś żyć, kiedy siostra zgarnęła za mamy mieszkanie 79 tysięcy!

Mnie nie chodzi o te pieniądze, ale nie mogę pojąć tego, że moja, własna matka tak mnie zlekceważyła i to będzie mnie boleć do końca moich dni!

Przepraszam czytających za to, że jestem monotematyczna, ale jak się z tym draństwem uporam, to na blogu znajdą się inne tematy, a siostrze życzę spokojnego życia w zgodzie z własnym sumieniem!

Jakie to smutne jest!

 

Obraz może zawierać: tekst

To jest mój blog i taka forma pamiętnika i oczyszczenia się z emocji, bo pisanie zawsze mi pomagało.

Pamiętam, że kiedy byłam młodą mężatką, a siostra miała już też dzieci zrobiłam prezent dla jej malutkiej córki na imieniny i kupiłam „małego lekarza’.

Na to wszedł mój szwagier i zastrzegł sobie, że nie będziemy robić prezenów dla swoich dzieci, bo to kosztuje.

Dostałam po ryju jak nic, a potem kiedy odwiedzałam swoją siostrę, to wyprosił mnie z mieszkania i tak usunęłam się z ich życa na 30 lat.

Była też taka sytuacja, że przyszła do mnie moja mama, którą z impetem wyprosiłam z mojego mieszkania, bo wiedziała razem z siostrą, że mój mąż mnie zdradza, ale tego nie dowiedziałam się od nich, a od osób spoza rodziny, czyli jak zwykle – ostatnia.

Byłam po próbie samobójczej, ale żadna z nich mnie nie wsparła i nie otoczyła rodzinną troską i musiałam z depresji wydobywać się sama, bo nikt z rodziny mnie nie odwiedził w szpitalach i nikt się o mnie nie martwił.

Podczas choroby mamy byłam straszona sądem i zostałam zmieszana z błotem, a tylko dlatego, że pisałam prawdę, że inni podczas choroby mamy wypoczywali, kiedy ja byłam pod telefonem, aby zmienić mamie pampersa, czy podać pić i nakarmić, ale oczywiście to wszystko było za mało!

Siostra wypoczywała nad morzem z mężem, a ja czuwałam nad chorą matką, ale to też dla nich było za mało!

W tym czasie nie wyjechałam nigdzie by odpocząć, a byłam na każde zawołanie, ale to też było za mało!

Przez dwa lata choroby mamy nie wzięłam z jej budżetu ani grosza, a często bywało tak, że z przyjemnością kupowałam coś, na co miała ochotę!

Nie chcę się użalać nad sobą, ale z rodziny nikt nie wyciągnął do mnie pomocnej dłoni i od mamy też – nie!

Siostro przypomnij mi, kiedy odwiedziałaś mnie w szpitalu?

Mam sporo zdjęć albumie, że mama bywała u mnie na świętach.

Moja siostra chyba zapomniała, że na początku chorby mamy napisała do mnie list, w którym jest jasno na białym, że mam iść do sądu po zachowek, a potem, że mam się nie martwić i tak mnie zmaipulowała – przebiegła.

Muszę z tym życ!

Mamo nie odwiedzę ciebie na cmentarzu!

Siostra napisała mi w liście, że po zachowek mam iść do sądu, a mimo to sprawowałam opiekę nad mamą, kiedyty tylko była taka potrzeba.

Oto słowa z listu bardzo bolesne:

Za tak wspaniałą opiekę domagasz się zachowku – Idż do sądu, takie masz prawo!”

„Co do spadku – przyjdzie czas, to otrzymasz to, co ci się prawnie będzie należało. Nie martw się!”

TEKST PIOSENKI
FISZ EMADE TWORZYWO: DWA OGNIE
zapomnij o tych, co skrzywdzili cię
gdy robiło się ciemno
jakby nie było latanie mamy tak grubych skór
by to nie trafiło w czuły punkt
wiem coś o tym
uwierz, wiem coś o tymzdradzili cię bliscy
a tak obcy, jakby stali za mgłą

to trochę jak zabawa w dwa ognie
czekasz aż pila cię dotknie
a ty zejdziesz z boiska zbita jak pies

kiedy zacznie się ściemniać
a moja ręka jak skrzydło zasłoni cię
będzie chronić przed ciemną woda
mętną woda
odpocznij
zapomnij o tych co skrzywdzili cię
ciemna woda
mętna woda
w twoich oczach
pełnych obaw
odpocznij
zapomnij o tych co skrzywdzili cię
mętna woda
ciemna woda
w twoich oczach
pełnych obaw

wspieramy się tyle lat
to co między nami jest święte
choć tracę wiarę
moja wiara blednie
to kiedy patrzę ci w oczy
anioły i inne światy wirują mi w głowie
jak belnder

ocal mnie od ognia
kiedy leżę sam w sypialni
ogień liże parapety i firanki

to trochę jak zabawa w dwa ognie
czekasz aż pila mnie dotknie
zejdę z boiska zbity jak pies
to trochę jak zabawa w dwa ognie
w dwa ognie

kiedy zacznie się ściemniać
a moja ręka jak skrzydło zasłoni cię
będzie chronić przed ciemną woda
mętną woda
odpocznij
zapomnij o tych co skrzywdzili cię
ciemna woda
mętna woda
w twoich oczach
pełnych obaw
odpocznij
zapomnij o tych co skrzywdzili cię
mętna woda
ciemna woda
w twoich oczach
pełnych obaw

Moja Mama rzuciła wszystko i pojechała po wspomnienia :)

Tak jak w tytule wpisu. Moja siostrzenica mieszka nad morzem obecnie i jej Mama i Tata, a moja siostra zapakowali w samochód naszą Mamę i pojechali świętować u mojej siostrzenicy. Pojechali też  po wspomnienia, bo mieli rzut beretem do Ustki, gdzie mieszkaliśmy w latach sześćdziesiątych, kiedy ja miałam 7 lat, a siostra 4. 

Poprosiłam siostrzenicę, aby przysłała mi zdjęcia koniecznie, bo też chciałam sobie powspominać tamten czas, kiedy to zaczynałam w Ustce swoją pierwszą klasę.

Blok się zmienił, bo jest odnowiony, ale niewiele, bo okna i wejście do klatki schodowej wciąż wyglądają tak samo. Tym sposobem i ja mam chwilę refleksji sprzed 50 lat.

Tak, tak minęło 50 lat odkąd miałam w głowie ten blok i to miejsce, gdzie się bawiłam z innymi dziećmi na podwórku bardzo beztrosko, choć intensywnie, bo szatan był ze mnie jak się patrzy. Nie raz Mama mnie szukała nad brzegiem morza. Nie raz zwiewałam do lasu i nie raz przyprawiłam moją Mamę o palpitacje serca. Pamiętam jak dziś, że do bajorka za blokiem spuściłam zimą moją siostrę na sankach i dostałam za to małe lanie, albo tak ją rozkołysałam na hamaku, że wymiotowała i za to też ścierą oberwałam.

Nie da się zapomnieć i czasami leżąc w łóżku wspominam tamten czas, kiedy mój piesek o imieniu AS przychodził po mnie do szkoły i czekał cierpliwie na boisku, aż skończę lekcje.

Pamiętam, że mazałam sobie atramentem palce i wystawiałam na pokaz ludziom, że jestem już dorosła i chodzę od szkoły. To w Ustce zaczytywałam się w bajeczki pierwsze, otrzymane w prezencie pod choinką. Oj dużo by pisać, a mojej siostrzenicy znów dziękuję, że o Ciotce nie zapomniała. Jejku jak się cieszę, że mam te zdjęcia 🙂

 Wesoła ferajna jedzie po wspomnienia.

Moja Mama i mojej siostry bliscy oddychają jodem. 🙂

Nasze mieszkanie w 1960 r. w Ustce 🙂

Siostra i Mama pod naszymi oknami.

A kiedy prawo zabrania takich związków!

 

Stasiu i Ola byli nierozłączni, a ich mamy były siostrami. Staś i Ola jako małe dzieci przebywali ze sobą całe dnie na podwórku. Kiedy Ola się spóźniała, to Staś stał pod jej oknem i wrzeszczał w niebo głosy, aby się pospieszyła, bo on nie umie się bawić sam, a tylko ze swoją siostrą przyrodnią pragnie wymyślać nową zabawę.

Wszędzie razem, a więc razem wdrapywali się na drzewa w parku i razem pokonywali wszelkie przeszkody takie jak płoty, by skubnąć z ogródka niedojrzałe jeszcze jabłko, czy śliwkę, a potem uciec by nie zostać złapanymi. Śmiechu było co nie miara, a ich zabawy i wiszenie na trzepaku codziennie rozśmieszało innych, podwórkowych rówieśników. Byli nierozłączni i lubiani na podwórku, a do tego byli bardzo do siebie podobni.

Kiedy Ola się przewróciła, to Staś ją pocieszał i dawał wsparcie, a kiedy Staś się pokłócił z kolegą o piłkę, to Ola łagodziła spór i odciągała go od zwady, tłumacząc, że nie powinien się bić z kolegą i zaraz wymyślała inną, ciekawszą zabawę.

Byli ze sobą potem w szkole podstawowej i siedzieli w jednej ławce, a po lekcjach razem odrabiali zadane do domu lekcje i nikogo to nie dziwiło, że tak bardzo dobrze się rozumieją, a wręcz przeciwnie, bo wszyscy byli zadowoleni, że te dwa szkraby tak fajnie się z sobą dogadują i uzupełniają.

Potem razem dostali się do tego samego liceum. Staś był świetnym sportowcem i Ola mu bardzo kibicowała, kiedy jej przyrodni brat grał tak świetnie w koszykówkę, a on podziwiał ją za zmysł artystyczny, bo Ola grała na gitarze i była duszą towarzystwa na obozach i szkolnych wypadach za miasto.

Pewnego lata wyjechali z rówieśnikami na obóz w Bieszczady i tam przy blasku księżyca, z niebem błyszczących gwiazd – Stasiu pod wpływem chwili pierwszy raz w swoim życiu pocałował się z dziewczyną, a tą dziewczyną była właśnie Ola.

Wystraszyli się oboje i jak oparzeni odskoczyli od siebie i w wielkim zawstydzeniu nie wracali do tego tematu. Nie chcieli i nie umieli roztrząsać tej zakazanej miłości i temat został zamknięty na wiele lat. Jednak kiedy przychodził czas świąt, które ich mamy zawsze wspólnie urządzały, trudno było im się błyszczącym wzrokiem nie spotkać przy stole. Nikt niczego nie zauważył, że coś jest nie tak, a dalej wszyscy uważali, że łączy ich niebywała siostrzana i braterska nić i tych dwoje świetnie się ze sobą dogaduje.

Przyszedł czas, że pierwszy raz musieli się rozstać, gdyż po skończeniu liceum, Ola postanowiła studiować medycynę, a Staś wolał być inżynierem i pragnął budować wielkie statki. Nauka i dorosłe życie rozdzieliło ich na wiele, długich lat.

Ola na studiach poznała chłopca i szybko się zdecydowali na ślub, a Stasiu związał się z kobietą i po zakończeniu studiów i otrzymaniu pierwszej pracy też postanowił zalegalizować swój związek. Potem u Oli pojawiły się dzieci i Stanisławowi urodził się syn.

Życie się toczyło u obojga i zaganiani w codzienności od czasu do czasu do siebie dzwonili i opowiadali, co wydarzyło się w ich małżeństwach. Opowiadali o pierwszych ząbkach, pierwszych krokach ich dzieci. Opowiadali, że kupili samochód, albo planują wyjazd, czy też remont. Byli ze sobą bardzo szczerzy i nie ukrywali przed sobą niczego. Czasami miało się wrażenie, że więcej sobie mówią, niż własnym towarzyszom życia.

Mijały lata i dzieci ich rosły, a Stanisław bardzo przepracowany dostał skierowanie do sanatorium w mieście, gdzie mieszkała Ola. Spotkali się po latach na kawie i nie mogli się ze sobą nagadać. Potem wybrali się razem do kina, a potem Staś zaprosił ją do swojego pokoju w sanatorium, aby zobaczyła jak mu się odpoczywa. Nie wiedzieli kiedy, ale znaleźli się w łóżku i kochali się namiętnie wiele godzin. Oboje zrozumieli, że nie widzą dalszego życia bez siebie, gdyż byli jak dwie połówki jabłka, których życie nie powinno było rozdzielać. Nie mogli się rozstać i płakali obydwoje, zdając sobie sprawę z tego, jaki wielki grzech właśnie popełnili. Jednak, mimo zakazów etycznych i moralnych i wbrew prawu spotykali się dalej na miłość, aż Stanisław musiał już wyjeżdżać z sanatorium.

Nikt o niczym się nie dowiedział, ale oboje przechodzili męki z tych najcięższych, jakimi była tęsknota za sobą i wielkie cierpienie, że nie mogą światu wykrzyczeć swojej miłości. Wiedzieli, że nie mogą zdradzić nikomu swoich uczuć i dać się potępić przez rodzinę i bliskich. Znowu zostały im tylko telefony, aby w ukryciu wyszeptać sobie – tęsknię i kocham!

Najpierw Ola się rozwiodła z mężem, ponieważ zrozumiała, że jej życie przy nim stało się nudne i rutynowe. Przestała go kochać już wiele lat temu, ale ze względu na dzieci, trwała w tym związku. Kiedy dzieci poszły na swoje, postanowiła swój związek zakończyć i pragnęła żyć sama i nie oszukiwać się więcej.

Stanisław pewnego dnia do niej zadzwonił i oznajmił, że u jego żony wykryto raka i w zasadzie nie ma już dla niej ratunku, choć czeka ją chemia, lekarze rozkładają ręce. Syn Stanisława był razem z nim i oboje trwali przy żonie i matce do końca!

Minęły dwa lata i Ola przyprowadziła się do mieszkania Stanisława, aby zamieszkać z nim razem pod jednym dachem. Oboje mieli po pięćdziesiąt lat i wszystkim tłumaczyli, że mieszkanie razem, to mniejsze koszty utrzymania i wszyscy to kupili bezapelacyjnie. Nikomu nie przyszło nawet do głowy, że Ola i Staś żyją ze sobą jak stare, dobre małżeństwo. 

Jednak ubolewają nad tym, że nadal muszą swoją miłość ukrywać przed światem i on nie może jej prowadzić za rękę podczas spaceru w parku i nie może się nią nigdzie pochwalić, aby nie wzbudzić niepotrzebnej im sensacji, a więc żyją razem i ukrywają swoją miłość przed wszystkimi, ale są za to wreszcie  niesłychanie szczęśliwi.

 

Milczeć jak grób, czyli dylemat i zakłopotanie

Byli normalną rodziną, rodzice i dwoje dorosłych dzieci, w której wszyscy czuli się dobrze. Spotykali się na wszelkich uroczystościach, takich rodzinnych, jak imieniny, urodziny i oczywiście obowiązkowo w święta. Najczęściej święta spędzali u swoich rodziców, którzy cieszyli się, że wszyscy razem usiądą przy wspólnym stole. On, młody syn, w wieku 37 lat i jego siostra, o 3 lata młodsza stanowili wspaniałe i kochające się rodzeństwo. Ona zawsze mogła na niego liczyć, bo był dla niej ukochanym bratem. Zaradny, wesoły i bardzo pomocny. Lubił pomagać i nigdy się do niczego nie zmuszał. Pomagał i służył swojej siostrze dobrą radą w każdej sytuacji i cięższym dla niej momencie. Ona, jako siostra także zawsze pamiętała o swoim bracie, gdyż był jej bardzo bliski. Ich rodzice niesłychanie ich wspierali i cieszyli się, że ich dzieci tak bardzo są za sobą w dorosłym już życiu.

Organizowali od wiosny w ogrodzie często grilla i przy piwku potrafili spędzać ze sobą wiele, przyjemnych godzin na rozmowach i żartach. Uwielbiali ten czas i te weekendy, kiedy mogli się razem spotkać i ze sobą pobyć. To były dla niech bardzo ważne chwile, które cementowały tę rodzinę.

Pewnego razu ona zakomunikowała rodzicom, że kogoś ma i pragnie go im przedstawić. Mama jej przyklasnęła i zabrała się prawie natychmiast za przygotowanie uroczystego obiadu. Akurat przypadała 40 rocznica ślubu jej rodziców i poznanie być może przyszłego zięcia budziło w rodzicach wielką radość. Była to pierwsza, tak naprawdę miłość ich córki i dlatego byli ciekawi jej wyboru.

Niedzielny, uroczysty obiad wypadł bardzo dobrze i wybranek ich córki bardzo wszystkim się spodobał. Był to sympatyczny, pogodny człowiek o miłej powierzchowności i naprawdę pasowali do siebie. Rodzice byli nim zachwyceni, tym bardziej, że zauważyli, iż miłość między nimi kwitnie i nie jest to przypadkowy wybór ich córki.

Jej brat także bardzo polubił przyszłego szwagra i dobrze im się razem rozmawiało, gdyż połączyła ich wspólna pasja do turystyki i motoryzacji. Obaj interesowali się spotem i mieli wiele wspólnych tematów, co cieszyło ogromnie jego siostrę. Istna sielanka i za parę miesięcy młodzi ogłosili, że pragną wziąć ślub i być już na zawsze ze sobą.

Przygotowania do ślubu, suknia, kwiaty, zaproszenia i cały ten zamęt w związku z weselem. Wszyscy się zaangażowali i cieszyli na tę uroczystość. Zaproszeni goście zjawili się w komplecie i zapowiadało się udane wesele z najlepszą orkiestrą w okolicy.

Minęły trzy lata od wesela i na świat przyszło dzieciątko, urocza dziewczynka dla szczęścia obojga rodziców i oczywiście dziadków. Wszyscy byli szczęśliwi, że tak gładko młodym układa się życie. Dziadkowie rozpieszczali, rodzice kochali i czas leciał w tej szczęśliwej rodzinie.

Ona postanowiła być z dzieckiem w domu do trzeciego roku życia i w związku z tym zrezygnowała z pracy na ten czas, a on, aby zapewnić swojej rodzinie dobrobyt wziął jeszcze jeden etat, co wiązało się z częstymi wyjazdami w delegację. Ona była spokojna i cierpliwie to znosiła, gdyż wiedziała, że jeszcze trochę odchowa córeczkę i sama wróci do pracy i on nie będzie musiał pracować tak wiele. Zawsze na niego czekała z obiadem, albo ze spóźnioną kolacją. Starała się bardzo o siebie dbać, aby jej nie zarzucił, że się w domu zaniedbała.

Pewnego dnia jej brat także musiał wyjechać w delegację i będąc w jednym z miast, zauważył, że jego szwagier  otwiera drzwi od samochodu jakieś blondynce o długich nogach. Zdziwiło go to, bo szwagier z racji swoich delegacji nie miał prawa mieć do czynienia z kobietami, gdyż pracował w typowo męskim gronie. Po chwili zauważył, że szwagier z tą kobietą udają się do restauracji o bardzo wysokiej renomie. Postanowił ich śledzić, bo ciekawość go straszna zżerała. Nabrał pewnych podejrzeń, że ta kobieta nie jest szwagrowi obojętna i nie jest to spotkanie biznesowe. Wszedł ostrożnie do tej restauracji i ukrył się w dyskretnym miejscu, tak aby nie zostać zauważonym. To, co ujrzały jego oczy zupełnie go zaskoczyło, gdyż uściskom i pocałunkom nie było końca. Nie wierzył własnym oczom i nie mógł zrozumieć – dlaczego? Dlaczego jego szwagier tak strasznie krzywdzi jego ukochaną siostrę, która z dzieckiem czeka cierpliwie na męża.

Kiedy zakochani udali się do hotelu i wyszli z niego po trzech godzinach już był pewien, że te delegacje to jedna wielka ściema i trudno mu się było z tym pogodzić.

Serce mu podpowiadało, że powinien powiedzieć o tym siostrze i przedstawić jej zdjęcia, jakie udało mu się dyskretnie wykonać, czy też zatrzymać tę druzgocącą wiadomość tylko dla siebie.

Nie mógł sobie z tym poradzić i w konsekwencji napisał na pewnym forum, że nie wie, czy ma powiedzieć siostrze o zdradzie jej męża, czy powinien milczeć i obserwować jak sprawy się potoczą.

A więc i ja się zastanawiam, co bym zrobiła w takiej sytuacji? No właśnie, co ja bym biedna zrobiła?

Pojawiają się w naszym życiu czasami takie sytuacje i zdarzenia, że stajemy przed nimi zupełnie bezradni, bo nie chcemy nikogo krzywdzić, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie patrzeć, jak ktoś inny krzywdzi.

Jest taka akcja, widzisz reaguj, a więc, czy zdrada też powinna być pod to podciągnięta, czy najlepiej nie mieszać się i stanąć z boku? Uważam, że powinniśmy reagować, kiedy za ścianą płacze nieustannie dziecko. Powinniśmy reagować, kiedy nastolatek obok bierze narkotyki i jest arogancki w stosunku do rówieśników, albo w stosunku do rodziców. Mamy prawo reagować, kiedy mąż katuje swoją żonę, a jednak wiadomość, że ktoś kogoś zdradza przyprawia nas w osłupienie i najczęściej żona dowiaduje się na samym końcu – czyż tak nie jest?

Mój pamiętnik po 40 latach !

Nie wiem, dlaczego właśnie dzisiaj sięgnęłam do swojego pamiętnika pisanego 40 lat temu. Czy to jakieś przeczucie, strach, a może wchodzę cała sobą już w te wspomnienia, które są we mnie, a które czasami boję się ruszyć i są uśpione.Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, czytając je dzisiaj, w taki ładny dzień, zamiast iść na spacer? Stało się i wpadłam cała sobą w tamte lata – trudno, przezyjmy to jeszcze raz, a więc:

27 czerwca 1973

Minął tydzień wakacji, a ja już się slicznie opaliłam. Czuję zapach wolności. Jadę z Mama do Torunia i zostawię na trochę mojego Leszka. Może bardziej za sobą zatęsknimy. Zauważyłam, że moje pisanie pamiętnika jest teraz lakoniczne. Spowodowały to wakacje, bo tyle się dzieje. Chcę być wesoła, kochana i rozumiana.

16 lipca 1973

Byłam w Toruniu pięć dni. Nigdy się nie czułam taka szczęśliwa. Połaziłam po innym mieście, obserwowałam ludzi, ich zachowania, a sama czułam się trochę taka inna, z małego miasteczka, ale to może było tylko takie złudzenie? Może wszyscy mogli z jej twarzy wyczytać o jej domowych kłopotach, awanturach i bijatykach. Wciąż sobie tłumaczyłam, że w dużym mieście łatwiej jest zatopić się w tłum i swobodnie poruszać. Coś jednak mnie paraliżowało i to był jakiś niewytłumaczalny strach!

28 lipca 1973

Tego dnia spakowałam plecak i razem z Nim i naszymi Mamami, naszym rodzeństwem i kolegą jedziemy do leśniczówki. Przeżyłam tam cudowne chwile. Spanie na sianie w stodole, spacery nad jeziorem, ognisko, chodzenie po lesie odprężyło mnie całkowicie.

25 sierpień 1973

Niestety, ale wakacje dobiegają końca. Musze je podsumować. Było wprost cudownie. Byliśmy po obozie harcerskim, na którym On o mnie bardzo dbał i starał się być blisko. Po powrocie pojechał do babci do Warszawy  i przywiózł mi śliczny, srebrny pierścionek z czerwonym oczkiem. Byłam zaskoczona, bo nie myślałam, że w tej Warszawie będzie o mnie myślał. Babcia kupiła mu modne ubranie i wszystkie dziewczyny się za nim oglądały, ale pierścionek dostałam ja!

3 wrzesień 1973

Wczoraj rozpoczął się nowy rozdział w naszym  życiu. Była w domu wielka awantura, co doprowadziło Mamę do powzięcia decyzji, iż trzeba brać z ojcem rozwód, ale najpierw trzeba się wyprowadzić, aby nas wszystkie nie pozabijał. Mama znalazła sublokatorkę i teraz mieszakm daleko od stacji kolejowej. Musze wcześnie wstawać, aby zdążyć na pociąg do szkoły. Mój chłopak przychodzi do mnie i dodaje mi otuchy w tym nieszczęściu. Czekam na rozwód i oczywiście na mieszkanie, aby być już na swoim. Długa droga przed moją Mamą i wiele jeszcze nerwów przed nami.

7 wrzesień 1973

Minął tydzień na nowym miejscu. Jaki mi jest? Dobrze. Czuję się bezpieczna, choć bardzo za nim tęsknię. Kocham!!! Ileż razy już to pisałam? Odległość między nami jeszcze bardziej mnie utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Jekże trudne są teraz nasze rozstania. Czekanie na następną randkę zamienia się w wieczność. Jest w mnie niepokój o to, co On robi, gdy się nie widzimy.

21 wrzesień 1973

W tym pokoju mieszkamy już 3 tygodnie. Czuję się szczęśliwa i wolna. Ojciec mieszka nadal w naszym mieszkaniu i podobno już je zdemolował i zrujnował. Nie wiem jak długo ta sytuacja jeszcze potrwa, ale wydaje mi się, że odnalazłam się w tym innym życiu. Rozwód nie doczekał się jeszcze finału. Mam teraz przed sobą długie wieczory i mogę spokojnie poczytać i odpocząć po lekcjach. W szkole układa się bardzo dobrze i jestem z tego zadowolona. Nie mogę tylko tak często z Nim się spotykać – trudno!

30 wrzesień 1973

Żyje mi się dobrze i otacza mnie spokój. Mam nadzieję, że 19 października sąd orzeknie rozwód. Moje zycie nabrało teraz innych barw i kolorów. Potrafię się już uśmiechać. Cieszy mnie dobra piosenka, czułe słowo, gest. Zawsze byłam taka spięta i poraniona, a teraz nawet koleżanki zauważyły, że się zmieniłam.

8 październik 1973

Mam jakieś dziwne uczucie i pragnienie miłości. Co się ze mną dzieje? Może uwierzyłam w siebie. Przyszło to wczorajszej niedzieli. To był piękny dzień, kiedy powiedział mi, że jestem dla niego ważna.

18 październik 1973

Jutro decydujący dzień. Może sąd orzeknie ten rozwód. Pragnę być z Mamą i Siostrą na swoim już. Uciążliwy jest już dla mnie ten pośpiech na stację kolejową, by zdążyć na pociąg.W szkole idzie mi bardzo dobrze, bo mam spokój i warunki do nauki.

29 grudzień 1973

Więc jest to mój ostatni wpis w tym roku. Trzeba go podsumować, ale jest to bardzo trudne zadanie. Nie był to najlepszy rok, ponieważ wiele wycierpiałam. Moja miłość przetrwała jeszcze jeden rok. Rozpoczęcie życia seksualnego trochę mnie męczy, bo mam wyrzuty sumienia.  Zadaję sobie pytanie, czy nie za wcześnie? Mam 19 lat, ale i tak się zadręczam. Miało być inaczej i choć jestem z nim szczęśliwa okrutnie, to męczy mnie kac – dlaczego?

Rozwód rodziców. Stało się w końcu. Dawno powinno się to wydarzyć, a może nie byłoby tych wszystkich bezsennych nocy i ucieczki z domu. Wciąż mieszkamy na sublokatorce i choć jest mi bardzo dobrze, to pragnę już mieszkać u siebie, ale to jeszcze potrwa.

Gdy piszę te słowa, serce mi łomocze, drżą ręce, a łzy zalewają mi mój pamiętnik, o którym nikt nie wie i niech tak zostanie, bo za wiele w nim intymnych zwierzeń zawarłam.

 

No i dziś wyciągnęłam ten pamiętnik i spisałam kilka, ważnych wpisów, które wiodły mnie w dorosłość, a minęło już przecież 40 lat, a On, ten mój pamiętnik czekał cierpliwie, aby wziąć go do ręki i przypomnieć sobie, jak to było. Cierpliwy jest papier i za to go szanuję. Moje pismo nie wypłowiało i tak jakoś dziwnie mi się zrobiło, że po drodze tak wiele się wydarzyło, co sprawiło, iż jestem tu i teraz, w tym miejscu. Wolna od przemocy, wolna od kłopotów, ta która poświęciła swoje życie rodzinie i jest z tego dumna.