Archiwa tagu: rak

Chory, czy oszust?

ziobro1

Dzisiaj Zbigniew Ziobro, który jest chory na raka, wrzucił na Xsa swoje zdjęcie ze szpitala, będąc po operacji przełyku i żołądka.

3/4 Xsa żyje dzisiaj tym zdjęciem i ludzie robią domysły, że to jest wielka ściema i manipulacja.

Zdjęcie to oceniają także lekarze, którzy komentują, iż człowiek po 2-3 chemiach i operacji nie wygląda tak jak pączek w maśle.

Różowiutki na twarzy, a masa ciała nie spadła, a także zachował włosy.

Nie widać żądnych cięć na klatce piersiowej, ani zasinień.

Mogę od siebie tylko napisać, że być może zostaliśmy oszukani, gdyż zdjęcie zostało zrobione przed chemią i operacją, a więc pan „Zero” wszystkich nas próbuje wziąć na litość.

Więcej nie napiszę, ale jeśli żyje i ma się świetnie, to musi stanąć przed wymiarem sprawiedliwości i tyle!

Adam Bysiek na Xsie.
Cytat:
Kto głową, a kto szyją w rodzinie Ziobry❓ Patrycja ps. „Pati Koti” Kotecka, czy Zbyszek – kto żądał większych wpływów❓Lamentując nad jego losem, nie zapomnijcie o tym:👉 razem z żoną szantażował dziennikarzy👉 zamykał niewinnych ludzi na lata👉 tuż przed odejściem wykorzystał skargi nadzwyczajne do zemsty na oponentach👉 pogwałcił definicję „resocjalizacji” w KKW Był, jest i pozostanie #ZEREM – on wraz z Patrycją i #SP

Oto, co napisał:

„Wiemy, że jest taka choroba jak rak, że zbiera swoje ofiary, ale zwykle myślimy, że nas to nie dotyczy. Nie opierajcie Państwo na takim przekonaniu swojej przyszłości, swojego życia i życia Waszych bliskich. Badajcie się regularnie, a niepokojące symptomy konsultujcie ze specjalistami. Nowotwór to podstępny wróg. O moim wrogu dowiedziałem się 13 listopada, w dniu ślubowania nowo wybranych posłów. Po drodze do Sejmu podjechałem do szpitala MSWiA w Warszawie. Odebrałem wynik badań histopatologicznych. Otworzyłem kopertę i czytam: nowotwór złośliwy przełyku. Rak! Tuż przed wejściem na salę plenarną wpisałem w wyszukiwarce Google hasło: „nowotwór złośliwy przełyku rokowania” i zobaczyłem … wyrok: umiera 90-95 proc. chorych! Na to nie można się przygotować. Tam na sali, myślałem o rodzinie, o żonie, o dzieciach, o wszystkich bliskich dla mnie ludziach i o przyszłości. Wreszcie o tym, że przede mną najtrudniejsza bitwa do stoczenia. Spojrzałem jeszcze raz na te statystyki. I zadzwoniłem do przyjaciela prosząc o wydrukowanie z internetu wszystkiego, co tylko się da, na temat tego nowotworu. Wroga trzeba poznać. Po południu byłem już na pierwszej konsultacji onkologicznej. Usłyszałem, że natychmiast mam położyć się do szpitala. Do tego badanie tomograficzne wykazało, że miałem pierwsze przerzuty do żołądka. Ale nie mogłem tak od razu rzucić wszystkiego – miałem obowiązki w ministerstwie i prokuraturze. Nie mogłem współpracowników na finiszu ministerialnej misji pozostawić samych. Podjąłem decyzję, szpital – tak, ale po zakończeniu misji rządu, a więc za dwa tygodnie. O wsparcie w pokonaniu choroby codziennie prosiłem Boga. Czyniłem jednocześnie wszystko, co wedle wiedzy medycznej możliwe, by wygrać walkę o życie. Niestety kolejne badanie, tym razem PET wszystko potwierdziło. Szczęśliwie trafiłem na wspaniałych lekarzy i personel, w tym śp. prof. Elżbietę Starosławską, której wiele zawdzięczam. Po wyczerpującej radio i chemioterapii oraz immunoterapii, przeszedłem ciężką operację, która objęła klatkę piersiową, jamę brzuszną i mięśniową oraz szyję. Do klatki piersiowej wprowadzone zostały dreny, usuwające pozostałości krwi po operacji. Mimo silnych środków przeciwbólowych, w tym aplikowanych bezpośrednio do kręgosłupa, ból wciąż stanowił dla mnie wyzwanie. Wciąż mam też pewne trudności z mówieniem i oddychaniem. Ale żyję. To jest najważniejsze! Lekarze ocenili operację jako trudną ale udaną. A więc statystyki statystykami, a walczyć trzeba do końca. Teraz muszę wrócić do sił. Głęboko wierzę, że niedługo się zobaczymy. Wszystkim Państwu życzę zdrowia i jeszcze raz dziękuję za modlitwy i wsparcie”

Osiem lat się panoszyli!

Kiedy w jednej z notek pisałam, że być może Ziobro zachorował na nowotwór bardzo rzadkiego zresztą i lekko w to nie wierzyłam, to mi się mocno dostało, bo okazałam się mało empatyczna

Chodzą słuchy, że to polip i po operacji facet będzie zdrowy.

Michał Wójcik – kumpel Ziobro chodzi po mediach i opowiada, że Ziobro chce wrócić do polityki i będzie mocno walczył, aby dorwać Premiera Donalda Tuska i Prokuratora Generalnego – Adama Bodnara.

Ziobro nie będzie walczył z chorobą dla swojej żony, dzieci, matki i reszty rodziny, bo targa nim zemsta na dwóch politykach, którzy odblokowali nam fundusze w UE.

Kim trzeba być, aby w czasie groźnej choroby myśleć o postawieniu w stan oskarżenia owych, bo ci panowie na samym początku rządów robią dla Polski samo dobro.

W takiej sytuacji robię się coraz mniej empatyczna, bo nie rozumiem i nie tylko ja, bo czytamy:

„Ziobro wróci, by rozliczyć Tuska? Prof. Siewierska: Niech najpierw rozliczy swoje fikcyjne biuro.

Michał Wójcik z Suwerennej Polski zapowiedział w “Super Expressie”, że Zbigniew Ziobro, który choruje na nowotwór, chce wrócić do czynnej polityki po to, by rozliczyć Adama Bodnara i Donalda Tuska. – Jeśli ma z czego rozliczać, to niech rozlicza. Chciałabym najpierw, żeby się rozliczył choćby z fikcyjnego biura poselskiego w Rzeszowie. Bo skoro bierze się pieniądze na utrzymanie biura poselskiego i nie podaje się jego adresu, to jednak wypada, żeby to biuro faktycznie tam się znajdowało – powiedziała w „Rozmowie dnia” dr hab. Anna Siewierska, politolożka, wykładowczyni i profesorka Uniwersytetu Rzeszowskiego. – Mam nadzieję, że pan Ziobro, jeśli już dochodzi do zdrowia, to jednak najpierw odpowie za swoje czyny, a później będzie się brał za rozliczenie swoich następców – dodała

https://natemat.pl/544265,ziobro-wroci-do-polityki-chce-rozliczyc-tuska-i-bodnara

Mamy buraka w pałacu moi Drodzy.

Wczoraj Putin w orędziu zagroził światu atomem, a burak z pałacu zaczął ponownie grozić Niemcom za brak reparacji.

Powiedział 80 lat po zakończeniu działań wojennych, że Niemcy się wzbogaciły dlatego, że pracowali dla nich Polacy i on nie rozumie tego, że oni nie chcą nam zapłacić za palenie polskich miast i wiosek.

„Znafca” się znalazł, że kiedy mamy wojnę za wschodnią granicą, a Putin grozi atomem, to jeszcze trzeba wzniecić konflikt i z innymi, naszymi sąsiadami!

Wyobraźmy sobie, że PiS dostaje trzecią kadencję, to by wzniecili nie jedną wojnę i spór, a więc cieszmy się, że demokracja wraca.

Najśmieszniejsze jest to, że burak powiedział, że po skoczeniu kadencji będzie robił jako pracownik fizyczny, gdyż ma dwie ręce – bohater i ja mu tego życzę.

Żadne struktury międzynarodowe się o buraka nie upomną!

Czekam na dzień, kiedy w pałacu zamieszka Rafał Trzaskowski i nastanie normalność i prawo.

Bezduszność tego rządu!

Logo Siepomaga

Jak wszyscy wiemy, to dla akolitów z PiS-u liczy się każde życie!

Nawet kiedy matka nosi w łonie dziecko bez mózgu i z wadami letalnymi, to musi je urodzić!

Przeciw takim przepisom tysiące, polskich Kobiet wyszło na ulicę wyrażając swoją niezgodę na tak brutalne przepisy!

Ten rząd skazuje wiele Kobiet na niewyobrażalne tortury, a potem, kiedy dziecko umrze nie mają one żadnej psychologicznej pomocy i zostawione są same sobie ze swoją traumą!

Wszyscy pamiętamy, kiedy Adrian swoim niecnym podpisem przypieczętował 2 miliardy na kurwizję ograbiając tym samym ludzi chorych na raka!

Taka jest teraz Polska i nóż w kieszeni się otwiera, kiedy czytamy w sieci prośby o pomoc finansową, bo w Polsce skończyły się metody leczenia i jedyną nadzieją jest leczenie za granicą, jako ostatnia deska ratunku życia!

Nie wiem jak w innych krajach wygląda pomoc państwa dla ludzi i dzieci chorych onkologicznie, kiedy muszą za wiele pieniądze kontynuować leczenie za granicą!

Jak to jest w Szwecji, Danii, Norwegii – w krajach stawiających na dobro rodziny!

U nas wygląda to tak, że trzeba żebrać pieniądze na leczenie od nas – od społeczeństwa, które jest empatyczne i pomaga na różnych zbiórkowych portalach!

Z dnia na dzień zachorowała na guza mózgu dziewczynka, która była zdrowa!

Aurelka najpierw dostała bólu głowy i z dnia na dzień czuła się już tylko gorzej!

Szybko okazało się, że w Polsce wyczerpano wszelkie metody leczenia i w Nowym Jorku są zaledwie 3 miejsca dla takich przypadków.

Czas biegnie i do tej pory uzbierano zaledwie 720 398 zł (40,36%)BRAKUJE JESZCZE 1 064 271 ZŁ.

Koniec zbiórki nastąpi 5 maja 2021 roku i jeśli dziecko nie trafi za granice, to po prostu umrze!

Leczenie za granicą wycenione jest na 400 tysięcy dolarów i mam nadzieję, że organizowane akcje charytatywne i wszelkie koncerty pozwolą na uzbieranie pełnej sumy!

Dziewczynka pochodzi z mojego województwa i piszę to dlatego, że trzeba pomagać, choć nasze państwo nie zrobi w tej sprawie NIC!

Ja wiem, że tak wielu prosi o pomoc i wszystkim się nie da – po prostu się nie da!

Cóż ja mogę zrobić, bo wsparłam finansowo, a także nagłośniłam zbiórkę na moim fan – page, na którym mam dwa tysiące obserwujących!

Może ktoś zechce wesprzeć choć złotówką, dolarem, a link podaję :

https://www.siepomaga.pl/aurelia-maczkowska?fbclid=IwAR2lN90_1VrvddAp42AOnPPQ8gFY0KXR2ys6UjBqbsgrPt3k0vQKT5d2iGQ

Życie runęło nam w jednej chwili! Naszą córeczkę po prostu zabolała głowa, byliśmy pewni, że jest to skutek zmiany okularów. „Pewnie musi się przyzwyczaić do nowych szkieł” – pomyśleliśmy. Nazajutrz nie było poprawy, wręcz przeciwnie stan Aurelii pogorszył się.

Doszedł ból oczu, podwójne widzenie oraz zachwianie równowagi. Zgłosiliśmy się do specjalisty na badania z myślą, że nazajutrz wróci już wszystko do normalności. Tak się nie stało… Trafiliśmy do Szpitala „Zdroje” w Szczecinie. Wykonano tomograf komputerowy głowy. „Guz mózgu” – te słowa wypowiedziane z ust lekarza wbiły nas w ziemię. Szok, niedowierzanie, rozpacz. Nasze 12-letnie dziecko, nasza jedyna córka, zdrowa dziewczynka okazuje się z dnia na dzień śmiertelnie chora! „Jak to możliwe? Dlaczego ona? To niemożliwe! To na pewno pomyłka!” Te i wiele innych myśli ciągle krążą w naszych głowach.

Aurelia Mączkowska

W kolejnych dniach otrzymujemy coraz to gorsze informacje – guz zlokalizowany jest na pniu mózgu, obszarze, który odpowiada za wszystkie życiowe funkcje. Następnie, że guz jest rozlany, nieoperacyjny. Nie można było wykonać biopsji ze względu na ułożenie guza, dlatego lekarze przypuszczają, że guz to glejak. Tak wynika z rezonansu. Lekarze chcą zastosować chemioterapię. Wyniki Aurelii będę jeszcze skonsultowane w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, po nich zostanie dokładnie zaplanowane leczenie. Aurelia, nasza jedyna, długo wyczekiwana córeczka przyszła na świat 19 marca 2008 roku. Obecnie ma 12 lat i uczęszcza do 7. klasy Szkoły Podstawowej w Kaliszu Pomorskim.

Aurelia to wspaniała dziewczynka, wesoła, uśmiechnięta, z poczuciem humoru, pełna energii i kreatywnych pomysłów. To również bardzo pilna uczennica, laureatka wielu konkursów wojewódzkich, a także ogólnopolskich. Nauka to jej pasja, a szczególnym zamiłowaniem jest język niemiecki i historia.. Jest chlubą szkoły i naszą dumą. Jest także wspaniałą wnuczką, przyjaciółką, koleżanką. Ma dobre serce, czułe na krzywdę i potrzeby innych. Aurelka uczestniczyła we wszystkich możliwych akcjach charytatywnych organizowanych w szkole i poza nią. Nagle choroba zaatakowała i zmieniła całkowicie jej życie. Wydarzenia minionego tygodnia oraz diagnoza zburzyły cały jej dotychczas poukładany świat.

Do tej pory to Aurelia pomagała innym, teraz ona potrzebuje wsparcia i pomocy. Pomimo że stoimy dopiero u progu leczenia, wiemy, że by ratować Aurelię potrzebujemy ogromnego wsparcia finansowego. Prosimy wszystkich ludzi o dobrym sercu, by pomogli nam uratować jedyny sens naszego życia… sens, którym jest Aurelia

https://www.siepomaga.pl/aurelia-maczkowska?fbclid=IwAR2lN90_1VrvddAp42AOnPPQ8gFY0KXR2ys6UjBqbsgrPt3k0vQKT5d2iGQ

Co się z Polakami stało?

Paulina Młynarska poddała się PODWÓJNEJ MASTEKTOMII!

Chyba żadna z nas kobiet nie chciałaby stanąć przed wyborem, że jeśli ma się chronić swoje życie, to trzeba dokonać mastektomii!

Przed takim wyborem stanęła Paulina Młynarska, która dziś na Facebooku ogłosiła, że poddała się podwójnej mastektomii, bo po prostu nie chce zachorować na raka piersi!

Paulina Młynarska jest córką  znanego ojca – Wojciecha Młynarskiego i w pewnym momencie opuściła polskie media, w których pracowała kilka lat i wyjechała na Kretę!

Zajmuje się tam jogą i prowadzi warsztaty dla kobiet, ale wciąż pisze felietony i udziela się w mediach społecznościowych jako feministka.

Osobiście bardzo lubię ją czytać, bo ona walczy słowem i nie tylko, w obronie praw – nas kobiet, co wielu się to nie podoba!

Kiedy ogłosiła, iż jest po operacji, to spadł na nią straszny hejt, że się promuje i oto ma swoje pięć minut.

Wypominają jej brak wyższego wykształcenia w czasach, kiedy ten rząd będzie wysyłał nieuków do ambasad bez znajomości języków!

Najgorsze jest to, że ten hejt tworzą właśnie kobiety, które Młynarska prosi, aby się badały!

Wciąż się zastanawiam, co się z tym narodem stało, że Polacy poszli na pogrzeb pedofila Dymera, a piętnują kobitę, która musiała podjąć bardzo ważną decyzję w swoim życiu, a nie jest to – wycięcie wyrostka robaczkowego!

Komentarze na Facobooku pod nazwiskiem są wspierające, ale w innych anonimy piszą straszne słowa!

Nie będę tu wklejała nienawistnych komentarzy, bo jest mi wstyd za rodaków!

„Paulina Młynarska poddała się PODWÓJNEJ MASTEKTOMII!

Paulina Młynarska wyznała, że profilaktycznie usunęła obie piersi, ponieważ istniało u niej wysokie ryzyko zachorowania na raka. „Badajcie się!” – apeluje dziennikarka

Paulina Młynarska słynie z tego, że otwarcie porusza trudne tematy. Jest też bardzo zaangażowana w walkę na rzecz kobiet.

W najnowszym poście w mediach społecznościowych podzieliła się ze wszystkimi bardzo intymną sprawą. Wyznała bowiem, że podjęła decyzję o profilaktycznym usunięciu obu piersi.

Wahałam się, czy o tym pisać. Jednak pomyślałam, że jeśli choć jedna/jeden z Was weźmie to sobie do serca, to warto. Za mną podwójna profilaktyczna mastektomia. Nie wchodząc w szczegóły, jakiś czas temu odkryto u mnie zmiany morfologiczne, których obecność świadczy o wysokim ryzyku zachorowania na złośliwego raka piersi w przyszłości. Na tym etapie miałam jeszcze wybór. Mogłam zdecydować się na ścieżkę „zachowawczą”, czyli branie leków przez długie lata i częste badania kontrolne lub na „ostre cięcie” – leczenie operacyjne z jednoczesną rekonstrukcją plastyczną – pisze Paulina.

Młynarska nie ukrywa, że podjęcie decyzji było „bardzo trudnym procesem”.

Nie ma bowiem bezwzględnych wskazań do profilaktycznej mastektomii. (…) Decyzja należy do osoby, której problem dotyczy i to ona musi sama rozważyć swoje „za” i „przeciw”. Ani leczenie farmakologiczne, ani operacja nie są tu łagodnym działaniem pozbawionym skutków ubocznych. Jednak podkreślam: na tym etapie jest jeszcze wybór! Ja przed nim stanęłam – ujawnia 50-latka.

Nigdy nie zapomnę tych mądrali gulgoczących wtedy o „fanaberiach” gwiazdy. Dziś wiemy, że „efekt Angeliny” uratował tysiące kobiet  pisze Młynarska, dodając, że podwójna mastektomia zredukowała u niej ryzyko zachorowania na złośliwy nowotwór piersi o około 90 procent.

Paulina ujawnia też, że przed podjęciem decyzji o operacji konsultowała się z psychiatrą, aby upewnić się, że „strach nie jest jej doradcą”.

Dziś dużo popłakuję, bo jeszcze boli, a poza tym schodzi ze mnie stres i jestem rozbita po lekach – wyznaje Młynarska.

Dziennikarka apeluje do wszystkich, aby się badali: „Mammografia, USG, cytologia czy cokolwiek innego, co w waszym wypadku wymaga kontroli!”.

https://www.pudelek.pl/paulina-mlynarska-usunela-obie-piersi-6614194061150976a

Bez obciążenia!

Romantyczne zdjęcia starszych par udowadniają, że miłość się nie starzeje - Kobieta.pl

Jan i Janina obchodzili 50 rocznicę swojego ślubu!

Ich dzieci przyjechały na tę rocznicę z zagranicy, gdzie wyjechały zaraz po studiach i tam założyły swoje rodziny!

Syn i Córka nie bali się zostawić w kraju swoich rodziców, bo zawsze wiedzieli, że ich rodzice zawsze się kochali i o siebie dbali.

Uroczystość była piękna, bo byli bliscy, znajomi, przyjaciele i oczywiście kwiaty, szampan, tort i dużo życzeń, oraz miłości!

Jan był zaledwie tylko jeden rok starszy od swojej żony i kiedy przeszli oboje na emeryturę, to szukali sobie zajęcia, by na tej emeryturze się nie nudzić.

Całe swoje życie przepracowali i ogromnie się starali, aby dzieci porządnie wychować i wykształcić, a dzieci były  bardzo zdolne i chętne do nauki!

Na emeryturze kupili piękną działkę i tam od wiosny do jesieni spędzali razem czas, co dawało im wiele radości.

Ona specjalizowała się w uprawianiu kwiatów, a on zajmował się warzywami, truskawkami, pomidorami uprawianymi w namiocie, a w wolnych chwilach przesiadywali na działce, korzystając ze spokoju i świeżego powietrza.

Zimą natomiast lubili czytać książki siedząc przed kominkiem w towarzystwie kota i psa i to była ich taka sielanka małżeńska.

Z dziećmi komunikowali się przez Internet, ale w każde święta spotykali się przy wspólnym stole z bliskimi, ale także oczywiście z wnukami!

Zawsze ze sobą współpracowali i on robił zakupy, a ona gotowała obiady i zajmowała się domem i wiedzieli, że nie mogą bez siebie żyć!

Jakoś 7 miesięcy po uroczystości Janina dostała wielkich boleści i Jan wezwał karetkę.

Po dogłębnych badaniach okazało się, że Janina ma raka wątroby i jest już za późno na operację, bo lekarze stwierdzili, że życie Janiny jest zagrożone, a choroba będzie szybko postępować.

Jan wziął żonę do domu i opiekował się nią jak najlepiej umiał, a więc podawał leki, gotował posiłki i nieba by żonie uchylił!

Pewnego wieczora wyjął wszystkie albumy i razem na kanapie przeglądali zdjęcia zrobione podczas ich życia i małżeństwa.

Zrobił to w dwa miesiące po diagnozie choroby żony, ale nie tylko!

Jan był na profilaktycznych badaniach i z nich wyszło, że ma raka trzustki  i to jest kwestia czasu, bo może zostało mu pół roku życia!

Powiedział o tym żonie, bo zawsze był z nią szczery!

Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia i ponownie przyjechały dzieci i wnuki, które kompletnie nie znały sytuacji!

Dzieci tylko zauważy, że rodzice schudli, ale brano to na karb wieku i rzekomo nowej, uzdrawiającej diety, gdyż tak im powiedzieli rodzice.

Po świętach, bo w Nowy Rok Jan i Janina wsiedli do szybkiego, swojego samochodu!

Jan wybrał trasę, przy której rosną mocne drzewa blisko szosy!

Samochód nabrał potężnej prędkości i uderzył w drzewo.

Przyjechały służby i z  samochodu nie było, co zbierać!

Jan i Janina zostawili list w domu na stole do dzieci z wielkimi przeprosinami!

Napisali, że nie chcieli ich obarczać opieką i nie chcieli być rozdzieleni w domach opieki, czy w hospicjach!

Do listu została dołączona fotografia z ostatniej Wigilii, na której wszyscy się uśmiechali!

Poprosili, aby zająć się ich kotem i psem, a także dołączone były wszelkie sprawy spadkowe, które Jan zdążył załatwić!

Zdjęcie

Eutanazja powinna być legalna!

Jack, jakiego nie znacie - Film w Interia.pl

Niedawno obejrzałam film bardzo smutny, ale i potrzebny na temat eutanazji!

Film nosi tytuł „Jack jakiego nie znacie” i w roli lekarza amerykańskiego wcielił się Al Pacino – rewelacyjny!

Film zrealizowano na faktach i opowiada o lekarzu Jacku Kevorkianu, który przez lata walczył w Ameryce o prawo do eutanazji nazywanej jako samobójstwo wspomagane.

Zgłaszali się do niego ludzie nieuleczalnie chorzy, którzy z powodu bólu, cierpienia nie chcieli dalej żyć!

Lekarz działał niezgodnie z amerykańskim prawem, ale dokonał 130 razy tzw. samobójstw wspomaganych i w sądach tłumaczył, że nie jest zabójcą, a jedynie robił usługę medyczną!

Przed eutanazją robił dokumentację i wszystkie osoby chore, proszące o przerwanie im męki nagrywał jako dowód.

Nagrywał, aby  mieć dowód na to, że działał w imię empatii w stosunku do ludzi śmiertelnie i nieodwracalnie chorych!

Sam skonstruował urządzenie do podawanie leku – najpierw usypiającego, a potem zatrzymującego akcję serca.

Chorzy nie cierpieli, a odchodzili spokojni i przed podaniem leków mogli się pożegnać z bliskimi – a wszystko było nagrywane!

Niestety, ale w Ameryce nie został zrozumiany i w konsekwencji skazano go na 8 lat więzienia mimo, że sam był człowiekiem już wiekowym!

Walczył do końca o prawo do eutanazji, gdyż uważał, że każdy chory ma prawo do godnej śmierci, kiedy cierpi i wyje z bólu, a także jest ciężarem dla bliskich!

Po obejrzeniu tego filmu doszłam do wniosku, że chciałabym mieć taki wybór i nie chciałabym nigdy stać się ciężarem, kiedy będę robiła w pampersy, a ból nie będzie niwelowała nawet morfina!

Moja chora na raka matka prosiła mnie o żyletkę, bo miała dość cierpienia!

Mam bardzo niski próg znoszenia bólu i naprawdę chciałabym odejść godnie bez obciążania bliskich, bo oni mają prawo do swojego życia!

Cd. niżej  – o dramatach, kiedy to współmałżonek dokonuje wyboru i sam dokonuje eutanazji w domowych warunkach ze względu na brak innego wyjścia i tak qurwa nie powinno być!

Oglądałam też film o zamordowaniu swojej, bardzo chorej żony dla przez męża dla, której nie było żadnego ratunku!

Film pt. „Milość” opowiada właśnie o tym, że z braku dostępu do eutanazji mąż dusi poduszką swoją żonę i po tym zgłasza się na policję!

Eutanazja powinna być legalna, a nie, że ludzie umierają w boleściach w hospicjach – często samotni!

Takie powinno być prawo starości!

Zdj. ilustracyjne /JOE GIDDENS /PAP/EPA

Zdj. ilustracyjne/JOE GIDDENS /PAP/EPA

92-latek udusił ciężko chorą żonę, z którą był od 70 lat. „Nie mogłem znieść, jak cierpi”

​92-latek został w Niemczech skazany za zabójstwo swojej żony, z którą był przez 70 lat. Mężczyzna tłumaczył, że był już całkowicie wyczerpany psychicznie i fizycznie opieką nad swoją ciężko chorą małżonką!

Julius S. i Margarethe z Gemuenden am Main w Bawarii byli małżeństwem przez 70 lat. Tworzyli spokojny związek, nie mieli dzieci. Na starość pojawiły się jednak problemy – kobieta zaczęła chorować. Przez problemy związane ze stawami nie mogła się poruszać oraz zaczęła jej towarzyszyć demencja.

Julius przez lata opiekował się kobietą. Jak jednak tłumaczył w sądzie, zajmowanie się ciężko chorującą żoną wyczerpywało go fizycznie i psychicznie. Zaczął sam cierpieć na depresję. Twierdził, że nie widział innego sposobu rozwiązania sytuacja, jak pozbawienie małżonki życia.

Między nami była wspaniała harmonia. Szanowaliśmy się, wspólnie decydowaliśmy o wszystkim. Dlatego nie mogłem znieść, jak cierpiała moja żona – tłumaczył 92-latek. Musiałem ją uwolnić od demencji i wszystkich innych problemów – mówił.

Do zbrodni doszło na początku listopada 2019 roku. Oglądaliśmy telewizję, chociaż ona nic już nie rozumiała. Potem dałem jej tabletki nasenne, nie miała pojęcia, co się wokół niej dzieje. Usiedliśmy na łóżku, wypiliśmy razem kieliszek wina, a potem udusiłem ją kocem – powiedział. Zdaniem ekspertów, śmierć była szybka i bezbolesna.

92-latek przygotował instrukcje dotyczące pogrzebu, napisał listy pożegnalne i przygotował umowy dla firm ubezpieczeniowych, by nikt potem nie musiał niczego szukać. Następnie przyznał się do przestępstwa.

Sąd skazał mężczyznę na dwa lata więzienia. Musi także zapłacić wybranej organizacji non-profit 10 tysięcy euro. Tłumaczono, że to łagodny wyrok, bo Julius S. „nie działał ze złością, ale w rzekomym interesie ofiary”

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-92-latek-udusil-ciezko-chora-zone-z-ktora-byl-od-70-lat-nie-,nId,4850955

 

Chemia nie pokona raka!

 

Od świechny, mojej blogowej znajomej dostałam tytuł filmu pt. „Dowcip” w której rolę główną zagrała Emma Thomson – coś niesamowitego!

Film jest o tym, że:

„Profesor Vivian Bearing to uniwersytecka specjalistka od siedemnastowiecznej poezji, kobieta uparta, pewna siebie. Pewnego dnia dowiaduje się, że ma raka w zaawansowanym stadium, a jedyną nadzieją pozostaje eksperymentalna chemioterapia pewnego wybitnego medyka. Rozpoczyna się 8 miesięcy terapii, podczas których Vivian będzie musiała w rzeczywistości pogodzić się z faktem, że wkrótce umrze.”

Ona umarła po inwazyjnej chemioterapii w kompletnym osamotnieniu i naprawdę tym razem nie polecam nikomu tego filmu, który oglądającym wypruwa falki i wpędza w okropną depresję!

Ja ryczę od rana do wieczora!

Po obejrzeniu tego filmu jestem rozbita na kawałki mojego jestestwa i gdybym usłyszała taką diagnozę, to nigdy bym się nie podała chemioterapii, bo po niej się po prostu umiera o wiele szybciej, niż bez niej!

Nie jest nikt ocalony w wyroku rak, że chemioterapia pokona tą chorobę i ten film uświadomił mi to, że lepiej umierać w boleściach wspomaganych morfiną, aniżeli rzygać po chemii i trząść się z zimna w katorżniczej niemocy!

Ten film uzmysłowił mi, że lekarze na chorych na raka stosują swoje metody w walce z chorobą i jak dotąd żaden z nich nie wynalazł sposobu, aby chorobę pokonać!

Wszyscy chorzy na raka są królikami doświadczalnymi i jeśli ja zachoruję, to nigdy nie poddam się chemioterapii, która zabija!

Jeśli ktoś zna osobę wyleczoną przez chemię, to niech napisze jej świadectwo wyzdrowienia, ale wiem, że takich osób jest garstka!

Dowcip – Kinoblog

Onkologia w Polsce leży na łopatkach!

Kiedy Tom obciął włosy swojej żonie Joan, gdyż zaczynały jej wypadać po chemii – rozłożyło mnie na łopatki, gdyż wiem, że mój Mąż tak samo by postąpił.
Dwoje ludzi w średnim wieku było ze sobą sporo już lat i stanowili naprawdę świetną parę, która już na końcówce życia była dla siebie nie tylko małżeństwem, ale i wielkimi przyjaciółmi.

Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, siedząc w wygodnych kanapach i kiedy on sączył piwo, to ona lubiła z nim żartować i prowadzili ze sobą humorystyczne dialogi!

Kochali się bardzo i tej miłości nie zniszczyła nawet śmierć jedynej ich córki!

On jej nie odstępował, a ona dbała o niego i oboje cieszyli się swoją obecnością.

Wszystko jednak się zmieniło, kiedy Joan wieczorem poszła wziąć prysznic i nagle wyczuła w jednej z piersi jakiś guzek!

Oczywiście powiedziała o tym mężowi, a on, że jutro zawiezie ją do lekarza i tak też się stało!

Pierwsze badanie i lekarz uspokajał, że to może być tylko cysta, ale zlecił badania dalsze i okazało się, że Joan ma raka!

Piszę o filmie brytyjskim pt. „Ordinary Love”, który został zrealizowany w 2019 roku!

W filmie zagrał świetną rolę Liam Neeson, a jego żonę Lesley Manville!

Nie wiem dlaczego ten film jest pominięty w polskiej kinematografii i przeszedł bez echa prawie, kiedy to jest tak bardzo wartościowe kino, tak świetnie nakręcony obraz o tym, że każda z kobie z kobiet, ale i mężczyźni mogą na raka zachorować!

Akcja filmu rozgrywała się w Irlandii i w filmie pokazano wzorową wręcz służbę onkologiczną, kiedy ludzie nie siedzą w kilometrowych kolejkach po pomoc!

Niedawno rozmawiałam ze swoją Córką, która opowiedziała mi o chorej na raka znajomej.

Opowiadała, że lekarz onkolog spytał się pielęgniarki ile ma na dziś chorych i dowiedział się, że to jest 90 osób tylko do jednego lekarza, a zapisanych na badania było ponad 500 osób!

Takie mamy czasy, że ten cholerny rak nas dziesiątkuje i coraz częściej atakuje nasze organizmy, a lekarze załamują ręce, bo system służby zdrowia w Polsce jest niewydolny i strasznie nieporadny, a przede wszystkim niedofinansowany!

Obecny rząd wolał przelać 2 miliardy złotych na telewizję Kurskiego zamiast na onkologię, a ludzi chorych na raka przybywa w zastraszającym tempie!

Jak może być wydolna onkologia skoro kolejny minister zdrowia odchodzi z resortu, bo się nachapał tyle kasy, że teraz się boi, że dobiorą mu się do dupy!

Filmowa Joan nie musiała tygodniami czekać na kolejne badania, bo miała je rozpisane krok po kroku i w odpowiednim czasie otrzymała serię chemii i badania tomograficzne!

U nas możemy liczyć tylko na Jurka Owsiaka, któremu nasze zdrowie jest ważne, a rząd niech go szlag trafi!

Każda z nas w Polsce może zachorować i każdy z nas, ale leczyć się w tym kraju to droga przez mękę i spodziewam się samobójstw wśród chorych, bo tu się leczyć nie da, tak jak w cywilizowanych krajach, w których życie i zdrowie obywateli jest najważniejsze!

Ordinary Love

Review: Ordinary Love - Cineuropa

I've never seen a film like it: Ordinary Love reviewed | The ...

Liam Neeson's film gets special screening for cancer charity ...

Film Ordinary Love (2019) - Gdzie obejrzeć | Netflix | HBO GO ...

Mój ból jest większy niż twój!

Kiedy siostra mi napisała, że moim zasranym obowiązkiem było opiekowanie się mamą, którą się opiekowałam, to wróciły do mnie demony z przeszłości – automatycznie!

W tym stwierdzeniu poczułam się jak zdeptany, nic nie znaczący karaluch, robal, który w zasadzie nikomu nie jest potrzebny w normalnym życiu ludzkim bo może tylko w lesie!

Zaczęłam analizować swoje życie i doszłam do wniosku, że od bliskich nie otrzymałam w dorosłym życiu żadnego szacunku i zostałam oceniona jak samo zło – jakiś dziwoląg!

Wygląda na to, że byłam w tej rodzinie przezroczysta i nikomu nie potrzebna!

A ja piszę, że dość znęcania się nade mną, która była siedem razy hospitalizowana!

Dość znęcania się nade mną, która cztery razy targała się na życie, a ani ty siostro, ani matko nie reagowałyście, a tylko słyszałam – weź rozwód, ale żadnych konkretów i musiałabym z dziećmi zamieszką po mostem!

Matka za swojego życia nie zrobiła nic, aby mnie i siostrę zjednać ku sobie i abyśmy zakopały topór wojenny!

Nie zareagowała kiedy sprzedałam siostrze  swój pamiątkowy pierścionek, bo potrzebowałam pieniędzy na rozwód, a kiedy chciałam go odkupić – odmówiono mi!

Jestem w małżeństwie ponad 40 lat i matka nigdy nie ugotowała obiadu, aby zaprosić nas – dwie córki z rodzinami, abyśmy w końcu na nowo się porozumiały!

Przecież musiała widzieć, że nie rozmawiałam z siostrą ponad 20 lat i nie zrobiła z tym nic!

Zapraszałam ją na święta, ale wytrzymywała godzinę i meldowała się przy świątecznym stole u siostry, bo tam było było bardziej wesoło z wiadomych przyczyn.

Było mi z tego powodu bardzo przykro, a moje dzieci też to bolało, że ich babcia woli inne klimaty!

Tak, widząc to –  odsunęłam się od rodziny, bo mnie nie chcieli i ja nie chciałam pchać się tam, gdzie nie byłam mile widziana.

Zostałam nawet wyproszona z domu siostry przez szwagra!

Kochałam mamę i bolało mnie to, że byłam dla niej mniej ważna i sama podzieliła swoje dzieci!

Dostałam w pracy pożyczkę i poszłam do sklepu wybrać dla niej elegancki płaszcz, bo wiedziałam, że nigdy sobie nie kupi czegoś eleganckiego z marnej emerytury.

Zawsze miałam dla niej prezent na imieniny, czy też urodziny, bo zawsze pamiętałam, że mnie urodziła i byłam jej wdzięczna za pomoc na początku mojego małżeństwa.

Moje prezenty stoją teraz w witrynie mojej siostry, a jest to porcelanowy gołąb i mądra sowa i to jest oznaką, że starałam się robić mamie prezenty estetyczne!

Czy mam prawo czuć ból, że mnie wymazała z aktu notarialnego, tak jakby miała jedno dziecko – tak czuję ból i naprawdę nie chodzi tu o pieniądze!

To boli,  bo przypominam sobie ojca, który mając dwie córki lał tylko mnie jak mokre żyto, a młodszą oszczędzał, bo to był dla niego „czerwony karmazynek”.

Ja dużo sobie w głowie przez lata poukładałam, ale brzmią mi w głowie napisane słowa, że moim zasranym obowiązkiem i to odbieram jako policzek, który piecze mnie od paru dni.

Muszę sobie to poukładać, by nie wpaść w rozpacz i oto z cudownego dziecka mojej matki i ojca wyszła słoma z butów!

Muszę z tym jakoś żyć i to jest mój blog, a więc  mam prawo na nim pisać, co mną targa!

A teraz zmieniam temat, bo mnie pytają dlaczego tak jestem za Polską?

Jestem, bo to mój kraj i pragnę dla niego jak najlepiej, bo przez ostatnie 5 lat działo się tylko samo zło.

A ja pragnę i pytasz mnie:

Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna
I cóż ja, i cóż ja odpowiem Ci

Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat

Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu

Mówisz mi, że inaczej żyją ludzie
Mówisz mi, że gdzieś ludzie żyją lżej
Mówisz mi, krótki sierpień, długi grudzień
Mówisz mi, długie noce, krótkie dnie

Mówisz mi, słuchaj stary jedno życie
Mówisz mi, spakuj rzeczy, wyjedź stąd
Mówisz mi, wstań i spakuj się o świcie
Czy to warto, tak pod góre, tak pod prąd

Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu

Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja doczekania lepszych dni

Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi

Andrzej Rosiewicz

Zdjęcia są mojego autorstwa!

 

Obraz może zawierać: niebo, roślina, drzewo, chmura, trawa, na zewnątrz i przyroda

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.