Ludzie mają w domach pieski, które wyprowadzają na podwórka, do parku, czyli na trawkę.
O ile piesek zrobi kupkę, to odpowiedzialny właściciel sprzątnie po piesku, co się rzadko zresztą zdarza.
Co zrobić z siusiu pieska więc, które wsiąka w ziemię i tyle!
Na moje zachodnie wybrzeże przyjechała słynna Super Niania – Dorota Zawadzka w ramach akcji „Przytulmy lato” i tak sobie jeździ i robi jakieś wykłady dla rodziców w hotelach, domach wczasowych i w wolnym czasie szpieguje.
Szpieguje i jak coś zauważy tak strasznie niepokojącego, jak wysiusianie dziecka przez matkę pod drzewem, to od razu robi na swojej stronie „gównoburzę”.
Przeczytałam więc:
„Raport z ostatniej chwili
Jastrzębia Góra. Deptak, ten na którym nagrywaliśmy film po wyłączeniu komórki. Wracamy, mijamy toaletę, która jest przy samym zejściu na plażę i 3 m dalej pod drzewem – mama wysikuje chłopca. Zszarpuje z niego majtki bo widać młodemu- około 6 lat- się chce siku i młody sika na drzewo przy chodniku.
Podchodzę do niej i mówię przepraszam bardzo, ale tu trzy kroki dalej jest toaleta, mama się nawet nie odwraca. Reaguje pan który stoi koło mnie i mówi „pani da spokój to jest tylko dziecko”. Więc pytam pana, czy uważa, że dziecko może sikać tam gdzie stoi i czy dziecku wszystko wolno a pan mówi, że tak „bo to jest tylko dziecko”. Pan jest koło czterdziestki z żoną i dwiema córeczkami i pan powtarza: „tak, to jest dziecko, dziecku wolno wszystko”.
Więc przypominam i temu panu, co mu powiedziałam, i wam, że nikomu nie wolno wszystkiego. Dziecko nie jest świętą krową i nie może robić siku czy kupy tam gdzie akurat stoi i dziecko trzeba wychowywać od początku, Rozumiem przypadki, że nie ma toalet, trzeba się zatrzymać i wysikać dziecko pod krzaczkiem, ale na głównym deptaku, kiedy jest toaleta 3 m obok no to naprawdę przesada.
Namawiam do wychowywania dzieci”.
Oberwało się publicznie matce, która pozwoliła na wysiusianie się dziecka pod drzewem, chociaż blisko była toaleta publiczna zwana toi-toi, czy jakoś tam.
Pod tym wpisem u Zawadzkiej pojawiło się ponad 750 komentarzy i mamuśki polskie zaczęły oceniać kobietę, która wysiusiała swoje dziecko.
Tylko niech każdy się przyzna, że też swoje dziecko posadziło pod krzaczkiem, bo dziecko wołało „siusiu chcę mamusiu”.
U mnie w mieście są zaledwie trzy toalety publiczne i to w takich miejscach, że trzeba sporo przejść po mieście, a więc widzę często, że wysadzają matki swoje dzieci pod krzaczkami na moim podwórku i co mam drzeć papę z balkonu, że mi się to nie podoba?
Dziecko, to dziecko, a nie dorosły facet, który olewa moczem ściany bloku, bo napił się piwska! Takie obrazki też widzę i jestem skłonna jemu zwrócić uwagę, ale nie dziecku, które tupie nogami, bo zaraz się zesika.
Co ma robić taka mama, która nie chce pozwolić, by dziecko zmoczyło się w majtki?
Jeździłam z dziećmi nad morze i nikt mi nie zwracał uwagi, że wysiusiałam dziecko gdzieś w lasku z dala od plaży, bo nie było gdzie!
Nie było Internetu i nikt mnie publicznie nie oceniał, bo ludzie byli zajęci swoimi sprawami, a nie obserwowaniem innych ludzi.
Kiedyś dzieci biegały po plaży na golasa – moje nie, ale nikt nie uważał, że czają się w krzakach pedofile.
Było po prostu normalnie, zdrowo, bez dzikich spojrzeń i zawiści.
Jednak teraz w dobie Internetu każdy każdemu może zrobić zdjęcie i puszcza to do sieci i się zaczyna chamska nawalanka publiczna.
Uważam, że Zawadzkiej należy odciąć Internet, bo za każdym razem kiedy do nas przyjeżdża, to ocenia ludzi, których nie da się zmienić i żadne nawoływania ludzi nie niczego nie nauczą, bo to jest dziki tłum!
Ależ oczywiście, że nie jestem za sikaniem i robieniem na twardo gdzie popadnie, ale czasami nie ma innego wyjścia, jeśli dziecko woła siku.
Strach wejść do tych toi-toi, bo tam często elegancko nie jest i dlatego bywają sytuacje, że dziecko ma swoje prawo załatwić się pod krzaczkiem.
Byłabym dumna z Zawadzkiej gdyby zwróciła uwagę napakowanemu tatusiowi, który ma pod opieką dziecko, który raczy się na plaży piwskiem i dziecko robi, co chce, ale tego by się bała zrobić, gdyż usłyszałaby odpowiednią wiązankę.
500 + sprawiło, że ludzie hurtowo jadą nad morze, ale za tym stoją chamskie zachowania na wybrzeżu i niech tu czerpie Zawadzka materiały do swoich postów, ale boi się!
W rodzinie Zawadzkiej jest piesek, a więc pytam, czy sika on do foliowej torebki, czy też podnosi nogę i oblewa drzewko?
Schamiało nasze społeczeństwo i tak napisała aktorka – Katarzyna Skrzynecka:
„Co nas „wypłoszyło” z plaży nad Polskim morzem…? Nie, nawet nie dzikie tłumy…bo przecież każdy ma prawo, lubi i chciałby być latem nad morzem… Nawet nie że woda zimna… (…) Gromady rozwydrzonych matołów, pod 30tkę, dojących na plaży z gwinta już nie tylko piwsko, ale wódkę i „łychę”, ryczących jak bawoły – przy czym bawół chociaż ma mózg! – co 2gi…3ci grajdoł wyjących bezmózgów: „Weź kuwa, ja piedolę kuwa, jeać, jeać wszystkich, kuwa” … Kolejne rodziny jak my, z dziećmi, którym uszy więdły, opuszczały w poczuciu niesmaku śliczne szerokie plaże… Tak miło wspominam te plaże z wakacji mojego dzieciństwa…. Odeszło w przeszłość. Na szczęście, mamy enklawę basenu w hotelu.Tu się schowamy przed „współczesną kulturą plażowania” – napisała aktorka”.
Zawadzka boi się o tym napisać, bo ona jest psycholożka od dzieci przecież!
Na świecie są ważniejsze tematy, jak susza, upały, tornada, śmieci w morzach i oceanach, a ta zajmuje się dzieckiem psikającym na drzewo.
W komentarzach pod tym postem matki pisały, że są na plaży.
Wsadziły nosy w smartfon i dyskutowały, a ja się pytam, co robiło ich dziecko w tym czasie, bo może oddaliło się od plaży 8 kilometrów i znalazło się w Niemczech i nikt na nie nie zwrócił uwagi, bo u Zawadzkiej jest „gównoburza”!