Archiwa tagu: Zawadzka

Kryzys i zmiana!

Pisałam już o tym, że Dorota Zawadzka wraz z mężem sprzedała warszawskie mieszkanie i przenieśli się na wieś i nawet blisko mnie.

Kupili dom do kapitalnego remontu i na jego czas zamieszkali w namiocie.

Nie dość, że mieli jednego psa, to dokupili drugiego tej samej rasy.

Pieski owe mają bardzo dobry węch i potrzebują dużo ruchu, a więc kiedy w nocy coś wyczują, albo usłyszą, to budzą automatycznie właścicieli śpiących w namiocie.

Od początku czułam, że decyzja zamieszkania w namiocie, to zła decyzja, bo przecież mogli na czas remontu wynająć małą kawalerkę w pobliżu, ale jak wiadomo, to kosztuje.

Prace remontowe już się rozpoczęły – przyjeżdżają ekipy remontowe i robią swoje, a więc już został wymieniony dach i wylane podłogi oraz taras.

Jednak oni obydwoje po nie przespanych nocach zaczynają być zmęczeni i taka decyzja zamieniła się w prawdziwe życie i nie jest już fanaberią.

Wiekowi są oboje i taka decyzja o zmianie swojego życia świadczy o tym, że trzeba to przetrwać i sądzę, że do jesieni się wygrzebią i zamieszkają w cywilizowanych warunkach.

Nie wiem, czy dobrowolnie nie skazali się na samotność w polu, ale oczywiście każdy ma prawo decydować o tym jak chce mieszkać i gdzie.

Ja będąc w swoim wieku już bym się nie zdecydowała na przenosiny, bo w moim malutkim domku czuję się bezpieczna i wszystko mam pod ręką!

Jednak poniższy wpis na Facebooku świadczy o tym, że dopada ich kryzys, bo Zawadzka wszystko opisuje na swoim Facebooku!

„Zaczęło padać około pierwszej w nocy. Najpierw nieśmiało, wręcz po kilku minutach krople ucichły, by za moment uderzyć z wielką siłą.

Nie spałam, bo po odpadnięciu przy piątej, jak rozumiecie nadal nieudanej, próbie dokończenia „Pana Samochodzika” w okolicach godziny dziesiątej, właśnie okolo pierwszej obudziłam się prawie wyspana.

I wtedy lunęło. Psy pochrapywaly a obok spod śpiwora wystawał tylko czubek nosa Robertka.

Słuchałam tego letniego deszczu i dopadł mnie kryzys.

Poczułam koszmarne zmęczenie, niedospanie, niewygody. Kryzys związany z finansowym dojściem do ściany. Pokonał mnie system bankowy i pogoda.

I płakało niebo i ryczałam ja. Łzy zawsze mi pomagają, tak też było i tym razem.

W koncu ciepłe ciałko Wiosny kupiło i mnie do snu. Do czwartej. Piski, awantura. Dziewczyny wstały.

Robertek sie zlitował nad niewyspana żoną, wstał i zabrał zwierzyniec poza namiot. Koczowali w stodole a Dorotka dospała do ósmej.

Na szczęście udało się wstać prawą nogą 😉

Życząc wam dobrego dnia zabieram się za prace podwórkowe”

Wydumane tematy, aby się kręciło!

Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, ocean, niebo, woda, plaża, na zewnątrz i przyroda

Ludzie mają w domach pieski, które wyprowadzają na podwórka, do parku, czyli na trawkę.

O ile piesek zrobi kupkę, to odpowiedzialny właściciel sprzątnie po piesku, co się rzadko zresztą zdarza.

Co zrobić z siusiu pieska więc, które wsiąka w ziemię i tyle!

Na moje zachodnie wybrzeże przyjechała słynna Super Niania – Dorota Zawadzka w ramach akcji „Przytulmy lato” i tak sobie jeździ i robi jakieś wykłady dla rodziców w hotelach, domach wczasowych i w wolnym czasie szpieguje.

Szpieguje i jak coś zauważy tak strasznie niepokojącego, jak wysiusianie dziecka przez matkę pod drzewem, to od razu robi na swojej stronie „gównoburzę”.

Przeczytałam więc:

„Raport z ostatniej chwili
Jastrzębia Góra. Deptak, ten na którym nagrywaliśmy film po wyłączeniu komórki. Wracamy, mijamy toaletę, która jest przy samym zejściu na plażę i 3 m dalej pod drzewem – mama wysikuje chłopca. Zszarpuje z niego majtki bo widać młodemu- około 6 lat- się chce siku i młody sika na drzewo przy chodniku.
Podchodzę do niej i mówię przepraszam bardzo, ale tu trzy kroki dalej jest toaleta, mama się nawet nie odwraca. Reaguje pan który stoi koło mnie i mówi „pani da spokój to jest tylko dziecko”. Więc pytam pana, czy uważa, że dziecko może sikać tam gdzie stoi i czy dziecku wszystko wolno a pan mówi, że tak „bo to jest tylko dziecko”. Pan jest koło czterdziestki z żoną i dwiema córeczkami i pan powtarza: „tak, to jest dziecko, dziecku wolno wszystko”.
Więc przypominam i temu panu, co mu powiedziałam, i wam, że nikomu nie wolno wszystkiego. Dziecko nie jest świętą krową i nie może robić siku czy kupy tam gdzie akurat stoi i dziecko trzeba wychowywać od początku, Rozumiem przypadki, że nie ma toalet, trzeba się zatrzymać i wysikać dziecko pod krzaczkiem, ale na głównym deptaku, kiedy jest toaleta 3 m obok no to naprawdę przesada.
Namawiam do wychowywania dzieci”.

Oberwało się publicznie matce, która pozwoliła na wysiusianie się dziecka pod drzewem, chociaż blisko była toaleta publiczna zwana toi-toi, czy jakoś tam.

Pod tym wpisem u Zawadzkiej pojawiło się ponad 750 komentarzy i mamuśki polskie zaczęły oceniać kobietę, która wysiusiała swoje dziecko.

Tylko niech każdy się przyzna, że też swoje dziecko posadziło pod krzaczkiem, bo dziecko wołało „siusiu chcę mamusiu”.

U mnie w mieście są zaledwie trzy toalety publiczne i to w takich miejscach, że trzeba sporo przejść po mieście, a więc widzę często, że wysadzają matki swoje dzieci pod krzaczkami na moim podwórku i co mam drzeć papę z balkonu, że mi się to nie podoba?

Dziecko, to dziecko, a nie dorosły facet, który olewa moczem ściany bloku, bo napił się piwska! Takie obrazki też widzę i jestem skłonna jemu zwrócić uwagę, ale nie dziecku, które tupie nogami, bo zaraz się zesika.

Co ma robić taka mama, która nie chce pozwolić, by dziecko zmoczyło się w majtki?

Jeździłam z dziećmi nad morze i nikt mi nie zwracał uwagi, że wysiusiałam dziecko gdzieś w lasku z dala od plaży, bo nie było gdzie!

Nie było Internetu i nikt mnie publicznie nie oceniał, bo ludzie byli  zajęci swoimi sprawami, a nie obserwowaniem innych ludzi.

Kiedyś dzieci biegały po plaży na golasa – moje nie, ale nikt nie uważał, że czają się w krzakach pedofile.

Było po prostu normalnie, zdrowo, bez dzikich spojrzeń i zawiści.

Jednak teraz w dobie Internetu każdy każdemu może zrobić zdjęcie i puszcza to do sieci i się zaczyna chamska nawalanka publiczna.

Uważam, że Zawadzkiej należy odciąć Internet, bo za każdym razem kiedy do nas przyjeżdża, to ocenia ludzi, których nie da się zmienić i żadne nawoływania ludzi nie niczego nie nauczą, bo to jest dziki tłum!

Ależ oczywiście, że nie jestem za sikaniem i robieniem na twardo gdzie popadnie, ale czasami nie ma innego wyjścia, jeśli dziecko woła siku.

Strach wejść do tych toi-toi, bo tam często elegancko nie jest i dlatego bywają sytuacje, że dziecko ma swoje prawo załatwić się pod krzaczkiem.

Byłabym dumna z Zawadzkiej gdyby zwróciła uwagę napakowanemu tatusiowi, który ma pod opieką dziecko, który raczy się na plaży piwskiem i dziecko robi, co chce, ale tego by się bała zrobić, gdyż usłyszałaby odpowiednią wiązankę.

500 + sprawiło, że ludzie hurtowo jadą nad morze, ale za tym stoją chamskie zachowania na wybrzeżu i niech tu czerpie Zawadzka materiały do swoich postów, ale boi się!

W rodzinie Zawadzkiej jest piesek, a więc pytam, czy sika on do foliowej torebki, czy też podnosi nogę i oblewa drzewko?

Schamiało nasze społeczeństwo i tak napisała aktorka – Katarzyna Skrzynecka:

Co nas „wypłoszyło” z plaży nad Polskim morzem…? Nie, nawet nie dzikie tłumy…bo przecież każdy ma prawo, lubi i chciałby być latem nad morzem… Nawet nie że woda zimna… (…) Gromady rozwydrzonych matołów, pod 30tkę, dojących na plaży z gwinta już nie tylko piwsko, ale wódkę i „łychę”, ryczących jak bawoły – przy czym bawół chociaż ma mózg! – co 2gi…3ci grajdoł wyjących bezmózgów: „Weź kuwa, ja piedolę kuwa, jeać, jeać wszystkich, kuwa” … Kolejne rodziny jak my, z dziećmi, którym uszy więdły, opuszczały w poczuciu niesmaku śliczne szerokie plaże… Tak miło wspominam te plaże z wakacji mojego dzieciństwa…. Odeszło w przeszłość. Na szczęście, mamy enklawę basenu w hotelu.Tu się schowamy przed „współczesną kulturą plażowania” – napisała aktorka”.

Zawadzka boi się o tym napisać, bo ona jest psycholożka od dzieci przecież!

Na świecie są ważniejsze tematy, jak susza, upały, tornada, śmieci w morzach i oceanach, a ta zajmuje się dzieckiem psikającym na drzewo.

W komentarzach pod tym postem matki pisały, że są na plaży.

Wsadziły nosy w smartfon i dyskutowały,  a ja się pytam, co robiło ich dziecko w tym czasie, bo może oddaliło się od plaży 8 kilometrów i znalazło się w Niemczech i nikt na nie nie zwrócił uwagi, bo u Zawadzkiej jest „gównoburza”!

Dorota Zawadzka – kobieta bez klasy!

Staram się żyć tak i głosić swoje poglądy tak, aby nikogo nie urazić.

Często na moim blogu piszę o polityce, ale nie obrażam ani Prezesa, ani Premier i całej tej rządzącej ferajny.

Ja sobie mogę powarczeć w domu przed telewizorem i nawet rzucić „K”, ale nie wyśmiewam się z ludzi rządzących publicznie, a jeśli już, to staram się ubrać swoją krytykę w formie żartu, kabaretu, czy też połączenia słów z jakieś piosenki – tak, aby czytający mieli odrobinę humoru. Tak robię np. na Facebooku i tu podaję przykład.

„Na lewo plac.

Na prawo plac, a obok Wisła płynie.

Co Prezesie zrobiłeś tej krainie!

Tak, tak wiem, że głupie i infantylne, ale kto mnie zna, to wie, co chcę przez to przekazać. Tu chodzi o zagarnięcie największego palcu w Warszawie przez PiS.

Ja jestem zwykły, szary człowiek, ale Dorota Zawadzka już nie, gdyż jest osobą publiczną.

Dziś zachowała się  prostacko i jak kobieta bez klasy, bo założyła maskę z wizerunkiem Beaty Szydło – Premier Polski.

Przebrała się tak na to durne święto – Halloween i niech się nie zdziwi jak trafi na kundla – tfu „Pudelka”, a potem poczyta sobie na swój temat bezlitosne komentarze, że taka psycholog, a swoich dzieci nie potrafiła wychować.

Sama sobie będzie winna – żaden psycholog, a masochistka bez odrobiny  wyobraźni, aby tylko zaistnieć!

Wstyd, bo czy chcemy, czy nie, to Beata Szydło jest polskim Premierem i czy nam się podoba, czy nie, to PiS jest partią wiodącą

Możemy się z tym nie zgadzać, bo mamy Premiera jak katarynkę – nakręconą na Nowogrodzkiej, ale fakt jest faktem.

Pani Zawadzka – gdzie posiała Pani instynkt samozachowawczy?

Jak tam wasze przebrania na Halloween?

Wyrodna matka!

Tak sobie myślę od kilku dni na temat, kiedy to Dorota Zawadzka wypowiedziała się na temat agresywnych Polaków nad morzem.

Jej obserwacje są z pobytu w różnych miejscowościach nadmorskich, które odwiedza w ramach „Przytulmy lato”.

Dorota Zawadzka razem z mężem przemierzają nasze nadmorskie miejscowości i wykłada na temat wychowania dzieci.

Rozmawia z rodzicami w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych, które relacjonuje na swojej stronie na FB i na fan-page pod nazwą „Przytulmy lato”.

W wywiadzie skrytykowała rodziny 500+, które hurtem nawiedziły polskie wybrzeże i jej zdaniem ta tłuszcza nie potrafi kompletnie się zachować. Gdzieś jednostkowo zauważyła, że matka obmywała dziecko z fekaliów w morskiej wodzie. Gdzieś jednostkowo nie podobało się jej zachowanie matek i ojców, którzy napychają się frytami, bigosem i ziemniakami, zamiast jeść lekko strawne i warzywne potrawy. Gdzieś jednostkowo jakieś dziecko odpowiedziało jej, że wydmy są po to, by robić tam kupę.

W jej wywiadzie było tylko krytycznie i ludzie według niej, to tłuszcza nieokrzesana, która przyjechała nad morze i rozrabia i chla piwsko i rozstawia te swoje parawany i zostawia w piachu pety.

Zawadzka jest osobą publiczną i za taką się uważa, choć jej światłość już dawno zgasła, ale niech jej tam będzie. Robi wszystko, by o niej nie zapomnieć.

Po tym wywiadzie spłynął na nią tysięczny hejt na różnych portalach – szmacianych też!

Ludzie pisali, że co to z niej za matka, skoro własnego syna nie potrafiła wychować, gdyż ten w 2014 roku dopuścił się próby gwałtu na koleżance i ją poturbował oraz wybił jej ząb. Za ten czyn odsiedział 3 miesiące w areszcie, ale sprawa jest jeszcze w toku.

I tu zadaję sobie pytanie, bo gdybym ja miała syna i byłabym osobą publiczną, której dobro dziecka jest najważniejsze, to bym zamilkła raz na zawsze w kwestii wypowiadania się o wychowaniu dzieci, bo sama zawiodłam.

Może Zawadzka jest odporna na hejt, którego były tysiące, ale czemu naraża na hejt swojego syna, którego na widelec wzięli hejterzy przede wszystkim.

Przecież musiała sobie zdawać sprawę z tego, że Internet jej dokopie, a mimo wszystko naraziła swojego syna na tysiące obelg skierowanych do jej dziecka, któremu zdarzył się taki incydent być może pod wpływem alkoholu.

Co to za matka, która naraża swoje dziecko i nie szkodzi, że już dorosłe, na mowę nienawiści i niewybredne komentarze.

Uważam Zawadzką za wyrodną matkę, która myśli tylko o własnej karierze, bo tego się nie robi własnemu dziecku! Trzeba myśleć pani psycholog – myśleć, a nie zaistnieć!

Jak się czuje jej dorosły syn, którego sprawa przycichła i nagle na nowo wybuchła dzięki własnej, rodzonej matce!

Warszawski detektyw – sonda!

Nie lubię aktów wandalizmu i bezmyślnego korzystania ze wspólnej przestrzeni.

Nie lubię namalowanych graffiti na blokach, mostach i murach, gdyż uważam, że sztuka powinna mieć swoje miejsce, a graffiti do mnie nie przemawia.

Cierpię na wieści, że słuszna partia nam obecnie panująca, niekontrolowanie wycina naszą Puszczę Białowieską i z tego powodu zaniepokoiła się już Unia Europejska.

Jednym słowem wandalom mówię NIE!!!! Uważam, że powinni być surowo karani za każdą demolkę i społeczeństwo powinno być wyczulone na takie durne zachowania, kiedy w kosmos lecą ławki parkowe, kosze i wszystko, co się napatoczy.

O takim wandalizmie napisała na swojej Osi Dorota Zawadzka, która jak warszawski detektyw pilnuje swojego miasta przed wandalami i złodziejami i tak:

„No krew mnie zaleje… Ciśnienie szaleje…
Biegłam za kolesiem…żeby mu zrobić zdjęcie.
Oto historia. Podziwiam cudowne róże przy Topiel. Robię snapa. Katem oka widzę gościa, który tnie te róże na bukiet i odchodzi biegnę za złodziejem, ale nim pstryknęłam odbiegł…
Nie wiem dla kogo te kwiaty, matka, kobieta , ktokolwiek – mam nadzieje ze natychmiast zwiędną :)”

Trochę zrobiło mi się szkoda kobiety, która zauważyła w parku młodego człowieka, który uszczknął sobie w parku kilka gałązek róży rosnącej w tym właśnie parku.

Super Niania puściła się za „złodziejem” z telefonem w celu zrobienia mu zdjęcia, co się jej udało. Puściła to na Facebooku bardzo oburzona. (Widzę jak za nim biegnie ha ha).

Można takie zachowanie jakoś wytłumaczyć i ja sobie tłumaczę to tak:

Młody człowiek zakochany, a jak zakochany, to i niemyślący podobno. Może chciał tymi kwiatami obdarować swoją kobietę na randce. Nie pomyślał, bo zakochany, że popełnia przestępstwo, a za rogiem czyha na niego warszawski detektyw z aparatem.

Biedny i tak od godziny buja się na osi Zawadzkiej, gdzie odbywa się jego grillowanie. Sama autorka pisze w komentarzu, że to był menel z problemami alkoholowymi, tylko skąd ona to wie? Zapomniała, że jej synek po alkoholu nie rwał kwiatów, a wybił koleżance zęby i chciał ją zgwałcić!

Ciekawa jestem, co myślicie o tej dziwnej dla mnie sytuacji, bo chyba każdemu z nas zdarzyło się coś urwać w parku, choćby mlecze na wianki.

Może się mylę i źle robię, że bronię tego człowieka, ale ja zawsze wierzę w człowieka, a takie zagrywki z publikacją wizerunku bez zgody, wydaje mi się nie fair. 

Wyraźcie swoją opinie w sondzie – proszę!

A to jeden z komentarzy dotyczący całego tego zdarzenia:

  

Karolina Chamerska
Karolina  Zastanawiam sie co bys zrobila gdyby nie uciekal?? ;)mam wrazenie ze tobie naprawde sie nudzi hihi 😉 gonic kogos bo urwal kilka kwiatkow… Zwrocic uwage ok.. Ale gonic z aparatem?? To jest zboczenie… Snap/fb/ insta – fame… Fotografujmy wszystko i wszystkich niech swiat widzi hahahaha 😉

Może nie udać się z mężem, ale dlaczego nie udało się z dziećmi?

Jestem daleka od wchodzenia z butami w cudze życie i długo się zastanawiałam, czy ten temat poruszyć, bo można kogoś skrzywdzić. Pani Dorota Zawadzka powiedziała sporo w mediach o swoim życiu, może nawet za dużo i zbiera teraz tego plony. 

Nie ukrywam, że śledzę jej fan – page na Facebooku i w niektórych jej wpisach dostrzegam straszną niespójność i okropny fałsz. Przeczytałam chyba wszystkie jej wywiady, w których opowiedziała o swoim pierwszym małżeństwie i następnie o drugim. Poznała w sieci mężczyznę, z którym jest obecnie, który zrezygnował z kariery zawodowej i robi teraz za szofera swojej żony. Na  lewo i prawo chwalą się tą miłością – no i na zdrowie, bo każdy człowiek na tej ziemi zasługuje na szczęście. Nie szczędzi  swoim czytelnikom zdjęć z nowym mężem i jako zaangażowana i uzależniona od Facebooka, co trochę wkleja dowody swojej małżeńskiej miłości. Cieszę się razem z nią, że w końcu jest szczęśliwa, ale niechaj na Boga, przestanie gwiazdorzyć, bo jej aura celebrytki już dawno zgasła i robienie czegoś na siłę, staje się zwyczajnie śmieszne. 

Ja wiem, że ciężko zejść z piedestału Super Niani, ale na jej miejscu tak bym właśnie zrobiła i ukryła się w swoim szczęśliwym życiu, bo przestało być już ciekawe – wszystko na pokaz. 

Okej, nie rozumiem,  że szokiem jest, iż coraz mniej ludzi i telewizji chce ze mną gadać, ale aby zachować resztki przyzwoitości, tak bym zrobiła i wtuliła bym się w swojego męża, usuwając się i już. Ale nie Zawadzka. Ona walczy o resztki popularności i czytam takie komentarze!

~Stefan -07.08 (09:00)

Dorota Zawadzka, czyli prowadząca program „Superniania”, straciła swoją szansę na karierę medialną przez… margarynę. Występ w reklamie tego produktu spowodował to, że medialna kariera Doroty Zawadzkiej ostatecznie dobiegła końca. Podpadła też popierając reformę nakazującą wysyłanie do szkół sześciolatków. Jakiś czas temu odeszła z TVN-u. Potem na chwilę zaczepiła się w Polsacie w programie „Studio weekend”. Producenci szybko jednak z niej zrezygnowali. Potem Dorota Zawadzka podpadła TVP za krytykę serialu Rodzinka.pl. Wiadomo, jak mocna jest pozycja Hanny i Tomasz Lisów, a Zawadzka pozwoliła sobie na głupie docinki wobec Hanny. Na Facebookowym profilu psychoterapeutki Małgorzaty Ohme pojawił się link do bloga Hanny Lis, na którym prezenterka zwierzała się, że choć je jak Francuzka, waży jak Amerykanka. Linka skomentowała Superniania. „A dlaczego wygląda jak topielica?” – napisała pod artykułem Zawadzka. „Też się nad tym zastanawiam” – odpowiedziała jej Ohme, która jest przyjaciółką Kingi Rusin, pierwszej żony Tomasza Lisa. Zawadzka okazała się pazerna do granic nieprzyzwoitości. Oworzyła gabinet psychologiczny. Wynajęła pomieszczenia w warszawskim Sheraton Plaza. Cenę konsultacji ustalila na 350 zł, co miało jej dawac za 4 dni pracy w m-cu…10 tys. złotych. Szajba odbiła jej całkowicie, kiedy po 20 latach małżeństwa matka dwójki dzieci rozwiodła się, znajdując sobie partnera za pośrednictwem internetu. Dodając do tego skandal, jakim był udział w jej programie dzieci znajdujących się pod wpływem leków psychotropowych, dalsza kariera Zawadzkiej poszła w ch(…)! PS: A teraz do urzędu pracy! Za jakiś czas dowiemy się, że jest w depresji, popadła w alkoholizm (to jest ostatnio modne – już sie nie mówi pijaństwo tylko choroba, dzięki celebrytkom, którzy normalnie chleją, a nie są rownież zwyczajnymi k(…), tylko nimfomankami, bo to ładnie brzmi – tak dostojnie)! PS: To medialne wystąpienie już nic nie pomoże. Do urzedu pracy!

Czytaj więcej na http://www.pomponik.pl/plotki/news-dorota-zawadzka-karci-zachowanie-polskich-rodzicow-na-wakacj,nId,1480855,strona,2#commentsZoneListutm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Powiecie, a co mnie to obchodzi, ano obchodzi, bo razi mnie diabelnie, że można się rozwieść, ale kiedy młodociane dzieci opuszczają matkę i idą z ojcem, to mi tu zgrzyta. Dorota Zawadzka doradza rodzicom jak wychowywać swoje dzieci. Prowadzi na Facebooku ostre dyskusje na temat wychowania dzieci i często dochodzi tam do  jatki. Dorota Zawadzka często poniża swoje rozmówczynie i każe im czytać ze zrozumieniem jeśli one negują i się nie zgadzają. Poniża je i nie słucha ich argumentów, co stawia ją w szeregu z kobietami wszystko wiedzącymi, nie dającymi sobie podskoczyć. Ten jej profil to jedna, wielka pomyłka w dyskusji, bo musi wyjść na jej, koniec i kropka.

Czytając jej prowokacyjne wpisy dochodzę do wniosku, że z Dorotą Zawadzką jest coś nie tak. Prowokuje dyskusję, a potem zjeżdża swoje rozmówczynie i sprowadza je do szamba i nie daje za wygraną. To takie smutne jest, że psycholog rozwojowy niszczy poglądy tych  młodych matek, bo ona musi być górą!

Okej, niech się tak bawi dalej, ale mnie śmieszy, że jej synowie musieli się do niej zrazić, że w cholerę ją zostawili. Co z nią było nie tak, że własne dzieci poszły do ojca. Ja bym umarła z rozpaczy!

Wiem, czepiam się i jestem wredna, ale sądzę, że tej kobiecie brakuje klasy 😦

Oficjele boją się niepełnosprawności!

Nie boję się tego napisać, że oficjele boją się niepełnosprawności. Dlaczego tak twierdzę? Dlatego, że wszyscy walczą o te rodziny, które przez los zostały obdarzone chorym dzieckiem, ale boją się wyjść do tych ludzi i powiedzieć im prosto w oczy, że nie podoba im się taka forma walki o lepszy byt dla  ich dzieci. Dorota Zawadzka też walczy i nie podoba się jej forma protestu, bo dzieci leżą na zimnych posadzkach Sejmu, a jedna matka wypowiedziała się, że jej dziecko nie było myte od początku protestu, ale z pozycji wygodnej kanapy! Zamieściła taki oto wpis na swojej popularnej stronie na FB i się zaczęła jatka matek broniących i matek samotnie wychowujących dzieci, a także matek, które z ledwością wiążą koniec z końcem:
 
Jakiś czas temu, mama prosząca o pomoc dla swojego dziecka umieściła w sieci jego zdjęcie (było i tu). 
Pojawiły się komentarze, że dziecko ma drogie buty i jest kolorowo ubrane wiec PO CO IM POMOC?
Dziś w tym samym tonie, tylko jeszcze bardziej na żenującym poziomie…
Dyskutuję tam ale szlag mnie trafia…
Nie podoba mi się forma protestu, nie podoba mi się język protestujących, nie podoba mi się udział/obecność dzieci (w takiej formie) – co nie zmienia faktu że sprawa słuszna.
Ludzie są bezwzględni i dali nura do sieci i wykopali, że główna organizatorka protestu wyjechała z niepełnosprawnym dzieckiem do Chorwacji, aby pokazać swojemu dziecku inny świat. Wykop, wykopał i na biedą matkę wylało się szambo, bo niby skąd miała na to pieniądze.?  Ja nie wnikam skąd, bo tak łatwo sięga się do cudzych portfeli i rozlicza. Ja mam pretensję do tych ludzi, którym ów protest się nie podoba, w tej formie, ponieważ zbulwersowani tym protestem nie podnieśli się z kanapy i nie poszli do tych ludzi, aby zwrócić im uwagę, iż robią błąd używając jako narzędzia do walki swoje chore dzieci. No bo kto u nich był z tych ważnych, zasiadających w pierwszych ławach, wszędzie oficjeli – Nikt! Nie licząc polityków, którzy na sprawie zbijają kapitał polityczny. Nawet nosili im kanpki ciepłą herbatę. Owszem był przewodniczący Solidarności, aby podburzyć rodziców przeciwko rządowi i systemowi, ale nie przeszkadzało mu to, że dzieciaki bytują na korytarzu sejmowym. Pani kandydująca do EU, Henryka Krzywonos, również oburzona tym, że dzieci są w urągających warunkach, wypowiedziała się, że też nie uda się do Sejmu, aby zaproponować protest bez dzieci, ponieważ mogli by ją inni posądzić o robienie sobie reklamy, gdyż kandyduje.
I wiecie co mi przyszło do głowy? Nikt w tym naszym kraju nie zrobi nic za darmo, bo iść do tych rodziców i negocjować z nimi inną formę protestu, było by w czynie społecznym, a na ich konto by nic nie wpłynęło, a więc po diabła się narażać! Za darmo?
Ps. Kiedy Zawadzką spytałam, dlaczego nie próbowała rozmawiać w rodzicami i nie wybrała się do nich, skoro jej się nie podoba, to dlaczego nic nie zrobiła? Odpisała, że mam świeckie poglądy i to była odpowiedź ni przypiął ni przyłatał, Szkoda klawiatury!