Archiwa tagu: żałoba

Smutek!

Wyjątkowo nie mogłam dziś w nocy spać, kiedy zwykle śpię do 9, a czasami do 10.

Obudziłam się jakaś niespokojna i postanowiłam opuścić łóżko przed 7 rano.

M spał spokojnie, a ja zrobiłam sobie kawę i włączyłam laptopa, aby rozeznać się, co się na świecie wydarzyło.

Weszłam na FB i tam już czekała na mnie smutna wiadomość, że dzisiaj o 5.40 odszedł od nas zaprzyjaźniony ksiądz.

Można powiedzieć, że przyjaciel rodziny, a zwłaszcza moich Córek.

Młody człowiek, bo zaledwie miał 50 lat, który kilka dni temu gorzej się poczuł i lekarz skierował go do szpitala, ale na jeden dzień, to odłożył i to był wielki błąd.

Wylew krwi do mózgu i koniec!

Kochał swoje kapłaństwo i kochał życie, a był to wyjątkowo empatyczny ksiądz, który swoje ostatnie 5 lat oddał swojej parafii i parafianom.

Pedant i pracoholik, który budował, naprawiał i sadził rośliny, z których był bardzo dumny.

Na powyższym zdjęciu pokazałam mały kościół, który nabrał świetności jego, właśnie pracą i miał w planach tyle do zrobienia jeszcze.

Życie jest takie kruche, że nie warto być złym człowiekiem i zostawić po sobie szambo, jakie zostawi po sobie Kaczyński.

Życie jest jedną wielką niewiadomą, bo nigdy nie znamy daty swojego odejścia, gdyż czasami wystarczy parę godzin, aby umrzeć.

Niektórzy leżą latami jak rośliny, a niektórzy gasną jak ogień świeczki, kiedy zdmuchnie je wiatr.

W naszych sercach jest smutek, bo nie tak, to miało być!

Spoczywaj księże Piotrze w spokoju, bo tam odpoczniesz od wszystkiego.

Nie umiera ten, kto zostaje w pamięci żywych!

Taka piękna, polska katastrofa!

Gdyby żyła moja mama, to dzisiaj by skończyła 90 lat.

Zapaliłam jej światełko w domu, bo się nie wynurzam z domu w związku z nadchodzącym Omikronem, którym nas straszą wirusolodzy, że będzie masakra.

Zapaliłam światełko i wiem jedno – tęsknię!

Myślę, że nie muszę mieć wyrzutów sumienia, iż nie poszłam na cmentarz, ale zwyczajnie się boję Omikrona i dmucham na zimne mając choroby współistniejące.

Schodzę na ziemię i naprawdę w tym kraju nie ma ani jednego dnia spokoju i wytchnienia, bo się dzieje bardzo dużo, złych rzeczy.

Od rana media trąbią, że nasze, wrażliwe, tajne dane wojskowe oto wyciekły do sieci i skopiowane zostały przez inne kraje.

Gigantyczny wyciek danych z wojska. Ponad 1,7 mln pozycji w internecie.

Baza zasobów polskiego wojska — od śrubek i zeszytów po pociski przeciwpancerne oraz myśliwce F-16 — wyciekła do sieci.

Niektóre informacje są niezwykle cenne dla obcych wywiadów.

Według naszego informatora, specjalisty od cyberbezpieczeństwa, bazę ściągali już użytkownicy z kilkunastu krajów, w tym z Rosji i Chin.

Wyciek potwierdziliśmy nieoficjalnie w dwóch niezależnych źródłach związanych ze służbami specjalnymi.

Wojsko szuka w tej chwili winnych i szacuje straty.

Wyciek nastąpił najprawdopodobniej z Szefostwa Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy.

Znalezione w sieci informacje obejmują m.in. uzbrojenie polskiej armii, amunicję, części zamienne do maszyn bojowych czy specjalistyczne oprogramowanie.

Wśród ujawnionego sprzętu znajduje się też ten zakupiony przez polską armię w USA, Niemczech i Izraelu.– To są dane strategiczne, o które zabiega np. wywiad Rosji – mówi gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Jego zdaniem informacje takie warte są ogromnych pieniędzy.

I oto dzięki nieudaczników nasze wojsko jest odkryte zupełnie i nie wiem, czy NATO kiedykolwiek zaufa Polsce w kwestii wymiany informacji!

Wypływają mejle Dworczyka, z których się dowiadujemy jak ci źli ludzie traktują swoje stanowiska w rządzie, bo oni przyszli do polityki tylko dla kasy.

Pracując 10 lat w wojskowości trochę mam pojęcie jak to działa i jak wyglądają wojskowe magazyny, które powinny być szczelnie zabezpieczone – przecieram oczy ze zdumienia!

Jak pozwolono na wyciek tych danych do sieci i kto miał do nich dostęp bez nadzoru tego nierządu – to jest banda i granda!

I jeszcze jakby tego było mało, to 13 lekarzy opuściło Radę Medyczną działającą przy Pinokio.

Uciekają , bo nikt ich nie słucha i nie mogli już patrzeć na eksterminację Polaków!

To jest taka piękna katastrofa tego nierządu i niech się już pakują, bo im sondaże lecą na pysk!

Bo to wszystko nie tak!

Krzysztof Krawczyk nie żyje. Artysta miał 74 lata - Bankier.pl

Dzisiaj odbył się pogrzeb śp. Krzysztofa Krawczyka, który zmarł naprawdę przedwcześnie, bo mógł jeszcze wiele nam zaśpiewać!

Wszystkie telewizje transmitowały tę smutną uroczystość, a mnie nie jeden raz pokazała się łezka w oku, bo lubiłam jego piosenki, bo to moja młodość.

Krzysztof Krawczyk miał bardzo barwne życie i nie raz był na wozie, a potem pod wozem, ale na ogół był bardzo szczerym człowiekiem i dlatego ludzie go kochali!

Nie chcę wyjść na zołzę, ale wydaje mi się, że nie chciał by mieć takiego pogrzebu jaki zgotowała mu rodzina!

Po co oddano ceremonię w ręce państwowe i dlaczego w kościele odczytano list Adriana – infantylny i dopuszczono do głosu ministra kultury – Glińskiego!

Ja bym się na to nie zgodziła, bo wolałabym sama zaplanować pożegnanie męża!

Może się czepiam, ale zabrakło mi wspomnień przyjaciół Krzysztofa Krawczyka, który z nim razem szli przez życie i artystyczną twórczość, ale za to nie zabrakło wojska!

Muszę oddać uznanie dla księży celebrujących mszę, bo naprawdę ich kazania były ze smakiem i wzruszające, kiedy cytowali słowa jego piosenek.

Takie jest to nasze życie, że każdy postępuje jak chce, a ja tylko piszę, że nie chciałabym żegnać męża z polityką w tle – taką polityką, której ja się wstydzę i ubolewam, że Polacy oddali im władzę!

Chciałem być marynarzem
Chciałem mieć tatuaże
Podróżować, zwiedzać świat
Pięknie żyć, garściami życie brać!

Dziś odbyła się także 11 Rocznica Katastrofy Smoleńskiej.

Na Placu Piłsudskiego, tuż przy najbrzydszym pomniku świata – zwanym schodami pojawił się osamotniony na własne życzenie sprawca tej katastrofy, bo kazał ten pomnik wybudować, aby oczyścić swoje sumienie!

Ja się pytam dlaczego na takie upamiętnienia nie są zapraszane rodziny, którym tam w Smoleńsku zginęli bliscy?

Dlaczego się o tych ludziach kompletnie zapomniało, kiedy ich bliskich poddawano ekshumacji w poszukiwaniu trotylu!

To jest podłość nad podłościami!

Prezes Jarosław Kaczyński zranił się w rękę
Katastrofa smoleńska. Politycy oddali hołd ofiarom podczas rocznicy -  Wiadomości

Świat się pomylił!

Nie żyje Diego Armando Maradona. Podano przyczynę zgonu - o2 - Serce Internetu

Świat obiegła druzgocąca dla milionów ludzi wiadomość, że oto w wieku 60 lat odszedł od nas Diego Maradona!

Na Facebooku przeczytałam taką oto opinię o zmarłym,  którą napisała Fiola Najdenowicz i zgadzam się z nią, co do słowa.

Fiolka jest wokalistką, ale nie za bardzo się nią interesuję, ale jej opinie o świecie są trafne i często kontrowersyjne!

Tym razem nie przegięła, bo napisała czystą prawdę, że świat hołubi ludzi na to nie zasługujących!

Napisała więc i czytamy:

Fiolka Najdenowicz

„był ćpunem, damskim bokserem, znęcał się nad zwierzętami. A cały świat go opłakuje, bo przez kilka lat dobrze grał w piłkę nożną. Niepojęte.

edit: pora skończyć raz na zawsze z wielbieniem i podziwem dla przemocowców, narcystycznych psychopatów, gwałcicieli i sadystów, choćby byli nie wiem jak potężni, piękni, czy utalentowani”

Ja się piłką nożną średnio interesuję, ale był okres taki, że kiedy Górski prowadził naszą drużynę piłkarską, to nawet byłam na bieżąco!

Pamiętamy tamte nazwiska jak Tomaszewski, Dejna, Lubański, bo to byli chłopcy, którzy grali dla Polski, a nie dla kasy!

Pamiętamy słowa piosenki, która nas uskrzydlała a brzmiała:

„Po zielonej trawie piłka goni, Albo my wygramy, Albo oni. Albo będzie dobrze, Albo będzie źle, Piłka jest okrągła, A bramki są dwie”

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,no_to_co,my__kibice__po_zielonej_trawie_pilka_goni_.html

Potem przyszła era Lewandowskiego i jego kolegów, którzy zarabiają niewiarygodne pieniądze i nie pogardzą żadną reklamą, aby swój milionowy budżet powiększać i tu mój entuzjazm i fascynacja spadła do „zera”

Najgorsze są żony tych sławnych piłkarzy, które się na nich zawiesiły i brylują na „Pudelku”, a mówi się o nich „WAGs”

Są to dziewczyny piłkarzy, które właściwie niczym się nie wyróżniają, prócz poprawianej urody za kasę swoich mężów.

Nie mają nic szczególnego do powiedzenia, ale za to sprzedają swoją prywatność w Internecie.

Taka Anna Lewandowska właśnie ogłosiła, że:

„Grudzień przeznaczymy na celebrowanie nastroju, PIECZĄC PIERNICZKI”

Piecząc pierniczki, a nie piekąc – mała, głupiutka żona piłkarza!

Wnerwia mnie, że nawet TVN ogłosił, że oto od nas odszedł wielki piłkarz – Król – Bóg, kiedy odszedł człowiek, któremu udało się wygrać coś – haratając w gałę!

Niech płacze za nim Argentyna, bo oni w tej biedzie muszą mieć swojego Boga i ja to rozumiem, ale nie zamierzam ronić łez za kimś, kto bratał się z politykami mającymi krew na rękach!

Tymczasem w Polsce zmarł Marcin Król –  polski filozof polityki, historyk idei i publicysta, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego.

Ogromna strata i tacy ludzi są warci wspomnień i wielkiej żałoby!

[*]

Jeszcze wczoraj na FB opublikował swój felieton oznaczony liczbą „100”

Był to człowiek, który miał światu coś do powiedzenia i czytamy jakże mądre rozważania;

„Notatki 100
Kryzys nowoczesności. Wolność kobiet. Piszę naturalnie w związku z ostatnimi wydarzeniami, ale chciałbym pokazać zjawiska i postawy niekoniecznie powszechnie znane. Najpierw nieco historii. Kobiety w nowożytności musiały rodzić. Brak jest pewnych danych, jak często miała miejsce aborcja naturalna, jak często rodziły się dzieci, które natychmiast umierały i jak wiele z urodzonych miało nieodwracalne wady genetyczne. Sięgnijmy więc pod drastyczny przykład Królowej Anny (Anglia 1702-1707). Anna poroniła 16 dzieci (nie wiemy co znaczyły te poronienia), urodziła córkę, która żyła rok i syna, księcia Gloucester, który żył 11 lata, ale był niepełnosprawny. Ogółem 18 dzieci i wyczerpana całkowicie umarła, kiedy miała 49 lat. Wielka Królowa Wiktoria urodziła z olbrzymią niechęcią 9 dzieci, z czego kilkoro bardzo nieudanych fizycznie. Dzieci nie znosiła, ale jej potomstwo potem panowało w połowie Europy. Łatwo zdać sobie sprawę, jak liczną i sprawną pomoc musiały mieć obie królowe. A przecież kobiety znajdujące się niżej w ówczesnej hierarchii tak samo rodziły, roniły i wychowywały niesprawne dzieci. Skala zjawiska była kolosalna. Jednak Pan Bóg nie interweniował.
Na czym polega różnica z czasami współczesnymi. Tylko i wyłącznie na medycynie, która pozwala wykryć ewentualność poronienia, genetyczne wady płodu i pozwala na długie życie osobom niepełnosprawnym. Czy jednak znamy wiele kobiet, które rodzą 18 dzieci? Nie. Dlaczego zatem? Bo olbrzymia większość kobiet, w każdym razie w świecie zachodnim, a także mężczyzn, reguluje na różne sposoby liczbę dzieci. Co jednak z dziećmi, o których odpowiednio wcześnie wiemy, że są genetycznie uszkodzone lub wręcz martwe w łonie matki? Roztropna odpowiedź brzmi: Pan Bóg w dalszym ciągu nie interweniuje, bo nie byłoby tylu nieszczęść. Dlaczego zatem człowiek pozwala sobie zająć miejsce Boga i – tylko dzięki postępowi wiedzy – wkraczać w decyzje natury? Jakim prawem? Otóż całkowicie bezpodstawnie. Odrzućmy od razu beznadziejny spór o to, kiedy płód staje się człowiekiem.
Oczywiste, że płód jest człowiekiem, ale co z tego wynika? Czy płód genetycznie uszkodzony ma godność ludzką? Tą drogą nigdzie nie zajdziemy. Dlatego przeciwnicy aborcji źle stawiają sprawę. Chodzi o to, czy było lepiej, kiedy sama natura eliminowała dzieci, które nie mogły żyć, czy obecnie, kiedy wkracza w to prawo, a potem lekarz? Też nie ma dobrej odpowiedzi, bo jak wielokrotnie mówiłem, prawo nie jest najważniejsze. A przede wszystkim skoro mówi się o życiu od poczęcia, to jak prawo traktuje sprawę poczęcia i fakt, że raczej potrzeba do tego także mężczyzny? Jaka jest jego odpowiedzialność, skoro to nie on nosi ciążę? Fundamentalna. Dlaczego więc mężczyzna nie jest odpowiednio karany? Logicznie powinien obowiązywać nie zakaz aborcji, ale zakaz stosunków płciowych, jeżeli ich celem nie jest wyprodukowanie dziecka. Kto by to sprawdzał i jak nakładane byłyby kary?
Bezradność prawa widać doskonale także wtedy, kiedy rozważymy inne okoliczności towarzyszące przymusowej ciąży. Kto będzie opiekował się dzieckiem? Czy prawo ma na to sposób poza alimentami? A już na pewno nie sposobu na to, kto będzie kochał dziecko? Wszystko to zależy od kobiety, więc do niej powinna należeć ostateczna decyzja. To ona cierpi – ciążą nie jest rozrywką – to ona zostaje z reguły sama z niepełnosprawnym dzieckiem. To ona musi donosić martwy płód. Prawo nic nie mówi o roli mężczyzny we wszystkich okolicznościach towarzyszących urodzeniu dziecka, a przedtem donoszeniu ciąży.
Natomiast filozofia wiele mówi na temat wolności każdego człowieka, w tym wolności ciężarnej kobiety, która – zauważmy – też jest człowiekiem. Nie chodzi o to, by kobiety dokonywały aborcji, bo tak im się podoba, lecz o to, że nie ma takiego autorytetu, który może im tego zakazać. Zapewne nadmierna swoboda w tej mierze nie jest korzystna, ale tak samo jest z każdą nadmierną swobodą. Dysponowanie przez ludzi wolnością oznacza, że niektórzy spośród nich będą tej wolności nadużywali, ograniczając wolność innych, także wolność płodu. Nie mamy wyboru. Albo jesteśmy liberałami, albo wszystko poddajmy karze więzienia.
Wreszcie niektórzy mówią w tym przypadku o problemie aksjologicznym i o nieuniknionym konflikcie prawa i wartości. Jest to nonsens. Wartości czyli demokracja, czyli my wszyscy, stoimy ponad prawem. Prawo jest dla nas, a nie my dla prawa. Prawo pomaga nam żyć razem we wspólnocie demokratycznej i usuwa to, co mogłoby tej wspólnocie zagrażać. Proszę mi wyjaśnić, jak takiej wspólnocie zagraża kobieta w ciąży ze zdeformowanym genetycznie dzieckiem? Jeżeli nie, to proszę zostawić kobiecie wolność, bo prawo nie pozwala na ingerencję. A obecna zmiany interpretacji Konstytucji są nie dlatego bezpodstawne, że Trybunał Konstytucyjny jest źle powołany, nie dlatego, że kieruje się ideologią PiS, nie dlatego, że wkracza w uprawnienia jednostki, lecz dlatego, że nie ma uprawnień do podejmowania tego rodzaju decyzji, które nie podlegają prawu. I to jest najważniejsze. Wolność kobiet od prawa stanowionego.
Lektura polecana: John Stuart Mill, „Poddaństwo kobiet”.

Zdjęcie

Smutek!

Obraz może zawierać: tekst „CHCIELIŚCIE BIAŁORUSI, TO BĘDZIECIE JĄ MIELI. PROSIMY O WYSYŁANIE ZDJĘĆ Z WIDOCZNYM WIZERUNKIEM WSZYSTKICH FUNKCJONARIUSZY, RÓWNIEŻ TAJNIAKÓW, KTÓRZY DOPUSZCZAJĄ SIĘ PRZEMOCY WOBEC PROTESTUJĄCYCH. ZNAJDZIEMY WAS WSZYSTKICH, NIE ZOSTAWIMY TEGO BEZ KONSEKWENCJI. ODTAJNIAMY@RISEUP.NET OGÓLNOPOLSKI STRAJK KOBIET”

Bije policja Kobiety na ulicach tylko za to, że  idą spokojnie i walczą o swoje prawa!

Poniższy teledysk dedykuję polskim Kobietom, aby nie ustawały w swojej walce i nie przestraszyły się Kaczyńskiego i jego policji!

Niech Kobiety biją w tarabany i niechaj będą silne, bo jeśli teraz nie wygrają, to już długo, długo nie!

Dzisiaj dziewczyny i kobiety w Poznaniu także biły w bębny na znak niezgody jakie piekło szykuje im ten bandycki rząd!

Dziś nie będę się wiele rozpisywała, bo mamy z Mężem smutek w sercu i duszy.

Dziś odszedł w szpitalu o godzinie 14.20, nasz sąsiad z klatki.

Jak mogliśmy, tak go wspieraliśmy, ale kiedy 4 dni temu dostał duszności i nie mógł swobodnie oddychać – Mąż wezwał karetkę, bo czuliśmy, że to już będzie koniec!

Spoczywaj w spokoju Andrzeju!

Zostaniesz na zawsze w naszej pamięci sąsiedzie!

Ps. I tak do polityków, którzy tak zawzięcie walczą o władzę napiszę, że kto miał się ześwinić, to się ześwinił, a i tak wszyscy trafimy przed oblicze Pana – tchórzu Kaczyński, który myślisz, że jesteś nieśmiertelny!

Polska wróci na drogę demokracji, bo ten rząd obalą Kobiety!

Obraz może zawierać: 1 osoba, stoi i tekst

A jednak istnieje jeszcze ludzka życzliwość!

Po rozwodzie moich rodziców mój ojciec kompletnie sobie nie radził!

Wpadł w jeszcze większy alkoholizm, a pijaczki drobne go okradali dosłownie ze wszystkiego.

Znalazłam mu Dom Opieki, w czym mi pomógł pewien ordynator szpitala i tam ojca umieściłam!

Dom ten był świeżo po remoncie i naprawdę ojciec miał tam świetne warunki, łącznie z pokojem tylko dla siebie z telewizorem!

Myślałam, że tam siebie odnajdzie i będzie miał dobrą opiekę, wyżywienie, ubrania i tak też było, bo dość często go tam odwiedzałam!

Nigdy nie odnalazł tam siebie i stał się odludkiem!

Był w tym domu 7 lat, ale pewnego dnia, będąc w pracy otrzymałam telefon, że ojciec skoczył z drugiego piętra na płytki chodnikowe.

Kiedy przyjechało pogotowie, to jeszcze żył, a my pojechaliśmy do szpitala w Gryficach i wydawało się, że ojciec to przeżyje.

Niestety, ale dwa dni później umarł z powodu niewydolności oddechowej!

Wysłałam po ojca karawan, ale go prokuratura cofnęła, gdyż badała, czy nie było w tym nieszczęściu osób trzecich!

Trzeba było szykować pogrzeb, kiedy prokuratura wykluczyła podejrzenia!

Postawiłam ojcu pomnik i znalazłam ładne jego zdjęcie, kiedy był jeszcze pełen życia i marzeń!

Na pogrzebie wygłosiłam swoją mowę, którą mam zapisaną do dziś w zeszycie, a brzmiała:

„Zasiadając do obiadu w intencji po zmarłym ojcu Henryku, pragnę zacytować moje motto podsumowujące ziemskie życie zmarłego:

„Na świcie jest tak wiele smutku i naszym smutkiem było cierpienie naszego ojca, męża, brata, dziadka, teścia i szwagra!

Mógł w życiu wiele osiągnąć , ale wieloletnia choroba nie pozwoliła mu na to!

Dlatego proszę wszystkich bliskich, by mu wybaczyli, że nie mógł być z nami naprawdę!

Mam głęboką wiarę, że o zmarłym zostanie w naszych sercach wieczna pamięć”

Tak bardzo jestem na tym zdjęciu podobna do ojca, że nigdy by mnie się nie wyparł!

Za chwilę minie dwa lata, kiedy odeszła moja mama i trzeba było zmienić pomnik, bo ją złożono z ojcem!

Zostały więc zmienione także zdjęcia, ale ja w tym udziału nie brałam!

Stary pomnik po ojcu znalazł się na gruzowisku wraz ze zdjęciem!

Dzisiaj ktoś zapukał do moich drzwi i wręczył mi stare zdjęcie ojca i powiedział, że nie może tak być, że ktoś nie zachował pamięci o zmarłym!

Delikatnie podważył zdjęcie i otrzymałam je w całości!

Stanęłam jak osłupiała ze łzami w oczach, bo pomyślałam sobie, że są jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie – empatyczni ludzie!

Długie chwile gładziłam zdjęcie w dłoniach!

Wspomnienia wróciły – no cóż, bo te dobre i złe, ale liczy się ludzka życzliwość!

Obraz może zawierać: 1 osoba

Odeszła Ewa Demarczyk – pomału scena wielkich pustoszeje [*]

Dzisiaj dotarła do nas bardzo smutna wiadomość!

Oto w wieku 79 lat opuściła nas wielka postać sceny – Ewa Demarczyk.

Pamiętam jej występy w telewizji, choć byłam młodą dziewczyną, ale Jej twórczości artystycznej nie dało się nie zauważyć.

Frapowała mnie jej postać, bo taka zawsze była tajemnicza, ubrana na czarno, a do tego ten jej głos!

Odeszła ze świata artystycznego w 1972 roku, kiedy ja rozpoczynałam szkołę średnią, ale nigdy Jej nie zapomnę mimo, że wycofała się ze świata sceny i tak trudno było potem do Niej dotrzeć!

Odsunęła się i nie udzielała żadnych wywiadów i tak jakby została pustelnicą, żyjącą tylko w swoim świecie.

Wielu próbowało do Niej dotrzeć – namówić na powrót, ale tak naprawdę nikomu się to nie udało!

Pozostała więc wielką zagadką dla Jej wielbicieli, słuchaczy, odbiorców, dziennikarzy i wszystkich mediów!

Istnieją różne hipotezy dlaczego odeszła i jedni mówią, że straciła swój, charyzmatyczny głos – zaś inni mówią, iż chciała założyć własny teatr, ale ze względów finansowych, to się Jej nie udało!

Nie wiemy o Niej prawie nic, bo nic o Jej życiu prywatnym, ale najważniejsze, że pozostawiła po sobie cudowną poezję śpiewaną i jak dotąd nikt jej nie dorównał.

Pozostanie w naszej pamięci tą jedyną, która  zostawiła nam cudowne pieśni w mistrzowskim wykonaniu.

Dla mnie ten dzień był bardzo smutny, a kiedy w telewizji było o Niej wspomnienie, to tak po ludzku się zryczałam,  bo oto odchodzi moja młodość i fascynacja!

Któż może o Niej więcej wiedzieć – jak nie Tomasz Raczek, który tak Ją dzisiaj wspomniał!

„Tomasz Raczek
2 godz.

Zmarła EWA DEMARCZYK, największa interpretatorka polskiej piosenki aktorskiej. Była tak skoncentrowaną doskonałością, że jej piosenki można było smakować latami, bez obawy że utracą swoją siłę i intensywność. Jeździłem za nią po Polsce, byle tylko dostać się na jej koncert. Bywało, że siedziałem na scenie, wpuszczony przez nią za kulisy.
Pisałem o niej wielokrotnie. Raz nawet miałem zaszczyt podpisywać razem z nią swoją książkę „Karuzela z madonnami”, w której był poświęcony jej rozdział. Podpisywała go, bo uznała, że udało mi się uchwycić prawdę o niej. To był wspaniały moment – we Wrocławiu. Dostałem wtedy także od niej numer telefonu, jej płyty z autografem i obietnicą, że się kiedyś jeszcze spotkamy, nagramy długi wywiad, może film dokumentalny. Ale tak się nie stało. Dzwoniłem, próbowałem. Moment minął a Ewa Demarczyk świadomie pogrążała się w odmętach zapomnienia.
Dziś znów wszyscy o niej mówią. Tak bywa w chwili śmierci. Dopóki chcecie się jeszcze czegoś o niej dowiedzieć, przypominam mój tekst o niej z książki. Ten tekst, który sama uznała za sprawiedliwy wobec jej sztuki.
Ciemność. Po chwili punktowiec oświetla drobną, kobiecą sylwetkę przy mikrofonie. Demarczyk stoi skupiona, w czarnej prostej sukni bez żadnych ozdób. Za nią ośmiu muzyków ubranych w czarne garnitury, pod muchą, dyskretnie eleganckich. Pierwsze dźwięki. Stare piosenki mieszają się z nowymi. Słowa polskich wierszy – z obcymi, czasem odbieranymi tylko emocjonalnie, bez rozumienia treści.
Demarczyk śpiewa poemat Goethego „Nähe des Geliebten”, a za chwilę piękny wiersz niezwykłego poety z Salzburga, Georga Trakla („Muzyka w Ogrodzie Mirabel”). Ciepłe i piękne rosyjskie „Do babuni” Mariny Cwietajewej graniczą o moment tylko z rytmem „Ognia nocy św. Jana” chilijskiej laureatki Nagrody Nobla, Gabrieli Mistral. Wreszcie delikatne, nierzeczywiste słowa rodem jakby z jakiegoś niespokojnego snu, poezji Roberta Desnosa. Wszystko to dociera do nas jednym strumieniem niezwykłości.
Na scenie: czarne kotary, na czarno ubrani muzycy i w czarnej, prostej sukni Ewa Demarczyk. Muzyka jest gdzieś między nimi, równie elegancka jak oni i także pogrążona w mroku. Kilka reflektorów czasem tylko rozjarzy się rosnącą emocją. Ale twarz Ewy Demarczyk jest przez cały czas wyraźna: wykrzywione w grymasie usta i nieprzytomne oczy szalonej spirytystki. To za jej sprawą w naszych myślach pojawiają się różnojęzyczni bohaterowie nieszczęśliwych miłości.
Rebeka. Twarz Demarczyk opowiada smutną historię żydowskiej dziewczyny. Zahipnotyzowani, wpatrujemy się w jej oczy, a tam – stara studnia, zrozpaczona kochanka i.. odjeżdżająca limuzyna. Tylko chwila całkowitej ciemności oddziela ten obraz od następnego. Znowu punktowiec oświetla twarz Demarczyk i znowu odczytamy z niej inną opowieść: o dawnym balu, „Grand Valse Brillante”.
W jej śpiewie nie słychać wysiłku. Obrazy malowane są półgłosem; tylko w kulminacjach piosenek Demarczyk pozwala sobie na wykorzystanie jego całej mocy. Wtedy (poemat Goethego, „Taki pejzaż”) słychać jak wspaniały to głos i z jaką maestrią się nim posługuje. Rozumie się każde słowo, co ja mówię – każdą sylabę, w najtrudniejszych, nawet najbardziej karkołomnych piosenkach („Karuzela z madonnami”). „Taki pejzaż” to wręcz śpiewanie poszczególnych fonemów; koncert dźwięków, które nie mają już prawie znaczenia słów. Taki pejzaż.
Znów ciemność. Publiczność bije brawo i brzmi to jak niedelikatność. Był sobie skrzypek… Muzyka staje się tak sentymentalna, że aż nie można się przed nią obronić. Demarczyk patrzy przed siebie: jakby wspomina czy rozmawia z kimś, potem oddala się a koło nas pojawia się skrzypek Sercowicz. Metr dalej prawdziwy skrzypek wykonują swoją partię. Kierownik zespołu muzycznego i zarazem kompozytor większości piosenek, Andrzej Zarycki, podchodzi do piosenkarki. Razem z nią zaśpiewa o „Ogniu w noc św. Jana” i za każdym razem w refrenie powita go śpiewny uśmiech Ewy.
„Tomaszów”, „Pieśń nad pieśniami”, „Sur le Pont d’Avignon”, „Wiersze Baczyńskiego”, „Cyganka”. A potem Demarczyk gwałtownie odwraca się i zbiega ze sceny. U szczytu muzycznej emocji. Pozostaje nienasycone apogeum, które zamiera. Na sali elektryczność. Między sceną i widownią jest takie napięcie, że można by zapalić żarówkę. Oklaski trwają długo, ale nie ma bisu. Tych miłosnych „Dziadów”; teatru, w którym muzyka spełnia rolę medium wywołującego duchy kochanków, nie da się powtórzyć. Demarczyk ukłoni się sztywno i zbiegnie ze sceny. Seans skończony. Niech nienasycenie czyni legendę. Niech wraca wspomnienie nie powtórzonego.
Kiedyś udało mi się podejrzeć Ewę Demarczyk podczas próby. Ze zdumieniem słuchałem znanych sobie piosenek, śpiewanych zupełnie „na zimno”, bez emocji. Nie było napięcia, nie było oprawy, tylko misternie układane dźwięki. Spokojnie i dokładnie. Podczas koncertu wydawało się to takie naturalne, niesamowite samo przez się. Ale przecież to inscenizacja, teatr.
Ten efekt Demarczyk starannie wypracowała. Najpierw posiadła technikę aktorską i muzyczną (szkoła teatralna i muzyczna). Do niej dodała intuicję, dzięki której potrafiła zaprojektować nieomylnie trafną inscenizację każdego utworu. Wiedziała kiedy wzmocnić światło reflektorów, kiedy się odwrócić i wreszcie kiedy – wykorzystując emocję chwili – nagłym ruchem, nieoczekiwaną ucieczką ze sceny podkreślić jej wymowę. Śpiewane przez nią wiersze czasem były wyrafinowane a czasem banalne jak słowa jarmarcznej piosenki. Wyłaniające się z nich chmurne postacie, rysowane głosem i nastrojem, złożyły się na spójną wizję posępnego świata, pełnego daremnej tkliwości, samotności, buntu i nieśmiałej nadziei. To nieprawda, że Demarczyk była Czarnym Aniołem polskiej piosenki. Ona całkiem świadomie grała rolę Czarnego Anioł”.

Niebo złote ci otworzę,
w którym ciszy biała nić
jak ogromny dźwięków orzech,
który pęknie, aby żyć
zielonymi listeczkami,
śpiewem jezior,
zmierzchu graniem,
aż ukaże jądro mleczne ptasi świt.
Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne – obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył.Kto mi odda moje zapatrzenie
i mój cień, co za tobą odszedł?
Ach, te dni jak zwierzęta mrucząc,
jak rośliny są – coraz młodsze.I niedługo już – tacy maleńcy,
na łupinie z orzecha stojąc,
popłyniemy porom na opak
jak na przekór wodnym słojom.i tak w wodę się chyląc na przemian
popłyniemy nieostrożnie w zapomnienie,
tylko płakać będą na ziemi
zostawione przez nas nasze cienieZiemię twardą ci przemienię
w mleczów miękkich płynny lot,
Wyprowadzę z rzeczy cienie,
które prężą się jak kot,
Futrem iskrząc zwiną wszystko
W barwy burz,
w serduszka listków,
w deszczu siwy splot.Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne – obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył.
Długa wijącą się wstęgą głos ciepły w powietrzu stygnie,
aż jego dosięgnie w zmroku i szept przy ustach usłyszy.
„Kochany” – szumi piosenka i głowę owija mu, dzwoni
jak włosów miękkich smugą, lilie z niej pachną tak mocno,
że on, pochylony nad śmiercią, zaciska palce na broni,
i wstaje i jeszcze czarny od pyłu bitwy – czuję,
że skrzypce grają w nim cicho, więc idzie ostrożnie powoli,
jakby po nici światła, przez morze szumiące zmroku
i coraz bliższa jest miękkość podobna do białych obłoków,
aż się dopełnia przestrzeń i czuje jej głos miękki
stojący w ciszy olbrzymiej na wyciągniecie ręki.
„Kochany” – szumi piosenka, więc wtedy obejmą ramionaLas nocą rośnie.
Otchłań otwiera 
usta ogromne, chłonie i ssie.Przeszli, przepadli; dym tylko dusi
i krzyk wysoki we mgle, we mgle.Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne – obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył.
K.K Baczyński
Obraz może zawierać: 1 osoba, noc i zbliżenie

Moja Mama odeszła!

 

Obraz może zawierać: 3 osoby, uśmiechnięci ludzie, ludzie siedzą i w budynku

Przez 85 lat moja Mama nie chorowała poważnie nie licząc zapalenia wyrostka robaczkowego i długo po tym, poważnej infekcji układu moczowego.

W młodszym wieku miała operację tarczycy i to chyba wszystko, co związane było ze służbą zdrowia.

Serce jak dzwon!

Myślała, że jest mocna i niezniszczalna, bo w zasadzie taka była, aż zjawił się rak -niespodziewanie.

Do końca, nawet leżąc już w łóżku broniła się z całych sił przed śmiercią i wciąż myślała, że się jej nie da i ona Jej nie pokona, bo przecież tyle razy dała radę.

Będąc już w agonii nagle się podniosła i złapała moją Córkę za sweter, aby dać kolejny raz sprzeciw zbliżającej się śmierci.

Nie chciała odchodzić za żadne skarby i tak bardzo się tego bała, że pielęgniarka widząc jej proces odchodzenia powiedziała, że czegoś takiego nigdy w swojej pracy nie widziała.

Zawsze czułam, że Ona odejdzie w jakąś ważną datę dla rodziny, albo w jakieś ważne święta w kalendarzu.

Była chora i myślałam, że może odejdzie w Wigilię, a potem, że może w Nowy Rok.

Potem, że może w swoje urodziny, albo w moją rocznicę ślubu, ale nie!

Odeszła w urodziny mojej Wnusi, bo tak zawsze pilnowała dat, aby nie zapomnieć o nikim i zrobić choć malutki prezent ze swojej niewielkiej emerytury.

Te ostatnie dwa lata Jej choroby upłynęły mi dosłownie na „pstyk” i nawet nie wiem kiedy dosłownie.

Wszystkie dni zlały się w jakąś całość, tak jakby w jeden dzień i nie pamięta się, co było przedtem i ile razy odgrzewało się dla Niej obiad i ile razy podało pić, zmieniło się pampersa.

Stanęłam tak dziś nad Nią, kiedy już nic nie czuła i się zapadłam w sobie, bo zdałam sobie sprawę z tego, że już nigdy nie zaniosę Jej  ulubionego rosołu!

Wiem jedno, bo siebie znam, że będę pamiętała tę chwilę, kiedy stało się, że już nigdy  nie porozmawiamy o polityce, którą się interesowałaś żywo i nigdy już nie zjesz mojej galarety,  którą chwaliłaś.

Zawsze Ciebie kochałam, choć obie byłyśmy oszczędne w wynurzeniach, bo słowo kocham prawie nie padało z żadnej ze strony.

Przez te dwa lata przeczołgałaś nas wszystkich i wystawiłaś na próbę i nas bardzo zmęczyłaś i do końca swojego życia będę się zastanawiała po co?

Koniec, finito i jakoś trzeba się pozbierać i jakoś trzeba żyć dalej, choć wiem, że nie jeden raz z policzka spłynie łza.

Żegnam Ciebie moja ukochana Mamo!

 

 

Mama czekała na wiatr, co rozgoni

Ciemne skłębione zasłony

Stanęła dzisiaj na „RAZ!”

Z Bogiem – twarzą w twarz. 

11.50 / 01.02.2019 [*]

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, niebo, drzewo, roślina i na zewnątrz

Żałoba

Obraz może zawierać: 7 osób, tekst

 

Urodziłam się w Gdańsku – Oliwie i dlatego, to miasto jest mi bliskie, choć byłam w nim tylko raz, bo los zepchnął mnie bliżej granicy zachodniej.

Kiedy w dokumentach pisałam miejsce urodzenia, to zawsze roznosiła mnie duma, że to w Gdańsku się właśnie urodziłam – w mieście powstania „Solidarności”.

Zamordował szaleniec bestialsko Włodarza tego, jakże pięknego miasta – Pawła Adamowicza – Ojca, Męża, Prezydenta..

Człowiek, który miał świra na punkcie tego miasta i tak dużo dla niego zrobił, a miał plany na więcej, zginął z rąk polskiego terrorysty, który nauczył się jak skutecznie zadawać ciosy nożem.

Matka mordercy ostrzegała organa, że jej syn jest niebezpieczny, bo miał chore wizje, ale w Polsce procedury są tak nieprecyzyjne, popsute przez Ministra Sprawiedliwości, że nikt się ostrzeżeniem nie przejął i stał się dramat.

Za rządów tego nierządu można z powodzeniem wieszać zdjęcia polityków na szubienicy, publikować akty zgonu i można maszerować z gestem – Heil Hitler i w obecnym czasie tym ludziom nie spadł włos z głowy, bo ten rząd daje przyzwolenie na te draństwa.

Zamordowanego Prezydenta żegnał cały Gdańsk nie godzący się na tę zbrodnię.

Zamordowanego Prezydenta żegnali normalni, zdrowi na umyśle Polacy, których ta zbrodnia przeraziła i odebrała im oddech, a pojawił się wielki, wielki smutek i ból.

Siedzę z Mężem i śledzimy uroczystości i chlipiemy i nie jesteśmy w stanie pojąć jak mogło do tego dojść.

Mój Mąż nawet płacze więcej, bo solidaryzuje się z Prezydentem, gdyż tak samo kocha ludzi i ogromnie lubi im pomagać!

Jesteśmy w wielkim współczuciu dla Rodziny Prezydenta i gdańszczan.

Polska Policja pod rządami tego nierządu jest tam, gdzie wychodzą ludzie z białymi różami, a zabrakło jej by choć minimalnie ochraniać WOŚP, a więc po co Polsce taka Policja upolityczniona.

To wasza wina PiS-e, że mając wszystko w łapach sprawiliście, że Polska jest krajem niezabezpieczonym i wrogim zwykłym Obywatelom.

Wiedziałam, że na pogrzeb Prezydenta przyjdzie wielu mieszkańców miasta, ale nie spodziewałam się takiego zrywu Polaków udręczonych tą straszną zbrodnią.

Podobno dziś żegnało Prezydenta 53 tysiące ludzi! Ogromna siła, ogromna moc i wiele łez, oraz zadumy i bólu.

W tym kondukcie żałobnym szli też ludzie, których przekupiliście 500+, a więc sami widzicie, że to przestało działać i ludzie przejrzeli na oczy!

Siedzicie tam politycy PiS i trzęsiecie gaciami, bo ten mord zabrał wam suwerena, który nigdy nie zagłosuje na was, a ilu jest nas milionów, że was nienawidzą za to, że z Polski zrobiliście kraj nienawiści i wzbudziliście w psychopatach mordercze instynkty.

Na was głosowało zaledwie 5 milionów Polaków, a reszta tj. – 35 milionów dziś opłakiwało mord na dobrym człowieku, który służył Polsce!

Przyjdzie wam za to zapłacić, a to będzie tak, że postawi się was przed sądy, bo za winy należy się kara i wy już o tym wiecie!

Przez trzy lata zastanawiałam się nad tym, co musi się w Polsce wydarzyć, by odsunąć ten nierząd od władzy i stał się ten mord.

To będzie wasz gwóźdź do trumny – jesteście już politycznym trupem.

To dziś uwolniło się dobro od ludzi i bezinteresowne działania, bo czytamy:

Zadzwoniła teściowa z Gdańska. Człowieku, który masz warsztat w okolicach Europejskiego Centrum Solidarności i przez cały wczorajszy dzień rozdawałeś gorącą herbatę ludziom czekającym na zimnie, by pożegnać Prezydenta. Ukłony w pas dla Ciebie!

BĄDŹMY DLA SIEBIE BLISCY BO NAS ROZDZIELAJĄ
Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielają
I co chwila nam ziemia pęka pod stopami
A te okrawki
Kraju na którym stoimy 
Z hukiem od siebie w ciemność odpływają

Bądźmy dla siebie bliscy kiedy się boimy
Gdy byle kamyk może poruszyć lawiny
Bądźmy dla siebie bliscy kiedy ciemne góry
Odpychają nas nagle swoim ciałem zimnym

Bądźmy dla siebie wierni kiedy rosną mury
Bo tyle w nas jest siebie ile ciepła tego
Które weźmiemy od kogoś drugiego
A drugi od nas weźmie i w sobie zatai

Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielają

Ernest Bryll

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, noc i tłum

To ten rząd jest odpowiedzialny za mord w Gdańsku!

Znalezione obrazy dla zapytania kaczyński w sejmie

Ostrzegam kochanych blogerów, że nie jesteśmy bezpieczni w sieci, bo jesteśmy czytani przez naprawdę różne osoby i w związku z tym narażeni jesteśmy na donosy na Policję i Prokuraturę.

Ta tendencja wzrosła po mordzie na Prezydencie Gdańska, zabitego na oczach Narodu Polskiego i czytajcie:

Lila's Avatar
Stały bywalec
Zarejestrowany: Feb 2007
Miasto: Polska
Posty: 46 695
Domyślnie

Cytat:
Polska Policja
‏@PolskaPolicjaW ostatnim czasie odnotowujemy większą ilość nieodpowiedzialnych
wpisów w sieci odnoszących się do różnych osób z różnych środowisk i opcji.
Apelujemy o rozwagę i odpowiedzialność‼️Nikt w sieci nie jest anonimowy. Działamy w każdym przypadku konsekwentnie.

Nareszcie.
Zgłaszać tych co obrażają polskich polityków,
także na blogach i fb.
A tam będzie duuuużo pracy.

Wiem, że mojego bloga owa Lila czyta, ale akurat tej osobie nie będzie się chciało, ale czytają nas inni i jest w gronie tych ludzi wiele osób mściwych i żądnych sensacji!

Dlatego uważajcie na słowa w swoich wpisach blogowych, bo robi się coraz groźniej i zwykły, szary człowiek może być w każdej chwili wezwany.

Ja to już przeżyłam, kiedy Policja zapukała do mojego domu i skonfiskowała mi komputery i dlatego Was ostrzegam, abyście ważyli każde słowo.

Po śmierci Prezydenta Gdańska lawinowo wzrośnie liczba sygnalistów i donosicieli, którzy będą donosić z podaniem nazwy bloga, profilu na Facebooku, linku i tak dalej!

Dorastałam w czasach PRL-u i nawet wtedy nie stosowano nienawistnego języka w stosunku do Narodu, a  upłynęło zaledwie 3 lata rządów PiS i ja jako Polka i Wy jako Polacy zostaliśmy znieważeni przez partię rządzącą do granic niewiarygodnych -czytajcie niżej!

Zamordowano Prezydenta Gdańska i można zadać sobie pytanie dlaczego do tego doszło?

Doszło dlatego, że ludzie młodzi „Wszechpolacy” wystawili Prezydentowi Gdańska  -akt zgonu.

Dlatego doszło do tej zbrodni, że młodzi ludzie ośmieleni słownictwem partii rządzącej w głowach tworzą sobie zbrodnicze wizje i zabijają.

Ja jestem Polką z krwi i kości i tak wychowałam swoje Dzieci i nigdy nie wkładałam im do głowy, że Polska, to jest złe miejsce do życia. Nigdy!

Jednak współczesna młodzież, kiedy czyta jak poniższe – zabija z premedytacją i nienawiścią.

Nagle przez 3 lata dowiedziałam się, że jestem:

rowerzyści, wegetarianie, absolutny establishment, łże-elity, ciemny lud, lemingi, element animalny, ukryta opcja niemiecka, element antypatriotyczny, nie-naród polski, mający krępującą przeszłość, ci, którzy utracili władzę, przywileje i wpływy, ludzie finansowani przez żydowską finansjerę, odspawani od stołków, ludzie którzy mają niesprawne głowy, ludzie posiadający gen zdrady, nie naród polski, popiskujący, nie mający nic wspólnego z tradycyjnymi, polskimi wartościami, ludzie oderwani od koryta, ci którzy w ostatnim czasie wiele stracili, uprawiający politykę wstydu, gestapowcy, obrońcy korupcji, gardzący polskością, dzicz, faszyści, komuniści i złodzieje, oszuści, kolaboranci, konfidenci, targowiczanie, zdrajcy, oprawcy z UB, gorszy sort, ubeckie wdowy, lewackie świnie, esbeki, hołota, zwyrodnialcy, koderaści, kodomici, lewaccy ekoterroryści, element animalny, Targowica, łotry, lumpy polityczne, awanturnicy, bojówki KOD, mordy zdradzieckie, kanalie, kawiorowe protesty, establishment, wymuskane twarzyczki, lewaki, zdrajcy, ubeki, esbecy, UBywatele ubeckie wdowy, mainstream, bolszewicy, grupa ludzi w Polsce, którzy nie cieszą się z tego, że Polska jest niepodległa, broniący „układu”, donosiciele, szmalcownicy, bydło, swołocz, konfidenci, ścierwo ubeckie, folksdojcze, warchoły, hałastra, chuligani, ludzie pragnący by Polska stała jak najniżej, ci którzy się dali uwieść propagandzie, otumanieni, depczący wszystko co dla Polaków święte, ci, którzy utracili władzę, przywileje i wpływy, ludzie finansowani przez żydowską finansjerę, świnie, łajdaki, mendy, kreatury, ci którzy stoją tam, gdzie stało ZOMO, ubeckie szmaty, resortowe dzieci. lewactwo.
10 listopada 2017
Marszałek Joachim B. prosił o przykłady kiedy posłowie PiS zachowywali się niegrzecznie.
Proszę bardzo. Tak na szybko. Łącznie z jego własnymi.
– Ty głupku, zjeżdżaj stąd. – Ryszard Terlecki, PiS
– Ty pajacu! – Ryszard Terlecki, PiS
– Gościu, chcesz się doigrać? – Iwona Arent, PiS
– Dzieckiem się zajmij, kobieto! – Beata Mazurek, PiS
– Tak naprawdę zebrał się zespół kolesi…- Beata Mazurek, PiS o sędziach Trybunału Konstytucyjnego
– Dyktatura kobiet! – Marek Suski, PiS
– Sejmowi chuligani, Schleswig-Holstein typu Deutschland. – Krystyna Pawłowicz, PiS
– Nie drzyj się! – Krystyna Pawłowicz, PiS
– Zjeżdżaj stamtąd, Rysiek! Won! Zjeżdżaj już! – Krystyna Pawłowicz, PiS
– Zamknijcie mordy, tak jak prezes powiedział, zdradzieckie mordy. – Krystyna Pawłowicz, PiS
– Spierdalaj. – Krystyna Pawłowicz, PiS
– Zapraszam Cię na solo bydlaku! – Dominik Tarczyński, PiS (do Lecha Wałęsy)
– Zamknąć gęby! – Dominik Tarczyński, PiS
– Won! – Dominik Tarczyński, PiS
– Komuniści i złodzieje. – Joachim Brudziński, PiS
– Ten lubelski błazen… – Joachim Brudziński, PiS
– Od jednego śmiesznego posła usłyszałem… – Joachim Brudziński, PiS
– Jeżeli to jest naród, to rozumiem, że to jest ten naród, który miał krępującą przeszłość w SB i UB. Ale to nie jest naród polski. – Żalek
– Mam apel do tej części sali lewej, żeby opanowała chamstwo lewackie swojej przedstawicielki, która bez obrażania kogokolwiek nie potrafi po prostu mordy swojej otworzyć. – Krystyna Pawłowicz
– Zamknij się, targowico! – Krystyna Pawłowicz
– Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata! Niszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami! – Jarosław Kaczyński, PiS
– Jesteśmy ludzkimi panami, bo jesteśmy panami, w przeciwieństwie do niektórych. – Jarosław Kaczyński
– To my jesteśmy ludźmi pierwszej kategorii. – Andrzej Duda
– Olać to mogę twoją matkę. – Dominik Tarczyński
Uzupełnione o kilka wypowiedzi tzw. dziennikarzy i tzw. satyryków:
– Właśnie widziałem w tv p. Annę Dryjańską. Ty wyjątkowa czelność że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana a jednak ją mama urodziła – Ziemkiewicz
– Ładne laski idą na dyskotekę, a brzydkie, których nikt nie chce bzykać, to idą na demonstracje. I mówię: ta? O Jezus, o Boże. Tak stałem i myślałem i doszedłem do wniosku: kto to rucha? Doszedłem do wniosku, że nikt. I dlatego idą w tej manifestacji. – Roman Sklepowicz
– To są ameby, sklonowane owce, które porównują Marsz Niepodległości i banda skończonych jełopców śmie porównywać marsz patriotów z spędem feminazistek, z jakimś dziadostwem intelektualnym. Wieszakowate pasztety z wąsem. – Marcin Rola.
– Jego naturalne środowisko ekologiczne to wszy, mendy, gnidy, pluskwy, muchy plujki, żuki gnojniki. I to jest również jego elektorat. – Jan Pietrzak
– O ciągnięciu Pani pewnie wie lepiej ode mnie – Ryszard Czarnecki
– Podczas II Wojny Światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein. – Czarnecki

Moje światełko dla śp. Prezydenta Gdańska – łzy leją się strumieniami z oczu moich i Męża!

Nie potrafimy się pogodzić z tym mordem!

Obraz może zawierać: świeczki i w budynku

 

http://wyborcza.pl/7,95891,24241265,barbarzynstwo-i-grubianstwo-czyli-kto-szarancza-wojuje-od.html