Edyta weszła właśnie w wiek emerytalny po 40 latach pracy. Nie musiała jeszcze, ale chciała. Chciała odpocząć i mieć już czas tylko dla siebie. Była po ciężkim rozwodzie z mężem, który znalazł sobie młodszy model, a ponieważ zawsze świetnie zarabiał na kierowniczym stanowisku, to młodszy model nie miał żadnych obaw i skrupułów, to właśnie udało się mu rozbić małżeństwo z 30 letnim stażem.
Edyta bardzo to przeżyła, aż tak bardzo, że musiała przez rok przeleżeć na kozetce u psychologa. Pomogło i odzyskała wiarę w siebie. Ponownie chciało jej się żyć i uśmiechać do losu, no bo któż tam wie, co zdarzyć się jeszcze może. Była otwarta na nowe znajomości, ale się nie spieszyła. Jeśli ma przyjść jakaś odmiana, to się zjawi.
Postanowiła na zasłużonej emeryturze dużo jeździć na wczasy, bo było ją na to stać. Odwiedzała muzea i galerie. Pragnęła chłonąć swoją wrodzoną wrażliwością – życie. Zawsze była otwarta na dobre kino i książkę, a więc sobie nie żałowała smakować sztukę.
Dzieci były za granicą, a więc kontakt z nimi rzadki, trochę ją smucił, ale od czego są w końcu telefony? Tak, są telefony, ale stały się one coraz rzadsze od koleżanek i znajomych z pracy. Nie chciała się narzucać i z czasem poczuła się osamotniona. Na początku znosiła to i nie było jej smutno, ale z czasem zaczynała jej ta samotność doskwierać. Lubiła swój dom, a więc przybyło w nim więcej kwiatów i zdecydowała się na zmianę wystroju. Kupiła nowe meble, zmieniła zasłony i po remoncie postanowiła być szczęśliwa. Remont trwał dość długo, ale zakupy nowych kafelek i innych towarów potrzebnych – sprawiało jej przyjemność. Nie miała czasu myśleć.
Pewnego poranka obudziła się, a za oknem już świeciło poranne słońce. Promienie skradały się nieśmiało otulając jej pościel i ją. Powinno to sprawić, że zacznie przyjemnie kolejny dzień, a jednak nie chciało jej się wstać. – Może jestem przemęczona, pomyślała i postanowiła ten dzień poświęcić na słodkie lenistwo z książką przez cały dzień. Zrobiła sobie śniadanie i wskoczyła ponownie do łóżka. Wieczorem obejrzała dobry film i tak minął jej dzień na nic nie robieniu.
Następnego poranka oblał ją smutek i znów nie chciało jej się wstać, tak jakby uleciało z niej życie. – Co jest ze mną – zaniepokoiła się. – Muszę zacząć normalnie żyć i z ledwością wygramoliła się z pościeli.
Usiadła na fotelu i zastanowiła się dlaczego tak dziwnie się czuje. – Może to samotność i ta wszechobecna cisza tak ją zwaliły z nóg – zgadywała.
W telewizorze była pogadanka o seniorach, którzy uczą się obsługiwać komputery i z nich korzystać. Zaciekawił ją temat i po szybkim prysznicu postanowiła iść do sklepu i dowiedzieć się jaki sprzęt komputerowy będzie dla niej łatwy w obsłudze.
Za dwie godziny ustawiła swoje cacko tuż przy oknie na biurku. Była ciekawa tego świata tam, w tym niepozornym okienku. Nie była taka zielona, bo w pracy korzystała z programu komputerowego potrzebnego jej do wykonywania paru czynności. Wiedziała czego chce poszukać i wpisywała frazy w wyszukiwarkę i nagle znalazła się na portalu randkowym.
Ileż ludzi jest na tym świecie, poszukujących drugiej połówki – pomyślała. Zaczęła czytać ich oferty i wymagania i często się uśmiechała pod nosem, jakie to ludzie umieszczali wpisy, aby się zareklamować. Wszyscy bez wad i niezmiernie rodzinni oraz wrażliwi. Akurat!
Drogą prób i błędów wgrała na portal randkowy swoje zdjęcie. Wyglądała na nim bardzo szykownie, w małej czarnej i w czerwonych szpilkach. Edyta była bardzo apetyczną kobietą i zawsze się podobała płci przeciwnej.
Była ciekawa co z tego wyniknie i za kilka godzin miała na swoim profilu 15 ofert, którym pilnie się przyjrzała. Na kilka odpowiedziała, resztę ominęła jako nic nie znaczące. Cieszyła się, że jej profil wzbudził zainteresowanie. – Może spotka jeszcze szykownego pana, który potowarzyszy jej w wędrówce przez dalsze życie – nieśmiało marzyła.
Pewnego dnia, kiedy odkryła swój profil, ktoś napisał, że jest bezwstydną, starą babą polującą na facetów. Wiadomość zawierała obraźliwe słowa i pisał to ktoś, kto ją zna. Nie wzięła sobie tego bardzo do serca, bo wiedziała już, że sieć rządzi się swoimi prawami i wywaliła komentarz na zawsze. Niestety, ale wpisy były coraz bardziej brutalne, naszpikowane wymysłami i obelgami. Ktoś miał bardzo rozbudowany słownik i skutecznie ją zaszczuł. Usunęła profil i już nigdy więcej tam nie zajrzała.
Korzystała dalej z Internetu, ale bardzo zachowawczo, jako obserwatorka bardziej, niż dyskutantka.
Pewnego dnia w jej skrzynce na listy znalazła list w kopercie bez adresu. List został przez kogoś włożony, a napisany był na klawiaturze, tak aby nie można było poznać charakteru pisma. List był z groźbami i wymyślonymi historiami, jakoby Edyta narobiła przekrętów w pracy księgowej, a także przekazania owych materiałów do prokuratury.
Nie miała nic na sumieniu, a więc list porwała na drobne kawałki wyrzucając do kosza. Zrobiła sobie kawę i włączyła telewizor, aby opadły ją emocje. Nie chciała już o tym myśleć, ale czuła, że ktoś chce ją zniszczyć i oczernić w miejskim środowisku.
Pewnego razu idąc ulicą po zakupy, zauważyła duży plakat na drzewie z napisem, że Edyta ta i ta z nazwiska jest złodziejką i okradła zakład pracy i sobie teraz dobrze żyje.
Zdjęła plakat nerwowym ruchem i skierowała się na policję. Okazało się, że takich plakatów w mieście było więcej i policja już o tym wiedziała. Obiecali jej, że zajmą się sprawą, ale na to trzeba czasu.
Uspokojona wróciła do domu, ale kiedy podeszła pod drzwi mieszkania, zauważyła, że jej drzwi oblane są śmierdząc mazią i zostawiono kartkę – zniszczę cię, to tylko kwestia czasu! Kolejny dowód trafił na policję i znów usłyszała, że sprawą się zajmą, ale muszą mieć więcej czasu.
Poczuła się zastraszona i zamykała się w domu na wszystkie możliwe zamki. Pozamykała wszystkie okna i zaciągnęła rolety, aby nie widzieć świata. Wyłączyła telefon, bo wciąż przychodziły sms-y z groźbami i wulgaryzmami. Zaszczutą Edytę widziano jak ukradkiem przemierza ulice, aby kupić sobie coś do zjedzenia. Policja milczała i poczuła się w tym wszystkim osamotniona.
Kiedy pewnego poranka zauważyła, że ma porysowaną karoserię samochodu, zgniecioną kamieniem maskę i przebite wszystkie opony, wzięła z samochodu linkę i….. – powiesiła się w piwnicy.
Po jej pogrzebie policja odkryła IP osoby winnej i namierzyła jej telefon. Okazało się, że sprawczynią tej tragedii był młodszy model, który był bity i katowany przez męża Edyty!