Archiwa tagu: starość

Wiele tematów dzisiaj!

Lubiłam kiedyś z M jechać na grzyby późną jesienią, bo wówczas pojawiają się zielonki i siwki, które nazywają się też gąskami.

Dziś wypad do lasu zrobił M sam i przywiózł pół koszyka właśnie gąsek.

Zrobiłam je w sosie, a jest to bardzo proste.

  • grzybki trzeba umyć i osączyć z wody,
  • na dnie szerokiego garnka stopić dwie łyżki masła,
  • dodać dwie, pokrojone w piórka cebule i je zeszklić,
  • następny krok, to dodanie grzybów i poczekać jak one puszczą swój własny sok,
  • posolić, popieprzyć i dodać trzy łyżki zahartowanej, kwaśnej śmietany i to wszystko.

Jakie walory mają grzyby więc:

„Grzyby zawierają sporo białka, nawet do 4 proc. błonnika, ale również witamin z B1, B2, C i E. Dostarczają także praktycznie niespotykanej w pokarmach roślinnych witaminy D. Są źródłem potasu, fosforu, magnezu, wapnia, miedzi oraz żelaza, selenu i cynku”

Dzisiaj trochę zeszło w kuchni, bo ugotowałam kapuśniak z kwaśnej kapusty na żeberkach.

Od Córki dostałam tak pyszną kapustę, że w życiu nie jadłam smaczniejszej i co rusz sobie ją podjadam, bo ma dużo witamin.

Mam w domu trzy storczyki, które marnieją po przyniesieniu do domu z kwiaciarni i po jakimś czasie opadają im kwiaty, co mnie smuci.

Niestety, ale chyba nie mam ręki do tych kwiatów, ale na to skarży się wiele osób.

Oglądam na YT sporo filmików, aby ożywić moje storczyki i żeby zaczęły na nowo kwitnąć.

Otóż dowiedziałam się, że lubią one kwaśne podłoże i uwielbiają, aby podlewać je wodą niekoniecznie z kranu, bo najlepiej deszczówką.

Jeśli takiej nie mamy, to niech woda z kranu odstanie i nabierze temperatury pokojowej.

Dobrze jest zmiażdżyć dwa – trzy ząbki czosnku i dodać to do wody.

Podobno uwielbiają wodę z sokiem z cytryny, albo rozcieńczone piwo.

Porad w sieci są setki i nie wiadomo na co się zdecydować, bo storczyki to są kapryśne rośliny.

Podobno po takich kuracjach one będą kwitły jak szalone.

Mój Boże mamy wciąż problem z Teściową, a Mamą mojego M.

Dostała nowe leki od lekarza, ale zdaje się, że są za mocne, bo się przewróciła i rozbiła sobie głowę.

Dobrze chociaż, że pozwoliła sobie na pampersy, bo długo się wzbraniała.

Widać, że gaśnie.

Odnośnie obecnej polityki, to cieszę się, że budzę się w Wolnej Polsce, a Elżbiecie Witek taki cios się należał od nas – od wyborców, a politycy głosujący na nie – nas posłuchali.

Jednego jej nie wybaczę, że kiedy w Sejmie był protest osób niepełnosprawnych, to ta gadzina zamknęła im łazienkę i toaletę.

Mie wybaczę jej też jak do Sejmu nie wpuściła Powstanki Wandy Traczyk – Stawskiej do niepełnosprawnych.

Te gesty nieludzkie dyskwalifikują całkowicie tę kobietę, bo to było podlejsze od reasumpcji!

Ludzie w sieci piszą!

Kaśka

  · 

Patrzę na Witkową i nie mogę się nadziwić. Ta kobieta naprawdę wierzy w to, co jej wmówiono.

„Nie będzie innego wicemarszałka poza mną…” Jaka skromna😂

„Jestem najdłużej urzędującym marszałkiem w III RP”😂 Jej nawet do głowy nie przyjdzie, że utrzymywano ja na tym stanowisku, bo jest mierna, bierna, tępa, pozbawiona moralności i pazerna na kasę! Modelowy wręcz słup Kaczyńskiego!

Łamała prawo, wierząc w słuszność wizji prezesa. Robiła to z butą, pogardą, pełnym wyrachowaniem… i wiarą w swoją sprawczość i wyjątkowość. Jakaż to żałosna, tragikomiczna postać… Upodlona, śmieszna kobieta, która uwierzyła, że jest „kimś”… Kaczyński wykorzystał ją i zeszmacił, jak ma to w swoim zwyczaju. Ona – jeszcze dziś dumna i pewna siebie – kiedyś zrozumie i zderzy się z rzeczywistością. Wszak epoka barier powoli się kończy, a zderzenie z rzeczywistością może okazać się bolesne…

Czy mi jej żal? W żadnym razie! Zapracowała!

Wszystkim wyjącym dziś prawicowym wichrzycielom przypominam:

Istotą demokracji jest naród! Naród, który ma prawo decydowania! Naród zdecydował 15.10.2023r., a wczoraj w sejmie przemówił po raz pierwszy! To nie posłowie odrzucili kandydaturę Witek! To naród stanowczo jej się przeciwstawił! Ja się tej kandydaturze sprzeciwiłam. On też, i ona, i oni wszyscy także! Posłowie nas tylko wysłuchali i spełnili naszą wolę! Tak wyglada demokracja! Polityk wykonuje wolę narodu i nie może godzić się na bycie narzędziem w rękach opętanych wizjonerów! Nigdy więcej!!!

Polityka to my!

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i Gabinet Owalny

Bez porozumienia!

Zrzut ekranu 2023-11-04 180058

Pogrzebałam w sieci i popytałam i znalazłam agencję o nazwie „Pomoc z miłością”

Można tam się zgłosić i spisać umowę na całodobową opiekę nad osobą starszą.

Cennik jest taki jak na tym zrzucie i jest trochę mniej jak opłata domu starości, ale i tak nikt nie chce partycypować w kosztach, a zwłaszcza osoba trzymająca kasę mojej teściowej.

U nas w mieście jest taki dom – nowiuśki, ale koszt to ponad 7 tysięcy złotych.

Z dzisiejszej rozmowy z nią wynikło, że przesadzam i znowu wszystko spełzło na niczym.

Jako synowa nie mam żadnych praw w temacie i uważam, że już nie powinnam się w to wtrącać, bo szkoda moich nerwów.

Wiem jedno, że teściowa może się przewrócić i złamać nogę, albo rozbić sobie głowę, a więc dopiero może ktoś się obudzi ze swojej pazerności.

Widocznie ktoś liczy na naturalny koniec w tej historii i przeciąga linę!

Ludzie różnie podchodzą do przemijania i kiedy przeczytałam, że aktor Piotr Fronczewski zajął się 94 matką, ani razu nie pomyślał, aby matkę oddać w obce ręce.

Mówił, że matka była najważniejszą kobietą w jego życiu, a opiekę nad nią traktował jak rekolekcje ważniejsze od pobranych w kościele.

Kończąc temat, to wiem, że zostanie tak jak jest i ja nie mam na to już wpływu.

Znowu dostałam bana na Facebooku za poniższe słowa!

„Morderstw na dzieciach dokonali Polacy – rodzice z nożem w ręku.
Tych morderstw nie dokonali emigranci”

Facebook zablokował mnie na 2 dni, bo zwróciłam uwagę na fakt, że to Polacy zabijają dzieci, a jeden z morderców jest poszukiwany w lesie już 3 tydzień.

Inny wyszedł z nożem na ulicę i zamordował dziecko z przedszkola, a inny tatuś połamał nóżki swojemu dziecko i takich przykładów  jest setki.

Nie słyszałam, aby w Polsce obcokrajowiec zamordował w dziecko.

Facebook to sekta już jest i w zasadzie już mi na nim nie zależy, bo jest tylko gorzej!

Samotność!

Nie wiem już, który raz ktoś dzwoni na domofon i informuje, że moja Teściowa wychyla się przez okno i krzyczy o pomoc.

Jest to prawie 90 – letnia kobieta i jak na razie opiekunka zatrudniona, to już jest za mało, a i opieka rodziny, to też już za mało, bo samotność sprawia, że starsza pani szaleje.

Raz nawet ktoś wezwał policję, bo Teściowa krzyczała, że jest głodna, co nie jest prawdę, bo jedzenie dostaje regularnie i jest pilnowana, aby zjadała posiłki.

Jeszcze do niedawna pozwalała się wykąpać mojej Córce, ale teraz wpada w szał i za żadne skarby nie daje się włożyć do wanny, a tego moja Córka już nie ma siły znosić.

Dwaj synowie Teściowej nie potrafią się dogadać w kwestii umieszczenia swojej matki w jakimś domu, bo jak wiadomo chodzi o pieniądze.

Do tego dochodzi problem, że obaj wciąż pracują.

Tylko brat mojego M trzyma jej kasę i jakoś tak szkoda mu ją wydać na matkę i zaczynają się tarcia.

Weszłam dzisiaj do sieci i szukam jakieś porady, aby w końcu jakoś postąpić, aby ten horror się skończył i jest parę rozwiązań, ale tym muszą się zająć jej synowie niestety.

Po dzisiejszej akcji na domofon jednak nie wytrzymałam i napisałam sms-a do brata mojego M!

Do tej pory nie odezwał się, bo pewnie się obraził, że mu przypominam, że matka ma demencję i czas szukać jakiegoś sensownego rozwiązania.

Może trzeba porozmawiać z MOPS-em, a może szukać porady od lekarza rodzinnego?

Może ktoś miał, lub ma takie dylematy i coś mi podpowie.

Koleżanka mojej Córki zatrudniła dwie Ukrainki na całą dobę i one się wymieniają i może to by było jakimś ratunkiem?

Co dalej!

Przeglądam oferty Domów Opieki Społecznej – całodobowe dla mojej Teściowej.

Przeglądam i oto w moim mieście taki powstał i jest na wysokim poziome, ale nikogo nie jest stać, aby za pobyt w nim płacić miesięcznie 6.500 złotych.

Wszyscy w rodzinie jesteśmy zaangażowani w tę opiekę, ale każdy z nas ma już coraz mniej siły, gdyż z miesiąca na miesiąc z Teściową jest coraz gorzej.

Przede wszystkim stała się agresywna i atakuje każdego, który jej pomaga i poświęca swój czas.

Nie wynika to z choroby głowy, a po prostu ze starości i pretensji do nas wszystkich.

Nie potrafi podziękować za troskę, a atakuje nas i wyzywa, ale nie chcę wdawać się w szczegóły.

Jest naprawdę wszystkim ciężko i właściwie nie mamy pomysłu, co z tym wszystkim zrobić.

Zatrudniliśmy już drugą opiekunkę, która nią się zajmuje, ale każda jest zła i niedobra, a kiedy opiekunka chce umyć podłogi, to zostaje znieważana i naprawdę trzeba mieć nerwy, by to wytrzymać.

Jedyną osobą, której jako tako daje się ogarnąć z higieną jest moja Córka, a i tak dochodzi do szarpaniny i zniewag, a mnie jako matki serce boli.

Wczoraj Córka walczyła z Teściową dwie godziny, by dała się wykąpać, a Córce ciśnienie skoczyło, gdyż otrzymała wiązankę i usłyszała, że kopnie ją w tyłek i takie inne zniewagi.

Każdy z nas ma już dość i głowię się, co można dla niej jeszcze zrobić i jak się zająć prawie 90 letnią kobietą.

Moja Teściowa praktycznie jest zdrowa, a czasami ja myślę, że ona przeżyje mnie, a jeśli odejdzie, to tylko ze względu na starość, a nie z powodu jakieś choroby.

Silna jest jak koń, a mimo to, nie docenia faktu, że ma przy sobie kochające ją osoby!

Z powodu takiej sytuacji jestem dość przygnębiona, bo jest to, jakby bez wyjścia i nie wiadomo, co będzie dalej i co nas jeszcze czeka.

A tak politycznie patrząc na naszą scenę polityczną, to posłuchałam dzisiaj wystąpienia Michała Kołodziejczyka – założyciela „AGROuni” i wydaje mi się, że nie ma szczerszego faceta w polityce i tak się zastanawiam, czy nie oddam na niego swojego głosu.

Wiem, że jestem zmienna jak chorągiewka, ale podoba mi się ten człowiek, bo on autentycznie chce dla Polski jak najlepiej.

Ciekawa jestem Waszego zdania, bo wydaje mi się, że facet ma pomysł na Polskę i nigdy nie zmieni się w Kukiza i Hołownię.

Co dalej?

Migawka z mojego miasta

Wczesny poranek i ktoś dzwoni na domofon – otwiera M i słyszy od nieznajomego – dlaczego pan głodzi swoją matkę!

Moja Teściowa liczy sobie 86 lat i już nic nie zrobi koło siebie, a więc wszyscy się organizujemy, aby jej w tej starości pomóc.

Moja Teściowa często wychyla się przez okno i skarży się przechodniom pod blokiem, że jest głodna, albo wymyśla inne powody, aby tylko kogoś z nas wezwać.

Nie raz ludzie do nas dzwonią i mówią, że starsza pani stoi w oknie i zaczepia ludzi.

Jest zaopiekowana, bo cała rodzina jest w to włączona i zmieniamy się z gotowaniem dla niej posiłków, a do tego zatrudniona jest opiekunka, która przychodzi do niej trzy razy w ciągu dnia.

Opiekunka pilnuje posiłków i tego, aby Teściowa je zjadała, a także podaje leki i do tej pory jakoś to funkcjonowało.

Jednak jest coraz gorzej, bo wkrada się demencja, oraz fakt, że Teściowa stała się złośliwa, co rozumiemy i jakoś to wszyscy znosimy.

Nikt jednak nie może z nią być całą dobę, bo M pracuje, a także wciąż pracuje jego brat, a więc byłaby potrzebna opiekunka na całą dobę, ale takiej się nie znajdzie oczywiście.

Robimy, co możemy, aby jej tę samotność jakoś zapełnić, a więc M często chodzi, aby z nią posiedzieć, ale widocznie to wszystko już nie spełnia swojego zadania.

Brat M także nie zapomina o matce i mając sklep zawsze dostarcza jej wszystko świeże – z najwyższej półki, a więc moja Teściowa z pewnością nie jest głodna, ale fama po osiedlu może się roznieść, kiedy ona informuje ludzi, że jest głodna.

Ja gotując obiad zawsze gotuję z myślą o Teściowej, aby na czas miała zupę, czy też drugie danie.

Staram się, aby ta zupa była zawsze ciepła i pożywna i tak samo robi druga synowa, bo dzielimy się dniami, która w jaki dzień przygotowuje jej obiad.

Jeśli chodzi o higienę, to Teściowa tylko mojej Córce daje się wykapać, która zabiera rzeczy jej do prania, ale widocznie wszystko jest za mało co, robimy, gdyż Teściowa nikomu nie dziękuje i wciąż ma o wszystko pretensje.

To szczegół, bo się przyzwyczailiśmy do narzekania, ale co dalej, bo z miesiąca na miesiąc jest coraz tragiczniej.

Tak sobie myślimy, że dobrym rozwiązaniem było by umieszczenie Teściowej w DPS i u nas w mieście taki wybudowali.

Weszłam na ich stronę i faktycznie warunki są luksusowe, a więc może w takim miejscu Teściowa by się odnalazła – w towarzystwie innych seniorów, ale to kosztuje i uwaga –

za jeden miesiąc opieki, to jest 6 tysięcy złotych.

Zajrzałam do innych ośrodków i jest to samo, a więc kogo na to jest stać się pytam?

Jest to dylemat, który nas wszystkich rozwala i mamy związane ręce!

A tak sumując dzisiejszy dzień, to minęło właśnie, że jesteśmy z M już 47 lat!

Nie uciekniemy od starości!

W ostatni weekend byłam sama w domu, gdyż M pojechał nad morze ze swoim związkiem emerytów i rencistów.

Ja nie jadę z M, ponieważ bardzo źle sypiam w obcych miejscach i wolę być w miejscu, gdzie czuję się najlepiej, czyli w domu!

Pojechali do Rewla powdychać trochę jodu, spacerując nad morzem – zdjęcie poniżej.

Wiedziałam, że nie będzie mi się chciało dla siebie gotować, bo ostatnio mam tak, że wcale bym nic nie jadła, ale się zmuszam!

Jakoś kompletnie nie smakuje mi mięso i mogę je praktycznie wykluczyć z jadłospisu, ale mam zawsze ochotę na warzywa.

Poprosiłam M, aby mi kupił na czas jego nieobecności – warzywa na patelnię i tak sobie je w ciągu 10 minut przygotowywałam.

Naprawdę można się nimi najeść i przeżyć do kolacji.

Czasami właśnie mam ochotę na warzywa, a lubię je wszystkie – łącznie z brukselką.

Okazało się, że mrożone warzywa nie tracą zbyt wiele witamin podczas ich mrożenia i stanowią pełnowartościowy posiłek!

Wystarczy na patelni rozgrzać trochę oleju, czy też masła, wrzucić warzywa, lekko posolić i przykryć pokrywką, a już za chwilę są gotowe do spożycia.

M wrócił, a więc dziś ugotowałam już treściwą zupę – fasolową na żeberkach i wędzonym boczku!

A teraz zmieniam temat i idę w stronę kobiet trochę starszych.

Pamiętam, kiedy oglądałam na TVN Style „Miasto kobiet” i tam występowała Paulina Młynarska razem z Dorotą Wellman, które w tym programie prowadziły przeróżne rozmowy!

Pamiętam śliczną blondynkę Paulinę i oto stało się tak, że Paulina opuściła Polskę i zaszyła się na wyspie Kreta.

Prowadzi ona na wyspie szkołę jogi otoczona kobietami kursantkami i zwierzakami.

Ma ona tam swój świat, ale jak widomo wszyscy się starzejemy i z roku na rok przybywa nam lat – zmieniamy się bezpowrotnie.

Wiele kobiet nie godzi się z upływem czasu i majstruje przy twarzy robiąc jakieś zabiegi, botoksy, które zmieniają zupełnie rysy twarzy, ale jak wiadomo nic nie trwa wiecznie i zabiegi trzeba powtarzać.

Widzimy w sieci jak niektóre kobiety stają się niepodobne do siebie i tu podam przykład Małgorzaty Rozenek, Joanny Racewicz, czy Ewę Minge, które kompletnie się zatraciły w poprawianiu urody!

Paulina Młynarska nie poddaje się żadnym zabiegom i starzeje się z godnością, a wielu jej zarzuca brak dbałości o siebie, ale ona odpiera te ataki, bo chce żyć w zgodzie ze sobą i pisze dzisiaj:

Paulina Młynarska jest w: Crete.

Nie farbuję już włosów, bo podoba mi się moja siwizna. Nie ostrzykuję się, bo jak po diagnozie, po której musiałam się poddać mastektomii, w ramach (nie) radzenia sobie chwilowo ze strachem przed rakiem, zapodałam sobie botox, moje czoło zastygło w jakimś tak rozpaczliwym marsie, że mnie to tylko jeszcze bardziej zdołowało. Jestem zdrowa i kompletnie nie czuję się „przezroczysta” z moimi zmarszczkami i widocznym na twarzy i chyba w oczach, upływem czasu. Ćwiczę codziennie, ale wiadomka, że kiedy rano wstaję, boli mnie w różnych miejscach. Kuśtykam i pojękuję. Mam prawie 52 lata. Byłam już w życiu ładna ładnością młodej kobiety. Nawet dość długo to trwało, moim zdaniem. Tej „ładności młodej” nie da się ani zatrzymać, ani podrobić. To już za mną i to jest Ok. Cieszę się, że się tym nie przejmuję. Teraz więc zwrócę się do tych miłych pań, które mi piszą: „trzeba zadbać o wygląd” i „ ale się baba zestarzała”. I do panów, zauważających, że „ już by mnie nikt nie ruszył”. Walcie się. Czas przerobi nas wszystkich i wszystkie bez wyjątku. Można z tym walczyć, ale mnie szkoda czasu i kasy. Mam robotę do wykonania, książki do napisania, miejsca do zobaczenia, bliskich do nakarmienia, pocieszenia, ugoszczenia i zwierzaki do wytarmoszenia. Mam wieczory do przegadania, poranki do zachwycania się i mnóstwo problemów życiowych do rozwiązania. Od niektórych osiwiałam, inne pogłębiły mi bruzdy nosowo wargowe, czy jak tam się to zwie fachowo. Na ogół tak to się dzieje, kiedy się żyje. Moim zdaniem, życie czasem jest naprawdę piękne. Całe życie. Dziękuję za uwagę.

Prawo do eutanazji!

Moje miasto jak wiele razy pisałam, jest miastem raczej ludzi starszych, bo młodzież stąd wyjeżdża nie mając żadnych perspektyw.

Jest naprawdę mało miejsc pracy, bo nie ma zakładów pracy, a jeśli coś jest, to tylko budżetówka i to wszystko.

Zresztą wszyscy wiemy, że społeczeństwo w Polsce się starzeje, ale nie tylko w Polsce.

Jeśli się starzejemy, to i chorujemy, a także nie chcemy żyć z chorobą w łóżku, zupełnie zależni od bliskich, bo na hospicjum nie każdego jest stać.

Jestem po seansie filmu pt. „Bez pożegnania” z cudowną Susan Sarandon!

Film ten siedzi mi w głowie i chyba z racji wieku mielę go i rozbieram na cząstki!

Lili zachorowała stwardnienie i po pewnym czasie odjęło jej władzę w połowie ciała.

Z każdym dniem słabła i opadała z sił i robiła się niezdarna.

Dużo rozmawiała ze swoim mężem, który był lekarzem o tym, co ją dalej czeka!

Mąż będąc wobec niej szczery uświadomił ją, że przyjdzie czas, iż będzie musiała być podłączona do wszystkich rurek do oddychania, karmienia i stanie się po prostu warzywem.

Dużo ze sobą rozmawiali i Lili podjęła decyzję o eutanazji, gdyż nie wyobrażała sobie, że będzie takim ciężarem dla męża i rodziny!

Zwołała rodzinne spotkanie i przyjechały jej dwie, dorosłe córki, najlepsza przyjaciółka, oraz zięć i wnuk!

W środku roku zażyczyła sobie, że trzeba zorganizować Boże Narodzenie i mąż w domu ustawił choinkę i przygotowano wigilijne potrawy.

Lili przygotowała prezenty i po prostu rozdała swoją biżuterię córkom, a mężowi wręczyła swoją obrączkę!

Przy stole było dużo rozmów i zamknięto sprawy niedokończone i choć córki wiedziały, co się ma wydarzyć, to nie chciały się na to zgodzić!

Płakały i się złościły, ale Lili oznajmiła, że to jest jej decyzja i nieodwołalna!

W szafce stał płyn, który jej mąż jako lekarz kupił w Google.

Lili poprosiła swoją przyjaciółkę, aby zaopiekowała się jej mężem, aby oboje nie zostali sami na tym świecie.

Przyszedł ten dzień i mąż Lili podał jej ten specyfik, a obok matki leżały w nią wtulone córki!

Lili zasnęła na wieki, a zaraz potem rodzina się rozjechała, aby nie wzbudzać podejrzeń u władz, gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości!

Mąż poszedł na długi spacer, co było uzgodnione z Lili, aby w razie czego zeznać, że to ona sama popełniła samobójstwo!

Piszę o tym dlatego, że każdy z nas w razie niewyleczalnej choroby miał wybór, tak jak to się dzieje w Holandii i trzeba zadać sobie pytanie czy to Holendrzy są mordercami, czy Hitler, który zagazował miliony ludzi zdrowych!

Wielka szkoda , że w tym katolickim kraju Polsce, nie rozmawia się o tym wcale, a powinno!

Skazuje się ludzi na konanie w domu w boleściach, albo w hospicjach i to uważam za nieludzkie!

„Rekordowa liczba eutanazji w Holandii! Samobójstwo w asyście lekarza wybrało kilku pacjentów… chorych na Covid-19.

W zeszłym roku w Holandii poddano eutanazji rekordową liczbę 7 tys. osób. Część z nich wybrała samobójstwo w asyście lekarza w rozpaczy po zarażeniu się z Covid-19.

Holenderskie Regionalne Komisje Kontroli Eutanazji, które śledzą śmierci pacjentów w asyście lekarza i monitorują, czy zostały spełnione wszelkie kryteria, zarejestrowały w zeszłym roku 6938 przypadków eutanazji, co oznacza wzrost o nieco ponad 9 proc. w porównaniu do roku 2019.

„Coraz więcej pokoleń postrzega eutanazję jako rozwiązanie”

Ostatni podobny wzrost liczby eutanazji odnotowano w Holandii w 2017 roku. W 2018 liczba ta spadła do 6126 osób, najprawdopodobniej z powodu aktów oskarżenia przeciw lekarzom wykonującym eutanazję w Holandii i Belgii, które zresztą zostały oddalone.

Przewodniczący Regionalnych Komisji Kontroli Eutanazji Jeroen Recourt powiedział w rozmowie z gazetą „Trouw”, że nie jest zaskoczony rekordową liczbą przypadków eutanazji.

Te dane stanowią część większego rozwoju

— przekonywał.

Coraz więcej pokoleń postrzega eutanazję jako rozwiązanie w sytuacji cierpienia, które jest nie do zniesienia

— wyjaśniał. Dodał, że „pomysł, że eutanazja jest opcją na wypadek beznadziejnego cierpienia daje ludziom wiele pokoju”.

Kto prosi o eutanazję?

Najczęstszym powodem prośby o eutanazję jest diagnoza nowotworu (5 tys. przypadków). W czterech przypadkach osoby zdecydowały się na eutanazję ze względu na cierpienia spowodowane koronawirusem.

Poważnie zachorowali z powodu tego wirusa

— mówi Recourt w rozmowie „Trouw”.

Na przykład ci starsi ludzie zarazili się zapaleniem płuc, ale nie chcieli trafić na intensywną terapię. Albo wylądowali w ośrodku rehabilitacyjnym bardzo słabi

— stwierdził Recourt podkreślając, że śmierć z powodu Covid-19 może być straszna i i ci ludzie „chcieli tego uniknąć”.

Holandii eutanazja dozwolona jest od 2002 roku. W październiku rząd poinformował, że przedłoży projekt ustawy zezwalającej na eutanazję dzieci za zgodą rodziców. Rozważa także rozszerzenie kryteriów dopuszczania eutanazji o ludzi, którzy nie cierpią na żadne schorzenie, ale „zmęczyli się życiem”.

aw/LifeSiteNews

Wszyscy umrzemy!

Tego bloga piszę ja – starsza już kobieta, która przeżyła nie jedno.

Dlatego często poruszam na blogu tematy o ludziach starszych – o starości właśnie.

Czas leci jak szalony i sama się dziwię kiedy stałam się starszą panią.

Często, a może nawet codziennie teraz myślę o odchodzeniu z tego świata, a tego nikt naprawdę nie wie – nikt kiedy, bo chyba ten, któremu lekarz określi ile danemu pacjentowi zostało życia, choć też może się pomylić.

W śnie bym chciała, aby nie cierpieć w łóżku z morfiną i tymi wszystkimi maściami przeciwodleżynowymi , zmianami pampersów i całej tej otoczki.

Patrzę przez okno i widzę balkon mojej sąsiadki, która zawsze miała przecudowne pelargonie – w tym roku ich nie ma i dowiedziałam się, że odeszła w marcu.

Myślę sobie, ale jak to odeszła skoro jeszcze niedawno widziałam ją na balkonie – wygrzewającą się w wiosennym słońcu.

Moja druga koleżanka, z którą pracowałam w jednym biurze 7 lat i bardzo ją lubiłam skurczyła się.

Zawsze była wysoką, postawną, dumną i zadbaną kobietą, a teraz porusza się o kulach.

Wciąż z makijażem, ale zmalała o połowę.

Inna koleżanka ze szkoły podstawowej całe swoje życie poświęciła wychowaniu 7 dzieci.

Dziś czasem wychodzi z domu – o balkoniku.

Starzejemy się i nie mamy świadomości, co starość z nami zrobi i czy nasze dzieci już dorosłe będą się chciały nami zająć, czy będą obecne ze względu na finansowe gratisy, czy z miłości do rodzica?

Nie chciałabym tak i nie chciałabym iść do domu starców, w których starzy ludzie są często poniewierani, a nawet bici.

Piszę o tym dlatego, że nigdy nie wiemy, co nas spotka w ostatnim dniu naszego życia, kiedy ostatni raz zaczerpniemy powietrza.

Starość jest wredna jak cholera i tu polecam przeczytać poniższe, które znalazłam na FB.

To takie nawiązanie do Dnia Matki!

Dopiszę tylko, że dzisiejsi politycy z PiS myślą, że będą żyć wiecznie i wiecznie będą kraść.

Nic z tych rzeczy – śmierć też ich dopadnie – niestety!

Umrze Kaczyński, Ziobro, Morawiecki, Pawłowicz, Wójcik i tak dalej, a w trumnie nie ma kieszeni na pieniądze i nic ze sobą nie zabierzecie – ale wy tego nie rozumiecie.

Ich życiorysy zostaną zapisane na czarnych kartach historii i kuźwa jak można tego nie przewidzieć i bez skrupułów psuć wszystko w Polsce.

Rafał Chmielewski 

Pewna historia💪💪 i jakże pasująca do dzisiejszego dnia 😉

Syn zabiera swoją starszą mamę do restauracji, aby cieszyć się pysznym obiadem. Jego mama jest dość stara i dlatego trochę słaba. Podczas jedzenia, trochę spada jej na koszulę i spodnie. Pozostali goście gapią się na kobietę z obrzydzeniem, ale jej syn pozostaje spokojny.

Po zjedzeniu syn, który wciąż nie jest zawstydzony całością, idzie z mamą do łazienki. Tam wyciera jej skrawki jedzenia z pomarszczonej twarzy, próbuje zmyć plamy z ubrań, oraz z miłością czesze jej siwe włosy.

Kiedy dwójka wychodzi z łazienki, cała restauracja jest pełna ciszy. Nikt nie może pojąć, jak można publicznie się tak zawstydzać. Syn jeszcze płaci rachunek i chce odejść, wstaje pewny starszy pan z pośród gości i pyta go: „Nie sądzisz, że coś tu zostawiłeś?”

On na to „nie, nie nic nie zostawiłem”. Ale odpowiedź dziwnego mężczyzny brzmi: „A jednak zostawiłeś!” Zostawiliście tu lekcję dla każdego syna, a nadzieję dla ich matek! W restauracji jest teraz tak cicho, że nawet nie słychać było oddechów.

Jednym z największych zaszczytów jest troszczyć się o tych, którzy kiedyś troszczyli się o nas. Z całym czasem, wysiłkiem i pieniędzmi, które poświęcili nam rodzice przez całe życie, oni i wszyscy starsi ludzie zasługują na najwyższy szacunek ❤️❤️❤️

~ Natura i zdrowie

Nostalgia i wściekłość!

Tak, tak moi drodzy z każdą sekundą stajemy się starsi – z każdym dniem i tego nie można w żaden sposób powstrzymać! 

Najważniejsze w moim życiu, że  wydarzyło się, że mam co wspominać i jak to w życiu złe i dobre chwile!

Wszystko to mnie ukształtowało i sądzę, że potrafię odróżniać dobro od zła!

Dzisiaj będzie we wpisie i nostalgicznie, ale jestem także  pełna złości, na to, co się w naszym kraju wyprawia.

Dopuściliśmy – [nie ja] do rządzenia naszym krajem bandytów i cwaniaków!

Polska nie cofnęła się do PRL-u, a do średniowiecza, kiedy palili czarownice na stosie – czyt. Czarnek!

Przerywnik więc:

Przemijanie (śpiew Dinków)

Kiedy w szarości pradawnego czasu Bóg czynił rzeczy
Stworzył słońce:
I słońce przychodzi i odchodzi i znowu wraca.
Stworzył księżyc:
I księżyc przychodzi i odchodzi i znowu wraca.
Stworzył człowieka:
I człowiek przychodzi i odchodzi i nie wraca nigdy.

Wojciech Bellon

No właśnie – jaka Ty jesteś teraz Polsko, którą kocham całym sercem, ale Polskę, bo nie wszystkich ludzi, którzy tę Polskę oddali w łapy łupieżców, złodziei i cwaniaków!

Jaka Ty jesteś, Polsko? Co z Ciebie nam zostało?
Z tej mojej, naszej, wspólnej, tak wiele i tak mało.
Gdzie się uczciwość skryła, gdzie duch Twój, serce, wiara,
Gdzie rozum i dojrzałość, gdzie wina i gdzie kara?
Gdzie są podłości tamy, gdzie chamstwa, hejtu, buty,
Że Ten co czyni dobro, tak łatwo jest opluty.
Gdzie są granice prawa, którego strzegł nasz Orzeł,
Że nić ludzkiego życia przecina się dziś nożem.
Gdzie spokój, szczęście, miłość, o których kiedyś śniłem,
Nie takiej Polski chciałem, nie taką wymarzyłem.
Tadeusz Ross
 
Kiedy były wybory w 2015 roku, to wiedziałam, co się wydarzy, jeśli PiS dojdzie do władzy!
Po prostu wiedziałam, bo pamiętałam  szarlatanerię w 2005/07 i wszystko się powtórzyło.
 
Kaczyński się powtórzył ze swoją mściwą manierą, by zniszczyć wszystko.
 
Ubolewam nad tym, że Polska mogła się cudnie rozwijać, budować, handlować, inwestować, aż przyszli oni!
 
Dopóki PiS nie doszedł do władzy, to nie wiedziałam, że w Polsce jest tylu idiotów, którzy nie widzą, bo dostali kasę {moją też} i zwariowali popierając tę szajkę!
 
Serce mi rozrywa od 6 lat widząc głupotę moich rodaków!
 
Oni za dwa lata zagłosują na nich, bo jak napisała moja znajoma na FB idą za złodziejami jak w dym i tym samym pokazują swoje ograniczone myślenie bez cienia refleksji i czytamy:
 
 
Uny dajo, a tamte nie dawali! Uny dajo naszym dzieciom pińcet, a tera 12 tysiency… Uny dbajo o polskie rodziny, a tamte kradli…
Te może tyż kradno, ale sie dzielo...
No i git!
A teraz z chorymi dziećmi zapie*dalać na rozstajne drogi, albo do pieca na trzy zdrowaśki, pisowskie przygłupy! Na ochronę zdrowia nie liczcie, bo oddziały pediatryczne znikają z dnia na dzień. Na samej lubelszczyźnie, w ostatnim czasie syndrom znikających oddziałów pediatrycznych dotknął m. in. Włodawę, Lubartów, Zamość, Lublin. W ostatnich dniach mówi się już oficjalnie o zawieszeniu pracy oddziału pediatrycznego w szpitalu powiatowym w Krasnymstawie. Powód: braki kadrowe.
Czy rządzących przeraża ten stan rzeczy? Czy próbują mu przeciwdziałać?
Nie!
Przecież dali „pińcet”, więc leczcie swoje dzieci we własnym zakresie… Krowim łajnem, ziołami i modlitwą.
Pisowscy posłowie zajmują się obecnie walką z covidową segregacją sanitarną, promując jednocześnie powolną segregację naturalną całego społeczeństwa, tj. kto nie umrze, ten żył będzie. Od ognia, głodu i wojny chroń nas Panie. Wicie, rozumicie…Taka filozofia. Nowy Łat😏
Zapaść służby zdrowia jest już całkowicie realnym zjawiskiem, szczególnie w kontekście braku reakcji rządzących na sterty covidowych trupów, składanych każdego dnia na pisowskim ołtarzu durnoty, podłości i zła!
PIS to mordercy!!!
Autor; Marta – Marta
 
 
Przem.Szubartowicz na TT.
Kiedy zorientowali się, że na śmierci w Smoleńsku można zbić kapitał polityczny, zbijali go. Kiedy zorientowali się, że tak liczne zgony na COVID nie szkodzą im politycznie, przestali słuchać Rady Medycznej i ulegli antyszczepionkowej ciemnocie. W kategoriach moralnych są zerami.

Starość idzie i nie ma na to rady!

Zdjęcie zrobiłam dzisiaj i jest lekko poruszone, gdyż biegłam po aparat do drugiego pokoju i spieszyłam się, by je zrobić mając pomysł na wpis.

Kiedy jest ładna pogoda, a póki co mamy piękne dni, to sporo czasu przebywam na balkonie i tak sobie ten mój świat obserwuję.

Codziennie podczas ładnej pogody widzę, jak córka idzie na spacer ze swoją już wiekową mamą.

Mama chwyta córkę pod pachę i pomału z nią idzie podpierając się laseczką.

Ten widok mnie rozczula, ale i niepokoi, bo przecież ja, sama nie młodnieję, ale o tym potem.

Mamy w rodzinie seniorkę, a jest to Mama mojego Męża, która liczy sobie ponad 80 lat.

Zawsze taka żywotna, bo bardzo uwielbiała uprawianie działkę, a potem przerabiała swoje zbiory na zimę.

Zawsze uwielbiała szydełkować i robiła prześliczne rzeczy na drutach, bo nawet dla moich Córek, ale potem dla prawnuków, ale do czasu.

Teraz zrobiła się taka krucha, malutka, której trzeba już pomagać w codziennych czynnościach, ale zrobiła się także bardzo złośliwa i podejrzliwa.

Mąż opłaca opiekunkę, która się nią zajmuje, ale Teściowa jest dla niej strasznie surowa i potrafi nawet na nią krzyczeć.

Mąż wciąż pracuje i dzieli swój czas między pracą, a dochodzeniem do swojej Mamy i często Jej proponuje właśnie spacer, ale propozycje są odrzucane.

Wiemy, że ciężko już jej się chodzi, a fuka na propozycję spaceru na wózku, gdyż twierdzi, że nikt nie będzie jej oglądał Jej na tym wózku!

Sytuacja jest więc patowa, a ja się obawiam wizyty u Niej, gdyż potrafi posądzić niektóre osoby o kradzież czegoś tam, a potem jest opowiadanie na telefon, że ktoś Jej coś ukradł.

Ograniczam się więc do tego, że gotuję obiady i zawsze mam dla Niej coś ciepłego, bo wiem, że już zaprzestała dla siebie gotować!

Wracam więc do tego, że każdego z nas czeka starość i często sobie wyobrażam jaka ona będzie dla mnie i mojego Męża, bo jesteśmy równolatkami.

Póki co nie jest źle, bo jeszcze jest bardzo dobrze, ale lata lecą i każdy dzień nas do tej starości przybliża.

Jeszcze o tym nie rozmawiamy, ale zdarza się, że coś tam w rozmowach się pojawia.

Ja mam wyobraźnię i sobie wyobrażam, że będę leżała w wyrku jako roślina, albo jeśli Mąż nie da rady, to znajdę się w jakim domu starości!

Wyobrażam sobie, że może będą musiały nasze Dzieci chodzić koło mnie, a może i koło Męża i to mnie strasznie przygniata, bo tak bym nie chciała być ciężarem dla nikogo.

Pochodzę z rodziny samobójców, bo członkowie mojej rodziny nie zgadzali się na starość.

Ojciec mojej Mamy się powiesił, a Matka mojego Ojca utopiła wmawiając sobie, że ma raka, a nie miała.

Mój Ojciec też popełniła samobójstwo, bo także bał się starości, a jak będzie ze mną?

W moim małżeństwie podczas rozmowy o starości padło, że jeśli oboje będziemy schorowani, to wsiądziemy w samochód i się na drzewie z impetem rozwalimy!