Archiwa tagu: romans

Katolicka hipokryzja!

Pojechać do Ziemi Świętej z okazji 40 urodzin i walnąć na glebę, dziękując za miłość i to wszystko pokazać w sieci.

Wcale mnie by to nie obchodziło, że aktorka jednej roli Cichopek i jej towarzysz z pracy – Kurzajewski są już oficjalnie razem i oto ogłosili to całemu światu, choć od dawna byli razem.

Jednak przeglądając Facebooka w co drugim poście czytam, że już nie ukrywają swojego związku, bo się zakochali w sobie na śmierć i życie.

Taką miłość kiedyś deklarował Marcinkiewicz do Isabel – pamiętam wspólne okładki, Wenecję i wiadomo, co z tego wyszło i w tym przypadku raczej nie chcę być złym prorokiem.

Każdemu wolno kochać, ale ci mają rozmach i choć oboje są po rozwodzie, to mogliby tę swoją miłość zachować dla siebie, a nie ranić swoje dzieci!

Zainteresowałam się więc tematem i trochę poczytałam, bo FB mnie do tego zmusił.

Czytam więc, że ludzie są podzieleni i jedni gratulują im tej miłości, a drudzy brzydzą się taką hipokryzją.

Dosadnie im napisała Karolina Korwin Piotrowska i tak:

Pamiętaj, zawsze, gdy się modlisz, daj zdjęcie na IG. Bozia lubi to. Bo lajki są najważniejsze, no i miłość. Szczególnie gdy pracuje się w stacji, która za pieniądze podatników od lat chamsko szczuje na wszelkie „inności” jak LGBT, in vitro, inne kolory skóry, wyznania. Brawo. Miłość jest najważniejsza. Kurde, zawsze, gdy myślę, że jest już dno, polski szołbiz puka od spodu…

Karolina Korwin-Piotrowska

Inny wpis na Twitterze:

ɢʀᴇɢᴏʀ

„Musiałem tam zajrzeć. I to co zobaczyłem to kurwa hit. Pojechała się gździć z kochankiem i wstawia takie dyrdymały, że Bóg, modlitwa itd. Jebani hipokryci”

Ja czytacie ludzie nie gryzą się w język, ale jeszcze przytaczam wpis z Facebooka i opinię na ten temat napisała Marta Marta i ja się z nią zgadzam!

„Patrzę sobie dzisiaj na internetowe prawicowe fora i widzę ogromny zachwyt katopislamu nad modłami Cichopek w Betlejem, do którego zabrał ją jej kochanek. Ten sam, któremu od miesięcy dawała doopy za plecami męża…

I wiecie, Cichopek jak Cichopek, nie pierwsza i nie ostatnia, której odjebało na punkcie chłopa. I nie pierwszy to chłop, który dla odreagowania kryzysu wieku średniego wymienia sobie babę na inną. Życie…

Tyle tylko, że tych dwoje to gwiazdy reżimowej, katopislamskiej telewizji, która przecież stoi na straży wszystkiego co święte. Święte wartości, święte związki małżeńskie, święte tradycje, święta rodzina…

A tu takie coś…

I myślę sobie, że cały ten Izrael to ustawka TVP.

Trzeba było więc ku*estwo przykryć miłością do Boga i załatwić parce hipokrytów coming out w miejscu dla chrześcijan świętym!

Pojechali. Cichopkowej zdjęć przy modłach napykali. Do sieci wrzucili oświadczenia, zapewniające o obopólnej, dozgonnej miłości. Dziewica Joanna wielokrotnie konserwowana Kurska parze kochać się nakazała, bo przecież „miłość jest najważniejsza”

No i teraz wrócą, z grzechów – rozgrzeszeni. A pelikany będą rączki w modłach dziękczynnych na ich widok składać. Oglądalność skoczy. I kto wie, moze juz niedługo znowu jaki huczny ślub w Łagiewnikach będzie. No bo skoro sama Kurska kazała się kochać, to pewnie rozwody kościelne po znajomości już załatwione… A i Jędraszewski rychło zapowiedzi ogłosi.

I w TVP ich potem pokażą… Jako wzór rodziny świętej i tradycyjnej.

Sex, zdrady, lewe związki, rozwody… Nic mi do tego. Róbta co tam chceta.

Tylko w to ku*wa przynajmniej Boga nie mieszajcie.

Jeżozwierzu! Jak ja nienawidzę tej pisowskiej hipokryzji!!! Jak ja się brzydzę tą prawicową moralną dwulicowością!!!

Autor: Marta Marta”

Dwie hipokrytki się wspierają!

Obyczajówka w małym mieście!

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, chmura, buty, tabela, na zewnątrz i przyroda

W moim mieście odbywa się renowacja Kościoła Najświętszej Marii Panny, a polega to na tym, że piaskowane są cegły, aby przetrwały jeszcze wiele, wiele lat.

Remont jest dość kosztowny, a więc trwa już dłuższy czas.

Kolega Męża wdrapał się po rusztowaniu i zrobił dwie fotografie mojego miasta, widzianego z lotu ptaka.

Trzeba spojrzeć uważnie na zdjęcia, a stwierdzimy, że mieszkam w bardzo zielonym miasteczku!

Nawet kiedy w małym miasteczku nie goni się za plotką, to i tak wcześniej, czy później ona dotrze pod każdą strzechę!

Tak właśnie jest ze mną, że kompletnie nie obchodzą mnie nowinki o innych, ale nie da się uciec, bo docierają one w różny sposób i już wiem o skandalu obyczajowym w małym miasteczku!

Nie wysiaduję na ławeczkach i nie wdaję się w ploteczki, ale przecież mamy net, w którym w sekundę się dowiadujemy, że w małym miasteczku coś gruchnęło, coś takiego, że w głowie się nie mieści!

Nie mogę pisać o szczegółach, ponieważ czyta mnie małe miasteczko, a tylko napiszę, że w małym miasteczku grasuje Rasputin, który uwiódł dwie ryczące pięćdziesiątki – mężatki!

Nie mogę pisać, co i jak, bo mogłabym zostać posądzona i osądzona, a więc cicho -sza!

Napiszę tylko, że obie panie znam bardzo dobrze i się dziwię, że mając dobre rodziny, odchowane dzieci pchają się w romanse grzebiąc tak całe, swoje poukładane życie!

Nie na darmo się mówi, że dupa nie ciągnik, a ciągnie tylko wydawało mi się, że to przywilej młodości, a nie ludzi w kwiecie wieku!

Oj naiwna jestem całe swoje życie, bo zawsze wierzyłam w mądrość kobiet i mężczyzn też, a tu takie jaja!

Na deptaku w Ciechocinku – tam nie ma podobno żadnych różnic wieku i romanse kwitną nawet po 80 -tce! 😀

Niedawno ze swojego życia seksualnego zwierzyła się aktorka – Bożena Dykiel, która opowiedziała o swoim współżyciu, ale ona żyje ze swoim mężem od lat i nie ma się czemu tu dziwić!

„Lubię ładną bieliznę, musi być jednak nie tylko ładna, ale wygodna, funkcjonalna. A jak ktoś lubi taką bardziej frywolną, to czemu nie. Co prawda do sex shopu nie zajrzałabym, bo…od razu zrobiliby mi tam zdjęcia!

Dla podsycenia atmosfery w sypialni wszystko, co obojgu pasuje, jest dobre. Także rozmaite przebieranki, gadżety erotyczne. Bo seks po „60” z tym samym partnerem, tak jak ja ze swoim panem Rysiem, to cudowna sprawa – zapewnia.”

Tym czasem moje ryczące pięćdziesiątki rozwaliły trzy rodziny i sporo się dla Rasputina zapożyczyły – komedia w małym miasteczku!

Obraz może zawierać: niebo i na zewnątrz

Obraz może zawierać: niebo i na zewnątrz

Kobieta – kobiecie!

 

Znalezione obrazy dla zapytania romans w pracy

Dziwnym trafem na moją skrzynkę mejlową otrzymałam list i się po jego przeczytaniu zapowietrzyłam, że ten list trafił do mnie.
Pomyślałam sobie, że osoba to pisząca się po prostu pomyliła i przez niefrasobliwość wysłała go do mnie.
Jednak zaznaczyła, że czyta bloga, ale nie napisała, że mojego, a więc byłam i jestem całkowicie skołowana.
List dla mnie jest bulwersujący i oczywiście nie odpowiedziałam na niego od razu, ale jego treść sobie zachowałam, choćby na potrzeby mojego bloga.
Takie niespodzianki na skrzynce nie zdarzają się często, gdyż więcej jest reklam i spamu, a nie ludzkich dramatów i ludzkich spraw, a więc czytałam sobie.
„Nie wiem co zrobić, dlatego do ciebie piszę. Ponad miesiąc temu zatrudniono w miejsce innego pracownika męża mojej, dobrej koleżanki. Pracuję z nim razem i jesteśmy w jednym pokoju. Koleżanka pracuje w innym dziale. Naturalnie, znałam go już wcześniej, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji być z nim w tak bezpośrednich kontaktach. Od razu przełamaliśmy wszelkie lody i właściwie każdego dnia od rana do końca pracy śmiejemy się, a tematy nam się nie kończą. Jest wręcz cudownie i fantastycznie! Dzięki niemu mam znowu po co chodzić do pracy, a po każdym wyjściu nie mogę się doczekać powrotu do biura. Wiem od niego, od niej po części też, że im tak sobie się układa. Wracają do domu i nie mają o czym rozmawiać, że wieje nudą, a ona jest ciągle zmęczona i nic się jej nie chce. Nie wiem, gdybym ja miała takiego faceta, a jestem sama, to bym była mega szczęśliwa. Nie rozumiem jak ona może tego nie dostrzegać? A może oni nie pasują do siebie? Nam razem jest świetnie, rozumiemy się bez słów, chyba stanowimy najlepszą, tak zgraną teraz parę w pracy. Ostatnio nawet klient pomyślał, że jesteśmy małżeństwem – uznał widać po tym jak ze sobą rozmawiamy i się dogadujemy. 
Co powinnam zrobić, czy drążyć dalej tą skałę, bo to facet pisany dla mnie i inny taki już mi się w życiu nie trafi, czy zostać starą, samą do końca życia bez sensownego faceta?
Proszę doradź mi, bo ja codziennie usycham z tęsknoty za nim i nie śpię, bo się zakochałam i jestem zdolna do odbicia go mojej koleżance, bo nie widzę świata bez niego. Wyobrażam sobie jak się kochamy i on zasypia przy mnie i przy mnie się budzi, choć on o rozwodzie jeszcze nigdy nie wspomniał”.
Puściłam list do kosza, ale kilka dni nie dawał mi on spokoju.
Chodził mi po głowie i drążył jak kropla skałę i postanowiłam anonimowej desperatce odpowiedzieć:
„Droga, młoda damo. Otrzymałam list na mojej skrzynce i sądzę, że zaszła wielka pomyłka, bo nie do mnie chyba jest on adresowany.
Mam swojego bloga, to fakt, ale niby dlaczego jako Seniorka mam prowadzić Cię przez życie, skoro dzieli nas pokoleniowa przepaść, a jednak przeczytaj, co mam Ci do powiedzenia:
Chcesz rozwalić cudze małżeństwo, a zwłaszcza małżeństwo bliskiej koleżanki, to rozwalaj.
Masz świetną okazję, by nawiązać doskonały romans z jej mężem.
Przecież siedzicie w jednym biurze, a więc wystarczy Twoja dobra wola, że facet się skusi i pokusi, bo w naszej tradycji najlepiej by było, aby każdy mężczyzna miał możliwość mieć co najmniej dwie kobiety – legalnie.
Gdyby tak było wolno, zdrady by poszły w zapomnienie i wszyscy byli by szczęśliwi, a sądy nie miałby nic do roboty.
Skuś go i zacznijcie się umawiać w hotelach na seks, a potem on będzie wracał z podkulonym ogonem do żony, bo przecież nie mówił nigdy, że chce się rozwieść. Słyszysz od niego to, co chcesz słyszeć, że wcale ze sobą nie śpią i takie tam. Wierzysz w to, bo chcesz wierzyć i nie bierzesz pod uwagę tego, że facet koloryzuje z lekka, aby się przypodobać, a w rzeczywistości, to żona najlepiej dla niego gotuje i jest im świetnie w łóżku.
Statystyki są bezlitosne i podobno, co drugi facet zdradza swoją żonę, ale to nie znaczy wcale, że się, co drugi rozwodzi.
Każdy, który pragnie skoczyć w bok będzie prawił banały, że żona jest do niczego i jego małżeństwo, to tylko już papierek.
Chcesz w to wierzyć, to wierz naiwna istotko, ale kiedy otrzymasz pierwszego smsa, że nie może się z Tobą spotkać, bo właśnie jedzie z żoną na zakupy, a co gorsza zabiera ją na wakacje, bo musi, to już poczujesz paskudny nastroj, bo oto zdasz sobie sprawę z tego, że jesteś tylko zwykłą kochaną, która z rozpaczy będzie obgryzała pazury w samotności.
Będziesz tylko dodatkiem do nudnego życia faceta, który sprzedał Ci bajeczkę, aby zaliczyć kolejną kobietę, a potem podkuli ogon i przestanie odbierać od Ciebie telefony.
Jeśli ta Twoja miłość ma tak wyglądać, a będzie tak wyglądać, kiedy odbijesz koleżance męża, to szczerze Ci współczuję, kiedy na tym świecie jest tylu, fajnych menów – wolnych.
Mam nadzieję, że otworzyłam Ci oczy, ale tylko od Ciebie zależy, czy chcesz mieć na sumieniu ten związek i pamiętaj, że na cudzym nieszczęściu nie buduje się swojego, gdyż zwykle kończy się w psychiatryku, albo na kanapie ze stertą chusteczek.
Pozdrawiam i życzę rozwagi w budowaniu swojego życia uczuciowego, ale uczciwego.
Odpowiedzi już nie było – może zrozumiała!

Romans w pracy – to się nie uda!

Dziwnym trafem na moją skrzynkę mejlową otrzymałam list i się po jego przeczytaniu zapowietrzyłam, że ten list trafił do mnie. Pomyślałam sobie, że osoba to pisząca się po prostu pomyliła i przez niefrasobliwość wysłała go do mnie. Jednak zaznaczyła, że czyta bloga, ale nie napisała, że mojego, a więc byłam i jestem całkowicie skołowana.

List dla mnie jest bulwersujący i oczywiście nie odpowiedziałam na niego od razu, ale jego treść sobie zachowałam, choćby na potrzeby mojego bloga. Takie niespodzianki na skrzynce nie zdarzają się często, gdyż więcej jest reklam i spamu, a nie ludzkich dramatów i spraw, a więc czytam sobie.

„Nie wiem co zrobić, dlatego do ciebie piszę. Ponad miesiąc temu zatrudniono w miejsce innego pracownika męża mojej, dobrej koleżanki. Pracuję z nim razem i jesteśmy w jednym pokoju. Koleżanka pracuje w innym dziale. Naturalnie, znałam go już wcześniej, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji być z nim w tak bezpośrednich kontaktach. Od razu przełamaliśmy wszelkie lody i właściwie każdego dnia od rana do końca pracy śmiejemy się, a tematy nam się nie kończą. Jest wręcz cudownie i fantastycznie! Dzięki niemu mam znowu po co chodzić do pracy, a po każdym wyjściu nie mogę się doczekać powrotu do biura. Wiem od niego, od niej po części też, że im tak sobie się układa. Wracają do domu i nie mają o czym rozmawiać, że wieje nudą, a ona jest ciągle zmęczona i nic się jej nie chce. Nie wiem, gdybym ja miała takiego faceta, a jestem sama, to bym była mega szczęśliwa. Nie rozumiem jak ona może tego nie dostrzegać? A może oni nie pasują do siebie? Nam razem jest świetnie, rozumiemy się bez słów, chyba stanowimy najlepszą, tak zgraną teraz parę w pracy. Ostatnio nawet klient pomyślał, że jesteśmy małżeństwem – uznał widać po tym jak ze sobą rozmawiamy i się dogadujemy. 😀

Co powinnam zrobić, czy drążyć dalej tą skałę, bo to facet pisany dla mnie i inny taki już mi się w życiu nie trafi, czy zostać starą, samą do końca życia bez sensownego faceta?

Proszę doradź mi, bo ja codziennie usycham z tęsknoty za nim i nie śpię, bo się zakochałam i jestem zdolna do odbicia go mojej koleżance, bo nie widzę świata bez niego. Wyobrażam sobie jak się kochamy i on zasypia przy mnie i przy mnie się budzi, choć on o rozwodzie jeszcze nigdy nie wspomniał”.

Puściłam list do kosza, ale kilka dni nie dawał mi on spokoju. Chodził mi po głowie i drążył jak kropla skałę i postanowiłam anonimowej desperatce odpowiedzieć:

„Droga, młoda damo. Otrzymałam list na mojej skrzynce i sądzę, że zaszła wielka pomyłka, bo nie do mnie chyba jest on adresowany. Mam swojego bloga, to fakt, ale niby dlaczego jako Seniorka mam prowadzić Cię przez życie, skoro dzieli nas pokoleniowa przepaść, a jednak przeczytaj, co mam Ci do powiedzenia:

Chcesz rozwalić cudze małżeństwo, a zwłaszcza małżeństwo bliskiej koleżanki, to rozwalaj. Masz świetną okazję, by nawiązać doskonały romans z jej mężem. Przecież siedzicie w jednym biurze, a wiec wystarczy Twoja dobra wola, że facet się skusi i pokusi, bo w naszej tradycji najlepiej by było, aby każdy mężczyzna miał możliwość mieć co najmniej dwie kobiety – legalnie. Gdyby tak było wolno, zdrady by poszły w zapomnienie i wszyscy byli by szczęśliwi, a sądy nie miałby nic do roboty.

Skuś go i zacznijcie się umawiać w hotelach na seks, a potem on będzie wracał z podkulonym ogonem do żony, bo przecież nie mówił nigdy, że chce się rozwieść. Słyszysz od niego to, co chcesz słyszeć, że wcale ze sobą nie śpią i takie tam. Wierzysz w to, bo chcesz wierzyć i nie bierzesz pod uwagę tego, że facet koloryzuje z lekka, aby się przypodobać, a w rzeczywistości, to żona najlepiej dla niego gotuje i jest im świetnie w łóżku.

Statystyki są bezlitosne i podobno, co drugi facet zdradza swoją żonę, ale to nie znaczy wcale, że się, co drugi rozwodzi. Każdy, który pragnie skoczyć w bok będzie prawił banały, że żona jest do niczego i jego małżeństwo, to tylko już papierek.

Chcesz w to wierzyć, to wierz naiwna istotko, ale kiedy otrzymasz pierwszego smsa, że nie może się z Tobą spotkać, bo właśnie jedzie z żoną na zakupy, a co gorsza zabiera ją na wakacje, bo musi, to już poczujesz paskudny nastroj, bo oto zdasz sobie sprawę z tego, że jesteś tylko zwykłą kochaną, która z rozpaczy będzie obgryzała pazury w samotności. Będziesz tylko dodatkiem do nudnego życia faceta, który sprzedał Ci bajeczkę, aby zaliczyć kolejną kobietę, a potem podkuli ogon i przestanie odbierać od Ciebie telefony.

Jeśli ta Twoja miłość ma tak wyglądać, a będzie tak wyglądać, kiedy odbijesz koleżance męża, to szczerze Ci współczuję, kiedy na tym świecie jest tylu, fajnych menów – wolnych.

Mam nadzieję, że otworzyłam Ci oczy, ale tylko od Ciebie zależy, czy chcesz mieć na sumieniu ten związek i pamiętaj, że na cudzym nieszczęściu nie buduje się swojego, gdyż zwykle kończy się w psychiatryku, albo na kanapie ze stertą chusteczek.

Pozdrawiam i życzę rozwagi w budowaniu swojego życia uczuciowego, ale uczciwego.

Namiętny, chory seks!

Codziennie o poranku wstawała, aby zrobić śniadanie dla synka i wysłać go do szkoły. Kiedy mąż szykował się do pracy, szykowała mu gorącą kawę, taką jaką lubił o poranku. Codziennie potem biegła do swojej pracy w fundacji i często była dość spóźniona.

Zajmowała się domem, jak przykładna żona i matka, kiedy jej mąż pracował bardzo długo, gdyż zajmował bardzo ważne stanowisko. Był pedantem tak w pracy, jak i w domu. Wiedziała, że każdy szczegół małego bałaganu jej wytknie, a więc starała się ze wszech sił, aby nie miał powodu do narzekania.

Kochała go i tak codziennie od 15 lat była zwarta i gotowa, aby uszczęśliwić syna i ukochanego męża. 

Stojąc przy zlewie, aby umyć naczynia po późnej kolacji, coś w niej pękło. Nagle zabrakło jej tego dawnego szaleństwa i błysku w oczach jej mężczyzny. Nagle wszystko stało się takie przewidywalne i tak strasznie nudne. Nawet w łóżku nastała rutyna i robili to jakby z obowiązku. Poczuła się staro, choć miała dopiero blisko czterdziestki.

Oczywiście odgoniła te myśli, ale robiąc wieczorną toaletę spojrzała na siebie w lustro i stwierdziła, że wciąż jest piękna, ale widoczne są oznaki starzenia i znudzenia życiem. Włosy utraciły blask, a cera stała się pozbawiona blasku szczęścia. Patrzyła na siebie, jakby chciała potwierdzić, że wciąż jest żoną i matką i nie wolno jej mieć grzesznych myśli.

Przyszła do sypialni i mąż zaczął ją uwodzić, ale czegoś jej w tym wszystkim brakowało. Wciąż był seksownym mężczyzną, ale wszystko odbyło się pod kołdrą i przy zgaszonym świetle – żadnej magii już nie czuła.

Padał deszcz i kiedy spieszyła się do pracy, ktoś ją potrącił i upadła kolanem na chodnik. Zdarła sobie porządnie skórę i leciała jej krew. Podniosła się przestraszona, a naprzeciwko jej pojawił się, jakby z pod ziemi przystojny, wysoki brunet i popatrzył jej głęboko w oczy.

Oniemiała na sam widok faceta, który był mocny, silny i cholernie przystojny. Zauważyła jego błękitne oczy, które ją przeszywały. Zdrętwiała na chwilę, gdyż ten ktoś poraził ją swoim magnetyzmem. Poczuła na ciele ten dreszcz, kiedy spotyka się na drodze pokrewną duszę. Od razu wiedziała, że coś ich na dzień dobry – łączy.

Zaprosił ją do mieszkania, aby opatrzyć ranę na kolanie i tak zaczęła się ich niewinna rozmowa. Trochę żartu, trochę dowcipu, bo on był taki wyluzowany. Taki inny jak jej mąż.

Zrobił jej kawę i pożyczył swoją ulubioną płytę, którą szczerze jej polecił. Podziękowała i wyszła pijana z zauroczenia. Ten facet miał w sobie ten magnetyzm, o którym od niedawna zaczęła marzyć. Wiedziała, że to jest naganne, bo przecież jest mężatką. Otrzepała się z zapachu jego mieszkania i wróciła grzecznie do domu.

Na drugi dzień obudziła się z myślą o tamtym, a więc po odprawieniu rodziny, wystroiła się i pobiegła oddać mu płytę. Otworzył jej uśmiechnięty i rozpromieniony  i od wejścia ją wziął, bo wiedział, że po to tu przyszła. Dawała mu erotyczne sygnały, a więc nie miał żadnych obaw. 

Jego mieszkanie to była typowa kawalerka, ale łóżko było ubrane w świeżą pościel, na którym ona drżała z rozkoszy. Każdy jego dotyk przyprawiał ją o drżenie i falę napływającej namiętności, której nie miała dość.

Wracała od niego spełniona jako kobieta i choć mało ze sobą rozmawiali, to ten seks był dla niej kosmiczny, którego pragnęła więcej i więcej.

Wykradała godziny z domowych zajęć, okłamując męża, aby biec w ramiona swojego kochanka. W domu nic jej nie wychodziło i potrafiła przypalić nawet wodę na kawę. Robiła wszystko od niechcenia, aby mąż nie miał do niej pretensji, ale to było wszytko takie mechaniczne, Jej myśli zaprzątał on i z nim szła spać i z nim się budziła. Zaczarował ją i całkowicie zawładnął i nie widziała jak się z tego wyplątać – nie umiała i nie chciała.

Seks z mężem, to tylko powinność, a spełnienie to tylko z kochankiem. Uwielbiała te chwile, kiedy rzucał ją na łóżko i robił z nią wszystko, bo na wszystko mu pozwalała. Im bardziej był brutalny, tym lepiej. Im więcej darł na niej bieliznę, tym lepiej. Uwielbiała to w nim.

Romans rozkwitał, a ona też kwitła. Koleżanki zauważyły, że wypiękniała i nabrała większego luzu. Już nie opowiadała o mężu i obowiązkach, a więcej żartowała i nie brała już życia tak na serio. Stała się zupełnie inną kobietą, za sprawą wysokiego bruneta.

Otrzymywała od niego niesamowitą dawkę seksu i nie zamierzała z tego rezygnować. Biegła do niego jak na skrzydłach, wypachniona i zadbana, aby tylko przeżyć następną dawkę nieziemskiego seksu.

Jej mąż zauważył, że jego żona jest jakby nieobecna. Stała się mniej rozmowna i znudzona, choć wciąż udawała, że jest dla niej najważniejszy, a także ich synek, który wciąż potrzebował opieki rodziców. Plątała się w wyjaśnieniach, jak minął jej dzień i uśmiechała sztucznie. Jej mąż zaczął coś podejrzewać. To nie była już jego spontaniczna i szczera żona. Zasypiała szybko, odwracając się do niego plecami, niechętna na seks. Zbywała go i coraz bardziej się oddalała i on to widział. 

Zajrzał kiedyś przypadkiem do jej szafki i zauważył, iż jego żona ma nadmiar nowej bielizny. Od wyboru do koloru i wszystko z metkami. Dało mu to do myślenia, bo z nim nie spotykała się w tej bieliźnie w sypialni.

Nic jej nie mówiąc, nabrał podejrzeń, że żona go zdradza. Jego, tak lojalnego, który tak bardzo ją kocha, nad życie i ich synka. Jego, który tak ciężko pracuje, aby rodzinie zapewnić duży dom i wakacje za granicą. Jego, który wypruwa sobie żyła, aby jej niczego nie brakowało. Jego, który kochał ją nad życie, bo była dla niego najpiękniejszą kobietą na świecie.

Wynajął detektywa, aby ją śledził i dostarczył dowodów na niewierność, kiedy on był w pracy. Zlecił to zadanie profesjonaliście i za kilka dni miał zdjęcia jego żony, przytulającej się w kawiarni do innego mężczyzny, albo uprawiającej seks w kinie. Otrzymał zdjęcia, jak biegnie szczęśliwa, z rozwianym włosem w objęciach kochanka.

Nie powiedział jej nic, że już wie. Nie zrobił awantury i nie dał po sobie znać, że cierpi. Podłożył owe zdjęcia do jej szafki z bielizny. Były zapakowane w szarą kopertę, tak, aby mogła je od razu zauważyć.

Nastał weekend i powiedział jej, że wybiera się nad morze z synem, Chce mu pokazać jak żegluje się po morzu i wędkuje na dużą rybę. Zgodziła się, bo miała zamiar spotkać się z kochankiem. Kiedy była sama, szykując się, znalazła szarą kopertę i się wystraszyła.

Nagle w telewizji podano wiadomość, że znaleziono w morzu dwóch topielców – starszego mężczyznę i małe dziecko – zdrętwiała! Już wszystko wiedziała, że tak ją ukarał, zabierając jej dziecko i siebie.

Przechadza teraz  się po mieście, zaniedbana i obłąkana kobieta, która woła na ulicy imię swojego syna!

Na złodzieju, czapka gore

Byli już 25 lat po ślubie i żyli sobie spokojnie w niewielkim, polskim miasteczku. Dzieci odchowane, na studiach. Odwiedzali ich co jakiś czas,zapędzeni, zajęci a więc oni mieli swoje mieszkanie tylko już dla siebie. Będąc w towarzystwie, czy też na ulicy, on zawsze trzymał ją za rękę, w drugiej niosąc zakupy robione co jakiś czas. Takie zgodne małżeństwo, sielanka dla oczu wobec innych ludzi. Koleżanki, które były po przejściach, zazdrościły jej takiego męża, troskliwego i wciąż zakochanego, a ona była z niego dumna. 

W jednym się nie zgadzali tylko. Ona popołudniami oglądała swoje ulubione seriale, dziergając w między czasie na drutach. Robiła cudeńka dla siebie i bliskich. Czapki, szaliki, bluzeczki, misternie wydziergane. Nie wchodził jej w tym czasie w drogę, bo nie był zwolennikiem jej telewizyjnych upodobać. W tym czasie on spędzał czas w sieci, której z kolei ona nie znosiła. 

Pytała go, co on w tej sieci robi. Odpowiadał, że szuka części do samochodu i udziela się na forum samochodowym, oraz czyta różne opinie ogrodnicze, bo przecież mają swoją, ukochaną działkę. Spokojna była o te jego zamiłowanie do komputera. Przecież musi coś robić, tak sobie to tłumaczyła. Czas tak spędzony, spokony i nie wchodzili sobie w swoją przestrzeń – idealny układ.

Pewnego dnia oświadczył jej, że chce jechać z kolegami na wycieczkę, organizowaną przez ich dawny zakład pracy. Wycieczka, po południowej Polsce, a więc Wawel jest na pierwszym planie. Ucieszyła się, bo dawno nigdzie nie wyjeżdżał i te trzy dni jakoś sobie da sama radę, a i odpoczną trochę od siebie.

Przygotowała mu wszystko i spakowała zadowolona do torby. Wcześnie rano jej mąż wyjechał, a ona z tej okazji postanowiła polenić się dłużej w łóżku. Przecież nie musi się nigdzie spieszyć, bo ma czas tylko dla siebie.

Przed południem zadzwoniła ich córka i poprosiła, aby jej sprawdziła rozkład jazdy, gdyż sama nie może tego zrobić, a jej zależy bardzo w związku z niespodziewanym wyjazdem.Otrzymała na studiach zadanie, aby zrobić reportaż, niezbędny na zaliczenie semestru.

Mówisz i masz. Odpaliła komputer, bo nie znaczy, że nie lubiła życia w sieci, to się na nim nie znała. Potrafiła się w sieci poruszać, całkiem sprawnie. Wpisała w wyszukiwarkę potrzebną frazę i po kilku sekundach odnalazła potrzebne jej informacje. Zadowolona, zadzwoniła do córki i chwilkę jeszcze porozmawiały.

Coś ją tknęło i zaczęła sprawdzać historię wejść na poszczególne strony. Jakiś diabeł ją podkusił, czy co?

Nagle mało nie spadła z siedzenia. Wszystkie wejścia kierowały ją na portal randkowy. Jej mąż zapisał hasło i login i się nie wylogował. Zapomniał, albo czuł się tak bezpiecznie, że nie przyszło mu nawet to do głowy.

– To kiedy przyjedziesz? – Czytała z wypiekami na twarzy.

– Będę tego i tego dnia – odpowiedział

– Czekam z utęsknieniem kochany, nasycimy się sobą.

Myślała, że śni. Przecież ten dzień jest dzisiaj. Oszukał mnie – wstała i podeszła do okna zaczerpnąć świeżego powietrza. To chyba jakaś pomyłka, co to znaczy?

Kiedy nieco ochłonęła, przeczytała całą ich miłosną korespondencję. Na zimno ją przeczytała i okazało się, że ten romans trwał już od pół roku, a jego wyjazdy do kolegi na piwo, okazały się ognistym romansem.

Dowiedziała się z niej, że nic, właściwie do niej już nie czuje. Dowiedziała się, że jej mąż jest znudzony ich wspólnym życiem i zamierza przy tamtej spędzić resztę życia. A także, że się wypaliło i takie tam – wiecie, no, że wcale ze sobą nie śpią.

Nie wiem, co zrobiła w związku z tym odkryciem i zostawiam ciąg dalszy dla czytających, bo wersje mogą być raczej dwie, a więc, albo mu wybaczyła, albo złożyła pozew o rozwód. Czy istnieje trzecia wersja, nie mam bladego pojęcia, ale z pewnością istnieje w sieci nie jeden romans – nie odkryty jeszcze, bo ludzie proszę państwa robią w sieci naprawdę dziwne rzeczy, tylko często zapominają się wylogować.:)