Archiwa tagu: romans

LGBT – polska homofobia!

HAnna Hev na Xsie

Cytat:

„Wyciągnął papierośnicę i położył, bym się poczęstowała. Odmówiłam, bo nie palę. — Nie pije pani, nie pali, czyli nic na p…? — zgłębiał jak ceniony lekarz”.
Ale to nie lekarz, wyjaśnia I.Pek w książce „Noce z Dudą”, to prezydent europejskiego kraju.

Ten człowiek, którego sobie Polacy wybrali na prezydenta flirtował z byłą modelką Izabelą Pęk, która miała także romans z posłem niejakim – Piętą, którego kariera polityczna natychmiast się skończyła.

Ten człowiek flirtował w nocy i pisali do siebie mejle, a więc wychodzi na to, że on ze swoją żoną wcale ze sobą nie śpią, skoro wolał flirtować z byłą modelką – paskudne zakłamanie i katolicka postawa.

Ten człowiek gdzie się tylko nie pojawi, to klęczy razem z niezbyt rozgarniętą żoną.

Klęczał nawet jak pamiętam w polu też!

Ten człowiek, który krzyczał, że ludzie LGBT, to nie są ludzie, a jeno tyko ideologia i tu proszę przeczytajcie poniższy felieton, który doprowadził mnie do łez.

Ten człowiek swoimi słowami obraził Polki i Polaków i przyczynił się do wielu ludzkich nieszczęść, a nawet do samobójstw w wielu przypadkach i to jest odrażające, że ten klenczon ma teraz odwagę zasłaniać się krzyżem i Bogiem.

Ten człowiek kompletnie w swoim życiu niczego się nie nauczył i odejdzie z urzędu w niesławie i pogardzie i pragnę go jak najszybciej zapomnieć i wymazać ze swojej pamięci.

Dzisiaj były obchody w Krakowie z powodu 80 rocznicy Bitwy pod Monte Cassino i jakże ja to przeżyłam ze łzami w oczach, ponieważ nie widziałam ani jednej twarzy pisowskiej, a w końcu po latach profanacji przez nich zobaczyłam nasz rząd wybrany 15 października 2023 roku.

Na uroczystości było wojsko w końcu nasze wojsko i przemawiał nasz Premier Donald Tusk, który ogłosił, że wzmacniana będzie nasza wschodnia granica i na te fortyfikacje będzie przeznaczone 10 miliardów złotych, bo musimy być bezpieczni.

Ten człowiek z pałacu poleciał do Włoch klęczeć i nie dane mu było krzyczeć w przemowie do Polaków i dlatego te uroczystości odbyły się tak, jak sobie marzyłam przez ostatnie 8 lat bezprawia i gwałcenia polskiej Konstytucji.

W Krakowie odbyła się dzisiaj Parada Równości i zawsze się zastanawiam kto idzie w tym marszu, bo nie wszyscy z ruchu LGBT, ale i ludzie, którzy ich wspierają w kraju pełnym homofobii i niezrozumienia.

Kompas Anny Saranieckiej na Facebooku:

❤️‍🩹Gdy czytając masz z tyłu głowy informację, że Polska to najbardziej homofobiczny kraj w Europie, nie sposób nie uronić łzy…

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i broda

Grzegorz Miecznikowski świętuje IDAHO.  

 Mam 9 lat. Jestem zafascynowany łyżwiarstwem figurowym. W tym czasie podkochuje się w Jewgieniju Pluszczence. I nie rozumiem, dlaczego miałoby być to coś złego. Wymsknie mi się to zaraz przed telewizorem, kiedy Pluszczenko wykręci poczwórnego toe loopa. Ojciec będzie uderzał moją głową o ścianę dopóki nie stracę przytomności.Mam 16 lat. W czasie rodzinnej awantury, w stresie, w panice, zrobię coming out. Zostanę wyrzucony z domu. Pierwszą noc będę tułać się po mieście. Bez niczego – bez ciuchów na zmianę, bez cieplejszej kurtki, bez telefonu, żeby do kogoś zadzwonić i bez celu. Będzie zimno. Zmarznę. Pomyślę czy nie skoczyć z mostu. Dwa kolejne dni będę nocował u swojej znajomej pod Warszawą. Później wrócę do rodzinnego mieszkania. Nigdy więcej nie nazwę go już jednak domem.Dwa lata później pójdę na studia. Długo nie będę nikomu mówił o mojej orientacji. Zaprzyjaźnię się wtedy z Radkiem, bardzo inteligentnym chłopakiem z bardzo dobrego domu, poznanym na gejowskim czacie. Radek studiuje na innym kierunku na UW. Różnić będzie nas wszystko, a jednak również wszystko łączyć. Ja wyjadę za jakiś czas na studia do Kijowa. On zostanie w Warszawie. Kiedy wrócę jego już nie będzie. Kilka tygodni przed moim powrotem z Kijowa, popełni samobójstwo. Ja dowiem się o tym od wspólnych znajomych. Dowiem się też, że po „wyjściu z szafy” wyszedł też z domu, znaczy został z niego wyrzucony. A wcześniej pobity przez ojca i brata. Nigdy nie poznam jego miejsca pochówku. Nigdy nie będę mógł zapalić dla niego znicza.Mam właśnie 20 lat. Stoję przed klubem Organza na Sienkiewicza. Mój hetero-przyjaciel, Kuba, z którym chodzimy razem oglądać mecze do pubów, chce ze mną poważnie porozmawiać. Ania i Agata powiedziały mu, że jestem gejem. Bardzo się tej rozmowy boję. Kuba daje znać, że nic się między nami nie zmienia. Za chwilę będziemy się przytulać razem z dziewczynami. Pierwszy raz poczuję się w pełni zaakceptowany.12 lat temu na służbowy telefon, zadzwoni do mnie ojciec. Numer znajdzie w sieci, na stronie agencji, w której wówczas pracuję. Będzie krzyczał do mnie, że jestem śmieciem i zabroni mi używać nazwiska Miecznikowski. Życzy mi, żebym szybko umarł, najlepiej w męczarniach na AIDS. A jak nie, to sam mnie znajdzie i nie będzie tak łaskawy jak „gejowski wirus”. To nasza ostatnia rozmowa.Mam 28 lat. Jest rok 2016. Dokładnie 23 maja. Od dzisiaj, za 6 dni ok. godz. 13.00 zadzwoni do mnie siostra mojego byłego chłopaka. Pierwszego chłopaka. Poinformuje mnie, że Andrzej powiesił się w swoim żoliborskim mieszkaniu. Powie, też że zostawił dla mnie list. Nauczę się go na pamięć. Każdego słowa, które wyrażało ból z powodu niezrozumienia, nienawiści i homofobii. Także tej zinternalizowanej. Dwa razy do roku wpadnę do Andrzeja na Cmentarz Bródnowski z butelką złotej tequili. Będziemy pić ją pół na pół. A ja przy tym będę zawsze ryczał jak bóbr. Zresztą będę również płakał jak bóbr, kiedy usłyszę o samobójstwach Romy, Kacpra, Dominika, Milo, Wiktora i Michała. Osób, które się zabiły w wyniku homofobii. W ciągu ostatnich kilku lat. I będę płakał, kiedy pomyślę, ile takich historii nie ujrzało światła dziennego. Jak ta Radka czy Andrzeja.Życie toczy się jednak cały czas dalej. Rok 2017. Stracę duże zlecenie z powodu homofobii. Rok 2018. Zostanę pobity nad ranem przed klubem Pogłos, bo „geje wygladają jakby mieli za dużo pieniędzy”. Rok 2019. Oberwę petardą i butelką na Marszu w Białymstoku. Rok 2020 prawie stracę firmę, bo kontrahenci boją się współpracować z osobą LGBT+, dzięki kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. W tym samym roku zostanę zaatakowany również przez swojego sąsiada i trzy razy aresztowany. A w areszcie upokorzony. Będę rozważał wyjazd, a kilka tygodni później, kiedy zacznie mi się kolejny epizod depresyjny, stanę ok. 5 rano na parapecie mieszkania na 11. piętrze na Mokotowie. Zapalę papierosa i będę chciał skoczyć.Mam 34 lata. Jest Wigilia. Dzisiaj przyjdą do mnie, jak co roku, samotne osoby LGBT+ lub te które nie mogły spędzić Świat z „drugą połówką”. Po wszystkim pójdę na spacer. Mroźne powietrze będzie orzeźwiające. Zresztą jak i to, że moja mama nagotuje kapusty z grzybami i przygotuje kutii dla „tęczowych gości”. A dając mi sprawunki powie, że jest z „dumna z tego co robię”. Dzisiaj w nocy, na spacerze, przez Messengera zadzwoni do mnie Piotr z Podkarpacia. Obserwuje mnie w social media, bo pracujemy w tej samej branży i nie wie co ma teraz zrobić. Wieczór wigilijny minął mu na słuchaniu wyzwisk oraz rozmowie z księdzem o terapii konwersyjnej. Miałby ją zacząć za tydzień. Równo w swoje urodziny. Rozważa różne opcje. W tym samobójstwo. Na szczęście do niego nie dojdzie. Dzisiaj zerwie kontakt ze swoją rodziną i w pośpiechu wyjedzie pierwszym pociągiem. Za kilka tygodni napisze do mnie, że jest spokojniejszy i czuje się sobą. Zaczął się nawet umawiać z pewnym chłopakiem, którego poznał przez koleżankę. Za kolejnych kilka tygodni dowiem się, że się oficjalnie wyoutował. I przestał się bać siebie. W wieku 41 lat.Rok później również zorganizuję wigilię dla samotnych osób LGBTQIAP+. Będzie to pierwsza Wigilia Magdy, dziewczyny, która mnie odwiedzi. Pierwsza od gwałtu naprawczego, którego ofiarą padnie 12 lat wcześniej, a którego dopuści się nie niej wuj, i ojciec przy udziale i błogosławieństwie jej matki. Kilka dni później obolała fizycznie i psychicznie wyjedzie z rodzinnej miejscowości do większego miasta. Dwa pierwsze miesiące będzie bezdomna, ale bardziej bezpieczna, niż w rodzinnym domu.Sylwester 2020. Razem z najbliższymi życzymy sobie, żeby było lepiej. Żeby nikt nie trafiał do aresztu, nikt z nas nie padł ofiarą pobicia i żebyśmy mogli w końcu normalnie, jak ludzie, żyć. Sąsiedzi wtórują nam z radością do śpiewanego o północy „***** ***”.Rok 2021. Nadal odpisuję na homofobiczne komentarze pod postami. Dzisiaj na terapii, porozmawiamy z Barbrą The Psycho o postępach, które robię. O tym jak długo czułem się niewystarczający, nie zasługujący na miłość, o moim syndromie zbawcy i o zbyt dużej odpowiedzialności za innych. Także o tym, że nadal nie jestem w stanie zrozumieć homofobii i nienawiści do osób nieheteronormatywnych. Tej nienawiści, która kilkukrotnie spustoszyła życie mi i moim bliskim. A nawet go ich pozbawiła.13 miesięcy później będę tak zmęczony, tak zniszczony, tak wypalony aktywizmem i nienawiścią innych, tak osłabiony ciągłym działaniem na adrenalinie, że nie rozpoznam epizodu depresyjnego. Zaliczę drugą próbę samobójczą. Schlam się jak świnia, nałykam się tabsów, naćpam czym popadnie, zostanę ledwo odratowany. Ból istnienia nie minie przez kolejne lata, ale codziennie będę odczuwać go mniej.Rok 2023. Wrzesień. Zrobię kolejny coming out. Ujawnię publicznie, że jestem osobą niebinarną. Od tego czasu codziennie moja wiedza, ekspertyza oraz zdolność do prowadzenia szkoleń będą chociaż raz dziennie challengowane lub wyśmiewane. Tego samego miesiąca odbędą się wybory parlamentarne. Po pierwszy podliczeniu głosów z komisji wyborczych popłaczę się. Te 8 lat przeczołga wielx z nas. Kiedy PiS wygrywa pierwsze wybory parlamentarne, mam 28 lat. Jestem wtedy takim młodym dorosłym. Kończę dopiero przecież studia i jestem dopiero po kilku pierwszych pracach. Przez te 8 lat nabawię się fizycznych i psychicznych szram. Zostanę zaatakowany fizycznie 7 razy z powodu mojej orientacji i tożsamości płciowej. Psychicznie nie zliczę. Jest rok 2024. Nadal muszę udowadniać, że jestem człowiekiem jak każdy inny, że chciałbym adoptować dziecko, bo będę super ojcem i pozbawianie mnie tej możliwości to czysta złośliwość. Że chciałbym wziąć legalny ślub ze swoim partnerem, bo nasze życie to nie tylko seks. Nadal muszę walczyć o to, żeby czuć się, po prostu, bezpiecznie. Jest rok 2024. Nadal, muszę pracować dwa razy ciężej, niż heteroseksualni koledzy i koleżanki, bo tak, moja orientacja i tożsamość płciowa mają znaczenie i dla wielu osób jest nieistotna tylko wtedy, kiedy jestem wybitny, a nie tylko dobry, w tym co robię.Dzisiaj mamy 17 maja 2024 roku.Kilka dni temu Polska po raz kolejny została uznana najbardziej homofobicznym krajem Unii Europejskiej w raporcie Ilga-Europe dotyczącym sytuacji prawnej. Dzisiaj obchodzimy też IDAHOBIT DAY, czyli Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. To coroczne święto na pamiątkę usunięcia 17 maja 1990 roku przez Światową Organizację Zdrowia homoseksualizmu z Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób, mające na celu zwrócenie uwagi na doświadczaną przez osoby LGBT+ przemoc i dyskryminację.W naszym kraju codziennie. Na wielu płaszczyznach. W życiu społecznym i politycznym.Czasem otwarcie jak te przykłady, a czasem w białych rękawiczkach.Homofobii nie polukruje fakt, że dokładnie też dzisiaj UM Warszawa wrzuci pierwszy raz w historii posta dotyczącego IDAHOTBIT. Ale to już coś. Jak i ponowna dyskusja o związkach partnerskich w Sejmie i zmianie zapisów uwzględniających karanie za mowę nienawiści i ścigania przestępstw z nienawiści.A tego posta napiszę równo 4 lata temu i będę, co roku, dodawać do niego kolejne fakty na IDAHOBIT.Bo to nie jest tylko i wyłącznie moja historia. A historia wielu osób LGBT+, które możesz znać, które mijasz codziennie na ulicy, które mieszkają obok Ciebie.To nie jest historia, która ma wzbudzić poczucie smutku i żalu. A jedynie pokazać, że są rzeczy, które się dzieją, ale nigdy możesz nie mieć o nich pojęcia ani nie usłyszeć takich historii w swojej bańce.Ale takie właśnie historie pisze homofobia.

A wiesz kto może ją powstrzymać?

Katolicka hipokryzja!

Pojechać do Ziemi Świętej z okazji 40 urodzin i walnąć na glebę, dziękując za miłość i to wszystko pokazać w sieci.

Wcale mnie by to nie obchodziło, że aktorka jednej roli Cichopek i jej towarzysz z pracy – Kurzajewski są już oficjalnie razem i oto ogłosili to całemu światu, choć od dawna byli razem.

Jednak przeglądając Facebooka w co drugim poście czytam, że już nie ukrywają swojego związku, bo się zakochali w sobie na śmierć i życie.

Taką miłość kiedyś deklarował Marcinkiewicz do Isabel – pamiętam wspólne okładki, Wenecję i wiadomo, co z tego wyszło i w tym przypadku raczej nie chcę być złym prorokiem.

Każdemu wolno kochać, ale ci mają rozmach i choć oboje są po rozwodzie, to mogliby tę swoją miłość zachować dla siebie, a nie ranić swoje dzieci!

Zainteresowałam się więc tematem i trochę poczytałam, bo FB mnie do tego zmusił.

Czytam więc, że ludzie są podzieleni i jedni gratulują im tej miłości, a drudzy brzydzą się taką hipokryzją.

Dosadnie im napisała Karolina Korwin Piotrowska i tak:

Pamiętaj, zawsze, gdy się modlisz, daj zdjęcie na IG. Bozia lubi to. Bo lajki są najważniejsze, no i miłość. Szczególnie gdy pracuje się w stacji, która za pieniądze podatników od lat chamsko szczuje na wszelkie „inności” jak LGBT, in vitro, inne kolory skóry, wyznania. Brawo. Miłość jest najważniejsza. Kurde, zawsze, gdy myślę, że jest już dno, polski szołbiz puka od spodu…

Karolina Korwin-Piotrowska

Inny wpis na Twitterze:

ɢʀᴇɢᴏʀ

„Musiałem tam zajrzeć. I to co zobaczyłem to kurwa hit. Pojechała się gździć z kochankiem i wstawia takie dyrdymały, że Bóg, modlitwa itd. Jebani hipokryci”

Ja czytacie ludzie nie gryzą się w język, ale jeszcze przytaczam wpis z Facebooka i opinię na ten temat napisała Marta Marta i ja się z nią zgadzam!

„Patrzę sobie dzisiaj na internetowe prawicowe fora i widzę ogromny zachwyt katopislamu nad modłami Cichopek w Betlejem, do którego zabrał ją jej kochanek. Ten sam, któremu od miesięcy dawała doopy za plecami męża…

I wiecie, Cichopek jak Cichopek, nie pierwsza i nie ostatnia, której odjebało na punkcie chłopa. I nie pierwszy to chłop, który dla odreagowania kryzysu wieku średniego wymienia sobie babę na inną. Życie…

Tyle tylko, że tych dwoje to gwiazdy reżimowej, katopislamskiej telewizji, która przecież stoi na straży wszystkiego co święte. Święte wartości, święte związki małżeńskie, święte tradycje, święta rodzina…

A tu takie coś…

I myślę sobie, że cały ten Izrael to ustawka TVP.

Trzeba było więc ku*estwo przykryć miłością do Boga i załatwić parce hipokrytów coming out w miejscu dla chrześcijan świętym!

Pojechali. Cichopkowej zdjęć przy modłach napykali. Do sieci wrzucili oświadczenia, zapewniające o obopólnej, dozgonnej miłości. Dziewica Joanna wielokrotnie konserwowana Kurska parze kochać się nakazała, bo przecież „miłość jest najważniejsza”

No i teraz wrócą, z grzechów – rozgrzeszeni. A pelikany będą rączki w modłach dziękczynnych na ich widok składać. Oglądalność skoczy. I kto wie, moze juz niedługo znowu jaki huczny ślub w Łagiewnikach będzie. No bo skoro sama Kurska kazała się kochać, to pewnie rozwody kościelne po znajomości już załatwione… A i Jędraszewski rychło zapowiedzi ogłosi.

I w TVP ich potem pokażą… Jako wzór rodziny świętej i tradycyjnej.

Sex, zdrady, lewe związki, rozwody… Nic mi do tego. Róbta co tam chceta.

Tylko w to ku*wa przynajmniej Boga nie mieszajcie.

Jeżozwierzu! Jak ja nienawidzę tej pisowskiej hipokryzji!!! Jak ja się brzydzę tą prawicową moralną dwulicowością!!!

Autor: Marta Marta”

Dwie hipokrytki się wspierają!

Obyczajówka w małym mieście!

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, chmura, buty, tabela, na zewnątrz i przyroda

W moim mieście odbywa się renowacja Kościoła Najświętszej Marii Panny, a polega to na tym, że piaskowane są cegły, aby przetrwały jeszcze wiele, wiele lat.

Remont jest dość kosztowny, a więc trwa już dłuższy czas.

Kolega Męża wdrapał się po rusztowaniu i zrobił dwie fotografie mojego miasta, widzianego z lotu ptaka.

Trzeba spojrzeć uważnie na zdjęcia, a stwierdzimy, że mieszkam w bardzo zielonym miasteczku!

Nawet kiedy w małym miasteczku nie goni się za plotką, to i tak wcześniej, czy później ona dotrze pod każdą strzechę!

Tak właśnie jest ze mną, że kompletnie nie obchodzą mnie nowinki o innych, ale nie da się uciec, bo docierają one w różny sposób i już wiem o skandalu obyczajowym w małym miasteczku!

Nie wysiaduję na ławeczkach i nie wdaję się w ploteczki, ale przecież mamy net, w którym w sekundę się dowiadujemy, że w małym miasteczku coś gruchnęło, coś takiego, że w głowie się nie mieści!

Nie mogę pisać o szczegółach, ponieważ czyta mnie małe miasteczko, a tylko napiszę, że w małym miasteczku grasuje Rasputin, który uwiódł dwie ryczące pięćdziesiątki – mężatki!

Nie mogę pisać, co i jak, bo mogłabym zostać posądzona i osądzona, a więc cicho -sza!

Napiszę tylko, że obie panie znam bardzo dobrze i się dziwię, że mając dobre rodziny, odchowane dzieci pchają się w romanse grzebiąc tak całe, swoje poukładane życie!

Nie na darmo się mówi, że dupa nie ciągnik, a ciągnie tylko wydawało mi się, że to przywilej młodości, a nie ludzi w kwiecie wieku!

Oj naiwna jestem całe swoje życie, bo zawsze wierzyłam w mądrość kobiet i mężczyzn też, a tu takie jaja!

Na deptaku w Ciechocinku – tam nie ma podobno żadnych różnic wieku i romanse kwitną nawet po 80 -tce! 😀

Niedawno ze swojego życia seksualnego zwierzyła się aktorka – Bożena Dykiel, która opowiedziała o swoim współżyciu, ale ona żyje ze swoim mężem od lat i nie ma się czemu tu dziwić!

„Lubię ładną bieliznę, musi być jednak nie tylko ładna, ale wygodna, funkcjonalna. A jak ktoś lubi taką bardziej frywolną, to czemu nie. Co prawda do sex shopu nie zajrzałabym, bo…od razu zrobiliby mi tam zdjęcia!

Dla podsycenia atmosfery w sypialni wszystko, co obojgu pasuje, jest dobre. Także rozmaite przebieranki, gadżety erotyczne. Bo seks po „60” z tym samym partnerem, tak jak ja ze swoim panem Rysiem, to cudowna sprawa – zapewnia.”

Tym czasem moje ryczące pięćdziesiątki rozwaliły trzy rodziny i sporo się dla Rasputina zapożyczyły – komedia w małym miasteczku!

Obraz może zawierać: niebo i na zewnątrz

Obraz może zawierać: niebo i na zewnątrz

Kobieta – kobiecie!

 

Znalezione obrazy dla zapytania romans w pracy

Dziwnym trafem na moją skrzynkę mejlową otrzymałam list i się po jego przeczytaniu zapowietrzyłam, że ten list trafił do mnie.
Pomyślałam sobie, że osoba to pisząca się po prostu pomyliła i przez niefrasobliwość wysłała go do mnie.
Jednak zaznaczyła, że czyta bloga, ale nie napisała, że mojego, a więc byłam i jestem całkowicie skołowana.
List dla mnie jest bulwersujący i oczywiście nie odpowiedziałam na niego od razu, ale jego treść sobie zachowałam, choćby na potrzeby mojego bloga.
Takie niespodzianki na skrzynce nie zdarzają się często, gdyż więcej jest reklam i spamu, a nie ludzkich dramatów i ludzkich spraw, a więc czytałam sobie.
„Nie wiem co zrobić, dlatego do ciebie piszę. Ponad miesiąc temu zatrudniono w miejsce innego pracownika męża mojej, dobrej koleżanki. Pracuję z nim razem i jesteśmy w jednym pokoju. Koleżanka pracuje w innym dziale. Naturalnie, znałam go już wcześniej, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji być z nim w tak bezpośrednich kontaktach. Od razu przełamaliśmy wszelkie lody i właściwie każdego dnia od rana do końca pracy śmiejemy się, a tematy nam się nie kończą. Jest wręcz cudownie i fantastycznie! Dzięki niemu mam znowu po co chodzić do pracy, a po każdym wyjściu nie mogę się doczekać powrotu do biura. Wiem od niego, od niej po części też, że im tak sobie się układa. Wracają do domu i nie mają o czym rozmawiać, że wieje nudą, a ona jest ciągle zmęczona i nic się jej nie chce. Nie wiem, gdybym ja miała takiego faceta, a jestem sama, to bym była mega szczęśliwa. Nie rozumiem jak ona może tego nie dostrzegać? A może oni nie pasują do siebie? Nam razem jest świetnie, rozumiemy się bez słów, chyba stanowimy najlepszą, tak zgraną teraz parę w pracy. Ostatnio nawet klient pomyślał, że jesteśmy małżeństwem – uznał widać po tym jak ze sobą rozmawiamy i się dogadujemy. 
Co powinnam zrobić, czy drążyć dalej tą skałę, bo to facet pisany dla mnie i inny taki już mi się w życiu nie trafi, czy zostać starą, samą do końca życia bez sensownego faceta?
Proszę doradź mi, bo ja codziennie usycham z tęsknoty za nim i nie śpię, bo się zakochałam i jestem zdolna do odbicia go mojej koleżance, bo nie widzę świata bez niego. Wyobrażam sobie jak się kochamy i on zasypia przy mnie i przy mnie się budzi, choć on o rozwodzie jeszcze nigdy nie wspomniał”.
Puściłam list do kosza, ale kilka dni nie dawał mi on spokoju.
Chodził mi po głowie i drążył jak kropla skałę i postanowiłam anonimowej desperatce odpowiedzieć:
„Droga, młoda damo. Otrzymałam list na mojej skrzynce i sądzę, że zaszła wielka pomyłka, bo nie do mnie chyba jest on adresowany.
Mam swojego bloga, to fakt, ale niby dlaczego jako Seniorka mam prowadzić Cię przez życie, skoro dzieli nas pokoleniowa przepaść, a jednak przeczytaj, co mam Ci do powiedzenia:
Chcesz rozwalić cudze małżeństwo, a zwłaszcza małżeństwo bliskiej koleżanki, to rozwalaj.
Masz świetną okazję, by nawiązać doskonały romans z jej mężem.
Przecież siedzicie w jednym biurze, a więc wystarczy Twoja dobra wola, że facet się skusi i pokusi, bo w naszej tradycji najlepiej by było, aby każdy mężczyzna miał możliwość mieć co najmniej dwie kobiety – legalnie.
Gdyby tak było wolno, zdrady by poszły w zapomnienie i wszyscy byli by szczęśliwi, a sądy nie miałby nic do roboty.
Skuś go i zacznijcie się umawiać w hotelach na seks, a potem on będzie wracał z podkulonym ogonem do żony, bo przecież nie mówił nigdy, że chce się rozwieść. Słyszysz od niego to, co chcesz słyszeć, że wcale ze sobą nie śpią i takie tam. Wierzysz w to, bo chcesz wierzyć i nie bierzesz pod uwagę tego, że facet koloryzuje z lekka, aby się przypodobać, a w rzeczywistości, to żona najlepiej dla niego gotuje i jest im świetnie w łóżku.
Statystyki są bezlitosne i podobno, co drugi facet zdradza swoją żonę, ale to nie znaczy wcale, że się, co drugi rozwodzi.
Każdy, który pragnie skoczyć w bok będzie prawił banały, że żona jest do niczego i jego małżeństwo, to tylko już papierek.
Chcesz w to wierzyć, to wierz naiwna istotko, ale kiedy otrzymasz pierwszego smsa, że nie może się z Tobą spotkać, bo właśnie jedzie z żoną na zakupy, a co gorsza zabiera ją na wakacje, bo musi, to już poczujesz paskudny nastroj, bo oto zdasz sobie sprawę z tego, że jesteś tylko zwykłą kochaną, która z rozpaczy będzie obgryzała pazury w samotności.
Będziesz tylko dodatkiem do nudnego życia faceta, który sprzedał Ci bajeczkę, aby zaliczyć kolejną kobietę, a potem podkuli ogon i przestanie odbierać od Ciebie telefony.
Jeśli ta Twoja miłość ma tak wyglądać, a będzie tak wyglądać, kiedy odbijesz koleżance męża, to szczerze Ci współczuję, kiedy na tym świecie jest tylu, fajnych menów – wolnych.
Mam nadzieję, że otworzyłam Ci oczy, ale tylko od Ciebie zależy, czy chcesz mieć na sumieniu ten związek i pamiętaj, że na cudzym nieszczęściu nie buduje się swojego, gdyż zwykle kończy się w psychiatryku, albo na kanapie ze stertą chusteczek.
Pozdrawiam i życzę rozwagi w budowaniu swojego życia uczuciowego, ale uczciwego.
Odpowiedzi już nie było – może zrozumiała!

Romans w pracy – to się nie uda!

Dziwnym trafem na moją skrzynkę mejlową otrzymałam list i się po jego przeczytaniu zapowietrzyłam, że ten list trafił do mnie. Pomyślałam sobie, że osoba to pisząca się po prostu pomyliła i przez niefrasobliwość wysłała go do mnie. Jednak zaznaczyła, że czyta bloga, ale nie napisała, że mojego, a więc byłam i jestem całkowicie skołowana.

List dla mnie jest bulwersujący i oczywiście nie odpowiedziałam na niego od razu, ale jego treść sobie zachowałam, choćby na potrzeby mojego bloga. Takie niespodzianki na skrzynce nie zdarzają się często, gdyż więcej jest reklam i spamu, a nie ludzkich dramatów i spraw, a więc czytam sobie.

„Nie wiem co zrobić, dlatego do ciebie piszę. Ponad miesiąc temu zatrudniono w miejsce innego pracownika męża mojej, dobrej koleżanki. Pracuję z nim razem i jesteśmy w jednym pokoju. Koleżanka pracuje w innym dziale. Naturalnie, znałam go już wcześniej, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji być z nim w tak bezpośrednich kontaktach. Od razu przełamaliśmy wszelkie lody i właściwie każdego dnia od rana do końca pracy śmiejemy się, a tematy nam się nie kończą. Jest wręcz cudownie i fantastycznie! Dzięki niemu mam znowu po co chodzić do pracy, a po każdym wyjściu nie mogę się doczekać powrotu do biura. Wiem od niego, od niej po części też, że im tak sobie się układa. Wracają do domu i nie mają o czym rozmawiać, że wieje nudą, a ona jest ciągle zmęczona i nic się jej nie chce. Nie wiem, gdybym ja miała takiego faceta, a jestem sama, to bym była mega szczęśliwa. Nie rozumiem jak ona może tego nie dostrzegać? A może oni nie pasują do siebie? Nam razem jest świetnie, rozumiemy się bez słów, chyba stanowimy najlepszą, tak zgraną teraz parę w pracy. Ostatnio nawet klient pomyślał, że jesteśmy małżeństwem – uznał widać po tym jak ze sobą rozmawiamy i się dogadujemy. 😀

Co powinnam zrobić, czy drążyć dalej tą skałę, bo to facet pisany dla mnie i inny taki już mi się w życiu nie trafi, czy zostać starą, samą do końca życia bez sensownego faceta?

Proszę doradź mi, bo ja codziennie usycham z tęsknoty za nim i nie śpię, bo się zakochałam i jestem zdolna do odbicia go mojej koleżance, bo nie widzę świata bez niego. Wyobrażam sobie jak się kochamy i on zasypia przy mnie i przy mnie się budzi, choć on o rozwodzie jeszcze nigdy nie wspomniał”.

Puściłam list do kosza, ale kilka dni nie dawał mi on spokoju. Chodził mi po głowie i drążył jak kropla skałę i postanowiłam anonimowej desperatce odpowiedzieć:

„Droga, młoda damo. Otrzymałam list na mojej skrzynce i sądzę, że zaszła wielka pomyłka, bo nie do mnie chyba jest on adresowany. Mam swojego bloga, to fakt, ale niby dlaczego jako Seniorka mam prowadzić Cię przez życie, skoro dzieli nas pokoleniowa przepaść, a jednak przeczytaj, co mam Ci do powiedzenia:

Chcesz rozwalić cudze małżeństwo, a zwłaszcza małżeństwo bliskiej koleżanki, to rozwalaj. Masz świetną okazję, by nawiązać doskonały romans z jej mężem. Przecież siedzicie w jednym biurze, a wiec wystarczy Twoja dobra wola, że facet się skusi i pokusi, bo w naszej tradycji najlepiej by było, aby każdy mężczyzna miał możliwość mieć co najmniej dwie kobiety – legalnie. Gdyby tak było wolno, zdrady by poszły w zapomnienie i wszyscy byli by szczęśliwi, a sądy nie miałby nic do roboty.

Skuś go i zacznijcie się umawiać w hotelach na seks, a potem on będzie wracał z podkulonym ogonem do żony, bo przecież nie mówił nigdy, że chce się rozwieść. Słyszysz od niego to, co chcesz słyszeć, że wcale ze sobą nie śpią i takie tam. Wierzysz w to, bo chcesz wierzyć i nie bierzesz pod uwagę tego, że facet koloryzuje z lekka, aby się przypodobać, a w rzeczywistości, to żona najlepiej dla niego gotuje i jest im świetnie w łóżku.

Statystyki są bezlitosne i podobno, co drugi facet zdradza swoją żonę, ale to nie znaczy wcale, że się, co drugi rozwodzi. Każdy, który pragnie skoczyć w bok będzie prawił banały, że żona jest do niczego i jego małżeństwo, to tylko już papierek.

Chcesz w to wierzyć, to wierz naiwna istotko, ale kiedy otrzymasz pierwszego smsa, że nie może się z Tobą spotkać, bo właśnie jedzie z żoną na zakupy, a co gorsza zabiera ją na wakacje, bo musi, to już poczujesz paskudny nastroj, bo oto zdasz sobie sprawę z tego, że jesteś tylko zwykłą kochaną, która z rozpaczy będzie obgryzała pazury w samotności. Będziesz tylko dodatkiem do nudnego życia faceta, który sprzedał Ci bajeczkę, aby zaliczyć kolejną kobietę, a potem podkuli ogon i przestanie odbierać od Ciebie telefony.

Jeśli ta Twoja miłość ma tak wyglądać, a będzie tak wyglądać, kiedy odbijesz koleżance męża, to szczerze Ci współczuję, kiedy na tym świecie jest tylu, fajnych menów – wolnych.

Mam nadzieję, że otworzyłam Ci oczy, ale tylko od Ciebie zależy, czy chcesz mieć na sumieniu ten związek i pamiętaj, że na cudzym nieszczęściu nie buduje się swojego, gdyż zwykle kończy się w psychiatryku, albo na kanapie ze stertą chusteczek.

Pozdrawiam i życzę rozwagi w budowaniu swojego życia uczuciowego, ale uczciwego.

Namiętny, chory seks!

Codziennie o poranku wstawała, aby zrobić śniadanie dla synka i wysłać go do szkoły. Kiedy mąż szykował się do pracy, szykowała mu gorącą kawę, taką jaką lubił o poranku. Codziennie potem biegła do swojej pracy w fundacji i często była dość spóźniona.

Zajmowała się domem, jak przykładna żona i matka, kiedy jej mąż pracował bardzo długo, gdyż zajmował bardzo ważne stanowisko. Był pedantem tak w pracy, jak i w domu. Wiedziała, że każdy szczegół małego bałaganu jej wytknie, a więc starała się ze wszech sił, aby nie miał powodu do narzekania.

Kochała go i tak codziennie od 15 lat była zwarta i gotowa, aby uszczęśliwić syna i ukochanego męża. 

Stojąc przy zlewie, aby umyć naczynia po późnej kolacji, coś w niej pękło. Nagle zabrakło jej tego dawnego szaleństwa i błysku w oczach jej mężczyzny. Nagle wszystko stało się takie przewidywalne i tak strasznie nudne. Nawet w łóżku nastała rutyna i robili to jakby z obowiązku. Poczuła się staro, choć miała dopiero blisko czterdziestki.

Oczywiście odgoniła te myśli, ale robiąc wieczorną toaletę spojrzała na siebie w lustro i stwierdziła, że wciąż jest piękna, ale widoczne są oznaki starzenia i znudzenia życiem. Włosy utraciły blask, a cera stała się pozbawiona blasku szczęścia. Patrzyła na siebie, jakby chciała potwierdzić, że wciąż jest żoną i matką i nie wolno jej mieć grzesznych myśli.

Przyszła do sypialni i mąż zaczął ją uwodzić, ale czegoś jej w tym wszystkim brakowało. Wciąż był seksownym mężczyzną, ale wszystko odbyło się pod kołdrą i przy zgaszonym świetle – żadnej magii już nie czuła.

Padał deszcz i kiedy spieszyła się do pracy, ktoś ją potrącił i upadła kolanem na chodnik. Zdarła sobie porządnie skórę i leciała jej krew. Podniosła się przestraszona, a naprzeciwko jej pojawił się, jakby z pod ziemi przystojny, wysoki brunet i popatrzył jej głęboko w oczy.

Oniemiała na sam widok faceta, który był mocny, silny i cholernie przystojny. Zauważyła jego błękitne oczy, które ją przeszywały. Zdrętwiała na chwilę, gdyż ten ktoś poraził ją swoim magnetyzmem. Poczuła na ciele ten dreszcz, kiedy spotyka się na drodze pokrewną duszę. Od razu wiedziała, że coś ich na dzień dobry – łączy.

Zaprosił ją do mieszkania, aby opatrzyć ranę na kolanie i tak zaczęła się ich niewinna rozmowa. Trochę żartu, trochę dowcipu, bo on był taki wyluzowany. Taki inny jak jej mąż.

Zrobił jej kawę i pożyczył swoją ulubioną płytę, którą szczerze jej polecił. Podziękowała i wyszła pijana z zauroczenia. Ten facet miał w sobie ten magnetyzm, o którym od niedawna zaczęła marzyć. Wiedziała, że to jest naganne, bo przecież jest mężatką. Otrzepała się z zapachu jego mieszkania i wróciła grzecznie do domu.

Na drugi dzień obudziła się z myślą o tamtym, a więc po odprawieniu rodziny, wystroiła się i pobiegła oddać mu płytę. Otworzył jej uśmiechnięty i rozpromieniony  i od wejścia ją wziął, bo wiedział, że po to tu przyszła. Dawała mu erotyczne sygnały, a więc nie miał żadnych obaw. 

Jego mieszkanie to była typowa kawalerka, ale łóżko było ubrane w świeżą pościel, na którym ona drżała z rozkoszy. Każdy jego dotyk przyprawiał ją o drżenie i falę napływającej namiętności, której nie miała dość.

Wracała od niego spełniona jako kobieta i choć mało ze sobą rozmawiali, to ten seks był dla niej kosmiczny, którego pragnęła więcej i więcej.

Wykradała godziny z domowych zajęć, okłamując męża, aby biec w ramiona swojego kochanka. W domu nic jej nie wychodziło i potrafiła przypalić nawet wodę na kawę. Robiła wszystko od niechcenia, aby mąż nie miał do niej pretensji, ale to było wszytko takie mechaniczne, Jej myśli zaprzątał on i z nim szła spać i z nim się budziła. Zaczarował ją i całkowicie zawładnął i nie widziała jak się z tego wyplątać – nie umiała i nie chciała.

Seks z mężem, to tylko powinność, a spełnienie to tylko z kochankiem. Uwielbiała te chwile, kiedy rzucał ją na łóżko i robił z nią wszystko, bo na wszystko mu pozwalała. Im bardziej był brutalny, tym lepiej. Im więcej darł na niej bieliznę, tym lepiej. Uwielbiała to w nim.

Romans rozkwitał, a ona też kwitła. Koleżanki zauważyły, że wypiękniała i nabrała większego luzu. Już nie opowiadała o mężu i obowiązkach, a więcej żartowała i nie brała już życia tak na serio. Stała się zupełnie inną kobietą, za sprawą wysokiego bruneta.

Otrzymywała od niego niesamowitą dawkę seksu i nie zamierzała z tego rezygnować. Biegła do niego jak na skrzydłach, wypachniona i zadbana, aby tylko przeżyć następną dawkę nieziemskiego seksu.

Jej mąż zauważył, że jego żona jest jakby nieobecna. Stała się mniej rozmowna i znudzona, choć wciąż udawała, że jest dla niej najważniejszy, a także ich synek, który wciąż potrzebował opieki rodziców. Plątała się w wyjaśnieniach, jak minął jej dzień i uśmiechała sztucznie. Jej mąż zaczął coś podejrzewać. To nie była już jego spontaniczna i szczera żona. Zasypiała szybko, odwracając się do niego plecami, niechętna na seks. Zbywała go i coraz bardziej się oddalała i on to widział. 

Zajrzał kiedyś przypadkiem do jej szafki i zauważył, iż jego żona ma nadmiar nowej bielizny. Od wyboru do koloru i wszystko z metkami. Dało mu to do myślenia, bo z nim nie spotykała się w tej bieliźnie w sypialni.

Nic jej nie mówiąc, nabrał podejrzeń, że żona go zdradza. Jego, tak lojalnego, który tak bardzo ją kocha, nad życie i ich synka. Jego, który tak ciężko pracuje, aby rodzinie zapewnić duży dom i wakacje za granicą. Jego, który wypruwa sobie żyła, aby jej niczego nie brakowało. Jego, który kochał ją nad życie, bo była dla niego najpiękniejszą kobietą na świecie.

Wynajął detektywa, aby ją śledził i dostarczył dowodów na niewierność, kiedy on był w pracy. Zlecił to zadanie profesjonaliście i za kilka dni miał zdjęcia jego żony, przytulającej się w kawiarni do innego mężczyzny, albo uprawiającej seks w kinie. Otrzymał zdjęcia, jak biegnie szczęśliwa, z rozwianym włosem w objęciach kochanka.

Nie powiedział jej nic, że już wie. Nie zrobił awantury i nie dał po sobie znać, że cierpi. Podłożył owe zdjęcia do jej szafki z bielizny. Były zapakowane w szarą kopertę, tak, aby mogła je od razu zauważyć.

Nastał weekend i powiedział jej, że wybiera się nad morze z synem, Chce mu pokazać jak żegluje się po morzu i wędkuje na dużą rybę. Zgodziła się, bo miała zamiar spotkać się z kochankiem. Kiedy była sama, szykując się, znalazła szarą kopertę i się wystraszyła.

Nagle w telewizji podano wiadomość, że znaleziono w morzu dwóch topielców – starszego mężczyznę i małe dziecko – zdrętwiała! Już wszystko wiedziała, że tak ją ukarał, zabierając jej dziecko i siebie.

Przechadza teraz  się po mieście, zaniedbana i obłąkana kobieta, która woła na ulicy imię swojego syna!

Na złodzieju, czapka gore

Byli już 25 lat po ślubie i żyli sobie spokojnie w niewielkim, polskim miasteczku. Dzieci odchowane, na studiach. Odwiedzali ich co jakiś czas,zapędzeni, zajęci a więc oni mieli swoje mieszkanie tylko już dla siebie. Będąc w towarzystwie, czy też na ulicy, on zawsze trzymał ją za rękę, w drugiej niosąc zakupy robione co jakiś czas. Takie zgodne małżeństwo, sielanka dla oczu wobec innych ludzi. Koleżanki, które były po przejściach, zazdrościły jej takiego męża, troskliwego i wciąż zakochanego, a ona była z niego dumna. 

W jednym się nie zgadzali tylko. Ona popołudniami oglądała swoje ulubione seriale, dziergając w między czasie na drutach. Robiła cudeńka dla siebie i bliskich. Czapki, szaliki, bluzeczki, misternie wydziergane. Nie wchodził jej w tym czasie w drogę, bo nie był zwolennikiem jej telewizyjnych upodobać. W tym czasie on spędzał czas w sieci, której z kolei ona nie znosiła. 

Pytała go, co on w tej sieci robi. Odpowiadał, że szuka części do samochodu i udziela się na forum samochodowym, oraz czyta różne opinie ogrodnicze, bo przecież mają swoją, ukochaną działkę. Spokojna była o te jego zamiłowanie do komputera. Przecież musi coś robić, tak sobie to tłumaczyła. Czas tak spędzony, spokony i nie wchodzili sobie w swoją przestrzeń – idealny układ.

Pewnego dnia oświadczył jej, że chce jechać z kolegami na wycieczkę, organizowaną przez ich dawny zakład pracy. Wycieczka, po południowej Polsce, a więc Wawel jest na pierwszym planie. Ucieszyła się, bo dawno nigdzie nie wyjeżdżał i te trzy dni jakoś sobie da sama radę, a i odpoczną trochę od siebie.

Przygotowała mu wszystko i spakowała zadowolona do torby. Wcześnie rano jej mąż wyjechał, a ona z tej okazji postanowiła polenić się dłużej w łóżku. Przecież nie musi się nigdzie spieszyć, bo ma czas tylko dla siebie.

Przed południem zadzwoniła ich córka i poprosiła, aby jej sprawdziła rozkład jazdy, gdyż sama nie może tego zrobić, a jej zależy bardzo w związku z niespodziewanym wyjazdem.Otrzymała na studiach zadanie, aby zrobić reportaż, niezbędny na zaliczenie semestru.

Mówisz i masz. Odpaliła komputer, bo nie znaczy, że nie lubiła życia w sieci, to się na nim nie znała. Potrafiła się w sieci poruszać, całkiem sprawnie. Wpisała w wyszukiwarkę potrzebną frazę i po kilku sekundach odnalazła potrzebne jej informacje. Zadowolona, zadzwoniła do córki i chwilkę jeszcze porozmawiały.

Coś ją tknęło i zaczęła sprawdzać historię wejść na poszczególne strony. Jakiś diabeł ją podkusił, czy co?

Nagle mało nie spadła z siedzenia. Wszystkie wejścia kierowały ją na portal randkowy. Jej mąż zapisał hasło i login i się nie wylogował. Zapomniał, albo czuł się tak bezpiecznie, że nie przyszło mu nawet to do głowy.

– To kiedy przyjedziesz? – Czytała z wypiekami na twarzy.

– Będę tego i tego dnia – odpowiedział

– Czekam z utęsknieniem kochany, nasycimy się sobą.

Myślała, że śni. Przecież ten dzień jest dzisiaj. Oszukał mnie – wstała i podeszła do okna zaczerpnąć świeżego powietrza. To chyba jakaś pomyłka, co to znaczy?

Kiedy nieco ochłonęła, przeczytała całą ich miłosną korespondencję. Na zimno ją przeczytała i okazało się, że ten romans trwał już od pół roku, a jego wyjazdy do kolegi na piwo, okazały się ognistym romansem.

Dowiedziała się z niej, że nic, właściwie do niej już nie czuje. Dowiedziała się, że jej mąż jest znudzony ich wspólnym życiem i zamierza przy tamtej spędzić resztę życia. A także, że się wypaliło i takie tam – wiecie, no, że wcale ze sobą nie śpią.

Nie wiem, co zrobiła w związku z tym odkryciem i zostawiam ciąg dalszy dla czytających, bo wersje mogą być raczej dwie, a więc, albo mu wybaczyła, albo złożyła pozew o rozwód. Czy istnieje trzecia wersja, nie mam bladego pojęcia, ale z pewnością istnieje w sieci nie jeden romans – nie odkryty jeszcze, bo ludzie proszę państwa robią w sieci naprawdę dziwne rzeczy, tylko często zapominają się wylogować.:)