Archiwa tagu: wycieczka

Wyprawa i wspomnienia

Może być zdjęciem przedstawiającym jezioro i przyroda

Każdego poranka po obudzeniu się, zadaję sobie pytanie – jaki to będzie dzień i co się w nim wydarzy!

Nie planowaliśmy dzisiaj nic szczególnego, ale Mąż zaproponował, że skoro jest tak ładny dzień – niezbyt gorący, to wybierzemy się na przejażdżkę łódką po naszym jeziorze i przedostaniemy się kanałem na jezioro drugie – tak jak za dawnych, młodzieńczych lat.

I tak się właśnie stało i choć kanał w takie pogody jest dość płytki, to udało nam się zwiedzić oba jeziora i stąd są moje zdjęcia.

Kiedyś była możliwość przepłynięcia drugim kanałem na cudowne, trzecie jezioro, ale po latach kanał stał nie niedrożny i można tam popłynąć tylko kajakiem.

Wiele razy pisałam, że to właśnie na trzecim jeziorze spędzaliśmy ze znajomymi i dziećmi wakacje i to jest piękne wspomnienie.

Płynęliśmy w kilka motorówek, które były po brzegi zapakowane namiotami, polowymi łóżkami, materacami, garnkami i tak mogliśmy siedzieć w ciszy nad jeziorem nawet dwa tygodnie.

To se ne vrati, gdyż wielu naszych znajomych już odeszło, a druga sprawa spędzanie wakacji jak za czasów PRL-u poszło już w niebyt i mało kto rezygnuje z wygody wykupując wczasy w domach wczasowych!

Dzisiaj na naszej wyprawie wspominaliśmy z Mężem tamte, fajne czasy.

Wspominaliśmy przyjaciół, których z nami już nie ma!

Nad trzecim jeziorem jest taki półwysep, na którym właśnie biwakowaliśmy.

Nie tylko wypoczywaliśmy, ale to była także ekipa, która gotowała posiłki i absolutnie nie byliśmy głodni.

Wszystkie dania gotowaliśmy na kuchenkach gazowych w szybkowarach, a panowie łapali ryby.

Jeśli było dużo leszczy, to po oczyszczeniu ich mieliśmy je przez maszynkę do mięsa i tak powstawały pyszne, rybne kotlety.

Kiedy było więcej okonków, to szły do octu z cebulą i nawet dzieci lubiły podjadać.

Były także płocie i węgorze, a więc jedzenia nam nie brakowało, a do szybkowaru wkładaliśmy warzywa, mięso, fasolę i tak powstawały dania jednogarkowe.

Wieczorami, kiedy dzieci zmęczone szły spać, to my dorośli siadaliśmy pod rozłożystym bukiem przy piwie i rozmawialiśmy, marzyliśmy, planowaliśmy.

Nie da się zapomnieć tamtych chwil i dziś nam się to wszystko przypomniało.

To był cudowny dzień!

Może być zdjęciem przedstawiającym jezioro
Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda i jezioro
Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym ptak brodzący, przyroda i zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym ptak, przyroda i zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym jezioro i przyroda
Może być zdjęciem przedstawiającym jezioro, niebo i przyroda
Może być zdjęciem przedstawiającym jezioro i przyroda
Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda, drzewo i jezioro
Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda, drzewo i jezioro
Może być zdjęciem przedstawiającym łabędź, przyroda i zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat, przyroda i zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat, przyroda i zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda, zbiornik wodny i drzewo
Może być zdjęciem przedstawiającym na świeżym powietrzu i drzewo
Może być zdjęciem przedstawiającym drzewo i przyroda
Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda i zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, na świeżym powietrzu i ceglany mur
Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat, zbiornik wodny i przyroda
Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat, przyroda i zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny i przyroda
Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny i przyroda
Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny i przyroda
Może być zdjęciem przedstawiającym na świeżym powietrzu
Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat, przyroda i zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym drzewo i zbiornik wodny

Koronawirus sprawił, że już nigdy nie będzie tak samo!

Ponownie się wzruszyłam, kiedy w tych trudnych czasach ludziom się chce!

Otóż zwołali się internetowo i zaśpiewali przebój Beaty Kozidrak – co mi panie dasz w ten niepewny czas!

Do tej szczytnej akcji, ku pokrzepieniu naszych serc zgłosiło się ponad 700 osób i każda osoba nagrała na komórkę swój fragment utworu.

Wyszło genialnie i chwała temu, kto to zmontował.

Kto ma ochotę niech sobie wysłucha i oceni, a dla mnie jest to tak budujące, że słucham i słucham i słucham.

Nagranie ma już 1 961 058 wyświetleń, a komentarze sympatyków są cudowne, ciepłe, wrażliwe na taką twórczość!

Z tego wynika, że jesteśmy w czasie pandemii jeszcze bardziej łasi na kulturę i przede wszystkim łączenie naszych wrażliwych serc!

Skoro siedzę w domu, bo jestem rozsądna, to wspominam i przeglądam zdjęcia swoje!

Zdjęcia mi przypomniały, że w 2015 roku – 2 Maja rodzinnie pojechaliśmy do wioski – nie pamiętam nazwy, ale w zachodnio – pomorskim.

Pojechaliśmy sobie na smażonego pstrąga, bo w budynkach poniemieckich ktoś sobie otworzył właśnie taką działalność gospodarczą.

Spędziliśmy tam miłe chwile na zielonej łące, przy której płynie sobie rzeczka, ale bardzo wartka niczym strumyk górski.

Napiszę ponownie, że koronawirus nas wszystkich rozdzielił i nie wiadomo kiedy znowu się spotkamy w cudnych okolicznościach przyrody?

U nas – na naszych ziemiach nie brakuje atrakcji, by spędzić miło czas, ale kto wie, czy i w przyszłym roku – wiosną, dane nam będzie się spotkać, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, oraz pobyć razem!

Teraz napiszę coś smutnego, że jeśli te wybory zostaną uznane za legalne, bo będą sfałszowane, to już w Polsce będziemy mieli dyktaturę i podwójne państwo!

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

„Prezydencie” – nie tak się traktuje Seniora!

Poniższe nagranie trwa prawie osiem minut, ale wiem, że ludzie jeśli nie muszą, to nie otwierają clipów i czytają tylko nagłówki!

Ja to nagranie odsłuchałam i jestem wstrząśnięta, że tak się traktuje seniora w Polsce, czyli się go oszukuje i nim manipuluje.

Nagranie, a może wywiad ze straszą panią przeprowadziła dziennikarka z „Wolnych  mediów” w dniu 3 marca 2020 roku.

Dziennikarka dotarła do seniorki, która jest w klubie seniora i tam z innymi się udziela, aby po prostu być bliżej ludzi.

Seniorom zaproponowano wyjazd w ramach wycieczki jednodniowej do Żyrardowa na zasadzie – międzynarodowego dnia aktywności seniorów.

Powiedziano im, że zostanie podstawiony autokar i seniorzy będą mieli okazję spotkać się z innym seniorami, a także zagwarantuje się im zwiedzanie i darmowy posiłek.

Oczywiście, że seniorzy byli zadowoleni , że gdzieś pojadą i czegoś doświadczą.

Po drodze autokar zatrzymywał się w trzech miejscach i w tych miejscach dobijali następni seniorzy, co tych pierwszych trochę zdziwiło.

W konsekwencji autokar zatrzymał się pod jakąś bramą, a seniorzy skierowani zostali do auli, co się później okazało przygotowanej na kampanię prezydenta Dudy.

Po przemówieniu otrzymali talony i wskazano im gdzie mają iść, aby otrzymać prowiant w postaci buły z jajem i wędliną, a także 1/4 litra wody w butelce.

Kiedy ponownie zostali skierowani do autokaru w celu powrotu – wszyscy zamilkli, bo zabrakło im słów jak zostali oszukani.

Przypomniały im się czasu w PRL-u i po prostu wracali w milczeniu, gdyż już wiedzieli, iż zostali perfidnie wykorzystani!

Seniorka, która udzieliła tego wywiadu jest przy zdrowych zmysłach, ale, że nie pokazała twarzy, to spadł na nią potężny hejt ze strony miłośników PiS i zmieszali kobietę z błotem!

Uważam, że bardzo dobrze zrobiła, bo w jej własnym mieście by ją zlinczowano!

Na tym przykładzie wyraźnie widać do czego oni są zdolni, bo do każdego łajdactwa!

Pani seniorka usłyszała od Adriana, że Polska nigdy nie była tak silna, mocna, prawomocna jak teraz!

Tymczasem umarła kobieta z powodu koranawirusa, ale to jest już przemilczane, bo nie pasuje do kampanii!

 

Znalezione obrazy dla zapytania: senior w autobusie

Ostatnie grzybobranie w tym roku!

Pisałam już o tegorocznych zbiorach grzybów i naprawdę mam ich już sporo, ale postanowiliśmy jeszcze raz jechać do lasu, by nazbierać dla Córki.

Miastowi, zapracowani, z małymi dziećmi nie zawsze mają czas pojechać do lasu, a więc w domu ponownie pachnie i zostanie im przekazane.

Do lasu, który uwielbiamy mamy 40 kilometrów w jedną stronę i w tym miejscu grzyby są zawsze w okresie grzybobrania.

Jest to  Drawieński Park Narodowy i do niego wchodzić nie wolno, ale obok jest las, gdzie można buszować!

Byliśmy w lesie w południe i ja zbierałam bliżej samochodu.

W ciągu 30 minut udało mi się zebrać całe wiaderko – wiem, wiem, że powinno się wrzucać grzyby do koszyka, ale gdzieś nasze kosze przepadły z dawnych lat i ostał się tylko jeden.

Dreptałam sobie w kółko i gdzie się nie obróciłam, to tam znajdowałam podgrzybki rosnące w grupach, a więc szybko mi to poszło!

Mąż oznajmił mi, że idzie do swojego lasu po prawdziwki, a ja cofnęłam się do samochodu, by coś zjeść i odpocząć.

W lesie praktycznie już nie było widać samochodów i grzybiarzy, bo w tym roku grzyby obrodziły i każdy się zaopatrzył do woli.

W lesie totalna cisza, słońce, nawet ptaki chyba spały, a ja zrobiłam kilka zdjęć na pamiątkę, bo w tym roku pojechaliśmy ostatni raz na grzybobranie.

Jednak nie do końca było tak pięknie, bo Mąż poszedł po te prawdziwki i dość długo nie wracał, a ja nie wzięłam telefonu.

Wystraszyłam się, że może zabłądził, a ja zostanę w tym lesie do wieczora – taką miałam wizję!

Usiadłam na wiaderku na leśnej drodze i wypatrywałam Męża, bo powinien wrócić tą samą drogą.

Trwało to chyba z godzinę, kiedy umierałam ze strachu i w końcu pojawił się z oddali – odetchnęłam!

Niby wygląda na to, że jest to ostatnie grzybobranie, ale w październiku i listopadzie jest jeszcze wysyp zielonek, które uwielbiamy szukać we mchu!

Te grzyby są smaczne w sosie z cebulką!

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, chmura, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: na zewnątrz

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, tabela, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: chmura, niebo, drzewo, trawa, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: roślina, na zewnątrz, jedzenie i przyroda

 

Dzień biało – czerwonej!

Obraz może zawierać: kwiat, roślina, na zewnątrz i przyroda

Już przeżyliśmy z Polsce „Dzień Flagi”, a jutro będziemy obchodzić Święto Konstytucji – 3 Maja.

To są bardzo ważne święta dla naszej polskości i jako Polka je wszystkie świętuję.

Jednak od ponad trzech lat nie jestem dumna z tego, jak te święta są obchodzone, kiedy rządzi PiS.

Trzeba odebrać PiS-owi te trzy święta!
Oni je profanują! Idźmy na wybory!

Dzisiejsze ich przemówienia, przekłamane, fałszywe sprawiły, że było mi smutno i źle.

Wszyscy pamiętamy jak na początku rządzenia wyrzucili unijną flagę, nazywając ją szmatą, a teraz nagle wszyscy chcą do Parlamentu Europejskiego i gadają kocopoły, że Polska jest sercem Europy – faryzeusze, że trudno to znieść i brać na zdrowy rozum.

Uciekają jak szczury z tonącego okrętu i chcą tam w Europie gadać na migi, bo nie znają języków, ale im śpieszno jest do kasy!

Nie pozwólmy im na to i ja mam prosty wybór w zachodniopomorskim, bo ścierają się tytani – Arłukowicz kontra Brudziński – ten złodziejaszek od adidasów.

Już nawet swoi ich krytykują, bo przeczytajmy wspis Marcina Dubienieckiego – drugiego męża Kaczyńskiej, który ma za pazurami, ale nie boi się pisać, co o PiS myśli!

Chodzi o wypwiedź prezeskika w stosunku do niepełnosprawnych, że mają nie przeszkadzać!

„Słowa prezesa PiS nie spodobały się byłemu mężowi Marty Kaczyńskiej, Marcinowi Dubienieckiemu. – W dużym skrócie to można przełożyć tak. Motłoch musi siedzieć cicho a wtedy my będziemy mogli coś z tego stołu dla Was rzucić jak zagłosujecie. Po drodze musimy obsadzić spółki skarbu Państwa, nakarmić siebie do syta, zmienić prawo tak aby nam nikt nic nie zrobił a potem Wy! – napisał na Twitterze”.

Pierwszy dzień bez wycieczkowego Męża minął mi spokojnie, choć tęsknię.

Wyszedł na autokar, kiedy jeszcze spałam i nie chciał mnie budzić.

Włączyłam laptopa, a pod klapą znalazłam liścik z życzeniami dobrych dni bez Niego – wzruszyłam się.

Wycieczkowicze zwiedzali dziś Poznań i oczywiście dostałam kilka zdjęć z wycieczki.

Wiem, że byli w palmiarni stąd są kolorowe rybki, a także zwiedzali kościoły – nazw nie znam, bo nie znam Poznania.

Majówka w tym roku jest bardzo zimna, taka jak śpiewała Kora – zimny maj, ale myślę, że będąc ciepło ubranym można to przeżyć.

Miałam iść na zdjęcia, ale na zachodzie dziś było wietrznie i deszczowo i musiałam w domu ogrzewać się kominkiem.

Zdjęłam kolejny raz kwiaty z balkonu, bo od Szwecji idzie zimnica.

Przeżyłam więc dzień wg. recepty Stefanii Grodzieńskiej, że jestem w tym wieku, że już nic nie muszę – czasami oczywiście.

Jedno mnie ucieszyło, kiedy to Krycha Pawłowicz, która obraża ludzi na lewo – otrzymała ripostę od Radosława Sikorskiego – bujaj się wariatko!

W punkt!

 

Obraz może zawierać: roślina

Obraz może zawierać: tekst

Obraz może zawierać: w budynku

To był naprawdę dobry dzień!

Już minął miesiąc od śmierci Mamy i nie ma dnia, abym o Niej nie myślała, tak jak w piosence – nieutulony w sercu żal.

Dziś Mąż znalazł trochę wolnego od pracy i pojechaliśmy sobie na wycieczkę samochodem, aby zobaczyć pierwsze oznaki wiosny, bo na zachodzie jest ciepło i słonecznie i widać to już na polach, które cudnie się zielenią.

Gdzieś tam widzieliśmy w polu maszyny rolnicze i pracowników, którzy przy drogach pielęgnują drzewa i przycinają krzaki, aby było ładnie i zadbanie.

Jest tylko jedno ale, bo jadąc drogą, to po obu stronach, na poboczach walają się tony śmieci wyrzucanych przez okna samochodów.

Nie będzie tego widać, kiedy urośnie trawa i zakryje ten ludzki bajzel, który w oczy kole i dużo mówi o człowieczej naturze.

Po drodze minęliśmy parę farm wiatrowych, które pięknie się prezentowały na ołowianym niebie.

Lubię gapić się na te stwory, choć oczywiście są piękniejsze w Holandii – takie prawdziwe wiatraki z duszą!

Na drodze masę samochodów i każdy gdzieś jedzie, pędzi i ludzie pokonują kilometry, bo widzielismy rejestracje z Warszawy i Poznania.

Mieliśmy w planach zjeść dobry obiad i Mąż proponował restaurację z chińszczyzną, ale ja sobie zażyczyłam kuchnię polską, którą uwielbiam niezmiennie.

Pojechaliśmy do „Pierogarni” w Stargardzie już nie Szczecińskim i mimo, że na stołach królowały obrusy ceratowe, to jedzenie było pyszne jak u mamy.

Ostatnio owa „Pierograrnia” zmieniła lokum i powierzchniowo się powiększyła, ale się nie dziwię, bo drzwi do tej restauracji się nie zamykają, a ludzie przychodzą po jedzenie na wynos.

Jest więc podstawowa zasada – dają dobre jedzenie, a klientów nie zabraknie, bo ludzie szybko wyczują dobrą, smaczną kuchnię.

Za zupę i drugie danie zapłaciliśmy tylko 37 złotych i jeszcze podali nam bardzo smaczny kompot z jabłek z cynamonem i goździkami.

Obraz może zawierać: ludzie siedzą, tabela i w budynku

PiS pozamykał w niedzielę w Polsce sklepy, a my mieliśmy w planie zakup w „Castoramie” .

Sobota i na parkingu masę samochodów, że nie ma gdzie się wcisnąć, bo ludzie pracujący robią zakupy właśnie w sobotę, bo niektórzy pracują cały tydzień i rok temu mogli zrobić zakupy w niedzielę, ale wszystko kumuluje się w sobotę – masakra.

Pomijając te niedogodności, to był dla nas dobry, super dobry dzień, bo spędzilismy ze sobą miłe chwile – razem.

W restauracji gadalismy ze sobą i nigdy nie jesteśmy sobą znudzeni, a do tego dziś dotarła do nas wiadomość, że Rodzice mojej Wnusi pojechali do Szamotuł, aby kupić Jej Maltańczyka – malutkiego pieska kanapowca, ale kto to tam wie, jaki to będzie nowy członek rodziny i jak się odnajdzie między dwoma kotami. Może być ciekawie. 🙂

 

Znalezione obrazy dla zapytania maltańczyk

 

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i ludzie siedzą

Niedzielna, jesienna wycieczka!

O poranku w niedzielę padła od Męża propozycja, że nie gotujemy obiadu, a wsiadamy w samochód i jedziemy do ulubionej restauracji.

Pogoda u nas dziś deszczowa, ale momentami przedzierało się słońce i po drodze podziwialiśmy kolorowe, jesienne drzewa.

Wyglądało to bajkowo i naprawdę nie dość mi było patrzenia na te barwy. Jechało się bardzo przyjemnie.

Zrobiliśmy błąd w logistyce, bo nie zamówiliśmy miejsca telefonicznie i kiedy dojechaliśmy, to okazało się, że cała restauracja była zarezerwowana na jakąś rodzinną imprezę i obeszliśmy się smakiem.

Pojechaliśmy nad jezioro i plażę w malutkim miasteczku i przetarłam oczy ze zdziwienia, bo plaża wielce zadbana i nawet w deszczu wyglądała pięknie. Widać było dobrą rękę gospodarza, który wiedział jak spożytkować unijne pieniądze.

Pomyślałam sobie, że szkoda, iż u mnie w mieście takiego obiektu brakuje – z zadaszonym paleniskami na grilla i  miejscem na wielkie ognisko i cudnie zagospodarowaną zielenią.

Postanowiliśmy, że jedziemy do innej restauracji i tak przejechaliśmy pół naszej gminy.

Pod drugą restauracją stały samochody z rejestracją z całej Polski.

Tymi samochodami jadą do pracy – na zachód młodzi mężczyźni po zjedzeniu obiadu w tej, właśnie restauracji.

Naliczyłam trzy starsze małżeństwa, które tak jak my – postanowiły miło spędzić czas w niedzielę.

To był miły dzień!

 

 

 

 

 

 

 

Wycieczka w dzikie miejsce z Mężem!

W ramach odstresowania od chorej Mamy – pojechaliśmy w teren.

Pojechaliśmy tam, gdzie 20 lat temu  Drawieński Park Narodowy należał do nas!

To tam jeździliśmy zbierać grzyby w takich ilościach, że je musiałam sprzedawać i dobrze nawet zarobiłam.

Jechaliśmy kilometrami przez zieloną Puszczę Drawieńską i zaglądaliśmy w nam znajome miejsca.

Odwiedziliśmy starego znajomego, który kiedyś użyczył nam kawałek swojego podwórka, byśmy mogli przekoczować dwa tygodnie w przyczepie  zbierając grzyby. Pozwolił nam je suszyć u siebie w domu.

Staruszek jest po udarze, a miejsce jego zamieszkania praktycznie się nie zmieniło. To miłe uczucie oglądać coś, co budzi wspomnienia.

Odwiedziliśmy naszą ukochaną, niewielką elektrownię wodną – wciąż sprawną w środku lasu, a blisko rzeki Drawa.

Widzieliśmy sporo samochodów z zagranicy, czyli turyści pokochali to ciche i zadbane miejsce z turystyczną infrastrukturą.

Jest co zwiedzać, bo Puszcza rośnie na 115 kilometrów kwadratowych. Znajdziemy tam cudowne, rynnowe jeziora i to przyciąga na spływy kajakowe. Jest to niesamowita przygoda w zgodzie z przyrodą.

Każdy chwali swoje miejsce zamieszkania i jego walory i toteż ja to czynię.

Szyszko niech się nie waży tutaj rżnąć naszych drzew!

Epilog wycieczki był taki, że zajechaliśmy do restauracji potwornie głodni.

Zjedliśmy smaczny obiad, a podana zupa szczawiowa była prawie tak jak moja!

Do tego drugie danie: Zraz wołowy, ziemniaki i zasmażane buraczki!

Pełnia szczęścia, bo ten dzień od miesięcy opieki nad Mamą był mi bardzo potrzebny.

https://www.youtube.com/watch?v=thP3N1lHPso&feature=youtu.be

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kiedy ktoś pamięta o kimś!

Przez prawie cztery dni, to ja byłam sama!

Mężuś wybrał się ze swoimi emerytami i rencistami na dość daleką wycieczkę, bo do Szklarskiej Poręby.

Jechali chyba z osiem godzin z przerwami na zwiedzanie Jeleniej i Zielonej Góry.

Kiedy dojechali do Szklarskiej Poręby, to był już wieczór, a więc zwiedzanie rozpoczęli na drugi dzień.

Jedną z atrakcji było zwiedzanie Huty Szkła Kolorowego i tam Mężuś mi zakupił wazon i kolorowego słonika na szczęście.

Prosiłam o pamiątkę kolorową, ale Jemu spodobał się biały wazon i tak mam nowe naczynie na kwiaty.

Wazon jest bardzo ciężki – solidny i tylko dziś nie miałam do niego kwiatów, a on się prosi wprost o świeże kwiaty.

Huta szkła ma wielki przerób wycieczek – tak opowiadał mi Mąż i od każdego uczestnika pobierana jest opłata w wysokości 15 złotych.

Przewodnik więc ma masę roboty.

Ich wyroby mają wzięcie i duży procent produkcji jest na eksport.

Ciekawostka jest taka, że wyprodukowano 8 tysięcy kufli do piwa dla amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Iraku!

Cieszę się, że coś zwiedził i czegoś ciekawego się dowiedział, a przy okazji i ja.

 

 

 

Majówkowa wycieczka

Skoro mamy „Majówkę”, to wybraliśmy się z Małżonkiem na wycieczkę samochodową nad inne jezioro, którego nie znamy.

Zawsze jest tak, że po drodze zwiedzamy bardzo ładne miejscowości, które są bardzo zadbane.

Jezioro o nazwie Pełcz  jest cudne – wąskie, ale bardzo długie we wsi Krzynki.

Od razu zauważyliśmy w oddali zameczek i chcieliśmy go zwiedzić, ale niestety – znajduje się na terenie prywatnym.

Jednak dostępna była do zwiedzenia stara gorzelnia, gdzie w XVIII wieku toczyło się życie.

Niestety, ale w naszych czasach popadła w ruinę i tylko należy ubolewać, że w Polsce wciąż jest za mało pieniędzy na ratowanie zabytków.

Przykro się na to patrzyło, ale kilka zdjęć zrobiłam, aby pokazać jak historia zarasta chwastami i popada w jeszcze większą ruinę.

Wycieczka nam się udała, gdyż pogoda dopisała, a wiosna wreszcie strzeliła majem.