Archiwa tagu: przygotowania

Zbliżają się święta!

Zawsze o tej porze – na dwa tygodnie przed Świętami Wielkanocnymi domy były wysprzątane i planowało się menu na święta.

W mojej rodzinie było już uzgodnione u kogo zjemy rodzinne,  świąteczne śniadanie i gdzie się wszyscy spotkamy!

Było uzgodnione, w którym domu będzie świąteczny obiad w „lany poniedziałek” i była radość na wspólne spędzenie świąt i spotkanie z rodziną i Wnukami!

Wszystko się posypało w tym roku, bo zaraza zabiła skutecznie te dni radosne i zdaje się, że wszyscy pozostaniemy w swoich domach, bo mimo, że to rodzina, to strach będzie siedzieć przy wspólnych stołach.

Koronawirus nie ustępuje, a wręcz odwrotnie – rozpędza się i jest coraz więcej przypadków zakażeń i zgonów!

Rząd nas ostrzega, abyśmy zostali w domach i my Polacy jesteśmy bardzo przywiązani do Święta Zmartwychwstania i do święcenia pisanek w kościołach!

W tym roku wszystko jest w gruzach i zdaje się, że nikt nie będzie chciał ryzykować, aby spotykać się w gronie rodzinnym.

Nikt nie chce być zarażony i nie chce zarażać, a więc sądzę, że rozsądek weźmie górę i pozostaniemy w swoich domach, aby nie spotykać się osobiście, a co najwyżej przez komunikatory internetowe.

Własnie tak się dzieje i w mojej rodzinie, że nie ustalamy niczego i każda rodzina pozostanie w swoim domu, aby zastosować się do obostrzeń rządowych.

U mnie w rodzinie nie ma żadnych ustaleń, bo każdy dmucha na zimne, a więc z Mężem planujemy menu tylko dla nas dwoje, a więc dwie sałatki, białą kiełbasę, żurek z jajkiem, a może jeszcze wiosenny bigos i domowe ciasto.

Jako ludzie starsi już nie jemy tak wiele, a więc sądzę, że dla nas dwojga to wystarczy.

W wielu rodzinach w sercach będzie wielki smutek, a najbardziej ucierpią na tym ludzie samotni.

Koronawirus sprawił, że się od siebie oddalamy, ale także uświadomił nam, że rodzina jest najważniejsza!

Mój kolega forowy napisał:

„Przed nami (a dla mnie tradycyjne!) Święta Wielkanocne, a podobno to:
NAJWAŻNIEJSZE ŚWIĘTA KATOLICKIE! :kaplan:
Wielkanoc – jakiej w Polsce NIGDY NIE BYŁO!! :boisie:

Nawet w czasie ZARAZY – nie przejdą przecież niezauważone, ale władze dopiero co wczoraj – wydały kolejne restrykcje zacieśniające warunki kwarantanny, choć tzw. WIELKI TYDZIEŃ już za dni kilka.. :bezradny:

Wprowadzone obostrzenia są nie tylko słuszne, ale KONIECZNE i z tym nikt nie dyskutuje.. :dziadek:

Już wiemy że Polacy raczej nie pójdą pokropić jajeczek wielkanocnych koronawirusikiem: :kaplan:

  • bo tu żadne zaklęcia biskupie o „konsekracji” kropidła czy dłoni kapłana – nie pomogą!!!
    Tradycją są jednak (również w mojej rodzinie!) – świąteczne spotkanie rodzinne w większym gronie i założę się że takie złamania zasad kwarantanny będą obejmować również Święta Wielkanocne.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski już zapowiada że jeżeli sytuacja nie poprawi się w najbliższych dniach, (a raczej się nie poprawi i nawet pogorszy) – będzie rekomendował wprowadzenie zakazu spotkań rodzinnych podczas Świąt Wielkanocnych.
Decyzja jak zawsze zapadnie na Nowogrodzkiej a tam ten Mały Katolik od 41-szego roku życia już krzyżem leży.

Zresztą gdyby zakaz został utrzymany – to takich nielegalnych zgromadzeń powyżej 2 osób! – będą w Polsce tysiące, jak nie miliony.

TYLKO CO NA TO KORONAWIRUS – BO DLA NIEGO TAKIE OKAZJE, TO …ŻNIWA!!”

Co o tym myślicie?

 

Obraz może zawierać: ludzie siedzą, tabela i w budynku, tekst „Kodlin”

Obraz może zawierać: ludzie siedzą, tabela, w budynku i jedzenie

Polki to wariatki jednak

Polskie kobiety to jednak są wariatkami, czy może kobietami ambitnymi trzymającymi się ściśle polskiej tradycji. Matki Polki, jak to jest popularne określane. Matki oddane rodzinie i jej się poświęcające przede wszystkim.

Nasza tradycja przed każdymi świętami nakazuje polskim kobietom je przygotować najlepiej jak umiemy. Biegamy między pracą, a domem i próbujemy to wszystko pogodzić i połączyć w jedną całość, aby nikt nam nie zarzucił, że coś tam, coś tam nie zagrało.

Przed każdymi świętami polskie kobiety dostają gorączki sprzątania, zakupów i potem pitraszenia. Jesteśmy przynajmniej dwa tygodnie przed świętami bardziej nerwowe i układamy sobie plan działania. Piszemy na kartkach co, kiedy i jak i trzymamy się tego wytyczonego planu, a w nocy często cierpimy na bezsenność, bo się martwimy czy wszystko uda się zrealizować.

Pewnie młode kobiety już inaczej do tego szaleństwa podchodzą, ale te starsze pokolenia, kiedy jeszcze jako tako zdrowie pozwala, wciąż trzymają się polskiej tradycji i stają na rzęsach, aby przygotować dom i stół na przyjazd dzieci i rodziny, aby na stole jadła nie zabrakło, a dom świecił czystością.

Zbliżają się święta Wielkanocne i szaleństwo przed świąteczne ma swoje apogeum. Osoby starsze czekają na okazję, kiedy to znów zasiądą ze swoimi dziećmi i ich rodzinami przy wspólnym stole, aby się spotkać i sobą nacieszyć. Kobiety polskie niezależnie od wieku kultywują taką tradycję, aby nikt ich nie posądził, że poszły na łatwiznę i gości swoich nie są w stanie ugościć. Panie siedzą wiele godzin w kuchni pitrasząc, bo w Polsce jest zasada, postaw się i zastaw się, bo na święta musi być na stole żurek, bigosik, biała kiełbaska, mazurki i malowane jajka i oczywiście dom przystrojony akcentami wiosennymi.

Młode Polki, te zapędzone, pracujące być może posłużą się cateringiem, ale starsze pokolenie sobie tego nie wyobraża i wszystko musi być domowe, smaczne i pachnące. Doprawione po swojemu, a przepisy pochodzą ze starych zeszytów zgromadzonych przez lata.

Starsze pokolenie nie wyobraża sobie, aby iść po najmniejszej linii oporu, by zaprosić swoich bliskich do restauracji, a poza tym ich na to nie stać, a więc kombinują, aby małymi pieniędzmi przyszykować te święta, ale starają się, aby było smacznie –  jak u mamy.

Nie wiem, czy byłabym w stanie zaproponować swoim dzieciom, że wybieramy się do knajpy, by tam spędzić kilka godzin świąt. Nie wyobrażam sobie, że mimo uciekającego zdrowia nie wlazłabym na drabinę, aby samodzielnie umyć okna. Mogłabym poprosić kogoś o pomoc, ale wciąż walczę dzielnie ze swoimi ułomnościami i tym razem mi się udało, a co będzie na następne święta, to któż to wie. Jednak póki jeszcze mam trochę siły, to staram się jak jasna cholera i czekam na ten moment, kiedy się wszyscy spotkamy przy wspólnym stole, bo lubię, bo chcę, bo chcę pokazać, że jeszcze mogę.

Na szczęście w tych przygotowaniach nie jestem sama, bo mąż już ze sklepu dostarcza potrzebne produkty, a nawet się zebrał, by kupić stół rozsuwany z większą ilością krzeseł, bo przecież rosną nam wnuki i miejsca potrzeba przy stole już więcej. 

Jak będzie w przyszłości, to któż to jest w stanie przewidzieć, ale póki co, moje święta już się szykują z troską o nie – moją i męża. Może nie będzie dużo potraw, bo nie chcemy wariować, ale będzie wystarczająco i przygotowane własnoręcznie, z miłością do rodziny, bo my matki Polki takie właśnie jesteśmy – rodzinne.

Przeczytałam wpis na jednym z forum pewnej kobiety, Polki,  mieszkającej w Hiszpanii od wielu lat i jakże inaczej święta są postrzegane przez nią. Lajtowo i bez spinki, a może jestem za surowa, bo po co Polki tak się świętami przejmują skoro gdzieś tam w świecie idzie się po najmniejszej linii oporu i jajka ktoś inny może ugotować i pomalować w knajpie, a inne potrawy może podać przystojny Hiszpan. 🙂

Pisownia oryginalna.

 „Witam samotnych wszysciutkich bez wyjatku. Wczoraj mnie nie bylo bo wpadl mi pomysl -„przestawienia” troche mebli. Niezawodna Marie-Carmen pomogla. Potem bylam na targu – swieze kwiaty, jarzynki i koniecznie szczypiorek i kopereczek plus mlode ziemniaczki. Swieta – wyobrazcie sobie, ze nie robie zadnych planow. Dzieciaki przyjezdzaja – synciowie to urodzeni szefowie w kuchni. Nawet nie probuje z nimi konkurowac. A restauracje to od czego? Mycie okien, zwlaszcza oszklonej werandy to zadanie bojowe Marie-Carmen. Robi to dzielnie raz w miesiacu. U nas na poludniu duzo kurzu, ktory nam przylatuje z Sahary…wiec okna trzeba myc czesciej. Nawet samochod nalezy myc minimum raz w tygodniu. Cale szczescie, ze sa automatyczne myjnie. Pozdrowionka dla wszystkich – hurra, mamy sloneczko”.  

Pracowity dzień

 

 

Kwiatki posadzone na balkonie, a więc i u mnie już jest wiosna. W kuchni unoszą się zapachy i codziennie inne. Bigos wyszedł wspaniały, mięsko zapieczone, a jutro dalsze prace, bo wszystko mam zaplanowane. Mieszkanie lśni czystością wiosenną, a więc utwierdzam się, że znów starszej pani się udało dużą część zrobić samodzielnie, choć niestety z roku na rok sił jakby mniej. Pojechaliśmy z mężem do sklepów meblowych i jutro przywiozą nam nową kanapę, taką przed telewizor.

Na śniadanie niedzielne jesteśmy zaproszeni do Teściów córki i pewnie nam zejdzie długo, a w lany poniedziałek u mnie będzie pełna chata. Posiedzimy, pojemy i co najważniejsze – spotkamy się wszyscy razem. 

I co by tu nie pisać i myśleć, jak zwykle zaraz powiem, że święta, święta i już po świętach.