Archiwa tagu: rozwód

Media aż huczą!

Ciasto dzisiaj piekłam – spokojnie nie spaliło mi się, bo jako owoce użyłam borówkę amerykańską!

Proste i szybkie w wykonaniu – tak do porannej kawy, a druga sprawa M najbardziej takie lubi.

Słucham koncertu z Berlina – „Ratujmy Ukrainę” i musiałam zając się pisaniem, bo ryczę!

Na ciasto potrzeba:

  • 2 szklanki mąki
  • 5 jajek
  • 1 szklankę cukru
  • 2 cukry waniliowe
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 szklanka oleju
  • kilka kropel olejku do ciasta
  • owoce jakie chcemy
  • i to wszystko mieszamy, a potem nakładamy owoce – mogą być każde.

Konieczna jest kruszona i tak:

  • nie cała szklanka mąki
  • pół szklanki cukru – może być trzcinowy
  • pół kostki masła i to wyrabiamy, aby powstały grudki kruszonki
  • wstawiamy blachę do nagrzanego piekarnika na 180 stopni i pieczemy 25 minut i gotowe.

Polecam tak od czasu do czasu!

Może mi sprzedacie swój przepis na ciasto, które zawsze się udaje – byłabym rada.

Zmiana tematu:

Codziennie są wzmianki w prasie i na portalach społecznościowych o rozwodzie Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela.

Niby mieli się rozstać bez rozgłosu, ale się nie udało i aż huczy w mediach.

O co tam poszło, to tylko oni wiedzą, ale spodziewam się, że i społeczeństwo niedługo się dowie.

Podobno chodziło tam po 17 latach związku o rywalizację, że Kaśka jest rozrywana medialnie, a on przy niej to taki malutki był.

Ale ich rozstanie to pikuś naprawdę, kiedy słucha się o rozstaniu wielkiej pary aktorskiej –  Johnny’ego Deppa i Amber Heard!

To jest dopiero rozwód na cały świat i choć naprawdę tego syfu nie śledziłam, to i tak zostałam w to wciągnięta.

Pobrali się z wielkiej miłości, bo ona śliczna, a on zdolny i bogaty pirat.

Nie brakowało niczego, bo dom z basenem, luksusy i nagle zaczęli się naparzać w swoim domu – prawie bez świadków.

Pewnie był alkohol, narkotyki i zaczęła się gehenna i walka o duże pieniądze.

On ją podobno bił, a ona zrobiła kupę do łóżka, to on ją zgwałcił butelką, a ona walnęła w niego butelką wódki.

Wściekł się i zaczął chlać od rana i rozbijać szafki w kuchni i strasznie się na nią darł.

Ludziom w głowach się poprzewracało i zamiast się rozstać kulturalnie, to zaczęli ze sobą walczyć prawie na śmierć i życie.

Podobno w przyszłym tygodniu ma zostać ogłoszony wyrok, czyja to była wina, a ja skwituję to tak:

Spotkali się w święto o piątej przed kinem
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem
Tutejsza idiotko – rzekł kretyn miejscowy –
Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy
Miejscowa kretynka odrzekła: z ochotą
Albowiem Cię kocham, tutejszy idioto!
Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko
I poszedł do kina z tutejszą idiotką
Na miłym macaniu spłynęła godzinka
I była szczęśliwa miejscowa kretynka
Aż wreszcie szepnęła: kretynie tutejszy
Ten film, mam wrażenie, jest coraz nudniejszy
Więc poszli na sznycel, na melbę, na winko
Miejscowy idiota z tutejszą kretynką
Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym
Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym
W ten sposób dorobią się córki lub syna –
Idioty idiotki, kretynki kretyna
By znowu się mogli spotykać przed kinem
Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem.

Julian Tuwim

Może zakończenie nie bardzo pasuje tego wiersza, ale początek jak najbardziej!

Depp twierdzi, że ona zmarnowała mu karierę i życie i nigdy już nic nie będzie takie samo.

Spokojnie – będą się do nich dobijali pisarze i reżyserzy i zarobią na tym oboje wielkie pieniądze.

Będą mieli na narkotyki!

Jak można sobie tak schrzanić życie z powodu tak toksycznej relacji!

Smutek!

Zawsze kiedy czytam, że rozpada się po latach małżeństwo, związek jest mi przykro.

Właśnie rozpada się 17 letnie małżeństwo Katarzyny Cichopek z Marcinem Hakielem.

Nie obserwowałam ich Instagrama, bo właściwie nigdy mnie oni nie obchodzili.

Wiem tylko, że poznali się w trakcie programu rozrywkowego „Taniec z Gwiazdami” – zakochali się i pobrali.

Mają dwoje dzieci i ona jest aktorką w serialu, a on podobno ma szkołę tańca.

Na zdjęciach zawsze uśmiechnięci, razem, szczęśliwi, aż nagle wydają oświadczenie, że postanowili się rozstać, po tylu latach – po 17, a to jest naprawdę kawał czasu.

Jaki powód tego rozstania jest, to wiedzą chyba tylko ich najbliżsi znajomi i rodzina, a powodów może być wiele – może kiedyś i my się dowiemy, ale dla mnie, to nie jest istotne.

Istotne jest to, że ludzie teraz jakby szybciej skłaniają się do rozwodów i nie próbują ratować swoich związków – nawet jeśli trzeba będzie w sądach bić się o podział majątku!

Piszę o tym dlatego ponieważ Marcin Hakiel wstawił swoje ostatnie zdjęcie, które mnie zszokowało!

Na powyższym zdjęciu nie jest podobny wcale do dawnego wizerunku.

Widzę mężczyznę z wielkim bólem w oczach – z zupełnie innym spojrzeniem i spostrzegam w tych oczach rozpacz i ból.

Zdaje się, że jest w wielkiej traumie i próbuje wyżyć się w sieci, co nie jest dobrym posunięciem, bo wystawia się na przeróżne oceny.

Jestem zdania, że jeśli coś wali się z związku, to należy go zakończyć, ale mimo to rozpacz może trwać latami i tak po ludzku trochę się o faceta boję!

Nie wiadomo, co się wydarzyło, ale musiało się wydarzyć coś bardzo poważnego.

Ogarnął mnie smutek, ale nie tylko z tego powodu!

Dziś miała swoją konwencję Platforma Obywatelska i uważam ją za bardzo dobrą i przemyślaną.

Wystąpił na konwencji Donald Tusk z bardzo dobrą przemową i uważam go za dobrego polityka – tak jakby innym, dojrzalszym od tego, który był polskim Premerem.

Weszłam na TVPInfo, a tam od rana do wieczora napieprzają na Tuska i powtarzają jak modlitwę swoją nagonkę na tego człowieka.

Wyprali narodowi mózg i oto na FB czytam komentarze pisane wszak przez moich Rodaków – straszne, po prostu straszne, że w obliczu wojny jesteśmy wciąż niereformowalni i czytamy:

  • Ty walczysz o interesy swojego niemieckiego Pana a praworządność dla ciebie nie istnieje 🤷🏻‍♂️ kundelek angeli ☝️
  • Co się dziwić…żółwiki z Putinem itd…chory człowiek…
  • Widać że nadal niczego nie zrozumiał … szuja będzie szują a Judasz Judaszem, Kanalia kanaliom dla swoich mocodawców zrobi wszystko…..a może POd tyłkiem się Pali bo coś się wyda… i razem z Nowakiem zasiedlą wspólną celę…..oby jak najszybciej…
  • Kreatura Dostał kolejne zadanie od swoich zwierzchników z Niemiec
  • Wy juz pokazaliście z Komorowskim jak się pomaga podczas powodzi jak to było woda ma to do siebie że spłynie. Dziś byście pewnie uchodźcom powiedzieli ze wojna ma to do siebie że się kiedyś skończy.

I tak dalej i tak dalej. 🤑 Nowy Ład za mało dał po tyłku widocznie – ślepcy!

W tym kraju już nigdy nie będzie zgody!

To nie klimat wykończy ludzkość.

To ludzkość wykończy sama siebie.

Chwała Ukrainie!

Kłamczucha – kożucha Isabel!

Kto pamięta byłego Premiera Polski za rządów Kaczyńskich w 2005/2007.

To był Kazimierz Marcinkiewicz, który był Premierem zaledwie 9 miesięcy i zapamiętałam go od tego słynnego yes, yes, yes!

Potem pojechał do Londynu robić karierę finansową i tam zapoznał słynną Isabel – poetkę!

Podobno i ona pracowała w jakimś banku i zaczęli się pokazywać na okładkach tabloidów jako bardzo zakochana para.

Kiedy wrócili do Polski ten związek się posypał i odbyła się rozprawa rozwodowa.

Isabel Olchowicz – Marcinkiewicz wciąż nosi nazwisko Marcinkiewicz i nie potrafi się od niego odkleić, bo oto toczy wojnę z Kazem o alimenty z powodu doznanego wypadku i uszkodzonej na wieki ręki, gdyż tak przeżywała jego obojętność w Polsce.

Dziś przypadkiem obejrzałam na Polsacie program pt. „Skandaliści”, który prowadzi Agnieszka Gozdyra i zaprosiła więc do programu Isabel.

Isabel na swojej stronie na Facebooku od dwóch lat walczy o alimenty od byłego męża i stała się orędowniczką dla innych kobiet w podobnej sytuacji.

Kaz jest na nią wściekły, bo psuje mu opinię w świecie polityki, do której miał zamiar wrócić, ale stalkerka plany mu popsuła.

Ciekawa sprawa jest taka, dlaczego po powrocie do Polski skoczyła się ta namiętna miłość?

Złapałam ją w programie na dwóch kłamstwach, a mianowicie, że nie wiedziała będąc w Londynie, że Marcinkiewicz był w polityce – akurat nie wiedziała!

Drugie kłamstwo to takie, że nie miała wiedzy, iż Marcinkiewicz zostawił dla niej chorą żonę i czwórkę dzieci, a więc wskoczyła do łóżka facetowi, o którym nie miała żadnego pojęcia – akurat!

Ta kobieta, to jest leniwiec zasłaniający się ortezą, którą nosi o lat i na tym chce wyłudzić kasę od faceta, który być może nie jest w stanie jej zapłacić.

Nie bronię Marcinkiewicza absolutnie i jeszcze dodam, że ta kobieta zablokowała Kazowi start do Parlamentu Europejskiego dzięki, któremu miał duże szanse by ją spłacił!

Isabel, to kobieta modliszka, która od lat prześladuje faceta, z którym przeżyła i fajne chwile, a teraz jeździ po nim bez opamiętania.

Jak to się potocznie mówi – karma wraca, a Isebel to jest kłamczucha – kożucha!

Wydaje się, że kto buduje swoje szczęście na nieszczęściu drugiej osoby przeważnie kończy przykro i taka karma wróciła do Isabel bez wyobraźni!

Szkoda mi tego Kaza w sumie, którego zgubił syndrom wieku średniego!

Znalezione obrazy dla zapytania okładki isabel i kaza'

Obraz może zawierać: 2 osoby, uśmiechnięci ludzie, zbliżenie

Seniorzy się rozwodzą!

Wiele razy pisałam na blogu, że z Mężem mamy ponad 40 letni staż małżeństwa, a bliżej 26 stycznia 2020 roku będziemy obchodzili 44 lecie bycia razem.

Pamiętam, że kiedy byliśmy 10 letnim małżeństwem nastąpił u nas potężny kryzys i byłam skłonna złożyć do Sądu pozew rozwodowy i tak też zrobiłam.

Dostaliśmy powiastkę z Sądu, że mamy się stawić na rozprawę.

Ubrałam się w lekką, białą,  powiewną sukienkę w drobne kwiatki i poszłam do Sądu.

Sędzina nas przesłuchała na sali sądowej, a po rozprawie zaprosiła  do swojego gabinetu i kazała nam usiąść.

Sędzina z nazwiska, co pamiętam Dąbrowska rzekła tak:

  • Obserwuję was przez wiele lat i wiem, a nawet jestem przekonana, że nie udzielę wam rozwodu, bo wy jesteście dla siebie stworzeni, a więc mam poważną radę – dogadajcie się i kiedyś mi za to podziękujecie.

Chyba miała rację i choć w moim małżeństwie było sporo tąpnięć, to jakoś z tego wychodziliśmy wzmocnieni, że wciąż chcemy być razem.

Jesteśmy już seniorami i jest tylko coraz lepiej, bo nauczyły nas nasze błędy, że warto walczyć o związek, bo samemu na tym świecie jest smutno i źle.

Dzieci odeszły z domu i musieliśmy na nowo nauczyć się bycia razem i o dziwo nam wyszło.

Ja się troszczę o Męża, a On o mnie i nie zmyślam i nie konfabuluję, bo właśnie na stare lata jest nam najlepiej i nauczyliśmy dawać sobie przestrzeń!

Przestało być nerwowo, pośpiesznie i wszystko toczy się w swoim, niespiesznym rytmie, a i rozmawiać mamy o czym, a to jest bardzo ważne w związku.

Robimy coś razem i się uzupełniamy, a jutro jedziemy na zakupy, bo coś trzeba wymienić i zastąpić nowym!

Przeczytałam w sieci bardzo smutny artykuł, w którym opisane są smutne losy ludzi starszych, którzy na stare lata się po prostu rozchodzą!

Tendencja jest zwyżkowa od 2016 roku, że małżeństwa z 40 letnim stażem decydują się na rozstanie, gdyż chcą doświadczyć czegoś innego.

Ja sobie takiej sytuacji nie wyobrażam!

Nie wyobrażam, gdyż dopiero teraz wiem, że warto było walczyć o moje małżeństwo, kiedy rodzina grzmiała – rozwiedź się, ale nie dodała, że wyląduję z dziećmi pod mostem, bo znikąd pomocy!

Sędzina Dąbrowska przewidziała, że nigdy się nie rozstaniemy!

„Rozwód na emeryturze. ”Separacje są dobre dla młodych, którzy nie wiedzą, czego chcą”.

Dwoje staruszków czule trzymających się za ręce podczas spaceru to milion lajków w mediach społecznościowych. A przecież związek dwojga starszych ludzi nie zawsze jest różami usłany. Rosnąca liczba rozwodów w tej grupie jest dowodem, że w jesieni życia potrafimy mieć siebie dosyć bardziej kiedykolwiek wcześniej.

Kiedy Elżbieta i Zbigniew* podczas śniadania wielkanocnego oświadczyli, że rozwodzą się po 39 latach małżeństwa, wszyscy obecni przy stole na chwilę wstrzymali oddech. A potem wybuchnęli gromkim śmiechem. Jak już dotarło do nich, że to jednak nie żart, wydawali się zdruzgotani. Tak jakby w gruzy legło ich wyobrażenie o szczęśliwym związku.

– Ale czy mamy być małżeństwem na pokaz, czy dla siebie? Życie jest zbyt krótkie, żeby tkwić w czymś, co nie daje nam już radości – tłumaczyli zawiedzionej rodzinie małżonkowie u progu rozwodu. – Oboje chcemy spróbować szczęścia gdzie indziej. Ja chciałabym na starość przenieść się do domku za miastem, a Zbyszek – wyjechać w Bieszczady. Nasze drogi się rozeszły. Rozważaliśmy separację, ale separacje są dobre dla młodych, którzy nie wiedzą, czego chcą – mówili zgodnie.

Chociaż jedno i drugie zarzekało się, że za ich rozstaniem nie stoi nikt inny, okaże się wkrótce, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Zbigniew zacznie być nagle widywany z młodszą sąsiadką. Elżbieta zacznie starać się o powrót do panieńskiego nazwiska po 39 latach.

Dlaczego?

Powodów, dla których starsi ludzie dochodzą nagle do wniosku, że nie chcą już ze sobą dłużej być, jest równie dużo jak w przypadku par z kilkuletnim stażem. Przyczyny rozstań po latach wydają się niekiedy przyziemne i błahe. Brudne skarpety rzuca na podłogę. Odbija się mu/jej po posiłku. Albo mamrocze przy jedzeniu. Zrzędzi, nie myje się, ogląda się za młodszymi, pije albo po prostu – wkurza niemiłosiernie. Kiedy na wokandę trafia sprawa rozwodowa, wszystko ląduje w jednym worku pod hasłem: różnice charakterów. I chociaż owe różnice powinny ujawnić się już po dwóch czy trzech latach bycia razem, a nie po kilkudziesięciu, sędziowie się nad tym specjalnie nie zastanawiają i z reguły bez zbędnych komentarzy udzielają rozwodów osobom z dużym małżeńskim stażem.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że pierwsza fala rozwodowa pojawiła się w 2014 roku. Wtedy niemal jedna trzecia to były rozstania par mających 20- czy 30-letni staż związku. W porównaniu do lat 90. – wzrost niemal trzykrotny.

W 2017 roku rozwiodło się już 67 tys. małżeństw, o około 1,5 tys. więcej niż w roku 2016. Przy czym 63 tys. Polaków rozwiedzionych w 2016 r. to niemal dwukrotnie więcej niż w roku 1980. Blisko 6 tys. z rozstań dotyczy 30-letniego i dłuższego pożycia małżeńskiego. Najwięcej rozwodów seniorskich orzekanych jest w dużych miastach, w Warszawie, Krakowie, Łodzi i Wrocławiu. Najwięcej par decyzję o rozstaniu podejmuje po perłowej (30 lat) lub rubinowej (40 lat) rocznicy zawarcia związku.

W 2016 roku wzrosła liczba potwierdzonych sądownie seniorskich separacji. Zdecydowały się na takie rozwiązanie 443 osoby, które poszły do ołtarza w wieku 50 i więcej lat, oraz 123, które w chwili sakramentalnego „tak” miały ponad 60 lat.

Ciąg dalszy pod linkiem:

https://www.msn.com/pl-pl/styl-zycia/rodzina/rozw%c3%b3d-na-emeryturze-separacje-s%c4%85-dobre-dla-m%c5%82odych-kt%c3%b3rzy-nie-wiedz%c4%85-czego-chc%c4%85/ar-BBIGlpl?ocid=sf#page=1

Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się

„Ekstra zmiana” – pomoc przed kamerami!

Znalezione obrazy dla zapytania ekstra zmiana

Czasami uda mi się obejrzeć program Agaty Młynarskiej na „TVN Style”!

Program nosi nazwę „Ekstra Zmiana” i są do niego zapraszane kobiety, ale i mężczyźni, którzy przeszli traumę po wszelkiego rodzaju przejściach osobistych.

Przeważnie chodzi o rozwód, porzucenia i rozpad rodziny.

Agata Młynarska sama przeszła przez takie piekło i teraz stara się pomagać innym ludziom po traumie i robi to wg. mnie doskonale, oczywiście przy pomocy kamer i innych ludzi zatrudnionych do programu.

Dzisiaj zobaczyłam metamorfozę Agnieszki, która zgłosiła się do programu.

Agnieszka jest piękną kobietą z dwojgiem dzieci w wieku 18  i 8 lat i od roku sama je wychowuje, bo mąż alkoholik nie chciał się leczyć i odszedł w siną dal!

Agnieszka wciąż po rozstaniu się obwiniała za rozpad jej małżeństwa szukając u siebie defektów w urodzie i nie chciała sobie wybaczyć tego, że poprosiła męża, by ten przestał pić!

Miała pretensje do siebie, a nie do męża!

W programie dużo płakała, co znaczyło, że wciąż nie pogodziła się w rozstaniem.

Uważam ten program za charytatywny, bo ratują w nim morale i stawiają do pionu zaproszonego gościa i tu zaczyna się ogromna praca i metamorfoza.

Agata Młynarska zaczyna od rozmowy, aby się wyryczeć i oczyścić z emocji, a potem następuje ogromna praca, by ten ktoś poczuł się, że nie jest ofiarą, a zwycięzcą i zapanuje nad dalszym swoim życiem.

Agnieszka została poddana metamorfozie, czyli zajął się nią fryzjer, makijażystka i stylistka.

Zrobiono z niej piękność i wykonano jej profesjonalną sesję zdjęciową, a spytano mężczyzn na ulicy jak ją oceniają – wyszło na plus w każdej wypowiedzi.

Dodatkowo poddane było metamorfozie jej mieszkanie przez znanego architekta, co spowodowało, że Agnieszka już nie będzie spała w jednym łóżku z 8 letnim synem, bo wydzielono mu osobny kąt!

Agnieszka po tej przemianie błyszczała – piękna i gotowa iść dalej, bo uwierzyła w siebie w końcu.

Spotkała ją na tej drodze jeszcze jedna niespodzianka, co mnie rozczuliło.

Agnieszka zawsze miała w sobie ogromny talent krawiecki, ale mąż pijak zabił go w niej.

Agata Młynarska zorganizowała spotkanie Agnieszki z projektantką mody i ta po egzaminie przyjęła Agnieszkę do pracy w swojej agencji krawieckiej.

Uważam, że program jest potrzebny, ale trzeba się zastanowić ile jest takich kobiet i oczywiście mężczyzn, którym potrzebna jest taka pomoc i wsparcie oraz empatia.

Nie każdą kobietę stać jest na psychologa, by to swoje życie wyprostować i uważam program Młynarskiej za samo dobro!

Wychodzą z tego programu ludzie, którzy czują się zaopiekowani i silniejsi, bo zaczynają sobie zdawać sprawę, że nie wszystko przegrali i idą po nowe wyzwania!

Jedna z bohaterek programu przed i po!

Znalezione obrazy dla zapytania ekstra zmiana

Młoda dupencja, a tyle kłopotów!

Znalezione obrazy dla zapytania izabela marcinkiewicz
Były Premier za rządów PiS zakochuje się bez pamięci w dużo młodszej od siebie kobiecie Izabeli, zwanej potocznie Izabell.
Poznali się w Londynie i od pierwszych chwil wiedzieli, że muszą resztę życia spędzić ze sobą.
Kazimierz Marcinkiewicz zostwia swoją, pierwszą żonę, chorą na raka piersi i chyba czwórkę dzieci i związuje się z Izabell w Londynie.
Ona w Londynie robi karierę biznesową, a on w banku zarabia niezłe pieniądze.
Ich miłość kwitła i cała Polska wiedziała, to wszystko z wywiadów, zdjęć paparazzi i okładek prasowych.
Pieniądze starczały na wystawne życie, wyjazdy zagraniczne i wczasy i tylko żyć i nie umierać.
Jednak bajka potoczyła się w inną stronę i w tym Londynie poszło coś nie tak i małżeństwo musiało wrócić do Warszawy i nagle wszystko się posypało.
Kaz zostawia Izabell, a ta w wyniku stresu i depresji ulega wypadkowi i doznaje urazu ręki, którą do dziś nosi w stelażu i cierpi na przeczulicę.
W związku ze swoim inwalidztwem upomniała się o alimenty od zdrajcy i sąd faktycznie zasądza od Kaza 5 tysięcy złotych miesięcznie, bo wywnioskował, że Kaz dobrze zarabia.
Ja tam nie jestem prawnikiem, ale zastanawiam się dlaczego Izabell nie starała się o rentę tak jak zwykły śmiertelnik,  ale chyba to jest logiczne, bo od państwa dostałaby zaledwie tysiąc złotych i te tysiące przyznane przez sąd robią różnicę.
Izabell napisała jedną ręką dwie książki i zdradziła wiele szczegółów z pożycia z Kazem, a między innymi, że na początku małżeństwa nie wychodzili wprost z łóżka, bo tak siebie pragnęli.
W tym czasie pierwsza żona Kaza nie udzieliła prasie ani jednego wywiadu, bo to kobieta inteligentna, a tymczasem Izabell na swoim fan – page bezustannie atakuje byłego męża i pisze takie androny, że ja na miejscu Kaza wytoczyłabym jej sprawę sądową za szkalowanie, gdyż wszelkie sporne sprawy powinno się załatwiać sądownie, a nie w mediach.
Izabell jest lekko stuknięta i to jest przestroga dla wszystkich, starszych panów, że takie miłości zwykle kończą się fiaskiem, a w wielu wypadkach katastrofą wizerunkową.
Kaz po rozstaniu zajął się sportem, co uwidacznia w Internecie, a modliszka zajęła się pisaniem na temat jak to ten facet jej nie płaci alimentów.
Powstała opera mydlana, ku przestrodze, że każdy romans ma swoje, dalsze dzieje w mediach.
Isabell pisze do Moniki Olejnik i do innych przedstawicieli życia politycznego i dziennikarzy, a wszystko po to, aby Kaza wsadzić do więzienia.
Kaz za wszelką cenę chce wrócić do polityki, ale Izabell nie robi mu dobrego pijaru!

list otwarty
Szanowna Pani Moniko Olejnik (Kropka nad i),
jakiś czas temu wypowiadała się Pani na temat Pana Kazimierza Marcinkiewicza:
„Pamiętam jak Kazimierz Marcinkiewicz cytował swojego syna, który miał mówić o politykach Platformy per „cieniasy”. Ciekawe, jak teraz mówi o swoim tacie. Panu Kaziowi dedykuję zaś piosenkę: „Był niepozorny, brzydki, chudy, wręcz nieudolny, w rozmowach nudny, w obejściu prosty, prawie bez zalet, gość domorosły, miał jeden talent…”
Autor: Monika Olejnik.
Również: „Panie premierze, niechże się pan zastanowi nad sobą. Niech pan spojrzy w lustro i zobaczy, kim pan jest naprawdę”.
Być może czas na merytoryczną konfrontację.
Jest Pani dziennikarką i Pani zawodem jest zadawać pytania, również te trudne i niewygodne dla rozmówcy/gościa – tym bardziej jeśli pytanie ociera się o ważny problem prawny i społeczny, a polityk reprezentuje społeczeństwo. Uprzejmie proszę o zadanie pytania panu Kazimierzowi Marcinkiewiczowi.
Jak on może i chce rozliczać innych z ich zachowań, krytykować ich, mówić o poszanowaniu prawa, gdy sam nie rozlicza się z własnych zobowiązań, nie przestrzega wyroku sądu (odnośnie alimentów), jest dłużnikiem alimentacyjnym. Dlaczego nie respektuje prawa? Kto jak kto, ale on?! były Premier?! Coś tu nie gra! Obywatele i wyborcy mają prawo wiedzieć! Komu i jaki przykład daje? Czy chce Pani (i dlaczego) kryć tego człowieka? czy jest Pani dziennikarką WSZYSTKICH obywateli, czy tylko Platformy obywatelskiej („cieniasów”)? Proszę i dziękuję.
fb://page/155449451181502
p.s można podać dalej

sodoma i gomora polityczna
Błagam dziennikarzy, aby pierwsze pytanie do Kaza Marcinkiewicza przy okazji kolejnego wywiadu było pytaniem o alimenty: czym dla niego jest wyrok sądu i prawo (dlaczego ich nie przestrzega?). Czy łamanie prawa uważa za sprawę osobistą. Co sam sądzi o zmianach w prawie alimentacyjnym i egzekucji zobowiązania alimentacyjnego. Co sądzi o tych, którzy nie płacą i ukrywają dochody? W końcu to sprawy publiczne, dotyczące milionów Polaków. Cisza z jego strony będzie wybitnie jednoznaczna i wymowna!
Czy nieprzestrzegający wyroku sądowego Pan Marcinkiewicz ma działać w strefie publicznej, bez konsekwencji, jako polityk lub ‚post-polityk’, który ma reprezentować polskie społeczeństwo i omawiać jego sprawy?! Ja podziękuję! Na to jednak wygląda, że w Polsce wszystkie chwyty są dozwolone. Sodoma i gomora?

I jak pisać poważnie o kimś niepoważnym?!
W przerwie od wystąpień publicznych zajmuje się Pan fizyką, tzn. swoją fizycznością, udostępniając hojnie ‚selfies’ na Instagramie, gdzie pręży Pan muskuły, wyciska ‚ostatnie poty’ na różnych sprzętach, ledwo widocznych, bo przysłonietych Pana ciałem.
Rozumiem, że kultywuje Pan hasło: Ja, Ja, Ja (w zastępstwie yes yes yes?)? Warto ładnie wyglądać, ale do płacenia alimentów nie ma takiej konieczności. Więc w przerwie od ćwiczeń i brylowania w TV, proszę Pana o wykonanie przelewu na kwotę 112 tyś (tyle jest Pan winien) i dokonywać kolejnych wpłat terminowo. Teraz można płacić również telefonicznie przez aplikacje bankowe (np. przed wejściem na wizję, w przebieralni na siłowni, basenie,na lotnisku itd.).

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i tekst

 

Jak łatwo pogubić się w życiu?

Anna i Jan poznali się podczas upalnego lata nad naszym, cudownym Bałtykiem.

Leżała w bikini na kocu, czytając  książkę i nie za bardzo ją interesowało, co dzieje się wokół niej, tym bardziej, że rondo od kapelusza osłaniało ją od słońca.

Uwielbiała ten czas podczas urlopu, kiedy mogła zapomnieć o ciężkiej pracy w korporacji, gdzie pięła się po szczeblach kariery.

Pracowała bardzo często po 12 godzin i do domu przychodziła skonana, nadając się tylko pod prysznic i do łóżka.

Najlepiej jej się odpoczywało nad morzem, które uwielbiała. Lubiła usiąść nad brzegiem, gapiąc się w horyzont i oddając się medytacji, oraz wyciszeniu. Lubiła gorący piasek i morskie kąpiele. Mogła tak spędzać czas na plaży od wschodu do zachodu słońca.

Morze dodawało jej siły, a w oczach pojawiał się blask. Odpoczywała czytając zaległe lektury, co otrzepywało ją z wyrzutów sumienia.

Nagle spadła na nią piłka do siatkówki. Gdzieś tam młodzi mężczyźni grali na plaży, czego ona nie zauważyła i nie obserwowała.

Jeden z nich podbiegł do niej i zaczął przepraszać za zakłócenie jej spokoju.

Spojrzała na niego spod kapelusza i okularów i  mężczyzna od razu wpadł jej w oko.

Wysoki brunet, cudnie opalony, to był Jan właśnie, któremu i Anna od razu wpadła też w oko.

Anna była ślicznie opaloną blondynką o brązowych oczach, co rzadkie jest u blondynek.

Wydała mu się taka delikatna, jak nimfa wodna, której nikt nie powinien  w życiu skrzywdzić.

Spotkali się drugi raz na deptaku i Jan poprosił  bardzo nieśmiało o jej numer telefonu.

Nie miała zastrzeżeń i oboje zapisali swoje numery.

Na drugi dzień Jan zadzwonił i spytał, czy pójdzie z nim na dyskotekę.

Zgodziła się, bo Jan bardzo się jej spodobał.

Ubrała się zalotnie w sukienkę, a blond włosy fantazyjnie uczesała w koczek.

Spojrzała na siebie w lustro uznając, że wygląda pięknie i powinna się Janowi podobać.

Bawili się i wypili kilka drinków. Jan ją w tańcu przytulał i szeptał do ucha komplementy. Potrafił prowadzić ją lekko w tańcu, w którym flirtowali i Anna była Janem zauroczona.

To była ciepła, gwieździsta noc i nawet nie zauważyli kiedy wylądowali u Anny w pokoju i kochali się namiętnie długie godziny.

Urlop Anny dobiegał końca i przyszedł czas pożegnania. Jan pojechał do Gdańska gdzie miał pracę w wydawnictwie, a ona wróciła do Warszawy, by ponownie oddać się pracy w korporacji.

Dzwonili do siebie i byli w kontakcie.  Anna była w Janie zakochana, a on też deklarował wielkie uczucie do niej.

Anna po kilku tygodniach zorientowała się, że jest w ciąży. Przestraszyła się, bo nie miała pojęcia jak to Jan przyjmie.

Poprosiła go, by przyjechał do niej – do Warszawy, aby obwieścić mu nowinę.

Ucieszył się ja wariat i pobiegł do jubilera kupić pierścionek, by Annie się oświadczyć.

Przyjęła oświadczyny i zaczęli planować swoje dalsze życie.

Jan kupił w Warszawie duże mieszkania i znalazł w stolicy pracę.

Oboje świetnie zarabiali i stać było ich na wszystko.

Kiedy Anna urodziła zdrową córeczkę, to po odkarmieniu jej piersią – szybko wynajęła nianię i panią do sprzątania.

Wróciła do pracy, na której jej bardzo zależało, bo miała widoki na awans i wkrótce stała się szafową ważnego działu od sprzedaży nieruchomości. Zarabiała duże pieniądze i chciała więcej i więcej.

Jan pracował w domu z komputerem i robił strony dla klientów i też niezłe pieniądze z tego miał.

Mijali się, bo Anna o poranku szykowała się do pracy i szybko znikała z domu na wiele godzin.

Kiedy wracała, to nie miała siły by córce przeczytać bajeczkę na dobranoc, a męża przytulić i się z nim kochać.

Jan cierpiał, że żona go zaniedbuje i nie ma dla niego czasu. Ich seks był szybki, niedbały i wymuszony, a więc Jan odsunął się od Anny. Oddał się swojej pracy i córce, z którą miał lepszy kontakt niż Anna. Stał się milczący i zasmucony, bo czuł się bardzo samotny w tym związku.

Anna każdego poranka ubierała się elegancko, zakładając szpilki i biegła do pracy. Nie wiedziała, że córka oto poszła do szkoły, a mąż zrobił w domu gruntowny remont i go umeblował na nowo.

Ona tego nie widziała, albo jak przez mgłę nie zdawała sobie sprawy z tego, że wypadła z życia swojego męża, ojca, matki i w końcu swojej jedynej córki.

Pewnego razu obudziła się, a męża już przy niej nie było. Z jadalni dobiegały śmiechy jej dziecka i męża, którzy się ze sobą przekomarzali, że grzanki powinny być bardziej opieczone. Jan kochał córkę i robił dla niej wszystko. To on woził ją do szkoły i bywał na zebraniach rodzicielskich.

Anna siedziała na łóżku i nagle zdało się jej, że to nie jest jej dom i nie jej dziecko i nie ma żadnego męża.

Ta myśl ją dobiła, bo przestała liczyć się w życiu Jana, a jej córka w ogóle jej nie znała.

Wstała z łóżka i poszła do jadalni by ich przytulić Napotkała olbrzymi mur i wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że musi zrobić wszystko, aby uratować swoje małżeństwo, gdyż wiedziała, że Jan na nią cierpliwie czeka!

Udało się, kiedy rozpłakana przyznała się do swoich błędów i egoizmu. Zdała sobie sprawę z tego, że popełniła masę błędów.

Wypiła drinka i Janowi powiedziała, że nigdy nie przestała go kochać, ale pochłonięta karierą, która wciągnęła ją niezdrowo, nachalnie straciła rozum. Na szczęście zdążyła zauważyć jak wiele!

Jan ją rozumiał i kiedy tak płakała, wyznając swoje winy – przytulił ją mocno i oto stali na nowo kochającym  małżeństwem.

Kupili domek na wsi, gdzie Anna zajęła się ogrodem z wielką pasją, a wieczorami na tarasie pili wino latem i dużo się kochali.

Anna za jakiś czas urodziła ślicznego syna, któremu oddała się całkowicie – już bez niani.

Jan był szczęśliwy, bo wiedział, że kiedy zamknie się w swoim gabinecie pracy,  Anna zajmie się domem, dziećmi i ogrodem.

Często myśli, że warto było czekać na Annę i miłość do niej dodawała mu siły! Na nowo!

Kochajcie starszych panów. Mądre dziewczyny. Będzie wam zapisany dobry uczynek

 

Zabawię się w taką trochę plotkarę, ale może dlatego, że znowu zrobiło się głośno o byłym Premierze Kaziu Marcinkiewiczu i jego nieudanej miłości z Izabel Marcinkiewicz.

Kilka lat temu poznali się i zakochali, bo miłość to normalna sprawa i  się przydarza.

Kaziu dla Izabel zostawił swoją żonę, która walczyła z rakiem i spłodzone z nią dzieci w ilości sztuk cztery.

No trudno – zdarza się, choć hejt jaki spadł na tą parę był niewyobrażalny  i aż mi się zrobiło ich żal.

Miłość to jest taka choroba, która zakochanych wpędza na długie miesiące do łóżka i każe zapomnieć tych, którym zrobiło się krzywdę.

Zakochani pojawiali się na okładkach, bankietach i wszystkim pokazywali jak się kochają i wara od nich wszelkim plotkarzom, tabloidom i szmatławcom.

No w sumie to zaczęłam im kibicować, bo ona młoda i głupia, ale zakochana, a on chciał się w swoim środowisku pochwalić młodą dupką. Imponowało mu to, że mimo różnicy wieku ma przy sobie taki towar.

Jak to w życiu bywa, to wszystko, co piękne kiedyś się kończy i karma wraca.

Zaczęli się kłócić i w konsekwencji doszło do rozwodu, a zraniona Isabel napisała książkę o związku z Kaziem.

Kaziu się zdenerwował i wydał oświadczenie, które brzmi:

W obronie własnej

W związku z kolejnym, kłamliwym atakiem mojej żony Izabeli Olchowicz na mnie, jestem zmuszony przedstawiać fakty.

Z Izą żyłem od 2009 roku. Od 2010 roku Iza nie pracuje i jest na moim wyłącznym utrzymaniu. Odszedłem od Izy cztery lata temu, w marcu 2013 roku, po wielu miesiącach kłótni. Iza nie mogła zaakceptować moich dobrych relacji z dorosłymi już dziećmi. W grudniu 2015 roku Iza spowodowała wypadek. Zaopiekowałem się nią. Okazało się jednak, że tę sytuację skomercjalizowała współpracując z najgorszym szmatławcem, zwanym tabloidem.

Wszystkich, których powinienem, za swoje błędy przeprosiłem. Od siedmiu lat nie wypowiadam się na temat moich spraw osobistych. Przepraszam jednak także Państwo za ciągłą, bezsensowną i kłamliwą obecność mojego życia osobistego w przestrzeni publicznej.

Kazimierz Marcinkiewicz

W książce podobno Isabel ujawniła wiele ciekawych szczegółów i może dlatego Kaz się tak wkurzył.

Jednak reasumując, to szkoda, że im się nie udało, bo to mogła być piękna miłość młodej kobiety z podstarzałym mężczyzną. Mogli żyć długo i szczęśliwie, a tak wyszła z tego brzydka i niesmaczna historia i tylko pierwszej żony Kaza mi żal i jego dzieci.

Czy ktoś zna taką parę, z taką różnicą wieku, której się udało razem zestarzeć?

List Elżbiety – znalezione w sieci

Kocham moją córkę, ale jeśli dojdzie do rozwodu, stanę po stronie zięcia!

Powinnam stać po stronie córki, choćby nie wiem co? Może. Ale ja tak nie zrobię. W tym konflikcie poprę mojego zięcia.

PRZYSŁAŁA ELŻBIETA, 50 LAT (PRAWDZIWE ŻYCIE) /

Moja córka, Kinga, zawsze była egoistką. Myślała przede wszystkim o sobie, o swoich potrzebach i szczęściu. Inni ludzie nigdy się dla niej specjalnie nie liczyli. Często zastanawiałam się, dlaczego tak jest. No i w końcu doszłam do wniosku, że to w dużej mierze moja wina. Mam ją jedną i od maleńkiego starałam się spełniać jej zachcianki, dawać wszystko, co najlepsze. I w pewnym momencie ona uznała, że jest najmądrzejsza i najpiękniejsza, wszystko jej wolno i wszystko się jej należy… Kiedy to zrozumiałam, próbowałam naprawić swoje błędy wychowawcze, ale było już na to zdecydowanie za późno.

Przez swoje zachowanie córka nie miała zbyt wielu przyjaciół. Ani w szkole, ani na studiach. Ludziom nie podobało się, że traktuje wszystkich z góry, że idzie do przodu po trupach. Chłopcy też szybko od niej odchodzili. Kiedyś niechcący podsłuchałam, jak jeden wykrzyczał jej prosto w twarz, że chce spotykać się z normalną dziewczyną, a nie z rozkapryszoną księżniczką. Byłam zdruzgotana. Bałam się, że już zawsze będzie sama. Aż wreszcie…

 

Szczęściara – ten facet kocha ją do szaleństwa

Artur był pierwszym mężczyzną, który wytrzymał z nią dłużej niż trzy miesiące. Polubiłam go już po naszym pierwszym spotkaniu. Wydawał się taki mądry, odpowiedzialny. I był zakochany w córce do szaleństwa. Przez następne miesiące ze stoickim spokojem znosił jej humorki i fochy, a w końcu poprosił ją o rękę. Kiedy się o tym dowiedziałam, to aż podskoczyłam z radości.
– Zgodziłaś się, prawda? – dopytywałam Kingę.
– No, pewnie… Wreszcie spotkałam faceta który potrafi docenić to, że jestem wyjątkowa – odparła.
Nie podobała mi się za bardzo ta odpowiedź, ale jednak odetchnęłam z ulgą. Łudziłam się, że gdy córka wyjdzie za mąż, urodzi dzieci, to wreszcie zrozumie, że nie jest pępkiem świata, że zmieni się na lepsze…

Na początku wyglądało na to, że moje marzenie się spełniło. Rok po ślubie Kinga urodziła synka, Piotrusia. Nie widywałam często wnuka, bo młodzi ze względu na pracę Artura, przeprowadzili się na drugi koniec Polski. Gdy jednak tylko miałam kilka dni wolnego, jechałam do nich w odwiedziny. Wydawało mi się, że świetnie im się układa. Córka czule zajmowała się maleństwem, a zięć ją wspierał. Niestety, wkrótce miałam się przekonać, że to tylko pozory.

To było tydzień temu. Właśnie szykowałam się do snu, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi. W progu stał Artur i trzymał w ramionach trzyletniego Piotrusia.
– Mamo, przepraszam, że nie uprzedziłem o wizycie, ale nie miałem do tego głowy… Czy mogę zostawić u ciebie małego na jakiś czas? Dwa, trzy tygodnie, nie dłużej… – zapytał, gdy weszli do środka.
– Oczywiście, że możesz. Ale czy coś się stało? – przestraszyłam się.
– Nic takiego. Muszę po prostu wyjaśnić kilka spraw z Kingą – odparł.
– Jakich spraw? – wykrztusiłam.
– Może najpierw położyłbym Piotrka spać? – popatrzył na mnie znacząco.

– A tak, oczywiście – zrozumiałam, że nie chce rozmawiać przy dziecku.

Pościeliłam łóżko w gościnnym pokoju, poczekałam aż zięć utuli małego do snu a potem zaciągnęłam go do salonu.
– Mów, co się dzieje – zażądałam.
– Nie wiem, od czego zacząć… – zięć westchnął smutno.
– Najlepiej od początku – odparłam.
Czułam, że to nie będą dobre wiadomości, bo inaczej nie przyjeżdżałby z synem, ale takiego horroru się nie spodziewałam.

Artur mówił przez prawie godzinę. Słuchałam go i niemal czułam, jak przybywa mi siwych włosów. Okazało się, że moja córka od ponad roku prawie nie zajmuje się synkiem i domem. Znika na całe dnie, a nawet noce, imprezuje. Artur musiał wynająć opiekunkę, żeby mały, gdy on jest w pracy, nie siedział w domu sam.
– Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? – jęknęłam.
– Miałem nadzieję, że to przejściowe kłopoty, że Kinga jest zmęczona macierzyństwem, że potrzebuje oddechu. Że w końcu się opamięta… – zawiesił głos
– Nie opamiętała się?
– No nie… A na dodatek ostatnio dowiedziałem się, że ma kochanka… – znowu zamilkł.
– Niemożliwe – pokręciłam głową z niedowierzaniem.
– Też w to nie wierzyłem. Myślałem, że to głupie plotki. Ale wczoraj ją o to zapytałem. I wiesz co? Przyznała się.
– ???
– A tak. Powiedziała, że w naszej sypialni wieje nudą, że potrzebuje odmiany. I że to nic takiego, tylko seks. Wiele rzeczy jej wybaczałem, ale tego nie mogę. Nie potrafię – pokręcił głową.
– Co zamierzasz? – wykrztusiłam.
– Chcę poważnie porozmawiać z Kingą. Albo natychmiast zerwie z kochankiem i zacznie zachowywać się jak żona i matka albo z nami koniec. Wnoszę sprawę o rozwód i całkowitą opiekę nad Piotrusiem. A ona niech znika z naszego życia – odparł.

Nogi się pode mną ugięły. Dobrze znam córkę i wiem, że jeśli zięć postawi jej ultimatum, to ona tylko nadmie usta i powie, żeby robił, co chce.
– A może najpierw ja spróbuję przemówić jej do rozumu? – zaproponowałam.
– Wybacz, mamo, ale nie chcę, żebyś się wtrącała. Sami musimy załatwić nasze sprawy. Obiecaj więc, że do niej nie zadzwonisz. Jak będzie wszystko jasne, to sam się odezwę – poprosił.

 

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego ona to robi?

Obiecałam, ale nie dotrzymałam słowa. Nie potrafiłam zrozumieć, jak Kinga może krzywdzić tak wspaniałego męża. Może to dziwne, ale wierzyłam Arturowi. Gdy więc następnego dnia wyruszył do domu, natychmiast skontaktowałam się z córką. Zapytałam wprost, czy to prawda, że znalazła sobie kochanka. Nie zaprzeczyła. Stwierdziła, że życie rodzinne ją już znużyło, że chce czegoś więcej… Rozpłakałam się z bezsilności i żalu.

Nie wiem, co będzie dalej z ich małżeństwem, bo na razie nie mam żadnych wiadomości. Zięć milczy, córka też… Może próbują się jednak jakoś dogadać? Jeśli jednak dojdzie do rozwodu, stanę po stronie Artura. Bo to on jest ten dobry, a moja córka zła…

http://polki.pl/po-godzinach/z-zycia-wziete,moja-dorosla-corka-jest-egoistka-prawdziwa-historia-elzbiety,10420193,artykul.html?utm_source=SG&utm_medium=Post&utm_campaign=http%3A%2F%2Fpolki.pl%2Fpo-godzinach%2Fz-zycia-wziete%2Cmoja-dorosla-corka-jest-egoistka-prawdziwa-historia-elzbiety%2C10420193%2Cartykul.html

Świat wstrzymał dzisiaj oddech!

Nie miałam dzisiaj za dużo czasu na Internet, bo real też ma swoje, bardzo ważne prawa i trzeba się przenieść do swoich obowiązków dla rodziny.

Jednak kiedy wieczorem odpaliłam komputer i zajrzałam oczywiście na Facebooka, to od razu zauważyłam, że świat wstrzymał oddech. Wstrzymał oddech i to nie z powodu ataku terrorystycznego, czy też kolejnej, okropnej wojny, a z powodu rozwodu najpiękniejszej pary świata, czyli Angeliny Jolie i Brada Pitta.

A wszystko zaczęło się tak:

Angelina Jolie i Brad Pitt poznali się w 2004 roku na planie filmu Pan i Pani Smith. Aktor był wtedy mężem Jennifer Aniston – oboje przez lata zapewniali, że ich romans zaczął się już po rozstaniu z gwiazdą Przyjaciół, jednak ostatecznie przyznali, że „trochę się pospieszyli”. Mają razem szóstkę dzieci: 15-letniego Maddoxa, 11-letnią Zaharę, 10-letnią Shiloh, 9-letniego Paxa oraz 8-letnie bliźniaki, Vivienne i Knoxa.

W sierpniu 2014 roku, dość niespodziewanie, postanowili zalegalizować swój związek. Słowa małżeńskiej przysięgi pomagały im pisać dzieci, które udekorowały też swoimi rysunkami suknię Angeliny.

Dzisiaj świat obiegła informacja, że w poniedziałek Jolie wystąpiła do sądu z pozwem rozwodowym, powołując się na „niemożliwe do pogodzenia różnice”. Domaga się wyłącznej opieki nad dziećmi, z możliwością sądownie ustalonych spotkań z Pittem.

Przez ostatnie 12 lat Angelina i Brad uchodzili za najważniejszą i „idealną” parę światowego show biznesu.

Rozwód

Kurcze blade dlaczego? Tak sobie pomyślałam od razu. Oczywiście prawda gdzieś jest pośrodku, ale bardzo zrobiło mi się dziwnie, bo z przyjemnością na nich patrzyłam  w filmach i prywatnie, kiedy media pokazywały ich fotosy. Jakaż Ona piękna i jakiż piękny On. Blask od nich bił z każdego zdjęcia.

Uważałam ich za bardzo udaną parę świata, taką, której nie jest w stanie nic rozłączyć, bo miłość przede wszystkim, a tu masz!

Rozwód i koniec związku i z tego można wnioskować, że miłość nie jest wieczna, a pieniądze też szczęścia nie dają – przykre!

A ja ze swoim Bradem już jestem 40 lat i przetrwaliśmy burze i oceany, tsunami i wciąż się kochamy! 😀