
Anna i Jan poznali się podczas upalnego lata nad naszym, cudownym Bałtykiem.
Leżała w bikini na kocu, czytając książkę i nie za bardzo ją interesowało, co dzieje się wokół niej, tym bardziej, że rondo od kapelusza osłaniało ją od słońca.
Uwielbiała ten czas podczas urlopu, kiedy mogła zapomnieć o ciężkiej pracy w korporacji, gdzie pięła się po szczeblach kariery.
Pracowała bardzo często po 12 godzin i do domu przychodziła skonana, nadając się tylko pod prysznic i do łóżka.
Najlepiej jej się odpoczywało nad morzem, które uwielbiała. Lubiła usiąść nad brzegiem, gapiąc się w horyzont i oddając się medytacji, oraz wyciszeniu. Lubiła gorący piasek i morskie kąpiele. Mogła tak spędzać czas na plaży od wschodu do zachodu słońca.
Morze dodawało jej siły, a w oczach pojawiał się blask. Odpoczywała czytając zaległe lektury, co otrzepywało ją z wyrzutów sumienia.
Nagle spadła na nią piłka do siatkówki. Gdzieś tam młodzi mężczyźni grali na plaży, czego ona nie zauważyła i nie obserwowała.
Jeden z nich podbiegł do niej i zaczął przepraszać za zakłócenie jej spokoju.
Spojrzała na niego spod kapelusza i okularów i mężczyzna od razu wpadł jej w oko.
Wysoki brunet, cudnie opalony, to był Jan właśnie, któremu i Anna od razu wpadła też w oko.
Anna była ślicznie opaloną blondynką o brązowych oczach, co rzadkie jest u blondynek.
Wydała mu się taka delikatna, jak nimfa wodna, której nikt nie powinien w życiu skrzywdzić.
Spotkali się drugi raz na deptaku i Jan poprosił bardzo nieśmiało o jej numer telefonu.
Nie miała zastrzeżeń i oboje zapisali swoje numery.
Na drugi dzień Jan zadzwonił i spytał, czy pójdzie z nim na dyskotekę.
Zgodziła się, bo Jan bardzo się jej spodobał.
Ubrała się zalotnie w sukienkę, a blond włosy fantazyjnie uczesała w koczek.
Spojrzała na siebie w lustro uznając, że wygląda pięknie i powinna się Janowi podobać.
Bawili się i wypili kilka drinków. Jan ją w tańcu przytulał i szeptał do ucha komplementy. Potrafił prowadzić ją lekko w tańcu, w którym flirtowali i Anna była Janem zauroczona.
To była ciepła, gwieździsta noc i nawet nie zauważyli kiedy wylądowali u Anny w pokoju i kochali się namiętnie długie godziny.
Urlop Anny dobiegał końca i przyszedł czas pożegnania. Jan pojechał do Gdańska gdzie miał pracę w wydawnictwie, a ona wróciła do Warszawy, by ponownie oddać się pracy w korporacji.
Dzwonili do siebie i byli w kontakcie. Anna była w Janie zakochana, a on też deklarował wielkie uczucie do niej.
Anna po kilku tygodniach zorientowała się, że jest w ciąży. Przestraszyła się, bo nie miała pojęcia jak to Jan przyjmie.
Poprosiła go, by przyjechał do niej – do Warszawy, aby obwieścić mu nowinę.
Ucieszył się ja wariat i pobiegł do jubilera kupić pierścionek, by Annie się oświadczyć.
Przyjęła oświadczyny i zaczęli planować swoje dalsze życie.
Jan kupił w Warszawie duże mieszkania i znalazł w stolicy pracę.
Oboje świetnie zarabiali i stać było ich na wszystko.
Kiedy Anna urodziła zdrową córeczkę, to po odkarmieniu jej piersią – szybko wynajęła nianię i panią do sprzątania.
Wróciła do pracy, na której jej bardzo zależało, bo miała widoki na awans i wkrótce stała się szafową ważnego działu od sprzedaży nieruchomości. Zarabiała duże pieniądze i chciała więcej i więcej.
Jan pracował w domu z komputerem i robił strony dla klientów i też niezłe pieniądze z tego miał.
Mijali się, bo Anna o poranku szykowała się do pracy i szybko znikała z domu na wiele godzin.
Kiedy wracała, to nie miała siły by córce przeczytać bajeczkę na dobranoc, a męża przytulić i się z nim kochać.
Jan cierpiał, że żona go zaniedbuje i nie ma dla niego czasu. Ich seks był szybki, niedbały i wymuszony, a więc Jan odsunął się od Anny. Oddał się swojej pracy i córce, z którą miał lepszy kontakt niż Anna. Stał się milczący i zasmucony, bo czuł się bardzo samotny w tym związku.
Anna każdego poranka ubierała się elegancko, zakładając szpilki i biegła do pracy. Nie wiedziała, że córka oto poszła do szkoły, a mąż zrobił w domu gruntowny remont i go umeblował na nowo.
Ona tego nie widziała, albo jak przez mgłę nie zdawała sobie sprawy z tego, że wypadła z życia swojego męża, ojca, matki i w końcu swojej jedynej córki.
Pewnego razu obudziła się, a męża już przy niej nie było. Z jadalni dobiegały śmiechy jej dziecka i męża, którzy się ze sobą przekomarzali, że grzanki powinny być bardziej opieczone. Jan kochał córkę i robił dla niej wszystko. To on woził ją do szkoły i bywał na zebraniach rodzicielskich.
Anna siedziała na łóżku i nagle zdało się jej, że to nie jest jej dom i nie jej dziecko i nie ma żadnego męża.
Ta myśl ją dobiła, bo przestała liczyć się w życiu Jana, a jej córka w ogóle jej nie znała.
Wstała z łóżka i poszła do jadalni by ich przytulić Napotkała olbrzymi mur i wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że musi zrobić wszystko, aby uratować swoje małżeństwo, gdyż wiedziała, że Jan na nią cierpliwie czeka!
Udało się, kiedy rozpłakana przyznała się do swoich błędów i egoizmu. Zdała sobie sprawę z tego, że popełniła masę błędów.
Wypiła drinka i Janowi powiedziała, że nigdy nie przestała go kochać, ale pochłonięta karierą, która wciągnęła ją niezdrowo, nachalnie straciła rozum. Na szczęście zdążyła zauważyć jak wiele!
Jan ją rozumiał i kiedy tak płakała, wyznając swoje winy – przytulił ją mocno i oto stali na nowo kochającym małżeństwem.
Kupili domek na wsi, gdzie Anna zajęła się ogrodem z wielką pasją, a wieczorami na tarasie pili wino latem i dużo się kochali.
Anna za jakiś czas urodziła ślicznego syna, któremu oddała się całkowicie – już bez niani.
Jan był szczęśliwy, bo wiedział, że kiedy zamknie się w swoim gabinecie pracy, Anna zajmie się domem, dziećmi i ogrodem.
Często myśli, że warto było czekać na Annę i miłość do niej dodawała mu siły! Na nowo!