Moja sałatka z dużego pomidora!
Od zawsze lubiłam pomidory, pod każdą postacią, a skoro już pojawiły się te bardziej wartościowe, które mają w sobie promienie słońca, choć hodowane w szklarni o nieregularnych kształtach, to już jest coś, co lubię.
Jeśli nie mam na co dzień w kuchni innych warzyw, to pomidory mam prawie zawsze. Zimą są one drętwe i bez smaku, ale oto tadam – już pojawiły się smaczne i daje się je zjeść.
Moją prostą i wręcz prymitywną sałatką, którą sobie sama wymyśliłam i mi smakuje robię tak:
– Pomidora myję i nie obierając go ze skórki, kroję w dość dużą kostkę.
– Przekładam do ulubionej miseczki i wciskam duży ząbek czosnku.
– Solę i pieprzę i dodaję kilka kropel oliwy.
– Jeśli mam coś zielonego, bo np. pietruszkę, albo koper, to też dodaję.
– Robię to szybko i niedbale, bo tak mi się chce tej surówki, ale mimo chęci na szybkie zjedzenie – odstawiam na parę minut, aż pomidor puści swój sok i zmiesza się z oliwą i czosnkiem. Ten sok lubię najbardziej.
Ja wiem, że to prymitywne danie, ale ja sobie często robię taką sałatkę, czy jak to tam zwał.
Można dodać ser Feta, albo oliwki i modyfikować pod swój smak.
Ciekawe jak spożywacie pomidory wg, swojego gustu i smaku, oraz pomysłu?
Dodam jeszcze, że uwielbiam połączenie pomidora ze świeżym ogórkiem, choć jest to ponoć zbrodnia na organizmie. Jednak to połączenie mnie kusi i sobie nie odmawiam i żyję ha ha 🙂