Archiwa tagu: wspomnienie

Jak to drzewiej było?

Zawsze lubiłam oglądać skoki narciarskie i teraz je śledzę, gdyż lubię obserwować jak zawodnicy pokonują swoje możliwości.

Z tej racji przypomniało mi się, że prawie kończąc szkołę podstawową, robiłam porządki w szafce z zeszytami i książkami klęcząc na kolanach – przed szafką!

Nagle usłyszałam z radio, że nasz skoczek Wojciech Fortuna zaskoczył wszystkich na świecie swoim bardzo udanym skokiem.

Cała Polska była dumna, a skoczkowie wówczas nie mieli takich wypasionych kombinezonów i nart i czytamy:

Wojciech Fortuna – polski skoczek narciarski, zawodnik Wisły-Gwardii Zakopane, mistrz olimpijski i automatycznie mistrz świata z Sapporo, trzykrotny medalista mistrzostw Polski.

Takie chwile zapamiętuje się na całe życie, to tak na marginesie tego wpisu.

Oto polska policja nie sprawdza faceta, czy ma on broń i ponownie po dziewczynce 14 letniej, która zmarła przez zaniechanie mamy do czynienia z bylejakością.

Skuli go w kajdany z rękoma z przodu i wsadzili do radiowozu na tylne siedzenie, a sami zasiedli na przodzie pojazdu.

Nagle padają dwa strzały, bo facet strzelał w głowy tych policjantów raniąc ich.

I znowu trzeba zadać pytania, co stało się z polską policją, że jest taka beznadziejna i nieporadna.

Dlaczego ich się nie szkoli, bo co?

Nie ma na to pieniędzy, a kto wyremontował Komendę Główną po wystrzeleniu granatnika, a sprawę schowano pod dywan?

Ivy 🖤 Jeszcze będzie przepięknie..Normalnie..❤️

Cytat:

„Policjanci” którzy użalają się nad sobą, twierdząc, że Polki i Polacy ich nie szanują..to jest prawdziwy GejmCzendżer tygodnia 🙄 Gdzie był Wasz szacunek ☝️ do gazowanych i pałowanych Polek? Gdzie był Wasz szacunek do przedsiębiorców zamykanych w kordonach i wywożonych setki km od Warszawy? Gdzie był Wasz szacunek do upokarzanych kobiet w szpitalach? Do Posłanek i Posłów??
Historia zatoczyła koło.. do 89′
Paradne 😏

Inny temat, bo czy to jest rolą prezydenta, że pisze on list gratulacyjny do Radia Maryja w Toruniu z okazji 32 rocznicy działalności i wchodzi w de… cwaniakowi Rydzykowi zamiast zapewnić, że rodziny postrzelonych policjantów nie zostaną bez pomocy.

Na szczęście ten cyrk ma się ku końcowi i za parę dni odzyskamy Polskę, a Anżejowi się ukróci te rozjazdy za nasze pieniądze, bo nie ma z tego żadnych korzyści, a powstaje tylko dziesiątki memów!

I jeszcze:

Czym się różni Morawiecki od karpia, ano tym, ze karp dożyje do Wigilii.

Niespodziewane odejście!

Śmierć kliniczna. Co zobaczyli ludzie, którzy byli "po tamtej stronie" - wydarzenia.interia.pl

W naszej klatce, kilka dni temu w szpitalu zmarła nasza sąsiadka, która po prostu z tego szpitala nie wróciła.

Była panią już wiekową, a więc ta śmierć tak nie zaskoczyła, gdyż niestety ludzie wiekowi odchodzą i nie ma na to rady!

Nowy Rok jednak zaczął się dość smutnie, bo mnie i Męża zaskoczyło odejście bardzo niespodziewane – naszego znajomego od lat!

Jeszcze 5 dni temu dyskutowałam z Nim na mojej Osi Czasu na wiele tematów, a tu nagle wczoraj na Facebooku dostałam wiadomość, że Pan Ryszard odszedł!

Nie chciało mi się wierzyć, gdyż nie skarżył się na żadną chorobę, a ostatnia wymiana z Nim komentarzy była 5.01.2021 r.

Pan Ryszard, to był człowiek pełen pasji, a najbardziej sportowych!

W  latach 70 – tych w naszym mieście organizował zawody wodniackie i skupiał wokół siebie dzieciaki i młodzież!

Był prekursorem i człowiekiem z wielką zaciętością, aby w naszym mieście organizować  zawody kajakarskie, żeglarskie i naprawdę robił to z wielkiej miłości do sportu!

Kiedy otrzymałam wiadomość, to o mało nie spadłam z fotela, bo przecież nie odchodzi się tak nagle, a jednak się  odchodzi!

Pamiętam, że kiedy z Mężem byliśmy młodsi, to na plaży miejskiej, przebywając latem przegadaliśmy ze sobą wiele godzin na przeróżne tematy!

Miał wizję rozwoju sportowego w naszym mieście i był świetnym organizatorem wszelkich, sportowych imprez!

Potem zniknął ten nietuzinkowy człowiek, ale odnaleźliśmy się na Facebooku.

Będąc na emeryturze dalej był zaangażowany w życiu sportowym i latem spędzał czas na Mazurach – żeglując, a zimą dbał o swoją formę – jeżdżąc na nartach.

Aby oddać mu cześć – oprawiłam Jego zdjęcie i wkleiłam ku pamięci na moim fan – page.

Na teraz oddało mu cześć ponad 11 tysięcy naszych mieszkańców, a w komentarzach pojawiły się pełne smutku pożegnania, ale nie ma ani jednego hejtera, a to oznacza, że Pan Ryszard zasłużył sobie swoim życiem na cudowne wspomnienia o nim!

Przeglądając profil Pana Ryszarda można się także dowiedzieć, że lubił kieliszek dobrego wina, dobre jedzenie i zawsze był otoczony rodziną i przyjaciółmi!

Mój ulubiony cytat na tak, smutne okoliczności brzmi:

„Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz.” – Julian Tuwim

W sekrecie napiszę, że po przebytym COVIDZIE19 oboje z Mężem mamy minorowe myśli, że tak mało trzeba, aby śmierć brała z naszej półki, gdyż podczas choroby pojawiają się straszne myśli, że to może być koniec!

Tak na marginesie napiszę –  nie lekceważcie cukrzycy!

Obraz może zawierać: 1 osoba

Wspomnienie świąteczne!

Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi, ocean, niebo, plaża, na zewnątrz i woda

Za chwilę będzie dwa lata – [*]
Mama ma zmartwienie
Mama usiadła przy oknie.
Mama ma oczy mokre.
Mama milczy i patrzy w ziemię.
Pewnie ma jakieś zmartwienie…
Zrobiłam dla Niej teatrzyk,
A Ona wcale nie patrzy…
Przyniosłam w złotku orzecha,
A Ona się nie uśmiecha…
Usiądę sobie przy Mamie.
Obejmę Mamę rękami
I tak jej powiem na uszko:
„Mamusiu, moje Jabłuszko!
Mamusiu, moje Słoneczko!”
Mama uśmiechnie się do mnie
I powie: „Moja córeczko!”
Danuta Wawiłow
Nigdy mi nie powiedziała moja córeczko, bo była bardzo oszczędna w okazywaniu uczuć.
Przed śmiercią, kiedy się Nią opiekowałam powiedziała mi tylko, że jestem dobrą dziewczyną i to musi mi wystarczyć!
Prawie codziennie widzę Ją leżącą na łożu śmierci.
Kiedy odeszła, to głowa Jej lekko osunęła się na poduszce i już na twarzy nie było widać bólu i cierpienia.
Widać było wytęskniony spokój, a ja bałam się jej dotknąć, aby nie poczuć zimnego ciała i tak stałam i patrzyłam i nagle zdałam sobie sprawę z tego, że już nigdy nie odpowie na moje pytania – odeszła!
W kościele podczas ceremonii pogrzebowej stanęłam przed trumną i chciałam Ją pożegnać pocałunkiem.
Walnęłam się tak bardzo piersią o trumnę, że o mało nie zemdlałam z bólu!
Do dziś się zastanawiam, co to mogło oznaczać, bo może kolejne odrzucenie!
Mimo to, codziennie o Niej myślę i wspominam, bo była moją Matką – przecież!

Powrót do dzieciństwa!

Moja pierwsza bajka z dzieciństwa przeczytana samodzielnie!

Mister Twister - Oceny, opinie, ceny - Samuel Marszak - Lubimyczytać.pl

Kiedy słucham piosenki pt. „Moja matko ja wiem”, to zawsze ryczę jak bóbr!

Przez lata śpiewał tę piosenkę Bernard Ładysz, a dziś proponuję inną interpretację, jakże też cudną, wykonaną przez Braci Kaczmarek!

Płaczę dlatego, że moja mama odchodząc nie powiedziała mi niczego miłego i ważnego, tak jakbym dla niej nie była!

Bardzo nad tym ubolewam!

A teraz powrót do dzieciństwa, choć tak jakoś się dzieje, że niewiele z niego pamiętamy!

Teraz dla dzieci wydawane są książeczki i jest ich cała masa – do kupienia nawet w marketach!

Kiedyś tak nie było i ja pamiętam, że mając 7 lat, pod choinkę dostałam bajkę pt.  „Mister Twister fabrykant guzików”

Takie to były czasy głębokiego komunizmu, że nawet bajka zahaczała o zimną wojnę między ZSRR i USA!

„Mister Twister” Samuela Marszaka, był to dziecięcy poemat o amerykańskim milionerze, który wybrał się z wycieczką do Związku Radzieckiego. W przekładzie Janusza Minkiewicza początek tej bajki  zaczynał się od słów „Mister Twister, były minister, fabrykant guzików, właściciel dzienników i hut w USA”

Pamiętam, że jeszcze dobrze nie umiałam czytać, ale składałam literki i siedząc pod ciepłym piecem pochłaniałam lekturę i to pamiętam do dziś!

Chciałabym przedstawić  wybitnego ilustratora bajek i nie tylko, który był w swojej profesji fenomenalny, a to dlatego, że ozdabiał wydawnictwa swoimi ilustracjami, a jak wiadomo na wyobraźnię dziecka ilustracje działają znakomicie!

Kiedy stałam się starsza, to czytałam oczywiście „Świerszczyk”  i inne bajki przeznaczone dla mojej grupy wiekowej!

Przypomnijmy sobie więc swoje dzieciństwo i poczytajmy komu zawdzięczamy nasz dziecinny, zaczarowany świat!

JAN MARCIN SZANCER
12.11.1902 – 21.03.1973

Czarodziej wyobraźni. Twórca ilustracji do ponad 200 książek, m.in. baśni Andersena, „Pinokia”, „Pana Tadeusza”, Trylogii Sienkiewicza, „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, „Dziadka do orzechów”, wierszy Tuwima. Był też przyjacielem i współpracownikiem Jana Brzechwy, dzięki czemu powstały ilustracje, które towarzyszyły dzieciństwu wielu z nas, jak postać pana Kleksa.

Macie swoje ulubione ilustracje Szancera?

Jan Marcin Szancer był też kierownikiem artystycznym w telewizji, wydawnictwach książkowych i czasopiśmie „Świerszczyk”. Tworzył scenografię. Projektował kostiumy dla zespołu „Starówka”. Był autorem bajek, felietonów, scenariusza filmowego, dwóch tomów autobiografii: „Curriculum Vitae” oraz „Teatr cudów”. Był również wykładowcą warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Ukończył Akademię Sztuk Pięknych i Wyższą Szkołę Dramatyczną w Krakowie. Miał na swoim koncie doświadczenia jako aktor, ale w teatrze spełniał się jako artysta tworząc około 60 scenografii.

Nazywany „królem ilustracji” i „malarzem dziecięcych marzeń” wyczarował swą cudowną kreską wspaniały świat baśni i kształtował wyobraźnię. Niezapomniane, ponadczasowe piękno, które do dziś sprawia radość, łączy literaturę ze sztuką i stanowi część naszych wspomnień. Dorota

Film & Art

Jakie macie swoje bajowe wspomnienia?

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i ludzie stoją

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Obraz może zawierać: rysunek

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Mój Ojciec!

Jutro jest Dzień Ojca i nasza Córka zaprosiła nas  jutro do restauracji, aby ten dzień świętować!

Obraz może zawierać: tabela i w budynku

Jutro więc jest ten dzień, kiedy wracają do mnie wszystkie wspomnienia odnośnie mojego śp. Ojca i budzą się demony!

Myślałam, że już dawno przerobiłam ten temat, bo wiele pisałam też o tym na blogu, ale NIE!

Wciąż wracają do mnie wspomnienia, bo złego nie da się wyrzucić ani z pamięci, ani z serca.

Oliwy do ognia dolewają trzy osoby z mojego otoczenia, które nie znają mojego życia – piszą mi komentarze, że przyjdzie czas, iż ujawnią gdzie trzeba fakt, że kompletnie nie zajmowałam się rodzicami i mimo to wniosłam sprawę o zachowek po śmierci mamy!

Plotki też się szybko rozchodzą w małej mieścinie i wiem, gdyż mówi się na mój temat, bo niby jak ja śmiem upominać się o kasę skoro matką się nie opiekowałam, a to do was Kasiu i Marysiu, oraz Krysiu!

Tym trzem osobom zrobiono wodę z mózgu i klepią w klawiaturę bzdury na mój temat.

Jest mi z tym cholernie źle, bo nie znają bolesnych faktów z mojego życia!

Tymi osobami są trzy kobiety, którą śmią mnie oceniać i piszą mi komentarze, że byłam wyrodną córką!

Pytam więc, która z was była bita przez ojca swojego, którego na swój sposób kochałam.

Która w domu z was miała tyrana w domu, który wybijał szyby w drzwiach i meblach i was tłuk po głowie wystruganym kijem, albo stał za waszymi plecami, aby w plecy wbić nóż?

Która z was prosiła swoją matkę, by wniosła o rozwód, bo inaczej ja i moja matka oraz siostra znajdziemy się na cmentarzu!

Kiedy matka i ojciec się rozwiedli, ojciec wyjechał po rozwodzie do Łodzi, ale sobie tam kompletnie nie radził.

Jako były wojskowy ponownie dostał szansę na lepsze życie i przeprowadził się do Stargardu i tym sposobem miałam do niego blisko, bo pociągiem tylko 45 minut.

Następnie musiałam godzinę dreptać do jego mieszkania, aby go doglądać i mu pomagać!

Znowu nie radził sobie, a więc jeździłam i sprzątałam wynosząc z mieszkania wannę gówna, bo kibel zapchał gazetami!

Wywalałam dziesiątki butelek po piwie i zamiatałam pety z podłogi oraz szorowałam przypalone gary!

Miałyście tak drogie panie?

Nie płacił rachunków, a więc szłam do instytucji wojskowej, aby je uregulować z własnych pieniędzy, aby chociaż miał w domu światło!

Lał mnie, a mimo to zależało mi na nim, bo to mój Ojciec, do którego jestem bardzo podobna!

Pewnego razu zostawiłam swoje dzieci pod opieką teściowej i znowu do niego pojechałam.

Prosiłam siostrę, by ze mną pojechała go odwiedzić, ale odmówiła, bo miała go gdzieś!

Był w bardzo złym stanie psychicznym, a więc wezwałam karetkę i zabrali ojca do szpitala psychiatrycznego w Gorzowie Wlkp.

Musiałam go ratować, a w tym wszystkim byłam sama i tylko mój Mąż mi w tej tragedii pomagał, bo nie siostra i nie matka!

Pojechałam do szpitala na rozmowę z ordynatorem i to on zaproponował, iż ojca należy umieścić w domu opieki społecznej i się udało!

Ojciec trafił do wspaniałego domu w Jarominie, gdzie woził mnie mój Mąż.

Niczego mu tam nie brakowało, a ja wymieniałam korespondencję z panią opiekującą się ojcem i ona w listach informowała mnie, że ojcu nic nie potrzeba, ale mimo to zawiozłam mu do pokoju telewizor,  aby nie nudził się w swoim pokoju!

Byłam w pracy, bo pracowałam w wydziale nieruchomości i nagle otrzymałam telefon, że Ojciec wyskoczył z okna, gdyż chciał się zabić!

Szybka reakcja i jadę z Mężem do szpitala w Gryficach i zastaję Ojca jak mi się wydawało w dobrym stanie!

Prosił mnie, abym mu dała papierosa, bo był palaczem, ale ja nie miałam papierosów i powiedziałam, że w szpitalu nie wolno palić.

Odjechaliśmy, a na drugi dzień otrzymuję koleją wiadomość, że Ojciec zmarł, bo wdał się jakiś zator płuc!

Jak ja do dzisiaj sobie nie mogę wybaczyć, że nie dałam mu tego papierosa!

Miałyście tak wy trzy plotkary?

Pojechałam do domu opieki społecznej i z ordynatorem ustaliłam, że ojca zabieram na nasz cmentarz i pojechał po niego karawan!

Niestety, ale ciało zatrzymała Prokuratura, bo badała, czy może nie było w tej tragedii osób trzecich!

Nie było, a więc organizowałam pogrzeb, a na nagrobku kazałam napisać słowa, że jego ból był naszym smutkiem.

Po  Ojcu w domu opieki zostały 4 tysiące, co z ledwością starczyło na pomnik, a na mój dom był najazd, abym te pieniądze podzieliła między mamą, a siostrą i wybuchła wielka awantura!

Miałyście tak, że ktoś was oskarżał o kradzież, a zwłaszcza własna rodzina?

Uważam, że zrobiłam dla Ojca wszystko, co można zrobić, a w sądzie będę się dopominała zachowku, bo byłam przy mamie dwa lata i tak samo jak inni ją karmiłam, przewijałam, gotowałam i byłam na każdy telefon i wezwanie, a potraktowano mnie jak „Niewolnicę Izaurę”.

Oto komentarz jaki dostałam na blogu, który wpadł do spamu a wiem, kto go napisał i to jest to, co mnie cholernie boli!

Wszystko, co napisałam przysięgam jak w amerykańskim sądzie – na Biblię!

„Jeżeli Pani bardzo chcę, nagłośnię wszystko i ciekawe jak Pani się obroni. W skrócie – mówiąc o kimś, proszę pomyśleć o sobie – dla mnie jest Pani osobą, która nie ma szacunku dla najbliższej rodziny a poucza Pani innych. Niektórzy po prostu – tak jak Pani – sieją ferment i robią zamieszanie, a sami są osobami, którzy robią wszystko na pokaz. Najlepiej zająć się sobą. Jeżeli kolejne wpisy będą tego typu – o tej lub innej rodzinie, również i Pani się dostanie – opiszę całą prawdę o tym co było i ciekawe jak Pani się poczuje”.

To ja podobna do Ojca, która dostała od niego tylko samo zło, a obcy oceniają mnie i robią ze mnie potwora! Dość!

Obraz może zawierać: 1 osoba

Zabieram Was na mini wycieczkę po Paryżu

Niestety, ale nie urodziłam się typem podróżnika, bo zawsze byłam i jestem zwolenniczką moich, przepięknych stron, gdzie nie brakuje jezior i lasów i wolałam spędzić czas nad naszym jeziorem niż brylować po zachodnich landach.

Jednak parę razy zdarzyło mi się zwiedzić inne miejsca, a więc byłam w Austrii, ale krótko. Byłam w Berlinie wschodnim i zachodnim, ale jakby przelotem, ale najbardziej i od pierwszego wejrzenia zakochałam się w Paryżu.

Moja córka pracowała w Paryżu dwa lata, gdzie nauczyła się języka, a mnie z drugą córką ściągnęła na parę dni do tego cudownego miejsca. Był to rok bodajże 2002, a więc sporo czasu już minęło, a ja bardzo często wspominam ten czas zwiedzania, prawie biegiem, bo czasu było mało, ale udało się posmakować i powąchać Paryż.

Poeci i pisarze, tekściarze mają tam wielkie pole do popisu, aby tworzyć, bo to miasto ma swój specyficzny klimat, gdzie sztuka i wyjątkowy  nastrój skłania do tworzenia.

Zdawało mi się, że tam życie płynie innym rytmem, jakby wolniej, jakby spokojniej. Widziałam od rana zapełnione kafejki i bary uliczne ludźmi, którzy przyszli z samego rana napić się kawy i przeczytać gazetę nigdzie się nie spiesząc, a kontemplowali często i gęsto nad książką, czy tomikiem wierszy.

Nad Sekwaną od rana grała muzyka w rytm, której ludzie sobie tańczyli salsę, albo wsiadali na prom i z promu podziwiali miasto. Na skwerkach malutkie kioski, gdzie można było nabyć starą rycinę, czy też pocztówkę na pamiątkę, bądź wydania czasopism z minionych lat.

Ależ oczywiście, że byłam z córkami na wieży Eiffla, a jakże, ale było już ciemno i zdjęcie żadne mi nie wyszło, ale mam w oczach jak na dłoni miasto widziane z takiej wysokości. Jest cudnie oświetlone, a uliczki idą w kierunku jakby rozgwiazdy, uporządkowane i widać, że Paryż budowany był bardzo przemyślanie i tu chwała dawnym budowniczym i projektantom.

Paryż kryje w sobie masę tajemnic, jak podziemne tunele ciągnące się kulometrami, ale niestety nie udało się wszystkiego zwiedzić i wszędzie zajrzeć.

Chętnie bym jeszcze raz pojechała i na spokojnie bym wszystko oglądała i chłonęła, bo do dzisiaj mam piękne wspomnienie. Z rozrzewnieniem wspominam te kilka dni danych mi w Paryżu, w którym się autentycznie zakochałam.

Ciekawa jestem, czy macie takie swoje miejsce, do którego byście wracali bez końca?