Jutro jest Dzień Ojca i nasza Córka zaprosiła nas jutro do restauracji, aby ten dzień świętować!

Jutro więc jest ten dzień, kiedy wracają do mnie wszystkie wspomnienia odnośnie mojego śp. Ojca i budzą się demony!
Myślałam, że już dawno przerobiłam ten temat, bo wiele pisałam też o tym na blogu, ale NIE!
Wciąż wracają do mnie wspomnienia, bo złego nie da się wyrzucić ani z pamięci, ani z serca.
Oliwy do ognia dolewają trzy osoby z mojego otoczenia, które nie znają mojego życia – piszą mi komentarze, że przyjdzie czas, iż ujawnią gdzie trzeba fakt, że kompletnie nie zajmowałam się rodzicami i mimo to wniosłam sprawę o zachowek po śmierci mamy!
Plotki też się szybko rozchodzą w małej mieścinie i wiem, gdyż mówi się na mój temat, bo niby jak ja śmiem upominać się o kasę skoro matką się nie opiekowałam, a to do was Kasiu i Marysiu, oraz Krysiu!
Tym trzem osobom zrobiono wodę z mózgu i klepią w klawiaturę bzdury na mój temat.
Jest mi z tym cholernie źle, bo nie znają bolesnych faktów z mojego życia!
Tymi osobami są trzy kobiety, którą śmią mnie oceniać i piszą mi komentarze, że byłam wyrodną córką!
Pytam więc, która z was była bita przez ojca swojego, którego na swój sposób kochałam.
Która w domu z was miała tyrana w domu, który wybijał szyby w drzwiach i meblach i was tłuk po głowie wystruganym kijem, albo stał za waszymi plecami, aby w plecy wbić nóż?
Która z was prosiła swoją matkę, by wniosła o rozwód, bo inaczej ja i moja matka oraz siostra znajdziemy się na cmentarzu!
Kiedy matka i ojciec się rozwiedli, ojciec wyjechał po rozwodzie do Łodzi, ale sobie tam kompletnie nie radził.
Jako były wojskowy ponownie dostał szansę na lepsze życie i przeprowadził się do Stargardu i tym sposobem miałam do niego blisko, bo pociągiem tylko 45 minut.
Następnie musiałam godzinę dreptać do jego mieszkania, aby go doglądać i mu pomagać!
Znowu nie radził sobie, a więc jeździłam i sprzątałam wynosząc z mieszkania wannę gówna, bo kibel zapchał gazetami!
Wywalałam dziesiątki butelek po piwie i zamiatałam pety z podłogi oraz szorowałam przypalone gary!
Miałyście tak drogie panie?
Nie płacił rachunków, a więc szłam do instytucji wojskowej, aby je uregulować z własnych pieniędzy, aby chociaż miał w domu światło!
Lał mnie, a mimo to zależało mi na nim, bo to mój Ojciec, do którego jestem bardzo podobna!
Pewnego razu zostawiłam swoje dzieci pod opieką teściowej i znowu do niego pojechałam.
Prosiłam siostrę, by ze mną pojechała go odwiedzić, ale odmówiła, bo miała go gdzieś!
Był w bardzo złym stanie psychicznym, a więc wezwałam karetkę i zabrali ojca do szpitala psychiatrycznego w Gorzowie Wlkp.
Musiałam go ratować, a w tym wszystkim byłam sama i tylko mój Mąż mi w tej tragedii pomagał, bo nie siostra i nie matka!
Pojechałam do szpitala na rozmowę z ordynatorem i to on zaproponował, iż ojca należy umieścić w domu opieki społecznej i się udało!
Ojciec trafił do wspaniałego domu w Jarominie, gdzie woził mnie mój Mąż.
Niczego mu tam nie brakowało, a ja wymieniałam korespondencję z panią opiekującą się ojcem i ona w listach informowała mnie, że ojcu nic nie potrzeba, ale mimo to zawiozłam mu do pokoju telewizor, aby nie nudził się w swoim pokoju!
Byłam w pracy, bo pracowałam w wydziale nieruchomości i nagle otrzymałam telefon, że Ojciec wyskoczył z okna, gdyż chciał się zabić!
Szybka reakcja i jadę z Mężem do szpitala w Gryficach i zastaję Ojca jak mi się wydawało w dobrym stanie!
Prosił mnie, abym mu dała papierosa, bo był palaczem, ale ja nie miałam papierosów i powiedziałam, że w szpitalu nie wolno palić.
Odjechaliśmy, a na drugi dzień otrzymuję koleją wiadomość, że Ojciec zmarł, bo wdał się jakiś zator płuc!
Jak ja do dzisiaj sobie nie mogę wybaczyć, że nie dałam mu tego papierosa!
Miałyście tak wy trzy plotkary?
Pojechałam do domu opieki społecznej i z ordynatorem ustaliłam, że ojca zabieram na nasz cmentarz i pojechał po niego karawan!
Niestety, ale ciało zatrzymała Prokuratura, bo badała, czy może nie było w tej tragedii osób trzecich!
Nie było, a więc organizowałam pogrzeb, a na nagrobku kazałam napisać słowa, że jego ból był naszym smutkiem.
Po Ojcu w domu opieki zostały 4 tysiące, co z ledwością starczyło na pomnik, a na mój dom był najazd, abym te pieniądze podzieliła między mamą, a siostrą i wybuchła wielka awantura!
Miałyście tak, że ktoś was oskarżał o kradzież, a zwłaszcza własna rodzina?
Uważam, że zrobiłam dla Ojca wszystko, co można zrobić, a w sądzie będę się dopominała zachowku, bo byłam przy mamie dwa lata i tak samo jak inni ją karmiłam, przewijałam, gotowałam i byłam na każdy telefon i wezwanie, a potraktowano mnie jak „Niewolnicę Izaurę”.
Oto komentarz jaki dostałam na blogu, który wpadł do spamu a wiem, kto go napisał i to jest to, co mnie cholernie boli!
Wszystko, co napisałam przysięgam jak w amerykańskim sądzie – na Biblię!
„Jeżeli Pani bardzo chcę, nagłośnię wszystko i ciekawe jak Pani się obroni. W skrócie – mówiąc o kimś, proszę pomyśleć o sobie – dla mnie jest Pani osobą, która nie ma szacunku dla najbliższej rodziny a poucza Pani innych. Niektórzy po prostu – tak jak Pani – sieją ferment i robią zamieszanie, a sami są osobami, którzy robią wszystko na pokaz. Najlepiej zająć się sobą. Jeżeli kolejne wpisy będą tego typu – o tej lub innej rodzinie, również i Pani się dostanie – opiszę całą prawdę o tym co było i ciekawe jak Pani się poczuje”.
To ja podobna do Ojca, która dostała od niego tylko samo zło, a obcy oceniają mnie i robią ze mnie potwora! Dość!
