Dzień dobry 🙂
Wczoraj na swoim profilu Dorota Zawadzka, czyli słynna Super Niania dała taki oto wpis:
„Dzwoni syn.
Mam dla Ciebie „ciekawostkę”, spotkałem BABCIĘ ROKU!
>>Autobus. Babcia i czwórka wnuków. Starsza kobieta nie może ich opanować. Krzyczy, szarpie. W pewnym momencie pada zdanie: „Gdybyś był grzeczny to byś nie miał zeza”.<<
Nie bardzo wiem nawet jak to skomentować. Dzieci żal.”
Na początek muszę zaznaczyć, że cieszę się, iż ja Babcia Ela, nie mieszkam w Warszawie i żaden syn Doroty Zawadzkiej mnie nie posłucha i nie zadzwoni do mamy, aby miała materiał na fejsa ha ha. No, ale do rzeczy:
Wywiązała się ostra dyskusja, bo wpis był prowokacyjny i zaczepny, jak zawsze zresztą na profilu Doroty Zawadzkiej. Musi się kręcić i musi się dziać. No więc padły słowa potępienia na tę wirtualną Babcię i stwierdzono, że ten wnuczek, od tego zeza, będzie miał traumę do końca życia. Nie padło ani jedno zdanie, że być może Babcia była zmęczona i jacy rodzice powierzają jej aż czwórkę wnucząt do opieki. Nikt się nad Babcią nie pochylił i jak czytamy, sama Dorota Zawadzka napisała, że żal jej tylko jest dzieci! Wzięłam udział w dyskusji i napisałam, że być może Babcia jest schorowaną kobietą, którą obarczono takim balastem, może ponad jej siły. Jakże często, my Babcie nie potrafimy odmówić, kiedy nagle dostajemy telefon i jesteśmy potrzebne na gwałt. Jakże często nie mamy w sobie asertywności i zgadzamy się mimo zdrowia iść na rękę młodym, zapędzonym dzieciom. Na Babcię spadły kalumnie, bo Dorota Zawadzka miała takie widzimisię i do tej historii zaczęły być dopisywane inne, że może to wcale nie Babcia tych wnuków, a kobieta chcąca sobie dorobić do marnej emerytury i w ten sposób powstała wirtualna opowieść o Babci, która nie radzi sobie z wnukami, czy też kobieta nie dająca sobie rady z podopiecznymi. Mnie jedna z rozmówczyń poleciła wypicie sobie melisy, bo bronię „patologicznej” Babci.
Temat mnie na tyle zainteresował, gdyż sama jestem przecież Babcia Ela i kocham swoje wnuki jak nie wiem co. Pochyliłam się nad wirtualną kobietą i zainteresowałam się, jak sobie z babciowaniem radzą inne Babcie i trafiłam na pewnym forum na super materiał, który przybliżył mi bardzo spojrzenie innych na ten temat. Byłam ciekawa, czy zajmowanie się wnuczętami, to jest miły dodatek do dość monotonnego życia, czy też po prostu mus, który się spełnia, bo nie wypada odmówić przecież. A więc przytaczam oryginalne wpisy na pewnym forum, nie ujawniając nicków autorek wpisów:
„Wczoraj tez mnie cholera wzięła.
Młodzi chyba wymyślili,
że po co gotować obiad,
jak część tygodnia zjedzą u mamy synowej,
a druga mniejszą część u mnie.
Winę ponosi w dużej mierze mama synowej.
Tak te „bachory” nauczyła.
U mnie tak na pewno nie będzie.
Mam wszystko zaplanowane
i tylko robią zamieszanie.
Też chciałabym mieć podane do stołu,
wzięte brudne naczynia i o nic się nie martwić.
Odpowiedź:
O jasne! Cenią sobie wygodę…i ja też bym tak chciała,byłoby super!
Pada następna odpowiedź:
Nick – jak synowa nie pracuje to przecież wnusia nie musi być u Ciebie w dodatku z mamą. Młodzi coraz bardzie zaczynaja wymagać. U mnie też nie jest wesoło młodzi pracują prawie cały dzień, wnusia z nami. Wnuczek przychodzi ze szkoły siedzi przed telewizorem i zaczynaja sie kłopoty z nim gdyż nigdy nie ma zadania dopiero gdy mama go przyciśnie to okazuje sie jest zadanie i to dużo a tu wieczór. Dobrze, że kilka miesięcy temu odstawiłam ich od garnków. Jedzą w pracy, Natan w szkole a Lenka u mnie. Nie mogę sie doczekać aż Lena pójdzie do przedszkola /czy sie dostanie to pytanie/. Mąż jest przeciwny ale ja walczę i wymagać będę aby malą odwozili do przedszkola my możemy w ramach spaceru odebrać.
Nick do dobrego każdy się szybko przyzwyczaja,ja od razu
zażądałam,że młodzi mają sami koło siebie robić tak jak
w swoim domu tak i u mnie,nie są na wczasach,więc jak
przyjeżdżają to każdy zna swój obowiązek ,a i dzieci też mają
swoje i to działa i nawet się spodobało.Nawyki to druga natura.
Następna wypowiedź:
Taka sytuacja jest od tygodnia.
Synowa wiadomo, że je z nami.
Syn dokooptował,
do tego przyjeżdża o różnych porach.
Nie, tak nie będzie i już.
Nie żałuje im jedzenia,
ale ja to muszę przygotować, kupić.
I jeszcze jedna:
No niestety, ale większość z nas ma ten sam problem
Dzieci chętnie przyjeżdżają, chcą mieć wszystko podane
pod nos, no i najlepiej, jak się samemu po nich posprząta
Do mnie na szczęscie, tak często nie przyjeżdżają, więc
łatwiej to wytrzymać, ale dwa razy w tygodniu
nie dałabym rady
I tak zmuszam ich do pomocy, do noszenia jedzenia po schodach,
bo u mnie duży stół jest na dole, a główna kuchnia na górze.
Kiedyś to mi nogi w tyłek wchodziły, a teraz muszą wszystko nosić sami
No i jest zmywarka, więc chociaż zmywać nie trzeba”
A także:
Masz rację , my już jesteśmy zmęczone,
i swoje dzieci wychowałyśmy
Jeszcze kilka lat temu, jak starszy wnuk był mały,
miałam siły i ochotę się nim zajmować, a teraz po jednym dniu
z wnuczką i resztą rodzinki, mam dość na dłuższy czas
Na wakacje wezmę ją na kilka dni, ale tylko ją, a reszta
może sobie, gdzieś pojechać, byle nie u mnie
Stuknęła mi następna dziesiątka lat i nie mam już sił
obsługiwać wszystkich, tym bardziej, że sami nie garną sie do pomocy…”
To tylko urywek z zaciętej dyskusji i utyskiwania na obowiązek wobec swoich dzieci i ich dzieci, którzy roszczą sobie prawa do Babć na całym świecie. Babcia to jest instytucja wg. nich, która musi pomagać, choć jakże często nie ma wcale na to ochoty. Dzieci i ich dzieci są tylko dla nich balastem i najchętniej, gdyby wszyscy się od Babci odczepili, bo Babcia ma swoje życie, a to życie polega na całodziennym klikaniu na forach i się skarżeniu, jak to jej ciężko, bo wychowała na własnej skórze roszczeniowe dzieci, które nie mają nad nią litości! No przecież swoje już w życiu zrobiła, a teraz chce mieć święty spokój! Babcia zapoznana z meandrami komputera, siedzi sobie w ciepłym domku, pod kocykiem, z laptopem na kolanach i pisze, pisze – skarżąc się na swój ciężki los, bo jej już nie chce się na stare lata i uważa, że ma do tego prawo. Ale na tymże forum są pozakładane wątki o samotności, na których inne kobiety skarżą się, że przez cały dzień nikt ich nie odwiedza i nie zadzwoni. No cóż, samotności są różne i z różnych powodów bywają. Czasami jest tak, że Babcia jedna z drugą, zachowują się tak, że zwyczajnie nikt nie ma ochoty na ich towarzystwo. Samotność bywa z różnych powodów, wiem. Jedni lubią swoją samotność, a drudzy mają ją na własne życzenie i tak to się kręci.
A co ze mną? Ja uważam, że dopóki mam siłę i jako tako zdrowie, będę chętna do pilnowania wnucząt, jeśli zaistnieje taka potrzeba, bo wiem, że moje dzieci ciężko i uczciwie pracują. Wiem z własnego doświadczenia, że doba się robi za krótka, kiedy się pracuje i wychowuje dzieci. Wiem, bo to też przerobiłam i sama korzystałam z pomocy mojej Mamy i Teściowej. Bardzo dużo mi te kobiety pomogły w razie choroby dziecka, czy też przerwy wakacyjnej. Nie musiałam iść na zwolnienie, a w czasie wakacji były zaoopiekowane. Jestem bardzo im wdzięczna za tę pomoc i mogłabym inne rzeczy zapomnieć ze swojego życiorysu, ale tego NIE! A kiedy zabraknie mi zdrowia, to powiem szczerze, że kochani, nie mogę, nie mam siły, mimo szczerych chęci i to będzie uczciwie, bez obsmarowywania rodziny na jakiś tam forach. To są moje prywatne, moje rodzinne sprawy, na tyle intymne, że nie mam potrzeby całemu światu tego ogłaszać. Wpisy na forach zostaną na wieki i byłoby mi wstyd, aby ktoś, kiedyś dokopał się do moich żali. Nie muszę się skarżyć wirtualnie, bo ja jestem szczęśliwą i otwartą Babciom, która ma tu swoje miejsce i dzielę się uczciwie tym na blogu. Miłego dnia, a hoj 🙂