Archiwa tagu: film. kino

Moje kino i senior też jest hejterem!

Jestem po seansie filmowym, a obejrzałam film Jana Komasy „Sala samobójców.  Hejter”.

Obejrzałam film odpłatnie na  Player.pl i od razu nadmieniam, że film ten w sieci jest drogi, ale to nie jest ważne.

Ważne jest to, że nie polecam tego filmu osobom wysoce wrażliwym, bo po sensie będą ryczeć tak jak ja i długo nie będą się w stanie uspokoić.

Nasze społeczeństwo od 5 lat rządów PiS jest okropnie podzielone  i to pokazane jest w tym filmie.

Nie będę opisywała fabuły filmu, a napiszę tylko, że obecna Polska  tam pod podszewką wskazuje, iż jest wielkie szambo, a trolle i hejterzy są obecnej władzy bardzo potrzebni, aby zbrukać i ośmieszyć każdego niewygodnego władzy!

Jeśli leży Ci na sercu Polska, to ten film obnaży wszelkie podłości tam gdzieś w nizinach przez ludzi bardzo zaburzonych i żądnych sukcesu oraz pieniędzy!

Ja nie chcę takiej Polski i dlatego tak mnie ten film dotknął – do żywego, a pomieszanie wieści ze świata o koronawirusie, to już jest dla mnie mieszanka wybuchowa!

Myślę, że jeśli ten film otrzyma nominację do Oscara, to go nie dostanie, bo który kraj będzie wiedział, co dzieje się w pieprzonej, polskiej polityce.

Może być jedynie tak, że jakąś nagrodę otrzyma główny bohater, inteligenty, piekielnie hejter zagrany przez Macieja Musiałowskiego!

Ja osobiście nienawidzę ludzi w sieci, którzy zachowują się właśnie jak ów hejter, którzy podczas swojego, jedynego życia zostawiają po sobie szambo, które zostanie w Internecie na wieki!

Przeważnie są to seniorzy, którzy mają wnuki i oto ci starsi ludzie zaczęli wstrętnie hejtować Janinę Ochojską i czytamy:

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych
36 min

„WSTRĘTNA I GŁUPIA, ALE KALEKI TAK MAJĄ” – OBRZYDLIWE KOMENTARZE WYBORCÓW PiS

„Beata Szydło – vice premier RP” – to nazwa grupy, gdzie wyborcy PiS urządzili sobie hate-party pod adresem Janiny Ochojskiej.

Celem ataku stała się Janina Ochojska po jej słowach, że w obliczu epidemii „widzimy efekty lekceważenia służby zdrowia”. Nic nowego, ale pisowscy wyborcy uznali to za potwarz wobec rządu.

I zaczął się festiwal hejtu tak obrzydliwego, że dawno czegoś takiego nie widzieliśmy. Szefowej Polskiej Akcji Humanitarnej wytykają niepełnosprawność (w dzieciństwie przeszła chorobę Heinego-Medina i porusza się o kulach), czy walkę z nowotworem piersi.

Tak obrzydliwego wylewu nienawiści nie widzieliśmy od dawna.

PROSIMY – NIE ODPOWIADAJCIE IM TYM SAMYM! Tak, wiemy że to trudne, w nas także wszystko aż się gotuje. Ale nie zniżajmy się do tego poziomu.

Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary przeciwsłoneczne i zbliżenie, tekst „Krystyna Karas Jak tak głupia, ale kaleki tak maja Mieszka W: Sulechów”

Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary i tekst

Obraz może zawierać: 1 osoba, tekst „Zofia Bednarska Ty babujago ledwo lazisz ale jeszcze macisz zamalo Cie pewnie pokaralo”

Obraz może zawierać: 1 osoba, stoi i w budynku, tekst „10 Postrach Malgorzata Nie przeraża ciebie dzbanie że jesteś śmiertelnie chora i nadal szczekasz! !!”

Znalezione obrazy dla zapytania: hejter film

Mój dzień filmowy!

Jest taka polska piosenka, którą śpiewa Patrycja Markowska, że „Świat się pomylił”.

TAK – świat się pomylił w wyborze filmu na Oscara!

Miałam dziś wenę i postanowiłam obejrzeć polski film nominowany do Oscara – „Boże Ciało” i także zwycięski film koreański pt. ” Parasite”.

Najpierw wzięłam się za „Boże Ciało” i uważam, że film nasz powinien wygrać, gdyż jest to film o nas –  Polakach, ale niestety świat nie rozumie naszej mentalności.

Jak w soczewce zostało pokazane jakim jesteśmy Narodem i co jest dla pewnej grupy społeczeństwa najważniejsze, a jest to wiara i kościół!

Wielu wierzy w księdza i kiedy Polacy zobaczą koloratkę i księdza, to całkowicie się temu podporządkują i idą za księdzem jak w dym.

Tacy są Polacy, a zwłaszcza na wschodnich terenach Polski, w której ksiądz i wójt są najbardziej szanowanymi w tej społeczności.

Przybył do wioski młody chłopakach udający księdza i jak to u nas nikt go nie sprawdził, nie sprawdził jego dokumentów z ukończenia seminarium.

Tacy są Polacy, którzy gdzieś tam na peryferii dali się wkręcić w oszustwo!

Bogobojni, prości ludzie z rozdziawionymi buziami słuchali jego kazań, bo był inny, ciekawszy od poprzedniego proboszcza.

Film jest arcydziełem za sprawą historii naszej, ale i za sprawą głównego bohatera Daniela, którego zagrał cudownie utalentowany Bartosz Bilenia, któremu wróżę światową karierę.

Bartosz ma wszystko, bo niespotykaną urodę i talent – tak, że nie można oderwać od niego wzroku!

Jeśli mogę się czegoś czepić, to zakończenie tego filmu!

Mam niedosyt i mękę osobistą, bo właściwie wielu nie potrafi sobie wytłumaczyć, co się takiego stało i czytam na forach, że są różne interpretacje.

Uważam, że film powinien zakończyć się klarownie – bez domysłów, bo można popaść w patos, a tego nie lubię!

Potem wzięłam się za film koreański – zdobywcę Oscara w 4 kategoriach i przysięgłam sobie, że już nigdy więcej nie obejrzę filmu, który zdobył Oscara.

Biedna rodzina w sumie patologiczna próbuje wdrapać się na wyższy poziom i wkraść się w życie bogatych ludzi!

Już po 10 minutach miałam ochotę to wyłączyć, ale jako osoba ambitna mówiłam sobie – poczekaj – może się coś wydarzy i porwie.

Niestety, ale nie porwało, a znużyło do imentu.

Ani to dramat, ani komedia, a może ja po prostu takiego kina nie rozumiem i jest to dla mnie obce!

Drugi raz miałam film wyłączyć na samym końcu, bo mnie znużył, znudził, uśpił!

Lejąca się krew strumieniami też do mnie nie trafiła, bo nie przepadam za takimi obrazami!

Nudy, nudy, nudy i nie polecam, bo świat się pomylił!

Nasze „Boże Ciało” powinno wygrać i już i basta!

Znalezione obrazy dla zapytania: boże ciało

Noc Oscarowa!

Przeżyłam dziś ucztę duchową w mojej ukochanej – jeszcze prawdziwej telewizji jaką jest TVN.

Dziś w nocy zostaną rozdane statuetki Oscara, ale ja na galę nie będę czekała.

Jutro wszystko będzie transmitowane, a więc pójdę spać.

Dlaczego ucztę?

Otóż do studia została zaproszona znawczyni kina – Grażyna Torbicka i nasz wyjątkowy aktor – Daniel Olbrychski.

Takie rozmowy na wysokim poziome nie usłyszą fani telewizji publicznej Kurskiego, bo oni tam preferują raczej disco – polo, a nie jakieś tam rozmowy na wysokim szczeblu na temat polskiej twórczości!

W tamtej telewizji wystarczy, że naród podskakuje w rytm „Oczy zielone” Martyniuka i Kurski nakręci o nim film!

Kiedy tych dwoje rozmawiali, to pojawił mi się uśmiech na twarzy, bo uwielbiam, kiedy mądrzejsi ode mnie wspominali, analizowali, oceniali i stwierdzili, że za polski film biorą się coraz młodsi ludzie, którzy chcą opowiadać o naszej, polskiej kulturze i historii – o nas kiedyś i o nas teraz!

„Boże ciało” – Jana Komasy został nominowany do Oscara w kategorii filmu międzynarodowego.

Nie ważne, czy będzie Oscar dla tego filmu, bo już jest sukcesem, że ten film został zauważony i nominowany!

Cała rozmowa w TVN wniosła we mnie powiew normalności wobec wstrętnej polityki i zniewolenia Polski!

Zawsze wiedziałam, że sztuka jest mądrzejsza od polityki!

Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy za tego nierządu film polski „Ida” otrzymał Oscara,  a „Zimna wojna” była nominowana.  Kiedy Olga Tokarczuk otrzymała Nobla, a teraz czekamy na wynik dla „Bożego ciała”.

W „Bożym ciele” zagrał bardzo interesujący aktor o bardzo ciekawej urodzie i talencie – Bartosz Bielenia, któremu życzę ogromnej kariery, bo to utalentowany aktor niezwykle.

Jeśli tylko będę miała okazję, to ten film obejrzę i napiszę swoją, skromną recenzję, a film jest o tym:

„Jak brzmi oficjalny opis filmu „Boże Ciało” dystrybutora kino: Jest to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia 20-letniego Daniela, który w trakcie pobytu w poprawczaku przechodzi duchową przemianę i skrycie marzy, żeby zostać księdzem. Po kilku latach odsiadki chłopak zostaje warunkowo zwolniony, a następnie skierowany do pracy w zakładzie stolarskim. Zamiast tego jednak, popychany niemożliwym do spełnienia marzeniem, Daniel kieruje się do miejscowego kościoła, gdzie zaprzyjaźnia się z proboszczem. Kiedy, pod nieobecność duchownego, niespodziewanie nadarza się okazja, chłopak wykorzystuje ją i w przebraniu księdza zaczyna pełnić posługę kapłańską w miasteczku. Od początku jego metody ewangelizacji budzą kontrowersje wśród mieszkańców, szczególnie w oczach surowej kościelnej Lidii. Z czasem jednak nauki i charyzma fałszywego księdza zaczynają poruszać ludzi pogrążonych w tragedii, która wstrząsnęła lokalną społecznością kilka miesięcy wcześniej. Tymczasem w miasteczku pojawia się dawny kolega Daniela z poprawczaka, a córka kościelnej, Marta, coraz mocniej zaczyna kwestionować duchowość młodego księdza. Wszystko to sprawia, że chłopakowi grunt zaczyna palić się pod nogami. Rozdarty pomiędzy sacrum i profanum bohater znajduje jednak w swoim życiu nowy, ważny cel. Postanawia go zrealizować, nawet jeśli jego tajemnica miałaby wyjść na jaw…”
Więcej: https://www.radiozet.pl/Co-gdzie-kiedy-jak/Boze-Cialo-ONLINE-Gdzie-ogladac-caly-film-Boze-Cialo-w-internecie

Oscary 2020: Bukmacherzy nie widzą szans na statuetkę dla "Bożego Ciała"

Dyskusyjne nominacje do Oscara!

Albo jestem jakaś niekumata, albo zbyt wymagająca w stosunku do światowego kina.

W telewizji już okrzyknięto film produkcji meksykańsko – amerykańskiej pt. „Roma”, jako najlepszy film na tegorocznych Oscarach w reżyserii Alfonso Cuarón.

Kurcze jak byłam ciekawa tej produkcji i znalazłam film w sieci, a więc postanowiłam go obejrzeć.

Ludzie w sieci piszą, że to arcydzieło nakręcone w konwencji czaro – białej, co mnie jeszcze bardziej nakręciło.

Film jest tutaj:  https://www.cda.pl/video/30212883a   i kto ma ochotę, to niech sobie obejrzy, ale ja serdecznie odradzam, bo film trwający dwie godziny i piętnaście minut, to cholernie wielka nuda i dla mnie to była strata czasu.

Wynudziałam się jak mops i już po pierwszych kadrach, w ciągu dwudziestu minut miałam ochotę to wyłączyć, bo wiało dłużynami i oglądałam przez pół filmu dreptanie służącej w średnio zamożnej meksykańskiej rodzinie, ale postanowiłam ambitnie oglądać.

Służąca sprzątała psie kupy, prała, gotowała, podawała herbatę, ubierała dzieci i zapalała i gasiła w domu oświetlenie – szurając.

Sceny się wlkoły i reżyser nie robił zbliżeń twarzy, a więc nie pokazywał żadnych emocji, a poznajemy tylko postaci bez twarzy i tak jest przez pół filmu.

Trzeba się domyślać, o co reżyserowi właściwie chodzi, bo dialogi są jakby w tle, wyciszone, a twarze niekształtne.

Nuda, nuda i jak ktoś pisze, że jest to arcydzieło z wieloma nominacjami do Oscara, to będę się pukała w głowę.

Dopiero w drugiej części poznaję twarze bohaterów, ale nadal muszę się domyslać, o co w tym filmie chodzi?

Reżyser pokazał kobiecy świat, w którym mężczyźni są pokazani jako najgorsze plemię i właściwie to wszystko.

O mało nie zasnęłam, ale twardo oglądałam, mając nadzieję, że za chwilę stanie się coś tak ważnego, że mnie poruszy, wstrząśnie i da do myślenia i wybaczę reżyserowi te kadry zbyt długie i nudne, ale się tak nie stało.

Już dawno nie oglądałam tak nudnego filmu, albo tak źle potraktowanego tematu i jak na początku napisałam, że albo jestem kiepskim kinomanem, albo zbyt wymagającym.

Film jest nominowany w kilku kategoriach i ja uważam, że o niebo jest lepszy nasz film pt. „Zimna wojna”, który też lekko zjechałam, bo mógł być lepszy, ale w sumie jest to  nasze kino o wiele ambitniejsze, mówiące o czymś i też został nakręcony w kadrach czarno – białych.

Jeśli „Roma” dostanie Oscara jako najlepszy film, to  ja nigdy nie uwierzę w nominacje, bo coś  idzie nie tak i niech te nominacje nie będą na wyrost, bo ludzkość oczekuje na prawdziwe, ważne, wartościowe kino, a tu mamy coś, co mówi o czymś i niestety  musimy się na siłę tego domyślać – dno!

Jeśli już, to warto obejrzeć tylko fotosy z filmu „Roma”, bo w samym filmie kadry są zamazane i niejasne, co cholernie wkurza.

Znalezione obrazy dla zapytania roma film

Podobny obraz

Znalezione obrazy dla zapytania roma film

Podobny obraz

Starość, to nie zawsze choroby i modlitwa!

Podobny obraz

Na TVN-e z paradokumentów dla relaksu oglądam o 17 – „Ukrytą prawdę” – tylko!

Lubię odgadywać życiową zagadkę, tak jak kiedyś z uwielbieniem oglądałam „Colombo”.

Jeśli ktoś nie pamięta, to był to przyjemny serial kryminalny z inteligentnym fajtłapą.

Momenty były w „Ukrytej prawdzie” – były i to jakie!

60 letnia kobitka – zadbana i dziana, podrywa na basenie młodszego od siebie o 30 lat kozaka!

Zaprasza go na drinka, a potem do swojego, wielkiego  domu na seks rzecz jasna.

Chłopak połyka przynętę i robi wszystko, aby się kobiecie przypodobać, a więc robi takie fiki miki w łóżku, że kobiecie to się bardzo podoba.

Starsza pani zaprasza kochanka na zakupy i nie szczędzi kasy na drogi „sikor”, elegancki garnitur, spinki do koszuli i tym  go kupuje i przywiązuje do siebie.

Chłoptaś to prosty jest i pracuje w jakimś tam magazynie, ale ona wprowadza go w świat kindersztuby i zabiera  nawet do teatru oraz uczy zachowywać się w dostojnym towarzystwie.

Bywa tak, że dzień miesza im się z nocą i z łóżka nie wychodzą!

Jakże często starsze kobiety wiążą się z tak młodymi mężczyznami i często są przez nich zranione i wydojone z kasy, ale tu było inaczej.

Chłopak wyznaje 60 latce miłość aż po grób i obiecuje, że się z nią ożeni, a także przedstawia swojej matce, która na widok przyszłej synowej o mało nie pada trupem!

On wyznaje starszej kochance miłość i myśli, że ona połknęła haczyk, a ona jemu też i udaje, że go kocha i świata poza nim nie widzi!

Przeczułam, że w tej historii jest drugie dno i jak się ucieszyłam, że moja intuicja mnie nie zawiodła bo wiedziałam, że starsza pani po ekstra seksie da młodziakowi pstryczka w nos.

Okazało się, że starsza, bogata pani założyła się ze swoimi bogatymi koleżankami o to, która wyrwie najmłodszego do swojego łoża.

Ta, która zwycięży będzie miała zasponsorowaną wycieczkę na Bali ha ha.

Chłoptaś się przeliczył, bo sobie myślał, że urządzi sobie, bogate życie przy boku naiwnej starszej pani.

„Ukryta prawda” jest podobno realizowana na faktach, a więc sądzę, że takich kobiet w kwiecie wieku jest wiele – szukających uciech w ramionach młodszych mężczyzn.

Polecam film na temat europejskich kobiet udających się do kenijskiego świata, gdzie poszukują uciech w ramionach czarnoskórych mężczyzn.

Tytuł filmu to „Raj: miłość” i tu wklejam zwiastun a cały film tutaj:

https://vod.pl/filmy/raj-milosc-online/w18eqqe

 

 

Podobny obraz

Moja uczta duchowa ze sztuką! Moje kino!

Obejrzałam dzisiaj z wielką przejemnością następny film z listy amerykańskich krytyków, którzy wyróżnili 50 filmów wszech czasów – wartych obejrzenia.

Dziasiaj padło na pozycję 26 i jest to film pt. „Pan Turner” (ang. Mr. Turner2014) − brytyjskoniemieckofrancuski film biograficzny w reżyserii i według scenariusza Mike’a Leigha.

Kto lubi filmy bigraficzne, to gorąco polecam to arcydzieło!

Tak! Ten film to arcydzieło, bo jest tak zrealizowany, że każdy kadr w filmie, to osobny, namalowany obraz z tamtych, angielskich czasów, w których żył słynny malarz Turner.

Jego malarstwo, to początek epoki impresjonizmu, który był konrowesyjny w świecie angielskiej bohemy.

Jego malarstwo, to często krytykowana sztuka tego, jakże wrażliwego człowieka.

Malował żywioły i w związku z tym przemierzył prawie pół Europy w poszukiwaniu najciekawszych widoków, jako temat na swoje obrazy.

Pan Turner zawsze mówił, że to Słońce jest Bogiem i potrafił namalować wpływ Słońca na poświaty i prześwity w delikatnych krajobrazach.

Pan Turner pozostawił po sobie ponad 30 tysięcy prac. Miał propozycję od kolekcjonera ich odkupienia za wielkie pieniądze, ale swoje prace pozostawił bezpłatnie swojemu krajowi.

Pokochałam ten film, bo dał mi ucztę duchową, którą się napawałam. Dziękuję krytykom amerykańskim za to, że polecili mi tak cudne kino! – Istna uczta, bo w filmie odwzorowano bardzo dokładnie tamtą epokę, czyli wszelkie szczegóły bez żadnych pomyłek i uraczono mnie wspaniałą grą aktorów i te stroje!

Polecam, polecam! Gorąco!

Ciekawostka z tej listy amerykańskich krytyków:

Na 2. miejscu znalazł się film Krzysztofa Kieślowskiego – „Trzy kolory: czerwony”.

 

 

 

 

 

„Powidoki” – to najgorszy film Andrzeja Wajdy

„Majówka” nie przywitała nas ładną pogodą, a więc zamiast spaceru, czy wyjazdu trzeba sobie inaczej zapełnić czas.

Uwielbiam w takim czasie oglądać filmy, na które w biegu życia nie miałam nigdy za dużo czasu, a teraz mam.

Zobaczyłam, że w sieci jest już dostępny, ostatni film Andrzeja Wajdy pt. „Powidoki”.

Nie przeczytałam, jak mam w zwyczaju żadnej recenzji, czy opinii na temat tego filmu i uwierzyłam, że skoro Wajda, to „Powidoki” muszą być arcydziełem na miarę „Ziemi Obiecanej”, czy „Katynia”.

Niestety, ale mocno się zawiodłam i gdyby nie rewelacyjny Bogusław Linda w roli głównej, to by sobie ten film odpuściła.

Nie wiem dlaczego Wajda oparł się na tak nie dorobionym scenariuszu i tak perfidnie wybielił malarza o nazwisku Strzemiński, który zyskał uznanie w środowisku artystycznym, ale większe uznanie zdobyła jego żona – rzeźbiarka – Katarzyna Kobro.

Strzemiński w filmie Wajdy został ukazany jako artysta wojujący o wolność sztuki w tamtejszym reżimie i dobrze, ale tym sposobem reżyser wybielił w gruncie rzeczy złego człowieka, złego męża i ojca.

W filmie punktowo wspomniano o żonie, której stworzył piekło na ziemi, a i obojętna była mu własna córka.

W sumie, to młodzież, która jest obecnie w epoce technologii, to mało zrozumie z tego filmu, bo jest niespójny i niejasny.

Ja, która urodziłam się w tamtych czasach wiele pamiętam i wiem jak niszczono ludzi, ale okrojona fabuła niewiele wniesie do młodego pokolenia. 

Nie wiem po co Wajdzie zależało na ukryciu prawdziwego charakteru złego człowieka, który uwikłał się w polityczne zagrywki i została mu wystawiona laurka dobrego, zniewolonego Polaka.

W sieci są jednak wspomnienia, które mówią prawdę o Strzemińskim!

 

Znajoma córki Katarzyny Kobro: „Powidoki” to rozczarowanie. Wajda przeczy faktom [LIST]

Na niwie czysto ludzkiej, tj. relacji z najbliższą rodziną, Strzemiński nie zasługiwał nawet na podanie ręki. Czy można było to pokazać tak, aby na koniecznej do tego rodzaju filmu krystaliczności postaci nie pojawiła się rysa?

Właściwie odbiorcą moich słów powinien być reżyser filmu „Powidoki” Andrzej Wajda, ale ze zrozumiałych względów nie mam jak mu ich przekazać. Żałuję, bo ciekawa byłabym odpowiedzi. Piszę więc „list otwarty”, gdyż adresat będzie w tym wypadku zbiorowy.

Tak się złożyło, że dobrze znałam jedną z dwóch głównych bohaterek filmu Andrzeja Wajdy, Nikę Strzemińską, córkę Władysława Strzemińskiego i Katrzyny Kobro: od czasów studenckich aż do jej śmierci w 2001 r. przyjaźniły się bardzo z moją mamą, a ostatnie miesiące swej ciężkiej chorobynowotworowej Nika spędziła w naszym żoliborskim mieszkaniu. Dlatego film „Powidoki” oglądałam z trochę innej perspektywy niż większość widzów i dysponując głębszą wiedzą o życiu Władysława Strzemińskiego oraz jego rodziny.

Strzemiński: charakter psychopatyczny

Czytałam też książkę Niki „Miłość, sztuka i nienawiść”, która rzuca bardzo dużo światła na ciężki (by nie rzec: psychopatyczny) charakter Władysława Strzemińskiego. Ponieważ ona już nic powiedzieć nie może, czuję się w obowiązku zabrać głos w jej imieniu.

Jakkolwiek znany jest mi zamysł reżysera, by w filmie skupić się wyłącznie na pokazaniu ostatnich paru lat życia Władysława Strzemińskiego, nie wolno przy tej okazji zapominać, jakim malarz był człowiekiem na przestrzeni całego swego życia. Inaczej prezentuje się nieuczciwy obraz bohatera, pełen nawet nie kłamstw, ale przemilczeń. I ta świadomość powinna w „Powidokach” jakoś wybrzmieć; w przeciwnym wypadku otrzymujemy jedynie płytką hagiografię, zamiast pełnowymiarowej postaci.

Jak wiadomo, bohaterowie bez skazy nie istnieją, a A. Wajda próbuje właśnie kogoś takiego stworzyć i nam wmówić. Można się też obawiać, że świadomie wybrał krótki okres życia artysty, by nie musieć pokazywać jego skandalicznych zachowań wobec żony, jednej z najważniejszych rzeźbiarek XX wieku, Katarzyny Kobro – z biciem, zadawaniem cierpień psychicznych i dezawuowaniem jej osiągnięć artystycznych na czele. Dlatego np. scena z kwiatami na grobie żony (zresztą, w filmie usytuowanym w zupełnie innym miejscu łódzkiego cmentarza prawosławnego niż w rzeczywistości) czy łzy na wieść o jej śmierci, mające świadczyć o kolejnych pięknych cechach bohatera, są zupełnie niedorzeczne.

Flirty ze studentkami

Z filmu wyłania się więc postać czarno-białego bohatera (podobnie, jak miało to miejsce w innym dziele A. Wajdy, „Człowieku z nadziei”, traktującym o Lechu Wałęsie), herosa, w dodatku granego przez Bogusława Lindę w sposób dużo miększy i przyjemniejszy niż Władysław Strzemiński zachowywał się w istocie (jak głoszą relacje jego znajomych, a nawet studentów). Nie pada też żaden trop kierujący na poszukiwanie w psychice Władysława Strzemińskiego skutków utraty ręki i nogi – a wiadomo z licznych źródeł, że ponieważ był mężczyzną przystojnym, kalectwo bardzo negatywnie odbiło się na jego charakterze: stał się drażliwy, agresywny, a frustracje wyładowywał, flirtując ze studentkami.

Jeśli Andrzej Wajda nie chciał robić filmu biograficznego czy zajmować się w swoim dziele sferą psychologii malarza, miał do tego pełne prawo. Być może jednak nie powinien w takiej sytuacji eksponować tak bardzo postaci córki artysty – jej obecność bowiem „odsyła nas” siłą rzeczy do życia osobistego Władysława Strzemińskiego.

Laurka zamiast prawdy

Oczywiście, sprawy rodzinne nie powinny mieć wpływu na postrzeganie dorobku jakiegokolwiek twórcy – w tym wypadku czołowego przedstawiciela polskiej awangardy plastycznej. Rozpatrując talent Jacka Kaczmarskiego, nie rzutujemy wszak na ocenę zamiłowania barda do alkoholu, a oceniając filmy Romana Polańskiego – do młodych dziewcząt. I gdyby „Powidoki” dotykały tylko kwestii malarstwa, byłoby wszystko w porządku. Jednak obraz wyraźnie mówi o CZŁOWIEKU: niezłomnym bohaterze, stawiającym twardy opór komunistycznemu aparatowi, nawet za cenę utraty pracy oraz środków do życia i tworzenia. Taki człowiek powinien być wzorem do naśladowania, osobą wywołującą podziw i głęboki szacunek.

Tymczasem dla każdego, kto zna biografię Władysława Strzemińskiego, jest oczywiste, że na niwie czysto ludzkiej, tj. relacji z najbliższą rodziną, nie zasługiwał nawet na podanie ręki. Czy można było to pokazać tak, aby na koniecznej do tego rodzaju filmu krystaliczności postaci nie pojawiła się rysa? Zapewne nie, dlatego twórcy wybrali ucieczkę od niewygodnych spraw biograficznych. Uczynili to jednak zarówno ze szkodą dla odbiorcy, a nawet – poprzez wykreowanie panegiryku na cześć bohatera – wprowadzając odbiorcę w błąd, jak również po prostu sprzeniewierzając się prawdzie. I zamiast wielowymiarowej historii powstała zwykła laurka.

 

Trauma ratowania matki

Osobną kwestią jest, że postać Katarzyny Kobro w filmie nie ukazuje się wcale, a jej nieprzecenialny wkład w kształtowanie nowatorskiej myśli w rzeźbie nie zostaje nawet (nie licząc jednej sceny z małą Niką w muzeum) wyartykułowany. Tymczasem, zdaniem wielu specjalistów, to właśnie jej idee odegrały większą rolę w historii światowej sztuki niż teorie Władysława Strzemińskiego…

Nika do ostatnich swych dni walczyła o pamięć matki, szukając po całym świecie jej dzieł i tropiąc falsyfikaty. Zajmowała się też pisaniem, tkaniem i kolekcjonowaniem sztuki afrykańskiej. Malarstwem i rzeźbą nigdy. Była dyplomowanym neuropsychiatrą, a większość życia przepracowała jako lekarka na statkach transoceanicznych. W dzieciństwie dwukrotnie przebywała w domu dziecka i przeszła traumę ratowania umierającej w potwornych bólach matki, obserwowania przemocy domowej, a potem śmierci ojca. Sama zmarła bezpotomnie. Historia rodziny została zamknięta.

Patrząc z powyższych punktów widzenia, „Powidoki” są dla mnie bolesnym rozczarowaniem i oglądałam je z rosnącym rozgoryczeniem – jako film „z tezą”, gdzie „jeśli teoria przeczy faktom, to tym gorzej dla faktów”.

Agata Dąmbska

 

 

 

Film „Zło” – bardzo prawdziwe kino!

W ostatnim czasie mam wielkie szczęście do wyszukiwania bardzo wartościowego kina i dziś mi się to ponownie zdarzyło.

Z wielkim zainteresowaniem obejrzałam film w reżyserii  Mikaela Hafstroma.

Jest to film produkcji szwedzko – duńskiej i coraz częściej przekonuję się do kina skandynawskiego, gdyż w tych filmach pokazywana jest prawda o życiu, aż do bólu.

Tyle lat przeżyłam na tym świecie, a nie wiedziałam, że edukacja w tamtych krajach – w latach 50 -tych była brutalna i bezwzględna.

Film nosi tytuł „Zło” i właśnie zło w tym filmie ukazane jest do granic wytrzymałości.

Co my mamy w tym filmie?

„Życiem szesnastoletniego Erika rządzą przemoc i chaos. Po wyrzuceniu ze szkoły zostaje wysłany do internatu w Stjärnsberg, który w niczym nie przypomina bezpiecznej przystani. Zło jest tam częścią systemu pozwalającego starszym uczniom na dręczenie młodszych. Czy Erik zdoła się przeciwstawić prześladowaniom, nie łamiąc przy tym szkolnych przepisów i unikając wyrzucenia? Czy będzie potrafił zachować godność i nie da się wciągnąć w spiralę przemocy zagrażającą jego przyszłości?”

Polecam ten film ludziom o mocnych nerwach, gdyż są momenty bardzo brutalne, ale takie brutalne miał życie 16 letni Eryk.

 

 

 

„Praktykant” – to film nie tylko dla Seniora

Jeśli macie ochotę na lekkie, trochę komediowe kino, to zapraszam do obejrzenia filmu pt. „Praktykant” z rolą główną Roberta De Niro.

Ja obejrzałam ten film z wielką przyjemnością, a nawet z dwa razy uroniłam łzę.

Jest to takie kino bajkowe dla dorosłych, a ściślej dla Seniora jakim jest już i ja.

Co my mamy w tym filmie?

Mamy wdowca o imieniu Ben, który po śmierci żony i przejściu na emeryturę, czuje się samotnym człowiekiem 70 letnim.

Brakuje mu kontaktu z ludźmi, gdyż wciąż czuje się pełen zdrowa i wigoru.

Wychodzi z domu na spacery. Ćwiczy chińską gimnastykę w parku, ale wciąż czegoś mu brakuje.

Idąc spacerkiem po mieście napotyka na ogłoszenie, że pewna, internetowa firma, która zajmuje się sprzedażą ubrań – ogłasza nabór na praktykantów w wieku seniora.

Przygotował eleganckie ubranie, nakręcił zegarek, by rano pojawić się na kastingu do pracy w tejże firmie.

Zostaje przyjęty i oto wszystko w jego życiu się zmienia na plus. Jego życie nagle staje się pełniejsze i ma po co żyć.

W jego życiu następują kolosalne zmiany i staje się przykładem i przyjacielem z racji życiowego doświadczenia.

Ben nie będzie żałował ani chwili w firmie, w której wiele się dzieje za jego przyczyną, a także tym, iż na nowo się zakocha.

Polecam ten film, bo ma błyskotliwe dialogi i dużo mądrości życiowej, a morał jest taki, że nigdy nie należy rezygnować z poszukiwania szczęścia.

 

 

 

 

„Juno” – to film o współczesnej młodzieży

Jeśli macie w swojej rodzinie nastolatki? Jeśli jesteście ich nauczycielami w szkołach? Jeśli macie dorastające Wnuki, to polecam świetny i inteligenty film USA/Kanada, zrealizowany w 2008 roku pt. „Juno”.

Film w sposób nienachalny opowiada o nastolatce, której przydarzyła się ciąża w wieku 16 lat z kolegą klasowym.

Ot tak, zrobili sobie dziecko, raczej z nudów niż z miłości i oboje byli tym faktem zaskoczeni.

Oboje kompletnie zagubili się w tym, co z tą ciążą zrobić.

Film nie jest moralizatorski, bo nikt nie ocenia dziewczyny i nikt jej z domu nie wyrzuca. Jest to podpowiedź dla wszystkich dorosłych, że z każdej sytuacji jest rozsądne wyjście i nie jest to aborcja.

Piekielnie inteligentna nastolatka i błyskotliwe dialogi sprawiają, że ogląda się ten film z wielką przyjemnością.

Ja doskonale się ubawiłam na tym filmie i dlatego go bardzo szczerze polecam.

Polecam ten doskonale zrobiony film na lekcje wychowania w rodzinie, choć w dzisiejszych czasach może to być niemożliwe.