Archiwa tagu: edukacja

Szkoła!

Dzisiaj na Xsie przeczytałam wpis o takiej mniej więcej treści:

„Kiedy byłem uczniem, to wolny czas spędzałem na podwórku, grając z chłopakami w piłkę i jeździłem na rowerze i na innych zabawach.

Nigdy nie dopadła mnie żadna depresja i nie potrzebowałem psychologa!”

W sumie to racja, bo i ja pamiętam, że chodząc do szkoły, także spędzałam dużo czasu po lekcjach, należąc do chóru, zespołu dziecięcego, a także chodziłam na SKS i do domu wracałam około 17.oo.

Naprawdę nie narzekałam, bo i zadania domowe jakoś ogarniałam po całym dniu aktywności.

W tamtych czasach do szkoły dzieci i młodzież uczęszczała 6 dni w tygodniu i tylko niedziela była dla odpoczynku i odsapnięcia!

Przysłuchuję się zmianom jakie mają nastąpić w szkołach i jestem w konsternacji trochę.

Rozumiem, że dzieci w klasach 1-3 nie będą miały zadań do odrobienia w domu, a więc będą miały czas wolny, spędzony z pewnością z tabletem i komórką, bo takie mamy czasy odkąd technologia wkroczyła w nasze życie.

Jednak w późniejszych klasach jakieś zadania mają być wdrożone, ale nie będą stawiane oceny i tu widzę niebezpieczeństwo, bo dzieciaki nie będą się starać i mogą popaść w tumiwisizm.

Nie wiem, bo może przesadzam, ale uważam, że uczniowie nie mają tylko praw, ale i obowiązki i jeśli się im tak popuści, to będą to wykorzystywali i edukacja nie będzie najwyższych lotów niestety.

Wiem, że za czasów Czarnka i kurator małopolskiej szkoła stała się nieznośna i wpędzała dzieci i nauczycieli we frustrację, ale takie zabiegi jak teraz mogą uczniom tylko zaszkodzić.

Wiadome jest, że trzeba bardzo odchudzić podstawę programową i należy zrobić to z głową, bo dzieci uczą się o wiele za dużo i całkowicie niepotrzebnych w życiu tematach.

Tematach, które w później się nigdy nie przydadzą, bo nauka sobie, a życie potem sobie.

Jeśli będą mieli mniej do nauki, to powinno się wdrożyć zajęcia pozalekcyjne i choćby wprowadzić dużo sportu, aby odciągnąć dzieciaki od technologii.

Dzieci i młodzież z braku ruchu tyją nagminnie i właściwie nie lubią się ruszać.

Jakie jest Wasze zdanie w temacie reform w szkole, bo ja uważam, że młodzi ludzie robią się coraz bardziej roszczeniowi i sądzą, że wszystko im się należy!

Dodam jeszcze, że nienawidziłam matematyki, bo może miałam złych nauczycieli i ta matematyka nigdy mi się w pracy zawodowej nie przydała, a tyle nerwów przez nią straciłam.🤣🤣🤣

Wezwanie na dywanik do ministra!

Przed Ministerstwem Edukacji na dniach odbyła się konferencja i na niej Przewodniczący Rady Dzieci i Młodzieży – Jakub Lewandowski skrytykował „ministra edukacji” – Przemysława Czarnka!

Wypowiedział oto te słowa:

Polska szkoła stała szczujnią na indywidualizm i różnorodność. Protekcjonalne podejście do kobiet, brak szacunku do jakichkolwiek mniejszości sprawia, że nie każdy dobrze się czuje w budynku, który powinien być bezpiecznym miejscem do nauki. Nie ma na to zgody młodego pokolenia – powiedział Lewandowski.

Nie ma zgody młodego pokolenia na szczucie mniejszości, na chamstwo i brak szacunku do kobiet czy wreszcie radykalne zmiany w programie nauczania, które mają służyć tylko tępej propagandzie rodem z TVP Info – dodał’

Młody mężczyzna za te słowa został wezwany przez „ministra” na dywanik w celu wyjaśnienia, co miał na myśli.

Jakub Lewandowski przyjął to „zaproszenie” i jutro ma dojść do tej rozmowy, a jakie będą efekty, to zobaczymy!

Wynika więc z tego wniosek, że w tym kraju, bo jakby już nie moim nie wolno głosić prawdy, gdyż cenzura już tu jest.

Czarnek chce wychowywać młodych ludzi na tzw. wg nich na „prawdziwych Polaków”, a więc nie myślących samodzielnie, a którzy mają się poddawać indoktrynacji, czyli zniewoleniu umysłowemu!

Uczyłam się za czasów PRL -u i nie pamiętam, żeby nauczyciele wpajali mi jakieś katolickie „pierdy”, a także, że mam pielęgnować w sobie jakieś cnoty niewieście.

Chciałam haratać w „gałę” z chłopakami, to haratałam.

Nie pamiętam nacisku na to, abym musiała biegać do kościoła i od tego byłam wolna jak ptak.

To, co dzieje się teraz jest tylko ze szkodą dla dzieci i młodzieży, ale także dla nauczycieli, którzy już są zastraszeni i wielu z nich odchodzi z zawodu!

Jestem babcią trójki uczniów i martwię się o to, co je w tych szkołach może spotkać.

Wszyscy pamiętamy zdalne nauczanie dzieci, które już należą do straconego pokolenia – rocznikowo!

Powstała wspaniała piosenka o dzieciach uczących się przed komputerami i tak po babcinemu życzę tym dzieciom, aby już nigdy nie musiały się ze sobą rozstawać, bo tylko w grupie jest siła:

„gdzie się podział rower
gdzie się podział wiatr
gdzie podziała się ekipa, co zdobywa świat

gdzie się podział basen
gdzie się podział las
czy na moje urodziny wpadnie któryś z was

nie wiem, nie wiem, nie wiem
nie wiem czy to tak fajnie
cały dzień na online

patrzę w jeden punkt
niby jestem tu
ale mało realnie
nie wiem czy to tak fajnie
cały dzień na online
modle się o cud
żeby było znów
żeby było normalnie

gdzie się podział wyścig
gdzie się podział mecz
gdzie podziało się ognisko
na patyku chleb

gdzie się podział dotyk
gdzie się podział śmiech
czy na swoje urodziny, ktoś zaprosi mnie

nie wiem, nie wiem, nie wiem
nie wiem czy to tak fajnie
cały dzień na online
patrzę w jeden punkt
niby jestem tu
ale mało realnie
nie wiem czy to tak fajnie
cały dzień na online
modle się o cud
żeby było znów
żeby było normalnie

nie poddaję się
coraz bliżej dzień
gdy się znowu spotkamy
nie poddawaj się
ty wiesz i ja wiem
ze najlepsze przed nami

choć to wcale niefajnie
cały rok na online
nie poddaje się
coraz bliżej dzień
gdy się znowu spotkamy
choć to wcale nie fajnie
cały rok na online
nie poddawaj się
ty wiesz i ja wiem
że najlepsze przed nami

nie poddaję się
coraz bliżej dzień
gdy się znowu spotkamy
nie poddawaj się
ty wiesz i ja wiem
ze najlepsze przed nami
Autor tekstu: Piotr Nazaruk

Bo to wszystko nie tak!

Na zdjęciu są dwie 14 letnie dziewczynki, czyli Viki Gabor i Roksana Węgiel.

Dziewczynki wywindowane przez telewizję reżimową zarabiają już ogromne pieniądze.

Naprawdę mają tylko 14 lat, a wyglądają dzięki makijażowi i ubiorowi na 10 lat więcej.

Czy widzimy w tych dzieciach cnoty niewieście, tak pożądane przez ministra edukacji – Czarnka?

Dziewczynki te wyglądają jak młode Lolitki i im wolno tak wyglądać, a tylko dlatego, że są utalentowane i reprezentują Kurskiego na różnych festiwalach, czy też podczas jego objazdowych, letnich występach.

Jest to wielka hipokryzja, bo one są idolkami wielu, polskich nastolatek, które też by chciały tak wyglądać, ale nie mogą, bo muszą przecież być wychowywane wg. cnót niewieścich.

Gdyby cnota niewieścia przyszła tak umalowana do szkoły, to pewnie by dostała linijką po łapach od katechety!

To tak na marginesie tego wpisu!

Ha – dziś ten nierząd ogłosił, że chce wprowadzić w dwóch województwach wschodnich – czyli podlaskiego i lubelskiego stan wyjątkowy.

Wszystko dlatego, abyśmy, jako społeczeństwo nie wiedzieli, co dzieje się na granicy z Białorusią!

Stan wyjątkowy może dotyczyć odległości do 3 kilometrów od granicy, a więc będzie to paraliż tamtejszej ludności i ich działalności gospodarczej.

Zabronią wycieczek i tak ludzie przestaną zarabiać, podobnie jak to działo się w czasie pandemii!

Paradoks jest taki, że zapowiedzieli to w kolejną rocznicę podpisania porozumień sierpniowych, którą obchodzili – a jakże i wymazali z tych obchodów Lecha Wałęsę!

Polskie dzieci nie będą się już uczyły o Lechu Wałęsie, bo to bracia Kaczyńscy walczyli o wolność dla Polski – tak będzie!

Jeśli nie wiecie jeszcze po co im jest ten stan wyjątkowy, bo po to:

PiS dobrze wie, że uchodźcy to zajebisty temat, od którego będzie im tylko rosło w sondażach.

Dlatego będą stany wyjątkowe i różne inne stany, aż do kolejnej wygranej w wyborach.

W kościołach już mówią, że imigranci będą gwałcić nasze żony i mężów i będzie, że Afgańczycy są gorsi od pandemii!

Kaczyński był na urlopie, ale wrócił i zrobił naradę na Nowogrodzkiej, a więc kazał ogłosić stan wyjątkowy i to rozumie każdy myślący Polak.

I nie szkodzi, że w PiS-e już jest bunt i uważają go za wariata, który nie cofnie się już przed niczym.

Jest jednak kilka piesków, którzy wierzą wodzowi poruszają się bez niego, jak dzieci we mgle!

„Czy Kaczyński zwariował?

Coraz więcej Polaków zadaje sobie to pytanie, teraz już nawet i ci z najbliższego otoczenia prezesa.

Jedno jest pewne, Kaczyński stracił całkowicie instynkt samozachowawczy.

Zresztą tak jak inni „wielcy” przywódcy, tacy jak Mobutu z Konga, czy Hitler, który przecież w sposób demokratyczny wygrał wybory i w którego zapatrzone były miliony.

Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie i… odbiera rozum.

Kaczyński podejmuje decyzje coraz bardziej irracjonalne, nawet już sprzeczne z interesem swojej partii.

Decyzje, które prowadzą Polskę na kraj przepaści.

Są granice nieprzekraczalne, po przekroczeniu których zostaje już tylko równia pochyła i ciemność.

A czy jest się czemu dziwić?

38 milionowym krajem zarządza zły, zgorzkniały człowiek, przesiąknięty nienawiścią do Polski i samego siebie, całkowicie oderwany od rzeczywistości, nie znający kompletnie życia.

Trzymany teraz w złotej klatce Faradaya (przeciw podsłuchom) bez okien.

Kaczyński decyduje o losie kobiet i ich cnotach niewieścich, choć nigdy nie miał kobiety, żony czy choćby kochanki(a?).

Ten człowiek nie chodzi po ulicach, nie rozmawia z ludźmi, nie robi zakupów, nie płaci w barze za hamburgera.

Polskę widzi tylko z zza szyby rządowej limuzyny, kiedy mknie z Żoliborza na Nowogrodzką.

Otoczony pariasami i usłużnymi głupcami, ma wykrzywiony obraz rzeczywistości.

To taka woskowa postać jak z horroru, taka Laleczka Chucky.

Człowiek szalony podejmuje szalone decyzje.

Kaczyński podejmuje ich coraz więcej.

Krótko mówiąc: idzie po bandzie.

I gdyby to on tak sam decydował tylko o swoim życiu.

Ale od humoru czy nastroju Kaczyńskiego, od jego ukrytych fobii i uprzedzeń, od jego szaleństwa zależy los Polski i 38 milionów Polaków.

Dzisiaj Kaczyński idzie na wojnę ze wszystkimi: z Narodem, z Europą, z Rosją, z USA… Gdyby to były inne czasy, Kaczyński już wyprowadziłby czołgi na ulice. Jaruzelski przy Kaczyńskim to zwykły harcerzyk.

Statek z kapitanem Kaczyńskim nabiera już wody i zaczyna tonąc, pytanie tylko: kogo pociągnie za sobą na dno i co będzie z tą naszą Polską?

Ten człowiek niedługo zejdzie ze sceny, ale w kraju po sobie pozostawi tylko popiół i zgliszcza, jeśli Polacy się nie obudzą.

Kaczyński marzył o tym, żeby zostać emerytowanym zbawcą Narodu, ale dzisiaj bliżej mu do tego narodu grabarza.

Reasumując współczesną Polskę pod rządami świniarzy!

Warszawa dzisiaj – foto Mikołaj Kiembłowski.

Nie jestem oczywiście za profanacją pomników, ale widocznie niektórym się już przelewa!

W tłumaczeniu transparentu, to Europo pomóż mi!

Jestem w trakcie słuchania w Sejmie natychmiastowego odwołania ministra edukacji – Czarnka i włos mi się na głowie jeży, a na plecach pojawiają się ciarki.

Ja takiej podłości w Polsce nie pamiętam i uważam, że Sejm zamieniono w oborę i świniarnię, a na jej czele stoi świniarz – Terlecki!

Napisałam od siebie więc tak:

„Kiedyś to się stanie!

Nie wiem kiedy, ale się stanie!

Wygramy i pogonimy i nie będziemy ich golić na łyso!

Zapewnimy im demokratyczne sądy!

Wierzę, że tak się stanie”

Nasze blogi czyta też zagranica, co ja widzę w komentarzach wpadających do spamu i niech zagranica wie, co w Polsce od 6 lat wyprawiają świniarze!

Niech świat się dowie, że wydzierają nas ze struktur europejskich i światowych odbierając nam zdobytą w bólach demokrację!

Czytamy więc młodego człowieka, który widzi, słyszy i pisze!

„Wolne Radio Europa

Paweł Lęcki:

Nikt nie może być pociągany do odpowiedzialności za głoszenie swoich przekonań światopoglądowych, filozoficznych i religijnych, napisał na Facebooku Przemysław Czarnek.
No ok. To spróbuję i zobaczę, co będzie.

Jestem niewierzący.

Uważam, że polski kościół katolicki jest koszmarem.

Prawo i Sprawiedliwość to najbardziej złodziejska partia, jaka istnieje.

Nepotyzm uczyniła swoją cechą główną, a pieniądze publiczne rozkradła w niezliczonych Sasinach.


Andrzej Duda to najgorszy prezydent na świecie, jakiego można sobie wyobrazić.


Prawo i Sprawiedliwość nienawidzi ludzi. Głównie kobiet i LGBT.


Prawo i Sprawiedliwość nauczyło Polaków, że brak kompetencji jest cnotą.

Prawo i Sprawiedliwość podzieliło Polaków na lepszych i gorszych, ogłaszając to mocą konferencji prasowej.


Prawo i Sprawiedliwość zbudowało promy widmo w Szczecinie i kupiło respiratory od byłego handlarza bronią.

Prawo i Sprawiedliwość to Marek Suski, to upadek Trójki, to Telewizja Polska Jacka Kurskiego, to loty Marka Kuchcińskiego, to nieruchomości Daniela Obajtka, to brak psychologów w każdej szkole, choć tyle mówią o rodzinie i trosce o młodych, to Marek Jędraszewski, który nazywa ludzi tęczową zarazą, to Michał Dworczyk i jego skrzynki pocztowe, to Antoni Macierewicz i jego parówki, które zawłaszczyły całą tragedię katastrofy smoleńskiej.


To Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, to sądy Zbigniewa Ziobry, to wpisy Krystyny Pawłowicz na Twitterze, to Stanisław Piotrowicz, polski polityk, prokurator, członek PZPR we wspomnianym Trybunale Konstytucyjnym.


To kłamstwa, brednie, kilometrówki Ryszarda Czarneckiego, chamstwo Ryszarda Terleckiego, Anna Zalewska, która zniszczyła gimnazja, to jej kontenery Polskiego Czerwonego Krzyża, to plecaki Beaty Kempy, to elektrownia w Ostrołęce, to standnina koni w Janowie Podlaskim, to Dariusz Nic nie wiem Piontkowski, to upadek edukacji, to Tadeusz Rydzyk, to Stanisław Dziwisz, to bohater narodowy Jan Paweł II, który widział wszystko, poza pedofilią w kościele.


To jakieś niesamowite otumanienie polskiego społeczeństwa, które powoduje, że wyjątkowo pozbawieni kompetencji i jakichkolwiek wartości ludzie, decydują o całym naszym życiu.


Ja pierdolę”

Kwiaty i polski zaścianek!

Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat

Bardzo, ale to bardzo lubię mieć kwiaty na balkonie i są to przeważnie pelargonie.

Każdego roku są inne i w tym roku mam w kolorze różowym i bordowym.

Już są piękne, ale mając kwiaty na balkonie trzeba śledzić pogodę.

Zachodniopomorskie od wczoraj nawiedzają burze i wiatr, a zaraz potem pojawia się obfity deszcz, który siecze i ludziom masakruje kwiaty na balkonach.

Ja biegam ze skrzynkami i wnoszę je do domu, bo bardzo byłoby mi żal, aby je deszcz zniszczył.

Na ostatnim zdjęciu pokazałam właśnie kwiaty u sąsiadki, które dostały mocno wiatrem i deszczem i będą długo się odbudowywały.

Synoptycy przewidują, że to lato będzie strasznie gorące, ale póki co, z zachodniej Europy idą burze, wiatry, a nawet grad!

Moskwa tonie w upale takim, że nie było tam od 100 lat takich temperatur.

Jednym słowem dzieje się.

Trudno jest żyć w takich upałach, a więc siedzę w domu pod wiatrakiem, gdyż bardzo mi upał doskwiera i przede wszystkim piję dużo wody!

Aby nie było tylko o kwiatkach i pogodzie, to ciekawa jestem czy w taki upał jesteście na bieżąco z Ministrem Edukacji – Przemysławem Czarnkiem?

Tym Czarnkiem – kabotynem!

W Polsce ten nierząd popsuł i zastraszył już wszystkie grupy społeczne i zawodowe, a teraz biorą się za szkołę!

Ja chodziłam do szkoły w czasach PRL-u, ale takiego draństwa jak teraz nie było, bo ja szkoły moje wspominam z sentymentem!

Może czegoś nie wiem i może czegoś nie pamiętam, ale nikt mnie nie gonił do kościoła, a teraz wszystko w szkole ma być kościelne i każdy przedmiot podporządkowany doktrynie kościoła!

Następuje już zmiana lektur i będą nauki o Papieżu JPII i kardynale Dziwiszu, którzy tuszowali pedofilię w kościele.

Będzie także o tym, że w Smoleńsku były trzy wybuchy na podstawie bredzeń Macierewicza i to, że to Rosja zabiła 96 osób lecących do Katynia!

To tylko tak w skrócie, że wymazany z historii już jest Lech Wałęsa, a z komuną walczyli bracia Kaczyńscy i inne kłamliwe stwierdzenia.

Strach się bać, ale najgorsze będzie to, że ta władza zastrasza już nauczycieli, którzy będą pod opieką pisowskiego kuratora, a nie samorządu!

Ludzie zaczynają wychodzić na ulicę, bo nauczyciele i rodzice także i zdaje się, że mimo wakacji – Czarnek ich mieć nie będzie!

Ludzie brońcie swoje dzieci i młodzież przed indoktrynacją, bo to wszystko nie idzie w kierunku otwartych, nowoczesnych, europejskich umysłów, a średniowiecza!

Ubolewam, że przyszło mi na to patrzeć, kiedy mam Wnuki!

Słynny cytat Czarnka z powodu, którego powinien wylecieć na pysk z polityki to:

„Osoby LGBT „nie są równi ludziom normalnym”.

Widzę ciemność i czas ich odsunąć od władzy – najwyższy czas, choćby dlatego, że wielki wódz PiS-u zakłada dwa różne buty, a to oznacza całkowite oderwanie od rzeczywistości, aż tak, że przykro na to patrzeć!

Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny
Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat i na świeżym powietrzu

PiS i edukacja!

Znalezione obrazy dla zapytania hitler

Dzisiaj się dowiedziałam, że mała dziewczynka – uczennica drugiej klasy szkoły podstawowej została wytypowana przez nauczycielkę do pewnego konkursu!

Pomyślałam sobie na wstępie, że może ten konkurs będzie artystyczny, czyli malowanie obrazu jesieni i jak widzi ją dziecko, albo może namalowanie swojej ukochanej bajki.

Moje myśli poszły dalej, bo może będzie to konkurs recytatorski, albo muzyczny!

Taką miałam nadzieję, że konkurs będzie lajtowy, przystosowany do wieku dzieci z drugiej klasy szkoły podstawowej.

Kiedy się jednak dowiedziałam o czym będzie ten konkurs, to zamarłam, a dusza mi krzyczała – ty wredny PiS-ie, co robisz naszym dzieciom?

Jak przeprowadzasz edukację, skoro gumujesz ważnych ludzi z historii i wymazałeś Czesława Miłosza i Lecha Wałęsę!

Przypominam, że dziewczynka jest w drugiej klasie i ma się przygotować do konkursu z wiedzy o Hitlerze i faszyzmie!

Nie szkodzi, że dziewczynka na tym etapie nic z tego nie pojmuje, ale rodzice są zmuszeni, aby taką wiedzę przekazać dziecku.

Kompletnie nie pojmuję tego, że na takim etapie trzeba dziecko edukować, że Hitler stworzył obozy koncentracyjne, w których palono ludzi i przepuszczano przez komin.

Co chcą osiągnąć, bo chyba ponownie nienawiść do Narodu Niemiec, kiedy Niemcy bili się tysiąc razy w piersi i przepraszali!

Pamiętam, że w szkole podstawowej historii uczyliśmy się od starożytności, a dopiero w dalszych latach uczyliśmy się o II WŚ , ale byliśmy na to gotowi.

Edukacja teraz jest patologiczna i nigdy nie wiadomo, co jeszcze te „piździelce” wdrożą do podstawy programowej.

Kiedy doszli do władzy, to darli ryja, że wszystko jest ważne, co jest polskie i kazali nam robić zakupy tylko w polskich sieciach, a tymczasem nie stać jest ich na to, by pogratulować polskiej Noblistce – Oldze Tokarczuk – faryzeusze!

„Od blisko trzech tygodni ani Duda ani Morawiecki nie znaleźli czasu pogratulować polskiej noblistce?

Mijają blisko 3 tygodnie od momentu, gdy Olga Tokarczuk, polska pisarka, otrzymała nagrodę Nobla. To najważniejsza i najbardziej prestiżowa nagroda, jaką można zdobyć na świecie. Nie przeszkadza to jednak prezydentowi ani premierowi by osobiście złożyć noblistce gratulacje.

Ta sprawa obnaża ogromną hipokryzje i zakłamanie PiS. Partia, która tak wiele mówi o przywracaniu roli Polski na świecie i wstawaniu z kolan sama nie szanuje Polaków, nie docenia ich sukcesów i najwyraźniej nie ma zamiaru doceniać naszych osiągnięć.

Duda i Morawiecki okazują się więc ludźmi małymi, zawistnymi – Tokarczuk jest najwyraźniej przez nich postrzegana jako jakaś konkurencja polityczna. To typowe budowanie podziałów pomiędzy Polakami jest bardzo szkodliwe dla naszej przyszłości.

Skandaliczne zachowanie Dudy będzie miało niewątpliwie wpływ na wynik wyborów prezydenckich. Coraz więcej osób odwraca się od aktualnego prezydenta z powodu jego zachowań i braku samodzielności.”

źródło: Twitter

Ślepi i głusi urządzili nam świat!

 

Nawet w PRL-u nie było w edukacji takiego burdelu!

Naszym, polskim dzieciom radzi  się ewakuować  za granicę w celu szukania odpowiedniej szkoły!

Pamiętam moją edukację w polskiej szkole za czasów socjalizmu i było po prostu normalnie.

Byli nauczyciele i były lekcje, a szkołę traktowano jako drugi dom, a nauczyciele byli prawie jak rodzice.

W szkole nie było księdza i religii!

Cztery lata nierządu tych tłuków i wszystko padło na ryj na naszych oczach, tych którzy w dawnej Polsce się uczyli i jeśli tylko mieli możliwość to studiowali – w tej biednej Polsce!

Ilu ludzi pokończyło studia i tamte roczniki wyrosły i wyedukowały  się na zdolnych ludzi, inżynierów i doktorów, którzy właśnie są autorytetami jako ostatni wyedukowani.

Widzimy ich dość często w telewizji i  są to ludzie już na wymarciu jak prof. Strzembosz chociażby!

Tysiące dzieci polskich w tym roku nie dostaną się do szkoły i to jest porażka tego nierządu i to politycy zgotowali im ten los.

Nie zdziwię się kiedy ci młodzi ludzie bez perspektyw wpadną w nałogi i narkomanię.

Ten los zgotowali im także wyborcy, którzy w ilości 5 milionów zagłosowało na tych psujów wszystkiego, co można spieprzyć!

Te 5 milionów, to są ludzie ślepi i głusi i nie widzą i nie słyszą tego jak psuta jest Polska na każdym niemal odcinku.

Zacznijmy od wycinania drzewostanu w Polsce, kiedy ekolodzy krzyczą, że trzeba nasadzić drzewa o wielkości USA, aby zatrzymać degradację na Ziemi i tych drzew trzeba nasadzić miliony!

Ci głusi i ślepi nie słyszą wrzasku pana zwanym prezydentem, który właśnie zwariował i drze ryja w każdym swoim wystąpieniu.

Ci głusi i ślepi nie dostrzegają, że istnieje już terror w stosunku do sędziów i prokuratorów, którzy nie zgadzają się z terrorem.

Kiedy w 2015 roku były wybory, to ostrzegałam, że sądownictwo będzie upolitycznione, ale śmiano się ze mnie!

Obecna partia każe im się ewakuować z dotychczasowej pracy i w ciągu weekendu skazuje ich na banicję!

Ci głusi i ślepi zawierzyli Zalewskiej  reformę edukacji i oto rodzice dzieci bez możliwości dostania się do szkoły swoich dzieci nagle znaleźli się z ręką w nocniku.

Ci głusi i ślepi nie widzą jak padły konie arabskie w Polsce i oni też nie widzą i nie słyszą tych wszystkich kłamstw premiera zwanym „Pinokio”.

Ci głusi i ślepi nie liczą nawet, że to sławetne 500+ zostało wchłonięte przez podwyżki cen żywności!

Ci głusi i ślepi urządzili nam życie w Polsce, że chce się wyć!

„Polacy mają dość! „Nigdy nie miałam takiej ochoty jak teraz żeby to wszystko pieprznąć i wyjechać z Polski”

„Nigdy nie miałam takiej ochoty jak teraz żeby to wszystko pieprznąć i wyjechać z Polski. Strach chorować, strach przed głodową emeryturą, strach prowadzić działalność, strach się odezwać. A co ja jakaś świnka doświadczalna jestem? Szkoda mi życia na ten pisowski grajdół” napisała jedna z internautek w reakcji na najnowsze doniesienia z kraju.

A sytuacja rzeczywiście jest poważna. Według wielu osób, Polska zmienia się w zbiurokratyzowany kraj, w którym mieszkańcy mają coraz mniej do powiedzenia a władza koncentrowana jest w rękach jednej partii i centralizowana. Edukacja jest w fatalnym stanie o czym najdobitniej przekonają się w rozpoczynającym się roku szkolnym licealiści – dwa roczniki będą walczyć o miejsca w przepełnionych liceach. Dla wszystkich na pewno nie starczy miejsca. Bardo źle sytuacja wygląda w służbie zdrowia, zamykane są kolejne szpitalne oddziały a kolejki rosną niebotycznie. Coraz gorsza sytuacja panuje na kolei, która nie potrafi jeździć punktualnie i naraża pasażerów na liczne niedogodności. PiSowski rząd  nie oddał w ciągu ostatnich dwa i pół ani jednego kilometra autostrady, co naraża kierowców na ogromne korki. Fatalna jest sytuacja jeśli chodzi o ceny żywności – rosną niebotycznie a za nimi rosną ceny usług i towarów. Podobnie jest z prądem – już teraz płacimy dużo a po planowanych po wyborach podwyżkach będzie nawet to dwa razy więcej niż dzisiaj. To jednak nie koniec problemów – drożeje wszystko! Rząd nie ma pomysłu na te problemy, myśląc tylko o podwyższaniu w nieskończoność kolejnych podatki, opłat i danin. Przedsiębiorcy z trwogą myślą o opłatach na ZUS, które znacznie wzrosły – pojawią się więc zwolnienia.

Sytuacja Polski jest dramatyczna, bo zamiast rozwijać gospodarkę, obniżając podatki i zachęcając Polaków do przedsiębiorczości, pisowska władza tworzy papierową zamieć nowych przepisów, rozporządzeń i bzdurnych pomysłów, które są kompletnie odrealnione. A to przecież nie koniec – jeśli na jesieni PiS wygra, to czeka nas pomysł na nacjonalizację mediów i rozważane są zmiany w strukturze państwa, tak, by ograniczyć samorządność, a więc być może powrót do 1975 roku i struktury 49 województw znanej z PRL.

Polacy mają dość! “Nigdy nie miałam takiej ochoty jak teraz żeby to wszystko pieprznąć i wyjechać z Polski”

Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, tekst

I co mi zrobisz, stara krowo, czyli witaminy w polskiej szkole

Nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie, więc i oni mogą korzystać z programu 500+ – ocenił w sobotę w „Śniadaniu w Trójce” Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta RP.
Znalezione obrazy dla zapytania szczerski
Szef gabinetu prezydenta RP zaproponował polskim nauczycielom, aby płodzili więcej dzieci, to do portfela wpadnie im 500+ zamiast podwyżek, o jakie będą za chwilę strajkować nauczyciele!
Bezczelność tej władzy sięga szytów w Himalajach i obrazić tak szczytną grupę, społeczność, to dla nich jest codziennością.
Mam pytanie do tego głupca, czy 50 letni nauczyciel też ma płodzić dzieci, aby zarobić na to nędzne 500+?
Tak upodlić ludzi edukacji, to jest wielka sztuka i nawet ignorant tego by nie wymyślił, a tylko nieczuła kanalia!
Wszyscy – my starsi pamiętamy naszą naukę, którą zaczynalismy w czasach PRL-u i pamiętam, że nasi nauczyciele byli dla nas – zaraz po rodzicach, a szkoła stanowiła dla nas drugi dom, w którym staraliśmy się być grzeczni i dojrzali.
Mało było przypadków, że uczeń skakał do oczu nauczycielowi, a jeśli się takie coś zdarzało, to było marginalne.
Szkoła średnia i pamiętam jak zdawałam do niej egzaminy wstępne i trafiłam do klasy dziewczęcej, gdzie było nas 33 sztuk najlepszych uczennic, wyłonionych przez egzamin.
Wszystko szło bardzo dobrze, ale zdarzyło się coś dziwnego w klasie maturalnej.
Wszystkie prawie obniżyłyśmy loty, bo pierwsze milości, zakochania i nauka poszła w las.
Nasza wychowawczyni po sprawdzniu średniej bardzo się zdenerwowała i zagroziła, że jeśli się nie poprawimy do matury, to ona rezygnuje z wychowawstwa.
Położyłyśmy uszy po sobie i zabrałyśmy się ostro do nauki, a efekt był taki, że wszystkie zdałyśmy maturę – celująco. Było nam po prostu wstyd.
Taka kiedyś była młodzież, że wystarczyło wpłynąć nam na ambicję i od razu stawaliśmy do pionu i miło wspominam czas mojej edukacji i do dzisiaj mam w sercu moich nauczycieli.
Co dzieje się teraz w szkołach, to wystarczy przeczytać  poniższy felieton – dość długi, ale mrożący krew w żyłach.
Panie głuptaku Szczerski powinieneś to przeczytać i zaproponować nauczycielom nie rozdrodczość, ale wyższe pensje i do tego szkodliwy dla zdrowia dodatek do pensji –  zwykła kanalio!
Z polityki odejdziesz kiedyś, a smród zostanie!
„I co mi zrobisz, stara krowo, czyli witaminy w polskiej szkole.
Niektórzy nauczyciele wypracowują własne sposoby na radzenie sobie z dziećmi, ale najwrażliwsi po dwóch latach pracy z agresywnymi klasami zapadają na zespół stresu pourazowego. Jakby wrócili z wojny.
Kto ma strach na twarz wpisany, wojnę przegra. Kto ma miękkie serce, wojnę przegra. Kto nie umie być konsekwentny, wojnę przegra. Kto chce się zaprzyjaźnić z wrogiem, zdobyć go uśmiechem albo lizakiem, wojnę przegra. Kto jest słaby w mowie i głosie, wojnę przegra.
Najważniejsze są pierwsze dwa tygodnie każdego września. Wtedy rozstrzygają się decydujące bitwy na słowa, bąki, beknięcia i ogryzki. Jedna strona wojny ma nieograniczone możliwości, drugiej wolno najwyżej wpisać uwagę do dzienniczka.
Z góry na klęskę skazane są młode kobiety, tuż po studiach.
Stres weteranów wojennych
Tomasz Wojciechowski, psycholog z Fundacji na rzecz Bezpieczeństwa i Współpracy w Szkole „Falochron”, mówi, że nauczyciele utracili władzę w wielu szkołach. Tylko rok temu prawie połowa nauczycieli spotkała się z agresją ze strony uczniów (badania CBOS 2011). I wcale nie chodzi o to, że ktoś im włożył kosz na głowę. Wystarczyło, że uczniowie ignorowali ich polecenia do tego stopnia, że prowadzenie lekcji stało się niemożliwe. Albo używali wobec nich wulgarnego słownictwa. Albo tak długo prowokowali nauczycieli, aż wybuchali gniewem.
Wokół agresji wobec nauczycieli w polskich szkołach (podstawówkach, gimnazjach i liceach) panuje zmowa milczenia. Uczniowie przecież nie pochwalą się przed dorosłymi, że poniżają panią od polskiego czy biologii. Nauczyciele milczą, bo wstydzą się swojej bezradności.
Wojciechowski uważa, że nauczyciele nie potrafią sobie radzić z agresją uczniów, bo nikt ich do tego nie przygotowuje. Niektórzy wypracowują własne sposoby na radzenie sobie z dziećmi, ale najsłabsi, najwrażliwsi po dwóch latach pracy z agresywnymi klasami zapadają na zespół stresu pourazowego. – Ten sam, jaki dotyka weteranów wojennych – tłumaczy psycholog.
– Zachodzą w nich fizjologiczne zmiany. Nigdy się nie uspokajają. Wycofują się z relacji społecznych.
Tresura dzikich uczniów
Przemysław (lat 38), biolog z Gdańska, wie. że w jego mieście są elitarne szkoły średnie, gdzie uczniowie słuchają nauczycieli. Na lekcji panuje spokój. Jednak biolog Przemysław uczy w liceum i gimnazjum, które są na szarym końcu rankingu szkół w Trójmieście. Tu trafiają dzieci, które miały niską średnią w poprzedniej szkole. Biolog zauważył, że oznacza to także z reguły ich niską kulturę osobistą. W tych szkołach nauczyciel nie walczy o autorytet, tylko o godność i przetrwanie,
Uczenie było jego pasją. Kilka lat po studiach pracował na uczelni, ale wolał mieć kontakt z uczniami. Piętnaście lat temu trafił do nieistniejącego już liceum w okrytej złą sławą dzielnicy Stogi, gdzie rządził „Tygrys”, szef lokalnej mafii. Mówi, że praca w tamtej szkole wydawała mu się wtedy trudna, część uczniów pracowała dla „Tygrysa”, wielu miało na koncie wyroki. Ale dziś tęskni za tamtymi czasami, gdy nawet młodociani przestępcy znali granice.
Przemysław najbardziej żałuje, że daje się czasem wciągnąć uczniom w słowne, wulgarne potyczki. Takiej bitwy nauczyciel nie może przegrać, bo straci resztki szacunku u uczniów. Ale nie wolno mu jej też wygrać, bo przestanie szanować sam siebie. Dlatego czasem najlepiej udawać, że się nie słyszało rzuconego tekstu w swoją stronę: „Weź spierd**laj, ch**ju” albo „Idź, ssij pałę”. Kiedyś jednak biolog Przemysław nie wytrzymał. Na soczystą wiązankę od ucznia odpowiedział gwałtownie: „I vice versa”. Uczeń na chwilę zamilkł, potem odpowiedział: „Pan nie ma prawa mnie obrażać”.
Po czterech miesiącach prób uspokojenia na lekcji ucznia czwartej klasy szkoły podstawowej Agacie (lat 38), matematyczce z Warszawy, puściły nerwy. Kiedy poprosiła, żeby był cicho, a on się zaśmiał: „I co mi zrobisz, stara krowo?”, złapała go za ucho i wyprowadziła z klasy. Wyszarpała go za to ucho na korytarzu, pilnując jednocześnie, żeby nie wejść w zasięg oka kamery zawieszonej pod sufitem. Od tego dnia krnąbrne dziecko na jej lekcji milczy jak zaklęte, a na przerwie kłania się z daleka. Ale Agata nie jest dumna ze swojego zachowania. Poza tym gdyby chłopiec poskarżył się komukolwiek, miałaby kłopoty. Polski nauczyciel nie ma prawa tknąć ucznia. Ostatnio w jej szkole polonistka chciała przyspieszyć gimnazjalistki marudzące przy wejściu do klasy. Klepnęła jedną lekko w pośladki. Została oskarżona o naruszenie nietykalności uczennicy.
Zdaniem matematyczki Agaty jedyną skuteczną, choć absolutnie niepedagogiczną i nieksiążkową metodą wychowawczą w szkole jest pokazanie, kto ma władzę. Uczniowie muszą wiedzieć, kto na lekcji jest szefem. Mimo wszystko praca w szkole nadal sprawia Agacie frajdę, choć coraz mniejszą. Czasem myśli, że chciałaby już pracować gdzie indziej.
Wuefistka Mirosława (lat 55) z Poznania mówi, że gimnazjum, w którym uczy jest uważane za dobre i stabilne. Ale i tak nie ma dnia, żeby nauczyciele nie prosili jej o interwencję u uczniów z III klasy, której jest wychowawczynią. Ostatnio fizyk, starszy już człowiek powiedział jej: „Ja sobie nie życzę, żeby chłopcy z pani klasy, wchodząc na lekcję, wołali do mnie >>Hello, Kitty!<<„. W dzienniku szkolnym jej klasy roi się od uwag typu: „Uczeń nazwał mnie na lekcji kur**ą”.
Mirosława uczy w szkole już 30 lat i osobiście nie spotkała się z aktem agresji ze strony uczniów. Gwizdek, dres, mocny głos i nieustępliwość sprawiły, że przez lata w swoim gimnazjum zyskała szacunek. Ale wie, że postępowanie z uczniami jest jak tresura dzikich zwierząt. Nigdy nie wolno okazać strachu i słabości, nie wolno powiedzieć: „Nie mogę sobie dać rady”, nawet jeśli to prawda. Inaczej uczniowie, jak dzikie zwierzęta, odgryzą treserowi głowę. A przynajmniej zniszczą samochód, jak chemiczce, której zalali auto farbą olejną, bo nie wpuściła jednego z krnąbrnych uczniów na szkolną dyskotekę.
Oj, dobra, weź przestań
Agata, matematyczka z Warszawy, mówi: – Najważniejsze są dwa pierwsze tygodnie roku szkolnego. Przedstawiam im program na półrocze, wymagania i zasady. Jeśli w tym czasie zapowiem, że zrobię kartkówkę, a potem jej nie zrobię, jeśli zadam pracę domową, a jej nie sprawdzę, jeśli nie wpiszę zapowiedzianej uwagi, to koniec ze mną. Zniszczą mnie. Do końca roku będę miała hałas i niesubordynację na lekcji. Bedą mnie testować, posuwać się po kroczku do przodu, zbadają, gdzie są moje granice wytrzymałości.
Ale nigdy nie wolno opuszczać gardy, nawet po tych dwóch tygodniach. Nauczyciel musi być przebiegły i inteligentny przez cały rok. Ostatnio zwyciężyła ping-pong słowny z liderem
w jednej z klas gimnazjalnych. Poprosiła go, żeby nie jadł na lekcji. Odparł, że nie je, tylko ssie lizaka. Liczył, że się zaczerwienię, spuszczę oczy. – A ja mu dałam paranaukowy wykład, że ssanie z punktu widzenia fizjologicznego też jest jedzeniem – opowiada. – Obśmiałam go w ten sposób, klasa miała radochę, a on odłożył lizak. Od dawna nie mam złudzeń, że nauczyciel może przyjaźnić się z uczniem, być jego przewodnikiem, autorytetem, tutorem. Ja im mówię: „Nie musicie mnie szanować ani lubić. Macie się uczyć”. Są klasy, gdzie się trochę rozluźniam. Nawet jeśli łobuzują, to są dowcipni, inteligentni. Ale przed lekcjami w tych najgorszych czuję dyskomfort psychiczny. Tam zachowuję się inaczej, wbrew swojej naturze. Zamieniam się w sztywniarę, nauczycielkę z PRL. Dzwonek, sprawdzam obecność, pracę domową, żadnych pobocznych, robię swoje i modlę się o dzwonek. To mnie bardzo męczy i wyczerpuje, bo na co dzień jestem miłą i ciepłą kobietą.
Przemysław, biolog z Gdańska: – Wchodzę na lekcję do klasy, gdzie nie jest dobrze. Nie zacznę, jeśli nie wstaną, żeby się przywitać. To zajmuje kilka minut, bo kończą rozmowy, wyłączają empetrójki, w końcu siadamy. Mówię, czym zajmiemy się dziś na lekcji i zawsze jest jęk: „A do czego nam się to przyda?”. Na każdej lekcji stosuję rzutnik multimedialny, żeby uatrakcyjnić zajęcia. Ale to nieważne, cokolwiek bym mówił i pokazywał, zaczyna się harmider. W klasie jest 36 uczniów. Podchodzę do jednego i go uspokajam, ale reszta już gada na całego. Rzucają papiery, gumki, ogryzki, jak dzidzie. Podobnie jest na sprawdzianie. Zwracam uwagę, że ktoś ściąga. Ale 15 innych robi to samo. Nie do opanowania. Najgorsi są klasowi podkręcacze. Czasem udaje się ich spacyfikować, jednak przeważnie zaczynają testowanie. Bekną. Stukną. Rzucą mięsem albo chociaż powiedzą do mnie: „Oj, dobra, weź przestań”. Podchodzę do nich i zastanawiam się, co zrobić, jak zareagować, żeby go nie poniżyć, nie złamać jego praw, ale nie stracić też twarzy. A lekcja ucieka. Bywają jednak momenty, gdy obojętnieję na ich zachowanie. Nazywam to zamykaniem się w słoiku edukacyjnym. Odrywam się, czuję, że nie dam już więcej rady, jestem z nimi, ale mnie nie ma. Najbardziej współczuję młodym nauczycielom, tuż po studiach, szczególnie kobietom. Dla nich pierwszy rok pracy w gimnazjum jak moje to walka o życie. Nauka spada na plan dalszy. One po dzwonku na lekcję mają strach w oczach. Idą do klasy powoli, widać, że się modlą o siły, potem płaczą na przerwie w pokoju nauczycielskim. Często zdarza się, że rezygnują po roku z pracy, idą do podstawówek, bo myślą, że tam bezpieczniej. Albo w ogóle odchodzą z zawodu.
Bezradny funkcjonariusz
Nauczyciele Przemysław, Mirosława i Agata mówią, że są bezradni, bo nie mają żadnych narzędzi dyscyplinujących uczniów.
Polski nauczyciel może: dać uczniowi uwagę do dzienniczka, wpisać uwagę do dziennika szkolnego, zawiadomić wychowawcę, pedagoga, dyrektora, rodziców.
Polski nauczyciel nie może: obrazić ucznia słowami, dotknąć go fizycznie, wyprosić z klasy, nie wpuścić do klasy, jeśli się spóźnił, wybiec za nim z klasy, jeśli uczeń wyszedł z lekcji trzaskając drzwiami, bo nie może na sekundę zostawić uczniów samych w klasie.
Biolog Przemysław tłumaczy, że nie może zrobić karnej kartkówki rozwydrzonej klasie, bo uczniowie mogą się poskarżyć rodzicom na jego niehumanitarne zachowanie. Czasem najbardziej rozrabiających uczniów zostawia po lekcji, bo chce ich zapytać, dlaczego się tak zachowują. Przeważnie milczą obrażeni. Bywa, że o zachowaniu klasy na lekcji zawiadamia dyrektora szkoły. Ten musi powiadomić rodziców i zorganizować zebranie w sprawie zachowania się ich dzieci. Najbardziej straci na tym biolog, który będzie musiał zostać w szkole.
Polski nauczyciel jest funkcjonariuszem państwowym. Obrażony przez ucznia może zawiadomić policję. Ale rzadko nauczyciele korzystają z tego prawa. Wuefistka Mirosława zna przypadek wyzwanej nauczycielki, która zawiadomiła policję. Uczeń stanął przed sądem rodzinnym, trafił do ośrodka opiekuńczego i wyleciał ze szkoły. Ale biolog Przemysław mówi: „Przecież na każdej lekcji spotykam się z kilkunastoma przypadkami agresji słownej. Do każdego mam wzywać policję? Już widzę, jak pędzą na sygnale”. Agresywnego ucznia można ostatecznie wyrzucić ze szkoły. Będzie przerzucany jak gorący kartofel do kilku placówek, aż w końcu nigdzie go nie będą chcieli”. Jeśli szkoła, z której wyleciał pierwszy, była jego rejonową, będzie musiał do niej wrócić.
Wyrzucanie uczniów nie jest jednak dobrze widziane. W szkołach panuje niż demograficzny, dyrektorzy obniżają poziom edukacyjny, żeby zgarnąć jak największą liczbę uczniów. Żeby dostać się do liceum, w którym uczy biolog
Przemysław, na egzaminie gimnazjalnym wystarczy przekroczyć próg 50 punktów. Do najbardziej prestiżowego liceum w Gdańsku próg wynosi 150 punktów. Biolog: – Tak naprawdę, żeby móc normalnie pracować, próg u nas powinien wynieść 100 punktów. Ale musimy brać każdego, bo inaczej polecimy na bruk. Problem tylko w tym, że taki uczeń z progiem 50 punktów nie jest się w stanie nauczyć niczego. Nawet jeśli chciałby. Więc, żeby nie wyjść na tępe pośmiewisko klasy, staje się agresywny, bo chociaż w tym jest najlepszy.
Zlizywał własną krew
Dorota, pedagog w jednym z warszawskich gimnazjów, które uchodzi za przyjazne dziecku, pokazuje mi wpisy nauczycieli na temat ucznia x. Pochodzą z jednego roku szkolnego.
„Dzisiaj podczas lekcji biologii X, uczeń II klasy naszego gimnazjum, wyjął z plecaka zapalniczkę i zapałki. Nie chciał ich oddać ani schować. Podpalił kartki w swoim zeszycie oraz ulotkę reklamową. Nie mając innej możliwości, zgasiłam płomień, zamykając zeszyt, przy czym oparzyłam sobie prawą dłoń”.
„X chodzi za dziewczynką ze szkoły podstawowej, nazywając ją przez całą przerwę „łajzą” <<. Nie reaguje na żadne perswazje nauczyciela i odpowiada: >> Co mi może pani zrobić? <<„.
„X całą lekcję żuł kartkę z papieru. Wychodząc na przerwę, opluł tym drzwi”.
„W czasie lekcji matematyki przedrzeźniał nauczyciela. Słuchał głośno muzyki, bryłą mokrego papieru rzucił w tablicę, na której w danej chwili pisałam. Komentował moje uwagi, używając wulgaryzmów”.
„Dziś na lekcji polskiego X w obecności nauczyciela i uczniów wyjął z kieszeni żyletkę i okaleczył swoją rękę, wielokrotnie naciskając skórę przedramienia. Potem próbował ochlapać krwią kolegów i koleżanki, zlizywał własną krew. Nie reagował na prośby i łagodną perswazję nauczyciela. Uciekł na boisko szkolne”.
Dorota: – „Nogi na stole, głośna muzyka na lekcji to była u X norma. Był nieprzewidywalny, to budziło u nauczycieli lęk. Brzydko pachniał, więc uczniowie nazywali go „Śmierdzielem”. Postanowiliśmy wspólnie popracować nad nim. Byliśmy wobec niego łagodni, ale stanowczy. Nasza wuefistka zaopiekowała się nim, pilnowała, żeby się mył, miał klapki i kąpielówki na basen. Mieliśmy dla niego serce, mieszkał w altance działkowej z wiecznie pijaną matką, która nie zamierzała współpracować z nami. Ale lekceważył wszystkich, mnie, nauczycieli, dyrektora, kuratora. Kiedy wchodziłam na lekcję i mówiłam, że będę musiała zadzwonić po policjantkę do spraw nieletnich, mówił do mnie: „Dobra, tylko włącz tryb głośnomówiący, to też posłuchamy”.
Po dwóch latach starań szkoła się poddała. X przeszedł badania psychiatryczne, okazało się, że jest inteligentnym, zdrowym chłopcem, tylko bardzo zdemoralizowanym. Sąd rodzinny nakazał umieszczenie X w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Ale to rzadkie przypadki. Przeważnie tacy uczniowie są odsyłani od wychowawcy do pedagoga, od psychologa szkolnego do dyrektora, przepycha się ich z klasy do klasy, byle jak najszybciej się ich pozbyć.
Dziwak i outsider
Nauczyciele, z którymi rozmawiam, biją się w pierś Polskich Nauczycieli, którzy nie potrafią zapanować nad agresją w szkole, ale trochę sami są temu winni.
Biolog Przemysław: – Nie jesteśmy konsekwentni ani wobec siebie, ani wobec uczniów. Niby mamy jakiś wewnątrzszkolny system, jakieś zasady postępowania z dziećmi, ale prawie nikt się do nich nie stosuje.
Wuefistka Mirosława: – Jeden z trudnych uczniów w mojej klasie niszczy wszystko, co ma pod ręką. Maże ściany, wykręca śrubki z szafek. Nie robi tego, jeśli siedzi w środkowym rzędzie z przodu. Wypisałam w dzienniku apel do wszystkich nauczycieli, żeby go tak sadzali na lekcji. Zrobiłam to przy nim, żeby wiedział, co go czeka. I co? I nic. Żaden z nauczycieli nie respektuje mojego zalecenia. Chłopiec wie, że nic mu nie grozi.
Matematyczka Agata: – Jestem wymagającym, konsekwentnym nauczycielem. Ale klasa przychodzi do mnie po lekcji u nauczyciela Y, gdzie wolno im wszystko. Więc połowę lekcji zajmuje mi zwykle ustawienie ich na właściwe tory.
Biolog Przemysław: – To ja w oczach szkoły jestem dziwakiem i outsiderem. Bo to ja nie pozwalam sobie podskoczyć. I mam przeciwko sobie uczniów, bo wymagam, ich rodziców, bo stawiam jedynki, przez co poniżam ich dzieci, i nauczycieli, bo to przeze mnie ci najgorsi zostaną na drugi rok.
Matematyczka Agata: – Prawda jest też taka, że połowa nauczycieli nie powinna iść do tego zawodu. Nie radzą sobie ze sobą, a co dopiero z uczniami. Wielu wpada w depresję albo agresję.
Choć biolog i matematyczka nie popierali działań byłego ministra edukacji Romana Giertycha, to przyznają, że za jego panowania był największy porządek w szkolnictwie.
Matematyczka Agata: – Porządki Katarzyny Hall były świetne. Nakazała na przykład indywidualizować nauczanie, inaczej mówiąc, pochylać się nad każdym uczniem z osobna. Ale to się może udać tylko w małych grupach, 10-15-osobowych klasach. Jak mam indywidualizować nauczanie w 36-osobowej klasie?
Nauczyciele, z którymi rozmawiam, biją się też w pierś Polskich Rodziców.
W szkole wuefistki Mirosławy pod koniec gimnazjum organizuje się bal. Każdego roku rodzice angażowali się w pomoc. Mirosława: – W tym roku żaden ojciec ani żadna matka nie zgłosiła się do pomocy. Nasze gimnazjum w tym roku kończy 150 uczniów. Mam wrażenie, że rodziców mało obchodzi, co się dzieje w szkole.
Agata: – Jeszcze w podstawówce chodzą, pytają, współpracują. A w gimnazjum nagle następuje cięcie. Jakby myśleli, że ich dzieci kupiły w sklepie dorosłość i odpowiedzialność.
Biologa Przemysława śmieszą rodzice, którzy pytają go, jak mają sobie poradzić z własnymi dziećmi. „Co ja mam państwu powiedzieć? – odpowiada im. – To od was oczekuję rady. Szkoła nie jest od wychowywania, tylko od wspierania”.

Czy i kiedy uczyć dzieci – jak się robi dzieci? – autor – Dominik!

PiS-owski tygodnik „Do Rzeczy” – piszący zazwyczaj od rzeczy, doniósł o najnowszych odkryciach naukowców wg których:
„młodzież opowiada się za tym aby o seksie rozmawiać z nią MOŻLIWIE PÓŹNO!”
Dlatego program szkoły podstawowej ma uczyć dzieci tego co im się w życiu przyda – czyli głównie religii, a nie spraw męsko damskich!
Tak więc wg PiS-owskich naukowców – dzieci nie chcą wiedzieć jak się robi dzieci, ani nawet o tym słyszeć..  
Chłopaki wolą to robić z dziewczynkami – bez zawracania sobie głowy – PO CO TO ROBIĄ!
Dalsza PiS-owska edukacja, bierze już pod uwagę sprawy seksu i na podstawie podręcznka „„W blasku Bożej prawdy” – uczy licealistów m.in. że:
Obrazek
„masturbacja jest większym grzechem niż bomba atomowa, a prezerwatywa nieskuteczną zbrodnią”.
„poczęcie dziecka ma miejsce pod sercem”
„prezerwatywy to prosta droga do poważnych zapaleń prącia, a poza tym są nieskuteczne”
‚kobieta, która stosuje antykoncepcję „robi ze swojej macicy śmietnik”’
„do powstania dziecka potrzebne jest małżeństwo”
Nawet takie ankiety są przeprowadzane.
Obrazek
Osobiście uważam że ten stan rzeczy jak większość WYNALAZKÓW PiS-u jest chory..
Moim zdaniem dzieci wchodzące w wiek dojrzewania powinny wiedzieć czym jest seks, jakie niesie za sobą zagrożenia (ciąża, choroby), jakie ma znaczenie w życiu (w sensie psychologiczny i emocjonalny aspekt) itp. 
Ale PiS-owi i Kościołowi wydaje się że jak się o czymś nie mówi – to tego nie ma i nie ma problemu.
A potem zdziwienie że ich 14-15 latka zaszła w ciążę, bo nikt jej nie powiedział, że tak może być.
W efekcie nawet w PiS-owskiej Polsce w 2016 r. prawie 100 tysięcy dzieci na 370 tysięcy urodzonych – urodziło się w brew zasadzie że potrzebne do tego jest małżeństwo…
Tysiące małoletnich rodziców tych dzieci, nie miało pojęcia że robienie tego bez obrączki może mieć takie skutki..
No to jak w tytule – czy i kiedy uczyć dzieci – jak się robi dzieci?