Archiwa tagu: las

Mój dzień!

Jeszcze Unia Europejska nam lasów nie zamknęła i M dziś zebrał parę, pięknych prawdziwków i kilka kani, które ja uwielbiam.

Wystarczy odrobina soli, masła i obsmażyć z dwóch stron, a smakują lepiej jak schabowy.

Prawdziwki się suszą i w domu pięknie pachnie, a odnośnie kani, to trzeba zwracać uwagę na korzonek, który posiada taką, białą obróżkę.

Dzisiaj prawie cały dzień byłam w Sejmie i zauważyłam, że oni zaczynają się bać, że te wybory przerżną z kretesem.

W pewnym momencie uciekli z sali plenarnej, która świeciła pustkami, a minister Łukasz Schreiber zwiał od pytań posłów, a to jest karalne.

Popatrzyłam sobie na tych buhajów, którzy się spaśli jak świnie i nie wiadomo, co mają większe, bo czy dupsko, czy brzuch.

Z tym strachem, to chyba jest na rzeczy, bo Magdalena Ogórek chce się dostać na listy PiS-u i pragnie się schować za immunitetem, aby być bezkarną za wszystkie, swoje draństwa.

Wszystko zależy od Kaczyńskiego i jeśli zrobi mu striptis, to może się jej uda.

Słucham, że dziadek małego Olinka poszedł w trasę w Bieszczady i na odcinku ponad 500 kilometrów zbiera pieniądze dla wnuczka, którego kocha i pragnie uzbierać na jego rehabilitację.

Gdzie jest państwo opiekuńcze, empatyczne, a no nie ma, bo taka bestia jak Korwin Mikke przychodzi do roboty, aby się wyspać i kto na tą kanalię głosował.

Żyj!

babcia

Nie miałam nigdy babci, ani dziadka, bo zmarli zanim się urodziłam i może gdyby żyli, to dostałabym takie, piękne przesłanie od ludzi doświadczonych, jak niżej:

Dopiero na starość doszłam do wniosku, że bieganie ze szmatą po domu, to nie jest najważniejsze zajęcie, bo wolę już bardziej posłuchać dobrej muzyki, obejrzeć wartościowy film, czy też zrobić udane zdjęcie.

Czasami sobie to sprzątanie odpuszczam, ale tylko czasami. 

Najbardziej dbam o czystość w kuchni, a w inne kąty zaglądam od czasu do czasu, bo nie to jest na starsze lata najważniejsze.

Trzeba żyć z całych sił i uśmiechać się do ludzi i odpuszczać sobie troski, chociaż nie jest to łatwe, kiedy Słowenia walczy z powodzią, a Haiti z pożarami i dzieje się na świecie katastrofa klimatyczna. 

Ludzie w to nie wierzą i są głupcami nie zauważając, że Planeta się gotuje.

Piękny tekst i ważny:
„Moja babcia kiedyś powiedziała:
– Nie pozwól, aby Twoje patelnie świeciły jaśniej niż Ty.
Nie traktuj sprzątania domu tak poważnie.
Życie jest za krótkie, więc baw się!
Sprzątaj kiedy trzeba, ale także znajdź czas na namalowanie obrazu lub napisanie wiersza, idź na spacer lub odwiedź przyjaciela.
Gotuj co chcesz, podlewaj rośliny…zrób sobie wolne, idź na plażę, popływaj w basenie.
Wspinaj się po górach, baw się z psem, słuchaj muzyki, czytaj książki.
Spędzaj czas z bliskimi i ciesz się życiem. Odkurz w domu, jeśli musisz, ale życie toczy się na zewnątrz.
Wiesz, że żaden dzień już nigdy nie wróci.
Więc odkurzaj, jeśli tego potrzebujesz, ale pamiętaj, że się starzejesz i wiele rzeczy, które możesz teraz zrobić, nie są tak łatwe do zrobienia na starość. A kiedy odejdziesz, ponieważ wszyscy pewnego dnia odejdziemy, to i Ty staniesz się prochem…i nikt nie będzie już pamiętał ile rachunków zapłaciłaś, czy jak czysty był Twój dom. Ale zapamiętają Twoją przyjaźń, to jaka byłaś i czego ich nauczyłaś.
———————
Roos Vangheluwe
foto Pinterest
 
M był dzisiaj na grzybach z kolegami i trochę udało mu się nazbierać. 
Najwięcej do koszyka wpadło kozaków, ale i zdrowych maślaków, oraz dwie kurki.
Kozaki trafiły na sito i suszyły się w dzień na balkonie, bo wyszło słońce i był lekki wiatr.
Wieczorem sito stanęło na kuchence gazowej i teraz pięknie pachnie w domu.
Jutro, jeśli znowu będzie słońce, będą się suszyły na balkonie, aby nie tracić gazu.
Z maślaków zrobiłam sos, który jest bardzo prosty do zrobienia:
 
– z maślaków zdjąć skórkę, oczyścić i pokroić w paski,
– w garnuszku rozpuścić masło i rzucić na nie pokrojoną w kostkę  cebulę,
– wrzucić następnie grzyby, które puszczą swój naturalny sok,
– posolić, popieprzyć i tak dusić z 10 minut, a na końcu dodać śmietanę – pycha!

Nie mów do mnie teraz!

M wczoraj pojechał z kolegą do lasu i uzbierali w jednym miejscu naprawdę sporo prawdziwków.

Część poszła na suszenie i tak mam kolejny słoik suszu, a drugą część po prostu oddaliśmy komuś, kto nie ma wcale grzybów suszonych.

Suszymy na specjalnej siatce i na małym płomieniu nad gazem.

To już ostatnia partia suszenia, bo jednak trzeba oszczędzać, gdyż takie mamy podłe czasy.

Od wczoraj słyszę od mojego M, że mam nie mówić do niego teraz – o polityce.

Tak bardzo się denerwuje tym, co oni wyprawiają, że woli więcej pracować, albo jechać do lasu.

Jak wiadomo ja muszę wiedzieć wszystko, co oni odprawiają, ale skoro M jest już uczulony, to ja po prostu siedzę w swoim pokoju i ściszam głos, by M nie drażnić.

Nie przekazuję na razie M niczego i tak właściwie sama muszę się ze wszystkim, co w polityce zmagać.

Jednak i ja mam czasem dość i uciekam w serial „Wielka woda” w reżyserii Jana Holoubka.

Serial jest genialny i tak napisał o nim Maciej Stuhr:

Maciej Stuhr na FB:

Bardzo nie lubię pisać o tym, o czym piszą wszyscy, ale tym razem muszę. Serial Wielka Woda jest produkcją pod niemal każdym względem wyjątkową, spektakularną i – idę o zakład! – ponadczasową. Czapki z głów dla tych wszystkich artystów, ale także ludzi biznesu filmowego, że udało się przekroczyć granice naszej produkcyjnej wyobraźni. Pozdrawiam wszystkich kolegów aktorów- jesteście wszyscy zachwycający! Aż strach wymieniać, bo wstyd kogoś pominąć. Reżyserzy, scenarzyści, producenci, operatorzy, no i chyba jednak muszę napisać: PRZEDE WSZYSTKIM scenografowie…! Kłaniam się Wam wszystkim w pas! Niech się ogląda w całym świecie! Duma!!!

W 1997 roku byliśmy z Mężem na wczasach w Dziwnowie i to wówczas zalało Wrocław.

Nie było wówczas smartfonów i tabletów, a więc niewiele do nas docierało, co tam się naprawdę wydarzyło.

Pamiętam tylko, że Włodzimierz Cimoszewicz wydalił z siebie, że ludzie się nie ubezpieczyli i sami byli sobie winni.

W serialu pokazane jest jak na dłoni, że polityczne decyzje były bojaźliwe i ludzie polityki temat oddalali i lekceważyli.

Naprawdę warto zapoznać się z tym serialem i poleciłam go mojej Córce, która potwierdziła, że serial jest wart obejrzenia.

Pierwszy raz od 7 lat się pogubiłam w polskiej polityce, bo tyle się dzieje, że zaczynam nie nadążać.

Kto teraz rządzi w tej partii trudno się połapać, bo jedni spadają ze stanowisk, a miernoty zostają powoływane i tak skompromitowana miernota Kuchciński będzie doradzał Premierowi – jaja jak berety, gdyż facio mieć będzie dostęp do wszystkich dokumentów.

Sam kiedyś siebie określi, że nie jest zbyt lotny – acha!

Będzie to pierwszy donosiciel do Kaczyńskiego i o to Kaczyńskiemu chodziło, że Kuchciński będzie szefem Morawieckiego.

Ziobro doprowadził do odwołania najmądrzejszego człowieka z PiS – Konrada Szymańskiego, który negocjował z Unią fundusze KPO.

Jednak ludzie mają inne zdanie:

„Magda Fitas 🇪🇺 🇺🇦💉🌈
@MagdaFitas
Nie płaczę po Konradzie Szymańskim. Uważam go za wyjątkowo obrzydliwą postać nawet na standardy PiS. Swoje kompetencję i wiedzę wykorzystał do destrukcji i manipulacji. Powieka mu nie drgnęła. Moralnie bardziej akceptuję debil”

W branży był 17 lat i doskonale się znał na traktatach podpisanych przez Lecha Kaczyńskiego.

Na jego miejsce powołano niejakiego vel Sęka – samorządowca i teraz możemy być pewni, że będzie grał na polexit i z tego ucieszy się Ziobro – ta kreatura i zbój polityczny.

Tego nierządu praktycznie już nie ma, bo dziś Morawiecki i Sasin umyli ręce jeśli chodzi o węgiel i wszystko zrzucili na samorządy – panowie w drogich garniturach polegli odnoście węgla.

I bardzo dobrze, że Kaczyński THE BEST jeździ po Polsce, bo po pobycie w Puławach doczekał się takiej laurki!

Bicz Boży Jaro Camaro#SilniRazem na TT.

Wódz znowu przemówił do narodu, tym razem w Puławach. Było – jak zwykle – śmiesznie, ale było też chamsko i nieco strasznie. Kaczyński plecie idiotyzmy, ale też grozi samorządom i szczuje na osoby LGBT. Nie, to nie zdemnciały dziadek, to bydlę polskiej polityki.

Nie wiem, co nastąpi jutro, ale wiem, że ponownie będę miała temat na bloga, bo jest strasznie i duszno!

Młodzi ludzie – obudźcie się, bo Wam ukradli kraj i demokrację!

Chce się wyć!

Człowiek, to jest najgorsza bestia na Ziemi, a jeśli jest u władzy, to bestią jest jeszcze większą, że brakuje słów, by to adekwatnie nazwać.

Pisałam już, że mamy pod oknami piękny, zielony plac, który od lat nas tutaj cieszył, bo zawsze miło widzieć go z balkonu i napawać oczy zielenią od wiosny do jesieni.

Rodzice przyjechali do tego miasta w 1963 roku i ten plac był zawsze, a ja na nim uczyłam się jeździć na rowerze, a także bawiłam się z innym dziećmi grając w różne gry i zabawy.

I przyszedł rok 2022 i komuś ten plac zapachniał pieniądzem, bo jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę.

Dotarła do mojej społeczności wiadomość, że chcą na tym zielonym kawałku – pod oknami postawić nam parking i oczywiście, że by nam ten kawałek ziemi zabetonowali, a miejsc miałoby powstać 80!

Okazuje się, że samochody są teraz ważniejsze od przyrody, ekologii i walki o klimat.

28 września odbyło się zebranie w Urzędzie Miasta i przyszli na nie zainteresowani ludzie z naszej społeczności.

Padła propozycja, że 4 wspólnoty i musiały by każda – zapłacić 99 tysięcy, aby wykupić ten teren od miasta.

Z początku ludzie się zgodzili i stanęło na tym, że teren ten wykupimy, aby dalej mieć za oknami porządny kawał ziemi z zielonym pasem.

Jednak potem ludzie wycofali się z wykupu terenu, bo żadnej wspólnoty nie będzie na to stać, kiedy szaleje inflacja i stopy procentowe idą w górę jak wściekłe.

Miasto wyceniło to miejsce na prawie 400 tysięcy, a jak wiemy od tego by były naliczane odsetki, a więc nic z tego nie wyjdzie i żadną wspólnotę nie jest na to stać.

Losy tego placu mogą więc być bardzo różne i jesteśmy w zawieszeniu i bardzo rozgoryczeni.

Przyjdzie ktoś z wielkimi pieniędzmi i może nam przed oknami postawić deweloperski budynek, że słońca nie zobaczymy, albo jakiś market – kolejny w mieście.

Ja mam tylko nadzieję, że kiedy będą wybory samorządowe, to kolejny burmistrz odpuści sobie ten teren i zachowa go jako potrzebny ludziom ten pas zieleni jako wypoczynkowy i parkowy, ale wszystko się zdarzyć może.

My jako mieszkańcy na tym terenie nie mamy nic do powiedzenia i zrobią z nami to – ile ktoś kasy wpłaci do Urzędu Miasta i tyle.

Chce mi się wyć, tak po ludzku, że przyroda dla władz się nie liczy, a tylko pieniądze.

Dzieje się chyba tak dlatego, że samorządy nie dostaną ani grosza z Unii Europejskiej i nastanie totalna bieda – wszędzie.

Udający naszego prezydenta dziś sadził drzewka w lesie otoczywszy się dziećmi oczywście.

Padał deszcz i dzieci w tym lesie marzły ubrane w peleryny.

Na Twitterze dostał czadu od ludzi, którzy ślą zdjęcia z wyrżniętych w Polsce lasów na potęgę przez PiS.

Ludzie mają swoje miejsca w lasach i jadą na grzyby, a okazuje się, że ich lasu już nie ma!

Ludzie robią zdjęcia i posyłają je na profil tego drania, który udaje obrońcę przyrody!

Piszę o tym, bo nie mogę znieść tej cholernej hipokryzji, bo co zostawią politycy kolejnym pokoleniom?

Pustynię!

Miłe i niemiłe!

Moja Córka pojechała na grzyby i udała się z M w okolice Drawna w woj. zachodniopomorskim i natrafiła na grupę żubrów i z tego wydarzenia nakręciła filmik oraz zrobiła zdjęcia.

Nie każdy ma takie szczęście, a oglądających było wielu, bo żubry były widoczne z drogi.

Zobaczcie jakie piękne lasy my tu mamy i oby nigdy PiS nam ich nie wyrżnął, bo jest do tego zdolny, a to wszyscy wiemy.

Nazbierali dwa wiaderka maślaków, bo tylko takie grzyby znaleźli.

Maślaki, to są smaczne grzyby zrobione z cebulką i śmietaną, ale także wspaniale się nadają do octu.

Jest przy tym babranina, bo trzeba zdjąć z każdego grzyba skórkę, a jest to pracochłonne.

Wstawiłam te materiały na mój fan-page i ludziom naprawdę się spodobało, bo w ciągu kilku godziny obejrzało je ponad 2 tysiące ludzi.

Cieszę się, kiedy mam na swoją stronę coś ciekawego do pokazania i odwracam ludzką uwagę na miłe tematy.

Jednak dla mnie nie wszystkie tematy są miłe, kiedy czytam, że w moim mieście zamykają porodówkę i ginekologię, bo nie ma już lekarzy i pieniędzy.

Kobiety rodzące będą transportowane do innych miejscowości, które sobie jakoś jeszcze radzą.

Tak rozłożył szpitale ten nierząd, że sami kradną po kokardy, a nam zgotowali taki los.

To jest oburzające, a będzie tego więcej, że my jako obywatele nakryjemy się nogami z bezsilności.

Aby trochę odejść od polityki tak wstrętnej jak teraz, to kliknęłam pilotem na program TVN-u pt. „Ślub od pierwszego wejrzenia” – po raz pierwszy.

Co w tym programie się wyprawia, że psycholog dopasowuje do siebie dwie osoby, a więc oczywiście kobietę i mężczyznę i oni spotykają się na ślubie dopiero.

Kompletnie się nie znają i nie wiedzą jak wyglądają, a stają przed USC i mówią sobie tak!

Przed ceremonią zaślubin oczywiście powiadamiają swoje rodziny, oraz kupują stroje ślubne i te przygotowania powodują sporo nerwów, bo nie wiadomo na kogo się trafi.

Nie śledzę ich dalszych losów, ale czasami coś tam czytam, że wielu się rozstaje, bo ten sposób założenia rodziny się nie sprawdza i się rozchodzą!

Oglądacie – śledzicie i co o tym myślicie?

Dary lasu!

Ja zawsze piszę, że mieszkam na pięknych terenach województwa zachodnio – pomorskiego.

Mamy tutaj duże lasy i wiele w okolicy jezior.

Oddaję jednak Polsce cześć, że jest ona cała piękna i każdy region ma swoje skarby.

Co martwi, to fakt, że PiS nam to wszystko zabiera i ludzie w sieci pokazują jaka drapieżna jest polityka PiS i jak bardzo oni nienawidzą przyrody i są wstanie wyrżnąć nam wszystkie lasy.

Trzeba to zatrzymać przy urnach koniecznie, bo nie zostawią po sobie ani jednego drzewa i przegonią nasze ptaki, oraz zniszczą faunę i florę – precz!

M dziś wybrał się do lasu i natrafił na zagajnik, w którym rosły przepiękne borowiki – li tylko borowiki.

Nie liczyłam, ale na oko było ich z 50, małe i duże i wszystkie zdrowe i nie wszystkie zmieściły się w kadr!

Niektóre miały kapelusze o średnicy do 30 centymetrów.

Zabraliśmy się za ich sprawianie i M je oczyścił z mchu i pasku, a ja je starannie pokroiłam.

Zawsze, bo przez całe życie kroiłam zbiory z lasu!

Poukładałam je na sitach, które mamy zawsze i wystawiłam na słońce, bo dziś mieliśmy cudną pogodę.

Kiedy słońce zaszło ustawiliśmy sita na ciepłych kaloryferach i za chwilę w domu pięknie zapachniało.

Zawsze suszyliśmy grzyby na gazie, ale zrobiliśmy remont kuchni i nie chcę jej zniszczyć suszącymi się grzybami.

Do tego dochodzi oszczędność gazu, bo czasy nie idą łatwe przecież dla nas wszystkich.

Jutro u nas znowu ma być piękna pogoda, to będą wystawione na słońce.

W domu przyjemnie pachnie borowikami i to są radosne chwile w życiu!

Jeśli będzie tak źle w Polsce, to ludzie piszą, że nie będą robili w tym roku Wigilii, bo nie będzie ich na to stać.

Ja mam zapas grzybów suszonych, a więc ugotuje się grzybową chociaż i pierogi z grzybami.

To taka mała pociecha, że zjemy kolację przy lampie naftowej, bo może być różnie.

Nie mogę zbioru pokazać na FB, bo znowu za pierdołę mam bana na 3 dni.

W Polsce już jest cenzura, a będzie tylko gorzej, bo PiS chce nam Internet ograniczyć, abyśmy nie publikowali fejków – akurat!

Drodzy po co jest ta wojna?

O co tak naprawdę chodzi Putinowi, bo czy tylko o Ukrainę, czy o jej naturalne zasoby.

W Rosji miała matka syna i musi oddać go dla Putina – posłać na śmierć!

Ja zawsze chciałam mieć córki i gdybym mieszkała w Rosji i Putin by mi zmobilizował syna, to bym z rozpaczy umarła.

W Rosji jest mobilizacja tych chłopaków i Putin wysyła swoich synów i braci na śmierć.

Podobno ma być zmobilizowanych 300 tysięcy istnień ludzkich, ale po kątach się gada, że milion i nie tylko mężczyzn, ale i kobiety.

Rosjanie wiedzą już, że są mięsem armatnim i zwiewają z Rosji gdzie się tylko da!

Nie chcą ginąć za Putina!

Rosja ma wszystko i jest wielka i Putin mógłby z niej zrobić potęgę gospodarczą, ale ten morderca nie kocha swojego narodu, tak jak Kaczyński nienawidzi Polaków.

Wszystko w imię władzy i pieniędzy, bo dla nich życie ludzkie nie jest nic warte.

Sława Ukrainie i niech zwyciężą, a u nas zaczyna się liczenie schronów i nie ma ich dla nas wszystkich w razie napaści na Polskę!

Jakich my dożyliśmy czasów, kiedy ludzie zaczynają kupować generatory, lampy naftowe i robią zapasy żywności.

Może czas umierać!

Czas grzybobrania!

Zaczął się przepiękny czas, bo czas grzybobrania.

Mój Mąż pojechał wczoraj z kolegami do lasu, w którym coś tam uzbierali, ale bez szału!

Grzybów za dużo nie było, ale było tyle, że po ususzeniu starczy na pyszną zupę grzybową.

Starsi panowie jadą razem, bo w starszym wieku muszą się już wzajemnie pilnować, bo licho nie śpi, choćby zdrowotne.

Ja już nie wybieram się do lasu, gdyż musiałabym mieć na nosie okulary, ale kiedyś byłam zdeklarowaną grzybiarką!

Jakieś 40 lat temu Mąż zakupił wojskowy samochód „Gaza-69”, który sam wyremontował i właśnie tym samochodem zabieraliśmy się rodzinnie na grzyby.

Wstawaliśmy o 5 rano i z piciem i prowiantem ruszaliśmy w drogę, a jak wiadomo taki samochód, to nie był zbyt szybki i do celu jechaliśmy nawet do 3 godziny, a potem szliśmy w las.

Kto mnie nauczył zbierać grzyby?

Mój Ojciec, który chyba nauczył mnie tylko tego jednego.

Kiedy miałam 8 lat, to pamiętam jak jechaliśmy na grzyby też wojskowym „Lublinem” i to był szok!

Była ścieżka i po lewej jej stronie rósł sobie malutki zagajnik choinek.

Weszliśmy tam i oczy nam zrobiły się jak monety – 200 prawdziwków na tak malutkim obszarze i tego nie zapomnę nigdy.

Pamiętam też inną historię, która też mi utkwiła w pamięci.

Pojechaliśmy do Głuska – Głusko (niem. Steinbusch) – osada w Polsce położona w województwie lubuskim, w powiecie strzelecko-drezdeneckim, w gminie Dobiegniew za Wikipedią!

Zostaliśmy tam zaproszeni przez kolegę Męża i tam spędziliśmy dwa tygodnie w sercu lasu!

Ten kolega był w związku z Ukrainką – starszą ode mnie i ona zaprowadziła mnie do cudnego lasu, takiego nigdy więcej nie widziałam i nie spotkałam.

Bardzo wysokie drzewa – o potężnych konarach różnego gatunku.

Słońce świeciło i ten las wyglądał zjawiskowo i był pełen magii!

Gdzie się nie obróciłam tam rosły grzyby, ale nie jednego gatunku, a wszystkich gatunków jakie znałam!

Nazbierałam wówczas dwa kosze przeróżnych grzybów, które potem suszyłam na kuchni opalanej drzewem.

Pamiętam jeszcze taką sytuację, kiedy mój śp. Teść nazbierał cały kosz grzybów i zostawił go za jakimś drzewem.

Z drugim koszem poszedł w las i zapomniał gdzie zostawił pierwszy.

Rzuciliśmy się wszyscy na poszukiwania i kosz został odnaleziony! Uf…

Nasze uzbierane grzyby suszymy na słońcu na balkonie jeśli ono jest.

Jeśli nie, to suszymy nad gazem na siatkach, które mają już jakieś 40 lat!

Lubię mieć zapas suszonych grzybów, bo dodaję je do różnych potraw jako podkręcanie smaku!

Wypad do lasu!

Ponownie wspomnienia!

Pamiętam, że jakieś 25 lat temu Mąż wypożyczył przyczepię kampingową i na dwa tygodnie pojechaliśmy do lasu w Głusku – woj. zachodniopomorskie.

Przyczepę ustawiliśmy na podwórku znajomego, który w tym lesie miał swój dom.

Pojechaliśmy na grzyby i aby wypocząć i to była taka nasza przygoda.

Sami sobie gotowaliśmy posiłki na butli gazowej, a spaliśmy w tej przyczepie właśnie.

Pamiętam, że największym zbieraczem grzybów byłam ja i wiedziałam drogą prób i błędów gdzie ich jest najwięcej.

Miałam dwa, duże kosze i skoro nastał świt – wyruszałam do lasu.

Grzyby suszyliśmy u znajomego na piecu opalanym drzewem na dużych, metalowych sitach.

Ususzonych mieliśmy ponad 2 kilogramy – pamiętam.

Grzybów było tak dużo, że je sprzedawałam w skupie.

Przyjeżdżał samochód pod sklepik spożywczy i tam te grzyby sprzedawałam i nawet nieźle zarobiłam.

Ludzie mówili, że te grzyby pojadą do Niemiec, bo podobno Niemcy wcale grzybów nie zbierają!

Całe życie swoje uwielbiałam wypady do lasu i zbieranie grzybów sprawiało mi przyjemność, a także był to wypoczynek od wszystkiego.

Dzisiaj Mąż z kolegą wybrali się w nasze stare miejsca i póki co, w lesie nie ma grzybów.

Niby jest wilgoć i jest ciepło, ale to chyba jeszcze nie ta pora!

Nazbierał parę kurek i jutro będą do jajecznicy!

Następnym razem pojadę z Mężem do lasu i choć być może nic nie nazbieram, to porobię sobie zdjęcia i pooddycham świeżym powietrzem w ramach relaksu!

Lubicie zbierać grzyby i może macie swoje sukcesy, bo na przykład nazbieraliście 100 borowików? 🙂

Ostatnie grzybobranie w tym roku!

Pisałam już o tegorocznych zbiorach grzybów i naprawdę mam ich już sporo, ale postanowiliśmy jeszcze raz jechać do lasu, by nazbierać dla Córki.

Miastowi, zapracowani, z małymi dziećmi nie zawsze mają czas pojechać do lasu, a więc w domu ponownie pachnie i zostanie im przekazane.

Do lasu, który uwielbiamy mamy 40 kilometrów w jedną stronę i w tym miejscu grzyby są zawsze w okresie grzybobrania.

Jest to  Drawieński Park Narodowy i do niego wchodzić nie wolno, ale obok jest las, gdzie można buszować!

Byliśmy w lesie w południe i ja zbierałam bliżej samochodu.

W ciągu 30 minut udało mi się zebrać całe wiaderko – wiem, wiem, że powinno się wrzucać grzyby do koszyka, ale gdzieś nasze kosze przepadły z dawnych lat i ostał się tylko jeden.

Dreptałam sobie w kółko i gdzie się nie obróciłam, to tam znajdowałam podgrzybki rosnące w grupach, a więc szybko mi to poszło!

Mąż oznajmił mi, że idzie do swojego lasu po prawdziwki, a ja cofnęłam się do samochodu, by coś zjeść i odpocząć.

W lesie praktycznie już nie było widać samochodów i grzybiarzy, bo w tym roku grzyby obrodziły i każdy się zaopatrzył do woli.

W lesie totalna cisza, słońce, nawet ptaki chyba spały, a ja zrobiłam kilka zdjęć na pamiątkę, bo w tym roku pojechaliśmy ostatni raz na grzybobranie.

Jednak nie do końca było tak pięknie, bo Mąż poszedł po te prawdziwki i dość długo nie wracał, a ja nie wzięłam telefonu.

Wystraszyłam się, że może zabłądził, a ja zostanę w tym lesie do wieczora – taką miałam wizję!

Usiadłam na wiaderku na leśnej drodze i wypatrywałam Męża, bo powinien wrócić tą samą drogą.

Trwało to chyba z godzinę, kiedy umierałam ze strachu i w końcu pojawił się z oddali – odetchnęłam!

Niby wygląda na to, że jest to ostatnie grzybobranie, ale w październiku i listopadzie jest jeszcze wysyp zielonek, które uwielbiamy szukać we mchu!

Te grzyby są smaczne w sosie z cebulką!

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, chmura, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: na zewnątrz

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, tabela, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: chmura, niebo, drzewo, trawa, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: roślina, na zewnątrz, jedzenie i przyroda

 

Poplątanie z pomieszaniem!

 

Obraz może zawierać: jedzenie

Na zdjęciu to już ostatnia partia grzybów przywiezionych przez Męża, bo co za dużo, to nie zdrowo.

W tym roku na moich terenach bardzo ładnie sypnęło grzybem i o dziwo nie ma prawie robaczywych!

Grzyby są śliczne, zdrowe, jędrne i dają w domu obłędny zapach, który chyba wszyscy lubią.

Obraz może zawierać: w budynku

A teraz drugi temat:

Trochę się już boję poruszania tematów politycznych, gdyż wszyscy możemy być prześwietleni przez obecną władzę systemem „Pegasus”.

Może oni nie tylko śledzą nasze smartfony, bo może także nasze wpisy na różnych portalach i także nasze blogi.

Zaczyna być coraz groźniej i nigdy nie wiadomo, czy nie zapukają do naszych drzwi o 6 rano, czyli strach się bać.

Może już trzeba pisać tylko o de… Maryni, aby się nie narażać systemowi za miliony złotych!

Po to zakupili ten program, aby mieć nas pod kontrolą i zakładają nam na buzie kaganiec!

Ciekawe jak się obecnie czują reporterzy, dziennikarze i inni ludzie publiczni, którzy załatwiają wiele spraw przez telefon właśnie!

Miałam nalot Policji na moje komputery i doskonale sobie zdaję sprawę z ogromnego zagrożenia i muszę wszystkich uprzedzić, aby zrozumieli wielkie niebezpieczeństwo czyhające na piszących blogi o tematyce politycznej – już to nie są żarty!

Mój blog na Onet trafił do kartoteki policyjnej i prokuratorskiej za sprawą sygnalistki z Krakowa, a komputery były przeglądane przez biegłego sześć tygodni, a więc doświadczyłam na własnej skórze, że ta władza ma instrumenty, by każdego mieć na widelcu!

Na szczęście nic nie znaleźli, a mnie się marzy, aby byli ścigani ci, którzy bezczelnie popierają tą jakże zdradziecką władzę i plują na przyzwoitych ludzi, którzy bonią resztek demokracji w Polsce!

Aby jednak nie było tak minorowo, to napiszę taką ciekawostkę.

Otóż zadzwoniłam dzisiaj do mojej rodzinnej i poprosiłam o receptę na moje stałe leki.

Zawsze to jest dla mnie stres, bo ja tak bardzo nie lubię lekarzom zaprzątać sobą im głowę!

Zostałam poinformowana, że już nie muszę prosić rodzinnej o receptą, gdyż został mi podany „Nr Recepty”, którą będę mogła załatwić w każdej aptece w Polsce – hurra – wreszcie coś budującego, co skraca kolejki do lekarza!

Jeden stres mniej!