Tak wygląda dziecko w 12 tygodniu. Piękne zdjęcie matki, która żegna swoje dziecko!
Noah miał tylko dwanaście tygodni i pięć dni, gdy umarł. Ale jego wspaniale uformowane ciałko jest niezwykle mocnym dowodem na to, że w czasie aborcji nie umiera „płód” i nie jest usuwana tkanka ciążowa, ale umiera człowiek, którego życie jest najwspanialszym cudem na świecie. To zdjęcia matki, która w ten sposób żegna swojego syna jest wspaniałym na to dowodem.
Prawda, że nie ma rączek i nóżek, bo ja ślepa nie jestem.
TPT/LifeNews.com
Kompromis aborcyjny:
Od 7 stycznia 1993 r. obowiązywała ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, czyli tak zwany kompromis aborcyjny – ograniczyła ona dostęp do zabiegów przerywania ciąży. Te były dopuszczalne w trzech przypadkach:
– gdy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety – bez ograniczeń ze względu na wiek płodu,
– gdy badania lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu – do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej,
– gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego – do 12 tygodni od początku ciąży.
https://www.termedia.pl/mz/Czy-kompromis-aborcyjny-powinien-zostac-przywrocony-,53624.html
Obserwuję media i w żadnej telewizji nie zauważyłam jakiejkolwiek edukacji dla dzieci i młodzieży i tylko został im Internet, z którego czerpią wiadomości.
W szkołach zamiast mówić o rozrodczości, to do tej pory króluje tam religia niestety.
Jeśli w domach nie mówi się o edukacji seksualnej, to skąd młodzi ludzie mają czerpać wiedzę, bo nie wszyscy wpadną na pomysł, aby iść do księgarni i zakupić ciekawą dla nich pozycję, a w bibliotekach raczej wstydzą się zapytać i wypożyczyć.
W tym kraju wciąż pokutuje temat tabu i jest tak jak za czasów socjalizmu, kiedy chłopcy wstydzili się kupić prezerwatywy.
Rodziłam pierwsze dziecko w 1976 roku i naprawdę nie mam demencji i dokładnie pamiętam jak to wówczas było.
W szkole podstawowej dorwałyśmy w trzy książkę pt. „O dziewczętach dla dziewcząt”, którą w ukryciu i z wypiekami na twarzy przeczytałyśmy w altanie na ogrodach działkowych i bałyśmy się, że ktoś nas nakryje.
Dowiedziałam się z tej książki, że w ciążę nie zajdzie się trzy dni po okresie i trzy dni przed okreserm.
Nie pamiętam, aby były tam wskazówki o antykoncepcji, czyli o tabletkach i prezerwatywie.
W szkole średniej na całą klasę, czyli 30 dziewczyn krążył jednej egzemplarz książki Wisłockiej – „Sztuka kochania”
Czytałyśmy ją pod ławką i poradnik krążył z rąk do rąk, a ja miałam pół dnia nie jego przeczytanie.
Film edukacyjny – niemiecki miał premierę w 1967 roku, a więc byłam zaledwie w 4 klasie, a potem nikt nam tego filmu nie wyświetlał, a więc miałam pecha, bo chyba faktycznie mieszkałam w buszu jak to napisała oświecona jedna.
Moje podejście do aborcji zmieniło się radykalnie, kiedy moja Córka straciła dwóch synów, którzy mieli wady i nie mieli szans na przeżycie.
Niewykształcone płuca i wiele innych wad, ale lekarze dawali nadzieję, że do porodu wszystko się wykształci.
Obaj umarli godzinę po cesarskim cięciu i tu wszystko we mnie się zmieniło, bo obaj spoczywają na cmentarzu.
Nie zaproponowano jej aborcji i teraz ona musi żyć z tą wielką traumą.
Dlatego jestem za kompromisem, aby lekarze nie bali się usuwać uszkodzonych płodów i aby nie skazywali kobiety na cierpienie.
Feministki niech dalej drą się, że chcą aborcji na życzenie, ale nie mówią, że bzykać się trzeba odpowiedzialnie, a nie z byle kim i byle gdzie.