Archiwa tagu: czytelnik

Piszemy, ale nie wiemy kto nas czyta!

Po wczorajszym wyroku pseudo „Trybunału Konstytucyjnego” w którym prym wiedzie prymityw Pawłowicz, która nie kryje, że nienawidzi Europy.

Także tego partyjnego z czasów PRL -u – obrońcy pedofila – Piotrowicza, a także kucharki Przyłębskiej – rozedrgam się!

Z tego powodu, aby złapać równowagę wyszłam z domu na zdjęcia jesieni, bo spacer pomaga i koi nerwy, zwłaszcza w tak piękną pogodę!

Był czas, że 14 milionów świadomych Polek i Polaków poszło zagłosować w referendum, aby Polska nasza stała się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej i to zrobiło moje pokolenie, a ja byłam taka dumna.

Dziś przeglądając media nie zauważyłam, aby młodzi ludzie się skrzykiwali w obronie naszej bytności w UE!

Milczą i nie wiem w jakiej ilości przyjdą na demonstrację zasugerowaną przez Donalda Tuska, ale mogę być mile zaskoczona, bo może, ale oby nie było za późno, że się zorientują, co mogą stracić.

Mogą stracić choćby z powodu wstrzymania funduszy z UE dofinasowanie do studiów!

Na Twitterze przeczytałam oto te słowa:

„Marcin Kamiński na TT.

Ludzie wyjdą tłumnie na ulicę.

Ale nie w najbliższą niedzielę.

Tylko wtedy, kiedy będzie już za późno,

wtedy kiedy faktów nie cofnie demonstracja.

Odpowiedzią będzie gaz i kule.

Tak stracimy wolność”

Moim od dzisiaj głównym logo jest poniższa grafika, bo ja chcę być w Unii Europejskiej, choćby dlatego, że mam Wnuki i chcę dla Nich normalnej, otwartej Polski, a nie „załupieżonej” z dziurami w uzębieniu tego z Żoliborza, w której się wszyscy udusimy!

Autor grafiki – Jerzy Janiszewski, twórca logo Solidarności.

Jednak jeszcze coś, bo nigdy nie wiemy, kto z ukrycia czyta nasze blogi!

Mój czyta taka jedna pisówka, która mieszka w ciemnym lesie pośród psów i kotów i tam zwariowała.

Tak, dodaję tutaj zdjęcia cukini, pomidora, choć kiełbasy raczej nie!

Traktuję takie zdjęcie jako martwą naturę i uważam takie zdjęcie jako ciekawostkę!

Pytam więc dlaczego ona uważa, że mieszkam w swoim grajdole, skoro toto mieszka w lesie i ludzi nie widzi!

Tak – nazwałam Przyłęską kucharką w swoim wpisie, bo nią jest i koniec i kropka, bo wiedzy prawniczej nie posiada, a jeśli to – po łebkach.

Możesz sobie wcinać te mule nawet z czosnkiem, który nie zabija tego wstrętnego gluta pachnącego błotem, a na szafran mnie stać, bo na wiele mnie stać!

Jak chcesz mi obrabiać dupę w miejscu, w którym nie piszę i nie mam możliwości się bronić, to jesteś zwykłą przekupą i chamicą!

Kurtyna.

„Czytam często w sieci, jak znane mi poniekąd z forów
głąby nazywają J.Przyłębską ” kucharką”.
Robią to panie nieustannie fotografujące jakieś śmieszne dania
typu kiełbacha+ cukinia+ pomidor,
bo rzecz jasna, o np. mulach z curry i z szafranem nie mają pojęcia.
Jedna z drugą nie wie, bo i skąd, jak trudno skończyć prawo na UAM,
ale z poczuciem wyższości swego nędznego żywota w swoim grajdole wyłącznie,
depczą po byłym polskim konsulu
z czasów, gdy nikomu nie śniło się o PiS.

Pycha iście zadziwiająca”

Kiedyś przyjdzie czas, że powinnaś przeprosić wszystkich obrażonych i za tolerowanie każdej afery w PiS, ale raczej na to nie liczę i zejdź ze mnie, bo ja w twój świat nie wchodzę.

Zresztą jakie to musi być przykre życie, że siedzisz cały dzień w tym getcie – Forum Seniora i napierdzielasz te swoje „mundrości!”

W basenie byłaś jak niczym Sabrina, która śpiewała – boys, boys i ten seksowny języczek – miodzio babciu Lilko i szkoda, że własne dzieci nie dały ci wnucząt, bo może byś walczyła dla nich o wolną Polskę, a tak tylko jad!

I jeszcze – nie dokazuj staruszko nie dokazuj, bo nie jest z ciebie taki cud, a botoks trzeba powtarzać!

Pa!

Marzę o napisaniu książki, ale…

Od kilku miesięcy chodzi mi po głowie szatańska myśl. Łazi i grzebie w moich zwojach mózgowych, że chciałabym napisać książkę.

Powiecie wariatka i po co jej to, ale gdzieś mnie gna wewnętrznie, ale także mam obawy, że nie zdołam nigdy tego uczynić, bo nie mam warsztatu, choć pomysł w głowie jest prawie gotowy.

Chciałabym zamknąć swoje życie na kartach powieści, czy też biografii i tu się trochę waham. Mam o czym pisać, choćby ze swojego życia, bo było ciekawe i burzliwe, ale boję się, że nie zdołam oddać słowem swoich emocji i sprawić, aby nie wyszedł z tego gniot, którego nikt nie będzie chciał wydać.

Zdaję sobie sprawę, ze swoich ułomności i braków, ale w końcu nie wszyscy piszący mają obcykany warsztat, choćby taka Danuta Wałęsa i wielu, wielu innych, którzy dyktowali swoje wspomnienia, a ktoś inny ubierał je w działy i pisał w sumie za te osoby.

Noszę w sobie wiele emocji i przemyśleń, o których nie chcę, a może nie mogę napisać na blogu. Kotłują się we mnie i wciąż proszą się o spisanie, ale ja jestem w tym temacie kobietą małej wiary w swoje umiejętności i w sumie nie wiem jak się do tego zabrać.

Mam w domu dwa komputery i mogłabym jeden wykorzystać tylko na pisanie, aby się nie rozpraszać, a drugi używać do pisania bloga, bo sprawia mi to przyjemność. Dzięki blogowi poznałam wspaniałych, wirtualnych ludzi komentujących i też piszących swoje blogi. To wspaniałe uczucie, kiedy się wie, że piszę bloga nie tylko dla siebie, a jednocześnie mogę podglądać innych i czytać, co mają do powiedzenia światu.

Czuję się spełniona, pisząc bloga, a jednak czegoś mi brak i marzy mi się rozszerzone pisanie, ale myślę, że jestem na to za słaba i emocje idą w odstawkę.

Dlatego pytam, czy warto poważnie pomyśleć o pisaniu i doskonalić swój warsztat oraz szukać w sieci porad, jak się zabrać do pisania książki.

Idzie zima i długie wieczory, a więc łatwiej będzie usiąść i popróbować, ale skłaniam się od razu do tego, że nie każdy pisać może.

Oczekuję w komentarzach jakiś porad, a może wskazówek, ale jeśli ich nie będzie, to spróbuję usiąść do stacjonarnego komputera i coś tam spróbować.

Dobrej nocy 🙂