
Kiedy dzisiaj usłyszałam w telewizji wypowiedź imigranta, że wszystkie dzieci będące obok niego umrą w lesie.
Kiedy powiedział, że las po stronie białoruskiej naszpikowany jest trupami, bo ludobójca Łukaszenko bawi się ludzkim życiem – rozpłakałam się jak dziecko – ze stresu!
Nie wiemy nic, co dzieje się tam na granicy, bo ten nierząd ukrywa wszystko przed dziennikarzami i to też jest ludobójstwo ze strony tego nierządu.
Bombardują nas kłamliwymi wiadomościami, że rzeczniczka straży granicznej jest największą kłamczuchą na te czasy.
Jeszcze to:
Prezydent @AndrzejDuda gości w Pałacu Prezydenckim Ministra Spraw Zagranicznych Turcji @MevlutCavusoglu.
Komu Polska podaje dłoń, bo mordercom, gdyż nikt z Polską nie chce już rozmawiać!
Muszę spasować, bo się wykończę, a świata nie zmienię i mogę jedynie pogodzić się, że Polska już jest reżimowa, mafijna i cwana dla swoich!
Na parę dni odsuwam się od polityki i tego brudu, bo zauważyłam, że za bardzo się przejmuję i zaczyna mnie to przerastać, gdyż jestem niepoprawną, wrażliwą starszą panią!
Opowiem teraz o innych, lżejszych tematach, bo napiszę o swoim odkryciu kulinarnym.
W zasadzie nie wierzę w żadne reklamy i nie kupuję produktów reklamowanych od lat.
Oboje z M lubimy od czasu, do czasu zjeść dobrą rybę i najbardziej lubimy dorsza smażonego tak jak schabowy, ale u nas trudno jest kupić świeżą rybę, a mrożona jest wstrętna i oszukana.
Długo poszukiwaliśmy śledzia i często trafialiśmy na moczonego w occie i nie raz się zawiedliśmy!
W końcu się udało i polecam śledzia „Lisnera” – rybackiego – krojonego.
Po prostu niebo w gębie, bo jest on tylko w oleju dobrej jakości z cebulą.
Jest pyszny, naturalny i możemy z M na kolację zjeść po kawałeczku całe opakowanie i szczerze polecam.
Inny temat:
Ostatnio Stasiu na swoim blogu opowiedział o kurierze, który po dostarczeniu paczki życzył mu – miłego dnia, a ja z innej beczki odnośnie kurierów.
Jestem emerytką, która sobie spokojnie żyje, ale ten spokój od kilku miesięcy został mi zakłócony!
Robię w naszej klatce za „paczkomat” i co jakiś czas domofonem dzwoni do mnie kurier, czy wezmę paczkę dla tego, czy tamtej i biorę, a jakże.
Niektórzy zamawiają i zapominają, a potem wyjeżdżają, a kuriera proszą telefonicznie, by podali paczkę pod numer mojego mieszkania, a ja wkładam w drzwi karteczkę, że paczka jest u mnie do odebrania i często ta paczka jest u mnie i tydzień.
Inni pracują i też te paczki przyjmuję, a kiedy dotrą do domu, to przychodzą do mnie po odbiór nawet po godzinie 20-tej!
Zadaję sobie więc pytanie, co oni by zrobili, gdybym w porze rozwożenia paczek poszła sobie na spacer ha ha.
Czasami się zastanawiam czy jestem naiwna, czy po prostu życzliwa i potrzebna mimo wszystko.
Ostatnio w podzięce wręczono mi dobrą kawę, ale nie o kawę tu chodzi przecież.
Ja się nie skarżę na swój los, bo skoro żyję, to chyba jestem potrzebna – co nie?
Okazuje się, że ludzie bardzo często kupują przez Internet i nagle przypomnieli sobie o pani Eli – ubogacając mój stonowany, spokojny byt!
Wiem, że dalej będę te paczki przyjmowała.
Dodam jeszcze, że u mnie karetki wciąż są i ratownicy medyczni pomagają chorym ludziom!
Przed chwilą karetka na sygnale pojechała do domu starszej pani, bo sąsiedzi zauważyli, że zniknęła.
Okazało się, że starsza pani umarła w samotności!
