Archiwa tagu: szkoła

Studniówka!

„Nie idę, żeby nie stać się memem”. Uczniowie rezygnują ze studniówki.

Boję się, że ktoś wyśmieje mój wygląd”, „Nie umiem tańczyć, a nie chcę znaleźć się na Tik-Toku i stać się pośmiewiskiem” – to tylko jeden komentarz maturzystów, którzy zrezygnowali z tegorocznej studniówki”

Przeczytałam to w „Wyborczej” i nie zdawałam sobie sprawy z tego, że może być aż tak źle z młodymi ludźmi.

Okazuje się, że technologia i Internet nie zawsze działa na ich korzyść, a staje się wrogiem i odbieraniem pewności siebie.

Boją się wyśmiania i napiętnowania, oraz osaczenia przez rówieśników, z którymi tyle lat siedzieli w jednej klasie i w zasadzie powinni czuć się bezpiecznie, a się nie czują.

Fakt jest taki, że ludzie młodzi nie rozstają się w telefonami i teraz wszystko się nagrywa i wszyscy robA zdjęcia, a więc wszystko jest na sprzedaż do sieci, a w sieci bywa różnie!

Jeśli się na kogoś uprą, to i zrobią z nim mema i będą mieli bekę jak to się teraz mówi.

Nie będą patrzeć, że komuś mogą zrobić okropną krzywdę i go po prostu ośmieszyć – zniszczyć mu życie.

Moja studniówka była w czasach PRL-u, bo w 1975 roku i jak ja to piszę, że kiedyś było jakoś fajniej i nie baliśmy się memów, bo nie było Internetu.

Osobiście ze swojej studniówki nie mam żadnej pamiątki w postaci zdjęcia i ubolewam, ale za to wspominam tę uroczystość z rozrzewnieniem, kiedy siedząc z innymi przy stole mieliśmy przemyconą butelkę wina.

Moja klasa, to same dziewczyny i było nas w klasie 31 sztuk.

Niektóre nie miały chłopaka, a więc towarzyszył im brat, albo kolega.

Skromnie było tak jak na powyższych zdjęciach i dziewczyny w strojach czarno – białych nie wyróżniały się, bo wszystkie byłyśmy skromnie ubrane i wydaje mi się, że to było w porządku.

Fryzura, makijaż, paznokcie, to wszystko robione było w domu, bo mama zrobiła włosy, ciocia makijaż i tak dalej.

Obecnie dziewczęta narzekają, że przygotowanie do studniówki jest bardzo drogie i wcale się nie dziwię, kiedy niektóre robią sobie doczepy i korzystają z makijażystki, a do tego musi być wypasiona kreacja, buty, a to kosztuje.

Do tego dochodzą wysokie opłaty za osobę towarzyszącą, menu, salę, orkiestrę i wszystko oscyluje w granicach tysiąca złotych, a więc nie jest mało w czasach drożyzny i inflacji.

Młodzi zaczynają się do tego buntować, że sponsorują nauczycielom imprezę i masz tu babo placek.

I znowu napiszę, że kiedyś było jakoś fajniej i fakt, że nikt z nas mema nie zrobił.

Mogliśmy rozrabiać, ale nic do sieci nie trafiło!

Reklama

Dzieci niepełnosprawne!

Zdjęcie jest mojego autorstwa i na nim pokazuję nasz piękny pod względem architektury szpital w jesiennej oprawie.

Ale ja nie o tym.

Otóż dzisiaj rozmawiałam z moją Córką, która pracuje w szkole jako psycholog dzieci z różnymi niepełnosprawnościami i nie jest to lekka robota.

Dzieci są różne, bo z różnymi ułomnościami i do każdego trzeba podchodzić indywidualnie.

Jedno jest pewne, że dzieci w tej szkole są zaoopiekowane i czują się w niej bezpiecznie.

Obserwuję Facebooka tej szkoły i widzę ile wysiłku i opieki nad tymi dzieciakami poświęca się cała grupa nauczycieli i ile wkłada w to serca.

Organizuje się dla nich wycieczki, konkursy i naukę danego zawodu i te dzieci są nagradzane za postępy, ciesząc się z każdego wyróżnienia, dyplomu, bo czują, że są widziane i doceniane.

Chodzą słuchy, że chcą w Polsce zlikwidować takie szkoły, a dzieci niepełnosprawne miałby zostać przeniesione do szkół ogólnodostępnych, gdzie uczą się dzieci zdrowe.

Co prawda Czarnek mówi, że nie mają zamiaru likwidacji szkół specjalnych, ale jak wiadomo musi być coś na rzeczy, skoro środowisko nauczycieli jest zaniepokojona, a także rodzice tych dzieci.

Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze rzecz jasna.

Jeśli do tego dojdzie, to te dzieci zostaną wykluczone i będą nękane przez dzieci zdrowe.

Wczoraj poznałam nowe określenie, a brzmi ono – bullying, co oznacza znęcanie się.

To jest takie zjawisko, że 50% uczniów poddane jest hejtowi i znęcaniu się nad nimi w przeróżny sposób.

I teraz sobie wyobraźmy, że dzieciak z ułomnościami rwie sobie włosy na oczach dzieci zdrowych.

Natychmiast wkraczają rodzice dzieci zdrowych, że sobie nie życzą i co wówczas?

Dzieci uczące się w szkołach za PRL-u nie znały tego zjawiska – tak okrutnego.

Żyliśmy w czasach bez Internetu i telefonów, a swoją agresję spaliśmy na boiskach sportowych i nie skakaliśmy sobie do oczu.

To było dzieciństwo zupełnie inne, a teraz młodzi ludzie – uczniowie sprawiają innym ból, co prowadzi do depresji i myśli samobójczych i mało kto jest w stanie tym dzieciakom pomóc, a często jest za późno.

Znęcania się nade mną doznałam tylko raz, kiedy koleżanka siedząca za mną w ławce dawała mi kuksańca za lepszy stopień i tylko to mnie spotkało w szkole podstawowej i nigdy w dalszej nauce.

Teraz dzieci są wobec siebie strasznie okrutne i nie potrafię tego zrozumieć, a co będzie, kiedy do szkół trafią dzieci ułomne – będzie jatka.

Wiem jedno, że ten nierząd nakazuje rodzić dzieci z chorobami letalnymi, a potem skazuje dzieci ułomne na samotność i ostracyzm – to są ludzie okrutni – politycy okrutni.

Tu jest artykuł o zamiarze likwidacji szkół dla dzieci niepełnosprawych:

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/szkoly-specjalne-czy-zostana-zlikwidowane-edukacja-wlaczajaca/49y1hll

Oto dzieci ze szkoły mojej Córki – wesołe, zaopiekowane:

Wakacje i drożyzna!

Moi Wikingowie 5 lat temu.

A dziś to są dzieci szkolne i kiedy to minęło.

Już są inne, duże i rezolutne, a babcia się cieszy, że wszystkie zdały do następnej klasy z czerwonym paskiem.

Oczywiście, to nie jest moja zasługa, bo rodziców, ale i tak duma mnie rozpiera.

Jeszcze trochę zostało im czasu do skończenia szkoły podstawowej, a potem się zobaczy, w którym kierunku do pójdzie w tym, jakże dziwnym kraju, gdzie Ministrem Edukacji jest dziwny człowiek!

Oby do tego czasu coś się w Polsce zaczęło zmieniać i szło to wszystko w dobrą stronę mocy!

67% Polaków już narzeka na drożyznę wszystkiego i okazuje się, że ludzie młodzi już płaczą z powodu wziętych kredytów na mieszkania.

Płacą i płaczą, bo nie mają pieniędzy, by te kredyty spłacać, które wzrosły już o 100%

Ja nigdy nie chciałam mieć dużego domu i bałam się zadłużać w banku i dobrze na tym z Mężem wyszliśmy.

Da się wychować dwoje dzieci w małym mieszkaniu, w którym dzieci mają jeden, wspólny pokój, a rodzice drugi.

Córki z nami mieszkały do 30 roku życia i dopiero odeszły wychodząc za mąż.

Powiększyła się nam wówczas przestrzeń mieszkalna i w zupełności nam to wystarcza na dzisiejsze czasy.

Czytałam opinie paniuś, że takie mieszkanie, to jest wegetacja i świadczy o biedzie.

Ludzie z blokowisk są wyśmiewani w Polsce, że to takie dziadostwo jest.

Ja kocham swoje mieszkanie i nie zamienię go na żaden domek na wsi, czy większy dom metrażowo, bo mi to nie jest potrzebne do szczęścia.

Mamy straszną drożyznę i wiem na czym siedzę i nie martwię się wzrostem cen za energię, gaz, wodę, bo te rachunki póki co, nie przerażają jeszcze.

Gdybym miała dom wolnostojący i musiałabym go ogrzewać gazem, to bym musiała wyskoczyć z butów!

Gdybym musiała kupować węgiel, który jest już strasznie drogi i do tego go nie ma, to bym musiała się chyba powiesić.

Czułam, że czasy się zmienią i nastąpi drożyzna, bo Polacy wymarzyli sobie PiS i ja śpię spokojnie, a wielu mimo 500+ gryzą pazury.

Ale i ja mogę mieć obawy, bo i u mnie mogą ceny drastycznie wzrosnąć, bo ten nierząd z niczym sobie nie radzi i będzie z miesiąca na miesiąc coraz gorzej.

Gdybym musiała sama utrzymać swoje domostwo, to bym skończyła pod mostem ze swoją emeryturą jaką mi to państwo wypłaca, choć pracowałam.

Przeczytałam, że jeśli rodzina płaci za energię 180 zł/m, to idzie podwyżka na ponad 500 i to nie są moje wymysły!

Wiecie, że już wiele ludzi starszych wieczorami siedzi przy świeczce, bo oszczędzają?

Poszło to lawinowo i tak będzie postępowało, a już ludzie średnio zamożni korzystają z darmowych jadłodajni.

Kaczyńskiemu – nierobowi to nie grozi!

On nawet nie myśli o tym, że nasze dzieci i wnuki będą musiały spłacać te długi i będzie jak po rządach Gierka – długie lata biedy!

Jednak Gierek coś po sobie zostawił, bo moja Wnusia uczy się w szkole 1000 – lecia, a Kaczyński po sobie zostawi nie zbudowane przez 7 lat – NIC!

Poszli po władzę dla pieniędzy i dziwię się, że durny Polak tego nie widzi, bo mu wmówili – praca, pokora i umiar w działaniu – gnoje!

Co się wydawało niemożliwe – stało się możliwe!

09.11.2021 Warszawa Aleja Szucha 25 Ministerstwo Edukacji i Nauki Konferencja prasowa ministra edukacji i nauki Przemyslawa Czarnka i wiceministra edukacji i nauki Dariusza Piontkowskiego w sprawie podstawy programowej przedmiotu Historia i Terazniejszosc fot. Adam Burakowski/REPORTER n/z: Przemyslaw Czarnek

Każdy, nasz dzień jest inny i każdego dnia dowiadujemy się czegoś nowego i niekoniecznie przyjemnego jak to się stało dzisiaj u mnie!

Dostałam prawie z samego rana telefon, który wbił mnie w tzw. fotel.

Córka mojej znajomej – z dawnej pracy – młodsza ode mnie z końcem grudnia 2021 roku dowiedziała się, że jej 25 letnia córka popełniła samobójstwo.

Położyła głowę na torach i zrobiła to bardzo skutecznie, bez żadnej możliwości ratowania jej życia.

Nie rzuciła się pod pociąg, a z pełną świadomością czekała na nadjeżdżający pociąg!

Jak każde dorosłe dziecko opuściła dom rodzinny i wyjechała do innego miasta i tam chyba coś się wydarzyło, że doszło do takiej tragedii.

Ponoć zostawiła list, ale został zabezpieczony przez służby, a ja nie wyobrażam sobie cierpienia jej rodziców.

Co się stało pewnie z czasem wyjdzie i można zadawać sobie pytania – co się wydarzyło, czemu, dlaczego, że nikt nic nie zauważył, że dzieje się coś tak bardzo złego, co pcha człowieka do tak radykalnego działania?

Może była nieuleczalnie chora – takie pytanie też można sobie zadać.

W małych miasteczkach takie sprawy szybko się rozchodzą i może dowiemy się -dlaczego?

Wróćmy na nasze podwórko w sferze polityki.

Minister Edukacji – Przemysław Czarnek szykuje naszym dzieciom i młodzieży istny armagedon w kwestii nauczania i działalności szkół.

Mam trójkę Wnucząt i boję się autentycznie o ich naukę w szkołach zmanipulowanych przez tego oszołoma – bogobojnego świra!

Cnoty niewieście to pikuś, bo oto nauczyciele mówią wprost, że nasze szkoły będą na podobieństwo nauczania w Korei Północnej, a nauczyciele nie przerobią podstawy programowej jak dawniej!

Będą mieli nową – bogoojczyźnianą!

Wygumkowali Lecha Wałęsę!

Będą mieli nauczanie narzucone przez kuratorów i ani słowa o seksie, zapobieganiu ciąży, budowie anatomicznej człowieka.

Kościoła będzie więcej i więcej i zacznie się ogłupianie tych naszych dzieci, które będą odstawać od młodzieży cywilizowanego świata.

Będzie zupełnie przekręcona historia i zmanipulowane wiadomości, a nauczyciel będzie musiał lawirować, aby nie narazić się kuratorom.

Terlecki dziś powiedział te słowa – grafika niżej i będą te dzieci tresować na swoje podobieństwo, choć sami są malwersantami, złodziejami i oszustami i na podobieństwo cwaniaka – Rydzyka.

Polsko dokąd zmierzasz, bo nawet w PRL-u nie było takiej obłudy i indoktrynacji.

Henryk Sawka – rysownik mniej więcej napisał tak:

„przeżyłem w życiu już wszystko, bo dobre i złe,

mógłbym właściwie już umrzeć,

ale nie umrę, bo muszę doczekać i zobaczyć

upadek tego nierządu”

Mam tak samo!

Szkoła kiedyś i dziś!

Dzisiaj mam taki wisielczy dzień – może z powodu pogody, bo leje cały dzień, że polityka mi po prostu zwisała.

Nie mam przecież na nic wpływu i na tych, na których liczyłam, też mnie zawiedli.

Weźmy wypowiedź na Campusie Sławomira Nitrasa, który sobie palnął, że katolików, trzeba „opiłować” z przywilejów.

Niby ma oczywiście rację, ale po jaka cholerę dawać paliwo reżimowej telewizji, w której jego wypowiedź została wyrwana z kontekstu i niech to szlag trafi.

Wrócił Donald Tusk i też chlapie trzy po trzy, że urodzenie dziecka, to jest udręka dla matki na 20 lat – i po co to było?

Wysłuchałam tzw. „debaty” Tuska i Trzaskowskiego i na wiele pytań zadawanych przez młodych – odpowiedzi były wymijające.

Niestety, ale jeśli opozycja nie przedstawi już swojego programu naprawczego Polski, to nie ma szans pokonania PiS-u.

Ej, dużo by pisać, ale póki, co mi się nie chce.

1 września dzieci idą do szkół i naprawdę nie wiadomo jak to będzie.

Zbliża się już czwarta fala pandemii, a Andżej dziś powiedział, że ludzie nie muszą się szczepić i nie wolno ich do tego przymuszać, a więc dał paliwo antyszczepionkowcom.

Jestem bardzo ciekawa jak szkoła będzie wyglądała w Polsce pod rządami oszołoma Czarnka i czy na dziewczynkach będą wymuszane cnoty niewieście.

Czy nauczyciele będą się bali podejmować jakieś decyzje, by nie narazić się kuratorowi i ministrowi i czy będą tracili robotę za niesubordynację wg. Czarnka – udawanego katolika!

Wszystko się tutaj może zdarzyć.

Znalazłam na YT filmik przestawiający dzieci w szkole podstawowej – nakręcony w 1971 roku!

Filmik mnie rozczulił i dokładnie go obejrzałam przez 16 minut.

Jednak jeden fragment mnie zdziwił, kiedy był sąd nad jednym z uczniów o imieniu Grzesiu.

Nauczycielka zainicjowała rozmowę z uczniami, czy Grzesiowi należy obniżyć ocenę ze sprawowania i to było takie socjalistyczne wychowanie, choć ja takowych praktyk nie pamiętam.

Kochani, to były dzieci chowane bez komputerów i telefonów, a ich bogate słownictwo mnie bardzo wzruszyło.

Sięgnęłam więc do swojego dzieciństwa i przypomniałam sobie taki fakt:

Musieliśmy uciekać z „przemocowego” domu i zamieszkaliśmy u pewnej kobiety, która miała córki w podobnym wieku do mojego.

Nie było komputerów i tak dalej, a i telewizja nie rozpieszczała.

Siadałyśmy wieczorami przy stole i gadałyśmy sobie o wszystkim i nawet o kosmosie, na który każda z nas miała swoje wyobrażenie.

Było też tak, że każda z nas siedziała wieczorami w łóżku – po kąpieli i czytałyśmy wspólnie książki i też to był temat do rozmów.

Mimo pewnej traumy wspominam tamten czas za pożyteczny i miło go wspominam.

Tak wyglądało nasze dzieciństwo i wczesna młodość, a teraz sobie wyobrażam, że wiele dzieci siedzi przed komputerami i mają znajomych, ale wirtualnych, gdyż nie zawsze rodzice tego pilnują!

Nawet, kiedy wyjdą na spacer, to nie potrafią oderwać się od tych maszynek!

Dzieciaki z tego filmiku mają już po 60-tce! 🙂

Tych lat nie odda nikt!

Wzięło mnie dzisiaj na oglądanie zdjęć i wpadło mi jedyne zdjęcie, jakie mam ze szkoły średniej.

To był rok 1975 – tuż przed maturą i wszystkie miałyśmy po 19 lat, a wiąż musiałyśmy nosić fartuszki szkolne z białym kołnierzykiem.

Jedynym dniem, kiedy mogłyśmy być ubrane na kolorowo, to był piątek.

Kończyłyśmy Liceum Ekonomiczne w Stargardzie Szczecińskim, bo teraz jest to tylko Stargard po zmianie administracyjnej.

W mojej klasie były najlepsze uczennice, wybrane z tych, które świetnie zdały egzaminy wstępne i od nas wymagało się więcej.

Maturę zdałyśmy wszystkie i tak się rozjechałyśmy po świecie!

Szkoda wielka, że nie mam więcej zdjęć, ale kiedyś jakoś nie było to w modzie, ale takie jedno zdjęcie świadczy o tym, że nie żyłyśmy w świecie komputerów i smartfonów!

Pamiętam taką sytuację, kiedy już wiele z nas w klasie maturalnej było zakochanych, to nauka poszła w odstawkę.

Pogorszyły się wszystkie statystyki, łącznie z obniżonym czytelnictwem.

Nasza wychowawczyni przyszła na lekcję wściekła i walnęła dziennikiem o biurko ogłaszając, że rezygnuje z wychowawstwa i zrobiło nam się strasznie wstyd!

Wzięłyśmy się za naukę i to procentowało na maturze!

Do matury przystąpiły dwie dziewczyny w ciąży i jaki to był skandal wówczas!

Do szkoły dzień w dzień dojeżdżałam przez 4 lata i naprawdę nie było mi lekko, ale takie to były czasy, że trzeba było wyuczyć się zawodu, by ulżyć rodzicom.

Spotkałyśmy się prawie wszystkie po 25 latach w restauracji i było tak, że wiele z nas się nie poznało, bo tak nas potraktował czas i życie oczywiście.

Potem kilka z nas zostało zaproszone do domu naszej wspaniałej wychowawczyni, gdzie wspomnień nie było końca!

Już nigdy więcej się nie spotkałyśmy, ale wspomnienia zostały w mojej głowie.

Pamiętam, że w szkole mieliśmy przedmiot – ekonomia przedsiębiorstw przemysłowych i chciałabym nawiązać do obecnych podwyżek dla polityków, które zbulwersowały niektórych Polaków i mnie także.

Po cichu sobie przyznali kasę, bo choć tych pasożytów utrzymujemy z naszych podatków, to kanaliom wciąż jest mało.

Kiedyś było tak, że jeśli ktoś uczył się na nauczyciela, lekarza, księgową i tak dalej, to pensje ludzi były ujednolicone i wszyscy zarabiali wg. tzw. „widełek” i to było sprawiedliwe.

Dokładnie tak samo było z cenami na rynku, że np. cukier, sól, kasza, mąką itp. w całej Polce kosztowały jednakowo i to też było sprawiedliwe.

Nie pamiętam, w którym roku podniesiono ceny cukru, a wówczas Polacy wyszli na ulicę, a teraz wszyscy milczymy – mimo, że mamy 5% inflację!

Co się z Polakami stało, że już nie reagujemy na żadne draństwo i dajemy się wpuszczać w maliny i pozwalamy sobą manipulować!

Oni zabierają nam Wolność i Demokrację, ale niczego nie nauczyliśmy się od Powstańców Warszawskich, bo oddajemy im wszystko podane na tacy bez szmeru i buntu!

Dla tego kraju nie ma już ratunku!

Na drugiej stronie zdjęcia są podpisy moich koleżanek ze szkoły i tylko tyle zostało z lat mojej młodości!

Jak Wy wspominacie swój czas nauki, przyjaźni, koleżeństwa z tamtych lat?

Droga do szkoły!

Może być zdjęciem przedstawiającym pociąg i kolej

Zdjęcia nie są mojego autorstwa, a znalazłam je na Facebooku!

To był 1974 rok, kiedy ktoś te zdjęcia zdobił, a mnie one zainspirowały do tej notki!

Włączyły się od razu wspomnienia, bo to była moja młodość!

Szkołę średnią zaczynałam w 1972 roku i codziennie jechałam takim pociągiem do szkoły z Choszczna do Stargardu Szczecińskiego.

Wolne wówczas wszyscy mieliśmy tylko niedziele, bo zajęcia szkolne odbywały się także w soboty!

W moim mieście było tylko Liceum Ogólnokształcące, a ja chciałam po szkole średniej zdobyć zawód, aby odciążyć matkę!

Dlatego pojechałam na wstępne egzaminy w Liceum Ekonomicznym w Stargardzie Szczecińskim.

Moja droga do szkoły nie była usłana różami, gdyż do dworca kolejowego miałam kilometr drogi na nogach, a potem prawie godzina jazdy pociągiem, kiedy następnie miałam 4 kilometry na piechotę do szkoły i tak codziennie!

Do domu ta sama droga i na miejscu byłam około godziny 17 i trzeba było siadać do odrabiania lekcji!

Był taki smutny czas, że trzeba było uciekać z domu, bo ojciec szalał, a więc droga do dworca wydłużyła mi się o następne dwa kilometry.

Nie wiem jak ja dawałam radę, choć wiadomo, że ludzie w czasie wojny mieli gorzej i też wielu dało sobie radę!

Nie pamiętam dokładnie, o której wstawałam, ale chyba o piątej rano, aby zdążyć na pociąg.

Lokomotywa dymiła i sapała, ale w sumie jechało się fajnie z rówieśnikami na drewnianych ławkach!

Często po prostu nadrabialiśmy zaległości szkolne w pociągu właśnie!

Życie później zweryfikowało nasze wykształcenie po maturze, bo nie wszyscy zdobyli pracę zgodnie z nim!

Ja także nie pracowałam w zawodzie, a gdzieś zupełnie obok i w zasadzie trzeba było zdobywać nowe umiejętności zgodne ze stanowiskiem pracy!

Do dzisiaj się zastanawiam, kiedy przyda mi się cosinus i sinus, oraz funkcje, a także równania z dwoma niewiadomymi!

Czasy się wcale nie zmieniły, bo jakże często ludzie po studiach nie mogą znaleźć pracy zgodnie z zawodem i siedzą na zmywaku w Anglii, albo pracują na kasie, lub w korporacjach!

Znajomości z pociągu się rozleciały i nie mam już z nikim kontaktu!

Pamiętam, że w tamtych czasach wielu ludzi dorosłych – codziennie jechało do pracy w Stargardzie, albo do Szczecina, bo w małym miasteczku pracy było jak na lekarstwo.

Pamiętam doskonale, że Szkoła Podstawowa bardzo dobrze przygotowała mnie do egzaminów wstępnych do szkoły średniej i byłam prymuską.

Szkoła średnia nie dała mi nic, bo do dziś nie przydała mi się ekonomia przedsiębiorstw przemysłowych, bo wszystko w Polsce ekonomicznie się pozmieniało i nastały zupełnie inne czasy – czas transformacji!

Maturę obroniłam w maju 1975 roku, a pierwszą pracę podjęłam po znajomości w Wojskowym Węźle Łączności gdzie przyjmowałam i pisałam wojskowe telegramy pod klauzulą tajne/poufne!

Praca zmianowa, ale wspominam ją bardzo mile!

Jak Wy wspominacie swoją drogę do szkoły – opiszcie!

Może być zdjęciem przedstawiającym pociąg i kolej
Może być zdjęciem przedstawiającym pociąg i kolej
Może być zdjęciem przedstawiającym pociąg i kolej

Ala ma kota, a kot ma Alę – wspomnienia!

Zdjęcie - Marek Mikołajczak - Klasa 1A 1963 - 1971 - Szkoła ...

 

Przeglądając dziś Facebooka natrafiłam na profil nazwany – „Ustka na starej fotografii”, w której mieszkałam w latach początkowych – 60 – tych.

Na profilu tym zamieszczono starą fotografię mojej szkoły podstawowej w której w 1963 roku zaczęłam swoją naukę.

Automatycznie włączyły się wspomnienia, a mam je tylko zapisane w pamięci, gdyż nie posiadam ani jednej fotografii z tamtego czasu!

Klasy wyglądały tak jak na górnym zdjęciu, które pobrałam z Google Grafika, ale mnie na tym zdjęciu nie ma!

Jedno zdjęcie, a tyle wspomnień i chyba każdy z nas w moim wieku coraz częściej wspomina, ale to nie znaczy, że czas umierać! 🙂

Miałam zaledwie 7 lat, ale wydaje mi się, że i tak sporo pamiętam z tego okresu.

Wszystkie dzieci miały mundurki granatowe i białe kołnierzyki, a pisać uczyliśmy się najpierw ołówkiem w zeszytach.

Siedziałam w ławce z kolegą o imieniu Waldek, któremu średnio szło pisanie, a więc  czasami mu pomagałam.

Nie pamiętam jednak koleżanek i kolegów, bo czas zrobił swoje, a i nie pamiętam nazwiska mojej nauczycielki.

Mama mnie budziła zawsze rano, bo zajęcia miałam od 8.00 – do 12.00, a kiedy kończyły się lekcje, to dzieci krzyczały do mnie, że przyszedł po mnie mój piesek, który wabił się „As”.

Wiedział kiedy kończę i każdego dnia wysiadywał przed szkołą, aby potem zaprowadzić mnie do domu!

Pamiętam, że kiedy uczyliśmy się pisać stalówką zamoczoną w kałamarzu, to brudziłam sobie palec atramentem i idąc do domu wystawiałam ten palec, aby ludzie wiedzieli, że jestem dumną uczennicą!

Po szkole zawsze odrabiałam najpierw zadania domowe i kiedy zdarzył mi się kleks w zeszycie, to płakałam z żalu, że muszę wyrwać kartkę z zeszytu!

Patrząc na poniższe zdjęcie przypominam sobie, że wchodziłam do szkoły pierwszym wejściem, ale i widzę na tym palcu mojego pieska, który nawet zimą na mnie czekał!

Niestety, ale któregoś dnia wpadł pod karetkę pogotowia i umarł, ale na zawsze jest w mojej pamięci jako psiak czarno – biały, niewielki, ale bardzo mądry!

Wpadł pod karetkę, która przyjechała do postrzelonego z pistoletu mojego kolegę.

Stało się nieszczęście, które pamiętam, gdyż ojciec dwóch synów zostawił pod poduszką pistolet i stało się tak, że brat postrzelił brata, bo ojciec był wojskowy i miał broń.

Na szczęście postrzał był 5 centymetrów od serca i chłopaka uratowano.

Ze strony Facebookowej dowiedziałam się, że moją staruszkę szkołę wyburzono w 2010 roku, choć był to budynek zabytkowy, ale potrzebne było miejsce pod nowy market – szkoda!

W grudniu 1963 roku mój ojciec dostał przeniesienie i wylądowałam z rodzicami w zupełnie innym miejscu, ale to już jest inna opowieść.

Ciekawa jestem, czy ktoś pamięta rozpoczęcie nauki w pierwszej klasie szkoły podstawowej i jakie są Wasze wspomnienia?

 

Zdjęcie z opisem: Właśnie wróciłem z Ustki. Tak wygląda nasza szkoła obecnie. Ach...

Zdjęcie z opisem: Ostatni dzień naszej szkoły...22.02.2010

Galeria - Klasa 1A 1963 - 1971 - Szkoła Podstawowa nr 1 W Ustce, Ustka

Podręcznik szkolny Elementarz Falski (reprint 1957) - Ceny i ...

Chce się wyć!

Znalezione obrazy dla zapytania symon hołowni

Jak to leciało?

Kaczyński grzmi na ostatniej prostej przed wyborami, że wara od polskich dzieci, bo rodzina, to mamusia, tatuś i dziecko!

Skąd ma ten model rodziny, gdy jego bratanica jest w trzecim związku i każde dziecko jest innego tatusia! Taka to jest ta pisowska hipokryzja pana posła szarego, który ma Polaków za durniów.

Kiedy dzisiaj o poranku włączyłam telewizor i usłyszałam, że ten rząd nie będzie wspierał Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, to zachciało mi się wyć – dosłownie łzy mi płynęły po policzkach, a głos mi się załamał i zabrakło mi oddechu!

Potrzebowałam czasu, aby ochłonąć!

Rozumiecie o co mi chodzi?

Otóż w Polsce rośnie zastraszająco liczba samobójstw wśród dzieciaków i ten telefon jakże często był ostatnią deską ratunkową!

Jakże często ten jedyny tatuś i mamusia tworzą domową patologię i dzieci z takich rodzin są poranione i nie mają znikąd pomocy!

Jakże często są one gnębione w szkołach przez rówieśników za wygląd, za ubiór, za intelekt i orientację seksualną!

Jakże często spada na nich hejt w sieci, z którym nie potrafią sobie poradzić i ty Kaczyński śmiesz ględzić, że wara od polskich dzieci?

To wam w tym rządzie wara od polskich dzieci, którzy zabroniliście w szkołach edukacji seksualnej, bo religia jest ważniejsza.

Młodzi ludzie więc nie mając zielonego pojęcia o seksie płodzą dzieci  w wieku 12 lat.

Wara wam od polskich dzieci, kiedy gwałcą i molestują ich księża, a z waszej strony nie ma żadnej reakcji!

Mogę przeżyć upolitycznienie sądów, prokuratury, policji itd., ale nie jestem w stanie godzić się na rezygnację z młodych ludzi, jakże często zagubionych we współczesnym świecie!

Nie macie prawa takiego, by młody człowiek, wchodzący w dorosłe życie, chorujący na depresję musiał czekać miesiącami na miejsce do psychiatry, czy też do szpitala na leczenie!

Rozwaliliście szpitale psychiatryczne, bo w nich czekają na młodych łóżka na korytarzach i nie ma w nich lekarzy i obsługi, bo na wszystko jest brak kasy!

Co zrobiliście z dziećmi każąc im się uczyć w szkołach do godziny 19, bo przecież taką zrobiliście im reformę szkolnictwa.

Takie przeciążenie młodych ludzi prowadzi do depresji i zaburzeń, ale wy wyjecie – wara od naszych dzieci!

Gdybym na swojej drodze spotkała zagorzałego pisowca, który na nich zagłosuje, to bym mu plunęła prosto pod nogi!

  • Dzwoni dziewczynka na  telefon zaufania i mówi, że ojciec ją molestuje.
  • Dzwoni i mówi, że popełni zaraz samobójstwo, bo nie może tego znieść.
  • Telefon zaufania prowadzi z nią rozmowę, aby jak najdłużej być z nią na linii,
  • a w tym samym czasie namierza się jej telefon i wysyła pod adres karetkę i policję w celu zapobieżenia nieszczęściu i w  wielu przypadkach to się udaje!

I znowu trzeba będzie robić społeczną zbiórkę na funkcjonowanie Telefonu Zaufania o czym pisze Szymon Hołownia!

Wpis Hołowni o obecnej sytuacji w Polsce hitem internetu!

Szymon Hołownia znany jest z akcji charytatywnych, które prowadzi m.in. na swoim facebookowym profilu. Tym razem zorganizował zbiórkę pt. „Rząd nie dał na telefon ratujący nasze dzieci, więc zbierzemy sami”. Nie zabrakło z jego strony mocnych słów pod adresem obecnego rządu. Dlaczego zbieram pieniądze – pyta Facebook? Zbieram, bo trafia mnie szlag. Wspaniała fundacja prowadząca wspaniałą rzecz – telefon zaufania dla dzieci i młodzieży (116 111), działający 7 dni w tygodniu (od 12.00 do 2.00), na który codziennie dzwoni średnio prawie dwadzieścia dzieciaków chcących popełnić samobójstwo (i mnóstwo innych mających problemy z samooceną, akceptacją, agresją w grupie, z rodziną, które – jeśli się nie dodzwonią, nie znajdą pomocy, mogą też pójść w stronę samobójstwa). Ten numer uratował życie setkom z nich (w ciągu dekady – 1538 interwencji w rodzaju: na miejsce jedzie policja i karetka a psycholog z telefonu trzyma dziecko na linii). – zaczął popularny dziennikarz. 

Otóż na ten telefon po raz kolejny nie znalazły się pieniądze w budżecie rządu (a konkretnie MEN). Wniosek konkursowy fundacji został odrzucony, bo zabrakło mu 2,75 pkt, a uzasadnienia są po prostu idiotyczne. I to się dzieje w Polsce, która jest na drugim miejscu w Europie gdy idzie o liczbę samobójstw dzieci. I w której psychiatryczna opieka dzieci i młodzieży na skutek zaniedbań państwa zaraz przestanie istnieć. Na durne grające ławeczki, na wożenie się samolotami do Rzeszowa, objazdowy teatr Poety po kraju, dotacje na kolejne toruńskie deale, i propagandowe kampanie – to mają. Na to, by wesprzeć absolutnie każdego, kto chce (i umie) zrobić cokolwiek, żeby najsłabsi spośród nas – dzieci, nie wytrzymujące tempa, jakie narzuca dziś świat nas, dorosłych – środków brak. – kontynuuje Hołownia.

Dla mnie sprawa jest prosta: wspólnota jest tak silna, jak najsłabszy we wspólnocie. I jeśli państwo, które podobno teraz ma mnóstwo pieniędzy, bo pokonało mafie VAT-owskie i w ogóle jest okres dobrobytu i esktazy, a nie ma na najsłabsze dzieci, to ja bardzo chętnie to państwo wyręczę, bo – z całym szacunkiem – ale wyobrażam sobie Polską politykę bez tych, którzy dziś puchną od władzy, nie wyobrażam zaś sobie Polski bez żadnego z tych dzieciaków, które nie będą mogły się jutro dodzwonić na ten telefon, a pojutrze ich już z nami nie będzie.

Dość jęczenia. Zmieńmy dziś ten chory kraj stawiając rzeczy, które stoją na głowie, znów na nogi. Pokażmy, że możemy. I zacznijmy od tego właśnie. Od naszych dzieciaków. Kto do mnie dołączy? – zakończył.

Źródło: Facebook.com Szymon Hołownia

Znalezione obrazy dla zapytania telefon zaufania

Kościół wkracza z buciorami w polską rodzinę!

Ludzie starsi pamiętają jak to było z religią w szkole za czasów PRL-u.

Pamiętam, że w szkole podstawowej religia odbywała się w salkach katechetycznych, a nie w klasach szkoły.

Pamiętam, że  dziewczynki i chłopcy chodzili do tych salek, kiedy ja nie uczona w domu rodzinnym modłów i takich tam – wolałam spędzać wolny czas na zajęciach pozalekcyjnych i różnych dodatkowych!

Wolałam uprawiać sport na boisku i śpiewać w zespole muzycznym, a także w szkolnym chórze!

Pamiętam, że sobie wyobrażałam Pana Boga jako najmądrzejszego staruszka na Ziemi, od którego tak wiele zależy.

Jednak nigdy nie potrafiłam sobie wytłumaczyć dlaczego pozwolił na II Wojnę Światową, w której jeden psychopata zabił miliony ludzi różnych narodowości?

Dlaczego nadal pozwala na to, że jedni umierają z głodu, a inni opływają w dobrobyt do granic możliwości!

W tamtych czasach nigdy, ale to nigdy nie byłam dyskryminowana za to, że jestem dzieckiem niewierzącym.

Nikt  z nauczycieli mnie nie upomniał w szkole podstawowej i średniej – dlaczego się nie modlę i dlaczego nie chodzę do kościoła!

Dopiero w dorosłym życiu kilka razy zdarzyło mi się, że ktoś mi zasugerował, że powinnam iść do kościoła, aby naprawić swoje relacje z Bogiem i on z pewnością mi pomoże w różnych moich niepowodzeniach życiowych!

Wiele razy w swoim życiu próbowałam uwierzyć z Boga, Kościół i w Księdza, ale zawsze się zawodziłam, bo gdzieś tam mi zgrzytało, kiedy ksiądz okazał się kłamcą i pedofilem!

Czytanie Biblii mnie okropnie nudziło, bo jest napisana takim językiem jakby piszący byli po zapaleniu zioła i tak się im plotło trzy po trzy!

Nigdy nie lubiłam czytać bajek i taką bajką jest dla mnie  Biblia!

I tu spytam jak można wierzyć z kościół skoro taki Rydzyk doi bez opamiętania kasę od staruszków i okrada ich z ostatnich pieniędzy pod przykrywą, że jest księdzem!

Jak można wierzyć w dobroć kościoła, kiedy syn Beaty Szydło po święceniach zapładnia kobietę i będzie miał z nią dziecko – co za obłuda!

Z pewnością wielu się narażę, ale wolę być dobrym, przyzwoitym człowiekiem niż wątpiącym katolikiem!

A tymczasem czasy się zmieniły i katolicyzm wkroczył do szkół z impetem, a  PiS razem z kościołem dyktuje narodowi od najmłodszych lat, że chce wiedzieć wszystko o polskiej rodzinie – zgroza!

Kościół wchodzi z buciorami w życie Polaków i chce o nich wiedzieć wszystko, bo czytamy!

MEN chce wiedzieć czy uczniowie często się modlą. Do szkół trafiły ankiety z pytaniami o sytuację rodzinną.

Nauczyciele alarmują, że dzieci i ich rodzice są pytani o sytuację rodzinną, a także o częstotliwość uczęszczania na nabożeństwa lub przynależność do oazy. Według badań zleconych przez MEN religia pomaga przezwyciężać pokusy związane m.in. z piciem alkoholu i przemocą.

Nauczyciele z niektórych szkół z województwa lubuskiego do dziś mają czas na przeprowadzenie ankiety wśród uczniów i ich rodziców. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie charakter pytań, na które trzeba odpowiedzieć. Zagadnienia dotyczą sytuacji rodzinnej i materialnej, ale są także pytania związane z wiarą i częstotliwością uczestnictwa w nabożeństwach. Całą sprawą jest oburzony Związek Nauczycielstwa Polskiego, który domaga się od resortu edukacji wyjaśnień.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/1430165,ankiety-w-szkolach-religia-sytuacja-rodzinna.html?fbclid=IwAR0mXlfNpAMFcP8ig7lS2sbDv2F5nI8lUrqeXDhUQgVOlor4MFap8q3iFMw

Obraz może zawierać: tekst