Archiwa miesięczne: Sierpień 2015

Jutro jest moje, wielkie święto – list do wnusi

Kochana moja wnusiu!  Wnusiu pierworodna i długo wyczekiwana. Urodziłaś się w Sylwestra prawie 7 lat temu. Kiedy się dowiedzieliśmy, że przyszłaś na świat, to rozświetliło się sylwestrowe niebo, bo taka radość w nas wstąpiła.

Czas leci i z pewnością nie zdajesz sobie z tego jeszcze sprawy, bo jesteś jeszcze za malutka, by rozumieć upływający czas i masz do tego prawo skarbie.

Jutro – 1 września przekroczysz pierwszy raz progi szkoły i zostaniesz zapisana jako uczennica. Już nie będziesz jakimś tam przedszkolakiem, a będziesz ważną osobą w szkole, bo wszyscy uczniowie są ważni i tego też pewnie nie rozumiesz, ale za parę lat zrozumiesz, że szkoła jest bardzo ważna w życiu każdego człowieka na ziemi. W szkole kształtuje się człowiek poprzez naukę różnych przedmiotów i ta szkoła wypuszcza wszystkich w dorosłe życie.

Twoja Babcia Ela wciąż pamięta moment, kiedy poszła do pierwszej klasy. Twoja Babcia się bardzo bała, ponieważ nigdy nie chodziła do przedszkola tak jak TY, a więc nie wiedziała jak się jej uda za klimatyzować w klasie z innymi, zupełnie nieznanymi jej dziećmi. Miała po prostu pietra, ale nie było tak bardzo źle i poszło jej dobrze. Potem w pół roku rodzice się przeprowadzili i ponownie Twoja Babcia poszła w innym mieście, do innej klasy i innych dzieci, ale i tam sobie jakoś poradziła.

Ty skarbie mój jesteś dzieckiem przedszkolnym, a więc starym wiarusem i Babcia sądzi, że sobie poradzisz doskonale w nowej dla Ciebie sytuacji. Jestem tego pewna moja kochana, mądra wnusiu.

Babcia wie, że umiesz już płynnie czytać i liczyć, a więc niczego się nie bój i pamiętaj, że od jutra Twoja szkoła będzie dla Ciebie drugim domem prawie. Pani nauczycielka przez wiele godzin będzie zastępowała Ci rodziców, bo tak to już kochanie jest, że większość dnia będziesz spędzała w szkole.

Pamiętaj, że w chwili jakiegoś zwątpienia, czy kłopotów zawsze się zwracaj do swoich kochanych rodziców, bo masz ich najbardziej wyjątkowych pod słońcem. Zawsze możesz się zwrócić do swojej Pani Nauczycielki i ona też zawsze Ci pomoże. Nie bój się swojej Pani, bo ona jest po to w szkole, aby Ci pomóc i w razie czego obronić.

Bądź zawsze sobą. Bądź mądrą i uczynną dziewczynką, a zawsze to zostanie dostrzeżone i nie pytaj swojej Mamy, czy jesteś wystarczająco ładna, bo wiem, że masz taki już dylemat. Jesteś śliczna i kochana przez rodziców, brata i dziadków, a więc kochamy Cię wszyscy i wiemy, że sobie świetnie poradzisz i pokochasz swoją szkołę, tak jak pokochałaś swoje przedszkole, z którym rozstawałaś się ze łzami.

Pewnie rodzice kupią Ci telefon komórkowy, bo takie teraz mamy czasy, że dzieci po prostu mają telefony, a więc pamiętaj, że zawsze możesz zadzwonić do Babci i Babcia zawsze Cię wysłucha i coś tam poradzi.

Pamiętaj, że jutrzejszy dzień jest dla Babci wielkim świętem, a więc kochana – głowa do góry i przemy do przodu.

Trzymaj się moja perełko.

I jeszcze dla Ciebie skarbie piosenka:

„W imię ojca” – moje kino

Film pt. „W imię ojca”, to jest kino tylko dla ludzi odważnych i skłonnych zmierzyć się z niesamowitą niesprawiedliwością panującą wciąż na tym świecie.

Film, który wbija w fotel od pierwszych kadrów, a końcówka filmu każdego twardziela skłoni do łez, a jeszcze bardziej się płacze, kiedy się wie, że film jest oparty na autentycznych wydarzeniach.

Nie chce się wierzyć, że w latach siedemdziesiątych w Belfaście opanowanym przez IRA, młody i beztroski chłopak, drobny złodziejaszek i imprezowicz będzie posądzony o wstąpienie do tej organizacji, co powoduje, że ojciec wysyła go do Anglii, aby się w końcu ustatkował.

W Anglii ten chłopak i jego przyjaciel, oraz dalsza rodzina zostają posądzeni przez policję o serię zamachów, w którym giną ludzie.

Całkiem niewinni przez brutalne przesłuchania, aby policja uśpiła opinię publiczną i miała wyniki, zostają osadzeni w więzieniu do momentu, kiedy zdolna adwokat zaczyna w sprawie grzebać.

Okazało się, że siedzieli w więzieniu 15 długich lat za to, że nie mieli nic wspólnego z zamachami.

Film jest rewelacyjny, z kopem i po prostu stanowi arcydzieło i majstersztyk w produkcji kina. Polecam szczególnie tym, którzy interesują się losami ludzi niesłusznie uwięzionych, a potem zrehabilitowanych. Film jak napisałam wbija w fotel podczas, którego się czeka z niecierpliwością – co dalej!

Czy katolik, to zawsze dobry człowiek?

 

Młoda kobieta wyszła za maż z wielkiej miłości i choć na początku mieli mieszkać z teściami, to ją to nie przeraziło. Jej usposobienie było ugodowe i mała w sobie ogromy szacunek do ludzi starszych i zgodziła się na takie warunki.

Urodziło się dziecko, ale jej mąż przywiązany do domu rodzinnego i rodziców nie myślał, aby szukać z czasem innego mieszkania, by odseparować się od rodziców. Było mu w domu rodzinnym bardzo dobrze i nie zauważył kiedy:

Kiedy teściowa zaczęła się znęcać nad jego żoną i za wszystko ją krytykowała. Kobieta nie mogła w tym domu o niczym zadecydować, aby się nie narazić swojej teściowej. Korzystała z za dużo z gazu i wody i wymawiała jej marnotrawstwo. Miała wciąż uwagi, co do wychowania dziecka i kobieta była pod ciągłym obstrzałem i czuła się obserwowana na każdym kroku.

Kiedy tylko poskarżyła się mężowi, że ją męczy taka sytuacja, ten bagatelizował jej skargi i radził jej nie przejmować się, bo matka to starszy już człowiek i tego się nie zmieni.

Jednak ataki były coraz bardziej dotkliwe i kobieta zaczęła wpadać w depresję, gdyż mimo, że kochała męża, to atmosfera ją kompletnie przytłaczała.

Wciąż miała wrażenie, że robi za mało, że pomaga za mało i doszło do tego, że przed pracą myła okna i zmieniała firany, albo sprzątała i myła wszystkie podłogi, aby tylko teściowa miała czarno na białym, że się stara.

Każdego lata i jesieni, kiedy trzeba było robić przetwory, kobieta siedziała w słoikach i to wszystko przerabiała, bo teściowej już brakowało sił.

Kobieta pracowała, wychowywała dziecko, bo mąż pracował na kilka etatów i nie raz z telefonem przy uchu załatwiała sprawy służbowe – między myciem podłogi mopem.

Starała się jak jasna cholera, aby tylko teściowej dochodzić, ale nie dogodziła jej nigdy i tak minęło jej osiem lat w tym domu, gdzie nie czuła się kompletnie szczęśliwa, a jej mąż wciąż bagatelizował jej problem.

Nie mogła wyjść do kosmetyczki, czy do fryzjera, bo zawsze teściowa jej wypominała, że jest złą i wyrodną matką, bo zostawia jej na godzinę dziecko pod opieką. Nie mogła przeczytać ani jednej strony książki, czy gazety, ani wypić swobodnie kawy, bo słyszała, że zaniedbuje swoje dziecko i zajmuje się pierdołami.

Wciąż słyszała, że jest złą matką i na matkę się nie nadaje i jest kompletnie do niczego.

Kobieta raz nagrała kłótnię z teściową na dyktafon i puściła to swojemu mężowi, ale on starym sposobem twierdził, że starszej pani należy odpuścić i przestać się przejmować.

Nie wytrzymała i wynajęła sobie małą kawalerkę i wyprowadziła się od męża i toksycznej teściowej.

Po mieście poszła fama, że od szanowanego urzędnika wyprowadziła się żona i był to wielki skandal, bo niby jak to?

Zrozumiał swój błąd i wyprowadził się od rodziców, kupując dom bardzo blisko swojej matki i codziennie ją dogląda, a kobieta w końcu ma swój kąt, gdzie nikt nie mówi  jej jak ma żyć!

Jednak w sercu nosi żal do męża, że zmusił ją do współżycia pod jednym dachem z toksyczną teściową, którą każdej niedzieli zawozi  do kościoła i przywozi!

„Belle” – moje kino

Dzień dobry.

Piękna niedziela, upalna niedziela. 🙂 Pewnie macie zaplanowane coś na dzisiejszy dzień i nie siedzicie przed komputerem, ale gdybyście jednak siedzieli, to polecam piękny, kostiumowy film pt. „Belle”

Film jest na faktach i taka historia faktycznie się zdarzyła, a więc tym bardziej zachęcam do obejrzenia i poznania losów Belle, która była wśród angielskiej arystokracji prawie potępiona z powodu swojego koloru skóry. Belle była Mulatką i trafiła na dwór, gdyż jej ojciec – oficer angielskiej floty miał romans z niewolnicą.

To była XVIII wiek, kiedy to Anglię budowali właśnie niewolnicy i z tego powodu rozgorzała wielka dyskusja kiedy wyszło na jaw, że na pewnym statku dokonano na niewolnikach okrutnego mordu i wyrzucono wielu za burtę za cenę wielkich odszkodowań,

Anglia podzieliła się w tej sprawie i Belle również zainteresowała się tym niecnym procederem jako obrończyni wszystkich niewolników. Belle była bardzo postępowa i mądra, a z jej zdaniem liczył się główny sędzia Anglii, który za jej przyczyną ogłosił wyrok, że niewolnicy zostali faktycznie bestialsko zamordowani, co było przyczynkiem do zmiany polityki związanej z niewolnictwem.

Polecam ten film, bo jest w nim świetna gra aktorów, a także ciekawy temat i warto zapoznać się z mentalnością i polityką w dawnej Anglii.

Polecam.

 

Czy jest w sejmie lekarz – psychiatra?

Każdy bloger, czy też ktoś, kto pisze swoje teksty na książkę, na portalach społecznościowych, albo w końcu do szuflady stara się pisać w miarę poprawnie. Stara się, aby tekst nie zawierał błędów ortograficznych, gramatycznych i stylistycznych.

Jeśli się trafi, to się trafi, bo jesteśmy tylko ludźmi i może to wynikać z niewiedzy, pomyłki, albo też zwykłej literówki, bo teraz więcej piszemy wszak na klawiaturze. Nie zawsze wyłapiemy swój błąd i to się po prostu zdarza i już.

Jest jednak taka kwestia, że jeśli nam się zdarzy postawić byka na klawiaturze, to jeśli ktoś nam zwróci uwagę, to z pokorą się do błędu przyznajemy. Poprawiamy i co najważniejsze – kodujemy w głowie i zaklepujemy, aby na przyszłość ustrzec się takiej gafy.

Pamiętam swoje przejście do innej szkoły, w innym mieście, a była to pierwsza klasa. Od razu trafiłam na dyktando i narobiłam tyle błędów, że moja kartka była cała czerwona. Nauka w początkowej klasie była w tyle, a więc miałam po prostu braki. Zawstydziłam się i to pamiętam jak dzisiaj. Obiecałam sobie, że będę się starała nie robić błędów i to było moje dziecięce postanowienie.

Oczywiście, że nie raz się złapię na byku, choć Google podkreśla.

Dzieci teraz więcej  piszą na klawiaturach komputerów, albo telefonów i uważam to za zły kierunek, bo już mało kto potrafi pisać pięknie i ładnym charakterem pisma, tak jak to dawniej bywało przy pisaniu ksiąg ręcznie.

Ale kochani do rzeczy. Otóż posłanka Krystyna Pawłowicz napisała w sieci wziąść, zamiast wziąć i kiedy Internauci wychwycili błąd, to posłanka Pawłowicz pochodząca z rodziny szlacheckiej jak zwykle przystąpiła do ataku i jak to w jej stylu, napisała taki oto tekst.

Oryginał:

 

Takiego niechlujstwa już dawno nie czytałam w sieci. Proszę zwrócić uwagę na przecinki, na spacje i zdania bez składu i ładu. Nie chce mi się wierzyć, że pisała to na trzeźwo,  bo przecież jest profesorem czegoś tam. Jestem zniesmaczona, że w moim kraju ta pani jest na liście wyborczej. Jestem zniesmaczona ogólnie tą panią, która w sejmie podczas obrad konsumowała jakąś tam sałatkę na oczach innych posłów i telewidzów. Jestem zniesmaczona, że tacy ludzie za chwilę będą dzierżyć władzę w Polsce.

Czytam wiele tekstów na Facebooku, bo czytam pięknie posługującego się mową ojczystą – Jacka Pałasińskiego, którego teksty są dopracowane i logiczne i bez awantur politycznych. Czytam Krystynę Jandę i czytam Palikota, ale w ich tekstach jest tekst, a nie mowa trawa, aby tylko komuś dowalić i to jeszcze z błędami w języku polskim.

Taka jest mentalność Pis-u, że nie potrafią się przyznać do błędów i idą w zaparte, a mnie się to nie widzi i nie podoba. Nie szanuję takich ludzi, a Krystyna Pawłowicz jest nieukiem, a nie żadną posłanką i szlachcianką!

„Wyspa skazańców” – moje kino

Jeśli ktoś lubi oglądać filmy na faktach, to proponuję obejrzeć film pt. „Wyspa skazańców. 

Akcja filmu rozgrywa się na norweskiej wyspie Bastøy, na której istniał obiekt poprawczy w latach 1900 – 1953.

Przywożono tam młodych chłopców i osadzano za najdrobniejsze przewinienia i próbowano ich resocjalizować.

Jednak odbywało się to poprzez poniżane i wykorzystywanie seksualne, oraz pracę ponad siły dla tych chłopców.

Nie raz chłopcy dokonywali próby ucieczki, ale ze wszystkich stron otaczało ich morze, a więc nikomu się  nie udało zbiec, oprócz jednego, który wymsknął się kiedy morze zamarzło. Reszta uciekinierów po buncie w zakładzie została zmuszona do powrotu przez policję i wojsko. Pojmani wrócili do dawnego trybu życia i surowego traktowania.

Film jest bardzo mocny i dlatego polecam tylko tym, o twardych nerwach. Jednak warto obejrzeć, to bardzo dobre kino.

Wyraziła zgodę na zdrady!

Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia i od razu wiedziała, że jeśli i jemu zaiskrzy, to będą ze sobą do końca swoich dni.

Zaiskrzyło i zaczęli konsumować pierwsze randki, ale dopiero po czterech latach znajomości. Zaszła w ciążę, a więc trzeba było planować ślub, choć oboje byli bardzo młodzi, a na ten ślub musiał zgodę wyrazić sąd na jedynej sprawie.

Urodziło się dziecko, a on pojechał służyć Polsce, kiedy ona pracowała i wychowywała ich śliczne dziecko.

Kiedy wrócił na stałe już do domu musieli się nauczyć ze sobą żyć, bo nie mieli takiej okazji z powodu tej służby w wojsku.

Poszedł do pracy na milicjanta, po zdanym kursie i zaczął pracować w drogówce. Wiadomo, praca zmianowa, a więc chodził pracować też na nocne zmiany, kiedy ona spała obok ich dziecka i pilnowała, by dziecku nic złego się nie stało, bo taka była zapobiegliwa z niej matka.

Po dwóch latach ponownie zaszła w ciążę i kiedy już był termin porodu, dowiedziała się od osoby życzliwej, że inna kobieta również jest z nim w ciąży i w końcu spotkały się w tym samym czasie na porodówce i razem rodziły. Obie urodziły dziewczynki i te dziewczynki były podobne do niego.

Nie chciało się jej żyć, ale błagał o przebaczenie i zaręczał, że tamto jest dla niego nie ważne, bo kocha tylko ją i ich dzieci. Nie do końca uwierzyła, ale nie miała wyboru, bo w końcu dzieci muszą mieć ojca. Płacił tamtej alimenty i sprawa jako tako przycichła.

Dzieci rosły i co trochę do niej docierały wiadomości, że pan policjant znowu ma jakąś na boku i wszystko zaczynało się od nowa.

Jej łzy i jego przysięgi, że to tylko są złośliwe pomówienia i stał się kozłem ofiarnym. Nie sprawdzała go. Nie chodziła za nim, ale już wiedziała, że plotki znikąd się nie biorą, a ona jest żoną faceta, który jest psem na baby.

Kiedy minęło im 30 lat pożycia małżeńskiego, to na taką okrągłą rocznicę przygotowała tort ze świeczkami i szampana i postarała się o miły wieczór dla dwojga. Ugotowała pyszną, gorącą kolację i kiedy zjedli, wymknęła się, by założyć seksowną bieliznę, a potem odtańczyła mu seksowy taniec i tak wylądowali w łóżku.

Seks między nimi zawsze był udany, a więc tym bardziej nie wiedziała czego on szuka w łóżku z innymi kobietami. Po seksie doszło między nimi do rozmowy i ona mu oświadczyła, że zgadza się na jego zdrady, ale on musi się zgodzić i na jej.

Zawarli więc układ, że w razie zdrady, żadne z nich nie będzie miało pretensji i przybili sobie piątkę na taki układ.

Jakże często teraz bywa, że kiedy ona mu szykuje obiad, to on bierze kąpiel, perfumuje się, ubiera elegancko i wybywa na kilka godzin z domu. Pomaga mu nawet wyprostować krawat.  Ona wie, że idzie się pukać, czy jak to mówią bzykać i nawet wie z kim, a jednak ją to już nie rusza.

Sama go nie zdradza, ale godzi się na jego wyjścia, a w domu jest spokój, bo ona mu niczego nie wymawia, a i dzieci o niczym nie wiedzą.

Przestała płakać i przestała przeżywać, bo wilk jest syty i owca cała, a od czasu do czasu on zaspokaja i ją!

W czterdziestą rocznicę ich ślubu poszła i wykupiła dwa miejsca na cmentarzu obok siebie, aby kiedyś zostali złożeni blisko, a wówczas już nie będzie miał możliwości jej zdradzać – no chyba, że w tamtym świecie, wszystko zacznie się od nowa!

„Zakonnica” – moje kino

Mamy koniec XVIII wieku. Młoda dziewczyna zostaje siłą zmuszona do pobytu w klasztorze. Rodzice nie mieli na jej posag, a do tego była z nieprawego łoża. Była niewygodna i nie znała swojego ojca, który ponoć był bardzo majętny.

Zaczynam opowiadać film pt. „Zakonnica” zrealizowany w 2013 roku. 

Dziewczyna trafiła do klasztoru wbrew sobie i na ślubach wyjawiła, że jej droga nie powinna nigdy iść w kierunku Boga i jest w klasztorze z przymusu.

Za to spotkała ją wielka kara ze strony Matki Przełożonej, łącznie z biciem, ostracyzmem i zmuszaniem do ciężkiej pracy.

Dziewczyna robi wszystko, aby wydostać się z klasztoru i przejść do stanu świeckiego, co jej się udaje w końcu, a kto jej pomógł, to tego nie zdradzę. 🙂

Film jest bardzo dobrze zrobiony – z klimatem i opatrzony pięknymi zdjęciami, a więc z całą odpowiedzialnością go polecam.

Uśpiona miłość

Dwie dziewczynki mieszkały blisko siebie w malutkiej wiosce. Dwie dziewczynki prawie się nie rozstawały i wciąż były blisko siebie i nazwijmy je Kazia i Frania, bo takie imiona kiedyś nadawano dziewczynkom.

Bawiły się razem, kąpały w pobliskim jeziorze latem i wchodziły na te same drzewa, a także śmiały się z tego samego. Były tak bardzo do siebie podobne, że nawet ich rodzice się dziwili, że mimo, iż nie były siostrami, to tak bardzo się ze wszystkim zgadzały i były nierozłączne.

Nie dopuszczały do siebie innych dzieci, bo były szczęśliwe tylko w swoim towarzystwie i nigdy się ze sobą nie nudziły.

Kazia była trochę spokojniejsza i to Frania wiodła prym i wymyślała ciekawe zabawy, którym Frania się poddawała. Była wręcz uzależniona od Frani, ale w dobrym znaczeniu, bo nigdy Frania nie zraniła Kazi swoim szalonym pomysłem.

Siedziały w szkole obok siebie i razem odrabiały zadania szkolne, a i często razem nocowały za przyzwoleniem rodziców.

Płynęły lata i życie dla każdej z nich napisało swój scenariusz. Kazia została na wiosce, by pomagać rodzicom w gospodarstwie i została wydana za mąż, za chłopca, którego interesowała gospodarka. Frania natomiast wyrwała się ze wsi i pojechała do większego miasta po nauki. Uczyła się gry na instrumencie, bo miała do tego dryg i talent, a potem została przyjęta do szkoły muzycznej i tam przez lata wykładała muzykę i uczyła gry na fortepianie.

Kazia w tym czasie urodziła dwoje dzieci i pomagała mężowi w gospodarstwie. Mąż miał z nią dobrze, bo była wytrawną gospodynią i dobrze mu gotowała i za to to ją kochał, bo dobra żona z niej była.

Mijały lata i dzieci Kazi wyfrunęły z domu, ale ona wciąż była bardzo dobra dla swojego, spokojnego męża i była z nim szczęśliwa.

Pewnego dnia jej brat miał poważny wypadek samochodowy i leżał w miejskim szpitalu w śpiące. Kazia rozpaczała, bo to był jej ukochany brat. Każdego poranka wcześnie wstawała, robiła posiłki dla męża i potem wsiadała w autobus. Jechała do brata, do szpitala, aby być przy nim w razie, kiedy się obudzi.

Na tej samej sali szpitalnej leżał drugi mężczyzna, który po udarze mózgu się nie obudził, a siedziała przy nim siwa, ładna kobieta i modliła się, aby mężczyzna się obudził też podczas jej obecności.

Obserwowały się te dwie kobiety, a potem zaczęły ze sobą nieśmiało rozmawiać, aby zabić nudę i dodać sobie odwagi i nadzieję.

Od słowa, do słowa doszły do wniosku, że przecież się znają, bo razem wychowywały się w malutkiej wiosce. Nie poznały się, ponieważ obie się zmieniły, bo przecież  miały  po 70 lat.

Wpadły sobie w ramiona i nagle odżyły dawne wspomnienia i to jak było im dobrze razem w okresie dzieciństwa i jak bardzo się lubiły.

Okazało się, że Frania nigdy nie wyszła za mąż, a była w związku z kobietą przez wiele długich lat.

Kazia urywała się coraz częściej z domu i jechała niby do szpitala, a w rzeczywistości spotykała się z Franią, bo ponownie czuła się w jej towarzystwie szczęśliwa. Frania zabierała ją do muzeum, na koncerty i pokazała Kazi zupełnie inny świat, pozbawiony rutyny, a więc świat ciekawy i pełen życia.

Kazia bała się nowego uczucia, bo zdała sobie sprawę, że nie może sobie pozwolić na to, by zostawić męża, by związać się z Franią mimo, że kochała ją całym sercem.

Modliła się, aby Bóg przywrócił jej rozum, że nie może pozwolić sobie na to uczucie, a jednak nocami nie sypiała, gdyż jej myśli były blisko Frani i tak bardzo chciała być wciąż blisko niej.

Nie związała się z Franią, bo kochała męża, ale kiedy niespodziewanie staruszek umarł za zawał, to kilka tygodni po pogrzebie zadzwoniła do Frani, że jest gotowa na to, by być na zawsze już tylko z nią.

Z serii – może jeszcze o tym nie wiecie?

Na Facebooku, a potem na YT poznałam młodziutką Paulinę Mikułę, która prowadzi swojego videobloga na YT i powiem Wam, że jestem mile zaskoczona.

Pani Paulina opowiada w bardzo przystępny sposób o naszym języku ojczystym i popełnianych bardzo często błędach językowych.

Jest świetna w tym co robi i ma już na swoim kanale 50 filmików, które bardzo przyjemnie się słucha.

Zachęcam, abyście wpadli na jej kanał i posłuchali, bo mówi płynnie, bardzo zabawnie i przede wszystkim uczy.

To miłe, że młodzi ludzie biorą się za propagowanie języka, że aż buzia się uśmiecha.

 

 

Profil Pani Pauliny na Facebooku