Archiwa tagu: gwałt

Gwałt!

Liza miała 25 lat.

Przyjechała do Polski po normalność i bezpieczeństwo.

Dostała gwałt i śmierć z rąk 23-letniego Polaka z chrześcijańskim krzyżykiem na szyi.

Wczoraj podano informację o jej śmierci.

Dorian S. w niedzielę 25 lutego brutalnie napadł ją i zgwałcił w centrum Warszawy.

Mogłaś tu nie przyjeżdżać.

Mogłaś nie iść centrum Warszawy.

Mogłaś inaczej się ubrać.

Mogłaś być brzydsza.

Mogłaś uciec.

Mogłaś Mogłaś … NIE MOGŁAŚ TO ON MÓGŁ NIE BYĆ AGRESYWNYM, PRZEMOCOWYM, CHORYM, PATOLOGICZNYM GWAŁCICIELEM, MORDERCĄ, ZBRODNIARZEM, BARBARZYŃCĄ. Zasługujemy na bezpieczeństwo.

Autorka: Dagmara Adamiak

Uświadomiłam sobie, że mogłam skończyć tak jak Liza, ale ja miałam więcej szczęścia.

Napadło na mnie w letni, piękny wieczór czterech, młodych byczków, a ja mogłam mieć 27 lat.

Szłam do męża, kiedy on remontował silnik w WOPR-rze i nagle oni zagrodzili mi drogę.

Zaciągnęli mnie na pobocze ścieżki i zaczęła się walka z mojej strony ile sił.

Zdjęli mi majtki, a kolczyki wyleciały mi z uszu.

Kontrolowałam, ale nie dałabym sobie sama rady.

Naderwali mi palce u rąk, co musiałam długo leczyć.

To oni zauważyli, że w niedalekiej odległości zaświeciły się koguty policyjnej suki i zostawili mnie – uciekając.

Pozbierałam się i pędem pobiegłam na komisariat, który był niedaleko.

Wiedziałam skąd oni byli, gdyż przyjechali z Niemiec na szkolenie pływackie, a mieszkali niedaleko w domkach kampingowych.

Nie zdążyli się jeszcze rozebrać i położyć do łóżka, kiedy milicja miała ich w swoich rękach.

Papiery poszły do Niemiec i bandyci zostali skazani na więzienie, a ja zostałam o tym poinformowana.

Doskonale wiem więc, jak smakuje gwałt i potrafię się wczuć w taką sytuację, tylko, że Liza nie otrzymała pomocy, bo w naszym narodzie jest znieczulica.

Takich przeżyć nie zapomina się do końca życia i one nawet po latach wracają, a gwałciciele często chodzą bezkarni, gdyż wiele kobiet tego nie zgłasza do organów z różnych przyczyn, bo najczęściej się wstydzą!

Niekiedy nawet nie wiedzą kto jest gwałcicielem, bo mają oni pigułkę gwałtu!

Kobiety muszą mieć głowę dookoła i muszą w tym świecie bardzo na siebie uważać i oczywiście nie tylko w Polsce.

Świrów na świecie nie brakuje, a kobiety jako płeć słabsza przeważnie przegrywa.

Gwałt – bo ona sama tego chciała!

Korwin-Mikke o ofierze gwałtu: Jeśli nie krzyczy, to widać tego chce.

Tak się wypowiedział polski polityk w sprawie gwałtu na kobietach!

Miałam jakieś 30 lat!

Już byłam żoną i matką i jednego, letniego wieczoru postanowiłam iść na spacer w stronę, gdzie Mąż naprawiał motorówkę z myślą, że do domu wrócimy razem!

Dzieci akurat spały u mojej Teściowej, a więc wybrałam się alejką nad jeziorem, by mieć romantyczny spacer z Mężem!

W pewnym momencie drogę mi zagrodziło czterech 17/18 latków i zaczęło się!

Powalili mnie na piaskową skarpę i ja sama nie miałam szans!

Zaczęła się walka moja z całych sił, taka, że z uszu wyleciały mi kolczyki, a ubranie miałam podarte i gdyby nie przypadek, to doszło by do gwałtu zbiorowego, którego mogłabym nie przeżyć!

Oni zobaczyli, że alejką jedzie patrolująca suka z milicją i mnie puścili, a sami udali się biegiem do domków wypoczynkowych, gdzie mieszkali jako zawodnicy wodni z Niemiec!

Nie pamiętam jakim cudem udało mi się zatrzymać tych milicjantów i wykrzyczałam im, że oto stała mi się wielka krzywda.

Udało się milicji ich pojmać i to milicja wówczas  – prowadziła moją sprawę.

Za jakiś czas otrzymałam tłumaczone pismo procesowe, że każdy z nich w Niemczech otrzymał po 1.5 roku bezwzględnego więzienia!

Po latach spotkała mnie powtórka z tego horroru, o którym już nie chcę pisać ze szczegółami, bo wciąż boli, a wyszłam z tego z powyrywanymi palcami u rąk, bo tak się broniłam.

Typa nie znałam, a więc nie poszłam z tym na policję!

Nie miałam siły na zgłaszanie, dochodzenie i sprawę sądową!

Leżałam tydzień po tym w łóżku, abym jakoś uporała się z depresją!

Nikt mi nie pomógł z rodziny, a tylko mój Mąż i moje dzieci, które okładały moje dłonie kapustą, aby zniwelować ból!

Kobiety zazwyczaj boją się przyznawać, że zostały zgwałcone obojętnie przez kogo, gdyż budzi się w nich poczucie winy, że może kobieta sama tego chciała, ale ja się nie wstydzę!

To nie ja zrobiłam komuś krzywdę, a krzywdę wyrządzono mi – kobiecie przez bydlaków, którzy w mojej psychice zapisali się na zawsze!

Ja za każdym razem krzyczałam ty gnoju Korwin – Mikke, a uraz został we mnie na całe życie!

Tego draństwa nie zapomina się w biegiem lat i nic się nie zaciera w mózgu, a wręcz odwrotnie!

Przez tych drani do dzisiaj boję się wychodzić z domu sama, a kiedy się zdecyduję, to przeżywam emocjonalną mękę, bo wyobrażam sobie, że jestem naznaczona swoją osobą takim  zbydlęceniem!

Jestem seniorką i pewnie nikt by mnie już nie chciał zgwałcić, ale wyobrażam sobie, że zostaję uderzona, powalona, by zabrać mi torebkę, czy aparat fotograficzny, który zawsze mam przy sobie!

Nigdy nie wyzbędę się już tego strachu!

A jak wypowiadają się zboki siedzący w polityce o gwałcie na kobietach – czytamy:

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych

 

„GWAŁCIĆ TRZEBA TAK ŻEBY NIE ZGŁOSIŁA” – OBRZYDLIWE KOMENTARZE CZŁONKÓW PARTII KORWIN

„Ja w ogóle uważam, że gwałt może być przyjemny ostatecznie. Najpierw mówi, że nie chce i siłą trzeba, a potem zadowolona i zaskoczona” – pisze Jakub Kulozik, członek młodzieżówki Partii Korwin oraz radny młodzieżowej Rady Miasta Katowice.

„Gwałcić trzeba tak żeby tego nie zgłosiła. Wtedy ona jest szczęśliwa i Ty” – odpowiada mu Kamil Jabloński, także członek młodzieżówki oraz sekretarz okręgu Partii Korwin.

Dziwicie się? Przecież tylko małpują swojego prezesa. To Janusz Korwin Mikke mówił, że „kobiety zawsze się trochę gwałci”.

Na Facebooku znalazłam świadectwo dziewczyn, które zostały zgwałcone i w tym kraju nikt ich nie broni, a ja wiem, że ich trauma będzie w nich do końca życia!

Kiedy gwałcił mnie A., nie krzyczałam. Miałam 17 lat, nie wiedziałam, co się dzieje i nie dowierzałam, że ten miły sympatyczny chłopak naprawdę robi mi krzywdę. Byłam sparaliżowana. Nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa, nie byłam w stanie się ruszyć. Przecież dosłownie kilka godzin wcześniej rozmawialiśmy o tym, że jestem dziewicą i nie jestem gotowa na seks, a on chwalił to, że jestem taka dojrzała. Fakt, że kiedy wszyscy inni obecni w mieszkaniu poszli spać, on przewrócił mnie na łóżko, przydusił do niego i zaczął zdzierać to, co miałam na sobie, całkowicie mnie sparaliżował. Nie byłam w stanie ani mówić, ani ruszyć się. Kiedy paraliż minął, wyrwałam się i uciekłam. I nadal nie byłam w stanie mówić, kiedy obudzona przyjaciółka zapytała mnie, co się stało. Po prostu zasnęłam obok niej, trzęsąc się. Pierwszy raz wspomniałam o tym wydarzeniu rok później i nadal nie byłam gotowa na użycie słowa „gwałt”. To zajęło lata. A potem wstydziłam się, że nie byłam w stanie się obronić. A przecież odcięcie się to jedna z reakcji na traumę. Tak podświadomość chroni się przed krzywdą.
Kiedy gwałcił mnie D., nie wiedziałam nawet, że to gwałt, bo praktycznie nie kontaktowałam. Byłam pijana. Przed chwilą wypiłam drinka, do którego dolał mi czystego spirytusu, kiedy nie patrzyłam. Zachłysnęłam się, zaczęłam wymiotować, alkohol przez to uderzył mi do głowy mocniej. Wywlokłam się z toalety i padłam na łóżko. Praktycznie nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje, chciałam tylko zasnąć. Wtedy wszedł na mnie i wcisnął mi penisa do gardła. Nawet gdybym miała siłę krzyczeć, i tak kneblował mi usta penisem. Pamiętam, że myślałam o tym, jakie to strasznie żenujące, wpychać fiuta w zarzygane gardło. Nie miałam do niego pretensji, bo przecież nie powiedziałam nie. Po prostu nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Dopiero potem zrozumiałam, że „seks” z osobą, która nie jest w stanie wyrazić zgody, bo jest prawie nieprzytomna, to gwałt. Zawsze, ale jeszcze bardziej dobitnie, jeśli podstępem upiło się tę osobę.
Kiedy gwałcił mnie M., nie krzyczałam. Chwilę wcześniej skatował mnie brutalnie, siniaki goiły się miesiąc. Byłam zamknięta z nim w pomieszczeniu, którego nie dało otworzyć się od środka, a jedyny klucz był w jego kieszeni. Miał furię w oczach. Wrzeszczał na mnie i kazał mi błagać o wybaczenie. Błagałam, bo bałam się, że mnie zabije.
Kiedy 26-letni mężczyzna gwałcił 14-latkę, ta szarpała się i wyrywała, ale nie krzyczała. Sąd uznał, że gwałtu nie było. Skazał gwałciciela na rok w zawieszeniu tylko z powodu wieku ofiary. To oznacza, że jeśli będzie dobrze się sprawował, nie spędzi w więzieniu ani dnia. 14 lat to wiek, w którym zgodnie z polskim prawem nie można wyrazić świadomej zgody, więc każdy „seks” jest gwałtem, nawet taki, którego 14-latka by chciała. Ta nie chciała. Wyrywała się mężczyźnie starszemu o ponad 10 lat. Wyrywała się, ale sąd uznał, że to nie wystarczy, bo powinna krzyczeć.
Powiedzmy sobie szczerze, nie chodzi wam o krzyk. Chodzi o obronę gwałcicieli. Więc krzyczę teraz: Pierdolcie się wszyscy, którzy macie w dupie przemoc wobec kobiet! Pierdolcie się, obrońcy gwałcicieli! Pierdolcie się, gnoje, przez które kultura gwałtu w Polsce kwitnie, ofiary kończą zaszczute, a gwałciciele mają się świetnie! PIERDOLCIE SIĘ! Ten krzyk słyszycie?
Australia. 5-latek zgwałcony przez dzieci w wieku od 10 do 13 lat - Wiadomości

 

Własne spostrzeżenia na Polskę!

Znalezione obrazy dla zapytania ukryta prawda

Przyznam się szczerze, że jestem miłośniczką oglądania paradokumentu TVN pt. „Ukryta prawda”.

Od godziny 18 do 19, to jest mój czas i wtapiam się w opowieść często kryminalną!

Opowieści te są podobno realizowane na prawdziwych zdarzeniach, o tym jak ludziom plecie się życie.

Lubię zgadywać końcówkę, bo się wyjaśnia kto jest kto i często zgaduję kto zdradził, ukradł, sprzeniewierzył itp.

Tropię opowieści jak kiedyś serialowego  „Colombo”, którego oglądałam namiętnie.

Historie opowiadane przez aktorów są często z tak niespodziewanym zakończeniem, że to się nie mieści w głowie.

My Polacy żyjemy różnie i w każdej rodzinie, małżeństwie może zdarzyć się wszystko, bo dobro i zło się ze sobą miesza!

Dzisiejszy odcinek był dla mnie wstrząsający i zaraz wyjaśnię dlaczego?

Matka, od której odszedł mąż wychowuje dwoje dzieci w wieku 13 lat – dziewczynkę i syna w wieku 17 lat.

Matka dużo pracuje, gdyż jej mąż nie płaci alimentów i to ona musi zapracować na utrzymanie rodziny.

Matka ma partnera, który jej finansowo pomaga, bo sama nie dała by rady, a do tego jest dobry dla jej dzieci.

Nagle dowiaduje się, że jej 13 letnia córeczka jest w 6 miesiącu ciąży, a więc matka docieka kto może być ojcem.

Dziewczynka milczy i kryje sprawcę, choć pragnie by to dziecko w jej brzuchu umarło,  bo tak go nienawidzi.

Matka przypiera dziewczynkę do muru i ta wyznaje, że sprawcą jest partner jej, który ją kilkakrotnie zgwałcił.

Matka pakuje manatki i wywala partnera za drzwi i zgłasza go na policję!

Parter przysięga, że nic złego nie zrobił, ale opuścił mieszkanie i został aresztowany przez policję.

Pewnego dnia matka przychodzi wcześniej do domu i słyszy rozmowę swego syna z małoletnią, który jej grozi, że jeśli ujawni prawdę, to ją zabije.

Matka zrozumiała, że jej córka została poddana czynnościom  kazirodczym i o mało nie zeszła z tego świata.

Nie wahała się i zgłosiła swojego syna, który spłodził dziecko  jej 13 letniej, zastraszonej córce!

Postanowiła, że pomoże 13 letniej dziewczynce wychować dziecko i tu pytanie?

Dlaczego obie nie dostały pomocy ze strony państwa, że mogą oddać dziecko do legalnej adopcji, by dziewczynę odciążyć i pomóc pozbierać się z traum?

Dlaczego musi ona wychowywać dziecko z gwałtu zamiast zająć się nauką i swoją karierą.

I co z tego, że brat odsiedzi w więzieniu nawet do 15 lat, kiedy biedna dziewczynka zakopie się w pieluchach?

Jak wszyscy wiemy PiS nakazuje rodzić dzieci z gwałtu i zakazuje edukacji seksualnej, a więc tego typu zdarzeń będzie coraz więcej!

Trauma!

Ja nigdy o tym na blogu nie pisałam, a bloga piszę 7 lat i każdego dnia ukazuje się nowa notka i jest ich 2593!

 

Znalezione obrazy dla zapytania gwałt

Dziś miałam miły telefon i sobie pogadałyśmy, ale w pewnym momencie zostałam zapytana dlaczego mnie tak mało jest w przestrzeni publicznej, czyli jak to się mówi – na mieście.

Wiele osób mi mówi – wyjdź z domu, bo wiemy, że żyjesz jak samotnica i tak jakbyś się zamknęła na świat.

Odpowiadam wówczas, że jestem domatorką i tak mi jest najlepiej, choć wiem, że sporo tracę, a życie mi ucieka przez palce.

Nikt nie wie ile mnie koszytuje każde wyjście z domu i ile barier muszę w sobie pokonać.

Nawet kiedy idę w miasto na zdjęcia, to mam trumę!

Nikomu o tym nie opowadam, bo to było traumatyczne przeżycie, które stygmatyzuje mnie jako dziwaczkę.

Miałam może 33 lata i to był cudowny letni wieczór.

Mąż naprawiał silnik do motorówki w miejscowym WOPR i kiedy położyłam dzieci spać, postanowiłam iść po Męża w ramach spaceru we dwoje.

Na wysokości plaży czterch 18 latków zagrodziło mi drogę, a byli to młodzi ludzie z Niemiec, którzy przyjechali do naszego miasta na zawody sportowe.

W pewnym momencie ogrodzili mnie i zawlekli do miejscowego parku i tam zaczęła się moja walka o przetrwanie.

Zerwali ze mnie ubranie…

Na szczęście nasza Policja patrolowała suką ten park i ci ludzie mnie zostawili i uciekli.

Miałam na tyle siły, że pobiegłam na komisariat, który był blisko tego ataku i zgłosiłam napaść.

Bardzo szybka reakcja nastąpiła i trafiłam z policją na miejsce zakwaterowania chłopaków.

Nie zdążyli się nawet rozebrać i udawać, że śpią, a moja pamieć wskazała ich wszytkich.

Po tym ataku miałam wyrwane palce z dłoni i wyleciały mi kolczyki z uszu, a ja długo dochodziłam do siebie i nigdy się z tym nie pogodziłam i nie zapomniałam.

Za niedługo otrzymałam pismo, że ci chłopcy zostali skazani przez niemiecki sąd na 1,5 roku więzienia.

Dostałam więc ten telefon z pytaniem, co aktualnie robię?

Odpowiedziałam, że oglądam telewizor i znowu zostałam zganiona, że siedzę w czterech ścianach.

Boję się tak po po prostu, gdyż przeżyłam jeszcze jednen atak gwałtu, o którym już nie chcę pisać nawet.

Wolę więc być bezpieczna w swoim, własnym domu, ale nikt nie wie dlaczego mam traumę i zachowuję się tak, jak się zachowuję.

Dziś więc oglądałam z przyjemnością program muzyczny na Polsacie pt. „Twoja twarz brzmi znajomo”.

Jakże się cieszę, że mamy w Polsce tylu utalentowanych ludzi, którzy wcielają się w wielkie sławy piosenki polskiej i zagranicznej – jakże mnie  to cieszy, że charakteryzacja przybliża ich wizerunkowo i oni pokazują swoje, cudowne talenty.

Ten muzyczny program sprawia mi ogromną radość, bo wygrana osoba przekazuje pieniądze na cele charytatywne i proszę posłuchajcie Niemena, którego zaśpiewał Filip Lato – mistrzostwo świata.

Mimo, że mam 63 lata i już żaden zwyrodnialec się na mnie nie rzuci, to mam traumę do końca swoich dni i niech się nikt nie dziwi, że wolę mój, bezpieczny świat.

 

 

#METOO, czyli „Ja też”

W światowym Internecie powstał bardzo ważny hasztag – #METOO, czyli „Ja też”.

Chodzi o wielką akcję dotyczącą Kobiet! Kobiet zgwałconych, molestowanych, nagabywanych, obłapianych przez mężczyzn.

Wszystko się zaczęło od aktorek zależnych od amerykańskiego producenta filmów – Harveya Weinsteina.

Amerykańskie aktorki przerwały zmowę milczenia i jedna po drugiej przyznają, że za otrzymanie dobrej roli w filmie musiały się facetowi rewanżować, a jak – wiadomo!

Na całym, naszym globie miliony kobiet w jakiś tam sposób były i są krzywdzone przez mężczyzn z różnych powodów.

Jakże często są krzywdzone przez własnych mężów, przez szefów w pracy, przez konkubentów, oraz przypadkowo spotkanych na swojej drodze – gwałcicieli.

Akcja ta jest bardzo potrzebna, bo wielu mężczyzn może to przemyśli, że pewne zachowania wobec kobiet są niestosowne, choćby zwracanie uwagi na strój kobiety. Może pukną się w głowę, że nie wszystkie kobiety chcą robić karierę przez łóżko, co było stosowane od zawsze.

Akcja jest głośna i dobrze, bo czas przeciąć zmowę milczenia i potępiać takie zachowania.

Stajemy się kobietami coraz bardziej dumnymi i pragniemy być szanowane, a nie gwałcone, molestowane i bite.

Wiele kobiet zgadza się z hasztagiem, ale nie opisują swoich doświadczeń w tej sprawie, bo wciąż się boją, że ktoś je osądzi na zasadzie, że sama sobie jest winna i sama tego chciała. Tak, tak się dzieje, czyli jest kompletny brak zrozumienia tego, co kobieta przeżywa po takich zachowaniach.

I ja podpinam się pod #METOO, ale nie opiszę tego, bo  jak powiedziała Monika Olejnik, że zaraz powstanie drugi film pt. „Seksmisja”.

To co przeżyłam kilka razy w swoim życiu pozostawię tylko dla siebie i jeno napiszę, że z tych draństw leczyłam się miesiącami i one spowodowały, że do dzisiaj mam uraz/ traumę na wychodzenie, samotne z domu.

Taką traumę mi zafundowali obcy faceci.

Mam tylko jedną satysfakcję, że 4 wsadziłam do niemieckiego więzienia i odsiedzieli po 2 lata!

A PiS nakazuje rodzić dzieci z gwałtu!

To było upalne, piękne lato w czasach PRL -u.

Amelia tak bardzo się cieszyła z pomyślnego zdania matury. Była  szczęśliwa i dumna z siebie. Dumni z niej byli także jej rodzice.

Planowała studia i nawet miała już wybrany kierunek. Chciała studiować psychologię, bo gdzieś w głębi duszy zawsze chciała pomagać ludziom. Wyobrażała sobie, że może będzie pracowała z młodzieżą, albo z dorosłymi w jakimś ośrodku uzależnień, albo nerwic.

Była bardzo otwarta na ludzi i ludzie ją bardzo lubili. Zawsze uśmiechnięta i pomocna. Potrafiła znaleźć wyjście z każdego, ludzkiego dramatu i widziała świat w ciepłych kolorach. Chyba miała to po mamie, która pracowała jako nauczycielka młodzieży z problemami, zwanej trudniejszą.

Nie raz w domu omawiano różne, ciężkie przypadki i mama Amelii często w domu szukała rozwiązania w rozmowach z nią. Były sobie bardzo bliskie i Amelia chciała być też taka pomocna jak jej mama.

Jej klasa chciała uczcić pomyślenie zdaną maturę i pięknego, letniego wieczoru zorganizowali wielkie ognisko pod gwiazdami nad cudnym jeziorem. Mieli zamiar upiec kiełbaski, przy piwie i muzyce posiedzieć wspólnie i nacieszyć się sobą. To była bardzo zgrana klasa, a więc jeden z kolegów wziął ze sobą gitarę, aby umilić wszystkim ten czas z piosenką.

Amelia bardzo się cieszyła na to wyjście i przed wyjazdem na wczasy z rodzicami, pragnęła pobyć ze swoją klasą, bo może ostatni raz!

Ubrała się na sportowo i wplotła  niebieską wstążkę w warkocz. Wyglądała świeżo i z fantazją.

Wyszła z domu trochę spóźniona, a więc miasto niemal przebiegła, a kiedy weszła na ścieżkę przy jeziorze, zauważyła, że czterech młokosów stanęło jej na drodze i nie dali jej iść dalej.

Spojrzała na nich i poprosiła, aby ją przepuścili. Śmiali się głośno i coś mówili, ale nie wiele zrozumiała, bo rozmawiali w języku niemieckim.

Wiedziała, że jest w mieście zgrupowanie młodzieży z Niemiec, która przyjechala trenować wioślarstwo i przygotowywała się do jakiś zawodów.

Osaczyli ją i zepchnęli  do pobliskiego rowu!

Czuła, że musi się bronić z całych sił, ale ich było czterech.

Zerwali z niej spodnie i figi.

Szarpała się i głośno krzyczała i nagle poczuła, że jeden z nich się do niej dobiera. Poczuła na udzie męskiego członka!

Nagle jeden z nich krzyknął, że jedzie Policja patrolująca ten park. Zobaczyli „niebieski kogut” i natychmiast zerwali się do ucieczki.

Amelia szybko się pozbierała i pobiegła za radiowozem, krzycząc głośno, aby się zatrzymali.

Policjantom szybko nakreśliła, co się stało i wskazała miejsce ucieczki gwałcicieli.

Zostali natychmiast ujęci i nie wiedzieć skąd w Amelii znalazło się tyle jasnego umysłu.

Policjanci chcieli ją zawieźć do szpitala, ale odmówiła. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu.

Była posiniaczona i zauważyła, że w tej szamotaninie wypadły jej z uszu piękne, złote kolczyki.

Pół roku po tym zdarzeniu, niemieckie prawo karne powiadomiło Amelię, że tych czterech dostało wyroki od 1.5 roku – do 2 lat odsiadki.

To nie zadowoliło Amelię, gdyż po tym zdarzeniu nigdy się nie podniosła.

Najbezpieczniej czuła się w domu i kiedy miała wyjść na zewnątrz – mdlała.

Nie było szans na rozpoczęcie studiów i dała sobie czas, że może za rok i objawy jakoś ją opuszczą.

Matka Amelii nalegała, by poszła do szpitala na terapię i faktycznie spędziła w szpitalu pół roku.

Wydawało się, że jej stan się poprawia, ale kiedy wróciła do domu, to wszystko do niej wróciło!

Amelia zdana jest od lat na opiekę bliskich, a w szpitalu postawiono diagnozę, że cierpi na fobię zwaną  – agorafobią, która definiuje się:

Agorafobia często rozwija się jako konsekwencja zespołu lęku panicznego, dlatego aby zrozumieć czym jest agorafobia, najpierw należy zrozumieć zespół lęku panicznego.

Zaburzenie to, zwane też lękiem panicznym, zespołem lęku napadowego lub zaburzeniem lękowym z napadami paniki charakteryzuje się występowaniem silnych napadów lęku, nie związanych z realnym zagrożeniem. Napad paniki zaczyna się nagle, szybko narasta i trwa od kilku minut do dwóch godzin. Cechuje się występowaniem czterech lub więcej poniższych objawów:

  • przyspieszenie lub mocna praca serca (palpitacje),

  • drżenie lub dygotanie,

  • uczucie skrócenia oddechu lub duszenia się,

  • uczucie dławienia się,

  • ból lub dyskomfort w klatce piersiowej,

  • nudności lub dyskomfort w brzuchu,

  • uczucie oszołomienia lub zawroty głowy,

  • derealizacja (poczucie nierealności otoczenia) lub depersonalizacja (uczucie nierealności samego siebie, odłączenia się od ciała),

  • strach przed utratą kontroli lub zwariowaniem,

  • strach przed śmiercią,

  • parestezje (mrowienia, drętwienia),

  • uderzenia gorąca lub chłodu.

    Tak więc to zdarzenie zrujnowało życie Amelii. Bliscy są zatroskani, bo leki też nie pomagają.

    Co będzie z Amelią, kiedy odejdą bliscy na zawsze i zostanie sama? Jej choroba odcięła ją od świata i zniszczyła marzenia. Pozbawiła ją radości życia i uwięziła w domu!

Wyrodna matka!

Tak sobie myślę od kilku dni na temat, kiedy to Dorota Zawadzka wypowiedziała się na temat agresywnych Polaków nad morzem.

Jej obserwacje są z pobytu w różnych miejscowościach nadmorskich, które odwiedza w ramach „Przytulmy lato”.

Dorota Zawadzka razem z mężem przemierzają nasze nadmorskie miejscowości i wykłada na temat wychowania dzieci.

Rozmawia z rodzicami w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych, które relacjonuje na swojej stronie na FB i na fan-page pod nazwą „Przytulmy lato”.

W wywiadzie skrytykowała rodziny 500+, które hurtem nawiedziły polskie wybrzeże i jej zdaniem ta tłuszcza nie potrafi kompletnie się zachować. Gdzieś jednostkowo zauważyła, że matka obmywała dziecko z fekaliów w morskiej wodzie. Gdzieś jednostkowo nie podobało się jej zachowanie matek i ojców, którzy napychają się frytami, bigosem i ziemniakami, zamiast jeść lekko strawne i warzywne potrawy. Gdzieś jednostkowo jakieś dziecko odpowiedziało jej, że wydmy są po to, by robić tam kupę.

W jej wywiadzie było tylko krytycznie i ludzie według niej, to tłuszcza nieokrzesana, która przyjechała nad morze i rozrabia i chla piwsko i rozstawia te swoje parawany i zostawia w piachu pety.

Zawadzka jest osobą publiczną i za taką się uważa, choć jej światłość już dawno zgasła, ale niech jej tam będzie. Robi wszystko, by o niej nie zapomnieć.

Po tym wywiadzie spłynął na nią tysięczny hejt na różnych portalach – szmacianych też!

Ludzie pisali, że co to z niej za matka, skoro własnego syna nie potrafiła wychować, gdyż ten w 2014 roku dopuścił się próby gwałtu na koleżance i ją poturbował oraz wybił jej ząb. Za ten czyn odsiedział 3 miesiące w areszcie, ale sprawa jest jeszcze w toku.

I tu zadaję sobie pytanie, bo gdybym ja miała syna i byłabym osobą publiczną, której dobro dziecka jest najważniejsze, to bym zamilkła raz na zawsze w kwestii wypowiadania się o wychowaniu dzieci, bo sama zawiodłam.

Może Zawadzka jest odporna na hejt, którego były tysiące, ale czemu naraża na hejt swojego syna, którego na widelec wzięli hejterzy przede wszystkim.

Przecież musiała sobie zdawać sprawę z tego, że Internet jej dokopie, a mimo wszystko naraziła swojego syna na tysiące obelg skierowanych do jej dziecka, któremu zdarzył się taki incydent być może pod wpływem alkoholu.

Co to za matka, która naraża swoje dziecko i nie szkodzi, że już dorosłe, na mowę nienawiści i niewybredne komentarze.

Uważam Zawadzką za wyrodną matkę, która myśli tylko o własnej karierze, bo tego się nie robi własnemu dziecku! Trzeba myśleć pani psycholog – myśleć, a nie zaistnieć!

Jak się czuje jej dorosły syn, którego sprawa przycichła i nagle na nowo wybuchła dzięki własnej, rodzonej matce!

A może ze mną jest coś nie tak, a więc o najbardziej infantylnej matce na świeczniku!

Syn Doroty Zawadzkiej, osoby publicznej siedzi w więzieniu za usiłowanie gwałtu i pobicie swojej byłej dziewczyny. Siedzi w najcięższym więzieniu w Polsce, bo w Białołęce i tam pewnie stosownie jest traktowany, bo z takim oskarżeniem więźniowie zazwyczaj mają ciężkie życie.

Oboje byli na imprezie i ta dziewczyna chciała się u syna Zawadzkiej przespać tylko, bo mieszka z dala od Warszawy, a ten rzucił się na nią i w związku z odmową, pobił, zrobił siniaki i podobno złamał jej ząb, a więc dopuścił się ciężkiego przestępstwa. Dziewczyna poszła na policję i zgłosiła ten fakt i w związku z tym przyszła policja i syna Zawadzkiej skuła w kajdany i facet dostał za swoje. Na razie jest to trzy miesięczny areszt i do sprawy sądowej pozostało jeszcze trochę, a co robi jego matka Dorota Zawadzka w tym czasie?

Dorota Zawadzka nie rozpacza ani trochę, że jej dziecko i nie szkodzi, że ma 26 lat, bo dziecko zawsze jest dzieckiem. Dorota Zawadzka gra swoją rolę na swoim profilu na Facebooku i świetnie się bawi ze swoimi wyznawczyniami jej pedagogicznego talentu.

Dorota Zawadzka w noc sylwestrową w różowej peruce, robi sobie fotkę i wstawia ją na profil, a także organizuje sylwestra na swojej osi i wstawia przeboje to tańca i zabawy. W sukurs idą za nią młode matki, którym nie przeszkadza, że pierwsza, polska Super Niania, ta od wychowywania dzieci nie rozpacza nad tym, że być może jej syn jest gwałcony i poniewierany w tym więzieniu. Dorota Zawadzka swoim starym zwyczajem krytykuje wykonawców z nocy sylwestrowej, bo śpiewają  z playbecku, a Margaret kompletnie zawaliła swój występ i źle zaśpiewała, a więc Dorocie Zawadzkiej to nie umknęło i koniecznie musiała się tym jakże odkrywczym spostrzeżeniem podzielić na Facebooku. Dorota Zawadzka zawsze miała świetne  ucho krytyka muzycznego, któremu nic nie umknie.

Czy ja się czepiam? Może i się czepiam, ale gdyby mnie spotkało takie nieszczęście, bo dziecko w więzieniu to nieszczęście wielkie dla rodziców i byłabym osobą publiczną, to bym się zwyczajnie wycofała z mediów do wyjaśnienia całej sytuacji i na chwilę zamilkła pogrążając się w matczynym bólu i porażce wychowawczej. Nie wierzę, że D.Z. nie cierpi z tego powodu. Jeśli cierpi, to niech przestanie grać dziwną rolę, że ją to kompletnie nie interesuje, że jej dziecko dopuściło się tak haniebnego czynu. 

A może jest tak, że faktycznie ją nie obchodzą te jej dzieci, skoro odeszły od niej jako niedojrzałe nastolatki i ona mentalnie nie jest z nimi związana? Może jej to zwisa i powiewa, że synowi powinęła się noga i niech radzi sobie sam, a ona dalej będzie się świetnie bawiła na Facebooku, gdyż ewidentnie boi się stracić kontakt ze swoją resztką fanów. Tak, tak resztką fanów, ponieważ pozostali ci najbardziej lojalni, albo ślepi, a reszta dała dyla, a więc jakieś 50 tys. fanów kręci głową ze zdumienia tak jako i  ja kręcę, ale może ja się niepotrzebnie tylko czepiam. Wyjaśnię tylko jeszcze, że nie chodzi mi o to, by Zawadzka założyła worek pokutny, a chodzi mi tylko o zachowanie klasy w tej niełatwej sytuacji i tyle.

 

Mam postulat, aby jednak wszyscy śpiewali na żywo.. bo tak jak niektórzy nie mogą trafić w playback.. to żal.pl
Ostatnie minuty starego roku…

Ależ fantastyczną kurtkę z koników Pony ma Margaret…
Cudna:)
Szkoda, że nie za bardzo dziś śpiewa…

Kiedyś dzieci miały normalne dzieciństwo – moje kino

Starsze pokolenia pamiętają jak wyglądały ich zabawy w dzieciństwie, bo teraz jakby dzieci na podwórkach jest mniej. Ja pamiętam jak z dzieciakami mogliśmy bawić się całe dnie, podczas wolnego czasu od szkoły i innych zajęć. Pamiętam, że mieliśmy bardzo wiele pomysłów na dziecięce zabawy i często z kluczem na szyi musieliśmy zapełnić sobie czas, a pomysłów nam nie brakowało. Podwórka były gwarne i radosne. Nasi rodzice od czasu do czasu wyjrzeli przez okno, sprawdzając, czy wszystko w porządku, albo wołali nas na posiłek, choć nie lubiliśmy, aby nam przerywać zabawę i po prostu nie byliśmy głodni, bo zabawa pochłaniała nas bez reszty. Nikt nie czuł się zagrożony, nikomu nie stała się przykrość ze strony zabłąkanego zboczeńca, czy innego dewianta. Ja przynajmniej nie pamiętam takiej akcji ze swojego dzieciństwa i miło wspominam tamten czas „wiszenia na trzepaku”, ale do czego zmierzam. Dziś obejrzałam świetny film, dostępny na YT pt. „Utracona niewinność”. Film opowiada o dzieciństwie współczesnych dzieci, które bardzo często wpadają w Internet i przesiadują w nim godzinami. Jakże często rodzice nie interesują się, co dzieciaki w tej sieci robią. Cisza w domu, Mama zajęta, a Ojciec się nie interesuje i nikt nie zagląda z za pleców, co porabia jego dziecko. Spokój w domu, dziecko nie zawraca głowy i jest idylla rodzinna. Jakiż to jest wielki błąd i tu apeluję do rodziców – zacznijcie się interesować tym, dlaczego dziecko wasze spędza tak wiele czasu przed ekranem komputera, aby w pewnym momencie nie okazało się, że jest zbyt późno i nie tylko o uzależnienie mi chodzi, a raczej kogo w sieci zapoznają i z kim rozmawiają godzinami. Film opowiedział właśnie o takiej 13 letniej dziewczynce, której 35 letni dewiant zrobił pranie mózgu i była na każde jego skinienie. Kiedy rodzice dowiedzieli się, że ich córka zostaje zgwałcona, dochodzi do ruiny całej rodziny, bo każdy cierpiał na swój sposób z powodu tego, co się wydarzyło. Film mocny i prawdziwy i dlatego ja cieszę się, że moje dzieciństwo spędziłam zdrowo, a i moje dzieci zahaczyły  też o normalność na tym świecie.