Zdjęcie jest mojego autorstwa zrobione kilka lat temu.
Najbardziej mnie zachwyca cmentarz w kolorach jesieni i kiedy świeci słońce odbijające się w tych brązach i czerwieniach i żółciach.
U nas wszystkie plany się posypały i nie byliśmy na cmentarzu, ani na obiedzie u Córki, gdyż rozłożyło nas przeziębienie.
M jest bardziej chory, bo gorączkuje, a więc nie chcieliśmy narażać naszych Wnuków, na złapanie jakiegoś choróbska, gdyż trzeba być rozważnym.
Odnośnie dzisiejszego święta, to nie pojmuję, że policja złapała 1200 pijanych kierowców, którzy jechali na cmentarze.
Tych osobników trzeba karać bezwzględnie, gdyż jest to tak wielka nieodpowiedzialność zagrażająca innym kierowcom.
To jest taki dzień, że zastanawiamy się i nad swoim życiem i chyba nie ma na świecie człowieka, który by się nie zastanawiał, ile mu jeszcze zostało tego życia, a Agnieszka Osiecka napisała w te słowa:
„Myślałam że zawsze będziemy młodzi, że świat poczeka. Nic nie poczekało.. Nie odkładajcie na później ani piosenek, ani egzaminów, ani dentysty, a przede wszystkim nie odkładajcie na później miłości”
Zespół Dżem zaś wyśpiewał, że:
„Jak na deszczu łza,
cały ten świat nie znaczy nic, o nic
Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil
Najlepszą z twoich chwil”
Życie, to tylko chwilka w porównaniu z powstawianiem życia na ziemi przez miliardy lat.
Dany jest nam tak krótki czas, aby tu pożyć i zrobić coś dobrego dla siebie, rodziny, świata, ale można życie sobie także schrzanić.
Nie mogę się pogodzić z faktem, że na świecie brat zabija brata jak to się dzieje w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie i uważam te czasy w XXI wieku za bestialskie.
Chiny w Honkongu wprowadziły drakońskie prawa i za byle co, ludzie są wtrącani do więzienia i zabrano tam ludziom wolność i demokrację.
My mamy ogromne szczęście, że 15 października powiedzieliśmy – dość reżimowi jaki jest w Chinach.
Wydaje się, że wyjdziemy na prostą i jeszcze będzie u nas szczęśliwy czas i dla młodych i dla starszych.
Trochę kluczę w tym wpisie, ale zdradzę Wam, że często zaczynam myśleć, co dzieje się z człowiekiem po śmierci.
Wielu chce spocząć w ziemi, a wielu decyduje się na kremację i ja borykam się z tym dylematem i zdaje się, że to rodzina zadecyduje.
Z prochu powstałeś i proch się obrócisz i wciąż kluczę w temacie.
Kiedy Mama odeszła zaczęłam szukać w sieci, co dzieje się z człowiekiem w grobie i sorry za ten wpis, ale umieranie dotyczy każdego z nas.
Co dzieje się z ludzkim ciałem po 100 latach w trumnie?
Mózg jest jedną z pierwszych części ciała, która ulega rozpadowi. Zaledwie kilka minut po śmierci jego komórki zapadają się i uwalniają wodę. Potem rozkładają się inne narządy.
Ludzkie ciało składa się z ponad 200 kości, kilku bilionów mikrobów i aż 37 bilionów komórek. I chociaż śmierć jest często uważana za koniec życia, to w ciele wciąż „kwitnie” życie.
Gdy przestaje bić serce, zostaje zatrzymany przepływ krwi, który przenosi tlen do wszystkich narządów i tkanek. Bez krwi obumierają wszystkie organy i tkanki najbardziej potrzebujące tlenu. Ponieważ komórki tworzące te narządy i tkanki w 70% składają się z wody, bez tlenu, który utrzymywał je przy życiu, ulegają samozniszczeniu, a cały płyn zawarty w komórkach wylewa się na spód trumny.
Umierający układ odpornościowy nie może już kontrolować bilionów drobnoustrojów, które normalnie pomagają w trawieniu spożywanego pokarmu. Głodne mikroby zjadają wpierw jelito, a następnie zabierają się za resztę ciała. Wędrując żyłami i tętnicami, w ciągu kilku godzin docierają do wątroby i pęcherzyka żółciowego, który zawiera żółtozieloną żółć przeznaczoną do rozkładania tłuszczu. Po tym jednak, jak drobnoustroje zjadają te narządy, żółć zaczyna zalewać ciało, zabarwiając je na żółtozielony kolor.
Od drugiego do czwartego dnia od śmierci drobnoustroje są już w całym ciele. Wytwarzają toksyczne gazy, takie jak amoniak i siarkowodór, które rozszerzają się, powodując wzdęcia i uwalnianie się intensywnego smrodu.
Po trzech lub czterech miesiącach żółtozielona cera zmienia kolor na brązowoczarny. Ponieważ naczynia krwionośne uległy degradacji, żelazo w nich zawarte wylewa się, a w wyniku utleniania przybiera barwę brązowoczarną. W tym czasie struktury molekularne, które utrzymują komórki razem, rozpadają się, przez co tkanki zamieniają się w wodnistą papkę.
Po nieco ponad roku bawełniane ubrania rozpadają się pod wpływem kwaśnych płynów ustrojowych i toksyn, które je rozkładają. Przetrwają tylko nylonowe szwy i pasek u spodni. Od tego momentu czas „zwalnia”. Nic dramatycznego nie dzieje się przez jakiś czas, ale po dziesięciu latach, przy dostatecznej wilgotności, mokre środowisko o niskiej zawartości tlenu rozpoczyna reakcję chemiczną, która zamienia tłuszcz w udach i pośladkach w substancję podobną do mydła zwaną woskiem grobowym. Bardziej suche warunki prowadzą jednak do mumifikacji. Nie są wymagane żadne opakowania, chemikalia ani zabiegi, ponieważ przez cały proces rozkładu woda wyparowuje przez cienką skórę na uszach, nosie i powiekach, powodując, że wysychają i stają się czarne.
Po 50 latach tkanki upłynniają się i znikają, pozostawiając zmumifikowaną skórę i ścięgna. W końcu one też się rozpadną, a po 80 latach w trumnie pozostaną kości, które zaczną pękać, gdy zawarty w nich miękki kolagen ulegnie zniszczeniu, pozostawiając jedynie kruchy szkielet mineralny. Ale nawet ta skorupa nie będzie trwać wiecznie. Za sto lat ostatnia z kości rozpadnie się w proch i pozostanie tylko najbardziej trwała część ciała – zęby. Zęby, wosk grobowy i niektóre nici nylonowe. To wszystko.
Opracowano na podstawie:
What happens to the human body after 100 years inside a coffin