Archiwum dnia: 31 stycznia, 2020

Pedofilia w kościele – nie wolno milczeć!

Na Facebooku ktoś polecił film dokumentalny pt. „Milczenie kościoła” opowiadający o tym jak kościół zaciera pedofilię.

Nie raz i nie dwa pisałam o tym na blogu, ale to jest taki temat, o którym pisać trzeba, choć to nic nie zmieni.

W archiwach watykańskich istnieją dokumenty na to,  jak księża gwałcili i molestowali dzieci już 1700  lat temu!

Przez tyle lat żaden Papież nie poradził sobie z tym procederem, bo im  się to po prostu nie opłaci!

Marcial Maciel w roku 1941 w Meksyku założył tzw. „Legiony Chrystusa” i to tam dokonywał brutalnych gwałtów na dzieciach, a także będąc w związku z kobietą i swoje dzieci.

To nie był ksiądz, a diabeł w czystej postaci, który złamał kręgosłupy wielu młodym  istnień.

Dokument opowiada o molestowaniu dzieci w katolickiej szkole dla głuchoniemych, bo oni nie mogli się poskarżyć nikomu!

Wykorzystano ich inwalidztwo w bestialski sposób.

Kiedy się poskarżyli rodzicom, to dostawali lanie, bo nie można było przecież posądzać księdza o takie czyny.

Maciel – oprawca dzieci, które gwałcił był ulubieńcem Papieża Jana Pawła II, który doskonale wiedział o wszystkim i nie zrobił NIC!

Papież Benedykt wszystkie dokumenty dotyczące pedofilii miał na swoim biurku – wszystkie i też nic z tym nie zrobił, a zwiał z posady Papieża, bo sobie chyba nie radził, a może nie chciał zaszkodzić kościołowi?

Watykan to jest jeno pralnia wielkich pieniędzy i wiary  tam nigdy nie było!

Jeśli istnieje Bóg, to się pytam dlaczego pozwala na to, aby kościół katolicki owiany niesławą istnieje do dziś.

Jest tyle świadectw skrzywdzonych dzieci, które rozumieją, co się stało dopiero, kiedy dorośli i te obrazy ich prześladują i będą prześladować do końca ich dni.

Ofiary pedofilii jakże często zwracały się do hierarchów kościoła o sprawiedliwość, ale zawsze odbijają się od ściany i nic z tego nie wynika.

Ksiądz najwyżej jest przenoszony do innej parafii i temat jest zamknięty.

Wiem, że nikt tego dokumentu nie obejrzy i wiem, że nikt do końca nie przeczyta poniżej świadectwa dziewczynki o tym, co przyszło jej przeżyć w „Legionach Chrystusa”.

Dla mnie pocieszające jest to, że kościoły pustoszeją i często parafie ogłaszają upadłość.

Może kiedyś skończy się i Watykan!

„Ofiara księdza z Legionu Chrystusa: Sapał i pytał, czy mi się podoba. Mówił, że nie robimy nic złego, że Bóg na nas patrzy

„Pamiętam, że byłam coraz bardziej nieszczęśliwa. Często myślałam o śmierci. Gdybym komuś o tym nie powiedziała, to pewnie bym się zabiła. Najdziwniejsze, że nie wiedziałam, dlaczego mi jest tak źle. Nie rozumiałam, że to przez księdza”. Rozmowa z Aną Lucią Salazar, jedną z ofiar Fernando Martineza, księdza ze zgromadzenia Legion Chrystusa.

Kiedy zaczęłaś uczyć się w szkole prowadzonej przez Legion Chrystusa?
W 1991 roku moi rodzice przeprowadzili się z Monterrey do Cancun. Miałam wtedy siedem lat. Zapisali mnie do podstawówki, która należała do legionistów Chrystusa, bo wcześniej też uczęszczałam do ich szkoły. Szkoła w Cancun była stosunkowo nowa. Ktoś podarował legionistom teren, inni wierni przekazali datki na jej budowę. Nie miała jeszcze wielu uczniów, ale chodziły do niej dzieci najbogatszych i najbardziej wpływowych mieszkańców.

To prywatna szkoła w Meksyku. Dzisiaj czesne wynosi w niej równowartość około 2 tys. zł miesięcznie.
Tak, jest bardzo droga, ale moi rodzice chcieli zainwestować w moje wykształcenie. Poza tym byli religijni. W tej chwili są wierzący, ale niepraktykujący. Z kolei ja uważam się za agnostyczkę.

Kim byli twoi nauczyciele?
Niektórzy byli świeckimi nauczycielami, ale należeli do wspólnoty Regnum Christi założonej przez legionistów dla osób świeckich. Dyrektorem szkoły był Fernando Martinez, 50-letni ksiądz. Do niego chodzili do spowiedzi wszyscy uczniowie.

Co o nim wtedy myślałaś?
Sądziłam, że musi być dobry, bo przecież był księdzem i miał taki bliski kontakt z Bogiem. On wybrał mnie na swoją pomocnicę. Prosił, żebym mu pomagała po mszach uporządkować kaplicę.

Był dla ciebie miły?
Kiedyś byłam smutna i powiedziałam mu, że inne dzieci nie rozmawiają ze mną, bo jestem nowa w szkole. Odpowiedział z uśmiechem: „Nie smuć się. Pamiętaj, że mi na tobie zależy. Porozmawiam z nimi, żebyś miała przyjaciół”. Ucieszyłam się. Zdobył moje zaufanie i z czasem to ja zaczęłam szukać jego towarzystwa. Jaka ja byłam naiwna.

Co się stało?
Aurora Morales González, nauczycielka od dyscypliny, która była prawą ręką księdza, zaczęła zabierać mnie do jego biura lub kaplicy na spowiedź. Zamiast o grzechach rozmawiał ze mną o seksie. Pytał: „Czy kiedy się kąpiesz, dotykasz się?”, „Lubisz się dotykać?”. Już w tamtym momencie mnie wykorzystywał, prawda?

Legioniści Chrystusa wiedzieli, co robi Fernando Martinez. Wcześniej pracował w mieście Meksyk, gdzie został oskarżony o wykorzystywanie dziewczynki. Odsunięto go od pracy z dziećmi, ale po roku Marcial Maciel, założyciel Legionu Chrystusa w Meksyku, dał mu stanowisko dyrektora szkoły w Cancun.

Czy z czasem posunął się dalej?
Ależ oczywiście. W czasie naszych spotkań podnosił mi spódniczkę, dotykał moich nóg, całował. Często w kaplicy prosił, żebym usiadła na jego kolanach, i się masturbował. Sapał przy tym i pytał: „Podoba ci się? Odczuwasz przyjemność?”. Potem mówił: „Nie martw się. Nie robimy niczego złego. Przecież Bóg na nas patrzy”.

Kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, co się dzieje?
Pamiętam, że byłam coraz bardziej nieszczęśliwa. Często myślałam o śmierci. Gdybym komuś o tym nie powiedziała, to pewnie bym się zabiła. Najdziwniejsze, że nie wiedziałam, dlaczego mi jest tak źle. Nie rozumiałam, że to przez księdza.

Komu zwierzyłaś się z tego, co ci robił?
Kiedyś skakałam w swoim pokoju po łóżku i o wszystkim opowiedziałam mamie. Powstrzymała się od krzyku, żeby mnie nie przestraszyć. Potem z tatą szybko zaczęli działać. Najpierw poszli porozmawiać z księdzem Martinezem. Gdy tata przed nim stanął, nie wytrzymał i go uderzył. Ksiądz padł na kolana i zaczął mówić, że źle zinterpretowałam jego zachowanie. Ale moi rodzice wiedzieli, że to nieprawda. Mówiłam im o rzeczach, których dziecko nie rozumie.

Zgłosili sprawę na policję?
Biskup Jorge Bernal poprosił moich rodziców, żeby nie zawiadamiali policji, bo wszyscy się o tym dowiedzą i będę miała przez to problemy. Później mój tata porozmawiał z księdzem Eloyem Bedią, który był dyrektorem terytorialnym. Usłyszał od niego, że powinien zrozumieć zachowanie Fernanda Martineza, bo przecież też jest mężczyzną. „Do tego są dorosłe kobiety, a nie dzieci” – odpowiedział ojciec.

Zauważyłam, że rodzice w domu zaczęli się dziwnie zachowywać. Byli zestresowani, często rozmawiali o tym, co powinni zrobić. Zdali sobie sprawę, że są w sytuacji bez wyjścia, bo legioniści Chrystusa mają zbyt wiele układów. Tymczasem ja czułam się winna. Co takiego powiedziałam? – zastanawiałam się. W szkole było jeszcze gorzej.

Czy dobrze rozumiem, że wróciłaś do tej samej szkoły?

Tak. Fernando Martinez nadal tam pracował i często spotykałam go na korytarzu. Byłam zdruzgotana, bo po rozmowie z rodzicami przestał zwracać na mnie uwagę. Nie wiedziałam, co takiego zrobiłam, przecież wcześniej mówił mi, że jestem wyjątkową dziewczynką. Myślałam: może powinnam go przeprosić, żebyśmy znowu byli przyjaciółmi?

W dodatku inne dzieci zaczęły mnie gorzej traktować. Ktoś musiał z nimi na mój temat rozmawiać. Moi koledzy mówili, że nie można mnie dotknąć, bo jestem brudna, i się mnie brzydzą. Jechaliśmy autobusem do szkoły i nikt nie chciał siedzieć obok mnie. W końcu rodzice postanowili, że wracamy do Monterrey.

W twojej szkole nikt księdza Martineza o nic nie podejrzewał?
Pół roku później wyszło na jaw, że wykorzystywał też pięć innych dziewczynek. Wzywał je do siebie wszystkie razem i kiedy zabawiał się jedną z nich, inne w tym czasie musiały czytać Biblię. Jedna uczennica była starsza ode mnie o rok i w końcu zrozumiała, że dzieje się coś złego. Poszła do Aurory Morales González i jej o tym powiedziała. „Porozmawiam z księdzem, tylko nie mów o tym nikomu” – odpowiedziała.

Któregoś dnia dziewczynki poszły do łazienki i zaczęły płakać. Usłyszała je Beatriz Oliver, nauczycielka. W tamtym czasie już o wszystkim wiedziała od mojej mamy i opiekowała się mną w szkole. Chyba dlatego była bardziej wyczulona. „Co się dzieje?” – zapytała. „Nie możemy ci powiedzieć”. Poprosiła, żeby napisały na kartkach, dlaczego płaczą. Trzy z nich opisały, co robił z nimi ksiądz. Po tym wydarzeniu Fernando Martinez i Aurora Morales zniknęli ze szkoły.

Czy wiesz, co się z nimi stało?
Aurora Morales González zaczęła uczyć moralności w katolickiej szkole Irlandés de Monterrey. Dopiero kiedy w maju zeszłego roku publicznie oskarżyłam ją o pomoc w przestępstwie, została zwolniona z pracy. Martineza wysłano do nowicjatu w Salamance w Hiszpanii. Teraz przebywa w domu legionistów Chrystusa w Rzymie.

Legioniści Chrystusa ujawnili wewnętrzny raport zgromadzenia, z którego wynika, że między 1941 a 2019 rokiem 33 księży wykorzystało seksualnie 175 nieletnich. Ile dzieci skrzywdził Fernando Martinez?
Na razie wiadomo o ośmiorgu, ale na pewno było ich więcej. Jest to ciche przestępstwo, ofiary nie mówią.

Masz kontakt z innymi poszkodowanymi?
Tak. Mam też kontakt z ofiarami Marciala Maciela. Jeden z mężczyzn chodził do szkoły z Fernandem Martinezem i uważa, że on też był wykorzystywany seksualnie przez Maciela. W tym wypadku ofiara stała się gwałcicielem.

Zmarły w 2008 roku Marcial Maciel cieszył się zaufaniem wiernych, a jednocześnie z raportu opublikowanego przez legionistów Chrystusa wynika, że wykorzystywał przynajmniej 60 nieletnich. Miał kilkoro nieślubnych dzieci. Je również krzywdził.

Maciel to był prawdziwy geniusz zła. Stworzył platformę, dzięki której mógł wykorzystywać dzieci i zarabiać pieniądze. Przecież legioniści Chrystusa są milionerami, spotykają się ze śmietanką towarzyską, uczą dzieci bogaczy, prowadzą fundacje, zarabiając na niepełnosprawnych. Maciel wiedział, że społeczeństwo i rząd będą go wspierać. Wspierał go również papież Jan Paweł II.

Być może papież o niczym nie wiedział?
Watykan wiedział o oskarżeniach przeciwko Macielowi od roku 1943. Zawiadomienia trafiały do Kongregacji Nauki Wiary, której przełożonym w latach 80. był Joseph Ratzinger, prawa ręka Jana Pawła II.

Tak, ale w latach 1956-59 Watykan prowadził w sprawie Maciela śledztwo, które nic nie wykazało.
Jeśli jakimś cudem papież nie poznał prawdy, to znaczy, że nie powinien sprawować tak ważnego stanowiska. Jak można zostawić ofiary same sobie, a największego pedofila w Kościele katolickim uczynić „liderem młodzieży”?

Papież Franciszek zniósł w grudniu zeszłego roku tajemnicę papieską w sprawach postępowań wobec duchownych oskarżonych o wykorzystywanie nieletnich.
Już na samym początku papież Franciszek pozwolił nam zobaczyć, że istniało wewnętrzne prawo nakazujące księżom milczeć. Chcę wiedzieć, czemu Kościół myślał, że wolno mu tworzyć własne prawo, które będzie ważniejsze od prawa cywilnego. Czemu milczał, gdy w grę wchodziło życie dziecka? Teraz ludzie klaszczą papieżowi, bo zgodził się z tym, że to było złe. Wszyscy o tym wiemy. Jeśli Watykan tego nie wiedział, to coś nie jest w porządku. Tym bardziej że jest to instytucja, która uczy ludzi moralności. Potępia homoseksualistów, potępia kobiety, które chcą przerwać ciążę. Jakim prawem mają dyktować, co jest dobre, a co złe, skoro sami nie dają przykładu?

Musimy zdać sobie sprawę z tego, że Kościół tą zmianą nie wyświadcza nam żadnej przysługi. Sprawiedliwość nie jest przysługą. Mamy do niej prawo.

Niektórzy wierni boją się, że poprzez mówienie o pedofilii osłabia się Kościół.
Tak, i jest to prawda. Ale dlaczego tych ludzi nie boli to, że są atakowane dzieci, tylko to, że atakujemy instytucję? Kiedy ofiara zaczyna krzyczeć, mówią: „Naucz się przebaczać”. Oczekują od ciebie, że będziesz superbohaterem.

Co w takim razie Kościół katolicki powinien zrobić?
Powinien przyznać się przed społeczeństwem, ale ich to dużo kosztuje, bo wiedzą, jaki szok wywoła to, gdy ludzie poznają skalę nadużyć. Księża bronią się, mówiąc: „Kiedy zrobiłem coś złego? To nie ja, to inni”. Odpowiadam: „Może ty nie robiłeś nic złego, ale myślisz, że to dobrze pracować dla ludzi, którzy ukrywają gwałcicieli?”. Wszyscy duchowni pomagają tej machinie funkcjonować, a więc są współwinni.

Legioniści Chrystusa poinformowali, że ujawnili wyniki śledztwa, bo „chcą skonfrontować się z przeszłością i pojednać z ofiarami”. Z raportu wynika też, że 45 poszkodowanych otrzymało odszkodowanie. Czy ty też?
Nie.

Czy będziesz się ubiegać o odszkodowanie?
Nie wiem, co planują inne ofiary, ale mnie nie zależy na pieniądzach. Zresztą w naszym kraju trudno byłoby wygrać taką sprawę. Prezydent Meksyku uważa, że to źle wykorzystywać dzieci, ale on nie będzie walczyć z Kościołem. Przez to tchórzostwo krzywdzeni są nieletni.

Natomiast mam zamiar domagać się publicznych przeprosin od Kościoła. Księża mnie upokorzyli, zrujnowali mi dzieciństwo! Jako dziecko nic nie mogłam, ale teraz jestem dorosła. Zaczęłam o tym mówić publicznie, bo mam siłę, żeby domagać się tego, na czym mi zależy. Chciałam w ten sposób powiedzieć też swojemu oprawcy: „Wiem, co mi zrobiłeś”. Ale oni nie przeproszą.

Mówisz o tym ze złością.
Jestem zła, bo Kościół jako instytucja jest nieodpowiedzialny. Nie wiem, jak księża, którzy są częścią tej organizacji, mogą iść spać, potem wstać rano i nic nie zrobić z tym problemem. Zawodzą ludzi.

Wkurza mnie też, że wiernych to nie złości. Zdenerwujcie się, bo inaczej to, co miało miejsce we Włoszech, w Polsce, Meksyku, Argentynie, Chile czy Stanach Zjednoczonych, będzie się powtarzać.

Czy wszyscy ci uwierzyli, gdy przyznałaś się w mediach do wykorzystania?

Nie wierzy mi specyficzna grupa ludzi. Ludzie świeccy związani z Legionem najczęściej mówią: „Jesteś zła, bo stajesz przeciwko Kościołowi”. Raz napisała do mnie pewna kobieta: „Mnie też wykorzystywali w dzieciństwie, ale nic nie mówię”. Tak jakby chciała powiedzieć: „Zamknij się”. Odpisałam: „Przykro mi, ale jeśli nie chcesz o tym mówić, to ja to szanuję. Uszanuj, że ja chcę”. Inna zaczęła mnie oceniać: „Jakie ty zdjęcia wrzucasz na Instagram? Jak chcesz, żeby cię ludzie szanowali?”. Odpisałam: „Miałam osiem lat, proszę pani”. Mężczyźni typu macho najczęściej robią sobie żarty. Piszą: „Byłaś ładną dziewczynką. Nie dziwię się, że ksiądz cię wykorzystał”. Mnie to za bardzo nie dziwi. Pismo Święte mówi jednak: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!”.

Znasz dobrze Biblię jak na agnostyczkę.
W pewnym momencie odeszłam od Kościoła, ale chciałam do niego wrócić. Poszłam do spowiedzi i wyznałam księdzu, co mi zrobił Martinez. Ten duchowny na mnie nakrzyczał w konfesjonale. Wstałam i wyszłam z kościoła całkowicie złamana. Po powrocie do domu powiedziałam tacie: „Nigdy więcej tam nie wrócę”. Natomiast dalej interesowałam się religiami. Chodziłam modlić się do synagogi i do kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej. Oni dużo rozmawiają o Biblii, interpretują ją. Tam sporo nauczyłam się o Jezusie. Dla mnie to był prorok, który mówił, jak żyć.

Wyobraźmy sobie, że stałoby się inaczej: księża dowiadują się, że ksiądz Martinez cię wykorzystał, otaczają cię opieką, a on ponosi odpowiedzialność.
Pytasz, co by się stało, gdyby Kościół zachował się tak, jak należy? Nie mówiłabym o nim źle, bo wziąłby odpowiedzialność za swoje czyny. Rozumiem, że może się zdarzyć, że człowiek grzeszy. Ale Watykan nie powinien tego wspierać, utrzymywać potem tego człowieka aż do śmierci, zacierać śladów i przenosić przestępcy z miejsca na miejsce.

Udało ci się po tym wszystkim podnieść?
Bardzo długo miałam depresję. Nie mogłam wstać z łóżka. Nie chciałam iść do szkoły. Nie miałam ochoty bawić się z innymi dziećmi. Ciągle bolał mnie brzuch i dręczyły koszmary nocne. Jadłam w osamotnieniu, w łazience. Takie było całe moje dzieciństwo. Często, kiedy myślę o tamtym okresie, mam wrażenie, że mówię o innej osobie.

Tamta krzywda wpłynęła na wszystkie moje decyzje życiowe. Nie byłam w stanie odróżnić dobra od zła. Zatarły się granice. Myślałam, że muszę zgodzić się na złe traktowanie w związku, żeby otrzymać miłość i akceptację. Bardzo biblijne, prawda? Pierwszy list świętego Pawła do Koryntian mówi o miłości: „Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma”.

Dzisiaj masz męża, dzieci. Jesteś piosenkarką i prezenterką w telewizji.
Ale po drodze musiałam przejść przez nieudane związki, rozwód. Dosyć wcześnie zostałam mamą dwóch chłopców, a niedawno urodziłam córkę. Gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy w szpitalu, coś we mnie pękło. Wpadłam w panikę, bo zobaczyłam, jaka jest niewinna i jak łatwo ją wykorzystać.

Kiedyś poszłam z mężem do sklepu z zabawkami i zaczęłam wybierać dla niej lalki. Potem szukałam dla nich ubranek. Mąż powiedział: „Kupujesz lalki, jakby brakowało ci dzieciństwa”. Wtedy zdałam sobie sprawę, że kupowałam lalki dla siebie (płacze). Dzięki córce zapragnęłam przeżyć swoje dzieciństwo od początku, ale tym razem chciałam, żeby było dobre.

***

Artykuł powstał w ramach akcji Fundacji Wysokich Obcasów dotyczącej przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. Środki na finansowanie akcji pochodzą w części z Charytatywnej Aukcji Fundacji Wysokich Obcasów. Fundację oraz jej projekty możesz wspierać na stronie https://www.fundacjawysokichobcasow.pl/

Znalezione obrazy dla zapytania: maciel i jan paweł i"