Dwie kobiety, dwie zdrady – opowiadanie

Poszedł jak zwykle do pracy na wieczorną służbę i kiedy układała się do snu, położywszy dzieci, nagle zadzwonił telefon. Zdziwiła się, że o tej porze ktoś do niej dzwoni.

– Halo jesteś? – Tak, a co chodzi, spytała poznawszy, że dzwoni ciotka plotkara.

– Posłuchaj uważnie, bo już dłużej nie mogę milczeć. Wiem, że twój mąż przebywa często, gęsto u tej, co mieszka na głównej ulicy. Oni się tam wspaniale zabawiają, no wiesz alkohol i oczywiście seks i mówię ci o tym dlatego, że to trwa już dłuższy czas. Tam odbywają się orgie i czas temu postawić kres – słuchasz mnie, grzmiało z słuchawki,bo ciotka się nie hamowała nigdy, gdy jakąś plotkę dorwała.

– Że co? Wyjąkała w słuchawkę zdenerwowanym głosem. – Gdzie jest to mieszkanie, spytała.

– Poczekaj, mam zapisany adres, a więc nr domu 34b/6 i idź tam prędko, bo może nie jest jeszcze na późno i pamiętaj, że nic ci nie mówiłam, no to cześć i działaj kochana. Dobrej nocy.

Zdjęła z wieszaka pierwszy lepszy ciuch i nie przebierając nawet dolnej pidżamy poszła pod wskazany adres. Nie było to daleko i na szczęście ulica była pusta, a więc nikt nie widział, że jest w pidżamie. Podeszła pod okna i z pierwszego piętra dopływała muzyka, było dość głośno. Poznała rozweselony głos swojego męża i ją sparaliżowało. Nie wiedziała, co ma począć. Iść i zrobić awanturę, czy sama nie wiedziała co? Usiadła na stopniu i zapaliła papierosa, który miał ją uspokoić, a u góry było coraz głośniej i słychać było, że towarzystwo świetnie się bawi.

Nie weszła na górę, bo się wstydziła, a może nie ręczyła za siebie. Wróciła do domu i do rana nie zmrużyła oka. Kiedy sięgała w łazience po zapasowe mydło, z kubeczka wyleciały prezerwatywy, a ona przecież zabezpieczała się tabletkami. Wszystko ułożyło się jej w całość i już wszystko wiedziała.

Kiedy wrócił, zaczął kręcić i się tłumaczyć, że to tylko koleżanka, której załatwił ważną sprawę i dlatego go zaprosiła,  ona w to nie uwierzyła, albo chciała uwierzyć.

Ogarnęła się i poszła do tej kobiety, a kiedy zapukała, otworzyła jej brunetka w ciąży, lekko jeszcze wstawiona.

– Musimy porozmawiać, kategorycznie zażądała i proszę mi powiedzieć, czyje to będzie dziecko.

– To nie pani sprawa, śmiało i z impetem wypowiedziane słowa, mocno ją uderzyły.

– Proszę napisać mi oświadczenie, że nie jest to dziecko mojego męża i za kilka miesięcy nie będzie miał mój mąż sprawy o alimenty. Tak chcę się zabezpieczyć, rozumie pani.

Odmówiła, a więc się bała i za kilka miesięcy jej mąż zawisł na wokandzie o alimenty na być może swoje dziecko.

Nie wywaliła go z domu, bo sama miała z nim dzieci, a wyprowadzić się nie chciał. Żyli jak pies z kotem, nie odzywając się do siebie, a tamta urodziła i dalej się świetnie bawiła z tym, że już bez jej męża.

Postanowiła dać mu szansę, ale nie mogła poradzić sobie z emocjami. Zaczęła pisać w sieci z pewną młodą kobietą, na babskim forum, która przeszła dokładnie to samo. U niej minęły cztery lata od zdarzeń i mimo, że strasznie to przeżyła dała mężowi szansę.

Było ciężko, bo przeszła szpital psychiatryczny i w czasie jej leczenia, mąż bardzo się o nią martwił i klękał, że nigdy więcej jej nie skrzywdzi, a teraz, po latach nie żałuje, że dała mu kredyt zaufania, bo jest najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.

Pisały, a ona wylewała w jej rękaw wszystkie swoje zmory i wątpliwości, aż spotkały się w realu i długo trwało ich spotkanie, bo przegadały całą noc i cały dzień i opłaciło się, bo zrozumiała mechanizm męskich wyskoków. Tamta była młodsza, a jakby bardziej doświadczona, a może dlatego, że była po studiach psychologii i do tematu podeszła z innej strony, bardziej naukowej. Postawiła jej fundamentalne pytanie, czy nadal kocha męża i wiedziała, że kocha do granic wytrzymałości, a więc postaraj się zapomnieć, bo tamta tylko będzie się cieszyła, że do niej się przeprowadzi, a gdy zostanie z żoną, będzie gryzła pazury.

Minęły cztery lata i ten niewdzięczny mąż stara się jak głupi, aby zatrzeć ślady dawnej zbrodni i robi wszystko, aby była najszczęśliwszą kobietą pod słońcem i tak pozytywnie skończyła się sprawa, dwóch kobiet i dwóch zdrad.

Morał z tego taki, że kochani zazwyczaj zostają same, bez skradzionej miłości, bo żony cechuje większa mądrość i rozwaga i dlatego mężowe zostają przy tych mądrych, a najwyżej głupsze tylko pukają, ale jak świat, światem tak było i będzie, że pierwsza miłość nie rdzewieje, a te samotne kochanki zostają w każde święta same licząc na marny telefon  który nagle dzwonić przestaje i tym się różnią, bo kochanki gryzą tylko psy i wyrzuty sumienia, choć nie zawsze  he he.

5 myśli na temat “Dwie kobiety, dwie zdrady – opowiadanie

  1. Błądzić to rzecz ludzka, ale co zrobić, jeśli maz dostaje dwie szanse i dalej wraca do kochanki? Zona nie wie co to znaczy być przytulana przez męża czy co to są komplementy, a tylko słyszy, ze jest nieatrakcyjna, głupia, chora psychicznie i niezdolna do perwersyjnego seksu. Wiec zona po 2 latach ma dość i odchodzi. Jest ciężko, ale zaczyna się uśmiechać, cieszyć z każdego drobiazgu. Aż w końcu słyszy od własnego syna: Mamusia jaka ty jesteś piękna z tym uśmiechem. I zona juz wie, ze dobrze zrobiła składając o rozwód – odzyskała siebie i dziecko. A co maz? Nie wiem, czas pokaże.

    Polubienie

Dodaj komentarz