Rozwieszone w mieście głośniki a z nich płynące dźwięki pieśni rewolucyjnych.
Przystrojone flagami miasto, oczywiście nie tylko biało – czerwonymi ale i obowiązkowo czerwonymi.
Co to oznaczało? Nadszedł 1 maja.
Dzieci, młodzież, przedstawiciele zakładów pracy i organizacji, sportowcy, wszyscy pośpiesznie udawali się w miejsce, skąd wyruszyć miał pierwszomajowy pochód.
Ze szturmówkami, portretami przywódców, hasłami o sojuszu i przyjaźni z ZSRR, szedł ten pochód ulicami miasta, który podziwiał i pozdrawiał sekretarz, stojący na ustawionej specjalnie na tą okazję trybunie.
Każdego roku odbywał się wiece, sklepy prześcigały się w tym, który ma najlepiej udekorowaną witrynę, były występy artystyczne i zawody sportowe.
Jednak najbardziej zapamiętane, to chyba te potańcówki.
Na zabawie można było posilić się bułką z kiełbasą i musztardą, popić piwem bądź oranżadą.
Pomimo tej presji, obowiązku uczestnictwa w pochodach, wielu wspomina te czasy z sentymentem.
A jakie są Wasze wspomnienia z tych „słusznie minionych” czasów?
Ja osobiście wspominam tamte czasy oczywiście z sentymentem!
U nas po pochodzie zbierali się ludzie na tzw. „Małpiej Górze”, którzy siadali na kocach i zaczynała się biesiada przy wódeczce i zakąsce.
Czasami musiała interweniować MO, jeśli ktoś z alkoholem przesadził.
Byliśmy jakoś bliżej siebie, bo była integracja sąsiedzka także.
Na poniższym zdjęciu jestem ja ze swoim chłopakiem, gdy wracaliśmy z pochodu, a był to 1974 rok!
Jeszcze nie wiedzieliśmy, że przeżyjemy ze sobą 45 lat!
Na kolejnym zdjęciu jest ulica główna w moim mieście, po której w czasach PRL-u odbywały się pochody 1 Majowe.
Zdjęcie jest zrobione dwa lata temu – 1 maja, kiedy jeszcze nie było pandemii!
Obraz bardzo smutny, bo nie ma na tej ulicy żywego ducha!
Dlatego piszę, że kiedyś było jakoś weselej!