Archiwum dnia: 11 września, 2018

Alkoholiczka!

 

Zadzwonił budzik jak każdego poranka, nastawiony wieczorem przez Hanię. Niestety, czas wstawać pomyślała, ale postanowiła poleżeć jeszcze pięć minut. Pięć minut przeciągnęło się do piętnastu i Hania wystraszona, że spóźni się do pracy jak katapulta wyskoczyła z łóżka.

Prysznic i te wszystkie zabiegi kobiece, obowiązkowe każdego poranka miała opracowane do perfekcji. Kiedy skończyła makijaż, przypomniała sobie, że wieczorem wywiesiła na balkon upraną bluzkę, a więc poszła, aby ją zdjąć i przeprasować lekko żelazkiem.

To był moment, kiedy rzuciła okiem dalej niż wisząca jej ulubiona bluzka i stanęła jak wryta. Zauważyła w zaułku oddalonego budynku, między jedną, a drugą klatką, swoją koleżankę z pracy – Beatę.  Siedziały w jednym pokoju w urzędzie. Znały się od roku i bardzo polubiły, a tu taki widok.

Widziała bardzo wyraźnie, że Beata odkręciła małą buteleczkę i wypiła jej zawartość jednym haustem. Postała jeszcze chwilę i wzięła głęboki wdech, a za chwilę odwinęła gumę do życia i skierowała się w stronę miejsca pracy.

Beata przeważnie pierwsza była w pracy i tłumaczyła innym współpracownikom, że cierpi na bezsenność i dlatego jako pierwsza rozpoczynała dzień w urzędzie, robiąc przy okazji wszystkim poranną kawę.

Wszyscy się do tego już przyzwyczaili i pytań było coraz mniej, bo Beata po prostu tak ma i już!

Hania niewiele wiedziała o Beacie, ale ta raz jej się zwierzyła, że jej mąż jest bardzo wymagający i wręcz obsesyjnie perfekcyjny, kiedy ona sama nie przywiązuje wagi do wielu detali i dlatego żyje z mężem jak pies z kotem.

Mąż Beaty wymagał od niej bezwzględnej czystości w domowych kątach i zwracał jej na każdym kroku uwagę, a więc na tym tle dochodziło do ostrych spięć.

Beata nie skarżyła się nikomu, że jej małżeństwo to czyste piekło, z którego nie wiedziała jak się uwolnić, gdyż mąż zawsze twierdził, że nigdy nie da jej rozwodu i jest skazana na niego do końca życia.

Hania zaczęła obserwować Beatę i zauważyła, że jej koleżanka z pracy często wychodzi z torebką do toalety po czym czuła od Beaty zapach alkoholu, tłumiony cukierkami miętowymi.

Hania wiedziała już wszystko – Beata pociąga alkohol przed pracą i w pracy. 

Minęło kilka dni, a Beata wciąż przychodziła do pracy pod wpływem i tylko Hania to już wiedziała na pewno. 

Nie wiedziała, co ma zrobić z tą wiedzą, bo żal było jej koleżanki, która była bardzo dobrą pracownicą i wykonywała swoje obowiązki najlepiej jak umiała.

Petenci ją szanowali za kompetencje, a ona była dla nich zawsze miła i bardzo pomocna, a więc nikt się nie domyślał, że Beata ma problem.

Hania pewnego razu zdobyła się na odwagę i prosto w oczy powiedziała Beacie, że wie o jej problemie.

Rozmowa odbyła się w pokoju, kiedy innych współpracowników w nim nie było.

Beata zrobiła się czerwona, a jej oczy zalały się łzami. Nie wiedziała jak ma się zachować, ale poprosiła, aby Hania nikomu o tym nie mówiła, a ona zrobi wszystko, aby się takie sytuacje więcej nie zdarzyły. 

Hania czuła, że Beata ma poważny problem w swoim życiu, ale uwierzyła koleżance, że stanie na wysokości zadania i więcej do tematu nie wracała, gdyż czuła, że Beacie jest bardzo z tym źle.

Nie chciała jej zdemaskować, choćby ze względu na to, że jak dotąd Beata była świetnym pracownikiem.

Przyszedł okres, kiedy Beata stwierdziła, że musi zostać dłużej w pracy, gdyż musi dokończyć sprawozdanie, aby je przedłożyć nazajutrz przełożonemu.

Wszyscy już wyszli z pracy, a Beata została, ale nikogo to nie dziwiło, gdyż Beata miała takie okresy w swojej pracy, wymagające godzin nadliczbowych.

Nagle w mieście rozległy się syreny karetki jadącej na sygnale w godzinie dość już późnej, a do Hani zadzwonił kolega z pracy, że Beata wpadła pod samochód i jest bardzo ciężko ranna, a najgorsze jest to, że była kompletnie pijana i to była jej wina, że pod ten samochód wpadła.

Hania zamarła po tym telefonie i na drugi dzień wybrała się do szpitala, aby dowiedzieć się jaki jest stan jej koleżanki.

Lekarze nie chcieli z nią rozmawiać, ale po znajomości dowiedziała się, że Beata jeśli przeżyje i wybudzą ją ze śpiączki, już nigdy nie stanie na własnych nogach.

Czeka ją wózek i prawdopodobnie rehabilitacja nie przyniesie oczekiwanej poprawy.

Mijały miesiące i Beata otrzymała grupę inwalidzką. Zniknęła wszystkim z oczu i zapadła się jakby pod ziemię i tylko Hania wie, że mąż Beaty złożył pozew o rozwód i ją zostawił z tym nieszczęsnym wózkiem!