Kilkanaście notek niżej pisałam, że zabieram się za koreańskie kimchi czyt. kimczi, a podstawowym składnikiem tej potrawy jest kapusta pekińska.
Jest to zestaw kiszonych warzyw jak np. por, szczypor, papryka, marchew i przypraw takich jak imbir, papryka słodka i pikantna w proszku, sól, cukier, mąka pszenna, sos sojowy.
Ubiłam to wszystko w słoju i tak stało chyba ponad miesiąc i się kisiło.
Od czasu do czasu słoik stawiałam odwrotnie, aby powstały sok dotarł wszędzie i tym sposobem się udało, bo nie pojawiła się żadna pleśń, jak to się czasami zdarza z kiszonkami.
Właściwie robiłam wszystko na oko, podpierając się przepisami, ale każdy przepis był inny, bo tylko Koreanki robią to prawidłowo.
Naprawdę bałam się po miesiącu to otworzyć, gdyż bałam się tego, jak mi to posmakuje.
Niepotrzebnie sie bałam, bo dziś odkręciłam słój i jest moc i jest okej, a tylko pierwszy kęs trochę zadziwia smakiem azjatyckim, a potem zaczyna wciągać i co trochę podchodzę i jem w małych ilościach.
Wszystkie składniki się cudnie przegryzły, co podkręciło smak tej surówki, a warto ją jeść, gdyż:
„Kimchi – właściwości zdrowotne i przeciwwskazania
Kimchi zawiera liczne witaminy (zwłaszcza witaminy z grupy B), składniki mineralne oraz błonnik, jednak za jego najważniejszy składnik uznaje się pożyteczne bakterie Lactobacillus – należące do grupy bakterii kwasu mlekowego. Wywierają one pozytywny wpływ na zdrowie – wspomagają trawienie i regulują pracę jelit. Hamują także rozwój bakterii chorobotwórczych, gdyż wytwarzają produkty przemiany „trujące” dla innych bakterii. Zwiększają również odporność na infekcje i wzmacniają organizm.”
Czy zrobię to drugi raz, tego nie wiem, bo jednak jestem za tradycją i następnym razem jednak ukiszę naszą kapustę z marchewką – uwielbiam w każdej postaci.
Zrobiłam kimchi, bo byłam tak po kobiecemu ciekawa tego smaku.
Jest dobrze, ale wolę jednak domową, naszą kapustę kiszoną, która niewątplwie ma w sobie także masę witaminek.
Obiecałam, że napiszę wrażenia i napisałam 🙂
Mąż jeszcze nie odważył się popróbować! 😀
Kto się pokusi, to niech szuka przepisów w sieci!
Myślałem że zapraszasz na poczęstunek a ty mówisz żeby szukać w sieci ehhh .. 😀
PolubieniePolubienie
Nie lubię się powtarzać, bo przepis podałam w pierwszym wpisie, ale Tobie nie chce się szukać – leniuchu!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To Ty wyszłaś na leniuszka 😛
PolubieniePolubienie
Podałam w komentarzu przepsis, ale Ty czytasz mnie wybiórczo! Słabe to jest!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czytam wpis i go komentuje a komentarz z linkiem się dopiero ukazał. Ale ty Jadowita jesteś
PolubieniePolubienie
Staram się być grzeczna ha ha
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A nie możesz być od po prostu grzeczna ?
PolubieniePolubienie
365 bawisz się ze mną, ale co za dużo to nie zdrowo – lubię Cię!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja Ciebie również polubiłem
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mi również miło
PolubieniePolubione przez 1 osoba
https://sagula.wordpress.com/wp-admin/post.php?post=26429&action=edit&classic-editor
PolubieniePolubienie
A ten link do czego prowadzi ?
PolubieniePolubienie
Do przepisu!
PolubieniePolubienie
Ale link nie działa😁
PolubieniePolubienie
PolubieniePolubienie
No teraz to jest OK 😙👍
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Matusiu Kochana! Zapanowała jakaś dziwna moda na blogi kulinarne. Zdecydowanie lubię Cię w innej wersji 🙂
PolubieniePolubienie
Szarabajko to jest moje życie i piszę co się w nim dzieje, a wiec stało się to, że chciałam spróbować czegoś nowego i nie jest to blog kulinarny! Na blogu jest masę notek nie na temat potraw.
PolubieniePolubienie
Mniaaaaaaaaaaaaaam,wygląda pysznie!!!!!! 🙂
PolubieniePolubienie
Specyficznie też 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba