Archiwum dnia: 11 listopada, 2022

Patriotyzm!

Kiedy słucham piosenki w wykonaniu Ireny Santor pod tytułem „Powrócisz tu”, to za każdym razem zalewam się łzami.

Wrażliwcy tak mają, bo tacy się urodzili!

W taki dzień jak dzisiaj – w Święto Niepodległości słucham właśnie piosenek patriotycznych, bo ja jestem patriotką z krwi i kości.

W piosence Ireny Santor jest ogromny, wielki jak bomba atomowa ładunek uwielbienia do własnej Ojczyzny i jest wyraz do niej miłości.

Jakże w ciągu ostatnich 7 lat ich nierządu mówiłam sobie, że gdybym była młodsza, to bym z tego kraju uciekła na drugi koniec świata – z dala od tej hucpy, bo codziennie staje się to nie do wytrzymania.

Po głębszym zastanowieniu się wiem, że nigdy bym z Polski nie wyjechała mimo, że jest jak jest, a jest podle i źle.

Na przestrzeni wieków wielu Polaków wyjechało z Polski z różnych względów, bo jedni przed wojną, inni za chlebem, a jeszcze inni ze względów osobistych i politycznych też.

Polacy są wszędzie i tworzą swoją Polonię i wiem, że tęskną za krajem i to im dedykuję piosenkę Ireny Santor, bo kto wie ilu z nich wróci z tęsknoty, kiedy zmieni się z Polsce polityka i sytuacja.

Na spotkaniu z Donaldem Tuskiem w Piasecznie jedna z kobiet zapytała się go, co ma zrobić, by jej córka wróciła do Polski, a mieszka we Francji.

Donald Tusk odpowiedział, że ludzie będą wracali, ale nie tak szybko.

Musi się w Polsce dużo zmienić, aby ludzie nabrali zaufania do naszego kraju i mieli zapewniony tutaj byt, czyli pracę, mieszkania, szpitale, szkoły i przedszkola i tak dalej.

Kocham Polskę osadzoną w polskich granicach, bo tutaj mamy wszystko od morza do Tatr,

ale nie kocham tej władzy, która zawłaszczyła sobie dzisiejsze święto i podzieliła ten Naród.

Od rana nie chciało mi się świętować słuchając na Placu Piłsudskiego tego darcia się Anżeja ze swoimi napuszonymi minami.

Jednak mam w duszy miłość do Polski i kiedy opadł ten zgiełk w Warszawie rozkleiłam się i po prostu rozpłakałam się nad moją Polską.

Patriotyzmu nie nauczyli mnie rodzice, ani szkoła, bo mam w ten patriotyzm w genach, w DNA, który zrodził się samoistnie tam w sercu i duszy i nie wstydzę się tego, a wręcz przeciwnie.

Kaczyński odbiera mi ten patriotyzm i jeśli nie popieram PiS-u, to jestem gorszym sortem i wywalono na mnie i na innych masę inwektyw.

Myślę sobie, że ten człowiek udławi się swoim słowami, a ja mu tylko życzę spokojnej starości, a i tak historia go oceni jako kanalię.

Jego stracone życie, a moje wzniosłe, bo kocham Cię Polsko!

Wierzę, że jeszcze będzie pięknie i normalnie – może doczekam.

Mój patriotyzm definiuję tak, że jestem całym sercem za rozwojem Polski w każdej dziedzinie, a nie rujnowanie tego, co zostało zbudowane i zrobione.

A jak jest u Was z pojęciem patriotyzmu?

Wierzę w to, że z ulic znikną narodowcy, zniknie PiS, zniknie Kaczyński i nastanie NOWA POLSKA.

Wiersz Ewy Skarżyńskiej:

DLA OJCZYZNY

Gdyby tak zebrać

wszystkie kwiaty

co w Polsce rosną

latem,

jesienią,

zimą

i wiosną

– cóż by to był za bukiet!

A gdyby tak

drzewa zebrać wszystkie

znad Wisły,

znad Odry,

z Pomorza i Tatr

– cóż to by był za park!

A gdyby móc jeszcze

serca zebrać wszystkie.

Gorące jak czerwień

i czyste jak biel.

W jedno. Dla Niej.

Czyż serce to

nie uderzyłoby

jak dzwon hymnem miłości?

I jeszcze – WALCZ UKRAINO!

Polecam tekst po klipem – koniecznie!

Romuald Kulesz na FB

kupiłem chleb i białe róże, dla mnie Niepodległość to zapach skórki chleba o poranku i ciepłego mleka, podawanego spracowaną, pomarszczoną ręką mojej Cioci Wiktorii, mającej wytatuowany na ramieniu wyblakły niebieski numer obozowy.

To ręce babci Zosi, złożone do modlitwy, trzymające różaniec.

To moja Mama Niuta przecierająca szczypiącą jodyną moje pokaleczone kolana, przeżyła okupację, skończyła studia i wychowała nas z siostrą na ludzi.

To moja Żona prawdziwy doktor Judym, empatyczna mądra i obowiązkowa, niosąca pomoc pacjentom w tym samym Szpitalu od 40 lat.

To medal za Berlin, który mój Tata dostał za zwycięstwo nad faszystami.

Niepodległość, to muzyka Chopina i Kilara, poezja Mickiewicza i Brzechwy, wiersze Gałczyńskiego i Staffa.

Niepodległość, to Łazienki na wiosnę i mogiły Powstańców w blasku zniczy na Powązkach.

Niepodległość, to krzyk mew na Helu i świst świstaka na halach Podhala, to żubry w Białowieży i karpie w fosie karpnickiego zamku.

To Gdańsk, Poznań i Katowice o świcie, gdy wstaje mgła ze smogiem późną jesienią.

Niepodległość to koń ciągnący dorożkę, stukający kopytami o bruk wiekowego Krakowa.

To przytłumiony szelest liści w parku po zmroku, gdy blade światło latarni sączy się przez zimne wilgotne powietrze.

To cerkwie i synagogi Podlasia, oraz tatarskie meczety.

Niepodległość to Świętomarciński rogal i słoneczniki w moim ogrodzie, to mlecze na łące i kaczeńce nad strumykiem.

To wierzby Mazowsza i trzciny nad Jeziorakiem, to śnieg na Śnieżce i kra na Odrze.

To bzy w maju, chrabąszcze w czerwcu i paździerze w październiku.

Niepodległość, to nie są dla nas marsze narodowców, race, nienawiść, szczucie i hejt, Niepodległość to radość, nie zaciśnięte pięści i stukot podkutych butów o bruk mojej Warszawy w który wsiąkła krew Powstańców.

Niepodległość to zapach kawy o poranku i smak Pańskiej skórki ze straganu na Powązkach.

To szczodry datek na Wielką Orkiestrę i zaniesienie siatki z zakupami starszej sąsiadce z czwartego pietra po schodach wiekowej kamienicy.

Ostatni rok dodał jeszcze jedno zagadnienie do mojej definicji niepodległości.

Teraz Niepodległość to Bucza, Mariupol, Donieck i Chersoń, to Polacy, którzy przyjęli u siebie uchodzców, nakarmili, odziali i dali schronienie, to ci co tam jeździli z pomocą i ci co tam wciąż są, lekarze, ochotnicy, doradcy.

Dlatego o Niepodległości nie powinien nam mówìć mściwy, zacofany kurdupel o poglądach narodowo – socjalistycznych, dla którego białe to czarne, a czarne to białe.

#RomualdKulesz.