W zeszłym roku, kiedy doglądałam moją, chorą Mamę mój organizm się zbuntował i przestałam jeść regularnie.
Pewnie sprawił to obowiązek i oczywiście nerwy jakie temu towarzyszyły.
Jadłam bardzo małe ilości i choć gotowałam obiady dla Męża, to sama często obiadu nie tknęłam.
Mogłam żyć o samej wodzie przez dwa dni i nie odczuwałam wcale głodu.
Mąż prosił bym jadła, a mnie wszystko rosło w buzi i kompletnie straciłam apetyt.
Schudłam przez nerwówkę i odrobinę osłabłam, bo organizm się buntował.
Teraz, kiedy Mama ma całodobową opiekę, a ja się odrobinę wyciszyłam – mój organizm dopomina się w środku zimy – witamin!
Czuję jak chce mi się truskawek, jagód, malin i jedynym sposobem uzupełnienia są dla mnie mrożone owoce.
Od tygodnia zjadamy codziennie 1/2 kg owoców na głowę, a robię tak!
Rozmrażam przed samym zjedzeniem – nigdy wcześniej, a kiedy robią się miękkie, to dodaję odrobinę brązowego cukru i oczywiście gęsty, grecki jogurt – pycha.
Myślałam, że mrożone owoce tracą dużo na zawartości witaminy „C”, ale to jest mit.
Tracą tylko 20%, kiedy poddane owoce termicznej obróbce tracą aż 75%.
Dlatego pod koniec zimy zalecam wszystkim mrożonki owoców i warzyw oczywiście.
A teraz napiszę jaki film dzisiaj obejrzałam:
Film pt. „Milada”, to film świeży jak bułeczka i schrupałam go z wielką przyjemnością.
Jest to film poświęcony wszystkim ludziom na świecie, którzy swoje życie poświęcają w obronie demokracji.
Niestety ten film w Polsce jest prawie nieznany, ale może dlatego, że powstał w 2017 roku.
Niesamowita korporacja, bo amerykańsko – czeska i opowiada o dzielnej kobiecie, która przeżyła w czasie II Wojny światowej obóz koncentracyjny, a potem po wyzwoleniu Czechosłowacji weszła w politykę i walczyła po wojnie z komunistami.
Jest to mocne kino i temat jest bardzo bliski naszej walce w Polsce i transformacji.
Nie jedna łza pojawiła się podczas oglądania, bo właśnie w obecnej Polsce odbiera się nam 28 lat demokracji wywalczonej przez „Solidarność”.
Polecam to mądre, twarde i prawdziwe kino realistycznie zrealizowane!