Archiwum dnia: 21 sierpnia, 2018

Addio pomidory!

 

Obraz może zawierać: jedzenie

Uwielbiam zjadać pomidory pod każdą postacią, ale zimą są one właściwie nie zjadliwe.

Równiutkie, okrąge jak jeden mąż nie posiadają wartości smakowych i pewnie są pędzone jakimś świńtwem.

Kiedy jednak przychodzi sezon na nie, to staram się każdego dnia robić dla mnie i Męża przyszną, prostą sałatkę.

Dostałam kilka pomidorów z własnej działki, które wychodowane zostały w ziemi bez nawozów i choć nie są takie idelane z wyglądu, to ich smak i słoneczny zapach zapamiętam do następnego lata.

Walory odżywcze są nie do przecenienia, gdyż chronią nas od raka, a także nasz system nerwowy naprawiają, oraz dobrze je jeść na nasze serca.

Poprawiają krążenie i wzmacniają nasze paznokcie oraz włosy, a także posiadają dużo potasu, co sprawia, że pozbędziemy się skurczów mięśni.

Mają masę witamin łącznie z witaminą „C”, a o tym można poczytać sobie w sieci!

Kroję sobie w kostkę grubszą cztery pomidory i lekko  solę, pieprzę i dodaję kilka kropel oliwy, a także miażdżę duży ząbek czosnku, a na koniec dodaję łyżkę jogurtu naturalnego.

Pomidory pod wpływem soli puszczają swój natruralny sok, który miesza się doskonale z pozostałymi składnikami i to jest nasz deser po obiedzie.

Taką sałatkę można kombinować po swojemu i ja dodaję jeśli mam –  posiekaną natkę pietruszki, albo koperku. Można zestrzeć na tarce kawałek żółtego sera, albo dodać twarożek i wtedy powstaje jeszcze większa bomba witaminowa.

Dobrą wiadomością jest fakt, że pomidory nie tracą swoich wartości pod wpływem przeróbki termicznej i dlatego zimą warto jeść pomidory suszone, albo używać ketchupu, a także warto pić soki pomidorowe.

Jutro będę gotowała leczo z tymi pomidorami z własnego ogódka, a więc kocham pomidory pod każdą postacią, a kiedyś były uważane za trujące warzywo.

Kochani odżywiajcie się zdrowo. Jedzcie dużo czosnku jeśli możecie, choć ma on przykry zapach, a to dlatego, że w Polsce zaatakowała bakteria pod nazwą  „New Delhi”, która jest odporna na wszystkie antybiotyki i ludzie umierają w szpitalach, a lekarze są bezradni.

Bakteria atakuje słabe organizmy, niedożywione z niską odpornością, a więc korzystajmy z tego, że możemy latem podciągnąć naszą odporność.

A teraz mam inny temat.

Kto mnie czyta, to wie, iż napisałam notkę na temat tragedii w Darłówku, gdzie morze pochłonęło na raz – trzy, dziecięce istnienia.

Napisała o tym ratowniczka z WOPR, która odniosła się bardzo krytycznie wobec rodziców plażujących z dziećmi i ja się z tym zgadzam, bo to są tej Pani 10 letnie obserwacje.

Może przez  wpis tej ratowniczki zaczniemy my dorośli – myśleć!

Pszczółka Maja

PUNKT WIDZENIA RATOWNIKA…

Dziś chcę napisać kilka słów o tragedii w Darłówku ale przede wszystkim o tym jak wiele tego typu nieszczęść można było uniknąć…

Jak większość z Was wie pracuję jako ratowniczka już prawie 10 lat.
Widziałam dużo, naprawdę dużo nieodpowiedzialnych i niezrozumiałych dla mnie zachowań ludzi …

Ludzi którzy przyjeżdżają na wakacje i nagle zapominają całkowicie o odpowiedzialności za swoje dzieci…
Na basenie czy na plaży wychodzą z założenia, że ratownicy WOPR to darmowe opiekunki dla ich dzieciaków..

Jest ratownik jest impreza !
Można więc sączyć piwko na hotelowym leżaku czy na piasku przy szumie fal, czytać książkę, przeglądać internet… słowem robić wszystko to na co ma się ochotę poza oczywiście pilnowaniem swoich dzieci…
No bo przecież od tego jest Ratownik… naprawdę?

Sytuacja z dziś…
3 interwencje na basenie:

1. Mama rozmawia przez telefon na leżaku wówczas gdy jej około 3- 4 letnia córeczka wchodzi w kółeczku sama do basenu (1,35 m).
Podchodzę, zwracam uwagę…
Ona zdziwiona. Odkłada telefon idzie do dziecka.

2. Dwójka rodziców i na oko 8 letni syn ledwo unoszący się na wodzie. Obserwuję ich jak podchodzą do niego, coś mu mówią po czym oboje kierują się w stronę saun.
Podchodzę zatrzymując ich i pytam pod czyją opieką zostawiają dziecko?
Oni, że przecież my czyli ratownicy jesteśmy na basenie , a oni tylko na chwilkę do sauny idą.
Oczywiście mówię, że to wykluczone i jedno z rodziców musi zostać z dzieckiem w basenie !

3. Przychodzi kobieta sama z trójką dzieci ( dwójka okolo 8-10 lat i jedno na oko 2 lata).
Zostawia młodych w basenie i wychodzi z dwulatkiem na taras.
I znowu interwencja.
Zawracam ją z tarasu i tłumaczę, że nie może zostawiać dzieci samych w dodatku ledwie potrafiących pływać…
Znowu zdziwienie…

I teraz moja uwaga….
Ja dzieci nie mam i mieć nie będę… jak dobrze wiecie po prostu nie lubię i nie kręci mnie to ale za to swoje koty kocham tak samo mocno jak wielu z Was swoje dzieci .
I gdy wychodzę na spacer z Szajbą sprawdzam kilkakrotnie czy szelki są dobrze zapięte i zabezpieczone…
Na dworzu przed blokiemczy w parku czujność 100% i oczy dookoła głowy: czy nie ma żadnego zagrożenia czy pies nie biegnie czy szelki na swoim miejscu…
Nie spuszczam jej z oka bo przecież to mój kot którego kocham najbardziej na świecie i chcę dla niego jak najlepiej….
Kot !

Więc ja się pytam jak Wy rodzice ( oczywiście tylko niektórzy) możecie prowadzić dzieci nad morze i powierzać ich życie i bezpieczeństwo ślepemu losowi ?!
Uda się albo się nie uda …

Jak w ogóle można zostawić dziecko w basenie i iść beztrosko na taras opalać się lub saunować ?! Jak?!
Jak można zamknąć oczy na plaży gdy dzieciak w morzu się bawi? Nawet jeśli jest przy samym brzegu… jak?!
Gdzie jest respekt do tego potężnego żywiołu jakim jest woda?!

W tym roku w polskich wodach utonęło około 360 osób !!!
360 !!! Wyobrażacie sobie to?
Jaki procent tej liczby stanowią dzieci kochających rodziców którzy zajęci byli telefonem lub piciem piwa na brzegu morza/ jeziora bo przecież dzieciak świetnie pływa da sobie radę …

Wiecie co Wam jeszcze powiem ?
Ostatnio jeden z moich przełożonych powiedział, że ratownicy mają niskie oceny od gości hotelowych i ci nie są z nas zadowoleni… heh, zabawne nie?
A jak można chwalić pracę ludzi którzy co chwilą zwracają uwagi typu:
– nie skacz do wody
– nie biegaj
– proszę nie pić alkoholu na terenie basenu
– proszę opuścić basen bo jest Pan ppd wpływem alkoholu
– i znowu nie skacz do wody po raz trzydziesty
– proszę nie zostawiać dziecka samego w basenie …

Jesteśmy dla wielu tymi złymi którzy ciągle się czepiają, ciągle zwracają uwagę ! Ciągle coś nam nie pasuje !

Tymczasem jesteśmy Ratownikami WOPR…
Jesteśmy przede wszystkim po to aby zapobiegać tragedii.
Staramy się dbać o Wasze bezpieczeństwo nad morzem/ jeziorem/ basenem ale nie możemy prowadzić każdego z Was z osobna za rączkę…
Nie jesteśmy od tego by niańczyć Wasze dzieci… nie !

Wy drodzy rodzice w pełni odpowiadacie za swoje pociechy. Wy i nikt inny ! Woda to niebezpieczny żywioł, a żeby doszło do tragedii wystarczy kilkanaście sekund…

Tragedia do jakiej doszło w Darłówku wstrząsneła całą Polską ale z czystym sumieniem mogę Wam powiedzieć, że ludzie żadnych wniosków nie wyciągneli…
Żadnych !

Obarczanie winą ratowników jest po prostu kpiną !
Sztorm, wysoka fala, CZERWONA FLAGA na wieżyczce ratowników… nie było żadnych wątpliwości co do tego, że kąpać się nie można.
Dzieciaki które utonęły to nastolatki które musiały zdawać sobie sprawę z ryzyka i z całą pewnością wiedziały o zakazie kąpieli ! Nie były małymi dziećmi nie potrafiącymi myśleć racjonalnie !
Ktoś powie: każdy z nas był młody i głupi ! Młodość rządzi się swoimi prawami ! Ok. Jasne. Tylko w tym przypadku im akurat się nie udało…

Matka z czwórką dzieci…
Nie była w stanie ich upilnować sama ( nie wiem gdzie był ojciec). Nie powinna była ich zostawiać samych nawet na sekundę ! Nie powinna…
Ale teraz już za późno…
Teraz pozostała rozpacz i żal…

Pilnujcie zawsze siebie nawzajem ale przede wszystkim swoich dzieciaków bo chwila nieuwagi może bezpowrotnie zmienić Wasze życie, a ktoś najbliższy Waszemu sercu może to życie stracić…

Udostępnij. Podaj dalej. Bądź zawsze czujny nad wodą.

Maja Nować.
Kołobrzeg.