Archiwum dnia: 29 listopada, 2014

To tylko łoś, tak mówisz – Tylko łoś. A ja Ci powiem, że łoś to czasem więcej jest niż człowiek

Wszyscy krzyczą z plakatów i bilbordów wyborczych – „Wybierz mnie, to ja sprawię, że będzie się wam lepiej żyło, bo mam program wyborczy doskonały. Wybierz mnie i koniecznie postaw krzyżyk przy moim nazwisku, bo jak czarodziejską różczką sprawię, że Polska, albo powiat, czy też gmina zamieni się w krainę mlekiem i miodem płynącą”.

Aż tu nagle samochód potrąca łosia, a sprawca ucieka i nie powiadamia nikogo o wypadku. Zbiega z miejsca i udaje, że nic się nie stało i całkiem spokojnie sobie śpi. Ten człowiek nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności i zostawia ranne zwierzę na poboczu.

Łoś resztkami sił doczłapał się do lasu, ale ten las to teren prywatny i tam pada, zaklinowując się między drzewami przez 4 dni i tu zaczyna się polska „spychologia”, bo nagle nikt nie poczuwa się, aby zwierzęciu pomóc i zaczyna się odbijanie piłeczki od starosty do burmistrza. Nagle obserwujemy niemoc urzędniczą, bo tu chodzi o kasę, której nie mają, aby zwierzaka przetransportować w celu ratowania mu życia.

Nie ma pieniędzy, a chodziło o kwotę 2 tys. Nie ma pieniędzy, bo muszą być w urzędach na najlepszą kawę i ciasteczka dla urzędasów podczas sesji i innych posiedzeń. Muszą być pieniądze na wielkie wiązanki kwiatów z okazji imienin i urodzin, a może i nawet dla miejscowego księdza, który zjawia się, by poświęcić nową inwestycję. Musi być kasa na nowe mebelki i najlepsze komputery, aby urzędnikowi w biurze było ciepło i przyjemnie.

Tak to wygląda drodzy Państwo – niestety i dopiero kiedy wkracza zwykły, szary Obywatel, który nie ma serca w de…, to jest ratunek, że ranny łoś z tego wyjdzie i stanie na nogi.

Pan Franciszek, który zaopiekował się rannym zwierzakiem stał się dla mnie „miernikiem” polskiej bezduszności urzędniczej i z tego wynika, że sloganami wyborczymi możemy podetrzeć sobie de…

Jakie to smutne!