Archiwum dnia: 15 listopada, 2014

Smutne, ale prawdziwe

Spokojna sobota, to miała być, a więc skoro za oknem jest tak smutno i pada deszcz, to domowe obowiązki, a potem miałam obejrzeć sobie dobry film, ale mi nie wyszło, bo:

O godzinie 9 rano zadzwonił telefon, abym ponownie zgłosiła się na policję, bo trzeba przyznać, że policja się poważnie przyłożyła do tego, aby mi pomóc. Trochę się zdziwiłam, że w sobotę, ale niestety policja pracuje także i w weekendy.

U nas wybudowano nową komendę, ale nasza policja wciąż zajmuje się swoimi obowiązkami w starej, a więc nowej nie zwiedziłam, ale czekała na mnie bardzo miła, młoda pani policjantka, która łapała w lot, co chcę jej przekazać i to wszystko spisała. Całe szczęście, że trafiłam na młodą osobę, bo nie musiałam tłumaczyć wszystkiego bardzo dokładnie, gdyż młode osoby wiadomo, że są bardziej obeznane z Internetem. Oczywiście, że się denerwowałam, bo komu sprawia przyjemność bycia na komendzie, ale zupełnie niepotrzebnie się denerwowałam, bo rozmowa była profesjonalna i bardzo wnikliwa.

Teraz odpoczywam, a po drodze zrobiłam parę zdjęć z zamglonego, mojego miasteczka.

Miłego popołudnia 🙂

Niechciane wiadomości w telefonie!

 

Liliana, tak miała pięknie na imię, całkowicie poświęciła swoje życie mężowi. On dobry adwokat w dużym mieście bardzo dużo pracował, ale pieniądze z tego były nie małe.

Ona, nie dokończyła studiów medycznych, bo tak się zakochała, że postanowiła oddać swoje życie w ręce swojego ukochanego mężczyzny, a on nie wymagał od niej skończenia studiów. Zaproponował, że to on będzie pracował na dom.  Pewnego dnia zabrał ją na Mazury, gdzie wykupił działkę nad jeziorem i pragnął  jej ją pokazać. Chciał na tej działce zbudować okazały dom, dom jego marzeń z widokiem na jezioro, a w oddali mazurskie lasy. Postanowili w końcu, aby zamieszkała w wynajętym pokoiku u mazurskiej rodziny i pilnowała budowlanych prac. Mąż jej, a było na imię mu  Marek, załatwił bardzo solidną firmę budowlaną i sterował telefonicznie dostawę materiałów, a Liliana była w swoim żywiole, bo prace budowlane szybko postępowały i ani się obejrzeli, kiedy zawisła wiecha i pozostały już tylko prace wykończeniowe.

Liliana była z siebie dumna, bo Marek zlecił jej urządzenie wnętrz, wcale nie małych, a ona siedziała w komputerze i co rusz firmy przywoziły najpiękniejsze meble do salonu, sypialni i niesamowitej, przestrzennej kuchni. To jej zaufał i od czasu do czasu przyjeżdżał, aby sprawdzić jak Liliana sobie radzi  i zawsze był zachwycony.

Kiedy dom był już gotowy, Liliana zabrała się za zagospodarowanie ogrodu, a więc przy pomocy firmy ogrodniczej, nasadziła przepiękne krzewy i kwiaty wieloletnie, a na tarasie postawiła meble ratanowe, aby o poranku mogła z mężem w weekend, wypić poranną kawę i zjeść śniadanie, gapiąc się  na lazur pobliskiego jeziora. Była taka szczęśliwa, że dała radę, a Marek był taki dumny z niej.

Liliana trochę narzekała, że jest tak mało z mężem i pewnego razu on jej oznajmił, że przeniesie swoją kancelarię bliżej domu i będą mogli tym sposobem więcej czasu spędzać ze sobą. Liliana była wniebowzięta, bo wreszcie będzie miała męża dla siebie. Dwa lata takiej rozłąki dały się jej we znaki i bardzo za nim tęskniła. Chciała się codziennie budzić przy nim i robić mu śniadanie, ale coraz częściej myślała o powiększeniu rodziny. Dobiegała już pod trzydziestkę, a więc to ostatni moment – myślała.

Marek postawił nową kancelarię na nogi. Zdobywał w nowym miejscu uznanie i się świetnie rozwijał, a Liliana zaszła całkiem niespodziewanie w ciążę. Cieszyli się jak wariaci. Zabierał ją na spacery w wolnych chwilach i rozpieszczał, a ona coraz bardziej była w nim zakochana.

Urodziła bliźniaki – chłopca i dziewczynkę i byli do siebie podobni jak dwie krople wody, a Liliana oddała się im całkowicie. Wstawała w nocy, przewijała, dbała i sprawdzała, czy prawidłowo rosną, a kiedy dzieci chorowały, zawsze czym prędzej zgłaszała się do lekarza, a więc dmuchała na swoje dzieci i była pełna poświęcenia.

Zawsze, mimo wielu obowiązków była zadbana. Zawsze na stole był obiad i zawsze zadbane były dzieci, dom i ogród. Była nieprzeciętnie zorganizowana i pełna życiowej werwy, a Marek kochał ją i wciąż chwalił. Przepraszał, że tak dużo musi pracować, ale to dla niej i dla dzieci i Liliana to wiedziała i rozumiała. Wierzyła mu bezgranicznie i nie czuła się cyborgiem, bo była szczęśliwa, że wszystko się tak wspaniale układa i jest taka kochana.

Od czasu do czasu Marek zabierał ją na dłuższe wakacje z ich dziećmi i często baraszkowali wspólnie w morzu Śródziemnym, gdzie ciepło i promienie słońca otulały ich ciała, a dzieciaki rozwijały się i rosły cudownie.

Jak to bywa, nie obejrzała się kiedy dzieci wybrały się na studia, a ona się lekko postarzała, ale starzała się pięknie. Dbała o siebie i dużo biegała o poranku i przede wszystkim dobrze się odżywiała. Przyszedł czas, kiedy mogła wreszcie pomyśleć o sobie i chodziła z innymi kobietami na fitness i zawarła sporo świeżych znajomości. Nie chciała już być tylko panią domu, ale nie zaniedbywała swojego męża – adwokata. Ubierała się gustownie i wciąż gotowała dla Marka najlepiej ja umiała i jak zawsze chciała być najlepsza i niepowtarzalna.

Ale zaczęło się zdarzać, że Marek się spóźniał i często nie przychodził do domu na noc. Wyła z rozpaczy, bo czuła, że coś się dzieje i w jego życiu jest inna kobieta.

Nie myliła się, bo na jej telefon, zaczęły przychodzić dziwne smsy o treści, że jest już stara i niech przestanie się łudzić, że Marek z nią będzie do końca życia.

Marek tłumaczył jej, że to jakaś psychopatka, która się mści, że ją zgnębił w sądzie, ale na tym nie był koniec, bo Liliana, dostała na Facebooka adres kobiety, z którą się jej mąż spotykał i zaczęła śledzić ten adres. Faktycznie tam wchodził jej mąż i długo z tego domu nie wychodził, a ona wiła się psychicznie z rozpaczy, że oto na stare lata on znalazł sobie lepszy model.

Nie chciała go demaskować, a obserwowała jego zachowanie i stek kłamstw jakimi ją obdarzał. Zawsze była mocną kobietą i nie piła z tego powodu, że sypie się jej życie, ale kiedy jego kochanka zaczęła jej przysyłać smsy o treści, że była do niczego w łóżku, bo ona daje mu lepiej, a także opisywała dokładnie wszystkie pozycje i stara baba już jest na straconej pozycji, bo nie zaspokaja swojego chłopa – nie wytrzymała!

Uzbroiła się w kij bejsbolowy i walnęła z całej siły poniżej brzucha i nie dlatego, że poderwała jej męża, a dlatego, że katowała ją opowieściami jak wałkowała się z nim w lesie, na polu, w samochodzie, w hotelach i pisała ile dał jej orgazmów. To kochanka sprawiła, że w jednej chwili przestała kochać męża, ponieważ zadał się z taką kobietą bez klasy i za te wszystkie podłości postanowiła ją ukarać i niech zabiera sobie jej męża na zawsze, bo ona nie chce go już znać,

Ktoś wezwał policję i Lilianę zabrali na komisariat, ale po wysłuchaniu opowieści zrozpaczonej kobiety i przeczytaniu tych świństw w jej telefonie, odwieziono ją do domu i kazali się uspokoić. Policja doskonale wiedziała, że wzięty adwokat ma romans i to z kobietą, która mogłaby być jego córką.

Liliana przeleżała wiele dni, odwrócona do świata na kanapie i płakała z żalu, że jej mąż okazał się takim draniem. Nie chciała rozmawiać z dziećmi, bo wstydziła się swojego, obecnego życia. Piła w samotności, ale pewnego ranka się obudziła i powiedziała, że się gnojowi nie da.Podniosła się i przeprowadziła bardzo szybki rozwód, a potem powiadomiła swoje dzieci, że zamierza wyjechać z miejscowości, w której spotkało ją tak wiele zła.

Sprzedała ich dom, bo jej zostawił i za te pieniądze wyjechała do Włoch i tam odwiedzają ją teraz dzieci. Siedzą często nad morzem, wszyscy razem, a ona dorabia w malutkiej kawiarence podając najwspanialszą kawę włoskim turystom, ale nie szuka już miłości.