Archiwum dnia: 7 listopada, 2014

A kiedy policjant, okazał się oprawcą i kłamcą!

Inka i Rafał byli równolatkami. Oboje liczyli sobie po 27 lat. Inka skończyła studia i znalazła pracę w miejscowym urzędzie. Rafał zawsze marzył, by pomagać innym ludziom i po szkole policyjnej natychmiast zatrudnił się w miejscowej komendzie. Dostał się do wydziału kryminalnego i od razu łapał dużo punktów za skuteczność, a więc kierownictwo komisariatu szybko go awansowało. Zakochał się w tej pracy i najlepiej, to by poświęcał jej cały swój czas, a Inka?

Inka na niego cierpliwie czekała, a,że nie mieli dzieci, to popołudnia spędzała w domu. Nadrabiała w gotowaniu i sprzątaniu, a wieczorem, zmęczona kładła się do łóżka i zasypiała z książką, bo uwielbiała czytać.

Rafał przychodził późnym wieczorem, kładł się obok niej składając pocałunek na jej twarzy i zasypiał jak kamień. Wówczas przez sen wreszcie czuła się bezpieczna i wtulała się niego jak najmocniej, aby się nim nacieszyć.

Niestety, ale bywało często tak, że kiedy się budziła, to męża już w domu nie było, bo obowiązki służbowe go wzywały. Taki z niego pracoholik – myślała z dumą i szła do swojej pracy. Ufała Rafałowi i wierzyła, że kiedyś tam będzie miał dla niej więcej czasu i może wreszcie wybiorą się razem na miły weekend i w końcu skonsumują go w łóżku, bo Rafał na seks nie miał czasu. Raz nawet, myśląc, że Rafał w końcu będzie miał wolne, zamówiła dwa dni w SPA, ale się strasznie zawiodła, gdyż Rafał dostał nagłe wezwanie na pilną akcję i Ince było bardzo przykro, ale starała się być dla jego pracy bardzo wyrozumiała i wspierała go najlepiej jak umiała.

Wypełniała sobie czas, ale w skrytości ducha już marzyła o dziecku. Marzyła o malutkiej istotce, która zastąpi jej nieobecność męża, a ona pokocha je nad życie. Była już gotowa na dziecko i zaczęła coraz częściej namawiać Rafała na potomstwo i wymieniła mu powody, że już powinni się o nie starać, ale…

Rafał się wymigiwał, tłumacząc żonie, że jeszcze nie teraz, bo on wciąż jest nieobecny w domu, a  nie chce, aby ich dziecko nie znało swojego ojca. Przedstawił jej swoje warunki, że może niedługo przeniosą go do takiej pracy, że będzie miał wymierny czas i będzie się w domu pojawiał częściej. Napominał, że mają mu w ramach awansu dać robotę w papierach, a więc nie będzie wzywany na akcje.

Cóż innego Ince zostało, jak tylko uzbroić się w cierpliwość. Kochała Rafała nad życie, ale liczyła się z jego zdaniem, choć nie jedną godzinę wypłakała w poduchę z racji, że miał dla niej mało czasu, a po drugie zegar jej tykał, a ona nawet nie jest w ciąży.

Pewnego dnia Rafał zapowiedział, że będzie szybciej z pracy, a więc przygotowała, sprytny, kobiecy fortel. Elegancka bielizna, wino, świece i co najważniejsze miała dni płodne, a więc…

Kiedy ją taką zobaczył, bardzo się zdziwił i powiedział, że jest cholernie zmęczony i niech mu da spokój, bo chce się położyć. Kiedy zaczęła go podniecać i użyła swojego uroku uwodzenia – uderzył ją i z impetem pchnął na ścianę krzycąc, że dawno nie widział takiej nachalnej baby i niechże zrozumie, że on ma w pracy tyle stresu, że nie ma ochoty na żadne figle migle,

Inka nie spała całą noc i usunęła się z małżeńskiego łoża, a kiedy rano się obudziła, bolała ją głowa z rozpaczy, ale przecież musiała się zebrać i iść do swojej pracy. Nie powiedziała nikomu, co się wydarzyło. Nie powiedziała żadnej ze swoich koleżanek, a swój ból zdusiła w sobie.

Rafał zaczął przychodzić do domu coraz później i często był pod wpływem alkoholu. Tłumaczył, że mieli ostrą akcję, bardzo stresującą i musiał z kumplami odreagować i tak zdarzało się coraz częściej. Zaczęli się rozmijać i Inka koniecznie chciała ratować swoje małżeństwo, bo wciąż go kochała.

Poszła do szefa swojego męża i przedstawiła mu swoje obawy i troski. Powiedziała, że mąż jej dużo pracuje, za dużo i przy tym pije w nadmiarze. Szef obiecał, że zdyscyplinuje Rafała, ale okazało się to tylko pustymi słowami, bo Rafał pił coraz więcej i częściej.

Pewnego wieczoru podeszła pod komendę i ukryła się tak, aby nikt jej nie widział. Obserwowała policjantów wychodzących z komendy, którzy patrolowali miasto i tych, którzy wzywani byli na interwencję, ale nagle usłyszała głos swojego męża, który mówił do kolegi, że musi odwiedzić swojego syna!

Inka zamarła i nie wierzyła w to, co słyszy, ale opanowała się i po kryjomu podążyła za Rafałem, który wszedł do pobliskiego domu, obok komendy. Widziała, że wszedł do kamienicy i znikł jej na jej parterze. Bała się, ale po cichu weszła po schodach i nacisnęła klamkę.Okazało się, że mieszkanie nie było zamknięte.

W środku krzątała się kobieta, trochę zaniedbana, a obok łóżeczka siedział jej mąż i gładził główkę jakiegoś dziecka.

Inka najpierw nie zauważona w przedpokoju, zrobiła delikatny krok do przodu i zauważyła, że na stole stoi flaszka wódki i dwa kieliszki, a kobieta robiła zakąskę i już wszystko wiedziała, że jej mąż prowadzi podwójne życie. Wiedziała z kim się upija i gdzie! Wiedziała także dlaczego nie chce z nią mieć dzieci. Wiedziała, że jej małżeństwo już jest skończone i nie wiedziała jak sobie z tym poradzić, z tym, co zobaczyła?

Wybiegła stamtąd jak oparzona i od tej chwili nie przespała wiele nocy i nie zdrzemnęła się w ciągu dnia. Była jak zranione zwierzę, wyjące w bólu i kiedy w swojej niemocy połknęła za dużo tabletek i zasłabła, Rafał wezwał karetkę, bo akurat był w domu. Kiedy lekarz wysłał ją na leczenie zamknięte, bo Inka darła się w niebo głosy, że żyć już nie chce.

Szpital zamknięty i wiele historii ludzi zranionych. Terapia i rozmowy z psychologiem, powoli stawiały ją na nogi, choć nie miała pojęcia, do czego ma wracać. Rafał ją odwiedzał, ale serce Inki było wciąż dla niego zamknięte i okropnie chore. Nie wyobrażała sobie, że ma wrócić do niego, czy też składać wniosek o rozwód – była wciąż za bardzo zraniona i niezdecydowana.

Kiedy wróciła, bo psycholog stwierdził, że jest gotowa na podjęcie nowego życia, to się mylił, ale pewnego dnia wyszła po szampon do włosów i usłyszała rozmowę dwóch młodych kobiet. – Widzisz ją, to ta, co z wariatkowa wróciła, bo mężuś zrobił sobie z inną dziecko. Popatrz, jak żałośnie ona wygląda, taka naiwna i głupia, która uwierzyła, że policjant, to jest uczciwy facet, co to nadaje się na mężusia – ha ha.

To Ince wystarczyło! Wpadła do domu i spakowała swoje rzeczy. Klucze zostawiła pod wycieraczką. Wsiadła w autobus i pojechała na zawsze do swojej ukochanej matki, którą wciąż chroniła i mówiła jej przez telefon, że jest szczęśliwą kobietą!

Rafał zginął w wypadku, jadąc z synem na pogotowie, pod wpływem alkoholu i zgięli on i jego dziecko wpadając na przydrożne drzewo i choć wszyscy wiedzieli o jego osobistych kłopotach, nie pomógł mu nikt, bo lepiej jest zataić grzeszki policjanta, niż go ratować!

Bosze, jakie to smutne, a więc Himalaje obłudy – kij w mrowisko!

Nie miałam dzisiaj tematu na bloga i trochę już zaczęłam się martwić, ale mówię do siebie w myślach, że spoko Ela – temat wcześniej, czy później zastuka. Jak znam życie i je obserwuję, to nagle następuje jeden impuls i już temat  jest. 🙂

Na forum Seniora na wielu wątkach spotykają się codziennie, od rana, do wieczora Seniorki, które wymieniają ze sobą wiele uprzejmości. Pamiętają o swoich imieninach, urodzinach, a także piszą o tym, co robią w danym dniu. Piszą jak się czują, że muszą iść do lekarza, bo coś tam już szwankuje, a także, co na obiad gotują, albo piją wirtualną kawę od rana, a wieczorem kieliszeczek na dobry sen.

Piszą ze sobą, kwiaty wklejają i wiele mądrych sentencji i aforyzmów i jest fajnie i jest spoko, bo miło się czyta, że Seniorki tak się pięknie integrują wirtualnie. Wspierają się w gorszych dniach, w dołkach psychicznych i potrafią cieszyć się szczęściem drugiej.

Czytam te wątki i podziwiam, że świat wirtualny zbliża kobiety do siebie i bez cienia zazdrości kibicuję, aby te ich przyjaźnie wirtualne trwały i trwały. Kibicuję samotnym, które w sieci znalazły zrozumienie i przez to nie czują się już takie osamotnione, bo w każdej chwili można stuknąć w klawiaturę, pożalić się i prawie natychmiast zjawia się grupa wsparcia i pocieszenie.

Swój wątek Panie nazwały „Szeptuszki” i tak od rana do wieczora Panie sobie szepczą do uszka i przychodzi czas, że skrzykują się na spotkanie w realu. Najpierw planują miejsce spotkania, aby każda mogła dojechać na czas. Potem zamawiają jakiś nocleg, bo spotkanie ma być dłuższe niż jeden dzień. Przygotowują elegancką garderobę i pakują się, nie zapominając oczywiście o aparacie fotograficznym, aby uwiecznić w kadrze swoje spotkanie, a także zwiedzanie miasta. Przecież się lubią. Przecież się doskonale znają z wątku, a więc stanowią silną grupę lubiących się starszych Pań i takie spotkanie jest odskocznią od dość szarego i monotonnego  życia. Piszą ze sobą parę lat, a więc znają się jak „łyse konie” i jedna za drugą da sobie uciąć nie tylko palec, ale całą rękę. 

Dochodzi do spotkania i radości nie ma końca. Wędrują po pięknym mieście, idą do restauracji coś zjeść, potem wypiją smaczną kawę i zjedzą deser i nagadać się nie mogą, bo przecież na wątku nie o wszystkim wypada napisać, a więc jest okazja, aby wymienić się doświadczeniem życiowym i poznać się jeszcze lepiej i oczywiście – polubić się jeszcze bardziej. 

Po powrocie na wątku pojawiają się zdjęcia, bo forum powinno się dowiedzieć, jak wspaniale sobie owe Panie umiliły koniec lata, dając innym do zrozumienia, że warto przenosić znajomości wirtualne – do świata realnego i niech inni zazdroszczą – a co!

Mija miesiąc od spotkania i czuje się jakieś napięcie na wątku. Wizyt coraz mniej, wpisów coraz mniej, jakieś aluzje i niedopowiedzenia. Któraś się obraziła, inna nic nie rozumie, a jeszcze inna udaje, że nie wie, o co chodzi, a więc pomału wątek umiera i spada powoli do archiwum niemalże! 

Dobremu obserwatorowi od razu zapala się czerwona lampka, że Panie się pożarły na tym wyjeździe, a privy się grzeją. 😀 Nagle się zauważa, że Panie przestały się lubić i pokłóciły się jak małolaty w gimnazjum, ale dlaczego się już nie lubią? Tylko one wiedzą przecież.

Panie się dzielą na dwie frakcje i po pewnym czasie powstaje alternatywny wątek, o nazwie, że ma być wesoło i miło i piszmy o wszystkim. Powstał odłam i nie wiadomo, czy Panie się podzieliły na te chude i tylko chude, bo grubsze nie mieszczą się w karze? Może to kolor włosów je podzielił, a może oczu? No właśnie, co podzieliło te Panie, że się nagle przestały lubić, choć kilka lat się lubiły? Już nie ma dzikich plaż…. jakie to smutne!

Wniosek z tego taki, że osobiście nie wierzę w wirtualne deklaracje i takie wirtualne sobie słodzenie i picie z dzióbków, bo real właśnie to zweryfikował. Ble, ble, ble – bądź sobą w wirtualu, myśl, wyciągaj wnioski, bądź szczera i nie daj się złapać na czułe słówka, bo te Panie już się nie lubią: 😀 A ja? Ja staram się wciąż wierzyć w człowieka i jego szczerość, bo byłoby mi trudno w sieci funkcjonować. 🙂

Dobrego popołudnia. 🙂