Archiwum dnia: 5 lipca, 2015

Polsko, otwórz się na młodych, bo kraj pustoszeje i kto będzie pracował na Seniora?

Kasia i Tomek pobrali się w latach osiemdziesiątych. Stworzyli typową, polską rodzinę, gdyż rok po roku urodziły się im dwie dziewczynki. Jakimś cudem dostali mieszkanie, całkiem niewielkie o metrażu do 45 metrów kwadratowych.

Dwa niewielkie pokoje, niezbyt duży przedpokój i malutka kuchnia, ale cieszyli się, że mają to swoje M.

Dziewczynki rosły w jednym pokoju, a rodzice mieli swoje lokum w drugim z telewizorem i niewielkim balkonem i tak żyli wiele lat. Dobrze, że mieli dwie córki, które godziły się ze sobą na tej małej przestrzeni, bo inaczej by z pewnością było, gdyby mieli syna i córkę.

Dziewczynki porosły i ukończyły szkołę średnią i zaraz potem związały się ze swoimi sympatiami i szybko jedna z nich wyszła za mąż i urodziła dwoje dzieci. Zaraz po niej druga córka zaszła w ciążę i urodziła do tej pory jedno dzieciątko.

Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na tej malutkiej przestrzeni mieszkają wszyscy razem, a więc dwóch zięciów, dwie córki i trójka małych dzieci.

Pani Kasia ma swoją, skromną działalność gospodarczą, a Pan Tomek jako budowlaniec samorodny remontuje ludziom od czasu do czasu mieszkania. Zbija tynki i kładzie kafelki, a więc żyją bardzo skromnie, ale biedy u nich nie ma.

Opłacają regularnie czynsz i stać jest ich na utrzymanie samochodu, ale nie stać ich na kupienie swoim córkom osobnych mieszkań, bo one nie pracują, a rodziców nie stać jest na spłacanie wieloletniego kredytu.

Będą z pewnością się tak gnieździli, na kupie w dwóch pokojach, dopóki może zięciowie nie dostaną dobrze płatnej pracy i sami się odważą na zaciągnięcie kredytu. Póki co, pracują na umowach śmieciowych.

Inna, młoda para małżeńska z dwoma synami w wieku przedszkolnym pomieszkuje także w maleńkim mieszkanku. Dwa małe pokoje zagracone są zabawkami dla chłopaków i matka upycha wszystkie rzeczy tak, aby choć środek pokoju był wolny, ale sprawia jej to coraz więcej trudności. Za chwilę trzeba będzie kupić biurka dla chłopaków, ale nie wie gdzie je ustawi.

Nie chciała brać następnego kredytu, bo dopiero spłacili pierwszy, ale mąż jej się uparł i stwierdził, że muszą się wybudować, a więc na początek pożyczyli dość dużą kwotę od rodziców, aby kupić działkę pod budowę. Zaplanowali domek na sto metrów kwadratowych, bo na więcej nie jest ich stać. Pieniądze szybko się skurczyły, a więc wzięli następny kredyt na 30 lat i oboje teraz drżą, aby żadne z nich nie utraciło pracy, bo przecież spłacać trzeba.

Budowa odbywa się po najniższych kosztach, bo młody mąż zaraz po pracy biegnie na budowę i wszystko robi sam, a więc od fundamentów, po elektrykę, aby tylko wzięte pieniądze z banku im wystarczyły.

Wprowadzą się do swojego gniazda za jakieś dwa lata, ale będzie wisiało nad nimi widmo kredytu i tu pytanie – czy będą szczęśliwi w tym nowym domu?

Tu trzeba sobie zadać podstawowe pytanie – dlaczego młodzi wieją z kraju, a wspaniale napisała o tym pewna blogerka:

Dlaczego wyjeżdżają z kraju ?http://zyciepo40.blog.onet.pl/2015/01/15/nie-dziwie-sie-juz-wcale-ze-mlodzi-ludzie-wyjezdzaja-z-kraju/

 

Nie dziwię się już wcale, że młodzi ludzie wyjeżdżają z kraju.

Mój syn szukał jesienią pracy. Nie było to łatwe, ale w któryś lipcowy piątek mówi z triumfem- znalazłem! Na razie na czarno, ale za 10 zł za godzinę, gdzieś przy torach. Ok., myślę, niech idzie i spróbuje, choć przy torach to pewnie jakaś ciężka praca, rozbiórka, czy budowa nowych, nie wiem. On też nie wiedział. Pracę załatwił im ojciec jego przyjaciela, więc tak bardzo się nie martwię, znam ich. Rano jadą do pracy. Pytam wieczorem- zrobić Ci kanapki? Nie, jestem dorosły, dam sobie radę, uszykuje sobie rano, żeby były świeże. Boooszeeee, dziecko, jeszcze Ci ta dorosłość bokiem będzie wychodzić i zatęsknisz za szkołą, młodością, brakiem obowiązków. Ale dobra, niech będzie dorosły, już czas na to….
Wstał rano o 5, zrobił kanapki, zjadł śniadanie i pojechał. Wrócił o godzinie 20.30, straszliwie brudny, zmęczony, spalony słońcem, głodny i zły. Mówi, że rano kierownik mówił, że płacą 10 zł za godzinę, ale po południu zmienił wersję, że będzie 80 zł za dniówkę. A pracowali 14 godzin. Na szczęście dali im obiad, więc jakoś przeżył. Demontowali tory, praca ciężka, harówka wręcz. I mówi, że jutro i w niedzielę też jedzie, ale wrócą wcześniej. Umył się, zjadł i padł na łóżko. Kanapki już pozwolił mi uszykować. W sobotę i niedzielę pojechał przed 6, wrócił o 21.30, pracowali po 15 godzin. Pod prysznicem stał z pół godziny a i tak nie zmył całego brudu. Już im nie dali obiadu. Jak jadł to co mu uszykowałam, to się popłakałam.
Mówię – synu, zrezygnujcie, Ty i twój przyjaciel, tym bardziej, że uczestniczysz w kursie, przepadnie i kurs i pieniądze, które wpłaciłeś i masz jeszcze egzaminy, musisz się uczyć. Sam wiem, mama, że muszę zrezygnować, tak się żyć nie da. I jeszcze się boję, że nam nie zapłacą. Ale chociaż zobaczyłem, jak można harować, nabyłem jakieś doświadczenie. Ten ojciec mojego przyjaciela, co nam załatwił tę pracę, namawia nas, żebyśmy zrezygnowali, bo widzi, jak nas wykorzystują.
A działa to tak. Firma, która wygrała przetarg na budowę nowych torów, zatrudnia podwykonawców, małe, lokalne firmy. Taka mała firma rozbiórkowa zatrudnia legalnie wykwalifikowanych robotników, płacąc im niezłą stawkę. A na ich miejsce młodych chłopaków, płacąc im połowę stawki, resztę dzieląc między siebie i kierownika, bo właściciel firmy nawet nie musi wiedzieć o tym, że pracują inni za tych, których zatrudnił. Więc legalnie zatrudniony pracownik ma połowę stawki, ZUS, podatek, ubezpieczenie, wszystko za siedzenie w domu, a na jego miejscu pracuje młody chłopak, dla którego 80 zł jest już jakimś zarobkiem. Nikt tego przecież nie sprawdza, kto przyjedzie sprawdzić gdzieś w pola i lasy, kto tam pracuje?
A po pieniądze do kierownika jeździli chyba z 10 razy, zanim im wypłacił stawkę za tydzień pracy.
To było w lipcu. Potem pracował jeszcze w magazynach, teraz  jest zatrudniony jeszcze gdzie indziej, ale o tym kiedyś napiszę.
Nie dziwię się już wcale, że młodzi ludzie wyjeżdżają z kraju.