Archiwum dnia: 9 lipca, 2015

Osobista ustawa o in vitro – kalinaxy

Dobry wieczór. 🙂

Niżej gdzieś pisałam, że nie będę się wypowiadała w sprawie in vitro, które jak jakieś fatum wyskakuje przed każdymi wyborami. Zapraszane do studia w telewizji dwie przeciwstawne osoby o odmiennych poglądach miesiącami się spierają i po drodze ranią te osoby, które tą metodą przyszły na świat.

Nie mam wiedzy prawie żadnej na ten temat, ale wiem, że przeprowadzona na kobiecie kuracja hormonalna tworzy w jej organizmie więcej jak jedno jajeczko i dlatego lekarz pobiera je wszystkie. Lekarze mówią o tym, że jednorazowo dochodzi do pobrania do sześciu i więcej jajeczek. Kobiecie aplikuje się jednorazowo do trzech zarodków zapłodnionych po za ustrojowo. Nie wykorzystane są zamrażane i o to jest ta cała burza. Ludzie, którzy uważają, że zamrożone zarodki to już człowiek mają rację i ja w zasadzie się z tym zgadzam.

” Zapłodnienie in vitro odbywa się poza ciałem kobiety. Wcześniej od partnerów pobierane są jajeczka i plemniki. Komórki jajowe pobiera się, nakłuwając sklepienie pochwy. Plemniki też można pobrać przez nakłucie nadjądrza lub przez masturbację. Następnie w specjalnym inkubatorze do komórek jajowych dodaje się nasienie. Czasem plemnik samodzielnie przenika do komórki jajowej. Bywa też, że jest on wprowadzany do komórek jajowych za pomocą cienkiej igły. Mniej więcej po 18 godzinach po połączeniu można ocenić, czy doszło do zapłodnienia. Jeśli tak, to dwie doby później komórki zaczynają się dzielić. W trzeciej dobie lekarz może wprowadzić 2-3 embriony do macicy pacjentki za pomocą cewnika. Pozostałe embriony zamraża się w ciekłym azocie w temperaturze -180 st. C. Będą pomocne, gdyby pierwsza próba zajścia w ciążę skończy się niepowodzeniem lub para będzie planowała kolejne dziecko.

Najwięcej kontrowersji wzbudza właśnie kwestia zamrażania zarodków i tego, co robić z tymi niewykorzystanymi. Zachować w zamrażarce? Wyrzucić?”

http://www.se.pl/wiadomosci/polska/metoda-in-vitro-co-to-jest-na-czym-polega-tak-powstaje-nowe-zycie_287030.html

Siedzę i myślę dlaczego ta metoda wywołuje takie kontrowersje i już wiem, że chodzi o te zamrożone małe „człowieki”. Co się z nimi właśnie dzieje, kiedy nie zostaną nigdy wykorzystane?

Siedzę i myślę, aż nagle mnie oświeciło i postanowiłam napisać swoją osobistą ustawę, aby nikogo nie krzywdzić i aby zakończyć ten szaleńczy spór światopoglądowy,

Ustawa seniorki pragnącej, aby na wieki wieków w tym temacie nastała zgoda, a więc będzie to szaleńcza ustawa kalinaxy:

– Po pierwsze zobligować kobiety niepłodne, aby poddawały się zabiegowi in vitro do 30 roku życia.

– Po drugie. Jeśli zostanie od nich pobrana większa ilość jajeczek, to z chwilą powodzenia przy pierwszym zabiegu, bo urodzi się dziecko, zaraz na drugi i trzeci i czwarty rok nałożyć na kobiety wyczerpanie zarodków – aż do zera.

Ciekawa jestem ile kobiet by się na to zgodziło, aby, co roku podawać się zabiegowi in vitro z widokiem na to, że będzie musiała wyczerpać wszystkie swoje zarodki.

Można przypuszczać, że do 40 roku życia przy wielkim szczęściu, mogłaby taka kobieta zostać matką, więcej niż jedno dziecko, wyczerpując wszystkie swoje zapłodnione zarodki.

Moja ustawa jest uczciwa i krótka. Chcesz kobieto mieć dzieci, to nie skazuj ich na zamrażanie, bo to są bardzo wysokie koszty, a po drugie Twoje dziecko czeka na adopcję i albo się doczeka, albo i nie.

Na świecie żyje 5 milionów dzieci z in vitro, które są bardzo smutne, że pomawia się je o egoizm i wyzywa oraz poniża, a więc przeczytajcie, czy na to sobie zasłużyły, bo ludzie polityki nie potrafią stworzyć ustawy, która by w końcu zakończyła ten haniebny spór:

 

Szanowni Hierarchowie Kościoła Katolickiego w Polsce, Panie i Panowie Senatorowie z prawej strony sceny politycznej, prawicowi publicyści i dziennikarze,

myślicie, że kłamstwa, manipulacje i pogardliwe, uwłaczające słowa, jakie wypowiadacie w debacie publicznej o ludziach poczętych dzięki in vitro oraz ich rodzicach, trafiają w próżnię? Że nikt ich nie słucha? Że, mimo całej swojej kłamliwości i absurdu, nie mają wpływu na ludzi, których dotyczą?

Otóż nie. My, dzieci frankensteina, nie ludzie, tylko produkty powstałe w wyniku procesu hodowli podobnego jak u krów, my, mordercy naszego nienarodzonego rodzeństwa, my, osoby upośledzone psychicznie i fizycznie z wadami rozwojowymi, my, naznaczeni bruzdą dotykową, cierpiący na syndrom ocaleńca, żyjemy, istniejemy. Na całym świecie jest nas ponad 5 milionów.

Mamy oczy, uszy, a przede wszystkim godność, którą staracie się nam na wszelkie niegodne sposoby odebrać, wmawiając nam winę ontologiczną ze względu na sposób poczęcia, odebrać jednocześnie prawo do życia.

Otóż nie. Jesteśmy, istniejemy, żyjemy, pracujemy, kochamy, mamy dzieci, myślimy, czujemy oraz głosujemy, ponieważ jesteśmy obywatelami i obywatelkami tego kraju. Mamy rozum, sumienie oraz prawa wyborcze, których pewnie chcielibyście nas pozbawić.

W Polsce żyje kilkadziesiąt tysięcy osób poczętych dzięki metodzie in vitro, a że problem niepłodności dotyka już blisko 15% polskich par, będzie ich jeszcze więcej. Przed jutrzejszym głosowaniem w senacie pamiętajcie o tym. My i nasze rodziny, przyjaciele i znajomi i wszyscy uczciwi ludzie nie zapomnimy Wam wczorajszej dyskusji w senacie. Lat niestanowienia prawa i ryzykowania zdrowiem par borykających się z niepłodnością oraz narażania ich na cierpienie. Lat klękania przed szantażami hierarchów Kościoła Katolickiego zamiast dbania o bezpieczeństwo i zdrowie obywatelek i obywateli tego kraju.

Wierchuszko hierarchów Kościoła Katolickiego, nie dziw się, że ludzie od Ciebie odchodzą i krytykują, kiedy rozpętujesz kłamliwą kampanię nienawiści i pogardy, kiedy szantażujesz polityków, kiedy próbujesz z naszych rodziców zrobić morderców i odmawiasz im prawa do posiadania potomstwa, a nam do życia.

Wy wszyscy źli, kłamliwi ludzie, którzy przez swoje postępowanie, bardzo podobne do kampanii nienawiści i pogardy wobec osób homoseksualnych, pamiętajcie, że macie krew Dominika z Bieżunia na rękach, pamiętajcie, że my jesteśmy, czytamy i słyszymy, i nie zapomnimy Wam tego.

Jest taka gra socjologiczna, może ją znacie, która polega na tym, że każda osoba ma przyklejoną na czole karteczkę ze słowem, które określa jej dominującą cechę – oczywiście nadaną, a reszta uczestników ma się zwracać do niej w sposób odpowiedni do tej nadanej arbitralnie cechy.

Oczywiście nikt nie wie, co sam_a ma na czole, musi to w końcu odgadnąć. I w trakcie gry, kiedy prowadzi się jakąś dyskusję – niby przypadkiem, jak ktoś ma, np. „ładna_y”, to się często wtrąca jakieś miłe uwagi, jeśli „mądra_y” to się bardzo uważnie słucha, potakuje itd, a jeśli ma kartkę „głupia”, to ludzie przerywają, mówią niezbyt miłe rzeczy, nie słuchają jej, podśmiewają się z niej_go itd.

Kiedyś brałam udział w takiej grze na wyjeździe integracyjnym, intencje organizatorów były jak najlepsze, ale skończyło się na tym, że osoba, która miała kartkę z napisem „głupia”, popłakała się histerycznie, bo to było okrutne. Mimo że wiedziała, że to tylko gra, że wylosowała tylko kartkę, że ludzie ją lubią, i że to nie ma z nią samą nic wspólnego.

Wiedzcie jedno: jeśli ktokolwiek będzie cierpiał i miał problem z tego powodu, że urodził się dzięki in vitro, to przez WAS. A jeśli dojdzie do tragedii z tego powodu, jak w Bieżuniu, to będziecie winni wszystkiego co się wydarzy.

Agnieszka Ziółkowska

http://codziennikfeministyczny.pl/my-dzieci-ziolkowska/