Co się stało z moją pamięcią?

Moja koleżanka blogowa i nie tylko, bo codzienna rozmówczyni z Facebooka o sprawach ważnych i błahych, opisuje na swoim blogu „grudniowe wspomnienia”, które pochodzą z jej osobistego życia, jak i jej znajomych i przyjaciół. Pisze o tym miesiącu, który chyba najbardziej nas zbliża do siebie. Jest to miesiąc szczególny, ponieważ 24 grudnia wszyscy, no prawie wszyscy, zbliżamy się do siebie w sposób szczególny i wzniosły w poświacie zapalonych świec i świecidełek choinkowych. W każdym domu zapalają się świąteczne lampki na choinkach, a  nasze miasta wyglądają nadzwyczaj dostojnie i pięknie z wplecionym lampkami w miejscowe drzewa i wieszane na ulicznych latarniach z życzeniami wesołych świąt od władz miasta. I moja miejscowość już jest ustrojona najbardziej wspaniale w pobliżu placu, na którym odbywa się Sylwestrowa Noc. Ludzie jakby milsi i uśmiechnięci, spacerując, robią sobie fotografie w tle ze światełkami. Ale wracam do grudniowego cyklu mojej koleżanki i podziwiam ją za pamięć i chęć zbierania grudniowych opowieści, od swoich znajomych też. Wpadła na świetny pomysł zbierając jak badacz naukowy, najbardziej zapamiętane chwile z tego przedświątecznego czasu i opisuje to tak, że czytając łzy same lecą po policzkach. Brawo Marylko za pomysł, bo Twoje opowieści grudniowe są ludziom potrzebne, gdyż w tym przedświątecznym okresie robimy się tkliwi i sami zaczynamy gmerać w pamięci, jak to dawniej bywało z tymi świętami w naszych domach rodzinnych, z Tatą, Mamą i Rodzeństwem i tu Ci się przyznam Marylko i moi czytelnicy, że coś mi się z pamięcią moją porobiło. Wysilam się mocniuteńko i nie przypominam sobie spektakularnych świąt w moim dzieciństwie. Owszem, pamiętam, ż Mama szykowała szybko święta, zaraz po powrocie z pracy i pamiętam, że z kuchni wydobywały się świąteczne zapachy, a ja z siostrą oglądałam w czarno – białym telewizorze bajki Disneya, które były w tamtym czasie rarytasem dla dzieciaków. Pamiętam tylko zabieganie mojej Mamy, a potem w głowie mam lukę i już nie pamiętam nic. Ani Mamy, ani Taty, którzy by z nami zasiedli do wigilijnego stołu i nie pamiętam, aby był jakiś świąteczny i wzniosły klimat. Mam w głowie po prostu dziurę, a może byłam za mała, aby cokolwiek zapamiętać, bo gdy byłam już starsza, to trzeba było z domu uciekać i tułać się po obcych ludziach i jeśli u obcych było celebrowanie świąt, to widocznie nie miało to dla mnie żadnego znaczenia i nie utkwiło mi w głowie. Oczywiście, że żałuję, iż moja głowa ma złe wspomnienia i posiada tak ogromną lukę, ale dzięki temu, już w swoim domu i ze swoją rodziną, święta są dla mnie bardzo, bardzo ważne. Zwłaszcza teraz, kiedy dzieci są już na swoim, jest to okazja do spotkania się, tak na spokojnie przez kilka godzin. Dlatego jak zawsze będzie choinka, ustrojona w migoczące lampki i specjalnie kupione w tym roku, złote gwiazdeczki. Co roku, staram się inaczej przystroić drzewko. W oknie są już powieszone ozdoby, a balkon czeka na swój akcent świąteczny też. Będą prezenty jak zawsze i tak bardzo się cieszę, że dane mi było, kolejny rok dożyć do tego magicznego czasu, z nadzieją, że nie będzie to rok ostatni.

4 myśli na temat “Co się stało z moją pamięcią?

  1. Uwielbiam takie udekorowane miasta, a jeszcze jak spadnie śnieg, to dopiero magia:) W Anglii na święta, oprócz dekoracji zawsze stała na centralnym placu wielka złota karuzela z muzyką, a na bocznych uliczkach co rusz można było natknąć się albo na śpiewający kolędy chór, albo Mikołaja:) To dopiero świąteczna Magia:)))

    Polubienie

  2. Witam serdecznie 🙂 tak, to prawda, Marynia piszę przepiękne historie grudniowe. Niestety w mojej głowie też nie bardzo odnajduję jakieś wyjątkowe wspomnienia związane ze świętami. Raczej same mniej miłe 😦 Cóż pozostawmy opisywanie wspomnień Maryni, zdecydowanie lepiej Jej wychodzą, niż usiłowanie wyuskania czegoś z pamięci na przymus 🙂 Pozdrawiam serdecznie i miłego wieczoru życzę 🙂 😀

    Polubienie

Dodaj komentarz