Archiwum dnia: 30 sierpnia, 2014

Seks z osobą niepełnosprawną

Adam bardzo kochał swoją rodzinę i był pełen poświęceń. Brał po pracy fuchy, bo był dobrym fachowcem i budował ludziom domy. Akurat w okolicy powstało osiedle domków jednorodzinnych, a więc pracy było moc. 

Dzieci rosły i ich potrzeby także, a w międzyczasie zbudował dom dla swojej rodziny, aby żyło się im wygodnie, bo w domu była trójka dzieci, a on marzył zawsze o dużej rodzinie. Kochał swoją żonę, która nie pracowała, bo uważał, że jako mężczyzna musi im zapewnić dostatnie życie, gdyż w końcu jest mężczyzną z krwi i kości. Taki dumny z niego facet był. 

Żona miała się opiekować dziećmi, gotować im i opierać i na to się zgodziła, choć gdzieś tam z tyłu marzyła by do pracy wrócić jak najszybciej, by realizować się zawodowo, ale póki co, zgodziła się na taki układ.

Byli szczęśliwą i wzorową rodziną, podziwianą przez sąsiadów. Nikt im nie mógł niczego zarzucić, gdyż dom był zadbany i wyjątkowo ułożone dzieciaki. Koło domu powstał piękny ogród i to było dzieło jego żony. Lubiła grzebać w ziemi, kiedy dzieci przebywały w szkole. Ogród był jej pasją i wciąż coś przesadzała, albo przycinała. Kochał ją za to i podziwił jej zmysł ogrodniczy. Był z niej dumny i pragnął przynosić do domu więcej pieniędzy, a więc pracował bardzo dużo.

Zawsze czekała na niego z gorącą kolacją podczas, której omawiali swoje sprawy i dzielili się tym, jak minął dzień. Ich intymne życie było bardzo sporadyczne, ale śmiali się, że kiedyś to nadrobią. 

Jeden telefon zwalił jego żonę z nóg. Jej mąż miał groźny wypadek samochodowy i przebywa w szpitalu. Natychmiast udała się do szpitala, kiedy lekarze robili mu operację, bo stan był na tyle ciężki, że natychmiast wymagał pomocy lekarzy.

Po operacji lekarz ją powiadomił, że być może, ale jej mężowi grozi wózek do końca życia. Obrażenia były na tyle groźne, że kręgosłup doznał wielu urazów.

Nie wierzyła i miała nadzieję, że to tylko takie gadanie. Minęły miesiące i jej mąż poddany rehabilitacji został jednak na wózku, a ćwiczenia nie przynosiły żadnych efektów.

Kiedy wrócił do domu, wymagał całodobowej opieki, ale ich życie zamieniło się w szpital. Wózek, wyciągi i codzienna pielęgnacja męża ją przeraziły. Przerosło ją to wszystko i się załamała. Nie mogła patrzeć na swojego męża – inwalidę. Nie miała sił i odeszła od niego razem z dziećmi. Nie zatrzymywał jej, gdyż jego duma mu na to nie pozwalała, choć wył z rozpaczy, że nigdy już jej nie przytuli i nie nadrobi z nią tego obiecanego seksu.

Sprzedał ten duży dom i kupił mniejszy na obrzeżach miasta. To był dom przystosowany dla osoby niepełnosprawnej i powoli do siebie dochodził, tłumacząc sobie, że nie wolno się załamywać.

Z czasem brakowało mu kobiety. Był jeszcze młodym facetem i co z tego, że na wózku. Siedział dużo w sieci i przeglądał fora dla takich ludzi jak on. Dowiedział się, że można zapłacić za towarzyszkę niedoli, która przyjedzie i zrobi, co do niej należy.

Zadzwonił i przyjechała do niego niepozorna blondynka, która była profesjonalistką. On nigdy nie zapomni tej nocy, kiedy zajęła się nim, niepełnosprawnym z taką delikatnością i czułością. Czuł się jak dziecko prowadzone w krainę szczęśliwości i pierwszy raz poczuł się tak zaopiekowany i obsłużony. Płakał kiedy odchodziła i prosił o więcej, bo dawno nikt nie zwrócił takiej uwagi na jego potrzeby.

Zawarł umowę z tą kobietą, że zapłaci każde pieniądze, aby zawsze miała dla niego czas i tak się też stało, gdyż ta kobieta najbardziej na świecie rozumiała potrzeby niepełnosprawnego. Była na każdy jego telefon, a po roku znajomości wzięli ślub, bo jemu nie przeszkadzało, że jest prostytutką, a jej, że on jest niepełnosprawny.

Ps. W Polsce żyje podobno 5,5 miliona osób niepełnosprawnych i jak myślicie, kto zaspokaja ich potrzeby seksualne, kiedy opuszcza ich rodzina, albo nigdy jej nie mieli?

W Polsce zaczyna się dopiero dostrzegać ten problem, kiedy w innych krajach istnieją agencje obsługujące tylko osoby niepełnosprawne i oby u nas w kraju ten problem, przestał być problemem, a normalną koleją życia.

Nie zaszalałam w tym życiu :)

Dzień dobry 🙂

Tak sobie od rana myślę, że nie zaszalałam w swoim życiu, nic, a nic. Taka ze mnie spokojna kobieta była i jest. Tylko tu i teraz i ani krok w bok. Zawsze taka zachowawcza, poukładana, w miejscu stworzonym na swoje życiowe potrzeby. Z tym samym partnerem życiowym od prawie 40 lat – to chyba chore, co nie? Ha ha.

Kto porusza się w sieci, ten wie jak zajrzeć na strony portali plotkarskich i zna ich nazwy, jak choćby sławny „Pudelek”. Proszę się nie wymigiwać, bo każdy tam zagląda, choć nie wszyscy się przyznają, bo to niby wstyd podglądać cudze życie i czytać, co tam u elit z wielkiego i rodzimego świata, słychać. Lubimy wiedzieć i podglądamy, choć nie we wszystko wierzymy.

Wchodzimy i czytamy, że oto ktoś się rozstał z długoletnim partnerem, czy partnerką i niezależnie ile dzieci jest z tego związku. Nagle dowiadujemy się, że po dwóch tygodniach jakiejś znajomości z nowym partnerem, wybucha namiętna miłość i poprzedni partner idzie w odstawkę, a dzieci są między młotem, a kowadłem.

Zastanawia mnie z jaką łatwością ludzie się rozstają i z jaką łatwością sprzedają swoje nowe miłości w tabloidach. Zastanawia mnie fakt, że po drodze krzywdzą swoje dzieci, wplątując je w nowe, zupełnie inne położenie. Podam przykład, bardzo jeszcze głośny, kiedy to Zbigniew Zamachowski zostawił byłą żonę z dziećmi i poszedł do Moniki Richardson, która też swoje dzieci ma. 

Takich przykładów jest więcej oczywiście, bo ludzie wciąż się rozstają i zakochują, oraz biorą śluby i korzystają z życia ile się da. 

Mamy jedno życie – wszyscy i myślę sobie, że ja jakaś głupia jestem, będąc tyle lat z jednym partnerem, w którym jestem wciąż zakochana, jak nastolatka. Nigdy mi do głowy nie przyszło, aby go zostawić i poszukać kogoś innego i świeżego. Nie potrafiłabym iść gdzieś indziej i zostawić to wszystko, co udało mi się w życiu zbudować.

Moje życie chyba dla innych, to totalna nuda, bo znam panie, które za mąż wychodziły nie dwa razy, ale czasami i pięć. Porzucały starego męża i szły w ramiona innych panów i najlepiej, aby mieli zasobny portfel i co najważniejsze sprawny „korzeń”. 

Różnie się takie migracje kończyły, bo często kiedy przyszła starość, owe panie zostawały z niczym, ale co się nażyły, nakochały – to ich. 🙂

A ja, spokojna prowincjuszka, żyję sobie ze swoim staruszkiem i nie żałuję niczego i niech dalej to moje spokojne życie się toczy wiele lat, gdyż nie oczekuję nic więcej.

A inni, a co mnie oni obchodzą! Czasami tylko pokiwam głową z ubolewaniem, że tak potrafią sobie to życie zagmatwać i czasami po prostu – spieprzyć.